Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Ale ja jestem przeciwko wszelkim dotacjom :D

Ale nie mów, że nie promuje, bo promuje. Jeżeli sam się zamykasz na takie informacje, to sam sobie za to dziękuj, a nie Unii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nie mów, że nie promuje, bo promuje. Jeżeli sam się zamykasz na takie informacje, to sam sobie za to dziękuj, a nie Unii.

No dobrze, fakt, że jest to jakaś forma promocji (ale, jak wiadomo, nie uznaję żadnych dotacji bez względu na cel). Ale gdzie promocja rozwiązań mających ograniczyć emisję tych gazów cieplarnianych (których podobno krowy i inne zwierzaki tak dużo wydzielają - sam mówiłeś, że można by to jakoś spożytkować z korzyścią dla wszystkich).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twierdzisz, że dołożenie połowy do instalacji pozwalającej na wykorzystanie takiej energii to słaba promocja? Pomijam słuszność idei, mówię o konkrecie: uważasz, że dla rolnika to zbyt małe wsparcie? Jeżeli do takiego człowieka nie dociera argument czysto ekonomiczny (podwójny zysk: zmniejszenie kosztów budowy o połowę + ogromna redukcja wydatków na rachunki, a może nawet sprzedaż energii), to raczej niewiele już do niego trafi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polski inżynier 20 lat temu wyliczył ze zbiornik wody zlokalizowany w piwnicach budynku o pojemności bodajże 250m3 wyizolowany gromadzący energię cieplną z czegoś co przypominało dzisiejsze kolektory słoneczne przez lato, pozwala na ogrzewanie budynku i przygotowanie ciepłej wody użytkowej przez zimę (w pierwszym etapie zimy bezpośrednio przepuszczając magazyn energetyczny przez rurki w podłodze a w drugim wybierając energię pompą ciepła (woda - woda)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ale, jak wiadomo, nie uznaję żadnych dotacji bez względu na cel

Czyli dotacje na kupno wyżej wymienionych urządzeń, dalej idąc kampanie społeczne, bo to też państwowa dotacja finansowa na cele społeczne mające uświadomić/przekonać/itp. (np. "bo zupa była za słona"), dotacje dla pracodawców na budowanie wind dla niepełnosprawnych, dotacje na... itd. jesteś całkowicie przeciw bez względu na cel? Na forum jestem od niedawna i nie znam Cię jeszcze, napisz proszę dlaczego jesteś przeciw.

 

których podobno krowy i inne zwierzaki tak dużo wydzielają - sam mówiłeś, że można by to jakoś spożytkować z korzyścią dla wszystkich

Ależ się wykorzystuje, z odchodów wytwarza się gaz który służy m.in. do wytwarzania energii elektrycznej.

 

Ale który problem?

Mam wrażenie, że unikasz odpowiedzi.

 

Bo już sam nie wiem, o czym właściwie rozmawiamy.

Faktycznie, odbiegamy trochę od tematu, ale zaraz staram się wrócić.

 

Jak pokazuje życie czynnik ekonomiczny jest najskuteczniejszym motywatorem działań w tym proekologicznych. I jeżeli nam nie zajrzą do śmietnika i nie wlepią nam kary (tak jak to robią w Niemczech) tak naprawdę nigdy nie nauczymy się selekcjonować odpadów i tym podobny działań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czyli dotacje na kupno wyżej wymienionych urządzeń, dalej idąc kampanie społeczne, bo to też państwowa dotacja finansowa na cele społeczne mające uświadomić/przekonać/itp. (np. "bo zupa była za słona"), dotacje dla pracodawców na budowanie wind dla niepełnosprawnych, dotacje na... itd. jesteś całkowicie przeciw bez względu na cel? Na forum jestem od niedawna i nie znam Cię jeszcze, napisz proszę dlaczego jesteś przeciw.

