Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Jaki kolor wykorzystać, by poprawić czyjeś funkcjonowanie umysłowe: czerwony czy niebieski? Badacze z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej utrzymują, że wszystko zależy od zadania. Jeśli ktoś ma się skoncentrować na szczegółach, czerwień będzie idealna. Kiedy bardziej wskazane jest niekonwencjonalne, twórcze podejście, lepiej sprawdzi się błękit (Science Express).

W latach 2007-2008 psycholodzy przebadali ponad 600 osób. Porównywali wyniki uzyskiwane przez nie w 6 różnych zadaniach. Większość eksperymentów przeprowadzano na komputerze. Tło mogło być czerwone, niebieskie bądź białe.

Czerwień usprawniała wykonywanie zadań, w przypadku których należało się skoncentrować na szczegółach, np. korektę tekstu bądź przypominanie sobie czegoś. Ochotnicy zainspirowani czerwonym tłem osiągali o 31% lepsze wyniki od wolontariuszy z grupy niebieskiej. Sytuacja odwracała się o 180 stopni podczas burzy mózgów – niebiescy byli wtedy 2-krotnie bardziej kreatywni od czerwonych.

Juliet Zhu, autorka studium, przekonuje, że analizowane barwy aktywują różne motywy, a ich znaczenie przyswoiliśmy sobie w ramach procesu uczenia. Poprzez znaki stopu, samochody służb ratowniczych oraz czerwone długopisy nauczycieli skojarzyliśmy czerwień z zagrożeniem, błędami i ostrożnością.

Czerwień to unikanie i stan zwiększonej czujności. Błękit zachęca zaś do wychodzenia poza wyznaczone granice, bujania w obłokach. Poprzez skojarzenia z niebem, oceanem i wodą większość ludzi łączy niebieski z otwartością i wielorako rozumianym spokojem.

Psycholodzy zbadali też wpływ koloru na odbiór komunikatów marketingowych. Kiedy w serii fikcyjnych reklam wykorzystywano czerwień jako tło, ludzie pozytywniej oceniali produkt, gdy spot koncentrował się na szczegółach. W takich okolicznościach nie podobał im się komentarz wieloznaczny czy prowokujący do myślenia. I znów wystarczyła zamiana tła, by odbiorcy reklamy reagowali dokładnie na odwrót.

Kiedy naukowcy zademonstrowali badanym wymyśloną pastę do zębów, przy czerwonym tle wydawała im się lepsza, gdy zachwalano jej właściwości antypróchnicze. Błękit w tle powodował, że przyznawano jej więcej punktów za wybielanie.

Przed pomalowaniem pokoju warto dokładnie przemyśleć, do czego ma służyć. Jeśli ktoś jest księgowym, przyda mu się jakiś czerwony motyw, dla pisarza korzystniejszy wydaje się jednak błękit.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

<p><strong>Juliet Zhu</strong>, autorka studium, przekonuje, że analizowane barwy aktywują różne motywy, a ich znaczenie przyswoiliśmy sobie w ramach procesu uczenia. <em>Poprzez znaki stopu, samochody służb ratowniczych oraz czerwone długopisy nauczycieli skojarzyliśmy czerwień z zagrożeniem, błędami i ostrożnością</em>.</p><p>Czerwień to unikanie i stan zwiększonej czujności. Błękit zachęca zaś do wychodzenia poza wyznaczone granice, bujania w obłokach.

 

E tam, wyuczone! Każda małpa zareaguje pobudzeniem na czerwień, bo może to onaczać owoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że wyuczone jestem w stanie się zgodzić, bo faktycznie kolor czerwony jest stosowany w bardzo specyficznych sytuacjach, ale jestem przekonany, że to nie wszystko. Jakiś czas temu na KW był artykuł o oświetleniu ulicznym - pamięta ktoś? Na dworcach wymieniono żarówki z żółtych na emitujące niebieskie światło i zaobserwowano znaczący spadek odnotowanych napadów i samobójstw. Efekt potwierdził się w różnych miastach na świecie. Pozostawało pytanie, czy to wpływ niebieskiego światła, czy wpływ samej zmiany oświetlenia na niestandardowe. Moim zdaniem wpływ światła na samopoczucie, czy stan człowieka jest oczywisty, bo podobnie jak dźwięk - światło też jest falą. Oczywiście o znacznie wyższej częstotliwości, ale przecież ciągle przekonujemy się jakimi sprawnymi jesteśmy receptorami wszelkich drgań i zawirowań. Ma ktoś jakieś wyniki badań na ten temat? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PM reaguje na każdą formę drgań (nawet myśli) i samo emituje swoje w odpowiedzi.

