Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Google, które przed kilkoma dniami wydało pełną wersję przeglądarki Chrome, usunęło Firefoksa jako domyślną przeglądarkę zestawu Google Pack. Ognistego Liska zastąpiła właśnie Chrome.

Co prawda Firefox został przesunięty do opcjonalnych komponentów zestawu, jednak decyzja Google'a oznacza, że każdy, kto pobierze standardowy Google Pack zainstaluje Chrome'a, a nie, jak wcześniej, Firefoksa.

Powstaje pytanie, czy Mozilla może mieć powody do obaw. Firma jest niezwykle mocno związana z Google'em. W roku 2007 aż 88% jej przychodów pochodziło właśnie z koncerny Page'a i Brina. Umowa pomiędzy Google'em a Mozillą, na podstawie której Firefox zarabia miliony, wygasa w 2011 roku.

Tymczasem wyszukiwarkowy gigant coraz bardziej promuje własną przeglądarkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przy obecnym zaawansowaniu Chrome nie ma potrzeby przesuwania tej przeglądarki wyżej, aniżeli Firefox. Próba reklamowania niekompletnego produktu może odnieść odwrotny skutek do zamierzonego. Oczywiście, internauta zainstaluje Chrome choćby z czystej ciekawości ale czy któraś aplikacja radzi sobie lepiej niż lisek?

 

Potrzebna jest technologia, która pozwoli przenieść część operacji sieciowych z przeglądarki. Google już coś chowa w zanadrzu. To nie jest Chrome sam w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coraz bardziej martwi mnie monopol Google.

 

czy mógłbyś podać choć jedną dziedzinę w której google ma monopol ?

T

o że firma ta dobrze radzi sobie w wielu dziedzinach jeszcze nie oznacza monopolu. W każdej dziedzinie google ma konkurencję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopóki Ja nic nie płacę, nie mam nic przeciwko rozwojowi Google. Mogę jedynie gratulować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak nazwiesz pozycje Google na rynku wyszukiwarek internetowych? Google na chwile obecna uzaleznia uzytkownikow w sposob podobny do Microsoftu... z ta roznica, ze Microsoft jest zly, bo uzytkownicy musza placic za produkty krocie, a Google jest wspanialomyslne, bo daje nam "idealna" wyszukiwarke... i to za darmo!

 

//edit

 

A martwi mnie kto, ze Google moze kiedys stac sie "zle" tak jak Microsoft. Ta firma ma olbrzymia wladze, a takie instytucje w zlych rekach sa bardzo grozne i niepozadane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopóki Ja nic nie płacę, nie mam nic przeciwko rozwojowi Google. Mogę jedynie gratulować

 

Skoro nie płacisz, to kto płaci? Skąd Google ma swoje miliardy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za niektore produkty placa uzytkownicy (np. GoogleEarth), ale to nie sa te rzeczy od ktorych Google uzaleznia uzytkownikow. Uzaleznia ich od takiej wyszukiwarki i z jej pomoca reklamuje inne programy. Do tego dochodza reklamy innych instytucji. Przecietny uzytkownik, owszem, nie placi za kozystanie z wyszukiwarki. On pracuje klikajac w linki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kiedykolwiek kliknąłeś w link sponsorowany i dzięki informacji zawartych w tym linku dokonałeś decyzji powiązanej z zakupem to zapłaciłeś Google. Oczywiście to tylko jedna z metod.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korzystanie z Google jest całkowicie darmowe, oferuje szereg usług bardzo konkurencyjnych do innych płatnych efert, np. gmail lub picasa. Zarabiają na reklamach i najróżniejszych analizach internetu (zobacz google analitics  http://www.google.com/analytics/pl-PL/ ).

 

Monopolu oczywiście nie mają, ale niewiele firm wytrzymuje konkurencję z darmowym oprogramowaniem, mnóstwo firm przez nich upadło np. po wprowadzeniu google maps itp.