Państwo nie powinno zabierać jednym, by dawać drugim. Taka forma redystrybucji jest zła. Jest to niestety charakterystyczne dla państw socjalnych. Państwo też nie powinno ingerować w gospodarkę

Ależ się wykorzystuje, z odchodów wytwarza się gaz który służy m.in. do wytwarzania energii elektrycznej.

No ale na jaką skalę to jest wykorzystywane?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jak pokazuje życie czynnik ekonomiczny jest najskuteczniejszym motywatorem działań w tym proekologicznych

 

Ty chyba sobie jaja robisz?? Chcesz powiedzieć że jak kogoś nie stać na ogrzewanie to powinien zamarznąć??

W stanach każde opakowanie na napoje jest obarczone kaucją , ale w sklepach są automaty zwracające pieniadze w Polsce jest przepis o sortowaniu i czyste aluminium , plastik, szkło (za które zapłaciłeś ) masz oddać za darmo  :'( , złodziejski syf nic wiecej , sortownie należy postawić z kasy sprzedawców napojów z obowiązkiem odkupywania odzykanych półproduktów i ich recyklingu a nie wozić się na kliencie końcowym który ma prawo mieć opakowanie w d*pie (skoro za nie zapłacił).

Makulatura to następny dobry przykład wyrębuje się lasy a gazety do śmieci bo cena jest śmieszna a tymczasem każdy dziennik ma nakład który w tonach można wyliczyć i to powinien z sortowni w tonach odkupić (po cenie makulatury).

ciuchy ?? buty?? elektronika?? reklamówki?? opakowania z mleka?? żarówki ?? baterie?? i pełno jeszcze innych żeczy które lądują na wysypisku.

Klijent za to zapłacił i ma prawo zrobić z tym co chce (oczywiście może segregować ale to jest tylko czubek góry smieci).

 

dotacje dla pracodawców na budowanie wind dla niepełnosprawnych, dotacje na... itd. jesteś całkowicie przeciw bez względu na cel?

 

Żadnych dotacji , pieniądze Państwo powinno przeznaczać na cele społecznie strategiczne

np: wdrożenie produkcji wynalazku usprawniającego silnik spalinowy, zabezpieczenie rezerw paliwowych, badania i wdrażanie wynalazków w dziedzinach rokujących nowe miejsca pracy albo skokowy rozwój technologiczny, otwieranie nowych nowoczesnych szpitali (zamykanie starych), budowa mostów, obwodnic, zakładanie nowych miast, finansowanie konkretnych kierunków nauczania wraz z budową infrastruktury do ćwiczeń praktycznych kształcących super fachowców z dziedzin niezwykle społecznie istotnych (ekologia i poszanowanie środowiska, metody zwiększnia wydajności upraw, planowanie zasiewów i doradzctwo, hydraulika, elektroenergetyka, zapobieganie,organizacja i działanie w  sytuacjach kryzysowych ).

Wszelkie dotacje pomimo szczytnych celów służą finalnie za transfer społecznych pieniędzy do kieszeni swoich kumpli albo jako zapłata za kampanię wyborczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
silniki MDI na sprężone powietrze

Czytałem o tym rozwiązaniu, wydaje mi się rewelacyjne. Pozwala magazynować energię bez używania akumulatorów. Bak można by naładować na stacji w minutę, albo w domu, podłączając do gniazdka (wolniej, ale można np. wykorzystać baterie słoneczne). Szkoda, że o tym rozwiązaniu tak mało się mówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Bak można by naładować na stacji w minutę

 

Pomysł dobry , tylko bak waży 200kg (zbiornik cisnieniowy jak do gazu ziemnego ).

 

Już lepiej ciekły azot wykorzystać bo przynajmniej ciśnienia nie robi (tylko powinien być dobrze cieplnie izolowany).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobienie ciśnienia 600 atm w wyrobisku kopalni to nie taka prosta (ani bezpieczna sprawa).

/quote]

Sęk w tym że takie coś już istnieje w Niemczech:) jest to akumulator nadwyżek energii z elektrowni. Powietrze jest wtłaczane pod ziemię, gdy są nadwyżki energetyczne, a potem gdy sa niedobory jest wpuszczane w turbiny.

