Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Nadpalone szczątki z ognisk przywołujących deszcz pozwalają wyznaczyć z dokładnością do 20 lat okresy suszy, które trapiły okolice dzisiejszego Zimbabwe w epoce żelaza. Gdy przez kilka lat padało mało lub w ogóle, zaklinacze z plemienia Bantu udawali się na pobliskie wzgórza i tam spełniali swoją powinność (Journal of Archaeological Science).

Jak wyjaśnia Thomas Huffman z University of the Witwatersrand w Johannesburgu, rozpalano ognisko, a unoszący się z niego czarny dym miał przyciągnąć równie czarne chmury deszczowe znad gór. Jeśli uważano, że zasadzono przynoszące nieszczęście obce ziarno, palono także pojemniki z plonami.

Dzięki datowaniu radiowęglowemu i analizie słojów drzewnych opisano nieznane dotąd okresu suszy sprzed wielu wieków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niemiecko-nowozelandzki zespół wykorzystał nowatorskie metody obliczeniowe oraz dane lingwistyczne, by odtworzyć historyczne szlaki migracji użytkowników setek języków z grupy bantu. Autorzy badań doszli do wniosku, ze przed 4400 laty wcześni użytkownicy bantu przeszli przez las tropikalny środkowej Afryki.
      Ekspansja wczesnych użytkowników bantu zmieniła obraz językowy, kulturowy i gospodarczy Afryki Subsaharyjskiej. Obecnie ponad 500 językami z tej grupy posługuje się ponad 240 milionów mieszkańców Afryki.
      Przyjmuje się, że przed 5-6 tysiącami lat przodkowie Bantu żyli na pograniczu dzisiejszych Nigerii i Kamerunu. Nie wiadomo jednak było, kiedy i w jaki sposób udało im się przekroczyć gęsty las deszczowy i osiedlić na południu Afryki.
      W ramach ostatnich badań naukowcy z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku i nowozelandzkiego Uniwersytetu w Auckland przeanalizowali dane lingwistyczne dotyczące ponad 400 języków bantu i języków pokrewnych. Na tej podstawie, wykorzystując nowe metody, stworzyli drzewo genealogiczne z datowaniem poszczególnych języków i zrekonstruowali rozprzestrzenianie się użytkowników bantu. W przeciwieństwie do obecnie przeważającego poglądu, wcześni użytkownicy tych języków ruszyli na południe około 4400 lat temu, na długo, zanim otworzył się korytarz sawann prowadzących przez las tropikalny. Dotychczas uważano, że ludy pastersko-rolnicze, jak wcześni Bantu, nie byliby w stanie utrzymać swojej rolniczej kultury w ekosystemie gęstego lasu tropikalnego.
      Autorzy badań wykorzystali nowatorską metodę, zapożyczoną z genetyki, by za jej pomocą zidentyfikować dotychczas popełnione błędy w rozmieszczeniu geograficznym języków bantu. Okazało się, że obecnie istnieje ponad 600 języków bantu i języków pokrewnych, jednak dla około 1/3 z nich nie posiadamy wystarczających danych leksykalnych. Dlatego też wykorzystaliśmy nową metodę, by poradzić sobie z tym problemem i stworzyć bardziej wiarygodną rekonstrukcję rozmieszczenia geograficznego języków bantu, mówi Ezequiel Koile.
      Naukowcy wykorzystali też w swoich badaniach model, zgodnie z którym na każde rozdzielenie się języka na drzewie genealogicznym, użytkownicy jednego z nich pozostawali na miejscu, a użytkownicy drugiego migrowali. Taki scenariusz wydaje się bardziej realistyczny, niż model mówiący o tym, że obie grupy musiały migrować, wyjaśnia Remco Bouckaert.
      Dotychczas sądzono, że ludy praktykujące rolnictwo, takie jak wcześni Bantu, miałyby poważne problemy z przekroczeniem gęstych tropikalnych lasów Afryki Centralnej. O ile w ogóle by im się to udało. Sądzono, bowiem, że w gęstym lesie tropikalnym transport i odnawianie zapasów ziarna oraz bydła, co charakteryzowało ekspansję Bantu, byłoby bardzo trudne.
      Dlatego też obecnie dominowało pogląd, że do migracji Bantu doszło przez tzw. Sangha River Interval, sawannowy korytarz, który otworzył się około 2500 lat temu.
