Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie waldiego dotyczyło wyraźnie osoby ubogiej, która na kogoś napada, by zdobyć pieniądze. Na pewno nie upadłbym tak nisko, by posunąć się do przemocy. Myślę, że to wynika dość jasno z moich dalszych postów.

 

W samoobronie? Po pierwsze, ciężko mówić o tym, co zrobiłoby się w sytuacji ekstremalnej, jesli się w niej nie znalazło. Po drugie, myślę, że próbowałbym odeprzeć atak siłą. Pytanie, czy samoobrona to przemoc, czy samoobrona? Mnie przemoc kojarzy się raczej z napaścią, nie z obroną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W samoobronie? Po pierwsze, ciężko mówić o tym, co zrobiłoby się w sytuacji ekstremalnej, jesli się w niej nie znalazło. Po drugie, myślę, że próbowałbym odeprzeć atak siłą. Pytanie, czy samoobrona to przemoc, czy samoobrona? Mnie przemoc kojarzy się raczej z napaścią, nie z obroną.

 

Mi przemoc kojarzy się z użyciem pewnego rodzaju przymusu - siły czy to w ataku czy też obronie - stad moje pytanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok :D Po prostu wkradł mi się skrót myślowy - myślałem, że będzie jasne, że odpowiedź dotyczy sytuacji nakreślonej przez waldiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok :D Po prostu wkradł mi się skrót myślowy - myślałem, że będzie jasne, że odpowiedź dotyczy sytuacji nakreślonej przez waldiego.

Zdarza mi się nie czytać jego postów aby nie manipulowały moim PM  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To błąd. :D

Cóż, rutyna robi swoje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AKTUALIZACJA: "pistolet na receptę" nie został zarejestrowany jako "urządzenie medyczne" - oświadczyli przedstawiciele jego producenta, firmy Constitution Arms. Ich zdaniem, doszło do nieporozumienia, zaś dziennikarze niepoprawnie zinterpretowali wcześniejsze doniesienia wytwórcy.

 

W oświadczeniu wydanym przez Constitution Arms czytamy m.in.: ani przez chwilę nie twierdziliśmy, że urządzenie zostało zatwierdzone przez FDA, jak podano błędnie w prasie. Czyniliśmy jednak wszelkie starania, by sprostować tę wiadomość (...).

 

