Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Powstaje słownik dla niesłyszących

Rekomendowane odpowiedzi

Gdy posługujemy się słownikami języków obcych, to zwykle możemy sprawdzić każde słowo w dwie strony: przekonać się jak wyraz polski wygląda po angielsku, lub sprawdzić, co oznacza w angielskim dane słowo. Niestety, nie istnieją podobne słowniki dla osób niesłyszących. Działają one w jedną stronę, pozwalając jedynie sprawdzić, jak gestami wyrazić dane słowo.

To jednak nie wystarcza np. rodzicom niesłyszących dzieci, którzy chcą sprawdzić, co dziecko im powiedziało. Dlatego też na Boston University powstaje słownik tłumaczący gesty na wyrazy. Celem projektu jest stworzenie technologii, która umożliwi wgranie obrazu wideo przestawiającego osobę pokazującą interesujący nas znak, a słownik wyszuka odpowiadający mu wyraz. Możliwe też będzie samodzielne przedstawienie znaku przed kamerą.

Naukowcy podjęli się bardzo ambitnego zadania. Język znaków składa się z tysięcy gestów, które mogą ponadto zmieniać znaczenie w zależności od kontekstu. Ponadto obecnie istnieje bardzo mało utrwalonych na wideo obrazów przedstawiających konkretne znaki, a więc baza danych utworzona na podstawie tych przykładów będzie niedoskonała. Musimy bowiem pamiętać, że komputer musi przeanalizować wiele przykładów tego samego znaku, by poradzić sobie później z różnym ich prezentowaniem przez różne osoby. W końcu przeszkodą będzie też i sam fakt, że nie można oczekiwać od "migających", by zawsze prezentowali znaki w sposób idealny. Twórcy słownika muszą brać pod uwagę liczne odchylenia od normy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Komputer nie radzi sobie z przetwarzaniem i odróżnianiem takiej ilości danych jakie może wygenerować nawet jedna kamerka. W tym przypadku trzeba by pewnie używać dwóch kamer, aby wychwytywać głębię obrazu - analogicznie jak to robią ludzkie oczy.

Dzisiejsze komputery/oprogramowanie nie radzi sobie nawet z czytaniem niewidomym stron www. Ciężko z gąszczu informacji wybierać te, które użytkownikowi są potrzebne, zamiast tych co są pierwsze w kolejności do przeczytania... Wyobraź sobie że wchodzisz na onet i chcesz przejść jakoś do zakładki sport. Wiesz ile bzdur się nasłuchasz po drodze ? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wiesz ile bzdur się nasłuchasz po drodze ? :/

Współczuję konieczności słuchania odczytu zawartości forum ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W archiwach Papieskiego i Królewskiego Uniwersytetu Świętego Tomasza na Filipinach znaleziono najstarszy i niezwykle rozbudowany słownik hiszpańsko-chiński. Wyjątkowy zabytek, Diccionario Hispano-Sinicum (DHS), liczy sobie około 400 lat i został w przeszłości oznaczony jako „mało użyteczny”. To bardzo dalekie od prawdy, komentuje profesor Henning Klotter z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie zauważając, że DHS zawiera niezwykłe bogactwo leksykalne dialektu hokkien z czasów swojego powstania.
      Słownik zawiera nie tylko terminy hiszpańskie i mandaryńskie, ale również ich odpowiedniki w hokkien. To odmiana języka minnańskiego (czyli języka wywodzącego się z południa chińskiej prowincji Fujian) używana na Tajwanie i w Azji Południowo-Wschodniej. Badacze mają nadzieję, że słownik rzuci nieco światła na to, jak w XVII wieku wyglądały stosunki hiszpańsko-chińskie na Filipinach.
      DHS powstał w I połowie XVII wieku w Manili, a jego twórcami są dominikanie. Jest o co najmniej 70 lat starszy od standardowego chińskiego słownika Kangxi, opracowanego na zlecenie cesarza Kangxi z dynastii Qing. Słownik Kangxi został po raz pierwszy opublikowany w 1716 roku. Z nowo odnalezionym słownikiem wiąże się też nadzieje, że pomoże on w przeciwstawieniu się forsowanej przez Pekin polityce narzucania języka mandaryńskiego.