      Nasze modele filogeograficzne z najwyższą precyzją odtwarzają historyczne zależności pomiędzy językami bantu i ich użytkownikami. Co najważniejsze, modele te pozwalają nam rozwiązać jedną z największych zagadek historii Afryki Subsaharyjskiej. Znaleźliśmy decydujące dowody na wsparcie hipotezy o wczesnej migracji ludów Bantu, do której doszło przez las tropikalny przed około 4400 laty. To zaś kolejny z coraz liczniej pojawiających się dowodów, że lasy tropikalne nie muszą być nieprzekraczalną barierą w rozprzestrzenianiu się rolnictwa. Obecny brak śladów na intensywną działalność rolniczą w lasach tropikalnych Afryki Centralnej wskazuje, że ludy Bantu przyjęły podczas migracji elastyczny styl życia. Adaptację do takiego stylu życia mogły ułatwiać lokalne zmiany środowiskowe wywoływane pojawieniem się ludzi – co szeroko omawiane jest w literaturze przedmiotu dotyczącej „konstruowania ludzkiej niszy” – jednak wiele jeszcze musimy dowiedzieć się na temat powiązanych z tym zjawiskiem zmian kulturowych. Potencjalne konsekwencje wynikające z naszej pracy wykraczają daleko poza tematykę migracji Bantu. Rzucamy bowiem wyzwanie poglądowi, jakoby rozprzestrzenianie się rolnictwa było całkowicie uzależnione od warunków środowiskowych i możliwości uprawy konkretnych roślin, podsumowują autorzy badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chronologia wczesnej epoki żelaza starożytnej Grecji jest obecnie rekonstruowana na podstawie stylów ceramiki. Dotychczas nie udało się jej zweryfikować za pomocą datowania radiowęglowego. Dopiero teraz dzięki pracom w Sindos, gdzie znaleziono dobrze zachowane warstwy stratygraficzne wraz z kośćmi zwierząt udało się wykorzystać datowanie o wysokiej rozdzielczości do weryfikacji tego, co wiemy o historii świata egejskiego. I okazało się, że nasze dotychczasowe datowanie było błędne, a różne wydarzenia ze wspomnianego okresu należy przesunąć w czasie o 50–150 lat.
      Datowanie historii Grecji to poważny problem. O ile na Bliskim Wschodzie starożytne miasta miały często formę tellów, gdzie ludzkie osadnictwo było kontynuowane przez bardzo długi czas i mamy tam wyraźne poziomy stratygraficzne, to nawet na najlepiej zbadanych stanowiskach archeologicznych Grecji praktycznie brak jest śladów długotrwałego ciągłego osadnictwa z wyraźnymi warstwami. Takie stanowiska występują wyłącznie na północnych obrzeżach świata egejskiego. Tam rzeczywiście ludzie mieszkali w tych samych miejscach przez setki lat.
      Chronologia centralnej i południowej Grecji wciąż jest lepiej znana z cmentarzy niż z osad. Datowanie utrudnia fakt, że pozostałości po osadnictwie z wczesnej epoki żelaza słabo się zachowały. Ponadto dotychczas specjaliści bardziej interesowali się nekropoliami niż osadami z tego okresu, gdyż rzadko natrafiano w nich na spektakularne znaleziska.
      Dlatego też standardowa chronologia początków epoki żelaza opiera się na kwestionowanej metodzie badania ceramiki. Mowa jest więc o okresie protogeometrycznym i następującym po nim okresie geometrycznym. Twórcy tej chronologii oparli się początkowo na pojedynczych znaleziskach fragmentów ceramiki z terenów Izraela. Gdy z czasem znajdowano coraz więcej ceramiki, próbowano korygować chronologię i dopasowywać ceramikę do tego, co już wiedziano, mimo iż np. naukowcy analizujący te same fragmenty nie byli zgodni co do czasu ich powstania. Najpierw na podstawie znalezisk ceramiki w Izraelu określono chronologię tamtych terenów, a później badacze zastosowali tę samą metodę i chronologię do Grecji.
