Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Diament był jeszcze do niedawna najtwardszym znanym człowiekowi materiałem. Później naukowcy stworzyli twardsze od niego nanomateriały, więc pozostał "najtwardszym naturalnym materiałem". Teraz utracił i ten tytuł.

Zicheng Pan i jego zespół z Uniwersytetu Shanghai Jiao Tong donieśli, że lonsdaleit, polimorficzna odmiana diamentu, jest o 58% twardszy od diamentu. Takie wyniki dały symulacje komputerowe, które jeszcze powinny zostać potwierdzone w badaniach laboratoryjnych.

Lonsdaleit jest tak rzadkim minerałem, że dotychczas nie zdawano sobie sprawy z jego właściwości. Powstaje on czasem, gdy meteoryt zawierający grafit uderzy w Ziemię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie polimorficzna odmiana diamentu to wciąż diament

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ten sam sposób mógłbyś twierdzić, że węgiel kamienny i diament powinny być tyle samo warte, bo są tym samym.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
że lonsdaleit, polimorficzna odmiana diamentu

  Diament nie ma odmian polimorficznych. Ma je węgiel. Jedną z tych odmian jest diament no i lonsdaleit

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ten sam sposób mógłbyś twierdzić, że węgiel kamienny i diament powinny być tyle samo warte, bo są tym samym.

 

Pozdrawiam

 

Bo są tym samym, ale ludzie nadali mu wartość bo "świeci", tak samo złoto jest tyle warte bo się błyszczy

a przecież to metal jak każdy inny - czasami myślę, że mimo tej całej technologii i odkryć ludzie nadal są w średniowieczu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Diament ma dziesiątki innych cech, dla których mógłby być uznawany za materiał bardzo wartościowy. Złoto zresztą też (choćby to, że jest niemal perfekcyjnym przewodnikiem). A mimo to nie zgodzę się, że węgiel kamienny i diament to to samo, bo różnic pomiędzy nimi jest bardzo wiele i dotyczą znacznie poważniejszych spraw, niż ludzka próżność i pogoń za błyskotkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie interesuje coś innego, dość laickiego (jestem informatykiem a nie chemikiem). Diament się pali tak jak węgiel czy nie? :) Ciekawe czy robił ktoś test "spalania diamentów" I co po spaleniu czystego diamentu pozostaje i jaka wydziela się energia w porównaniu z czystym chemicznie węglem w naturalnej postaci.

 

Ktoś zna sensowną i precyzyjną odpowiedź? I żeby nie było to odesłanie do google ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile wiem, kiedyś uznawano diament za niezniszczalny właśnie i brało się to właśnie z tego, że ma bardzo wysoką temperaturę topnienia/zapłonu - stanowczo zbyt wysoką, by uzyskać je prymitywnymi metodami. Czyli pali się, ale temperatura zapłonu jest znacznie wyższa, niż dla grafitu. Produktem spalania jest zwykły dwutlenek węgla, a ilość wytwarzanej energii, o ile mi wiadomo, jest taka sama jak przy spalaniu grafitu (ale trzeba przy tym uwzględnić, że trzeba użyć znacznie większej ilości energii, by ten diament spalić).

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze trafienie w Wikipedii:

Ciekawostki [edytuj]

 

   * Staroindyjska medycyna naturalna zalecała popiół z diamentów przy leczeniu trądu, suchot (gruźlicy), schizofrenii, nadmiernym chudnięciu, cukrzycy i anemii. Popiół stosowany profilaktycznie miał przedłużać życie, wzmacniać ciało, poprawiać cerę i dawać dobre samopoczucie. Nadmienić jednak należy, że w rzeczywistości czysty diament spala się do gazowego dwutlenku węgla nie zostawiając prawie żadnego popiołu. Po jego spaleniu popiołu zostaje 0.25% poprzedniej masy. A w tym popiele występuje 25 innych pierwiastków chemicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Bo są tym samym, ale ludzie nadali mu wartość bo "świeci", tak samo złoto jest tyle warte bo się błyszczy

a przecież to metal jak każdy inny - czasami myślę, że mimo tej całej technologii i odkryć ludzie nadal są w średniowieczu...

Złoto nie rdzewieje, jest cholernie trwałe, ma bardzo dobrą przewodność, jest go mało, i świetnie wygląda. Nie porównuj tego do stali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ktoś wspomniał o odmianach węgla, a nie diamentu...