      Archiwista Regalado Trota Jose powiązał słownik z hiszpańską okupacją Tajwanu w latach 1626–1642. W słowniku wykorzystano bowiem frazę Tierra de Isla Hermosa ado estan los espanoles czyli na Wyspie Hermosa, ziemi należącej do Hiszpanów. „Hermosa” to hiszpański odpowiednik Formozy, dawnej nazwy Tajwanu. W słowniku znaleziono też termin na oznaczenie chińskiej dynastii Ming, która rządziła do roku 1644.
      Niezwykły słownik składa się z 1103 stron i 27 000 terminów. Co prawda Kangxi zawiera 40 000 terminów, jednak w DHS znajdziemy nie tylko mandaryńskie odpowiedniki hiszpańskich słów, ale również ich tłumaczenie na hokkien, a nawet tagalog. Każda strona składa się z czterech kolumn. Najpierw mamy termin hiszpański, następnie zapis chińskimi znakami, w kolejnej kolumnie jest zapis fonetyczny w hokkien, a w ostatniej – zapis fonetyczny mandaryński.
      Oprócz nich widzimy też słowa z języka tagalog, jak „mabolo” (owoc), „vilango” (więzień) czy „tangingue” (ryba). Dzięki bogactwu językowemu słownik pomoże w lepszym zrozumieniu historii. Mamy tam na przykład termin „chaoyin”, który występuje na Tajwanie w dokumentach z czasów dynastii Qing. Z DHS dowiadujemy się, że „chaoyin” to tłumaczenie słowa „bahaque” oznaczającego część ubrania okrywającą genitalia. Dzięki temu wiemy, co miał na myśli Shu-Jing Huang, urzędnik z czasów dynastii Qing, który w swoim XVIII-wiecznym dziele Taihai Shichalu (Zapiski z misji na Tajwan i jego cieśninę) napisał, że wśród tajwańskich aborygenów bogaci nosili ciemne ubranie jako okrycie i beżowe jako chaoyin.
      Papieski i Królewski Uniwersytet Świętego Tomasza w Manili został założony przez dominikanów w 1611 roku. To najstarszy uniwersytet w Azji. Dysponuje niezwykle bogatymi zbiorami rzadkich inkunabułów, ksiąg i dokumentów. Znajdziemy tam m.in. słowniki i podręczniki do gramatyki tworzone zarówno przez dominikanów jak i inne zakony.  Jest wśród nich cieszący się olbrzymim uznaniem naukowców Vocabulario de la Lengua Espanola y China. Opisywanie języków, badanie ich słownictwa i gramatyki było niezwykle ważne w dziele ewangelizacji Azji.
      Profesor Klotter mówi, że odkrycie DHS już spotkało się z olbrzymim zainteresowaniem naukowców badających rozwój leksykonografii chińsko-zachodniej, historię języka hokkien, tradycje pisane ludzi posługujących się tym językiem, historią i pokrewnymi polami. Słownik jest też ważnym źródłem do badania stosunków pomiędzy Chińczykami a mieszkańcami Filipin.
      DHS pokazuje też, jak dominikanie chcieli ewangelizować Chiny, wykorzystując Tajwan jako bazę dla misjonarzy wysyłanych do Fukien, skąd ci rozprzestrzeniali się po całych Chinach. W słowniku znajdziemy też ślad tzw. sporu akomodacyjnego pomiędzy jezuitami, a innymi zakonami działającymi w Chinach, w tym dominikanami.
      Jezuici rozpoczęli działalność ewangelizacyjną w Chinach już w XVI wieku i początkowo jako jedyni mogli to robić. Misjonarze tłumaczyli Pismo Święte na chiński i dostosowywali chrześcijaństwo do miejscowych zwyczajów. Gdy dotarli tam dominikanie, zaczęli krytykować metody jezuitów. Początkowo spór dotyczył sposobu tłumaczenia na chiński imienia chrześcijańskiego Boga. Ostatecznie uzgodniono proponowany przez jezuitów neologizm Tianzhu, od którego zresztą pochodzi nazwa katolicyzmu – tianzhuijao. Konflikt narastał jednak przez kolejne dziesięciolecia, interweniował Watykan, a w XVIII wieku chrześcijaństwo z religii szybko zdobywającej wyznawców stało się w Chinach religią prześladowaną.
