Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Zaledwie jeden gen wystarczy, by zwiększyć produkcję biomasy roślinnej o kilkadziesiąt procent - dowodzą badacze z Uniwersytetu Illinois. Ich zdaniem, odkrycie może doprowadzić przede wszystkim do wytworzenia nowych, wysokowydajnych odmian kukurydzy paszowej.

Sekwencją DNA odpowiedzialną za niezwykłą cechę jest Glossy 15, gen znany wcześniej jako czynnik pozwalający roślinom na wytwarzanie woskowatej powłoki chroniącej sadzonki przed promieniami UV. Dalsze studium jego funkcji wykazało, że posiada on zdolność hamowania kiełkowania. Okazuje się jednak, że wzbogacenie rośliny o dodatkową kopię tego genu powoduje gwałtowne zwiększenie szybkości wzrostu pędów.

Prawdopodobnym mechanizmem działania Glossy 15 jest zwiększenie wrażliwości roślin na wydłużenie dnia w ciągu lata. Oznacza to, że choć zmodyfikowana kukurydza rośnie początkowo wolniej, pod koniec sezonu osiąga znacznie większe rozmiary, niż okazy niemodyfikowane. Co ważne, zmiana liczby kopii badanej sekwencji DNA dawała identyczne efekty we wszystkich testowanych odmianach kukurydzy. 

Wiele wskazuje na to, że odmiany wzbogacone o dodatkową kopię Glossy 15 mogą być idealnym materiałem do wytwarzania pasz dla zwierząt. Dzieje się tak, ponieważ, oprócz posiadania pokaźnych rozmiarów, ich łodygi gromadzą wyjątkowo dużą ilość cukru. Niestety, kolby zmodyfikowanej kukurydzy wytwarzają stosunkowo niewiele ziaren, przez co mają one znikomą wartość konsumpcyjną dla ludzi.

Prowadzenie badań nad podobnymi odmianami roślin może być bardzo korzystne dla konsumentów ze względu na obniżenie kosztów hodowli zwierząt. Zdecydowana większość z nas spożywa przecież mięso i nabiał, powszechnie korzystamy także z wielu innych produktów pochodzenia zwierzęcego. A ponieważ Glossy 15 jest genem naturalnie występującym u kukurydzy, odmiany wzbogacone o dodatkową jego kopię mogą trafić na rynek stosunkowo szybko.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas terapii na oddziałach intensywnej opieki medycznej (OIOM-ach) niżsi pacjenci są bardziej zagrożeni zgonem niż wyżsi.
      Ze statystyk zaprezentowanych w artykule opublikowanym na łamach pisma Intensive Care Medicine wynika, że wśród ponad 400 tys. dorosłych osób w stanie krytycznym najniżsi (o wzroście ok. 136 cm) umierali w szpitalu z większym prawdopodobieństwem - mężczyźni o 29%, a kobiety o 24% częściej - niż najwyżsi (o wzroście ok. 198 cm). W grupie najwyższych osób ryzyko zgonu w szpitalu wynosiło 21% dla mężczyzn i 17% dla kobiet.
      Badanie nie wskazało na związek przyczynowo-skutkowy, a na korelację.
      Często urządzenia i rurki umieszczane w ciele pacjenta występują tylko w jednym rozmiarze i nie da się ich łatwo dostosować do osób o różnych gabarytach - podkreśla dr Hannah Wunsch z Sunnybrook Hospital w Toronto. W pewnym momencie Kanadyjka zaczęła się więc zastanawiać, czy ograniczenia te mogą wpływać na opiekę nad pacjentami.
      Odkryliśmy, że nawet po wzięciu poprawki na czynniki, o których wiemy, że wpływają na ryzyko zgonu w szpitalu, nadal istnieje dość silna korelacja między wzrostem a śmiertelnością. Nie umiemy powiedzieć, co się właściwie dzieje. Możliwe, że wszystko, co robimy, może w pewien sposób [bardziej] szkodzić osobom niższym. Wunsch uważa więc, że planując terapię, lekarze powinni brać pod uwagę zarówno wagę, jak i wzrost pacjentów.
      W ramach studium ekipa Wunsch przeanalizowała dane z lat 2009-15, dot. pacjentów z 210 OIOM-ów z Wielkiej Brytanii. Objęły one 233 tys. mężczyzn i 184 tys. kobiet. U 45% zmierzono wzrost.
