Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
Tomek

Rozmowy o Religii

Rekomendowane odpowiedzi

Udało Ci się jednak szczęśliwie zostać Apostatą?

Apostatą nie - wolniejszym człowiekiem owszem. Ciężko nazywać kogoś byłym/wyplenionym katolikiem, tylko dlatego że został wcielony tam pod przymusem.

W sprawie Wicca - czy to nie jest podobne troszkę do satanizmu ? Tam wręcz zasady są bardzo podobne - nie czyń innym złego, rób na co masz ochotę. Chodzi mi o LaVeyowską wersję satanizmu. Nie wiem czy są jakieś inne :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście ja nie zostałem na siłę wcielony. ;]

Przyrównanie Wicca do Satanizmu to chyba najbardziej typowy i karygodny błąd. :) Też kiedyś widziałem drobne analogie, ale po głębszym poznaniu widać jednak diametralne różnice. Tak jeszcze gwoli zaznaczenia, to wbrew nazwie Rogaty (rogi są symbolem starszym niż chrześcijaństwo) to nie jakiś chrześcijański Diabeł czy Lucyfer z piekła rodem, a coś w stylu Fauna, leśnego bóstwa płodności. Satanizm filozoficzny, mimo odcinania się od praktyk religijnych, stanowi filozofię hedonistyczną, bez typowych kodeksów moralnych - z goła rób co chcesz, bierz co chcesz, póki będzie ci dobrze. Stwarza to kult jednostki, zupełny indywidualizm i wręcz czczenie samego siebie i własnych potrzeb oraz popędów (także negatywnych). W Wicca zaś występują dwa pierwiastki: żeński i męski oraz jest ona kultem bogów. Poza tym nie propaguje ona czynienia wszystkiego, by zaspokoić własne potrzeby, a czynienie według własnej woli. Niby niuans, a istotny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I Ty wyznajesz tą neopogańską nibyreligię?

Apostatą nie - wolniejszym człowiekiem owszem. Ciężko nazywać kogoś byłym/wyplenionym katolikiem, tylko dlatego że został wcielony tam pod przymusem.

To jesteś frajer, bo tak czy siak formalnie do kościoła jako katolik wciąż należysz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I Ty wyznajesz tą neopogańską nibyreligię?

Nie wyznaje. To tak jak dzieci mówiące o całkach. Fajnie brzmią ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jesteś frajer, bo tak czy siak formalnie do kościoła jako katolik wciąż należysz :)

Powinienem Ci oddać, ale nie zniżę się do tego poziomu by prowadzić tak cienkie wycieczki osobiste. Formalnie się wypisałem, zostało to wpisane do moich "akt kościelnych", co zresztą po zmianie księdza i kilku latach jeszcze raz sprawdziłem dla pewności. Jeśli nawet księża mnie naściemniali, to świadczy tylko o nich i o tym kim są. Ja moralnie czuję się wolniejszy, ponieważ zrobiłem wszystko co w mojej mocy aby wypisać się z tego czegoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I Ty wyznajesz tą neopogańską nibyreligię?

 

Nie. Jakkolwiek w katolandzie mam zdecydowanie dość rozmów o "jedynej" "słusznej" religii. Skąd osąd, że Wicca to "nibyreligia"?

 

Formalnie się wypisałem, zostało to wpisane do moich "akt kościelnych", co zresztą po zmianie księdza i kilku latach jeszcze raz sprawdziłem dla pewności.

 

Czyli tym samym zostałeś apostatą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Jakkolwiek w katolandzie mam zdecydowanie dość rozmów o "jedynej" "słusznej" religii. Skąd osąd, że Wicca to "nibyreligia"?

To tak właśnie katole nazywają wszystko inne od ich sekty.

 

Czyli tym samym zostałeś apostatą.

Zostałem wolniejszym człowiekiem. Nigdy nie byłem katolikiem, ani chrześcijaninem. Jeśli mnie choć troszkę lubisz, to nie nazywaj mnie po katolicku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie byłem katolikiem, ani chrześcijaninem.

 

Nie rozumiem. Wcześniej napisałeś:

 

... że został wcielony tam pod przymusem.