 

Największym moim zdaniem zagrożeniem ze strony Google jest anonimowość, a raczej jej brak. Zbierane są wszelkie informacje o Tobie, Twoim komputerze, o tym co wpisujesz i czego szukasz, skąd wszedłeś na stronę oraz dokąd poszedłeś. Wiele danych jest rejestrowanych bez naszej wiedzy, problem polega na tym, w jaki sposób jest wykorzystywana.

 

Ja się godzę z tym faktem i szeroko wykorzystuję możliwości jakie mi oferuje Google.

 

Ale co w przypadku "obywatelskiego nieposłuszeństwa", przecież Google bierze czynny udział w cenzurowaniu chińskiego internetu.

 

Na marginesie, kiedyś w necie znalazłem informację o żonie jednego z twórców przeglądarki, wypowiedziała się, że chciałaby zbierać/kolekcjonować (sic!) ludzki kod dna. Po co i na co, można się tylko domyślać. Pokręcona rodzinka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korzystanie z Google jest całkowicie darmowe, oferuje szereg usług bardzo konkurencyjnych do innych płatnych efert, np. gmail lub picasa. Zarabiają na reklamach i najróżniejszych analizach internetu (zobacz google analitics  http://www.google.com/analytics/pl-PL/ ).

 

Kupując jakikoliwek towar czy usługę od którejkolwiek z firm reklamujących się w Google'u (nie musisz kupować tego kilkając w reklamy, chodzi o jakikolwiek zakup), płacisz Google'owi, bo w cenę towaru/usługi wliczone są koszty reklamy. Nie dałbym sobie uciąć głowy, czy takie pośrednie wielokrotne płacenie jest aby na pewno tańsze, niż jednorazowy zakup jakiegoś oprogramowania.

 

Monopolu oczywiście nie mają,

 

Na rynku reklamy internetowej i wyszukiwarek są praktycznie monopolistą. Oczywiście, nie są jedyni, ale MS też nie jest jedynym producentem systemów operacyjnych, a mówi się o nich, jak o monopolistach na tym rynku.

 

Na marginesie, kiedyś w necie znalazłem informację o żonie jednego z twórców przeglądarki, wypowiedziała się, że chciałaby zbierać/kolekcjonować (sic!) ludzki kod dna. Po co i na co, można się tylko domyślać. Pokręcona rodzinka.

 

Chodzi Ci o firmę 23andMe. To firma biotechnologiczna, która oferuje badania DNA. Jej współwłaścielką jest żona Brina, a Google finansuje tę firmę. Na stronie firmy jest też zachęta do dzielenia się swoim genomem w ramach społeczności, co oznacza, że Twoje dane dotyczące genomu pozostają w bazie danych firmy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi Ci o firmę 23andMe. To firma biotechnologiczna, która oferuje badania DNA. Jej współwłaścielką jest żona Brina, a Google finansuje tę firmę. Na stronie firmy jest też zachęta do dzielenia się swoim genomem w ramach społeczności, co oznacza, że Twoje dane dotyczące genomu pozostają w bazie danych firmy :D

Do czego później będą używać tej bazy danych kodu dna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kupując jakikoliwek towar czy usługę od którejkolwiek z firm reklamujących się w Google'u (nie musisz kupować tego kilkając w reklamy, chodzi o jakikolwiek zakup), płacisz Google'owi, bo w cenę towaru/usługi wliczone są koszty reklamy. Nie dałbym sobie uciąć głowy, czy takie pośrednie wielokrotne płacenie jest aby na pewno tańsze, niż jednorazowy zakup jakiegoś oprogramowania.

 

Być tak może, ale podchodząc do tematu bezpośrednio, wybiorę chyba jednak darmowe oprogramowanie o ograniczonych możliwościach (z późniejszą możliwością płatnego rozszerzenia), niż zdecyduje się na płatny program. Z drugiej strony gdyby oprogramowanie było tańsze, to bym się zdecydował na płatne. Biorąc cenę pod uwagę trzeba uwzględnić raczej moją siłę nabywczą tzn. ile zarobię na godzinę w Polsce, a ile w Niemczech lub Francji.