Wcale nie jest trudno takie coś zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prostszym rozwiązaniem jest, obniżyć taryfę w godzinach nadwyżek a ludzie na ten czas zaplanują dodatkowy rozbiór i przestaną to robić w szczycie co taniej mogą zrobić poza nim..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prostszym rozwiązaniem jest, obniżyć teryfę w godzinach nadwyżek a ludzie na ten czas zaplanują dodatkowy rozbiór i przestaną to robić w szczycie co taniej mogą zrobić poza nim..

Masz rację, ale nie zawsze to będzie działało. Po przejściu na zmienną taryfę dzień-noc rodzice zaczęli włączać pranie w godzinach nocnych, piec w tym czasie ciasto w piecu elektrycznym i tym podobne. Oszczędność pełną gębą. Ale nie każdemu się na pewno będzie chciało czekać do 22 z całym tym bałaganem, albo zaczynać go o piątej rano. Nie każdy ma też na to czas.

Ale rozwiązanie o którym mówisz mamy pod nosem - kto chce ten korzysta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Po przejściu na zmienną taryfę dzień-noc rodzice zaczęli włączać pranie w godzinach nocnych, piec w tym czasie ciasto w piecu elektrycznym i tym podobne. Oszczędność pełną gębą

 

Myślałem raczej o dodatkowym obwodzie przy liczniku i jeśli jest np: 15min nadwyżka to sygnał cyfrowy leci po drutach i uruchamia ten obwód u użytkownika (a do niego podłączone jest np: ogrzewanie, grzałka w zbiorniku wody do mycia, pralka itp.

Licznik wie jakie jest przypiete obciązenie a sygnał z elektrowni (transformatora ) zawiera informacje do jakiej wartości dodatkowe obciążenie ma być wzniesione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prostszym rozwiązaniem jest, obniżyć teryfę w godzinach nadwyżek a ludzie na ten czas zaplanują dodatkowy rozbiór i przestaną to robić w szczycie co taniej mogą zrobić poza nim..

Ups, spóźniłeś się o kilka lat z tym pomysłem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałem raczej o dodatkowym obwodzie przy liczniku i jeśli jest np: 15min nadwyżka to sygnał cyfrowy leci po drutach i uruchamia ten obwód u użytkownika (a do niego podłączone jest np: ogrzewanie, grzałka w zbiorniku wody do mycia, pralka itp.

Licznik wie jakie jest przypiete obciązenie a sygnał z elektrowni (transformatora ) zawiera informacje do jakiej wartości dodatkowe obciążenie ma być wzniesione.

I ludzie mieliby za to płacić ? Po co komu gorąca woda w nocy ? W ogóle nie wyobrażam sobie włączonej pralki i wrzuconego na tydzień prania, po to tylko żeby samo się włączyło jak będzie za dużo prądu.

Koszty budowy takiego systemu też pewnie byłyby nie małe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
I ludzie mieliby za to płacić ? Po co komu gorąca woda w nocy ?

 

Izolacja cieplana na zbioniku pozwoli ci tej wody użyć nawet nazajutrz wieczorem. To tylko kwestia ceny za energię elektr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wolę sam kontrolować kiedy mi się włączy bojler i pranie. W tym drugim przypadku moje śmierdzące skarpetki nie będą musiały przez trzy dni leżeć na dnie pralki czekając na nadwyżkę energii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
śmierdzące skarpetki nie będą musiały przez trzy dni leżeć na dnie pralki czekając na nadwyżkę energii.