Od kiedy to myśl można klasyfikować jako drganie? No chyba, że drga pole elektromagnetyczne pod wpływem impulsów, ale przecież nie o to w tym chodzi. A jeżeli człowiek wytwarza jakieś drgania, to nie jego PM (bo właściwie pole to może drgać, a nie emitować drgania, tak się zwykło w nauce mówić) tylko pod wpływem mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Od kiedy to myśl można klasyfikować jako drganie?

No właśnie od kiedy??

 

A jeżeli człowiek wytwarza jakieś drgania, to nie jego PM

Ciekawe, bardzo ciekawe jakie drgania masz na myśli?? i co drga jak myślisz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fizyczne ośrodki w jakich znajduje się człowiek. Dla przykładu (żebyś zrozumiał) jak chrapiesz, to nie powietrze emituje fale dźwiękowe, one jedynie się w nim rozchodzą. Zdaje się to być według praw analogii niezgodne ze stwierdzeniem, że PM emituje cokolwiek. Tak sobie po prostu rozmyślam, bo właściwie żadnego stwierdzenia na temat PM nie jesteśmy w stanie udowodnić, więc porównuje je do innych znanych pól - co ma racjonalne wytłumaczenie, ze względu na mnóstwo podobieństw w świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Banany są żółte.

 

O żółtym w artykule mowy nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wpływ światła na samopoczucie, czy stan człowieka jest oczywisty, bo podobnie jak dźwięk - światło też jest falą. Oczywiście o znacznie wyższej częstotliwości, ale przecież ciągle przekonujemy się jakimi sprawnymi jesteśmy receptorami wszelkich drgań i zawirowań.

Z tym drobnym zastrzeżeniem, że światło jest falą elektromagnetyczną, a dźwięk - mechaniczną, więc nie ma sensu porównywać częstotliwości. :)

 

Aczkolwiek niewątpliwe jest, że jesteśmy podatni na podświadome sterowanie zachowaniami za pomocą dźwięku czy barw. Ale co ciekawe, to czopków odpowiedzialnych za rozpoznawanie koloru niebieskiego mamy najmniej, przy czym lepiej rozpoznajemy niebieski przy słabym oświetleniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
to nie powietrze emituje fale dźwiękowe

 

Bzdura, wydaj krótki dzwięk i poczekaj na echo a dowiesz się że ty wywołałeś zaburzenie ośrodka a on to kontynuje (emituje falę dzwiękową) podobnie jest ze swiatłem gwiazd (ich już tam nie ma skąd je obserwujemy).

 

Z tym drobnym zastrzeżeniem, że światło jest falą elektromagnetyczną, a dźwięk - mechaniczną, więc nie ma sensu porównywać częstotliwości

 

I tu tkwi błąd w myśleniu to co do ciebie dociera to wypadkowa wszystkich sił (dzwięki, światło , cząstki, pole magnetyczne, elektryczne) napierw narusza twoje PM następnie selektywnie jest wyłapywane przez receptory (słuchu, wzroku, węchu, temperatury, nacisku, kierunku pola, wpływa na spin twoich elktronów, zjawisko comptona itd) ty dopiero formułujesz wniosek np: to tylko szklanka się rozbiła ale twoje PM już to wie bo namierzyło inne zjawiska które do świadomości nie docierają bo by ją przeładowały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odbicie a emisja fali to dwie różne rzeczy, nie wiem dlaczego je ze sobą łączysz (tak echo to odbicie fali). Światło gwiazd to nic innego jak zaburzenie pola, jeżeli gwiazda znikła, to już nie następuje emisja fali, trwa jedynie jej rozchodzenie się. Co więc jest tu bzdurą? Nawet zacytuje Wiki:

Echo – zjawisko odbicia się dźwięku od przeszkód, jakimi są ściany lasów, górskie zbocza, ściany skał, jarów.

Na pewno bzdury tam na pisali, a potem te bzdury przeszły weryfikację. W końcu bzdura to takie elastyczne stwierdzenie.

to tylko szklanka się rozbiła ale twoje PM już to wie bo namierzyło inne zjawiska które do świadomości nie docierają bo by ją przeładowały.