 

Na rynku reklamy internetowej i wyszukiwarek są praktycznie monopolistą. Oczywiście, nie są jedyni, ale MS też nie jest jedynym producentem systemów operacyjnych, a mówi się o nich, jak o monopolistach na tym rynku.

 

Ok, tutaj się zgodzę; monopolista, praktyki monopolistyczne. Tutaj jednak mógłbym wsadzić Google.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Skoro nie płacisz, to kto płaci? Skąd Google ma swoje miliardy?

 

Z reklam tematycznych dodawanych do skrzynek pocztowych i na stronach www. (nie narzucają się, nie odwołują do mechanizmów percepcji podprogowej) . Reklamy są jak wskazówki ,,a ile to kosztuje?? lub co z tego zrobili inni??"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do czego później będą używać tej bazy danych kodu dna?

 

Pewnie do tego samego, do czego Nasza Klasa używa danych osobowych użytkowników, którzy zapisują się do ich serwisu. W końcu jeśli decydujesz się na uczestnictwo w serwisie społecznościowym, no to bierzesz na klatę i plusy i minusy.

 

Poza tym z tworzenia olbrzymiej ogólnoświatowej bazy DNA można odnieść olbrzymie korzyści, od badania historii człowieka, rozprzestrzeniania się kultur i języków, ruchów ludności, po badania epidemiologiczne. Ale to pewnie lepiej Ci wytłumaczy ktoś inny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) z tworzenia olbrzymiej ogólnoświatowej bazy DNA można odnieść olbrzymie korzyści, od badania historii człowieka, rozprzestrzeniania się kultur i języków, ruchów ludności, po badania epidemiologiczne. (...)

 

Pewne korporacje medyczne mogą pokusić się także o tworzenie mieszanek odporniejszych niż to, obecne społeczeństwo. W końcu będzie dostęp do wielu łańcuchów. Poskładać z tego coś odpornego może być wyzwaniem. A na dzień dzisiejszy można najzwyczajniej w świecie kolekcjonować zestawy silnych części DNA. Leczenie genowe na pewno na tym skorzysta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Poza tym z tworzenia olbrzymiej ogólnoświatowej bazy DNA można odnieść olbrzymie korzyści, od badania historii człowieka, rozprzestrzeniania się kultur i języków, ruchów ludności, po badania epidemiologiczne.

 

Głównie po to by wiedzieć kto jest nosicielem części zapasowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewne korporacje medyczne mogą pokusić się także o tworzenie mieszanek odporniejszych niż to, obecne społeczeństwo.

Właśnie tego się obawiam. Może nie przy obecnym poziomie prac nad badaniem DNA i braku przyzwolenia społecznego, jednak może już za kilka lat... zaczną się "rodzić" superludzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co przez to rozumiesz??

Ludzie są rasą nie w pełni dostosowaną do środowiska w którym żyją (a przynajmniej mają takie mniemanie) posiadając fragmenty kodu DNA i możliwości oraz wiedzę można posklejać sobie zoptymalizowany kompletny kod z którego później można wyhodować człowieka posiadającego wybrane cechy - superczłowieka. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szybkość Bolta, płetwy Phelpsa, siła Pudzianowskiego, wdzięk Bonda... Sam sobie wybierz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Szybkość Bolta, płetwy Phelpsa, siła Pudzianowskiego, wdzięk Bonda... Sam sobie wybierz.

Pomyśl jak byś się czuł na takim osiedlu gdzie wszyscy byli by Pudzianami?? I kim byłby wtedy Pudzian (dostawcą mleka??).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) Może nie przy obecnym (...) braku przyzwolenia społecznego (...)

