Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Recommended Posts

Stosunek płciowy to dla organizmu nie lada wysiłek, zaś jego wpływ na fizjologię wykracza daleko poza funkcjonowanie układu rozrodczego. Jak pokazują badania przeprowadzone przez szwedzkich naukowców, muszki owocowe reagują na kontakt seksualny jak na... zatrucie.

Odkrycia dokonano dzięki zastosowaniu mikromacierzy - skomplikowanego narzędzia pozwalającego na jednoczesną ocenę aktywności tysięcy genów funkcjonujących w określonej grupie komórek. Na podstawie ich analizy stwierdzono, że układ odpornościowy pospolitych owadów reaguje na seks intensywną odpowiedzią immunologiczną.

Sprawdzaliśmy, w jaki sposób aktywność genów zmienia się pod wpływem kopulacji i wykazaliśmy w ten sposób, że procesem znajdującym się pod najsilniejszym wpływem [aktu seksualnego] jest obrona immunologiczna - opisuje Ted Morrow, pracownik Wydziału Ekologii i Ewolucji na Uniwersytecie w Uppsali.

Reakcja organizmu powoduje ograniczenie płodności zwierząt aż o około 20%. Jest to pozornie sprzeczne z ewolucyjnym dążeniem do rozrodu, lecz dokładniejsza analiza sposobu rozmnażania muszek wyjaśnia przyczyny tego nietypowego zjawiska. Okazuje się bowiem, że podczas kontaktu seksualnego samce są wyjątkowo agresywne - krzywdzą swoje partnerki nie tylko swoją gwałtownością, lecz także wytwarzaniem szkodliwych białek zawartych w nasieniu. 

Wiele wskazuje na to, że odpowiedź immunologiczna jest próbą neutralizacji przyjętych w czasie stosunku toksyn. Energia zużyta na uruchomienie reakcji odpornościowej jest z kolei przyczyną, dla której płodność samic spada znacznie poniżej teoretycznego maksimum. 

A samiec? Dla niego korzyść jest oczywista: ogranicza w ten sposób prawdopodobieństwo, że jakikolwiek inny osobnik doczeka się potomstwa, którego matką będzie ta sama samica. To okrutna, lecz bez wątpienia bardzo skuteczna metoda.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wiecie, czym się różni kawaler od żonatego?

 

Kawaler wraca po całym dniu do domu, patrzy co jest w lodówce i idzie do łóżka.

Żonaty wraca, patrzy co jest w łóżku i idzie do lodówki

 

;)

( urażonych i oburzonych przepraszam :) )

Share this post


Link to post
Share on other sites

mi się wydaje że większość kobiet w większości swego życia stroni od seksu,a tylko raz na czas jakiś ma ochotę("dni płodne",po30)

To już jest ściśle związane z "krzywą seksualności" - kiedyś widziałem coś takiego, nie jestem pewien nazwy. Gdzie u młodych mężczyzn ona sobie wzrasta by zacząć opadać powoli po trzydziestce. U kobiet po trzydziestce dopiero zaczynała się podnosić. Co oznaczało że po czterdziestce większość samców jest skazana na notoryczne gwałty ze strony żon :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

To by mogło nieźle wyjaśniać związki bardzo młodych kobiet z facetami w wieku średnim. Wyrównane potrzeby seksualne, a do tego pozycja samca, który już się czegoś dorobił. Że też wcześniej tego nie zauważyłem :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak, dobrze kombinujesz, choć pewną rolę odgrywa też dojrzałość emocjonalna: kobiety dojrzewają emocjonalnie szybciej i długo faceci-równolatkowie są dla nich zbyt dziecinni. Oczywiście z biegiem czasu ta różnica znika.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest macintosh

Tak, dobrze kombinujesz, choć pewną rolę odgrywa też dojrzałość emocjonalna: kobiety dojrzewają emocjonalnie szybciej i długo faceci-równolatkowie są dla nich zbyt dziecinni. Oczywiście z biegiem czasu ta różnica znika.

Tak koło osiemdziesiątki, co?

Dla mnie wiek zrównoważenia to 21-23.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Skoro dla ciebie ten wiek to 21-23, to czemu piszesz, że koło osiemdziesiątki? Przyznam, że nie rozumiem.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przyznam ze nie rozumiem mitu jakoby kobiety stronily od seksu. Z moich obserwacji wynika ze tak nie jest. Warunkiem jest np dobranie partnera, ogolne zadowolenie itd.