Czemu PM ma nie wiedzieć, skoro Ty już wiesz? Masło maślane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieskapowałeś, może inaczej pierwszy klocek domino przewracasz ty ale trzeci przewraca się od drugiego nie od ciebie   albo jeszcze inaczej mikro coś zabełkota przewracasz sie ty , potem macki , odpala tomka i zanim ten proces przebiegnie do końca to na jego echo mikro nakłada następną buzującą falę aż do padnięcia któregoś z ogniw albo skasowania posta przezemnie tak by było widać zjawisko bełkotu i manipulacji wtedy hamujecie w tym szale (bo się gubicie) . Zrozumienie tego uwalnia od cudzego wpływu i jednoczesnie uczula by nie robić tego innym.

 

Echo to trylinowy klocek który przewracając sie potrąca twoje ucho.

 

Na pewno bzdury tam na pisali, a potem te bzdury przeszły weryfikację. W końcu bzdura to takie elastyczne stwierdzenie

Tak nie pisz bo mnie obrażasz - dla twojej informacji granica minimalnego rozróżnialnego echa to w powietrzu 17m.

 

Czemu PM ma nie wiedzieć, skoro Ty już wiesz? Masło maślane

I znów próbujesz błyszczeć, tylko po co?? i dla kogo??

Zdefiniuj ,,TY wiesz" ?? i co to znaczy PM wie??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobre porównanie z tym domino. Termin emisja oznacza w tym przypadku popchnięcie pierwszego klocka. Nic innego, dalsze procesy to rozchodzenie się "fali".

Ten bełkot na temat postów pominę - stwórz sobie pamiętniczek dla takich tekstów :)

Co z tego jaka jest granica, emisja a odbicie fali to dwie różne rzeczy. Albo się to rozumie albo nie, nic Ci na to nie pomogę.

Nie próbuję błyszczeć, próbuję w formie dialogu zrozumieć to, co chciałeś przekazać. Moim zdaniem źle sformułowałeś tezę o emitowaniu czegoś przez PM. Nie interesuje się tym czy istnieje PM czy nie, nie mam zamiaru Cię atakować (choć Ty zachowujesz się jakbym to robił), po prostu chcę merytorycznie podyskutować. Ale najwyraźniej z Tobą się nie da dyskutować, ponieważ jeśli ktoś posiada inne zdanie, to Ty to odbierasz jako atak. Kto tu chce błyszczeć? I czym? Bo inteligencją raczej nie bardzo w ten sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O żółtym w artykule mowy nie było.

 

Ja kiedyś miałem ciepłoczerwone ściany i całkiem przyjemnie się pisało różne programiki.

Teraz mam jasnożółte i za cholerę nie mogę się skupić, by cokolwiek napisać.  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Termin emisja oznacza w tym przypadku popchnięcie pierwszego klocka. Nic innego, dalsze procesy to rozchodzenie się "fali".

Nie rozchodzenie sie fali tylko reemisja , to ważne ( bo sformuowanie rozchodzenie się fali usypia myślenie) na poziomie atomowym drgania mogą być przyjete w sciśle określonych porcjach i w takich są oddawane .

 

Co z tego jaka jest granica, emisja a odbicie fali to dwie różne rzeczy

 

Nie dwie różne rzeczy tylko to samo, jest tylko atom i jego stan równowagi lub jej brak, odbicie to stan gdzie silnie umocowane (kryształ) atomy nie wykonują ruchu tylko reemitują w kierunku przeciwnym część nie pochłoniętej energii (to co przyjęły na pasmach na których mogły przyjąć drganie będzie się reemitowało z zawrotną prędkością po sieci kryształu .

 

nie mam zamiaru Cię atakować (choć Ty zachowujesz się jakbym to robił), po prostu chcę merytorycznie podyskutować.

Tak to wyglądało. Musisz się pilnować (swojej emisji) bo na pewnych pasmach nie pochłaniam tylko odbijam :) .

 

Nie interesuje się tym czy istnieje PM czy nie
no to dyskusja traci sens.

 

Ale najwyraźniej z Tobą się nie da dyskutować, ponieważ jeśli ktoś posiada inne zdanie

Wyznaje zasadę szacunku do czyjegoś zdania bo ono wynika z jego PM (bazy doswiadczeń) i zawsze chętnie je poznaje ale w miejscach gdzie mam coś do dodania to mówię i tym się różnie od pozostałych dyskutantów że albo przyjmują cudze zdanie jak plastelina albo je odbijają jak beton piłkę. Tymczasem chodzi o selektywne przjecie informacji i w odpowiedzi potwierdzenie tego co się nie przyjeło lub w bazie wygląda inaczej (stąd przewaga wieku i doświadczenia a nie wysłuchanych informacji jest ważniejsza).