 

Zwracam uwagę na to, że ludzie z dużą ilością pieniędzy nie potrzebują przyzwolenia społecznego. Swoją drogą część badań prowadzonych przez prywatne korporacje w ogóle nie widzi światła dziennego. Nie o to chodzi żeby się bać. Społeczeństwo po prostu lubi wiedzieć dokąd zmierzamy.

 

Takie słowa ubierane są w spisek:

http://www.google.com/notebook/public/14756072944282103236/BDTBmQgoQ84D0hqEi?hl=pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Google ujawniło swoją pilnie strzeżoną tajemnicę. Koncern, jako pierwszy dostawca chmury obliczeniowej i – prawdopodobnie – pierwszy wielki właściciel centrów bazodanowych, zdradził ile wody do chłodzenia zużywają jego centra obliczeniowe. Dotychczas szczegóły dotyczące zużycia wody były traktowane jak tajemnica handlowa.
      Firma poinformowała właśnie, że w ubiegłym roku jej centra bazodanowe na całym świecie zużyły 16,3 miliarda litrów wody. Czy to dużo czy mało? Google wyjaśnia, że to tyle, ile zużywanych jest rocznie na utrzymanie 29 pól golfowych na południowym zachodzie USA. To też tyle, ile wynosi roczne domowe zużycie 446 000 Polaków.
      Najwięcej, bo 3 miliardy litrów rocznie zużywa centrum bazodanowe w Council Bluffs w stanie Iowa. Na drugim miejscu, ze zużyciem wynoszącym 2,5 miliarda litrów, znajduje się centrum w Mayes County w Oklahomie. Firma zapowiada, że więcej szczegółów na temat zużycia wody przez jej poszczególne centra bazodanowe na świecie zdradzi w 2023 Environmental Report i kolejnych dorocznych podsumowaniach.
      Wcześniej Google nie podawało informacji dotyczących poszczególnych centrów, obawiając się zdradzenia w ten sposób ich mocy obliczeniowej. Od kiedy jednak zdywersyfikowaliśmy nasze portfolio odnośnie lokalizacji i technologii chłodzenia, zużycie wody w konkretnym miejscu jest w mniejszym stopniu powiązane z mocą obliczeniową, mówi Ben Townsend, odpowiedzialny w Google'u za infrastrukturę i strategię zarządzania wodą.
      Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że Google'a do zmiany strategii zmusił spór pomiędzy gazetą The Oregonian a miastem The Dalles. Dziennikarze chcieli wiedzieć, ile wody zużywają lokalne centra bazodanowe Google'a. Miasto odmówiło, zasłaniając się tajemnicą handlową. Gazeta zwróciła się więc do jednego z prokuratorów okręgowych, który po rozważeniu sprawy stanął po jej stronie i nakazał ujawnienie danych. Miasto, któremu Google obiecało pokrycie kosztów obsługi prawnej, odwołało się od tej decyzji do sądu. Później jednak koncern zmienił zdanie i poprosił władze miasta o zawarcie ugody z gazetą. Po roku przepychanek lokalni mieszkańcy dowiedzieli się, że Google odpowiada za aż 25% zużycia wody w mieście.
      Na podstawie dotychczas ujawnionych przez Google'a danych eksperci obliczają, że efektywność zużycia wody w centrach bazodanowych firmy wynosi 1,1 litra na kilowatogodzinę zużytej energii. To znacznie mniej niż średnia dla całego amerykańskiego przemysłu wynosząca 1,8 l/kWh.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prawnikom Google'a nie udało się doprowadzić do odrzucenia przez sąd pozwu związanego z nielegalnym gromadzeniem danych użytkowników przez koncern. Sędzia Lucy Koh uznała, że Google nie poinformował użytkowników, iż zbiera ich dane również wtedy, gdy wykorzystują w przeglądarce tryb anonimowy.