W pewnym sensie jest to jak najbardziej słuszna uwaga. Różnica polega jednak na tym, że diament jest alotropową odmianą węgla. Zaś lansdaleit, jak w temacie, polimorficzną odmianą diamentu. I mimo tego, że jest to różnica z pozoru niewielka, to jednak odmiany alotropowe oznaczają występowanie różnych form krystalograficznych danego pierwiastka, zaś polimorfizm dotyczy odmian krystalograficznych określonej substancji. Alotropia uznawana jest za szczególny przypadek polimorfizmu.

 

Mam nadzieję, że nie pogmatwałem tematu. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jak wygląda w nim przestrzenne ułożenie atomów, no i jakie są jego inne włąściwości

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki "szybki" podgląd dostępny jest na Wikipedii. W temacie warto wspomnieć także o WTB, czyli odmianie azotku boru. Ma ona być "o 18%" twardsza od diamentu. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tylko dodał, że złoto jest metalem używanym również w katalizie :) Choć tu używa się wielu innych metali również, w tym platyny i rodu, znacznie droższych od złota - więc takie znowu rewelacyjne ono nie jest. Niemniej prawdą jest, że jego wartość wywodzi się głównie z bycia świecidełkiem :/ Jego trwałość, w sensie nierdzewności, jest użyteczna raczej wyłącznie w przypadku biżuterii, ponieważ złoto ma za małą wytrzymałość mechaniczną aby stosować je do nierdzewnych narzędzi czy elementów konstrukcyjnych - a równie dobrze spisuje się dodatek niklu do żelaza ;) Ja osobiście wolałbym mieć kopalnię rud uranu lub rodu niż złota :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja jeszcze dodam w kwestii złota - na Kopalni jest dość często spotykany opis nowych nano/mikro technologii medycznych stosowanych we wnętrzu organizmu człowieka. Dość często (o ile mnie moja pamięć nie myli :)) stosowanym materiałem jest tam złoto. Wcale nie dlatego że się świeci, lecz z powodu nierdzewności/nietoksyczności i pewnie innym atrybutom.

Nie róbmy ze złota tylko i wyłącznie świecidełka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no, tego że złoto jest wyłącznie świecidełkiem nie powiedziałem :) Zaznaczyłem, że wartości nabrało jako świecidełko - taka była jego pierwotna rola.. Na broń i narzędzia się nie nadawało, za to robiło się z niego ozdoby.. Gdyby złoto zaczęło nabierać wartości dopiero dzięki współczesnej nauce (kataliza, zastosowania medyczne, przewodniki elektryczne itd), a wcześniej było poza zainteresowaniem ludzi (tak jak było z ropą aż do wynalezienia lampy naftowej), podejrzewam że jego koszt byłby znacznie niższy niż jest teraz..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rod jest dwa razy droższy od złota, a wcale się nie świeci i pierścionki z niego byłyby toksyczne :)

Platyna natomiast jest droższa od złota, a do dziewiętnastego wieku uważana była za "złom" bliski srebru.

Srebro jest świecidełkiem, a cenę ma niską w porównaniu do złota.

W wycenie takich surowców nie można brać pod uwagę tylko "świecidełkowatości" danego materiału. Ważne też są jego inne zastosowania, oraz w większej mierze dostępność jego złóż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, z dostępnością się zgadzam.. To jeden z głównych czynników wyznaczających cenę każdego towaru :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z punktu widzenia mechanizmów rządzących naszą cywilizacją zawsze coś, czego jest relatywnie mało, a jest przydatne, będzie drogie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z punktu widzenia mechanizmów rządzących naszą cywilizacją zawsze coś, czego jest relatywnie mało, a jest przydatne, będzie drogie...

 

A gdyby tym czymś była informacja powielana elektronicznie?.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
(ale trzeba przy tym uwzględnić, że trzeba użyć znacznie większej ilości energii, by ten diament spalić).

Niedokładnie.

Ciepła spalania grafitu i diamentu wynoszą odpowiednio: –393,42 i –395,36 kJ/mol

Różnica nie jest znaczna.

Diament, grafit, fulleren to różne formy alotropowe(polimorficzne w szerszym znaczeniu) jednego pierwiastka zwanego węglem.

Srebro jest świecidełkiem, a cenę ma niską w porównaniu do złota.