 

Kto tu chce błyszczeć? I czym? Bo inteligencją raczej nie bardzo w ten sposób.

Milczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś miałem ciepłoczerwone ściany i całkiem przyjemnie się pisało różne programiki.

Teraz mam jasnożółte i za cholerę nie mogę się skupić, by cokolwiek napisać.  ;)

Nic dziwnego, żółty jest uważany za kolor ostrzeżenia, niebezpieczeństwa, wzmożonej uwagi i za dnia jest najlepiej widocznym kolorem, szczególnie z dużych odległości. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inaczej, oko jest najbardziej czułe na ok. 555 nm (przy słabym oświetleniu 500nm), dla tej długości fali pobudzane są jednocześnie czopki zielone i (w trochę mniejszym stopniu) czerwone. Ale masz rację, czysty żółty to nie jest, to taka zażółcona zieleń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozchodzenie sie fali tylko reemisja , to ważne ( bo sformuowanie rozchodzenie się fali usypia myślenie) na poziomie atomowym drgania mogą być przyjete w sciśle określonych porcjach i w takich są oddawane .

Reemisja to wciąż nie emisja. To jest emisja fali spowodowana właśnie tą falą. Żeby to zakończyć, aby wydobyć falę potrzebny jest niezależny proces. Bynajmniej ja tak rozumiem termin emisja.

Tak to wyglądało. Musisz się pilnować (swojej emisji) bo na pewnych pasmach nie pochłaniam tylko odbijam :) .

no to dyskusja traci sens.

Wyznaje zasadę szacunku do czyjegoś zdania bo ono wynika z jego PM (bazy doswiadczeń) i zawsze chętnie je poznaje ale w miejscach gdzie mam coś do dodania to mówię i tym się różnie od pozostałych dyskutantów że albo przyjmują cudze zdanie jak plastelina albo je odbijają jak beton piłkę. Tymczasem chodzi o selektywne przjecie informacji i w odpowiedzi potwierdzenie tego co się nie przyjeło lub w bazie wygląda inaczej (stąd przewaga wieku i doświadczenia a nie wysłuchanych informacji jest ważniejsza).

Nie muszę na nic uważać, bo nie mam w tym żadnego interesu. Chcesz się obrażać - śmiało, ja na pewno nie miałem na celu Cię obrazić.

Doświadczenie zaś często może zawodzić, jak to rzekł poeta "rzeczy pewnej nie ma na tym świecie". Więc wyluzuj, nikt nie wie wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Doświadczenie zaś często może zawodzić, jak to rzekł poeta

 