      Okazało się, że zwiększaniu wzrostu towarzyszył spadek śmiertelności. Choć za uzyskane wyniki mogą, oczywiście, odpowiadać różnice w leczeniu, nie zaobserwowano np. różnic w zgonach pacjentów mechanicznie wentylowanych, a podczas tych procedur wzrost jest brany pod uwagę (w respiratorze wprowadza się przynależną masę ciała - PBW - lub płeć i wzrost pacjenta).
      Autorzy raportu z pisma Intensive Care Medicine nie mogli określić, czy na wzrost wpłynęła choroba wieku dziecięcego, np. nowotwór, który może oddziaływać na długość życia. Nie brali też poprawki na różnice w opiece na poszczególnych OIOM-ach.
      Komentatorzy publikacji podkreślają, że wyniki nie są na tyle konkluzywne, by zmieniać praktykę kliniczną i że potrzeba dalszych badań w tej dziedzinie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badając kolby kukurydzy z Domu Antylopy, ruiny zlokalizowanej w Kanionie De Chelly w Arizonie, naukowcy odkryli najstarszego wirusa roślinnego sprzed ok. 1000 lat. Dotąd w próbkach archeologicznych znaleziono zaledwie parę wirusów RNA, a najstarszy miał ok. 750 lat.
      Żyjący w kanionie przedstawiciele kultury Anasazi uprawiali różne rośliny, m.in. kukurydzę i rośliny strączkowe. Podczas wykopalisk w Domu Antylopy, prowadzonych przez Służbę Parków Narodowych w latach 70. XX w., znaleziono ponad 2 tony odpadów roślinnych w wysoce rozpoznawalnej postaci.
      Na podstawie resztek roślinnych doskonale widać, że kukurydza była dla tych ludzi podstawowym pokarmem. Wśród resztek kukurydzianych z Domu Antylopy znajdowały się kolby, [...] pojedyncze ziarna, łuski, liście, szypułki, fragmenty łodygi i znamiona - opowiada prof. Marilyn Roossinck z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii.
      Za pomocą datowania radiowęglowego stwierdzono, że wiek próbek to ok. 1000 lat. Badając kolby, naukowcy uzyskali 3 niemal kompletne genomy wirusa z rodziny Chrysoviridae. Nowy wirus z podwójną nicią RNA został nazwany chryzowirusem kukurydzy zwyczajnej (Zea mays) typu 1.
      Za pomocą specyficznych RNA starterowych (primerów) udało się odtworzyć sekwencje blisko spokrewnionego wirusa współczesnej kukurydzy.
      Kiedy przeanalizowaliśmy współczesne próbki kukurydzy, odkryliśmy chryzowirusa, w przypadku którego dywergencja sekwencji wynosiła tylko ok. 3%. Większość wirusów RNA, z krótkim czasem pokolenia i replikacją podatną na błędy, szybko ewoluuje. Wirusy trwałe [a chryzowirusy do nich należą] mają jednak bardzo stabilne genomy.
      Roossinck podkreśla, że interesujące jest to, że wirus utrzymuje się w kukurydzy od tak dawna. To wskazuje, że wirus może zapewniać roślinie jakieś korzyści.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Oksygenaza hemowa-1 (ang. heme oxygenase-1, HO-1) wpływa na wzrost naczyń krwionośnych w łożysku oraz ustanowienie przepływu krwi pępowinowej. Zbyt niskie stężenia enzymu, uznawanego za jeden z najważniejszych cytoprotektantów o działaniu przeciwzapalnym i przeciwutleniającym, grożą zahamowaniem wzrostu płodu, a nawet jego śmiercią i poronieniem czy stanem przedrzucawkowym. Okazuje się, że u myszy niewielkie dawki tlenku węgla wspomagają działanie łożyska, gdyż gaz naśladuje działanie HO-1.
      Naukowcy z Uniwersytetu Ottona von Guerickego w Magdeburgu sprawdzali skuteczność terapii CO w przypadku ograniczenia wzrostu płodowego u myszy. Okazało się, że długoterminowe podawanie niewielkich dawek tlenku węgla (50 ppm) całkowicie eliminowało zgony płodów - następował spadek śmiertelności z 30 do 0%.
      [...] Inhalowanie niskich dawek tlenku węgla działa przeciwzapalnie. Ogranicza apoptozę, a także zwiększa w łożysku stężenie antyapoptycznej cząsteczki BAG-1 i czynnika wzrostu śródbłonka naczyniowego VEGF, który odpowiada za powstawanie nowych naczyń [angiogenezę] oraz naprawę starych - opowiada prof. Ana Claudia Zenclussen.
