Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Koń groźniejszy od ecstasy?

Rekomendowane odpowiedzi

Profesor David Nutt, szef Komisji Doradczej ds. Nadużywania Narkotyków (Advisory Council on the Misuse of Drugs, ACMD), twierdzi, że zażywane tabletek ecstasy nie jest bardziej niebezpieczne od jazdy konnej. W tym tygodniu instytucja ma rekomendować brytyjskiemu rządowi przesunięcie pochodnej amfetaminy z kategorii A (substancji zagrażających zdrowiu) do kategorii B.

Ministrowie sprzeciwiają się takiemu rozwiązaniu. Nutt uważa jednak, że "szkody powodowane przez 3,4-metylenodioksymetamfetaminę [w skrócie MDMA] mogą być takie same jak szkody związane z innymi aktywnościami i dziedzinami życia.

Profesor wylicza, że jazda konna odpowiada za ponad 100 zgonów rocznie, a następnie posuwa się o krok dalej: [...] i tu pojawia się najistotniejsze pytanie – czemu społeczeństwo toleruje, a nawet zachęca do pewnych form potencjalnie niebezpiecznych zachowań, a do innych, takich jak zażywanie narkotyków, nie.

Ecstasy to przyczyna ok. 30 zgonów rocznie (od lat 90. odnotowano wzrost o 200%). Przyczyną śmierci jest niewydolność wielonarządowa z przegrzania lub przewodnienie.

Od zaskakujących poglądów Nutta odcina się nawet macierzysta agenda. Niektórzy specjaliści uważają, że skoro jego osobiste poglądy tak bardzo odbiegają od obowiązków wynikających z piastowanego urzędu, powinien rozważyć honorową rezygnację. Inaczej grozi mu zdymisjonowanie.

Eksperci podkreślają, że nie istnieje bezpieczna dawka ecstasy, a narkotyk uśmierca nieprzewidywalnie. Obrazoburczy artykuł profesora, badacza m.in. z Uniwersytetu Bristolskiego, ukazał się w styczniowym numerze pisma Journal of Psychopharmacology. Naukowiec ukuł nawet specjalnie nowy termin "equasy" (od ang. equine addiction syndrome, zespół końskiego uzależnienia), który miał swym brzmieniem przypominać ecstasy. W ten sposób podkreślał, jak wiele, jego zdaniem, łączy uzależnienie od jazdy konnej z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych.

Farmakolog dowodzi, że istnieje wiele niebezpiecznych sportów, takich jak wspinaczka, skoki spadochronowe z wieżowców (BASE jumping) czy skoki bungee, które wydają się bardziej ryzykowne od narkotyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To się zgadza. Jazda konna jest bardzo uzależniająca. ..i jest sportem ekstremalnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdumiewające, jak często czysto logiczne i racjonalnen wywody wywołują sprzeciw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość shadowmajk

A przyczyną sprzeciwów nie jest szkodliwość narkotyków, a ich kontrowersyjne postrzeganie przez społeczeństwo, nie mające podłoża ku wypowiadaniu się w danym temacie, a jedynie opierają się o opinie publiczną sztucznie budowaną przez manipulujące media.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Farmakolog dowodzi, że istnieje wiele niebezpiecznych sportów, takich jak wspinaczka, skoki spadochronowe z wieżowców czy skoki bungee, które wydają się bardziej ryzykowne od narkotyków.

Takim tokiem rozumowania można by stwierdzić że przechodzenie przez ulicę jest bardziej niebezpieczne od zażywania ekstazy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie zgodzę, się, nikt nie zażywa chyba tabletek ecstasy tak często, jak przechodzi przez ulicę, nie wówiąc już o tym, że łyka je daleko mniej ludzi, niż chodzi przez ulicę. A tylko w takiej sytuacji (albo po przeliczeniu oczywiście) można by w ten sposób porównać.