      Teraz międzynarodowy zespół naukowy, pracujący od kierunkiem Stefanosa Gimatzidisa z Austriackiej Akademii Nauk przeprowadził badania, z których dowiadujemy się, że wiele ważnych wydarzeń historycznych, początki prądów filozoficznych, daty powstania dzieł literackich czy okresy formowania się organizacji politycznych trzeba przesunąć nawet o 150 lat wcześniej. Grupa Gimatzidisa we współpracy z Bernhardem Weningerem z Instytutu Prehistorii i Historii Starożytnej Uniwersytetu w Kolonii przeprowadziła pierwszą nowoczesną analizę chronologii Grecji, używając w tym celu precyzyjnego datowania radiowęglowego. Posłużył do tego materiał ze stanowiska w Sindos.
      Znajdujące się na północy Sindos jest bardzo interesujące z wielu powodów, jednak w czasie najnowszych badań najbardziej przydatny był fakt, że znaleziono tam dużą liczbę ceramiki importowanej z różnych regionów Grecji. To pozwoliło na porównanie i skorelowanie chronologii dla różnych regionów starożytnej Grecji. Oczywiście takie badania byłyby niemożliwe, gdyby nie fakt, że w Sindos mamy ślady długotrwałego osadnictwa i wyraźne warstwy stratygraficzne, dzięki czemu możliwe było określenie wieku poszczególnych warstw i zastosowanie wiarygodnych modeli statystycznych.
      Bardzo często nie jest możliwe dokładne datowanie radiowęglowe w archeologii, mówi Gimatzidis. Dzieje się tak z powodu nieuniknionych zmian koncentracji atmosferycznego C-14. Dlatego też w archeologii możemy mieć wiele bardzo precyzyjnych datować metodą radiowęglową, ale gdy datowanie skorygujemy o zmiany koncentracji C-14, okazuje się, że z precyzyjnej daty robi nam się zakres dat sięgający nawet 300 lat, dodaje uczony.
      W Sindos archeolodzy mieli jednak wyjątkowe szczęście. Okazało się bowiem, że możliwe jest niezwykle precyzyjne skalibrowanie datowania tego miejsca. Jakby tego było mało, możliwe było bardzo precyzyjne pozyskiwanie kości zwierzęcych z dobrze zachowanych warstw, które gromadziły się przez długi czas. Obie metody uzupełniały się wzajemnie, dzięki czemu osiągnęliśmy precyzję datowania, o jakiej wcześniej nie mogliśmy nawet marzyć, stwierdza Gimatzidis. Świetnie zachowane warstwy, zwierzęce kości, ceramika z różnych regionów Grecji – wszystkie te elementy uzupełniały się i umożliwiały wzajemną korektę datowania, czyniąc je coraz bardziej precyzyjnym.
      Uczeni już teraz mówią, że dzięki ich pracy trzeba będzie przesunąć rozpowszechnianie się alfabetu  czy pojawienie się sympozjonów na IX wiek przed Chrystusem. Na ten sam okres powinniśmy teraz datować powstanie epiki homeryckiej czy początek greckiej kolonizacji, stwierdzają naukowcy.
      Ze szczegółami pracy możemy zapoznać się na łamach PLOS ONE.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W epoce kamienia, na terenie dzisiejszego zachodniego Kamerunu, zmarły dwie pary dzieci. Teraz, tysiące lat później, archeolodzy przeprowadzili badania DNA ich szczątków i ze zdumieniem odkryli, że dzieci nie były spokrewnione z ludami Bantu zamieszkującymi obecnie te tereny. Bliżej im było do dzisiejszych łowców-zbieraczy z Afryki Centralnej, którzy nie są blisko spokrewnieni z Bantu.
      Na stanowisku Shum Laka, które było używane przez ludzi przez co najmniej 30 000 lat, znaleziono liczne artefakty i pochówki 18 osób. Naukowcy skupili się jednak na czwórce dzieci. Pierwsza para to 4- i 15-latek pochowani przed około 8000 lat. Para druga, to 4-letnia dziewczynka i 8-letni chłopiec, zmarli około 3000 lat temu. Jak się okazało, mimo że dzieci te dzieliły tysiące lat, były one ze sobą spokrewnione. Około 1/3 ich DNA pochodziła od przodków, których najbliższymi dzisiejszymi krewnymi są łowcy-zbieracze z zachodniej części Afryki Środkowej. Pozostałe 2/3 genomu pochodzi ze źródła w Afryce Zachodniej, w tym od "nieznanej populacji człowieka współczesnego, o istnienie której dotychczas nie wiedzieliśmy", mówi jeden z głównych autorów badań David Reich z Uniwersytetu Harvarda.