 

Ok, ale możesz zamontować baterię kondensatorów + akumlator  oraz falownik i wogóle zużywać tylko nadwyżki ( jest tylko kwestia ceny takiej energii - jeśli wyjdzie poniżej wegla ok.10 gr / kWh to znikną śmierdzące kominy niskiej emisji oraz problemy z nadwyżkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I taką instalacją zabuduję połowę łazienki, poniosę dodatkowe koszty i dodatkowo będę tracił energię w czasie "postojów" kondensatorów. Mniejsze, tańsze i prostsze jest przejście na taryfę nocną i włączanie energożernych procesów wtedy. Oczywiście jeśli ktoś w ogóle chce oszczędzać na prądzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybraź sobie silnik w hucie na walcowni rusza 10 min stop za 5 min start start 10min stop jak usunąć 5 minutową nadwyżke z sieci??

Moim sposobem rzeczy dzieją się w odstepach milisekund.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybraź sobie silnik w hucie na walcowni rusza 10 min stop za 5 min start start 10min stop jak usunąć 5 minutową nadwyżke z sieci??

Moim sposobem rzeczy dzieją się w odstepach milisekund.

Ale co ma ten silnik w hucie do przedmiotowej sprawy ? Wyłączenie silnika w walcowni nie spowoduje nadwyżki w sieci. A nawet jeśli, to są to pomijalne sprawy. No chyba, że chcesz wliczać do nadwyżek czas, gdy wyłączę monitor, bo idę do sklepu na parę minut. Pomyśl o stratach generowanych przez wysyłanie informacji o każdym wahnięciu poboru energii u każdego końcowego odbiorcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wyłączenie silnika w walcowni nie spowoduje nadwyżki w sieci.

 

To jest 750 kW które doskakuje i odskakuje od sieci, a takich silników na sieci są setki.

 

Pomyśl o stratach generowanych przez wysyłanie informacji o każdym wahnięciu poboru energii u każdego końcowego odbiorcy.

 

Kabelek z trafa do mieszkań jest wspólny, a rozkaz do dociążenia sieci wysyła transformator do urządzeń przypietych za nim ( robi to automat - regulator wysyła i otrzymuje polecenia siecią GSM z zakładu energetycznego  dotyczące wystepowania szczytu lub nadwyżek w skali kraju (kilku elektrowni)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, pojawia się to, o czym mówiłem, czyli samochód na sprężone powietrze:

Hinduski koncern Tata Motors we współpracy z francuską firmą MDI zbudował prototyp samochodu zasilanego... sprężonym powietrzem. Airpod będzie można kupić już na wiosnę - podaje Dziennik.

Pojazd jest wyposażony w zbiornik, który mieści do 90 m3 sprężonego powietrza. Wystarczy to na przejechanie 200 km. Airpod sprawdzi się zwłaszcza w mieście - jego maksymalna szybkość to zaledwie 110 km/godz - czytamy w Dzienniku.  link

Jak dla mnie rewelacja. Brak szczegółów, ale jeśli to jest tak rozwiązane, jak czytałem kiedyś w założeniach, to: albo jedziesz na stację i tankują zbiornik powietrzem pod ciśnieniem w mnutę, albo w domu podłączasz do gniazdka i ładuje się sam (bo silnik jest jednocześnie sprężarką). Trwa to dłużej (kilkanaście godzin nawet), ale jest się niezależnym, a jak się do tankowania użyje baterii słonecznych… to ma się paliwo za darmo. :)

Jest to zarazem sposób na przechowywanie energii elektrycznej bez akumulatorów.