 

Inna sprawa, że dragom jestem przeciwny, ale gdybym miał polemizować z taką argumentacją, to się poddaję…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musimy sobie odpowiedzieć jasno: które czynności są niezbędne dla przeżycia, nawet jeśli są ryzykowne, a któee z nich robimy tylko dla przyjemności. O ile przechodzenie przez ulicę jest normalną, codzienną czynnością niezbędną dla normalnego życia w społeczeństwie, o tyle jazda konna czy przyjmowanie ecstasy jest sprawą wolnego wyboru. Warto jednak zaznaczyć przy tym, że jazda konna, jak każdy inny sport, oprócz swojej wypadkowości ma pozytywny wpływ na zdrowie. Ecstasy tego nie daje.

 

Poza tym argumentacja, że jedna rzecz jest dobra, bo druga jest zła, jest zwyczajnie niepoważna. Idąc takim tropem myślenia powinniśmy zalegalizować gwałty, bo przecież morderstwa są gorsze. Nienawidzę argumentacji opierającej się na równaniu w dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Błąd rozumowania Nutta polega na pominięciu faktu, iż wiadomo. jak zapobiegać wypadkowości w hippice, natomiast nie wiadomo, jak przewidzieć zabójcze skutki prochów.

Ponadto zapomniał porównać liczebności populacji koniarzy z populacją ćpunów ecstasy, co by pozwoliło ustalić, dla jakiego ułamka owych populacji skutki są śmiertelne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musimy sobie odpowiedzieć jasno: które czynności są niezbędne dla przeżycia, nawet jeśli są ryzykowne, a któee z nich robimy tylko dla przyjemności. O ile przechodzenie przez ulicę jest normalną, codzienną czynnością niezbędną dla normalnego życia w społeczeństwie, o tyle jazda konna czy przyjmowanie ecstasy jest sprawą wolnego wyboru.

 

Można próbować żyć "pod kloszem", używać antybakteryjnej klawiatury, nie wychodzić z domu itp., a wtedy lista czynności niezbędnych do życia maleje, a pozostałe co? ..powinny być zakazane?!

 

Uważam, że zażywanie ecstasy powinno być tak samo legalne jak jazda konna. Po prostu niektórzy chcą mieć jazdę bez wyprawy do stajni. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak szkodliwie działa ecstasy na zdrowy organizm zażywana sporadycznie? (zakładając brak domieszek fety i innych świństw)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można próbować żyć "pod kloszem", używać antybakteryjnej klawiatury, nie wychodzić z domu itp., a wtedy lista czynności niezbędnych do życia maleje, a pozostałe co? ..powinny być zakazane?!

Mam propozycję: przeczytaj jeszcze raz moje słowa :) Ja nigdzie nie napisałem, że cokolwiek ma być zabronione. Napisałem jedynie, że argumentacja mówiąca, że jak coś nie jest najgorsze na świecie, to jest dobre, prowadzi donikąd.

 

Mój postulat w sprawie wszelkich zachowań ryzykownych i szkodliwych jest jasny: nie mam nic przeciwko nim, o ile nie obciążają one ludzi dookoła (oraz przy założeniu, że dana osoba jest pełnoletnia lub robi to na odpowiedzialność rodziców). Mam tu na myśli przede wszystkim opłacanie kosztów leczenia we własnym zakresie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narkotyki szkodzą przeważnie. Niektórym nawet bardziej i mogą to być opłakane skutki. Może niech jeden z drugim doktorów będących za legalizacją bada ludzi, którzy chcą brać sobie jakieś dragi i wydaje na nie coś na kształt recepty ? Jeśli takiemu "pacjentowi" coś się stanie będzie wiedział od kogo brać odszkodowanie :)

Żeby nie było - też jestem za tym żeby zalegalizować narkotyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wykres szkodliwości używek (w tym ecstacy) i artykuł krytykujący taki podział (z 2007 co prawda), oraz artykuł ze statstykami.

