Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Lee Redmond, 67-letnia mieszkanka Salt Lake City, jest, a właściwie była do środy (11 lutego) właścicielką najdłuższych kobiecych paznokci na świecie. Jej rekord został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa, ale wskutek wypadku samochodowego złamała swoje hodowane od 30 lat "wypustki".

Rzecznik szeryfa hrabstwa Salt Lake Don Hutson poinformował, że w karambolu zderzyły się 4 auta. Redmond została wyrzucona z pojazdu i z co najmniej dwoma innymi poszkodowanymi trafiła do szpitala. Tym razem rekordzistka zajmowała miejsce pasażera, ale na co dzień sama była kierowcą.

Gdy paznokcie Amerykanki mierzono 23 lutego ubiegłego roku w Madrycie, miały łączną długość 8,65 m, a paznokieć wyrastający z kciuka osiągnął imponującą długość 89 cm.

Craig Glenday, wydawca Księgi, wyraził ubolewanie z powodu straty pani Redmond. "Pojawiała się w naszych programach telewizyjnych na całym świecie i przekonywała dzieci w szkołach, że bycie innym jest w porządku. [...] Paznokcie stanowiły fundamentalną część jej życia i unikalnego charakteru. Mamy nadzieję, że szybko wyzdrowieje.

Pielęgnacja tak długich paznokci była kosztowna. Lee zwykła je malować i jak sama przyznawała w wywiadach, kompletny manikiur zajmował jej kilka tygodni. Pogodna mieszkanka Salt Lake City na swój sposób radziła sobie z domowymi obowiązkami, w tym z przygotowywaniem posiłków. Potrafiła wystukać numer na telefonie komórkowym, choć robiła to inaczej niż reszta ludzi, bo za pomocą zgiętego w stawie palca wskazującego.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież z takim czymś nie da się porządnie wytrzeć tyłka po stolcu !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby przeznaczyła cały ten czas spędzony na pielęgnacji paznokci na pracę dla dobra ludzkości... Ale, z drugiej strony gdyby wszyscy ludzie byli idealni... Jak na razie tylko Waldi jest na tyle przekonujący do tego faktu ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waldi, proszę pana to jest filozofia sama w sobie, może istnieć pomimo znanych nam innych prawd. To tak samo jak z panem "rzecz jest taka", który dzwoni do trójki (polskiego radia)w programie Kuby Strzyczkowskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że po obiedzie to obejrzałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jejku to jest okropne. jak ona śmiesznie ten samochód prowadzi xD

Ale że jej to się nie złamie ? xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jejku to jest okropne. jak ona śmiesznie ten samochód prowadzi xD

Ale że jej to się nie złamie ? xd

Właściwie to się złamało. Nawet w samochodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość simian raticus

Sensu w tym żadnego (ani nie upiększa i korzyści z tego żadnych - jedynie zainteresowanie mediów/ludzi).

Moze robiła to dla sławy albo z nudów?