 

Jeśli nie chodzi tutaj o chrzest lub bierzmowanie, to z czego i po co się wypisywałeś? Jeśli zaś o to chodziło, to formalnie w oczach kościoła byłeś członkiem ich wyznania, aczkolwiek niepraktykującym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Jakkolwiek w katolandzie mam zdecydowanie dość rozmów o "jedynej" "słusznej" religii. Skąd osąd, że Wicca to "nibyreligia"?

2 tysiące lat tradycji, kontra 60 lat istnienia? Osobiście chętnie bym się przekonał co po Wicce pozostanie za dwa tysiące lat :)

 

Jedyną niesłuszną religią jest jej brak. Ateizm, które poniekąd nie istnieje, więc nazywajmy go deizmem, moim zdaniem nie ma sensu.

Zostałem wolniejszym człowiekiem. Nigdy nie byłem katolikiem, ani chrześcijaninem. Jeśli mnie choć troszkę lubisz, to nie nazywaj mnie po katolicku ;)

A Ty na prawdę masz problem. Nienawiść do kogoś za dzwonienie i pytanie o współtowarzyszkę życia. Jeżeli przeszkadza Ci widok kościoła to dobrym posunięciem byłoby udanie się do odpowiedniego specjalisty. Albo spróbuj hipnozy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Powinienem Ci oddać, ale nie zniżę się do tego poziomu by prowadzić tak cienkie wycieczki osobiste.

Ale z czasem schodzisz na coraz niższy poziom w tym wątku.

Formalnie się wypisałem, zostało to wpisane do moich "akt kościelnych", co zresztą po zmianie księdza i kilku latach jeszcze raz sprawdziłem dla pewności. Jeśli nawet księża mnie naściemniali, to świadczy tylko o nich i o tym kim są. Ja moralnie czuję się wolniejszy, ponieważ zrobiłem wszystko co w mojej mocy aby wypisać się z tego czegoś.

Stwierdziłem, że wciąż należysz do kościoła. Dziś apostazję często rozumie się jako odejście od kościoła, a nie od wiary.

Nie. Jakkolwiek w katolandzie mam zdecydowanie dość rozmów o "jedynej" "słusznej" religii. Skąd osąd, że Wicca to "nibyreligia"?

Jakiej tam jedynej słusznej. Ja mam szacunek i do innych. Ale to co piszesz, to trudno do religii zaliczyć. Z czasem prawdopodobnie będzie dokonywała się ateizacja Europy, tak więc niektórzy mają się z czego cieszyć.

Zostałem wolniejszym człowiekiem. Nigdy nie byłem katolikiem, ani chrześcijaninem. Jeśli mnie choć troszkę lubisz, to nie nazywaj mnie po katolicku

Czyli nie nazywasz siebie apostatą, bo nie uznawałeś nawet nigdy swojej przynależności do Kościoła, bo była ona niezależna od Twojej woli.

To tak właśnie katole nazywają wszystko inne od ich sekty.

Tak tak... Ty to szczególnie potrafisz obiektywnie ocenić. Dla ateistów katole są głupi, dla katoli ateiści są głupi. Tak jak rozmawiają dzieci onetowe w komentarzach...

Jeżeli przeszkadza Ci widok kościoła to dobrym posunięciem byłoby udanie się do odpowiedniego specjalisty. Albo spróbuj hipnozy.

Jeśli dochodzi do napadów szału, trzeba wezwać egzorcystę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dochodzi do napadów szału, trzeba wezwać egzorcystę.

Najpierw pije się herbatkę z wody święconej, jeżeli nie wymiotujesz, to jest ok :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 tysiące lat tradycji, kontra 60 lat istnienia? Osobiście chętnie bym się przekonał co po Wicce pozostanie za dwa tysiące lat :)

 

Mierzysz wartość religii/filozofii tradycją, zamiast postawami? Tym bardziej czasem tak nadszarpywanymi przez wyznawców i samych kapłanów. Niektóre tradycje neopogańskie wywodzą się z czasów, gdy o Jezusie nikt nie słyszał jeszcze. Widać bronisz chrześcijaństwa, chociaż nie zestawiałem go z Wicca. ;)

 

Jedyną niesłuszną religią jest jej brak. Ateizm, które poniekąd nie istnieje, więc nazywajmy go deizmem, moim zdaniem nie ma sensu.

 

Błędem jest brak postaw życiowych lub zaślepienie jednymi, a nie brak religii czy wiary w wyższą siłę sprawczą. Deizm i ateizm to zupełnie odmienne rzeczy.