      Powodzi domagają się od Google'a i konglomeratu Alphabet co najmniej 5 miliardów dolarów odszkodowania. Twierdzą, że Google potajemnie zbierał dane za pośrednictwem Google Analytics, Google Ad Managera, pluginów oraz innych programów, w tym aplikacji mobilnych. Przedstawiciele Google'a nie skomentowali jeszcze postanowienia sądu. Jednak już wcześniej mówili, że pozew jest bezpodstawny, gdyż za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia okno incognito w przeglądarce, jest informowany, że witryny mogą zbierać informacje na temat jego działań.
      Sędzia Koh już wielokrotnie rozstrzygała spory, w które były zaangażowane wielkie koncerny IT. Znana jest ze swojego krytycznego podejścia do tego, w jaki sposób koncerny traktują prywatność użytkowników. Tym razem na decyzję sędzi o zezwoleniu na dalsze prowadzenie procesu przeciwko Google'owi mogła wpłynąć odpowiedź prawników firmy. Gdy sędzia Koh zapytała przedstawicieli Google'a, co koncern robi np. z danymi, które użytkownicy odwiedzający witrynę jej sądu wprowadzają w okienku wyszukiwarki witryny, ci odpowiedzieli, że dane te są przetwarzane zgodnie z zasadami, na jakie zgodzili się administratorzy sądowej witryny.
      Na odpowiedź tę natychmiast zwrócili uwagę prawnicy strony pozywającej. Ich zdaniem podważa ona twierdzenia Google'a, że użytkownicy świadomie zgadzają się na zbieranie i przetwarzanie danych. Wygląda na to, że Google spodziewa się, iż użytkownicy będą w stanie zidentyfikować oraz zrozumieć skrypty i technologie stosowane przez Google'a, gdy nawet prawnicy Google'a, wyposażeni w zaawansowane narzędzia i olbrzymie zasoby, nie są w stanie tego zrobić, stwierdzili.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy w historii Google Chrome traci rynkowe udziały na rzecz... Microsoft Edge. Jak wynika z najnowszych danych NetMarketShare roku rynkowe udziały Chrome'a zmniejszyły się z 69,94% we wrześniu do 69,25% w październiku. W tym samym czasie udziały Edge'a zwiększyły się z 8,84% do 10,22%.
      Niewykluczone, że wzrost zainteresowania przeglądarką Microsoftu ma związek z najnowszą aktualizacją Windows 10, w której pojawia się zachęta do korzystania z Edge'a.
      Firma analityczna informuje też, że pomiędzy wrześniem a październikiem rynkowe udziały Windows 10 wzrosły z 61,26% do 64,04%. Jednocześnie jednak zmniejszył się udział Windows 7 z 22,77% do 20,41%. Spadek zainteresowania zanotował też macOS, 10.15, którego udziały zmniejszyły się z 5,11 do 4,88%.
      Jednocześnie NetMarketShare poinformowało, że ma zamiar zrezygnować z działania w obecnej formie. Firma przyznaje, że zmiany zachodzące w przeglądarkach spowodowały, że coraz trudniej zbierać precyzyjne informacje i z czasem w raportach pojawia się więcej błędów. Zdecydowano więc, że zamiast próbować naprawiać obecnie stosowaną metodologię, zdecydowano się na jej porzucenie.
      Firma poinformowała, że w przyszłości będzie zajmowała się trendami w ecommerce oraz weryfikowalnymi danymi użytkowników.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przeglądarka Chrome dołączyła do elitarnego klubu browserów, które zdobyły ponad 70% rynku. Z danych firmy analitycznej Net Application wynika, że w czerwcu do Chrome'a należało 70,2% światowego rynku przeglądarek. Program od pół roku ciągle zwiększał swoje udziały rynkowe, zyskując od stycznia 3,6 punktu procentowego.
      Chrome stał się tym samym trzecią przeglądarką w historii, która uzyskała tak silną pozycję na rynku. Pierwszą był Netscape Navigator, który zdominował lata 90. ubiegłego wieku, a druga to Internet Explorer, którego czasy dominacji rynkowej przypadły na pierwszą dekadę wieku obecnego.