W starożytności ustalono że stosunek cen złota i srebra będzie jak stosunek czasu obiegu Ziemi wokół Słońca (365 dni, oczywiście myślano że to Słońce zasuwa) do długości cyklu zmian faz Księżyca(28 dni). Słońce symbolizowało złoto, Księżyc srebro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W starożytności ustalono że stosunek cen złota i srebra będzie jak stosunek czasu obiegu Ziemi wokół Słońca (365 dni, oczywiście myślano że to Słońce zasuwa) do długości cyklu zmian faz Księżyca(28 dni). Słońce symbolizowało złoto, Księżyc srebro.

Uważasz że ten rozdział pokutuje do dzisiaj ? W dobie wolnego rynku i wszechobecnej globalizacji ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Różnica nie jest znaczna.

A ja twierdzę, że jest znaczna, bo oprócz energii samego spalania (czyli energii wyzwolonej po związaniu atomów węgla z atomami tlenu) masz jeszcze energię aktywacji reakcji spalania, a ta, wnioskując po temperaturze zapłonu, jest znacznie wyższa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      We wnętrzu Ziemi może znajdować się ponad biliard (1015) ton diamentów. Nie należy jednak spodziewać się, że ludzkość po nie sięgnie. Z badań przeprowadzonych przez naukowców z MIT oraz z innych amerykańskich, francuskich, niemieckich, brytyjskich i chińskich uczelni wyższych wynika, że diamenty znajdują się na głębokości ponad 160 kilometrów pod powierzchnią planety.
      Stanowią one część kratonu, najstarszej, utwardzonej części skorupy ziemskiej, która nie ulega już fragmentacji.
      Kraton ma kształt odwróconych gór, które mogą sięgać głębokości nawet 320 kilometrów. Naukowcy mówią tutaj o korzeniach kratonu, a diamenty mogą stanowić nawet 2% ich masy. Stąd też szacunki mówiące o biliardzie ton diamentów.
      To pokazuje, że diamenty nie są czymś niezwykłym. Z punktu widzenia geologii jest to dość powszechny materiał. Nie możemy po niego sięgnąć, ale wygląda na to, że diamentów jest więcej, niż sądziliśmy, mówi Ulrich Faul z MIT.
      Zdaniem Faula i jego kolegów diamenty w kratonie są widoczne w danych z badań sejsmicznych. Takie dane są od dekad zbierane przez wiele instytucji na całym świecie. Podczas badań sejsmicznych wykorzystuje się dźwięk do poznania budowy skorupy ziemskiej. Jako, że fale dźwiękowe poruszają się z różną prędkością zależną od temperatury, gęstości czy składu skał, przez które podróżują, pozwalają na obrazowanie tych skał.
      Od lat jednak naukowcy zmagali się z pewną zagadką. otóż wydaje się, że fale dźwiękowe znacznie przyspieszają w korzeniach kratonu. Korzenie te są chłodniejsze i mniej gęste od otoczenia, zatem fale powinny podróżować w nich szybciej, ale nie tak szybko, jak wskazują pomiary. Międzynarodowy zespół naukowy podjął się więc próby wytłumaczenia tego nagłego przyspieszenia.
      Najpierw naukowcy, na podstawie dostępnych danych, stworzyli trójwymiarowe modele fal dźwiękowych podróżujących przez główne ziemskie kratony. Następnie w laboratorium, na podstawie modeli komputerowych, badali sposób rozchodzenia się dźwięku w skałach o różnym składzie. Badania wykazały, że istnieje tylko jeden rodzaj skał, w którym fale poruszają się z dokładnie taką prędkością, co w korzeniach kratonu. Skały takie muszą składać się z takiej samej ilości perydotytów i eklogitów oraz z 1–2 procenta diamentów. Taka ilość diamentów zapewnia prędkość dźwięku odpowiadającą tej zmierzonej, a jednocześnie nie wpływa na zmianę gęstości kratonów.
      One są jak kawałki drewna unoszące się w wodzie. Kratony są nieco mniej gęste niż ich otoczenie, zatem nie zanurzają się głębiej i dzięki temu zachowały się w nich najstarsze skały. Odkryliśmy, że wystarczy 1–2 procent diamentów, by kratony były stabilne i nie tonęły, mówi Faul.