 

Ja mam szacunek i do innych. Ale to co piszesz, to trudno do religii zaliczyć.

 

Również mam, ale nie mam do osób kaleczących podstawowe ich założenia, a mianujących się oficjalnie ich (wy)znawcami. Dlaczego trudno zaliczyć? Bo na poprzednie pytanie nie odpowiedziałeś jednak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mierzysz wartość religii/filozofii tradycją, zamiast postawami? Tym bardziej czasem tak nadszarpywanymi przez wyznawców i samych kapłanów. Niektóre tradycje neopogańskie wywodzą się z czasów, gdy o Jezusie nikt nie słyszał jeszcze. Widać bronisz chrześcijaństwa, chociaż nie zestawiałem go z Wicca. :) Czy zatem dla Ciebie np. Buddyzm mający tradycje o 600 lat starsze jest lepszy od Chrześcijaństwa?

Nie. Wiek chrześcijaństwa wskazuje na jego dojrzałość kulturową.

Ja zestawiłem, aby zauważyć fakt, iż wymysł jednego człowieczka z 60 letnim stażem ciężko klasyfikować do religii. Wartość mierzę wszelakimi aspektami, tradycje jest zarówna ważna jak i postawy, z którym w przypadku chrześcijaństwa się zgadzam. Podałem ten przykład, bo utożsamiam się z tą wiarą. I na prawdę nie wiem dlaczego znowu zaczyna się opisywanie wyznawców i kapłanów. Co to ma do rzeczy? Wierzę w Boga, postępuje zgodnie z ukształtowanymi w obecnym świecie na podstawie judeo-chrześcijańskich tradycji systemu wartości i szczerze mówiąc nie ma na to wpływu jak zachowują się kapłani, tudzież inni.

 

Tak jak wcześniej pisałem, nie krytykuję żadnej religii (zaznaczam słowo religii). Jestem w tym względzie neutralny.

 

Błędem jest brak postaw życiowych lub zaślepienie jednymi, a nie brak religii czy wiary w wyższą siłę sprawczą. Deizm i ateizm to zupełnie odmienne rzeczy.

Jednak moim zdaniem człowiek w istocie nie jest w stanie nie wierzyć w żadną siłę sprawczą. Dlatego eliminuję ateizm, a jego pozorne istnienie tłumaczę zjawiskiem deizmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 tysiące lat tradycji, kontra 60 lat istnienia? Osobiście chętnie bym się przekonał co po Wicce pozostanie za dwa tysiące lat :)

Nie chcę być złośliwy, ale prostytucja, kradzież i przemoc są znacznie starsze od katolicyzmu. Podążając tropem Twojego rozumowania, należałoby uznać, że są więcej warte od wartości promowanych przez Chrystusa.

Jedyną niesłuszną religią jest jej brak.

To jest wyłącznie opinia, całkowicie niemerytoryczna.

Ateizm, które poniekąd nie istnieje, więc nazywajmy go deizmem, moim zdaniem nie ma sensu.

A skąd założenie, że ktokolwiek w ogóle ma wierzyć w jakąś istotę wyższą? Coraz więcej odkryć stricte naukowych dowodzi, że życie mogło powstać w sposób całkowicie spontaniczny, "chemiczny". Po co w ogóle zakładasz, że jakiś bóg musiał istnieć, i jeszcze na dodatek nazywasz ten pogląd nieistniejącym? Czy fakt wyznawania go przeze mnie nie czyni go istniejącym?

 

Jeszcze słówko do w46: przepraszam, faktycznie nie zauważyłem słów, o których wspomniałeś. Moja wina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Również mam, ale nie mam do osób kaleczących podstawowe ich założenia, a mianujących się oficjalnie ich (wy)znawcami. Dlaczego trudno zaliczyć? Bo na poprzednie pytanie nie odpowiedziałeś jednak.

Bo jak widzę to są jakieś mrzonki z d**y wzięte. Ja to bardziej widzę jako sektę (ktoś sobie coś wkręca). Jest kilka dużych religii, które mają jakieś konkretne założenia, długą historię, podstawy typu prorocy, którzy przyszli i coś głosili, Jezus, dzieła pisane - to są podstawy wiary wierzeń i religii. A jakie podstawy ma ta neopogańska religia? Z tego co widzę, to jakieś zafascynowanie czarownicami.