Do jazdy po mieście i okolicach rozwiązanie doskonałe. Zresztą w naszym kraju nawet na dłuższych trasach raczej dużo szybciej się nie jeździ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Caltech (California Institute of Technology) poinformował właśnie, że od roku 2013 Donald Bren – najbogatszy deweloper w USA – wraz z żoną Brigitte przekazali uczelni ponad 100 milionów dolarów na prace nad pozyskiwaniem energii słonecznej w przestrzeni kosmicznej i przesyłaniem jej na Ziemię. Dzięki nim w roku 2022 lub 2023 w przestrzeń kosmiczną trafi pierwsza testowa instalacja.
      Majątek 89-letniego Brena jest wyceniany na 15–16 miliardów dolarów. Dorobił się olbrzymich pieniędzy na budowie nieruchomości. Jest skrytym człowiekiem, rzadko udziela wywiadów. Przeznacza duże kwoty na działalność charytatywną. Wiadomo, że setkami milionów dolarów wspiera edukację, naukę i ochronę środowiska. W ciągu ostatnich 30 lat przekazał też 220 km2 terenów na potrzeby parków, rezerwatów i terenów rekreacyjnych. O tym, że woli pozostawać w cieniu może świadczyć sam fakt, że o finansowaniu przez Brena Space Solar Power Project poinformowano dopiero po 8 latach.
      Wysoka orbita okołoziemska to bardzo dobre miejsce do pozyskiwania energii słonecznej. Słońce nigdy tam nie zachodzi, nie formują się chmury. Od dawna jest ona przedmiotem zainteresowania inżynierów. Jednak dotychczasowe projekty były nierealistyczne. Zbyt wielkie, by mogły się udać. Zakładały bowiem zbudowanie olbrzymich wielokilometrowych struktur pozyskujących energię, która następnie za pomocą laserów lub mikrofal byłaby przesyłana na Ziemię. Budowa takich struktury wymagałaby startów setek rakiet.
      Tym, czego naprawdę potrzebowaliśmy była zmiana paradygmatu technologicznego, mówi profesor Harry Atwater, kierujący Space Solar Power Project. Zamiast urządzenia, które waży kilogram na metr kwadratowy, możemy obecnie stworzyć system o macie 100-200 gramów na metr kwadratowy i mamy plany zejścia z masą do 10-20 gramów na m2, informuje uczony.
      Największa zmiana w myśleniu zaszła w samej budowie paneli słonecznych. Naukowcy z Caltechu budują modułowe panele. Każde z lekkich galowo-arsenkowych ogniw jest mocowane do „kafelka” o powierzchni 100 cm2. Każdy z „kafelków” – i to właśnie ma być kluczem do sukcesu – jest indywidualną stacją słoneczną, wyposażoną z fotowoltaikę, elektronikę oraz przekaźnik mikrofalowy. „Kafelki” będą łączone w większe moduły o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych, a tysiące takich modułów będą tworzyły heksagonalną stacją o kilkukilometrowej długości. Jednak moduły nie będą ze sobą połączone. Nie będzie ciężkich kabli czy rusztowań.
      Myślimy o tym jak o ławicy ryb. To zestaw identycznych niezależnych elementów latających w formacji, mówi Atwater.
      Transmisja na Ziemię będzie odbywała się za pomocą mikrofal. Sygnały z poszczególnych „kafelków” będą synchronizowane, co pozwoli na wycelowanie ich w naziemny odbiornik bez potrzeby używania ruchomych części. Całość zaś będzie bezpieczna. Promieniowanie mikrofalowe jest promieniowaniem niejonizującym, a gęstość przesyłanej energii będzie taka, jak gęstość energii słonecznej.
      Miną jednak lata, zanim na co dzień będziemy korzystali z tego typu rozwiązań. Wcześniej czy później przesyłanie energii z kosmosu na Ziemię stanie się codziennością. Do optymizmu skłaniają zarówno spadające koszty lotów w kosmos, jak i intensywne prace, prowadzone np. przez agencje kosmiczne z USA, Chin czy Japonii.