Doświadczenie nie zawodzi nigdy, tylko wnioski mogą być skromne jeśli PM niewykształtowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ;) ma ktoś może dostęp do oryginalnych badań jakiegoś raportu, wyników na ten temat ?? jezeli tak to prosze o pomoc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ruinach Czerwienia, jednej z głównych twierdz i ośrodków administracyjnych oraz ekonomicznych drugiego państwa bułgarskiego (1185–1396), znaleziono nieznany dotychczas kościół z XIV wieku, a na jego murach odsłonięto grafikę przedstawiającą scenę ze świętymi-wojownikami.
      Chociaż największe znaczenie Czerwień zyskał w czasie drugiego państwa, to samo osadnictwo w tym miejscu jest znacznie starsze. Dotychczas odsłonięto tam pozostałości po osadnictwie trackim, fort z czasów Bizancjum oraz dowody na osadnictwo z okresu pierwszego państwa bułgarskiego (680–1018).
      Dotychczas na terenie Czerwienia znaliśmy 15 kościołów. Teraz archeolodzy odsłonili 16., poinformowało Regionalne Muzeum Historii w położonym niedaleko mieście Ruse. Ruse – którego historia rozpoczęła się w I wieku przed Chrystusem od rzymskiego portu Sexantaprista – również w przeszłości nazywało się Czerwień. Jednak miejscowości tych nie należy mylić.
      W odsłoniętym właśnie kościele odkryto zachowaną warstwę murali na ścianach świątyni. Ocalałe fragmenty to część większej całości. Widzimy tam częściową scenę ze świętymi-wojownikami, informują przedstawiciele Muzeum. Kościół o długości 13 i szerokości 7 metrów miał jedną apsydę skierowaną na wschód.
      Ocalało około 12 metrów kwadratowych murali, których powstanie specjaliści datują na pierwsze dekady XIV wieku. Część fresku została zdjęta i przeniesiona do pracowni, gdzie specjaliści podjęli prace konserwatorskie. Po ich zakończeniu będzie ją można oglądać w muzeum w Ruse.
      Obok wspomnianego kościoła trwają też prace nad odsłonięciem nekropolii i średniowiecznej ulicy. Dalsze prace pozwolą nam lepiej zrozumieć sposób rozplanowania Czerwienia, wydarzenia związane z jego zdobyciem przez Turków oraz historię miasta za czasów Imperium Osmańskiego, stwierdzili naukowcy.
      Co ciekawe, w Czerwieniu znaleziono dotychczas 80 średniowiecznych inskrypcji odnoszących się do darczyńców tamtejszych kościołów. To więcej niż w Wielkim Tyrnowie, stolicy drugiego państwa bułgarskiego, gdzie takich inskrypcji odkryto 60. To pokazuje, jak ważnym ośrodkiem był w średniowieczu Czerwień.
      Po uwolnieniu się Bułgarów z zależności od Bizancjum i założeniu drugiego państwa bułgarskiego Czerwień przeżywał szybki wzrost, którego szczyt nastąpił w XIV wieku. Był on centrum chrześcijaństwa, siedzibą metropolity oraz centrum rzemiosła. W 1388 roku miasto zostało zdobyte przez Turków. Przez krótki czas zachowało jeszcze funkcje administracyjne, jednak szybko straciło na znaczeniu i przestało być miastem. Nieliczni jego ocaleli mieszkańcy opuścili je i osiedlili się w pobliżu zakładając istniejącą do dzisiaj wieś Czerwień.
      Pierwsze prace archeologiczne na terenie Czerwienia podjął w 1910 roku jeden z najważniejszych bułgarskich historyków i archeologów, Wasyl Zlatarski. Regularne wykopaliska są prowadzone od 1961 roku. Dotychczas znaleziono tam ruiny wielkiego feudalnego pałacu, mury obronne o grubości dochodzącej do 3 metrów, dwa podziemne źródła wody, kościoły, budynki mieszkalne, administracyjne, warsztaty i ulice. Najsłynniejszym zabytkiem jest w pełni zachowana XIV-wieczna baszta.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Często zakłada się, że kobiety są zmuszane do udziału w grupach terrorystycznych i stanowią tylko pionki w męskiej de facto grze. To jednak nieprawda. Mia Bloom z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii, autorka książki pt. Sensacja: wiele twarzy kobiet-terrorystek, podkreśla, że ich motywy są o wiele bardziej złożone.
      Wg Amerykanki, istnieje 5 podstawowych powodów, dla których kobiety uciekają się do aktów przemocy, np. samobójczych ataków bombowych: zemsta, odkupienie, relacja, szacunek i gwałt. Relacja [...] jest szczególnie ważna dla zrozumienia, czemu kobiety zostają zwerbowane. Najlepszym pojedynczym prognostykiem, że kobieta zaangażuje się w przemoc terrorystyczną, jest jej związek ze znanym rebeliantem.