      Wydarzenie to pozostawiło ślad w tym 400-letnim manuskrypcie. Wyraz „Dios” [Bóg – red.], został początkowo zapisany chińskimi znakami jako „Tianzhu” i „Taichi”. Jednak, w związku z kontrowersjami wokół tradycyjnych chińskich wierzeń, dominikanin, który wyraźnie był im przeciwny, przekreślił wyraz „Taichi” i napisał obok „herezja”, stwierdzają autorzy badań.
      DHS to bardzo rzadki dokument, który potwierdza istnienie bliskich związków pomiędzy chińskimi użytkownikami hokkien, Hiszpanami i mieszkańcami Filipin. Ma on olbrzymią wartość dla badaczy. Jego znaczenie spełnia standardy projektu Unesco Memory of the World. Słownik łączy mądrość językową Filipińczyków, Hiszpanów i użytkowników hokkien.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone przez Birmingham Science City na 500-osobowej próbie wykazały, że ponad połowa (54%) dzieci w wieku 6-15 lat korzysta w razie wątpliwości czy pytań najpierw z wyszukiwarki Google'a, a dopiero potem zwraca się z problemem do rodziców albo nauczycieli.
      Sondaż ujawnił, że 1/4 dzieci spytałaby na początku rodziców, a 3% nauczycieli. Encyklopedie uplasowały się na ostatnim miejscu, w dodatku aż 1/4 ankietowanych nie miała pojęcia, co to takiego. Czterdzieści pięć procent dzieci nigdy nie korzystało z papierowej encyklopedii, a 19% z drukowanego słownika.
      Ze śmiesznych (lub jeśli ktoś woli - przerażających) przypuszczeń związanych z zastosowaniem encyklopedii można wymienić definicje "to coś do podróżowania" oraz "urządzenie/narzędzie wykorzystywane w czasie operacji".
      Dla odmiany prawie 50% badanej grupy korzystało z wyszukiwarki Google'a co najmniej 5 razy dziennie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Osoby niesłyszące, które posługują się językiem migowym, szybciej rozpoznają i interpretują język ciała niż niemigający ludzie słyszący - twierdzą naukowcy z Uniwersytetów Kalifornijskich w Davis oraz Irvine (Cognition).
      Istnieje wiele anegdot o niesłyszących lepiej radzących sobie ze wskazówkami z mowy ciała, ale to pierwszy [twardy] dowód - zaznacza prof. David Corina.
      Corina i doktorant Michael Grosvald mierzyli czas reakcji słyszących i niesłyszących na serię wideoklipów z ludźmi pokazującymi znaki z amerykańskiego języka migowego oraz nieznaczące gesty, np. głaskanie brody. Spodziewaliśmy się, że niesłyszący będą szybciej rozpoznawać język migowy, ponieważ znają go i posługują się nim na co dzień, ale prawdziwym zaskoczeniem było, że w porównaniu do słyszących, o ok. 100 milisekund prędzej rozpoznawali także gesty niejęzykowe - wyjaśnia Corina.
      Wyniki uzyskane przez zespół sugerują, że ludzka zdolność komunikowania się jest modyfikowalna i nie ogranicza się do mowy. Język migowy wydaje się bazować na systemie wykorzystywanym do rozpoznawania gestów i mowy ciała, a nie na zupełnie nowym układzie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Użytkownicy Windows 8 będą mogli zrezygnować z tradycyjnych haseł zabezpieczających na rzecz chronienia dostępu do danych za pomocą... obrazków i gestów. Zach Pace z Microsoftu zapewnia, że nowy system skróci czas wprowadzania hasła, a jednocześnie będzie równie bezpieczny jak dotychczasowe hasła alfanumeryczne.
      Jak wyjaśnił Pace, do zalogowania się wystarczy wybrane zdjęcie oraz gesty. Wybór gestów będzie ograniczony do trzech rodzajów: dotknięcia ekranu dotykowego, zakreślenia okręgu i narysowania linii pomiędzy obszarami zdjęcia. Aby się zalogować, na wybranym zdjęciu będziemy musieli wykonać odpowiednie gesty w odpowiedni sposób na odpowiednich obszarach zdjęcia. System zbada sposób wykonania gestów. Jeśli nawet odpowiednie gesty zostaną wykonane na wybranych przez nas wcześniej obszarach zdjęcia, a będą odbiegały od normy, logowanie nie zostanie przeprowadzone. Na każde ze zdjęć używanych do logowania system nałoży siatkę koordynat i na jej podstawie będzie sprawdzał, czy wykonane gesty nie odbiegają zbytnio od normy. Wystarczy źle wykonać jeden z gestów, by logowanie się nie udało. Oczywiście, jeśli np. najpierw narysujemy koło, a powinna być linia, to niezależnie od dokładności wykonania gestów, system odmówi zalogowania.