Share this post


Link to post
Share on other sites

hmm bo ja wiem,może wynika to z innego spojrzenia na pojęcie "często"(czy to raz dziennie,tygodniowo?)poza tym w takiej sprawie ciężko o obiektywne osobiste doświadczenia-bo to temat raczej wstydliwi i znajomi i znajome często koloryzują jeśli już o tym mowa;tak samo z badaniami sondażowymi,ciekawe o ile dłuższe są w nich penisy czy stosunki od rzeczywistych długości

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nawet jeśli kobiety nie stronią od seksu i mają takie same potrzeby jak mężczyźni, to wszelkie mity mogą pojawiać się stąd, że faceci o tym głośno mówią. Nie tylko swym partnerkom, lecz między kolegami, w żartach, gdziekolwiek. Kobiety natomiast lubią dawać jakiś "niewidzialny" znak i czekać aż facet przeczyta między wierszami że dzisiaj wieczorem "coś ma być" :)

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest macintosh

nie rozumiem.

Przypuściłeś, że po pewnym czasie wyrównuje się poziom dojrzewania.

Nie napisałeś Twojego oszacowania.

 

Kobiety natomiast lubią dawać jakiś "niewidzialny" znak i czekać aż facet przeczyta między wierszami że dzisiaj wieczorem "coś ma być" :)

cogito, prawda?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Prawda.

Zaobserwowalam to. kobiety czesto nie mowia wprost. Daja sygnaly. Ja tez tak mam.

A mezczyzni podobno potrzebuja jasnego,  prostego przekazu.

Share this post


Link to post
Share on other sites

A właśnie, tak przy okazji: skąd w kobietach tendencja do komplikowania rzeczy prostych? Nie mam na myśli tylko relacji damsko-męskich, tylko takie ogólne unikanie mówienia, o co chodzi, ale jednocześnie wypominania, gdy zrobi się inaczej, niż kobieta sobie wymyśliła. To naprawdę zadziwiająca cecha, bardzo często to widzę u wieeelu pań.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Być może to taka forma przyciągania uwagi - wymagająca od mężczyzn większego skupienia, aby dotrzeć do sedna sprawy. Dodatkowo może być też tak, że kobiety chcą abyśmy coś zrobili - ale tak z własnej woli. Więc nas nakierowują, sterują naszymi myślami i takie tam :) Jakby powiedziały w prost, to już nie byłoby to...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Chyba, mimo wszystko, mam zbyt proste zasady w życiu, żeby pojąć, jak można sobie komplikować życie do tego stopnia, jak niektóre moje koleżanki :)

Share this post


Link to post
Share on other sites
Zaobserwowalam to. kobiety czesto nie mowia wprost. Daja sygnaly. Ja tez tak mam.

A mezczyzni podobno potrzebuja jasnego,  prostego przekazu.

 