      Bloom uważa, że liderzy grup terrorystycznych z kilku powodów zachęcają kobiety do uczestnictwa w swoich organizacjach. Po pierwsze, są one skuteczniejsze w przyciąganiu uwagi mediów. Po drugie, służą jako przykład czy wabik, który ma zachęcać mężczyzn do przystąpienia do ruchu lub nasilenia aktywności terrorystycznej. Grupy stwierdziły, że kobiety są skutecznymi narzędziami propagandowymi, zwłaszcza w przypadku mężczyzn. Przekaz jest taki: jeśli się nie przykładasz, nie jesteś mężczyzną.
      Badaczka podkreśla, że stopień zaangażowania kobiet zmienia się z kultury na kulturę i z grupy na grupę. W niektórych grupach terrorystycznych kobiety bywają liderkami i biorą udział we wszystkich aspektach operacji. Jako przykład Bloom podaje Palestynkę Ah-lam al-Tamimi z Hamasu, która zaplanowała jeden z najkrwawszych zamachów w historii Izraela (skazano ją na 16 dożywoci). Pewne grupy terrorystyczne posuwają się nawet do wyszczególnienia ról kobiet w swoich dokumentach założycielskich.
      W innych organizacjach kobiety pełnią najpodlejsze role i są dla mocodawców zwykłym mięsem armatnim. Ponieważ nie wzbudzają podejrzeń, zostają wytypowane na zamachowców-samobójców, wysadzających się wśród cywili na ulicy. Kobiety mają się zajmować tzw. "miękkimi celami", dlatego bywają wykorzystywane do zabijania innych kobiet i dzieci. Amerykanka wierzy, że można zmniejszyć atrakcyjność terroryzmu dla kobiet, demaskując prawdziwą naturę grup.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Taksujące spojrzenie mężczyzn powoduje, że kobiety zaczynają gorzej radzić sobie z matematyką (Psychology of Women Quarterly).
      Naukowcy z 2 amerykańskich uniwersytetów - University of Nebraska i Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii - badali grupę 150 studentów (67 kobiet i 83 mężczyzn) z dużego uniwersytetu na Środkowym Zachodzie USA. Powiedziano im, że eksperyment dotyczy tego, jak ludzie pracują w grupach. Tak naprawdę chodziło jednak o to, jak bycie wizualnie ocenianym przez przedstawiciela przeciwnej płci wpływa na wyniki matematyczne uzyskiwane przez wolontariuszy.
      Odkryliśmy, że uprzedmiotawiające spojrzenie powodowało pogorszenie wyników kobiet, ale, o ironio, stwierdziliśmy także, że te same panie, które były poddawane temu zabiegowi, pragnęły więcej kontaktów z osobą z takim podejściem do nich. To ironiczne, ponieważ chcą one więcej przebywać z ludźmi, przez których wypadają poniżej swoich możliwości - powiedziała w wywiadzie główna autorka projektu Sarah J. Gervais.
      Ponieważ podczas eksperymentu w laboratorium trudno nakłonić ludzi, by się w siebie wpatrywali, psycholodzy wprowadzili do gry specjalnie wytrenowanych pomocników. Gdy pracowali z kobietami, skanowali ich ciało wzrokiem, a na końcu zaczynali się wpatrywać w ich piersi. Podobnie postępowano w przypadku wywiadów przeprowadzanych z mężczyznami.
      Panowie wydawali się niezrażeni, że przed zadaniem kolejnych pytań testowych jakaś kobieta wpatrywała się w ich klatkę piersiową. Nie można tego było jednak powiedzieć o badanych studentkach. Gervais podkreśla, że wpatrywanie się nie było nachalne. To nie tak, że pomocnicy gapili się przez 10 sekund, zerkali raczej przed zadaniem pytania.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Czerwone ubranie lub przebywanie w otoczeniu, np. pokoju, o czerwonawym odcieniu sprawia, że mężczyzna staje się dla kobiety bardziej atrakcyjny i pociągający seksualnie. Wg psychologów, same zainteresowane nie zdają sobie sprawy z istnienia opisywanego efektu (Journal of Experimental Psychology: General).
      Profesor Andrew Elliot z University of Rochester tłumaczy, że dzięki czerwieni mężczyzna wydaje się silniejszy. Odkryliśmy, że kobiety postrzegają mężczyzn w czerwieni jako osoby o wyższym statusie, z wyższym prawdopodobieństwem zarabiające więcej pieniędzy i wspinające się po drabinie hierarchii społecznej. To właśnie konstatacja wysokiej pozycji stanowi o ich atrakcyjności.