A może jest fanką Freddy'ego Krueger'a?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy rzeźbiła nimi w lodzie jak Edziu? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szerokość twarzy dyrektora generalnego wpływa na to, jak dobrze radzi sobie jego firma. Szefowie z szerszymi fizjonomiami zarządzają lepiej prosperującymi przedsiębiorstwami.
      Elaine M. Wong i Michael Haselhuhn z University of Wisconsin-Milwaukee oraz Margaret E. Ormiston z Londyńskiej Szkoły Biznesu badali, jak działają zespoły menedżerów najwyższego szczebla. Ze względu na zapracowanie nie dawano im do wypełnienia zestawów kwestionariuszy i trzeba było polegać na metodach niebezpośrednich. Amerykańsko-brytyjski zespół analizował listy do udziałowców oraz sprawdzał, jak wykształcenie i cechy demograficzne szefów oddziałują na poziom funkcjonowania firmy. Psycholodzy zdecydowali się także na uwzględnienie szerokości twarzy szefa, ponieważ kilka wcześniejszych studiów wykazało, że stosunek jej szerokości i długości jest powiązany z agresją. Sam Haselhuhn zademonstrował nie tak dawno temu, że mężczyźni o szerokich twarzach są bardziej skłonni oszukiwać partnerów w czasie negocjacji i kłamać, by zwiększyć zyski. Czują się też obdarzeni większą mocą, co ma swoje dobre strony, ponieważ mają tendencję do patrzenia na problem raczej z perspektywy całościowej niż do skupiania się na szczególikach. Dzięki temu łatwiej im nie tracić z oczu zadania. Wong podejrzewała, że poczucie mocy może wpływać na wyniki finansowe firmy, stąd pomysł, by zmierzyć na zdjęciach twarze 55 dyrektorów generalnych z rankingu Fortune 500. Pod uwagę wzięto tylko mężczyzn, gdyż w przypadku kobiet stosunek szerokości do długości twarzy nie wpływa na zachowanie (wygląda więc na to, że chodzi o oddziaływania testosteronu).
      Okazało się, że dyrektorzy z szerszymi twarzami osiągali o wiele lepsze wyniki finansowe od kolegów z węższymi fizjonomiami. Analizując listy do udziałowców, psycholodzy zauważyli, że wpływ szerokości twarzy szefa modyfikuje jeden istotny czynnik: wizja świata kierownictwa najwyższego szczebla. Zespoły menedżerskie hołdujące czarno-białej wersji świata w większym stopniu ulegały autorytetowi szefa niż zespoły skłaniające się ku szarej wizji rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że szerokość twarzy dyrektora liczyła się w tych pierwszych o wiele bardziej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Długość telomerów wpływa na ryzyko rozedmy płuc – twierdzą naukowcy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa (American Journal of Respiratory and Critical Care Medicine).
      W badaniach na myszach odkryliśmy, że u tych, które miały krótsze telomery, ryzyko wystąpienia rozedmy w wyniku ekspozycji na dym papierosowy było znacznie wyższe – wyjaśnia dr Mary Armanios.
      Telomery zabezpieczają chromosomy przed uszkodzeniami podczas kopiowania. Po każdym podziale komórki stają się coraz krótsze. Z wiekiem jest coraz więcej krótkich telomerów i komórki przestają się dzielić, dlatego telomery można uznać za zegary biologiczne. Chcieliśmy stwierdzić, czy ich długość sama w sobie wyjaśnia następujący w miarę starzenia wzrost podatności na rozedmę płuc.
      Podczas półrocznego eksperymentu naukowcy wystawiali myszy ze skróconymi telomerami na działanie dymu papierosowego przez 6 godzin dziennie pięć dni w tygodniu. Później zbadano tkankę płuc oraz funkcje oddechowe zwierząt. Choć na początku gryzonie nie miały żadnej choroby płuc, w wyniku kontaktów z dymem tytoniowym niespodziewanie rozwinęła się u nich rozedma. U myszy z długimi telomerami nic takiego nie nastąpiło.
      Odkryliśmy, że komórki z uszkodzonym DNA przestawały się dzielić, a komórki płuc ze zbyt dużą ilością uszkodzeń nie mogły być zreperowane, przyczyniając się tym samym do rozwoju rozedmy. To jeden z najklarowniejszych przykładów [wpływu] długości telomerów, która jest czynnikiem dziedzicznym. Do tego dołącza się wpływ środowiska, np. palenie papierosów.