Wierzę w Boga, postępuje zgodnie z ukształtowanymi w obecnym świecie na podstawie judeo-chrześcijańskich tradycji systemu wartości i szczerze mówiąc nie ma na to wpływu jak zachowują się kapłani, tudzież inni.

Ludzie jednak ignorują fakt, że chrześcijaństwo jest jednym z filarów naszej cywilizacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej, ej! Szacunku trochę. Możesz się nie zgadzać, ale popracuj trochę nad formą wyrażenia tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apeluje o kulturę. Założyłem ten wątek by ścierać opinie, wynieść coś wartościowego, przekonywać. Na pewno nie po to by się ścierwem obrzucać.

Moim skromny zdaniem nie ma znaczenia komu wyznajesz wiarę, jak się nazywa twój Bóg, czy jak jest potężny, bo i tak wszystko dąży do Jednego i tego samego Boga.

Jeżeli ktoś nie wierzy, bądź wierzy, to zapytajcie dlaczego właśnie tak, dlaczego właśnie w niego,czy dlaczego nie wierzysz? Pytanie dlaczego, co cię skłoniło, NIE po co, czy czyś Ty ogłupiał są dobrymi pytaniami.

Rozmowa z kulturą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale wilk powiedział, że neopogańskiej religii nie wyznaje. Ale widocznie w pewien sposób się nią zafascynował, nie rozumiem tylko dlaczego.

 

Ech... powiedzcie mi, czy z dyskusji o religiach można coś ciekawego wynieść? Raczej rzadko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Wiek chrześcijaństwa wskazuje na jego dojrzałość kulturową.

Ja zestawiłem, aby zauważyć fakt, iż wymysł jednego człowieczka z 60 letnim stażem ciężko klasyfikować do religii.

 

Zapominasz o historii kościoła i ichniejszych praktykach, które wręcz wymuszały na kultywowanie tradycji pod wieloma restrykcjami (śmierć, publiczne kary, nagany, wyrażanie dezaprobaty dla władców, ekskomuniki, wojny) oraz jej wpajanie na siłę? Pewnie tak, bo kościół lubi się odcinać od tego, zapominać. Tak samo nie toleruję ekstremistów islamskich, którzy z imieniem boga, ale pełnymi gaciami ochoczo eksplodują w tłumie. Nie obwiniam religii chrześcijańskiej czy islamu (jako filozofii), bo mądrzy ludzie stworzyli wiele wspaniałych rzeczy, ale pseudowyznawców oraz spaczone interpretowanie tego na swój obraz (sic!) i ślepotę na to. Są też religie starsze, a jako wyznania nie mające tyle nagannych rzeczy na swoim koncie (a nawet w ogóle). Nie zapominaj także, że przecież chrześcijaństwo nie jest wcale takie czyste i unikalne, również zapożyczało z dorobku ludzkości. Więc ten argument [tradycja] można zupełnie między bajki włożyć. Niemniej jest to ważny czynnik, lecz nie długość się liczy, a esencja. :)

 

Podałem ten przykład, bo utożsamiam się z tą wiarą.

 

Ja nie utożsamiam się z żadną i dlatego swobodnie mogę rozmawiać o każdej, widząc w nich dobre i te mroczne strony. Może zaznaczę jeszcze raz - nie jestem żadnym Wiccaninem, nie odprawiam rytułałów, nie wierzę w bogów (choć wyrażam szacunek dla natury i jej praw), aczkolwiek podejście i w pewnym zarysie ten światopogląd są bardzo optymistyczne.

 

I na prawdę nie wiem dlaczego znowu zaczyna się opisywanie wyznawców i kapłanów.

 

Jak to dlaczego? Toż to najważniejszy argument, a kapłani to filar religii.

 

Jednak moim zdaniem człowiek w istocie nie jest w stanie nie wierzyć w żadną siłę sprawczą. Dlatego eliminuję ateizm, a jego pozorne istnienie tłumaczę zjawiskiem deizmu.

 

Dobrze, wygrałeś. Wierzę w siłę sprawczą, a jej imię to Fizyka (no dobra, i matematyka). Jaka jest, taka jest, ale wszystko przed nią.