      Odkrycie jest naprawdę zaskakujące. Obecnie bowiem uważa się, że ludy Bantu, które obecnie tworzą setki grup rdzennej ludności Afryki Subsaharyjskiej, pochodzą właśnie z badanego obszaru. Teoria tak wyjaśnia, dlaczego większość współczesnych mieszkańców tych regionów jest blisko ze sobą spokrewniona.
      Najnowsze badania pokazują jednak, że teoria ta ma poważne luki. Odkrycie, że mieszkańcy Shum Laka są najbliżej spokrewnieni z współczesnymi łowcami-zbieraczami zamieszkującymi lasy, a nie z przodkami Bantu, jest zaskakujące, gdyż Shum Laka od dawna uznawane jest za miejsce, gdzie narodziła się kultura Bantu, wyjaśnia Carina Schlebusch, biolog ewolucyjna z Uniwersytetu w Uppsali, która nie była zaangażowana w badania. Uczona dodaje, że nie można wykluczyć, iż Shum Laka było używane przez różne grupy ludności. Mogli go też używać przodkowie Bantu, ale akurat cztery zbadane pochówki nie należały do nich.
      Niespodzianek jest jednak więcej, co nie może dziwić zważywszy na fakt, że to pierwsze badania starożytnego genomu z tej części Afryki. Badania ujawniły istnienie co najmniej 4 różnych linii genetycznych ludzi, które istniały 200-300 tysięcy lat temu. Okazało się również, że pomiędzy 60 a 80 tysięcy lat temu istniały kolejne cztery podgrupy, w tym ta, od której pochodzą wszyscy współcześni mieszkańcy innych kontynentów niż Afryka.
      Ze szczegółowymi wynikami badań można zapoznać się na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tak suchego kwietnia jak obecny nie było w Polsce od lat. Z 11 stacji meteo, uwzględnianych w Biuletynie Statystycznym GUS, aż 4 nie zanotowały ani milimetra opadów. Od roku 1999 mniejsze niż obecnie opady były tylko raz, w roku 2009. Niewykluczone, że musimy przygotować się na znaczny wzrost ten warzyw i owoców.
      Tymczasem z Wielkiej Brytanii nadchodzą informacje o rekordowo dużej liczbie pożarów łąk, pól i lasów. Do chwili obecnej wybuchło tam 96 dużych pożarów, czyli takich, której objęły obszar co najmniej 25 hektarów. Poprzednim rekordowym rokiem był rok 2018, kiedy to wybuchło 79 dużych pożarów. Jednak miały one miejsce w ciągu całego roku. Teraz mówimy o 96 pożarach przed końcem kwietnia.
      Paul Headey z brytyjskiej Narodowej Rady Szefów Pożarnictwa mówi, stwierdził, że to naprawdę znaczące, iż tak wcześnie w bieżącym roku pobity został niechlubnych całoroczny rekord roku ubiegłego. Największą zmianą, którą zaobserwował, że fakt, że duże pożary nie mają już miejsca w tradycyjnym sezonie pożarów pomiędzy końcem marca a końcem września. To, co wydawało się nam w ubiegłym roku, ma miejsce też w roku bieżącym. Nie mówimy już o sezonie pożarów. Duże pożary mają miejsce przez cały rok.
      Wiosną liczba pożarów zwykle osiąga swój szczyt, bowiem wtedy to na ziemi pozostaje najwięcej liści i innej palnej materii, wyjaśnia Thomas Smith z London School of Economics. Na to nakłada się się pogoda sprzyjająca pożarom oraz ludzkie zachowania, od nieostrożności przy grillu po podpalenia. W ostatnich dekadach znacząco zwiększyła się liczba oraz długość gorących okresów w roku. Ta ostatnia wzrosła ze 5,3 do 13,2 doby.
      Dotychczas w dużych pożarach spłonęło w Wielkiej Brytanii 17 199 hektarów. To niemal tyle samo co w rekordowych pod tym względem latach 2011 i 2018. Do końca roku pozostało jeszcze 8 miesięcy, więc niechlubne rekordy z pewnością zostaną pobite.