 

Dziwi mnie zaklasyfikowanie LSD do kategorii A, jako substancji zagrażającej życiu. Z tego co czytałem i znajomy farmaceuta twierdzi jest to najmniej szkodliwy narkotyk. Niemal nie sposób go przedawkować (jest tylko jeden przypadek śmierci z powodu tego, że ktoś sobie wstrzyknął znaczną ilość dożylnie), zaś w miarę przyjmowania wytwarza się szybko tolerancja fizjologiczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to jedynie kwestia toksyczności. Skutkiem działania wszelkich używek jest zaburzenie kontaktu człowieka z otoczeniem, co często owocuje tragicznymi skutkami. A w przypadku LSD owe zaburzenia są bardzo silne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wykres szkodliwości używek (w tym ecstacy) i artykuł krytykujący taki podział (z 2007 co prawda), oraz artykuł ze statstykami.

 

Dziwi mnie zaklasyfikowanie LSD do kategorii A, jako substancji zagrażającej życiu. Z tego co czytałem i znajomy farmaceuta twierdzi jest to najmniej szkodliwy narkotyk. Niemal nie sposób go przedawkować (jest tylko jeden przypadek śmierci z powodu tego, że ktoś sobie wstrzyknął znaczną ilość dożylnie), zaś w miarę przyjmowania wytwarza się szybko tolerancja fizjologiczna.

Z tego co pisze w artykule ecstasy jest przyczyną 30 zgonów rocznie. Z Twojego ostatniego linka wychodzi że ponad 40. W samym UK. Więc nie jeden i jakoś można go przedawkować. Podejrzewam że na normalne dawki nie wszyscy tak samo reagują.