Kobiety są jak motyle (latają gdzie chcą nawet nie potrafiąc opisać gdzie były - mapy nie tworza) faceci zaś są jak lokomotywy (potrzebują torów by się poruszać) ale jak się rozpedzą to cieżko ich wyhamować choćby motylek widział że lokomotywa pędzi do nikąd bo masa nie ta i maszynista uparty.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Choć muszki owocowe (Drosophila melanogaster) są jednym z najlepiej zbadanych organizmów, dotąd nikt nie odkrył ich na wolności ani nie ustalił, skąd pochodzą. Po kilku latach dochodzenia udało się to dopiero szwedzko-amerykańskiemu zespołowi.
      Przodkowie muszek zasiedlających nasze misy z owocami żyli w południowej Afryce [w lasach obecnej Zambii i Zimbabwe]. Około 10 tys. lat temu owady wprowadziły się do swoich sąsiadów - ludzi. Później ich potomstwo skolonizowało cały świat. To niezłe dokonanie - podkreśla Marcus Stensmyr z Uniwersytetu w Lund.
      Za pomocą pułapek zespół Stensmyra schwytał muszki z afrykańskich lasów. Okazało się, że w pułapki zlokalizowane w pobliżu owoców maruli (Sclerocarya birrea) łapało się najwięcej D. melanogaster, podczas gdy pułapki z innych miejsc pozostawały puste albo przyciągały zaledwie garstkę osobników.
      Naukowcy wiedzieli, że przejrzałe, gnijące owoce cytrusowe są ulubionymi owocami udomowionych muszek. Postanowili więc sprawdzić, co preferują dzikie owady: owoce maruli czy cytrusy. Ponownie uzyskano tę samą odpowiedź: owoce maruli. Tak samo było także w innych częściach świata, gdzie muszki nie miały szans znaleźć się w pobliżu maruli.
      Choć cytrusy najbardziej im odpowiadają, w kuchni muszki żerują [właściwie] na wszystkim, co zaczęło gnić. Dzikie osobniki są o wiele bardziej wybredne - wolą marulę. Przyciąga je aromatyczna substancja z tego owocu, która aktywuje receptory na czułkach. To sygnał, że wykryto dobre miejsce do złożenia jaj.
      Autorzy publikacji z pisma Current Biology podkreślają, że na przestrzeni dziejów nie tylko muszki lubiły marulę. Badania archeologiczne stanowisk buszmeńskich wykazały, że lud ten także upodobał sobie owce S. birrea. W jednej z jaskiń natrafiono na ponad 24 mln pestek maruli.
      Szwedzko-amerykańska ekipa doszła więc do wniosku, że miłość Buszmenów do maruli sprawiła, że muszki wprowadziły się do ludzi. Z biegiem czasu przystosowały się do życia w naszych domach. Stopniowo rosła też ich tolerancja etanolu z gnijących owoców.
      Muszki stały się generalistami - dzięki temu jedzą i rozmnażają się w całej gamie owoców. Pierwotnie były jednak specjalistami, żyjącymi wyłącznie w pobliżu maruli.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Pozbawione seksu samce muszek owocowych (Drosophila melanogaster) szukają ukojenia w alkoholu. Prof. Troy Zars, neurobiolog z University of Missouri, uważa, że zidentyfikowanie molekularnych i genetycznych mechanizmów kontrolowania zapotrzebowania na nagrodę może potencjalnie wpłynąć na rozumienie uzależnień od narkotyków i alkoholu u ludzi.
      Ostatnio akademicy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco zademonstrowali, że samce D. melanogaster, które wielokrotnie spółkowały w ciągu kilku dni, nie wykazywały preferencji w kierunku pożywienia zawierającego alkohol. Jeśli jednak samiec został odrzucony przez wybrankę lub nie miał dostępu do samic, pociąg do pokarmu zmieszanego z 15% alkoholem był u niego bardzo silny. Biolodzy uważają, że etanol zaspokajał zapotrzebowanie na fizyczną nagrodę.
      Podczas eksperymentów na UCSF samce D. melanogaster umieszczano albo w pojemnikach z dziewicami, albo z samicami, które już spółkowały. Podczas gdy te pierwsze szybko kopulują, te drugie tracą zainteresowanie amorami na czas oddziaływania substancji zwanej peptydem seksu. Samce wstrzykują ją w czasie spółkowania razem ze spermą.
      Odrzucone samce przestawały podejmować próby zdobycia samicy. Nie odzyskiwały wigoru i chęci nawet po umieszczeniu w pojemniku z dziewicami. Gdy zawiedzeni w miłości trafiali do pojemnika, gdzie mieli do dyspozycji 2 słomki: jedną zapewniającą czyste pożywienie, drugą z dostępem do jedzenia z domieszką alkoholu, można było zauważyć, że niezaspokojenie seksualne zwiększało chęć korzystania z procentów.