 

Bo jak widzę to są jakieś mrzonki z d**y wzięte. Ja to bardziej widzę jako sektę (ktoś sobie coś wkręca). Jest kilka dużych religii, które mają jakieś konkretne założenia, długą historię, podstawy typu prorocy, którzy przyszli i coś głosili, Jezus, dzieła pisane - to są podstawy wiary wierzeń i religii. A jakie podstawy ma ta neopogańska religia? Z tego co widzę, to jakieś zafascynowanie czarownicami.Ludzie jednak ignorują fakt, że chrześcijaństwo jest jednym z filarów naszej cywilizacji.

 

I to jest właśnie obraz człowieka szanującego postawy, światopoglądy i ludzi, brawo. ;) I jak mniemam, katolika. Skoro zacząłem już z tą biedną Wicca, to musisz wiedzieć, że np. w USA jest to oficjalnie zatwierdzone wyznanie i jest chronione konstytucją. Co więcej posiada tam ok. 300k wyznawców (ok. 800k na świecie) i staje się coraz bardziej zauważalnym wyznaniem. Prawie milion legalnych sekciarzy? Naprawdę, poświęć trochę czasu na poznanie czegoś innego niż obrzucanie wszystkiego z wysokości błotem. Warto. A co więcej, to rozwija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale wilk powiedział, że neopogańskiej religii nie wyznaje. Ale widocznie w pewien sposób się nią zafascynował, nie rozumiem tylko dlaczego.

 

Nie czytałeś uważnie zatem. Zaciekawiła mnie filozofia, podejście do dobra i zła, do równowagi z otoczeniem, do oceny relacji między ludźmi, a przede wszystkim to, że według niej faktycznie masz wolną wolę.

 

Ech... powiedzcie mi, czy z dyskusji o religiach można coś ciekawego wynieść? Raczej rzadko.

 

Da się, ale na spokojnie, jak inteligentni, stabilni emocjonalnie ludzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
czy z dyskusji o religiach można coś ciekawego wynieść? Raczej rzadko.

Gdybyś dyskutował, a nie obrażał, miałbyś szansę się przekonać. A tak, sam grzebiesz własne szanse, próbując zamienić dyskusję w pyskówkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę być złośliwy, ale prostytucja, kradzież i przemoc są znacznie starsze od katolicyzmu. Podążając tropem Twojego rozumowania, należałoby uznać, że są więcej warte od wartości promowanych przez Chrystusa.

Nie. Tu nie chodzi o sam wiek. Może podejdę do tego inaczej. Ktoś głosi jakieś prawdy, postulaty. Następnie przez długi czas osiadają one w kulturze ludzkiej, są przez nią weryfikowane. Z tego powodu moim zdaniem dwa tysiące lat istnienia tradycji chrześcijańskich w kulturze wskazują na dosyć zaawansowane rozwinięcie tej religii. Sami podajecie przykłady z mrocznej historii KRK. I bardzo się cieszę, że je podajecie, bo to jest argument, który mnie wspomaga. Jak widać Kościół przetrwał taką próbę, zresztą jak wiele innych. Nie mówię, że tych ciemnych stron nie ma, bo są. To, że Kościół się nimi nie chełpi chyba nie powinno nikogo dziwić. Aczkolwiek one były częścią ewolucji, nauki. Jestem w głębokim przekonaniu, że drugi raz takiego samego błędu nie popełni.

 

Zaś religia ze stażem 60 lat nie jest jeszcze odpowiednio zweryfikowana poprzez społeczeństwo. Tutaj ważne są efekty długofalowe. Z tych pięknych założeniach na siłę można by się doszukać podstaw do drastycznych działań, podobnie było z inkwizycją itd. Błędna interpretacja, chęć zysku, władza - taka mieszanka musiała wybuchnąć.

To jest wyłącznie opinia, całkowicie niemerytoryczna.

Co to znaczy, że niemerytoryczna? Na czym mam się opierać dyskutując w kwestii wiary? Piszę co myślę, nie mam zamiaru tu niczego dowodzić.

A skąd założenie, że ktokolwiek w ogóle ma wierzyć w jakąś istotę wyższą? Coraz więcej odkryć stricte naukowych dowodzi, że życie mogło powstać w sposób całkowicie spontaniczny, "chemiczny". Po co w ogóle zakładasz, że jakiś bóg musiał istnieć, i jeszcze na dodatek nazywasz ten pogląd nieistniejącym? Czy fakt wyznawania go przeze mnie nie czyni go istniejącym?

