Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Żądni (zbędnych) szczegółów

Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie wolą i wybierają produkty, w których opisie umieszczono więcej danych technicznych. Postępują tak nawet wtedy, gdy mogą osobiście sprawdzić towar lub gdy w specyfikacji pojawia się mało istotnych szczegółów, a czasem nie ma ich w ogóle (Journal of Consumer Research).

Zjawisko to występuje bez względu na rodzaj towaru, a więc zarówno w przypadku notebooków, jak i bawełnianych prześcieradeł. Christopher K. Hsee z Uniwersytetu w Chicago oraz Yang Yang, Yangjie Gu i Jie Chen z Shanghai Jiao Tong University przeprowadzili serię 5 eksperymentów. Poprosili ochotników o dokonywanie wyborów między 2 alternatywami: aparatami cyfrowymi, ręcznikami, olejami sezamowymi, telefonami komórkowymi i chipsami ziemniaczanymi. Za każdym razem badani wybierali produkty z większą liczbą danych w opisie. Wbrew pozorom, niekoniecznie bardziej je potem lubili.

Skłonność ta może być wykorzystywana w kampaniach marketingowych, psycholodzy badają jednak czynniki i mechanizmy, dzięki którym konsumenci opierają się naciskom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak, ale ile z tych osób czytało te dane bez zrozumienia ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Chyba niewielu czytało - chodziło o wrażenie, że producent jest profesjonalistą,... więc klient np. ma wrażenie, że zostały zachowane standardy kontroli jakości(np)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż to! Obecnie np. niektórzy producenci bardzo się chwalą, że ich zakład otrzymał jakiś certyfikat... często jest to certyfikat obowiązkowy dla prowadzenia każdej firmy z tej branży :D Ot, marketing.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak to problem wiekszość ludzi nie rozumie że sprzedawca nie doradza co jest dobre (czasem jest za głupi) tylko to na czym jest największa marża , opakowanie też zawiera nieistotne szczegóły albo dyplomy i certyfikaty które sobie firma sama nadała.

( to tak jakbym siebie wpisał do nagrody napedzacza postepu z linkiem do swojej strony   :D)

 

@mac

co to za pierdoły wypisujesz??