      Skąd taka moc czerwieni? Naukowcy uważają, że w grę wchodzą zarówno czynniki kulturowe, jak i biologiczne. W społeczeństwach na całym świecie czerwony tradycyjnie stanowił część insygniów władzy i bogactwa. W starożytnych Chinach, Japonii i subsaharyjskiej Afryce ten żywy kolor oznaczał dobrobyt i wysoką pozycję. W starożytnym Rzymie najbardziej wpływowych obywateli dosłownie nazywano "jedynymi, którzy mogą nosić czerwień". Nawet dzisiaj biznesmeni akcentujący pewność siebie wkładają czerwone krawaty, a gwiazdy pojawiają się i demonstrują swoje wdzięki na czerwonym dywanie. Do tego swoje trzy grosze dorzuca biologia. Dla naczelnych innych niż małpy człekokształtne, np. mandryli czy dżelad, czerwień stanowi oznakę męskiej dominacji i jest najsilniej zaznaczona u samców alfa. Samice wymienionych gatunków częściej kopulują z osobnikami alfa, które zapewniają im w zamian opiekę i dostęp do wszelakich dóbr.
      Kiedy kobiety widzą czerwień, działa to na coś głęboko ukrytego, zapewne o podłożu biologicznym. W naszej kulturze mówi się, że w dziedzinie seksu mężczyźni zachowują się jak zwierzęta. Wygląda na to, że na tej samej zasadzie kobiety również działają jak zwierzęta.
      Aby ilościowo ocenić efekt czerwieni, w ramach siedmiu eksperymentów psycholodzy z USA, Wielkiej Brytanii, Austrii, Niemiec i Chin analizowali reakcje 288 studentek i 25 studentów na zdjęcia mężczyzn. Uczestnicy badania uznawali się za osoby hetero- bądź biseksualne. W jednym ze scenariuszy ochotnikom pokazywano fotografię mężczyzny w czerwonej lub białej ramce i proszono o odpowiedź na pytanie: "Jak atrakcyjna wydaje ci się ta osoba?". W innych eksperymentach czerwień kontrastowano z szarym, zielenią lub niebieskim. Wszystkie kolory dokładnie zrównywano pod względem intensywności i jasności, dlatego wyniku nie dało się przypisać czemuś innemu niż barwa. W kolejnych studiach cyfrowo manipulowano kolorem koszulki mężczyzny ze zdjęcia: czasem była ona czerwona, a czasem psycholodzy wybierali inną opcję. Zadanie ochotników polegało na ocenie pozycji osoby ze zdjęcia, jej atrakcyjności, wzbudzanej sympatii i ekstrawersji, a także określeniu chęci pójścia z nią na randkę, całowania się i angażowania w innego rodzaju czynności o podłożu erotycznym.
      Akademicy ustalili, że efekt czerwieni ograniczał się do statusu i miłości: mężczyzna w czerwieni wydawał się silniejszy, bardziej atrakcyjny i wzbudzał większe pożądanie, ale barwa nie wpływała na ocenę jego uspołecznienia czy sympatyczności. Podobny efekt występował w różnych kulturach – studenci z USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Chin uznawali, że mężczyzna w czerwieni lub w otoczeniu czerwieni jest bardziej atrakcyjny. Co ciekawe, płomienny kolor oddziaływała wyłącznie na kobiety. U mężczyzn barwa prezentacji drugiego mężczyzny nie wpływała na wydawany werdykt.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Myszy są zwierzętami powszechnie wykorzystywanymi w eksperymentach naukowych. Specjaliści porównują uzyskiwane wyniki, okazuje się jednak, że w niektórych okolicznościach mogą to być zabiegi nieuprawnione, gdyż zmiana klatki już w ciągu jednego eksperymentu zmienia fizycznie mózg tych gryzoni (PLoS One).
      Zakładamy, że wszystkie wykorzystywane w laboratoriach myszy są takie same, a to nieprawda. Kiedy zmieniamy klatki, zmienia się też mózg, a to, oczywiście, wpływa na rezultaty eksperymentu – opowiada Diego Restrepo z University of Colorado w Denver.
      Amerykanie ustalili, że mózg myszy jest ekstremalnie uwrażliwiony na środowisko. Ulegnie np. fizycznemu przekształceniu, gdy "przeprowadzi się" gryzonie z klatki ze swobodnym obiegiem powietrza do wybiegu z ograniczonymi możliwościami w tym zakresie. Zmianie ulegie zwłaszcza rejon związany z czułym powonieniem myszy – opuszka węchowa. Po zmianie pomieszczenia Restrepo zauważył też znaczne zmiany w poziomie agresji.
      Oznacza to, że dwa laboratoria prowadzące dokładnie ten sam eksperyment uzyskają, nawet nie wiedząc dlaczego, zupełnie inne wyniki. To może wyjaśnić kłopoty z replikowaniem odkryć dokonanych w innych laboratoriach i wytłumaczyć, czemu poszczególne ośrodki publikują sprzeczne dane, choć wykorzystują w eksperymentach identyczne genetycznie myszy.
      Restrepo ubolewa, że zjawisko to mogło doprowadzić do porzucenia wartych zachodu badań. Ma też nadzieję, że inni podążą jego tropem i pomogą ustalić zakres problemu i sposoby jego przezwyciężania.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...