"Przyczyną śmierci jest niewydolność wielonarządowa z przegrzania lub przewodnienie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale LSD to nie Ecstasy. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak - jakoś umknęło mojej uwadze, że dyskusja się przeniosła na LSD :) Mój błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aczkolwiek wracając do tematu, to niby się mówi o tym, że wszystko dla ludzi, wszyscy nawołują do legalizacji lekkich narkotyków, próbują przekonywać o nieszkodliwości narkotyków, o zażywaniu z głową itd. Jak dla mnie jest to jedynie złudne przekonanie, zupełnie jak w przypadku alkoholu. Stąd boję się, że może to prowadzić do degeneracji społeczeństwa. Bo trudno zaprzeczyć jego degeneracji z powodu alkoholu i tak naprawdę problem nie tkwi w "śmiertelności".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do ecstasy - zazwyczaj przyczyną zgonu jest przedawkowanie. Zawartość substancji w tabletkach jest dość rozbieżna, do tego dochodzi fakt, że czasem jest w nich również amfetamina. Gdyby narkotyk był legalnie sprzedawany w odpowiedniej dawce, to nie dochodziłoby do przegrzania organizmu - chyba, że ktoś nie posłuchałby instrukcji "DO NOT DOUBLE DROP" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      MDMA (ecstasy) wywołuje trwałe zmiany w mózgu. Dotyczą one spadku poziomu serotoniny w mózgu, który organizm próbuje kompensować, zwiększając liczbę receptorów (Archives of General Psychiatry).
      Serotonina spełnia bardzo ważną rolę - reguluje nastrój, sen, uczenie i pamięć. Dr Ronald Cowan z Vanderbilt University podkreśla, że obecnie prowadzone są badania nad ewentualnym wykorzystaniem ecstasy w terapii zespołu stresu pourazowego i lęku towarzyszącego chorobie nowotworowej. Najpierw trzeba jednak ustalić, przy jakiej dawce mogą się pojawić efekty toksyczne i czy istnieje genetyczna podatność na toksyczne oddziaływanie MDMA.
      Za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET) zliczano receptory serotoninowe typu 2A (5HTR2A) w różnych rejonach mózgu. Badano kobiety, które zażywały MDMA, ale nie w ciągu 3 miesięcy poprzedzających eksperyment. Grupę kontrolną stanowiły panie, które nigdy nie sięgnęły po ecstasy.
      Okazało się, że narkotyk zwiększał liczbę receptorów 5HTR2A. Im wyższe dawki, tym więcej receptorów. Cowan dodaje, że podobne wyniki uzyskano podczas badań na zwierzętach. "Inwestując" w receptory, organizm próbuje kompensować spadek poziomu neuroprzekaźnika.
      Wcześniej w tym roku Cowan i inni odkryli, że ecstasy zwiększa aktywację 3 obszarów związanych z przetwarzaniem wzrokowym. Razem z najnowszymi wynikami sugeruje to przewlekłe zmiany w układzie serotoninergicznym.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ulubiony narkotyk klubowiczów - ecstasy - może okazać się obiecującym lekarstwem zwalczającym nowotwory krwi. Uczeni z University of Birmingham odkryli, że zmodyfikowane MDMA ma 100-krotnie silniejsze działanie przeciwnowotworowe niż niemodyfikowana wersja narkotyku.
      Przed sześcioma laty naukowcy z Birmingham zauważyli, że ponad połowa nowotworów białych ciałek krwi reaguje w testach laboratoryjnych na tłumiące rozwój komórek nowotworowych właściwości leków psychotropowych, wśród nich na ecstasy czy Prozac.
      Teraz wspólnie z kolegami z University of Western Australia stworzyli nową wersję MDMA, której właściwości antynowotworowe są 100-krotnie silniejsze. Uczeni, co niezwykle ważne dla przyszłych badań, rozumieją mechanizm działania zmodyfikowanego ecstasy. Wszystko wskazuje na to, że środek ten rozpuszcza lipidy, niszcząc ściany komórkowe i przyczyniając się do śmierci komórek. Profesor John Gordon z University of Birmingham nie wyklucza, że dalsze badania mogą doprowadzić do powstania jeszcze potężniejszego leku. Zaznacza jednak, że na obecnym etapie nie należy robić chorym zbyt dużych nadziei. To dopiero początek badań, a zmodyfikowany MDMA co prawda może zwalczyć nowotwór, jednak konieczne byłoby stosowanie dawek, które mogą być śmiertelne dla pacjentów. Dlatego też najpierw uczeni muszą znacząco zmniejszyć ogólną toksyczność MDMA.
