Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Dla wielu osób zabawa w strzelanie folią bąbelkową stanowi sporą przyjemność. To o nich zapewne myślał nowojorczyk Stephen Turbek, tworząc swój bąbelkowy kalendarz. Rozmiarami przypomina plakat (122x46 cm), a by odmierzać upływ czasu, nie trzeba już zrywać kartek czy przesuwać kratki, wystarczy zgnieść kolejny pęcherzyk.

Pomysł wypalił i kalendarz rozszedł się już ponoć w tysiącach egzemplarzy. Wersja z papierowym podkładem kosztuje 30 dol., a wzmocniona plastikiem 50. Można je nabyć za pośrednictwem Internetu.

Daty oznaczające weekendy i święta pogrubiono. Bubble Calendars wytwarza się ręcznie. Przedsiębiorczy Turbek pomyślał o 5 wersjach językowych: angielskiej, niemieckiej, francuskiej, koreańskiej i japońskiej. Chętni mogą też wybierać spośród kalendarzy zorientowanych poziomo lub pionowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od 16 marca do końca kwietnia w Muzeum UMCS można oglądać wystawę XIX-wiecznych polskich kalendarzy. Zwiedzającym udostępniono egzemplarze ok. 40 tytułów wydanych na ziemiach polskich w granicach trzech rozbiorów oraz kilka polskojęzycznych z innych terenów - wyjaśniono w komunikacie prasowym.
      Wyodrębniono kalendarze przeznaczone dla różnych grup odbiorców, np. dla rolników, kobiet czy rzemieślników. Na wystawie prezentowane są zarówno najbardziej znaczące tytuły kategorii, jak i egzemplarze, które wyróżniają się szatą graficzną, cechami szczególnymi (można w nich np. zobaczyć zapiski dawnych właścicieli) lub interesującą treścią.
      Na wystawie znalazły się nie tylko wydania z terenu ziem polskich czy Europy. Prezentowane są również przykłady wydawnictw niemieckich, z Ameryki Południowej, Bliskiego Wschodu i Azji Południowo-Wschodniej.
      Wiek XIX był okresem szczególnie intensywnego rozwoju kalendarzy. Pojawiło się wówczas wiele nowych wydawnictw, często tytułowanych od nazwiska wydawcy. Mieliśmy więc „Kalendarz Gałęzowskiego” czy „Jana Jaworskiego Kalendarz Astronomiczno-Gospodarski na Rok Zwyczajny…”. Pojawiły się kalendarze ogólne, dla rodzin, religijne, satyryczne, kalendarze dla różnych grup zawodowych. Zaczęto drukować kalendarze mające format kilkusetstronicowej książki, czasem pięknie ilustrowane i ozdabiane.
      W wydawnictwach takich umieszczano wiele praktycznych informacji, jak adresy stacji pocztowych, tablice miar, spisy jarmarków i targów. Zaś w drugiej połowie XIX wieku w kalendarzach umieszczano coraz więcej informacji o współczesnym świecie, zaczęły pojawiać się w nich treści ekonomiczne, techniczne, kulinarne, poezje czy porady domowe. Zachowane kalendarze niejednokrotnie zawierają notatki ich użytkowników, dając nam fascynujący wgląd w życie ówczesnych ludzi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W bieżącym roku we Włoszech pojawi się niezwykły kalendarz. Po raz pierwszy w historii do tego typu wydawnictwa pozował... papież.
      Kalendarz z Benedyktem XVI będzie można kupić 23 listopada. Będzie on dodatkiem do katolickiego tygodnika „Famiglia Cristiana”, a cały dochód z jego sprzedaży zostanie przeznaczony na pomoc dla ubogich dzieci.
      Zdjęcia do kalendarza zostały wykonane w ciągu jednego dnia podczas pobytu Ojca Świętego w letniej rezydencji papieży w Castelgandolfo.
      Z każdych 5 euro, które trzeba będzie zapłacić za niezwykłe wydawnictwo (sama gazeta kosztuje 1,95 euro), jedno euro będzie przeznaczone na pomoc dzieciom w Rwandzie. Taki cel został wybrany przez samego Benedykta XVI.
       
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa kobiet, zatrudnionych na kierowniczych stanowiskach w firmach komputerowych, postanowiła w niezwykły sposób zachęcić inne panie do pójścia w ich ślady. Przedstawicielki płci pięknej pozowały do kalendarza, który ma zmienić postrzeganie przemysłu IT jako miejsca pracy wyłącznie dla mężczyzn. Kalendarz ma zachęcić kobiety do robienia kariery w firmach związanych z informatyką i nowymi technologiami.
      Pomysłodawczynią kalendarza jest Sonja Bernhardt, szefowa centrum serwisowego IT&T i jednocześnie założycielka organizacji Women in Technology Queensland oraz współzałożycielka Australian Women in IT. Sama pani Bernhardt wystąpiła w kalendarzu "ubrana" jedynie w płatki róż.
      Przed pięcioma laty kobiety stanowiły 25% procent osób, pracujących w światowym przemyśle IT. Obecnie odsetek ten wynosi 16% – mówi Bernhardt. Statystyki mówią, że jedną z najpoważniejszych barier, które są przeszkodą w zatrudnianiu się kobiet w dziale IT jest postrzeganie tego przemysłu. Chcemy zniszczyć ten obraz, poprzez jego wyśmianie – dodaje.
      Występujące w kalendarzu panie pochodzą z Australii, Południowej Afryki, Finlandii i Sri Lanki. Są w wieku od 20 do 60 lat, a fotograf upozował je tak, by przypominały znane postaci ze sławnych filmowych plakatów. Można więc zobaczyć panią o imieniu Sharon, która w bikini na tle morza przypomina Ursulę Andress z filmu "Dr No", czy przykrytą płatkami Bernhardt, wyjętą jak żywo z "American Beauty".
      Każdy miesiąc ma swoją modelkę lub modelki. Obok zamieszczono biografie pań oraz ważne wydarzenia związane z kobietami i rozwojem technologii.
      Pani Bernhardt ma nadzieję, że uda się sprzedać 100 000 sztuk kalendarza. Zyski ze sprzedaży chce przeznaczyć na promowanie kobiet w przemyśle IT.
      Oficjalna premiera kalendarza będzie miała miejsca 11 sierpnia.
       
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...