      Wszystko wskazuje na to, że udziały Chrome'a nadal będą rosły. Analitycy przypuszczają, że do końca bieżącego roku do przeglądarki Google'a może należeć ponad 72% rynku.
      Patrząc na obecny rynek przeglądarek można stwierdzić, że jedynym potencjalnym zagrożeniem dla pozycji Chrome'a może stać się Edge Microsoftu. A i to po warunkiem, że zostanie on szeroko zaakceptowany przez biznes i uczelnie.
      Pozycja Microsoftu na rynku przeglądarek pozostaje jednak tajemnicą. Z danych Net Applications wynika, że udziały Edge'a wzrosły w ciągu miesiąca o rekordowe 0,2 punktu procentowego i obecnie do przeglądarki tej należy 8,1% rynku. Jednocześnie spadły udziały weterana, Internet Explorera, który obecnie ma rekordowo mało rynku, bo 4,5%. Trzeba jednak pamiętać, że IE jest wykorzystywany w wielu firmach, a dane Net Applications mogą go nie doszacowywać, gdyż przedsiębiorstwa często wykorzystują jeden lub kilka adresów IP wychodzących na zewnątrz. Pozycja przeglądarek Microsoftu może być więc być silniejsza, niż widać to w danych. Z drugiej jednak strony, Microsoft raczej nie stara się o wzmacnianie pozycji IE. Co prawda pozycja Edge'a powoli rośnie, ale jest to prawdopodobnie związane wyłącznie z rozpowszechnianiem się systemu Windows 10, a nie z przechodzeniem na Edge'a użytkowników innych przeglądarek. Przy obecnym tempie wzrostu udziały tej przeglądarki powinny wynieść 10,1% w lipcu przyszłego roku.
      Na trzecim miejscu znalazł się niezwykle niegdyś popularny Firefox. Również jego udziały powoli rosną i wynoszą obecnie 7,6%. Jednak, jak przewidują analitycy, przewaga Edge'a nad Firefoksem będzie rosła i w przyszłym roku wyniesie niemal 4 punkty procentowe.
      Niezaprzeczalnym liderem rynku jest zatem Chrome, który właśnie został trzecią przeglądarką w historii z ponad 70-procentowym udziałem w rynku. W tej chwili na horyzoncie nie widać nikogo, kto byłby mu w stanie w najbliższym czasie zagrozić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed sądem federalnym w San Jose złożono pozew zbiorowy przeciwko Google'owi. Autorzy pozwu oskarżają wyszukiwarkowego giganta o to, że zbiera informacje o internautach mimo iż używają oni trybu prywatnego przeglądarki. Uważają, że Google powinien zapłacić co najmniej 5 miliardów dolarów grzywny.
      Zdaniem autorów pozwu problem dotyczy milionów osób, a za każde naruszenie odpowiednich ustaw federalnych oraz stanowych koncern powinien zapłacić co najmniej 5000 USD użytkownikowi, którego prawa zostały naruszone.
      W pozwie czytamy, że Google zbiera dane za pomocą Google Analytics, Google Ad Managera i innych aplikacji oraz dodatków, niezależnie od tego, czy użytkownik klikał na reklamy Google'a. Google nie może w sposóby skryty i nieautoryzowany gromadzić danych na temat każdego Amerykanina, który posiada komputer lub telefon, piszą autorzy pozwu.
      Do zarzutów odniósł się Jose Castaneda, rzecznik prasowy koncernu. Za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia przeglądarkę w trybie prywatnym, jest jasno informowany, że przeglądane witryny mogą śledzić jego poczynania, stwierdził.
      Specjaliści ds. bezpieczeństwa od dawna zwracają uwagę, że użytkownicy uznają tryb prywatny za całkowicie zabezpieczony przez śledzeniem, jednak w rzeczywistości takie firmy jak Google są w stanie nadal zbierać dane o użytkowniku i, łącząc je z danymi z publicznego trybu surfowania, doprecyzowywać informacje na temat internautów.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...