      Amerykanie tłumaczą, że kopulacja podwyższa, a deprywacja zmniejsza poziom neuropeptydu F (NPF). Z kolei aktywacja lub inhibicja układu NPF ogranicza albo wzmacnia preferencje alkoholowe. Uzyskane wyniki łączą zatem doświadczenia seksualne (społeczne), aktywność układu NPF i spożycie etanolu. Sztuczna aktywacja neuronów NPF jest nagradzająca sama w sobie i eliminuje zdolność nagradzającą alkoholu. Wg naukowców, aktywność osi NPF-receptor NPF oddaje stan układu nagrody muszki i odpowiednio modyfikuje zachowanie.
      Podczas doświadczeń Heberlein, Shohat-Ophir i inni zauważyli, że analogiczne zachowania da się wywołać za pomocą manipulacji genetycznych. Aktywując produkcję neuropeptydu F w mózgach samców, które nigdy nie spółkowały, można sprawić, że zachowują się one jak osobniki zaspokojone seksualnie, co przejawia się m.in. ukróceniem spożycia alkoholu. Z drugiej strony, obniżenie liczby receptorów NPF u samców po kopulacji sprawia, że zachowują się, jakby doznały odrzucenia (objawia się to wzmożonym piciem).
      Jako komentator ustaleń ekipy doktora Galita Shohata-Ophira Zars podkreśla, że pokusa przełożenia wyników badań na muszkach na człowieka jest ogromna, zwłaszcza że u ssaków występuje homolog neuropeptydu F - neuropeptyd Y (NYP). Na razie jednak trudno ferować ostateczne wyroki w tej sprawie.
      Jeśli okaże się, że neuropeptyd Y jest przetwornikiem między stanem psychicznym a tendencją do nadużywania alkoholu i narkotyków, będzie można opracować metody terapii bazujące na hamowaniu receptorów NYP - wyjaśnia dr Ulrike Heberlein z UCSF. Trwają właśnie testy kliniczne, w ramach których sprawdza się, czy podanie neuropeptydu Y usuwa niepokój i inne zaburzenia nastoju. Skądinąd wiadomo bowiem, że w depresji i zespole stresu pourazowego, jednostkach chorobowych, które dość często wiążą się z nadużywaniem alkoholu i narkotyków, poziom neuropeptydu Y w mózgu spada. Manipulowanie poziomem NYP nie wydaje się jednak takie proste, ponieważ występuje on w całym mózgu i jak zademonstrowały badania na gryzoniach, wpływa na wiele funkcji, w tym odżywianie i sen.
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Kiedy komórki naturalnie obumierają, tworzą wiele "śmieci", które mogą skłaniać układ immunologiczny do atakowania własnego organizmu. Naukowcy z Georgia Health Sciences University odkryli jednak, że zapobiegając takim sytuacjom, można wykorzystać enzym 2,3-dioksygenazę indoleaminy (IDO), niedopuszczający u kobiet w ciąży do odrzuceniu płodu.
      Przyczyną tocznia jest utrata normalnej tolerancji na siebie, swoje własne DNA - tłumaczy dr Tracy L. McGaha. Podczas eksperymentów Amerykanie zauważyli, że po usunięciu z hodowli IDO pozostałości po obumarłych komórkach wyzwalały reakcję immunologiczną, która mogła prowadzić do choroby autoimmunologicznej. U myszy genetycznie predysponowanych do tocznia zablokowanie działania 2,3-dioksygenazy indoleaminy skutkowało rozwojem wcześniejszej i bardziej agresywnej postaci choroby.
      McGaha przypomniał swoje wcześniejsze badania, których wyniki ukazały się w piśmie Blood. Podobnie jak teraz, jego zespół skoncentrował się wtedy na makrofagach. Przy wejściu do śledziony znajdują się komórki układu odpornościowego, kontrolujące krew pod kątem obecności bakterii, wirusów czy cholesterolu. W pobliżu czuwa grupa makrofagów, które fagocytują niepożądane "elementy" i najwyraźniej kontrolują przebieg reakcji, bo gdy ich zabraknie, a w śledzionie pojawią się martwe komórki, rozwija się stan zapalny. Najnowsze studium wykazało, że czymś, co pozwala trzymać komórki układu odpornościowego w ryzach, jest po części właśnie IDO. To dzięki enzymowi możliwe jest skuteczne usuwanie śmieci i jednoczesne utrzymywanie spokoju wśród okolicznych komórek odpornościowych. Wniosek? Nasilając produkcję enzymu lub jego działanie, dałoby się przywrócić utraconą tolerancję na siebie.
      W tym miejscu warto przypomnieć, co ustalili inni naukowcy. IDO uczestniczy w katabolizmie tryptofanu. Hamuje namnażanie limfocytów T zarówno w warunkach in vivo, jak i in vitro, dlatego przypuszczano, że dzieje się tak wskutek cytotoksycznego wpływu metabolitów tryptofanu. To kolejny element układanki związanej z regulacyjną rolą 2,3-dioksygenazy indoleaminy.
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...