waldi to destruktor

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak mam kupic np. konserwe i patrze jakie tam cuda zmielili i ile jest zawartosci miesa np. to odkladam takowy towar spowrotem na polke, a juz gdy "zapuszkowana padlina" nie ma wpisanych wartosci odzywczych i innych waznych informacji to odkladam szybciej niz konserwe "opisana". Zreszta nie kupujcie konserw tylko swiezutka karkowecze lub schabik i sami go przyrzadzcie ;] W takowych konserwach znajduje sie mieszanka mies z okolo roznych zwierzat.  ;D ;D ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli - tak jak podczas wyprawy na zakupy - trzeba w krótkim czasie załatwić parę spraw, to, co robi się wcześniej, ma wpływ na następne decyzje. Kolejność ma znaczenie, bo oddziałuje na obieranie strategii, która później zdaje się cały czas kształtować myślenie i zachowanie.
      Jonathan Levav (Uniwersytet Stanforda), Nicholas Reinholtz (Columbia Business School) i Claire Lin (kiedyś Columbia Business School) przyglądali się reakcjom osób podróżujących w sprawach biznesowych, które miały do wyboru 5 różnych linii lotniczych, 10 hoteli i 15 opcji wynajmu samochodu. Gdy uporządkowaliśmy decyzje, zwiększając zbiór elementów do wyboru, konsumenci mocniej "wgryzali się" w dostępne opcje niż wtedy, kiedy ten sam zestaw decyzji ułożyliśmy według spadającej liczby alternatyw.
      Oznacza to, że klient szukający hotelu dokładniej przeanalizuje możliwości, gdy najpierw zapozna się z ofertą przewoźników lotniczych niż firm oferujących samochody. Zaczynając od "małego", człowiek będzie chciał wybrać jak najlepiej. Nastawienie "wybrać najlepsze" przetrwa do momentu podejmowania kolejnych decyzji. Dla odmiany konsumenci startujący od większego zestawu opcji adaptują strategię pt. "wystarczająco dobry".
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Czy klienci wybiorą zupę w proszku z napisem "gotować kwadrans" czy "gotować 15 minut"? A jak z ciastem, bardziej przypadnie im do gustu po pieczeniu przez 30 minut czy przez pół godziny? Okazuje się, że wolimy określenia bardziej granularne, jak to określają autorzy artykułu z Journal of Consumer Research. Warunek jest taki, że autorem komunikatu jest ktoś, komu ufamy, kogo wiarygodność nie budzi zastrzeżeń. W innym razie nie ma znaczenia, jakimi słowami się posłuży.
      Charles Zhang i Norbert Schwarz z University of Michigan stwierdzili, że ilościowe dane o produkcie wyrażone za pomocą bardziej "rozdrobnionych" jednostek wydają się ludziom bardziej precyzyjne i wiarygodne, dlatego 15 min bije pod tym względem kwadrans na głowę. Kwadrans brzmi jak pewne przybliżenie, co może oznaczać 2 minuty więcej albo 3 mniej.
      Konsumenci postrzegają produkty jako w większym stopniu wypełniające swoje zobowiązania, jeśli obietnica jest wyrażona za pomocą dokładnie wyrażonej, a nie ogólnikowej informacji.
      Podczas eksperymentu ochotnicy mieli wybierać między różnymi GPS-ami. Jedno urządzenie miało pracować na pojedynczym ładowaniu do 2 godzin, a drugie, droższe i cięższe, do trzech. Kiedy czas pracy na baterii opisywano za pomocą godzin, ludzie o wiele rzadziej (26%) wybierali GPS-a 2-godzinnego, obawiając się, że nie zdążą dojechać do celu itp. Gdy jednak 2 godziny zastąpiono 120 min, to samo urządzenie wydawało im się o wiele lepsze. Tym razem wskazało na nie aż 57% badanych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół z Georgia Health Sciences University (GHSU) opracował metodę na ograniczenie zdolności komórek nowotworu do reperowania śmiertelnych uszkodzeń DNA wywołanych radioterapią. Można w ten sposób zwiększyć skuteczność napromienienia, ograniczając przy tym skutki uboczne.
      Radioterapia to wspaniała metoda, problemem są efekty uboczne. Uważamy, że [nasz wynalazek] to metoda na wywołanie śmierci tej samej liczby komórek nowotworowych mniejszą dawką promieniowania lub użycie tej samej dawki i być może wyleczenie pacjenta, który wcześniej nie miał szans na wyzdrowienie - tłumaczy dr William S. Dynan.
      Napromienianie powoduje rozpad podwójnej helisy DNA. Ponieważ jednak z różnym poziomem promieniowania stykamy się praktycznie wszędzie - od jedzenia po powietrze i glebę - wszystkie komórki, w tym nowotworowe, dysponują mechanizmami zapobiegającymi śmiertelnemu rozbiciu DNA.
      Naukowcy z GHSU przezwyciężyli te naturalne mechanizmy, opakowując przeciwciała folanami, które z łatwością dostają się do większości komórek, zwłaszcza nowotworowych. Sporo komórek nowotworowych, w tym badanych przez Amerykanów komórek raka płuc, dysponuje dużą liczbą receptorów folanów, przez co to do nich trafia gros "ładunku".