      Odkrycie jest całkowicie zgodne z naszą obecną wiedzą na temat diamentów. Te bowiem powstają we wnętrzu Ziemi, gdzie panuje wysokie ciśnienie i wysoka temperatura. Na powierzchnię wydostają się w wyniku erupcji wulkanów. Erupcje te tworzą kominy wulkaniczne z kimberlitu. W znaczniej mierze kimberlitowe kominy wulkaniczne występują tam, gdzie występuje kratom.
      To dowód pośredni, ale by go zdobyć połączyliśmy wszystkie elementy układanki. Rozważaliśmy wszystkie możliwe scenariusze i to jedyne logiczne wyjaśnienie, zapewnia Faul.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Diament to najtwardszy z naturalnych materiałów i ta jego właściwość jest szeroko wykorzystywana. Jednak z twardością ściśle związana jest kruchość. Naukowcy z USA, Hongkongu, Singapuru i Korei Południowej wykazali właśnie, że jeśli wyhodujemy diamenty o kształcie niezwykle cienkich igieł, można je zginać i rozciągać, a igły wrócą do oryginalnego kształtu.
      O niezwykłym odkryciu donieśli naukowcy z MIT, singapurskiego Uniwersytetu Technologicznego Nanyang, Miejskiego Uniwersytetu w Hongkongu oraz instytucji naukowych z Korei Południowej. Zdaniem uczonych, nowo zaobserwowana właściwość diamentów pozwoli wykorzystać je z czujnikach środowiskowych, systemach przechowywania danych, biokompatybilnym obrazowaniu in vivo czy optoelektronice.
      Międzynarodowy zespół naukowy wykazał, że diamentowe igły o kształcie podobnym do gumowych końcówek włosków niektórych szczoteczek do zębów, ale o przekroju kilkuset nanometrów, mogą zginać się i rozciągać o 9%, a następnie powracają do oryginalnego kształtu. To zaskakujące, gdyż standardowo możliwość rozciągania i zginania diamentów jest znacznie niższa niż 1%.
      Użyte w eksperymentach diamentowe igły zostały uzyskane metodą osadzania z warstwy gazowej. Ich właściwości testowano pod skaningowym mikroskopem elektronowym, gdzie były poddawana naciskowi standardowej końcówki diamentowej.
      Naukowcy, bazując na swoich eksperymentach, stworzyli dokładny model pokazujący, w jaki sposób rozkładają się siły w diamentowych igłach, a przeprowadzone symulacje wirtualnych igieł wykazały, że bez ryzyka pęknięcia wytrzymują zginanie i rozciąganie o 9 procent. Symulacje wykazały też, że bardziej wytrzymałe są struktury z pojedynczego kryształu diamentu, niż te złożone z wielu miniaturowych elementów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczeni z należącego do Carnegie Institution Laboratorium Geofizycznego odkryli nową formę węgla, która jest tak wytrzymała jak diament. Zespół badawczy, na którego czele stała Wendy L. Mao z Uniwersytetu Stanforda, rozpoczął swoją pracę od węgla szklistego, który po raz pierwszy został zsyntetyzowany w latach 50. ubiegłego wieku.
      Próbkę takiego materiału poddano ciśnieniu 400 000 razy większemu niż ciśnienie atmosferyczne. W ten sposób powstała nowa, niezwykle wytrzymała odmiana węgla. Dalsze badania wykazały, że jest ona w stanie przetrwać przyłożone w jednym kierunku ciśnienie 1,3 miliona razy większe od ciśnienia atmosferycznego, a w innych kierunkach - 600 000 razy większe. Dotychczas jedynie diament wykazywał się taką wytrzymałością.
      Jednak w przeciwieństwie do diamentu nowa forma nie ma struktury krystalicznej. To materiał amorficzny. Dalsze badania powinny wykazać, czy ma ona dzięki temu pewną przewagę nad diamentem. Dzięki amorficznej budowie twardość nowej formy może być izotropowa, czyli może być ona jednakowo twarda we wszystkich kierunkach. W przypadku diamentu twardość zależy od orientacji kryształu.
      Nowy materiał może posłużyć do budowy niezwykle twardych kowadełek przydatnych w badaniach laboratoryjnych, może też stać się zaczątkiem nowych bardzo gęstych i wytrzymałych materiałów.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Wuzong Zhou ze szkockiego Uniwersytetu św. Andrzeja odkrył, że podczas palenia świecy w każdej sekundzie w płomieniu powstaje ok. 1,5 mln nanocząstek diamentu.