      Niewykluczone jednak, że pierwsze urządzenia zasilane w ten sposób nie będą znajdowały się na Ziemi, a w kosmosie. Może się bowiem okazać, że przesyłanie energii mikrofalowej z farm orbitalnych do satelitów czy stacji kosmicznych jest rozwiązaniem bardziej praktycznym, niż konieczność wyposażania satelitów i stacji we własne panele słoneczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z California Institute of Technology (Caltech) twierdzą, że wydajność turbin wiatrowych można bardzo łatwo zwiększyć co najmniej 10-krotnie. Wystarczy... odpowiednio dobrać umiejscowienie turbiny. Specjaliści doszli do takich wniosków po przeprowadzeniu badań na eksperymentalnej 1-hektarowej farmie wiatrowej w pobliżu Los Angeles.
      Badania prowadził zespół kierowany przez profesora Johna Dabiri, specjalisty ds. aeronautyki i bioinżynierii.
      Na wspomnianej farmie stoją 24 wiatraki o wysokości 10 metrów. Wykorzystują one turbiny typu VAWT (vertical-axis wind turbines) o rozpiętości 1,2 metra każda. To turbiny o pionowej osi obrotu. Znane są od lat, jednak ich zastosowanie ograniczały możliwości technologiczne i materiałowe. Mają one jednak potencjalnie wyższą sprawność energetyczną od powszechnie stosowanych turbin o osi poziomej HAWT. Mają też prostszą konstrukcję, pracują przy wietrze wiejącym z różnych kierunków i o różnej sile. Pracują ponadto ciszej i są bezpieczniejsze.
      Profesor Dabiri zauważa, że obecnie buduje się farmy wiatrowe, które wykorzystują turbiny HAWT. Muszą one stać w dużej odległości od siebie, nie tylko dlatego, by skrzydła nie zahaczały o siebie. Ruch wirnika zakłóca bowiem przepływ powietrza, przez co sąsiednia zbyt blisko umiejscowiona turbina, byłaby mniej efektywna. Ograniczenia te powodują, że na farmie korzystającej HAWT zdecydowana większość energii wiatru jest marnowana. Próbuje się temu zaradzić budując wysokie turbiny, które wykorzystują wiatr o wyższej energii. To z kolei oznacza wyższe koszty, większe problemy inżynieryjne i większy wpływ na środowisko.
      Z wyliczeń Dabiriego wynika jednak, że wiatry wiejące na wysokości 10 metrów są na tyle silne, teoretycznie zapewniłyby całej ludzkości wielokrotnie więcej energii, niż jest zużywane. To pokazuje, jak ważne jest wyłapanie jak największej ilości energii wiatru pojawiającego się na obszarze farmy.
      Dabiri uważa, że to tego celu najlepiej nadają się turbiny VAWT, gdyż można je umieszczać bardzo blisko siebie, przechwytując niemal całą energię wiatru z danej wysokości. Uczony, po obserwacji... ryb poruszających się w ławicy wysnuł wniosek, że VAWT można umieścić jeszcze bliżej siebie niż zwykle, jeśli sąsiadujące turbiny będą obracały się w przeciwnych kierunkach.
      Latem ubiegłego roku Dabiri wraz ze swoim zespołem postanowili sprawdzić prędkość obrotową i wydajność 6 turbin ustawianych w różnych konfiguracjach. Jedna turbina znajdowała się w ustalonej pozycji, a 5 pozostałych przemieszczano. Testy wykazały, że ustawienie turbin w odległości 4 średnic wirnika od siebie, czyli około 5 metrów, całkowicie eliminowało aerodynamiczne interferencje pomiędzy nimi. W przypadku turbin HAWT odległość ta wynosi 20 średnic.
      VAWT okazały się też znacznie bardziej wydajne. Można było z nich uzyskać 21-47 watów na każdy metr kwadratowy terenu. Z HAWT podobnej wielkości pozyskuje się 2-3 watów.