Twórcy pistoletu zapewniają, że niepowodzenie procesu rejestracyjnego prowadzonego przez FDA nie oznacza końca prac nad rozwojem projektu. Nowy model broni trafi najprawdopodobniej na rynek, lecz będzie pozbawiony "przywilejów" zarezerwowanych dla urządzeń medycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół z Texas A&M University odkrył najstarszą broń znalezioną w Ameryce Północnej. To grot włóczni, którego wiek oceniono na 15 500 lat. Odkrycia dokonali naukowcy pracujący pod kierunkiem profesora Michaela Watersa. Grot, wraz z pozostałościami po wielu innych sztukach broni, znaleziono na stanowisku Debra L. Friedkin znajdującym się około 65 kilometrów na północny-zachód od Austin. Stanowisko to jest intensywnie badane od 12 lat.
      Wspomniany grot, wykonany z czertu, został znaleziony wraz z innymi narzędziami w warstwie datowanej na 15 500 lat. Jest więc starszy od kultury Clovis, którą przez dziesięciolecia uważano za najstarszą kuklturę Ameryki.
      Nie ma wątpliwości, że grot ten był używany do polowań. To odkrycie jest istotne z tego względu, że dotychczas na żadnym stanowisku archeologicznym starszym od kultury Clovis nie znaleziono grotów włóczni, a jedynie kamienne narzędzia. Ten grot jest starszy od grotów kultur Clovis i Folsom. Kultura Clovis jest datowana na 13 000 – 12 700 lat, a Folsom jest młodsza. Archeolodzy zawsze marzą o tym, by znaleźć narzędzie charakterystyczne dla danego okresu, takie jak właśnie groty broni miotanej, które byłyby starsze od Clovis. I z takim właśnie znaleziskiem mamy tutaj do czynienia, mówi Waters.
      Jednym ze znaków rozpoznawczych kultury Clovis jest charakterystyczny dla niej zaawansowany grot. Podobnego kształtu obustronnych żłobień nie spotyka się nigdzie poza zasięgiem oddziaływania tej kultury.
      Osadnictwo ludzkie w Ameryce podczas ostatniego zlodowacenia było złożonym procesem i widać to w puli genetycznej mieszkańców kontynentu. Teraz zaczynamy to widzieć też w zabytkach archeologicznych, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rzadkie wrodzone komórki limfoidalne typu 2. (ILC2) chronią przed reumatoidalnym zapaleniem stawów (RZS).
      Immunolodzy z Friedrich-Alexander-Universität Erlangen-Nürnberg przypominają, że z wcześniejszych badań wiadomo, że uwalniając sygnałową interleukinę 9 (IL-9), ILC2 mogą zapoczątkować tłumienie chronicznego stanu zapalnego. Działają więc jak dzwonek alarmowy przed właściwą autoimmunizacją.
      W ramach obecnego badania ocenialiśmy rolę ILC2 we wczesnych etapach reumatoidalnego zapalenia stawów - wyjaśnia dr Mario Zaiss.
      Okazało się, że we krwi obwodowej i stawach pacjentów z RZS występuje o wiele większa liczba ILC2 niż u zdrowych osób. Testy laboratoryjne potwierdziły ich regulacyjną funkcję. Kiedy naukowcy genetycznie obniżyli liczebność ILC2, prowadziło to do postępów procesu chorobowego, a gdy w ramach terapii ją zwiększono, objawy ustępowały.
      Autorzy publikacji z pisma Cell Reports dodają, że nie można jednak powiedzieć, że za pomocą wzbogacania zawartości ILC2 będzie się dało wyleczyć ludzi z już rozwiniętym RZS. Nie ma wątpliwości, że ILC2 wywierają regulacyjny wpływ na wczesnych etapach zapalenia stawów. [...] Późniejszy transfer ILC2 nie prowadzi do ustąpienia objawów.
      W przyszłości ekipa Zaissa chce poszukać bezpiecznych metod zwiększania liczebności ILC2 za pomocą metod celowanych. Ważne jest też, by móc wykrywać sygnały zapalenia stawów przed początkiem choroby, gdy jest sens wdrażać terapię limfoidalnymi komórkami typu 2.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trzymając w rękach broń, częściej zakładamy, że inni też ją mają.
      Prof. James Brockmole z University of Notre Dame przeprowadził z kolegą z Purdue University 5 eksperymentów. Ochotnikom pokazywano na komputerze serię zdjęć. Mieli oni określić, czy osoba na zdjęciu trzyma broń, czy neutralny obiekt, np. telefon komórkowy. Badani wykonywali zadanie, dzierżąc w dłoniach zabawkową broń albo coś neutralnego, np. piłeczkę.
      Naukowcy różnicowali przebieg poszczególnych eksperymentów. Czasem ludzie ze zdjęć nosili kominiarki; zmieniano też ich rasę oraz wymagany sposób reagowania, gdy badanym wydawało się, że mają oni ze sobą broń. Bez względu na scenariusz, ochotnicy częściej widzieli na fotografiach broń, gdy trzymali broń, a nie piłkę.
      Na zdolność obserwatora do wykrycia i skategoryzowania obiektu jako broni wpływają przekonania, oczekiwania i emocje. Teraz wiemy, że jego zdolność do zachowania się w określony sposób [możliwość skorzystania z broni] także bardzo zmienia rozpoznanie obiektu. Wydaje się, że ludzie mają spory problem z oddzieleniem tego, co postrzegają, od własnych myśli o tym, co mogliby [...] zrobić.
      Psycholodzy udowodnili, że u podłoża zaobserwowanego zjawiska leży możność działania. Okazało się bowiem, że sam widok leżącej obok broni w ogóle nie wpływał na ochotników. By coś się stało, trzeba było ją trzymać.