      Świece wynaleziono ponad 2 tys. lat temu w starożytnych Chinach, trzeba było jednak współczesnego zakładu z kolegą po fachu, by rozszyfrować tajemnice związane z ich spalaniem. Kolega z innego uniwersytetu powiedział do mnie: "Nikt, oczywiście, nie wie, z czego tak naprawdę składa się płomień świecy". Odpowiedziałem mu, że nauka może ostatecznie wyjaśnić wszystko, dlatego postanowiłem spróbować.
      Podczas eksperymentów profesorowi asystował student Zixue Su. Dzięki technice próbkowania wynalezionej przez Zhou naukowcy byli w stanie pobrać cząstki z centralnej części płomienia. Dodajmy, że wcześniej nikomu się to jeszcze nie udało. Okazało się, że znajdowały się tam cztery odmiany alotropowe węgla: diament, grafit, węgiel amorficzny i fulereny (choć część naukowców podkreśla, że w przypadku tych ostatnich poprawnie za odmianę alotropową należy uznać kryształ fuleryt, który składa się z cząsteczek fulerenów). To spore zaskoczenie, ponieważ każda z form powstaje zazwyczaj w innych warunkach.
      W dolnej części płomienia występują węglowodory, które po drodze na szczyt ulegają w wyniku różnych reakcji przekształceniu w dwutlenek węgla. Co się jednak dokładnie dzieje w międzyczasie, chemicy nie wiedzieli. Zhou i Su ustalili, że w centrum płomienia znajdują się nanocząstki diamentów, fulereny, a także grafit i węgiel amorficzny.
      Akademicy z University of St Andrews uważają, że ich odkrycie może pozwolić opracować tańsze i bardziej przyjazne dla środowiska metody pozyskiwania diamentów, które jak wiadomo, są cennym materiałem przemysłowym. Niestety, cząstki diamentu są spalane i przekształcane w dwutlenek węgla, ale nasze ustalenia na zawsze zmienią sposób, w jaki postrzegamy płomień świecy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Fizycy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara (UCSB) oraz niemieckiego Uniwersytetu w Konstancji dokonali przełomowego odkrycia w dziedzinie wykorzystania diamentów w fizyce kwantowej. Ich prace mogą znaleźć zastosowanie w komputerach kwantowych.
      Uczonym udało się przesłać kwantową informację z elektronu w diamencie do sąsiedniego jądra atomu i z powrotem przy użyciu układu scalonego. Już przed dwoma laty informowaliśmy, że profesor Marshall Stoneham z Londyńskiego Centrum Nanotechnologii na University College London stwierdził, iż diament będzie dla komputerów kwantowych tym, czym krzem jest dla współczesnych maszyn.
      To odkrycie może być użyteczne przy opracowywaniu atomowej wielkości elementów pamięci komputera kwantowego, bazujących na diamencie. Stany subatomowe są bowiem lepiej izolowane od destrukcyjnych wpływów zewnętrznych - mówi profesor David Awschalom z UCSB. Uczony dodaje, że badania wspomniane badania dowiodły, iż możliwe jest przeprowadzenie operacji o wysokim stopniu niezawodności na kwantowej bramce, co pozwala na przesłanie w temperaturze pokojowej pełnej kwantowej informacji pomiędzy spinem elektronu a spinem jądra atomu. Cały proces jest skalowalny, co otwiera drogę do budowy kwantowych układów pamięci.
      Azot to jedno z najczęściej spotykanych zanieczyszczeń diamentów. Gdy atom azotu w diamencie sąsiaduje z pustym miejscem w strukturze krystalicznej, wprowadzany tam dodatkowy element zapewnia nadmiarowy elektron, który zostaje uwięziony w dziurze. Już wiele lat temu wiedziano, jak zmienić spin takiego elektronu i wykorzystać to jako kwantowy bit. Teraz profesor Awschalom odkrył, w jaki sposób można powiązać spin elektronu ze spinem sąsiadującego jądra azotu.
      Szczególnie interesujący jest fakt, że atom azotu jest tutaj częścią niedoskonałości, a to oznacza, że takie subatomowe elementy pamięci będą się automatycznie skalowały w zależności od liczby bitów w komputerze kwantowym - stwierdził Greg Fuchs, jeden z głównych autorów badań.
      Naukowców wciąż czekają poważne wyzwania. Jednym z nich jest znalezienie sposobu na szybki transfer informacji z atomów azotu, zanim ulegną one dekoherencji.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...