      Większość Wielkiej Brytanii ma charakter wiejski, zatem duże pożary powodują tam niewielkie straty we własności. Nie są one tak spektakularne, jak pożary w Kalifornii, gdzie straty osób indywidualnych, firm czy instytucji sięgają wielu miliardów dolarów. Jednak do gaszenia pożarów na terenach wiejskich wysyłane są dodatkowe jednostki z miast i miasteczek, co zwiększa ryzyko w razie jednoczesnego wybuchu pożaru na tych obszarach. Ponadto pożary zwiększają zanieczyszczenie powietrza i powodują problemy zdrowotne, których w ubiegłym roku doświadczyli mieszkańcy Greater Manchester.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed około 1000 lat doszło do upadku cywilizacji Majów. Naukowcy wyliczają wiele przyczyn, które mogły do tego doprowadzić, a jedną z nich są zmiany klimatyczne. Teraz udało się oszacować, jak poważna susza zapanowała w czasie, który zbiega się z upadkiem Majów.
      Badacze z University of Cambridge i University of Florida opracowali metodę pomiaru różnych izotopów pierwiastków w wodzie uwięzionej w gipsie. Badany gips pochodził z jeziora Chichancanab na Półwyspie Jukatan i formował się w czasie suszy.
      Pomiary wykazały, że w czasie, gdy cywilizacja Majów chyliła się ku upadkowi roczne opady zmniejszyły się o 41–54 procent, a w szczytowym okresie suszy były one aż o 70% mniejsze. Wilgotność względna była zaś o 2–7 procent mniejsza niż obecnie.
      Rola zmian klimatycznych w upadku cywilizacji Majów jest przedmiotem sporów, częściowo dlatego, że dotychczas mogliśmy tylko ogólnie oceniać, czy były bardziej czy mniej wilgotno, niż obecnie, mówi doktorant Nick Evans z Cambridge. Nasze badania to poważny postęp na tym polu, gdyż dostarczyliśmy solidnych danych statystycznych dotyczących oceny opadów i wilgotności podczas upadku cywilizacji Majów, stwierdza.
      Historię cywilizacji Majów dzieli się na okres preklasyczny (2000 p.n.e – 250 n.e.), klasyczny (250–800), klasyczny schyłkowy (800 – 1000) oraz postklasyczny (1000 – 1539). To w okresie klasycznym powstała monumentalna architektura, dzieła literackie, naukowe i artystyczne będące dzisiaj cechami charakterystycznymi tej cywilizacji. Wtedy też rozwijały się wielkie miasta-państwa.
      W IX wieku rozpoczął się jednak upadek. Wiele potężnych miast zostało opuszczonych, wygasły rządzące nimi dynastie.
      W latach 90. ubiegłego wieku naukowcy zdobywali i łączyli ze sobą coraz więcej dowodów wskazujących, że z upadkiem cywilizacji Majów zbiega się długotrwała poważna susza. W 1995 roku profesor David Hodell z Cambridge University dostarczył pierwszych fizycznych dowodów na zbieżność suszy, która dotknęła jezioro Chichancanab z upadkiem klasycznej cywilizacji Majów. Teraz ten sam uczony wraz z zespołem opracował nową metodę, która pozwoliła na stworzenie kompletnego modelu hydrologicznego jeziora Chicancanab w okresie schyłku klasycznej cywilizacji Majów.
      Gdy tworzy się gips molekuły wody są wbudowywane w jego strukturę krystaliczną. Stosunek różnych izotopów zamkniętych w gipsie odpowiada ich stosunkowi w samej wodzie. "To bardzo dokładna metoda, prawie tak dokładna, jak pomiary samej wody", wyjaśnia Evans.
      Im bardziej poważna susza, tym więcej wody odparowuje z jeziora. Jako, że lżejsze izotopy odparowują szybciej, woda staje się cięższa. Wyższy odsetek cięższych izotopów, takich jak tlen-18 czy wodór-2 wskazuje na suszę. Badanie proporcji różnych izotopów w różnych warstwach gipsu pozwala na stworzenie wzorca zmian opadów oraz relatywnej wilgotności.
      Nowy model pozwoli teraz na ocenę, w jaki sposób susza mogła wpłynąć na rolnictwo i zbiory poszczególnych roślin uprawnych.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...