      Mimo to specjaliści pozostają optymistami. Doktor David Grand, dyrektor naukowy fundacji Leukaemia & Lymphoma Research, która częściowo finansuje wspomniane badania, mówi: Możliwość zwalczania nowotworów krwi za pomocą leku pochodzącego od ecstasy jest niezwykle ekscytująca. Wiele chłoniaków jest bardzo trudnych w leczeniu. Potrzebujemy nietoksycznych skutecznych leków, wykazujących mało efektów ubocznych. Konieczne są dalsze badania, ale to znaczący krok w kierunku opracowania nowych lekarstw.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      David Nutt, szef wydziału neuropsychofarmakologii Imperial College London opublikował w piśmie Lancet wyniki swoich najnowszych badań dotyczących narkotyków. Wynika z nich, że najniebezpieczniejszymi na świecie używkami są alkohol, heroina i kokaina. W takiej właśnie kolejności.
      Profesor Nutt badał 20 używek, w tym tytoń, marihuanę, metaamfetaminę, ekstazy, heroinę czy alkohol. Każda z badanych substancji była punktowana pod kątem możliwości wyrządzenia krzywdy użytkownikowi. Sprawdzano zagrożenie związane z odniesieniem ran, uzależnieniem się, uszkodzeniem mózgu czy stratami społecznymi takimi jak utrata pracy czy zniszczenie związku. Prowadzono też badania na poziomie społeczeństwa szacując takie problemy jak wzrost przestępczości, upadek społeczności lokalnych, problemy w rodzinach i inne koszty, jakie poszczególne używki generują w społeczeństwie.
      Badania wykazały, że najbardziej niebezpiecznymi używkami z punktu widzenia osób indywidualnych są heroina i crack. Gdy jednak wzięto pod uwagę zagrożenia dla osób indywidualnych i dla społeczeństwa, najbardziej niebezpieczny jest alkohol. Na kolejnych miejscach uplasowały się heroina, crack, metaamfetamina i kokaina w proszku. Szóste miejsce zajął tytoń, a siódme amfetamina. Marihuana uplasowała się na ósmej pozycji, a posiadające złą sławę ecstazy, na... czternastej, wraz z czuwaliczką jadalną i sterydami anabolicznymi. Najmniej niebezpieczne w zestawieniu Nutta okazały się grzyby halucynogenne.
      Profesor Nutt za swoje opinie naukowe zapłacił rządowym stanowiskiem. Zaleca on bowiem, by marihuana została przesunięta w rządowej klasyfikacji z grupy C do bardziej niebezpiecznej grupy B i uważa, że esctazy powinno trafić z grupy A do B lub C. Na swoim blogu pisze on także, że rozważając kwestie legalizacji używek politycy powinni brać pod uwagę badania naukowe. Bez tego bowiem ryzykujemy, że spowodujemy więcej szkód ścigając użytkowników, niż spowodowałby legalny narkotyk. Dowody na szkodliwość narkotyków nie powinny być poświęcane na ołtarzu politycznej i medialnej presji.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Psycholodzy z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego wykazali, że osoby zażywające ecstasy, czyli MDMA, mają większe problemy z trudnymi zadaniami pamięciowymi niż osoby niemające doświadczeń z narkotykami lub wybierające marihuanę. Oznacza to, że pigułki uszkadzają rejony mózgu powiązane z pamięcią i w ten sposób oddziałują na uczenie.
      Doktorzy John Brown, Elinor McKone i Jeff Ward chcieli stwierdzić, dlaczego w ramach niektórych studiów stwierdzano związek między zażywaniem ecstasy a deficytami pamięci, a w innych nie. Okazało się, że chodziło o złożoność wykorzystanego w eksperymencie zadania pamięciowego. Zwolennicy MDMA zaczynali mieć większe problemy od pozostałych badanych, kiedy wzrastała jego trudność.
      W latach 2002, 2003 i 2004-05 Australijczycy zbadali 3 grupy osób tuż po dwudziestce: 59 z nich zażywało ecstasy, 32 wolały konopie, a 65 w ogóle nie miało przygód z narkotykami. Ochotnicy wykonywali zadania słowne o różnym stopniu trudności. Podczas przypominania słów w ramach prostych testów we wszystkich grupach odnotowano podobne deficyty pamięciowe, bez względu na to, czy liczbę tabletek MDMA spożytych przez daną osobę uznano za niską (23), czy wysoką (384). Kiedy jednak wzrastała trudność zadania, miłośnicy ecstasy wypadali gorzej.