      Rozedma to przewlekła choroba płuc, w której występuje powiększenie powierzchni powietrznych położonych obwodowo w stosunku do oskrzelików końcowych. Prowadzi to do destrukcji ścianek tych struktur. Widoczne jest nadmierne upowietrznienie płuc i zmniejszenie liczby pęcherzyków płucnych. Zmiany rozedmowe są powszechne u starszych osób. Niekiedy występują u ludzi, którzy nigdy nie palili, jednak najpowszechniejsze są u palaczy. Wyniki badań na myszach sugerują, że u pewnych pacjentów krótkie telomery mogą się przyczyniać do przyspieszenia starzenia płuc przez dym papierosowy.
      Wcześniej zespół Armanios ustalił, że skrócenie telomerów powoduje idiopatyczne włóknienie płuc (ang. idiopathic pulmonary fibrosis, IPF), któremu u części chorych towarzyszy właśnie rozedma. Częstość występowania obu chorób rośnie z wiekiem i z liczbą lat palenia tytoniu. Połączenie długości telomerów z obiema chorobami to klarowna wskazówka, że dzielą one mechanizm patologii […].
      W przyszłości Amerykanie planują testy kliniczne z udziałem ludzi.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Steven Piantadosi, Harry Tily i Edward Gisbon z Wydziału Mózgu i Nauk Poznawczych MIT-u badają, w jaki sposób ludzie myślą i komunikują się ze sobą. Postanowili przetestować liczące sobie 75 lat językowe prawo Zipfa i zauważyli, że wymaga ona udoskonalenia. W roku 1935 lingwista George Kingsley Zipf stwierdził, że „wielkość słów ma tendencję, jako całość, do bycia odwrotnością, niekoniecznie proporcjonalną, częstości ich pojawiania się". Innymi słowy, częściej pojawiające się słowa są zwykle krótsze od tych rzadziej pojawiających się.
      Jedną z najszerzej znanych i prawdopodobnie uniwersalnych właściwości ludzkiego jest ta, że często używane słowa są zwykle krótkie - napisali badacze z MIT-u. Jak wyjaśniał Zipf, ma to związek z ekonomią wypowiedzi. Angielski wyraz „of" jest tak krótki, gdyż używa się go wyjątkowo często. To czwarte pod względem popularności słowo. Najpopularniejszym słowem pisanym jest „the". Na liście 100 najczęściej używanych angielskich słów znajdziemy „be", „on", „have", „who" czy „some". To już było wiadomo za czasów Zipfa. Teraz naukowcy udoskonalili jego prawo stwierdzając, że wśród 10 badanych języków to, co człowiek mówi jest ważniejszym czynnikiem wpływającym na długość słowa od tego, jak często dane słowo wypowiada.
      W czasie swoich badań uczeni chcieli porównać teorię Zipfa z własnym pomysłem, zgodnie z którym na długość słowa wpływa średnia ilość informacji, którą wnosi ona do wypowiedzi. Aby to sprawdzić użyli internetu i sprawdzili wszelkie możliwe kombinacje dwóch, trzech i czterech wyrazów występujących obok siebie. Dzięki temu mogli dowiedzieć się, na ile przewidywalne jest pojawienie się danego wyrazu.
      Na przykład w kontekście „Monday night...." wystąpienie słowa „football" jest bardzo prawdopodobne, a co za tym idzie, niesie ono ze sobą niewiele informacji. Ale na przykład w kontekście „I ate...", słowo, którego brakuje, jest całkowicie nieprzewidywalne, dlatego też niesie ze sobą dużo informacji - mówi Piantadosi. Naukowcy przypuszczali, że średnia ilość informacji zawarta w sekwencji dwu-, trzy- lub czterowyrazowej powinna częściowo wpływać na długość wyrazów, albo pod względem liczby liter albo sylab. Sekwencja wyrazów jest zakodowana w języku tak, by komunikacja była jak najbardziej efektywna. A to oznacza, że sekwencja ta, to efektywny kod związany ze znaczeniem, który można wykazać w badaniach statystycznych. Takie właśnie przypuszczenie wysunęliśmy - dodaje Piantadosi.
      Jeśli przyjrzymy się słowu miłość, to w różnych językach oznacza ono to samo i ma podobną długość (love, amour, liebe, amor, karlek). Jednak, jak uważają uczeni z MIT-u, na to, jak często konkretne słowo jest używane, decyduje nie jego długość, a słowa występujące po i przed nim.
      Uczeni zbadali swoją teorię na przykładzie czeskiego, holenderskiego, francuskiego, angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, włoskiego, portugalskiego, rumuńskiego i szwedzkiego. Okazało się, że odstępstwa od ich teorii można zauważyć tylko w niemieckim. Byłem zdumiony, że efekt ten występuje w tak wielu językach. Sądziłem, że różnice w morfologii czy strukturze wyrazów, zaburzy ten efekt w różnych językach, ale tak się nie stało - dodaje Piantadosi.