      Przy każdym logowaniu oprogramowanie będzie sprawdzało dokładność wykonania i porównywało ją z dokładnością poprzednich prób. Porównywanie ma na celu upewnienie się, że legalny użytkownik, który popełnił błędy, nie zostanie odcięty od swojego urządzenia.
      Podczas prac nad nowym systemem logowania Microsoft początkowo zakładał wykonywanie bardziej zróżnicowanych gestów, jednak stwierdził, że zbytnio wydłuża to czas logowania, ograniczył zatem gesty do trzech.
      Nowy system będzie funkcjonował obok tradycyjnych haseł. Użytkownik będzie mógł wybrać, czy korzysta z jednego z nich, z obu, czy też pozostawi swoje urządzenie niezabezpieczone.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 90 latach pracy University of Chicago ukończył tworzenie tezaurusa języka asyryjskiego. Słownik obejmuje wszystkie znane nam wyrazy z tego języka, jakie występują na glinianych tabliczkach oraz zostały wyryte w kamieniu pomiędzy 2500 rokiem p.n.e a 100 rokiem n.e.
      Składający się z 21 tomów Chicago Assyrian Dictionary zawiera nie tylko słowa i ich definicje, ale również cytaty z zabytków piśmiennictwa, pokazujące w jakim kontekście dane słowo było używane.
      Jestem dumna, że mam przywilej ogłoszenia zakończenia prac nad projektem - powiedziała Martha Roth, odpowiedzialna za tworzenie słownika dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych, która nad tezaurusem pracowała od 1979 roku.
      The Chicago Assyrian Dictionary to niezwykle ważny wkład Instytutu Orientalistyki w zrozumienie cywilizacji Bliskiego Wschodu. Assyrian Dictionary to najbardziej imponujące spośród osobiście znanych mi przedsięwzięć, które systematycznie zapisuje, kodyfikuje i umożliwia korzystanie z języka akadyjskiego, który był sercem piśmiennych zabytków cywilizacji, w jakiej się narodził: Mezopotamii - stwierdził Gil Stein, dyrektor Instytutu Orientalistyki.
      CAD to nie tylko zbiór wyrazów. Dzięki szczegółowemu wynotowaniu historii i znaczeń każdego słowa, ten unikatowy słownik to w rzeczywistości kulturowa encyklopedia mezopotamskiej historii, społeczeństwa, literatury, prawa i religii oraz niezbędne narzędzie dla każdego naukowca, który chce badań zabytki piśmiennictwa cywilizacji Mezopotamii - dodaje.
      Prace nad The Chicago Assyrian Dyctionary rozpoczął w 1921 roku James Henry Breasted, założyciel Instytutu Orientalistyki oraz jeden z pierwszych amerykańskich archeologów, który interesował się tym regionem.
      Asyryjski początkowo uważano za odrębny język,jednak z czasem okazało się, że jest to dialekt akadyjskiego. Przez lata uczeni na milionach fiszek opisali wszelkie przykłady użycia wszystkich 28 000 słów znanych z piśmiennictwa. Na każdej fiszce wynotowano każde znaczenie, kontekst i sposób użycia każdego z wyrazów.
      Naukowcy wykonali tytaniczną pracę. Dość wspomnieć, że np. znajdująca się w ostatnim tomie definicja słowa „umu", oznaczającego „dzień", zajmuje aż 17 stron i opisuje m.in. wszelkie użycia tego wyrazu w jednym z najważniejszych dzieł światowej literatury - Eposie o Gilgameszu.
      Zdmuchujesz kurz z tabliczki i okazuje się, że to list, w którym ktoś informuje o urodzeniu się dziecka w rodzinie. Inna tabliczka to np. zapis pożyczki. I zdajesz sobie sprawę, że ta kultura obejmowała nie tylko królów, ale też zwykłych ludzi, podobnych do nas, którzy tak jak my martwili się o bezpieczeństwo, utrzymanie, swoją rodzinę - stwierdził Robert Biggs, emerytowany profesor Instytutu Orientalistyki, który również pracował nad słownikiem.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...