      McKone porównuje proste zadanie do sytuacji, w której szef prosi o zapamiętanie jednej rzeczy. Najtrudniejsze przypominałoby zaś spotkanie poświęcone przedyskutowaniu złożonych zagadnień. Gdy wykryto istotne różnice między ludźmi zażywającymi ecstasy i odcinającymi się od narkotyków, obie grupy porównano ze zwolennikami marihuany, ponieważ konopie są związane z utratą pamięci krótkotrwałej. Przy najtrudniejszym zadaniu – przypominaniu grup trzech niezwiązanych ze sobą słów – użytkownicy MDMA i konopi osiągnęli kiepskie wyniki w porównaniu do osób czystych. Kiedy ochotnikom dano 5 szans na wyuczenie się i zapamiętanie zestawów, palacze marihuany ostatecznie poprawili się i dogonili przeciwników narkotyków, ale zażywającym MDMA nigdy się ta sztuka nie udała. Oznacza to, że nie byli w stanie uczyć się tak samo dobrze jak pozostali.
      Psycholodzy stwierdzili także, że użytkownicy ecstasy nie potrafili stosować strategii pamięciowych (mnemotechnik), umożliwiających lub ułatwiających poprawne wykonanie zadania. Podczas zmagania z testami o średnim poziomie trudności (powtarzaniu 16 słów należących do 4 kategorii) gorzej niż osoby z pozostałych dwóch grup radzili sobie z rozpoznaniem kategorii i wykorzystaniem ich, by pomóc sobie w odtworzeniu wyrazów. Tym samym Australijczycy wykazali, że osoby zażywające ecstasy napotykają na problemy przy bardziej złożonych poznawczo zadaniach pamięciowych, które obciążają wiele obszarów mózgu, w tym płaty czołowe. Może do tego dochodzić, ponieważ tego typu testy wymagają większego wkładu ze strony rejonów czołowych lub lepszej współpracy między wieloma obszarami.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Imperial College London pracują nad syntetycznym alkoholem, który – podobnie jak "autentyk" – wywołuje uczucie przyjemnego podniecenia, ale pozwala uniknąć stanu upojenia oraz kaca. Co ważne, jego działanie będzie można wyeliminować w mgnieniu oka po połknięciu specjalnej tabletki (antidotum). Oznacza to, że prowadzenie samochodu po zakrapianej imprezie czy wizycie w pubie lub restauracji nie będzie już łamaniem prawa.
      Badacze skoncentrowali się na benzodiazepinach. Sztuczny alkohol działa na obszary mózgu odpowiadające za dobre samopoczucie i rozluźnienie. W odróżnieniu od prawdziwych procentów nie wpływa jednak na inne rejony mózgu, np. kontrolujące zmiany nastroju czy związane z uzależnieniem. Syntetyk ma jeszcze jedną pożądaną właściwość – o wiele łatwiej usunąć go z organizmu.
      Pracami zespołu kieruje profesor David Nutt, który z powodu swoich komentarzy dotyczących konopi i ecstasy został niedawno zwolniony ze stanowiska doradcy rządu. Naukowiec roztacza wizje picia bez upijania. Opowiada, że gdy jego wynalazek trafi już do powszechnego użycia, będzie można wypić, ile się chce, nacieszyć się stanem lekkiego oszołomienia, a przed wyjściem zażyć antidotum i bez problemu wrócić do domu o własnych siłach i własnym pojazdem.
      Nauka zna wiele substancji benzodiazepinowych i jak wyjaśnia profesor, to tylko kwestia czasu, by zidentyfikować najlepszą do celu realizowanego przez ekipę z Imperial College London. Sztuczny alkohol powinien być pozbawiony smaku i koloru, by zależały one wyłącznie od pozostałych składników napoju. Koniec końców wynalazek Brytyjczyków miałby zastąpić alkohol w piwie, winie i spirytusie, a etanol zacząłby pełnić rolę wyłącznie paliwa.
      Brałem udział w eksperymentach, podczas których zażywałem benzodiazepiny. Najpierw byłem do tego stopnia znieczulony, że prawie zasypiałem, a za pięć minut czytałem. Dotąd nikt nie wypróbował tej metody, być może dlatego, że niełatwo sprostać wymogom prawnym.
      Niewykluczone, że uzyskanie pozwolenia na stosowanie nowej substancji psychoaktywnej odsunie się w czasie, gdyż testy kliniczne są drogie i nie wiadomo, kto miałby je sfinansować. Z oczywistych względów przemysł spirytusowy nie jest nimi zainteresowany, ale Nutt liczy na bardziej liberalne alkoholowo państwa, np. Grecję i Hiszpanię.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...