      Obecnie Dabiri z zespołem prowadzą podobne eksperymenty z użyciem 18 turbin VAWT. Ich celem jest udoskonalenie komercyjnych turbin i sposobu ich instalacji tak, by farmy wiatrowe stały się co najmniej 10-krotnie bardziej wydajne od obecnie stosowanych rozwiązań.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przechowywanie energii słonecznej w postaci chemicznej ma tę przewagę nad przechowywaniem jej w elektrycznych akumulatorach, że energię taką można zachować na długi czas. Niestety, taki sposób ma też i wady - związki chemiczne przydatne do przechowywania energii ulegają degradacji po zaledwie kilku cyklach ładowania/rozładowywania. Te, które nie degradują, zawierają ruten - rzadki i drogi pierwiastek. W 1996 roku udało się znaleźć molekułę - fulwalen dirutenu - która pod wpływem światła słonecznego przełącza się w jeden stan i umożliwia kontrolowane przełączanie do stanu pierwotnego połączone z uwalnianiem energii.
      W ubiegłym roku profesor Jeffrey Grossman wraz ze swoim zespołem z MIT-u odkryli szczegóły działania fulwalenu dirutenu, co dawało nadzieję na znalezienie zastępnika dla tej drogiej molekuły.
      Teraz doktor Alexie Kolpak we współpracy z Grossmanem znaleźli odpowiednią strukturę. Połączyli oni węglowe nanorurki z azobenzenem. W efekcie uzyskali molekułę, której właściwości nie są obecne w obu jej związkach składowych.
      Jest ona nie tylko tańsza od fulwalenu dirutenu, ale charakteryzuje się również około 10 000 razy większą gęstością energetyczną. Jej zdolność do przechowywania energii jest porównywalna z możliwościami baterii litowo-jonowych.
      Doktor Kolpak mówi, że proces wytwarzania nowych molekuł pozwala kontrolować zachodzące interakcje, zwiększać ich gęstość energetyczną, wydłużać czas przechowywania energi i - co najważniejsze - wszystkie te elementy można kontrolować niezależnie od siebie.
      Grossman zauważa, że olbrzymią zaletą termochemicznej metody przechowywania energii jest fakt, że to samo medium wyłapuje energię i ją przechowuje. Cały mechanizm jest zatem prosty, tani, wydajny i wytrzymały. Ma on też wady. W takiej prostej formie nadaje się tylko do przechowywania energii cieplnej. Jeśli potrzebujemy energii elektrycznej, musimy ją wytworzyć z tego ciepła.
      Profesor Grossman zauważa też, że koncepcja, na podstawie której stworzono funkcjonalne nanorurki z azobenzenem jest ogólnym pomysłem, który może zostać wykorzystany także w przypadku innych materiałów.
      Podstawowe cechy, jakimi musi charakteryzować się materiał używany do termochemicznego przechowywania energii to możliwość przełączania się w stabilne stany pod wpływem ciepła oraz istnienie odkrytego przez Grossmana w ubiegłym roku etapu przejściowego, rodzaju bariery energetycznej pomiędzy oboma stabilnymi stanami. Bariera musi być też odpowiednia do potrzeb. Jeśli będzie zbyt słaba, molekuła może samodzielnie przełączać się pomiędzy stanami, uwalniając energię wtedy, gdy nie będzie ona potrzebna. Zbyt mocna bariera spowoduje zaś, że pozyskanie energii na żądanie będzie trudne.
      Zespół Grossmana i Kolpak szuka teraz kolejnych materiałów, z których można będzie tworzyć molekuły służące do termochemicznego przechowywania energii.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Każdego dnia do Ziemi dociera około 12,2 miliarda kilowatogodzin energii słonecznej. Ludzkość potrafi wykorzystać jedynie niewielki jej ułamek na potrzeby produkcji energii. Do tego celu używamy drogich, niezbyt wydajnych ogniw słonecznych.
      Profesor Stephen Rand z University of Michigan, dokonał odkrycia, które być może pozwoli na pozyskiwanie energii Słońca bez potrzeby używania ogniw. Naukowiec ze zdumieniem zauważył, że po przepuszczeniu światła przez silnie izolujący materiał, niezwykle słabe właściwości magnetyczne światła uległy zwielokrotnieniu. Dotychczas świetlnego magnetyzmu w ogóle nie brano pod uwagę w badaniach nad pozyskiwaniem energii, gdyż efekt ten - jak sądzono - jest niezwykle słaby. Tymczasem badania Randa pokazały, że pole magnetyczne światła może być 100 milionów razy silniejsze niż przypuszczano.