      Podczas terapii CO trzeba zachować daleko idącą ostrożność. Krótsze leczenie niższymi dawkami nie skutkuje, a aplikowanie wyższych dawek poprawia działanie łożyska, lecz szkodzi płodowi.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kobiety urodzone przez matki powyżej 39 r. r.ż. oraz wyższe i szczuplejsze od przeciętnej dziewczynki przed okresem dojrzewania mają wyższą gęstość piersi. Oznacza to podwyższone ryzyko rozwoju raka piersi (Breast Cancer Research and Treatment).
      Studium naukowców z Carlos III Health Institute (ISCIII) objęło próbę 3574 kobiet w wieku 45-68 lat. Wykorzystano dane zgromadzone w ramach badań przesiewowych, prowadzonych w 7 wspólnotach autonomicznych Hiszpanii: Aragonii, Kastylii i León, Katalonii, Galicii, Nawarze, Walencji i na Balearach.
      Podczas mammografii posłużono się projekcją pionową (tzw. kraniokaudalną, z wiązką wzdłuż pionowej osi sutka), która obrazuje centralną część gruczołu. Oceną gęstości mammograficznej zajmował się jeden radiolog. Bazował przy tym na 6-stopniowej skali Boyda (wg Boyda, na każdy 1% wzrostu zawartości gęstych struktur w mammogramie przypada 2-proc. wzrost ryzyka raka piersi). Informacje o wczesnych etapach życia zebrano podczas wywiadu.
      U 811 kobiet (23%) stwierdzono V stopień gęstości mammograficznej (powyżej 50%), a u 5% próby VI (gęstość przekraczała 75%). U kobiet urodzonych przez matki mające więcej niż 39 lat, a także u dziewczynek wyższych i szczuplejszych przed pokwitaniem od przeciętnej rówieśnicy w dorosłości częściej występowała wyższa gęstość mammograficzna piersi. Niższa gęstość współwystępowała z wyższą wagą przedpokwitaniową, niską wagą urodzeniową i wcześniejszą pierwszą miesiączką.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Biorąc udział w badaniach, w których pyta się o wagę i wzrost, większość Amerykanów kłamie. Jak można się domyślić, waga jest zaniżana, a wzrost zawyżany, co w sumie daje korzystniejszy wskaźnik masy ciała (BMI). Osoby białe postępują tak częściej niż czarne i Latynosi.
      Mimo że to powszechna praktyka zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn z każdej grupy etnicznej, autorzy raportu opublikowanego na łamach pisma Ethnicity & Disease uważają, że nie zmienia to statystyk dotyczących zakresu otyłości w USA. Na szczęście przedstawiając się w lepszym świetle, ludzie zachowują umiar.
      W studium dr Ming Wen z Wydziału Socjologii University of Utah uwzględniono dane z 2007-2008 National Health and Nutrition Examination Survey (NHANES), uzyskane od 2672 mężczyzn i 2671 kobiet. Badanych mierzono i ważono, a następnie wyliczano wskaźnik masy ciała. Sami uczestnicy NHANES także podawali swoje wymiary. Dane porządkowano wg płci i grup etnicznych. Poza tym naukowcy uwzględniali różne czynniki demograficzne, takie jak wykształcenie, wiek czy status materialny.
      Analiza wykazała, że we wszystkich grupach etnicznych zarówno kobiety, jak i mężczyźni zawyżali swój wzrost. Średnio mężczyźni zawyżali go o 1,41 cm, a kobiety o 0,84 cm. Czarni mężczyźni lekko zawyżali masę ciała, a wszystkie inne grupy ją zaniżały: od ujmujących sobie 0,04 kg białych mężczyzn po niedostrzegające 1,74 kg czarnych kobiet. Biorąc jednocześnie pod uwagę wzrost i wagę, udało się ustalić, że kobiety zaniżały BMI bardziej niż mężczyźni, a kobiety białe robiły to w większym stopniu niż Afroamerykanki i Latynoski. Wg Wen i jej współpracowniczki dr Lori Kowaleski-Jones, wynika to z tego, że w białych społecznościach działa silniejsza presja, by być szczupłą, dlatego białe kobiety "bardziej pragną smukłego ciała" i są bardziej świadome problemów z wagą. Częściej zaniżały BMI osoby z nadwagą, z najstarszej grupy wiekowej (powyżej 60. r.ż.) i z ukończonym college'em.
      Ogólne statystyki nie mogą ulec zmianie, bo choć między podawanymi a mierzonymi wartościami pojawiały się różnice, naukowcy twierdzą, że były one niewielkie i mieściły się w jednostce BMI.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...