Deizm można szeroko interpretować. Nawet jako to, że świat działa według pewnego schematu, systemu, a nie jest dziełem wyłącznie przypadku. Tego żadne badania raczej nie dowiodą/obalą.

Moim zdaniem w naturze człowieka leży świadomość istnienia pewnej harmonii wydarzeń. Dlatego moim zdaniem człowiek nie może się całkowicie od tego odciąć. Swoją drogą, nie chcę tutaj naruszać Twojej prywatności, ale sam pisałeś, że byłeś osobą głęboko wierzącą, ale z wielu powodów zrezygnowałeś z takiego podejścia. Moim zdaniem nie można o tym tak o zapomnieć, przestać wierzyć. Dlatego w moich oczach przyjąłeś postawę deisty.

 

I jeszcze tak w roli puenty :)

2008-10-07_1223326565.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ktoś głosi jakieś prawdy, postulaty. Następnie przez długi czas osiadają one w kulturze ludzkiej, są przez nią weryfikowane.

Różne postulaty nawołujące do wojny też są bardzo popularne i utrzymują się w społeczeństwach.

Co to znaczy, że niemerytoryczna? Na czym mam się opierać dyskutując w kwestii wiary? Piszę co myślę, nie mam zamiaru tu niczego dowodzić.

Ale nie masz prawa mówić, że w coś nie wierzę. Nie wiesz tego i nie masz prawa orzekać o tym, co myślę, ani osądzać tego.

Deizm można szeroko interpretować. Nawet jako to, że świat działa według pewnego schematu, systemu, a nie jest dziełem wyłącznie przypadku.

Czyli jednak nie jestem deistą, bo nie zakładam konieczności działania istoty wyższej.

Tego żadne badania raczej nie dowiodą/obalą.

To nie ja wprowadzam pojęcie Boga, więc jeśli ktoś ma tu coś do udowodnienia, to są to ludzie wierzący.

Swoją drogą, nie chcę tutaj naruszać Twojej prywatności, ale sam pisałeś, że byłeś osobą głęboko wierzącą, ale z wielu powodów zrezygnowałeś z takiego podejścia. Moim zdaniem nie można o tym tak o zapomnieć, przestać wierzyć.

A jednak można :) Ty też jako dziecko wierzyłeś w świętego Mikołaja albo dzieci z kapusty.

Dlatego w moich oczach przyjąłeś postawę deisty.

A Ty w moich - różowego słonia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie ja wprowadzam pojęcie Boga, więc jeśli ktoś ma tu coś do udowodnienia, to są to ludzie wierzący.

Tyle że wiara na tym właśnie polega że zakłada się (wierzy) w istnienie czegoś czego istnienia nie można (w prosty sposó:) udowodnić.

Nie można wierzyć w coś co jest oczywiste bo to nie jest wiara.

Przykładowo jeśli ktoś opowiada Ci historie to mu wierzysz bądź nie, ale gdy sam w tej historii uczestniczysz to nie możesz powiedzieć że wierzysz w to co Ci sie zdarzyło bo to by było bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym udowodnianiem to nie do końca tak jest jak mówisz. Jest tak, jeżeli faktycznie nie ma Boga. Co innego, jeżeli Bóg istnieje, a Ty zakładasz, że go nie ma i wtedy Ty powinieneś tego dowieść. Obie sytuacje wymagają pewnych założeń. I proszę, nie mów mi, że postawa braku siły sprawczej jest naturalną, pierwszą - bo tego nie da się stwierdzić.

 

Różne postulaty nawołujące do wojny też są bardzo popularne i utrzymują się w społeczeństwach.

Porównujesz czarne z białym. Bez sensu.

Ale nie masz prawa mówić, że w coś nie wierzę. Nie wiesz tego i nie masz prawa orzekać o tym, co myślę, ani osądzać tego.

Ale mam prawo twierdzić, iż jesteś w błędzie, bo nikt nie zna do końca ludzkiej natury. Być może nie jesteś tego świadomy. Zaznaczam, że nie staram się tutaj na Ciebie wpłynąć, jedynie mówię co myślę.

A jednak można Uśmiech Ty też jako dziecko wierzyłeś w świętego Mikołaja albo dzieci z kapusty.

Sęk w tym, że św. Mikołaj i dzieci z kapusty to kwestie wyeliminowane i proste do zanegowania. Istnienie Boga jest chyba większą zagadką niż istnienie św. Mikołaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...