      Wyniki poprzednich badań wskazują, że ludzie postrzegają właściwości przestrzenne otoczenia w kategoriach zdolności do wykonania w nim zamierzonego działania. Brockmole wyjaśnia, że na takiej zasadzie osoby z szerszymi ramionami postrzegają drzwi jako węższe. Jak widać, w przypadku broni dzieje się coś podobnego...
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pysk ryb pił jest wyciągnięty w tzw. rostrum. Okazuje się, że to broń typu wszystko w jednym, bo nie tylko pozwala wyczuć ofiarę, ale i po zamachach wykonywanych na boki z imponującą prędkością zmienia się w widelec - kąsek nabija się bowiem na zęby.
      Wcześniej biolodzy wiedzieli, że ryby piły reagują na pole elektryczne ofiar. Na rostrum znajdują się tysiące elektroreceptorów, dodatkowo kanaliki w pokrywającej je skórze pozwalają wykryć ruch wody. Teraz australijsko-amerykańskiemu zespołowi udało się sfilmować te krytycznie zagrożone wyginięciem zwierzęta w akcji, co rozwiało wątpliwości dotyczące szczegółów działania piły.
      Barbara Wueringer z University of Queensland podkreśla, że była bardzo zaskoczona, widząc biegłość, z jaką ryby piły posługują się swoim "oprzyrządowaniem". Wystarczy powiedzieć, że poruszają rostrum z prędkością kilku wymachów na sekundę.
      Osobnikom sfilmowanym dzięki ukrytym kamerom podawano kawałki tuńczyków i kiełbi. Pchnięcia były niekiedy wystarczająco silne, by przepołowić rybne bloki. Wyszło też na jaw, że rostrum świetnie się nadaje do przyszpilania upolowanych kąsków do dna.
      W ramach najnowszego studium akademicy obserwowali, jak niedawno schwytane piły słodkowodne (Pristis microdon) nabijały "ofiarę", reagując na słabe pole elektryczne wody i dna, które miało przypominać to charakterystyczne dla żywych zwierząt.
      Fakt, że ryby piły poruszają się w kolumnie wody, by ściągnąć stamtąd ofiary, świadczy, że są bardziej aktywnymi myśliwymi niż dotąd sądzono. Kiedyś rostrum postrzegano jako pogrzebacz do przekopywania osadów dennych. Teraz okazało się, że mamy raczej do czynienia z, jak to ujmuje Wueringer, anteną połączoną z bronią. Rostra występujące u innych ryb spełniają albo funkcję wykrywacza, albo broni. U żaglicowatych pozwalają ogłuszać ofiary, natomiast wiosłonosowate wykorzystują rozmieszczone tam receptory do wyczuwania i nakierowywania się na pole elektryczne planktonu.
      Ryby piły nie kopią co prawda w dnie, ale przesuwają po nim rzędy zębów. Wg naukowców, zajmują się wtedy ostrzeniem. Ich zachowanie porównywano z rochowatymi, które mają z rybami piłami wspólnego przodka, ale nie wykształciły piły.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Codzienne picie odtłuszczonego mleka, które wzbogacono dwoma występującymi w nabiale związkami: glikomakropeptydem (GMP) i ekstraktem tłuszczu mlecznego G600 (G600), ogranicza częstotliwość ataków dny moczanowej.
      Przed rozpoczęciem własnego studium naukowcy z zespołu Nicoli Dalbeth z Uniwersytetu w Auckland zwrócili uwagę na wyniki wcześniejszych badań epidemiologicznych, które pokazały, że ryzyko artretyzmu jest większe u osób jedzących niewiele nabiału. Dodatkowo w ramach eksperymentów ustalono, że GMP i G600 tłumią reakcję zapalną na kryształy kwasu moczowego.
      Akademicy przez 3 miesiące oceniali częstotliwość ataków dny u 120 pacjentów. Wszystkie wybrane do badań osoby przeszły w ciągu 4 poprzednich miesięcy co najmniej 2 zaostrzenia choroby. Przeprowadzono losowanie do 3 grup. Jednej podawano proszek laktozowy, drugiej zwykłe odtłuszczone mleko w proszku, a trzeciej odtłuszczone mleko w proszku z dodatkiem glikomakropeptydu i G600 (SMP/GMP/G600). Porcję proszku mieszano z 250 ml wody, otrzymując napój o smaku waniliowym. Ani badani, ani naukowcy nie wiedzieli, kto trafił do jakiej grupy. Chorzy co miesiąc przychodzili na konsultacje, podczas których decydowano o dalszym przebiegu leczenia i przeglądano dziennik dotyczący objawów (ból oceniano na specjalnej skali).
      Na początku studium grupy nie różniły się pod względem częstotliwości ataków dny, natężenia bólu czy zażywanych leków. W czasie studium częstotliwość ataków zmniejszyła się we wszystkich grupach., ale w grupie SMP/GMP/G600 spadek był o wiele większy, podobnie zresztą jak w przypadku ograniczenia dolegliwości bólowych. Co więcej, codziennemu spożyciu koktajli SMP/GMP/G600 towarzyszyło zwiększone wydalanie nerkowe kwasu moczowego.
      Kwas moczowy - końcowy produkt przemiany puryn - musi być wydalany z moczem, inaczej dochodzi do hiperurykemii - zwiększenia stężenia kwasu moczowego w surowicy. W wyższych stężeniach dochodzi do wytrącania kwasu w płynach ustrojowych. Proces ten zachodzi szybciej w tkankach chłodniejszych (słabo unaczynionych i nieunaczynionych), na pierwszy ogień idą więc ścięgna, więzadła i chrząstka.
      W podsumowaniu artykułu opublikowanego w piśmie Annals of the Rheumatic Diseases akademicy podkreślili, że mleko wzbogacone GMP i G600 nie prowadziło do przyrostu wagi ani niekorzystnych zmian w profilu lipidowym krwi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...