      Badania z MIT-u mogą też dostarczać dodatkowych wyjaśnień, dlaczego najczęściej używane słowa są krótkie. Są bowiem przewidywalne, niosą zatem niewiele informacji. Ponadto liczne z nich to wyrazy funkcjonalne - takie jak „with", „from" czy „over" - których zadaniem jest łączenie innych słów. Krótkie wyrazy zwykle łączą się w często występujące związki frazeologiczne, a zatem takie, które wnoszą niewiele danych.
      Naukowcy z MIT-u odkryli też, że ludzie komunikują się w niemal optymalny sposób. Zasób słownictwa nie jest dowolny, w tym sensie, że nie używamy go w całkowicie swobodny sposób. Jest on dobrze ustrkturyzowany pod kątem komunikacji, niosąc ze sobą pewne ciągi wyrazów, których ludzie zwykle używają - dodaje Piantadosi.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Filipińczyk Junrey Balawing dostał niecodzienny prezent na swoje osiemnaste urodziny. Został oficjalnie uznany za najniższego mężczyznę na świecie. Media obiegło zdjęcie nastolatka pozującego z certyfikatem Księgi rekordów Guinnessa, który jest niemal tak duży jak on.
      Balawing pochodzi z biednej wiejskiej rodziny, a konkretnie z Sindangan na wyspie Mindanao. Jego ojciec twierdzi, że syn przestał rosnąć w wieku 2 lat. Mierzy 59,93 cm i jest o ponad 7 cm niższy od poprzedniego rekordzisty Nepalczyka Khagendry Thapy Magara, który był numerem jeden na liście najniższych zaledwie przez kilka miesięcy, bo od października zeszłego roku.
      Rodzina podkreśla, że chłopak ma problemy ze staniem i chodzeniem, ale może zawsze liczyć na pomoc lokalnej społeczności. Poza Junreyem w rodzinie jest jeszcze troje dzieci normalnego wzrostu. Lekarze nie umieli powiedzieć, co doprowadziło do zatrzymania wzrostu rekordzisty.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Australii i Hiszpanii pracują nad uniwersalnym testem na inteligencję. Ponieważ jego rozwiązanie nie wymaga posługiwania się językiem, mogłyby go rozwiązywać najprzeróżniejsze istoty i byty, np. zwierzęta, programy komputerowe czy przedstawiciele obcych cywilizacji. Co więcej, dałoby się porównywać ich IQ.
      Dwoma czołowymi przedstawicielami zespołu są informatycy David L. Dowe z Monash University oraz José Hernández-Orallo z Universitat Politècnica de Valencia. Biorąc pod uwagę ich specjalność, nie powinno dziwić odwołanie do algorytmicznej teorii informacji, znanej również jako teoria Kołomogorowa-Chaitina. Bazuje ona na twierdzeniu sformułowanym przez XVIII-wiecznego matematyka Thomasa Bayesa. Jednym ze stosowanych w jej obrębie pojęć jest złożoność Kołomogorowa (in. złożoność algorytmiczna). Jest ona definiowana jako najkrótszy możliwy program, definiowany za pomocą długości kodu binarnego, który może doprowadzić do konkretnego rezultatu. Obowiązującą regułą jest więc zasada minimalnej długości kodu – spośród dostępnych hipotez uczeń wybiera tę, która zapewnia najlepszą kompresję danych. Zastosowanie algorytmicznej teorii informacji do inteligencji pozwala przedstawić IQ jako złożoność Kołomogorowa najbardziej skomplikowanego zadania, jakie ktoś rozwiązał. W praktyce uzyskanie dokładnego wyliczenia złożoności algorytmicznej jest mało prawdopodobne, ale można porównywać przybliżenia.
      Podczas testu stosowane ma być warunkowanie instrumentalne, zwane również warunkowaniem sprawczym. Badany uczy się metodą prób i błędów relacji między swoim działaniem a konsekwencjami. W ten sposób zmienia się prawdopodobieństwo/częstotliwość różnych zachowań. W zależności od tego, kogo poddawano by testowi, nagrodą za właściwe działanie byłyby np. pieniądze (człowiek), banany (małpa) czy liczba punktów (program komputerowy). Gdyby chodziło o rozpracowanie gry w kółko i krzyżyk przez kogoś, kto nigdy się w to nie bawił, najpierw należałoby ustalić, że wygraną oznaczają trzy takie same znaki w rzędzie. Jeśli badany opanowałby reguły, przeszedłby na wyższy poziom. Porażka oznaczałaby spadek na niższy poziom i łatwiejsze zadanie. Szympans, który nie przeszedłby zadania z kółkiem i krzyżykiem, mógłby sobie np. poradzić z podobnym zadaniem zawierającym pojedynczą linię znaków.
      Hernández-Orallo i Dowe nie zamierzają wykorzystywać już istniejących gier. Zgodnie z ich pomysłem, nowe gry i wzorce generowałby komputer. Naukowcy uważają, że pozwoli to wyeliminować ludzkie błędy i uprzedzenia oraz uzyskać zadania o dowolnym poziomie złożoności. W tym nierozwiązywalne dla człowieka...
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...