      Rand uważa, że jego odkrycie zaszokuje fizyków. Możesz przez cały dzień wpatrywać się w odpowiednie równania i tego nie dostrzeżesz. Nauczono nas, że to się nie zdarza. To bardzo dziwne zjawisko. Dlatego nie zauważono go przez ponad 100 lat - stwierdza uczony.
      Profesor Rand i jego doktorant William Fisher zauważyli, że w pewnych materiałach pole magnetyczne światła jest na tyle silne, że wygina ładunki elektryczne w kształt litery „C". Wygląda na to, że pole magnetyczne zagina elektrony w C i za każdym razem nieco się one przesuwają. Takie wygięcie prowadzi do pojawienia się dipolu elektrycznego i magnetycznego. Jeśli moglibyśmy ustawić je w rzędzie w długim włóknie, uzyskalibyśmy olbrzymie napięcie, które można wykorzystać jako źródło energii - mówi Fisher.
      Niestety, nie ma róży bez kolców. Taki efekt występuje w obecności izolatorów. Zauważymy go w szkle, ale pod warunkiem, iż oświetlimy je bardzo intensywnym światłem, rzędu 10 milionów watów na centymetr kwadratowy. Tymczasem Słońce zapewnia około 0,012 wata na centymetr kwadratowy.
      Jednym z rozwiązań problemu byłoby znalezienie innych materiałów oraz skonstruowanie sprzętu zwiększającego intensywność promieni słonecznych na podobieństwo koncentratorów wykorzystywanych przy ogniwach fotowoltaicznych.
      W naszej najnowszej pracy dowodzimy, że światło słońca jest teoretycznie niemal tak samo efektywne w produkcji energii, jak światło lasera. Stworzenie nowoczesnych ogniw słonecznych wymaga zaawansowanych technik obróbki krzemu. A tymczasem tutaj jedyne czego potrzebujemy to soczewki skupiające światło i włókno przewodzące prąd. Szkło  spełnia obie role. Jego produkcja jest dobrze znana i nie wymaga wielu zabiegów. A przezroczysta ceramika może sprawować się nawet lepiej - dodaje Fisher.
      Zdaniem obu naukowców, nowa technologia pozwoli na pozyskiwanie nawet 10% energii Słońca, a będzie znacznie tańsza od obecnie stosowanych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) ogłosiła, że w przyszłym roku rozpoczną się testy pojazdu Vulture II - prototypowego bezzałogowego samolotu napędzanego energią słoneczną. Tym, co będzie różniło Vulture od innych tego typu projektów to olbrzymie rozmiary oraz możliwość nieprzerwanego lotu przez... 5 lat.
      Vulture II jest budowany przez Boeinga, a w jego powstanie jest zaangażowana firma QinetiQ, twórca Zephyra.
      Vulture II - jego poprzednik, Vulture I, był tylko projektem konstruktorskim i nigdy nie wzbił się w powietrze - będzie korzystał z silników elektrycznych, do których energię dostarczą panele słoneczne zamontowane na skrzydłach o rozpiętości około 120 metrów. W nocy pojazd będzie zasilany z baterii ładowanych w ciągu dnia.
      Vulture ma latać w stratosferze i świadczyć takie same usługi, jak satelity czy sterowane przez pilotów samoloty. Bezzałogowy pojazd na energię słoneczną będzie znacznie tańszym rozwiązaniem niż oba wymienione.
      Vulture już podczas pierwszego lotu testowego pobije rekord świata. Obecnie należy on do Zephyra, który przez 2 tygodnie latał nad Arizoną. Vulture wzbije się w powietrze na 30 dni.
      Vulture ma być gotowy do regularnych lotów pod koniec 2014 roku. Pozostaje jednak pytanie, czy pojazd będzie naprawdę zdolny do pięcioletniego pozostawania w powietrzu nad dowolnym punktem globu, czy też pięć lat to maksimum jego możliwości przy założeniu idealnych warunków, a zatem Vulture będzie zdolny do tak długiej pracy jedynie w okolicach równika.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=i6nw8nxZD5M
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...