      Wcześniej badania nad ograniczeniem szkodliwości radioterapii koncentrowały się na receptorach na powierzchni. Dynanowi zależało jednak na stworzeniu konia trojańskiego o bardziej bezpośrednim działaniu. Akademicy połączyli fragment przeciwciała ScFv 18-2 z folanami. Po związaniu z receptorem folanowa główka opakowania nakierowuje się na jądro komórkowe. Zmiana warunków chemicznych we wnętrzu komórki prowadzi do rozerwania wiązania między ScFv 18-2 a folanem, dzięki czemu przeciwciało może zaatakować regulatorowy region kinazy białkowej zależnej od DNA - enzymu przeprowadzającego naprawę uszkodzeń DNA.
      Łączymy docelową molekułę z transporterem - tłumaczy Dynan. Strategia ta obiera na cel jeden z kluczowych enzymów, dlatego naprawa staje się trudniejsza - uzupełnia Shuyi Li.
      Naukowy duet podkreśla, że w ten sposób bezpośrednio do komórek nowotworowych można dostarczyć dowolną ilość i liczbę leków. W przyszłości panowie zamierzają poszukać innych punktów dostępu do komórek oraz najskuteczniejszych form opakowania. Ponieważ zakończył się etap badań na hodowlach komórkowych, teraz rozpoczną się eksperymenty na zwierzętach.
      Podejście Dynana i Li naśladuje endocytozę. Pozwala ona na przetransportowanie do komórki np. białek, które ze względu na rozmiary nie dostałyby się tu inną drogą, muszą więc polegać na tworzeniu się wakuol.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dotąd psycholodzy wiedzieli, że klienci płacący za towar kartą kredytową są skłonni zapłacić za niego więcej. Teraz ustalili, że osoby korzystające z gotówki i karty zwracają uwagę na inne aspekty produktu (Journal of Consumer Research).
      W ramach eksperymentów Promothesh Chatterjee z University of Kansas oraz Randall L. Rose z Uniwersytetu Południowej Karoliny nakłaniali badanych, by myśląc o środkach płatniczych, zwracali się albo ku gotówce, albo karcie kredytowej. Później sprawdzali, w jaki sposób ochotnicy oceniają różne cechy produktów. Odkryliśmy, że gdy w ich umyśle aktywowano koncept karty, ludzie bardziej zajmowali się korzyściami związanymi z danym towarem [...], a gdy priming dotyczył gotówki, w większym stopniu skupiali się na kosztach (pieniężnych i niepieniężnych).
      Naukowcy podkreślają, że skojarzenia dotyczące różnych środków płatniczych powstają już w dzieciństwie. Karty są np. reklamowane jako sposób na zdobycie upragnionych produktów/usług, określonego stylu życia oraz natychmiastowej nagrody, natomiast wyciąganie pieniędzy z portfela staje się czynnością przykrą, by nie powiedzieć bolesną (pozbywamy się czegoś zdobytego ciężką pracą i fizycznie uszczuplamy swoje zasoby).
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pewne marki są silnie kojarzone z krajami bądź kulturami i stają się ich ikonami, dlatego konsumenci reagują bardziej pozytywnie na kolejne produkty, które pasują do ich oczekiwań. Psycholodzy z University of Minnesota podają przykład kiełbasek grillowych Budweisera i ekspresu cappuccino Sony. Pierwsze zapewne by się przyjęły, drugi – nie za bardzo…
      Poza Sony i Budweiserem Carlos J. Torelli i Rohini Ahluwalia wymieniają jeszcze jedną symboliczną kulturowo markę – meksykańską Coronę. W ramach eksperymentu Amerykanie postanowili sprawdzić, co się stanie, kiedy symboliczna kulturowo marka stworzy nowe produkty. Ustalano, do jakiego stopnia produkt automatycznie uruchomi czyjąś wiedzę odnośnie do danej kultury. Proces ten działa niezależnie od konsumenckiej percepcji dopasowania między skojarzeniami dotyczącymi marki a cechami produktu lub wniosków związanych z doświadczeniem marki w danej dziedzinie, które ma wynikać z kraju pochodzenia. [Co istotne] może niezależnie od tych czynników wpłynąć na ocenę produktów stanowiących rozszerzenie dotychczasowej oferty.
      Torelli i Ahluwalia tłumaczą, że gdy marka pasuje do osobistego schematu kulturowego, ludzie w krótszym czasie/łatwiej przetwarzają dotyczące jej informacje i dlatego akceptują nowy produkt.
      Podczas badań ochotnicy żywili pozytywne odczucia w stosunku do spójnych kulturowo produktów, np. samochodów elektrycznych Sony. Mniej im się podobał toster tej samej firmy, o ekspresie cappuccino nie wspominając. Psycholodzy podkreślają, że efekt pojawiał się tylko wtedy, gdy symboliczne kulturowo były zarówno marka, jak i produkt.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...