Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Komputer zapobiega... błędom lekarskim

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda wykazali, że lekarze, którzy korzystają z elektronicznych baz danych pacjentów są mniej narażeni na oskarżenia o błędy w sztuce. Okazało się, że tylko 6,1% lekarzy posługujących się elektroniczną dokumentacją musiało płacić odszkodowania. W przypadku medyków korzystających tylko z dokumentacji papierowej odsetek ten wyniósł 10,8%. Dokładniejsze analizy potwierdziły te spostrzeżenia. Gdy przyjrzano się tylko lekarzom używającym elektronicznych baz danych, zauważono, że wśród tych, którzy korzystali z nich często tylko 5,7% płaciło odszkodowania. Wśród rzadko korzystających było to 12,1% kelarzy.

Naukowcy przypuszczają, że elektroniczne bazy danych zapewniają większe bezpieczeństwo pacjentom i lekarzom, gdyż dają łatwiejszy dostęp do danych osoby leczonej. To z kolei skutkuje mniejszą liczbą błędów w diagnozie, pozwala łatwiej wyłapać ewentualne pomyłki i odchylenia od normy oraz, gdy już dojdzie do procesu sądowego, daje łatwiejszy wgląd w dokumentację i lekarzowi, który nie popełnił błędu, łatwiej jest się obronić.

Jeśli dalsze badania wykażą związek pomiędzy używaniem elektronicznych baz danych a mniejszą liczbą błędów lekarskich, firmy ubezpieczeniowe najprawdopodobniej zaoferują zniżki tym lekarzom, którzy w pracy chętniej posługują się komputerem. To z kolei powinno wpłynąć na szybsze upowszechnienie się elektronicznych kart pacjenta i zwiększenie bezpieczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinien być dopisek ...REKLAMA...

 

Inna ciekawa sprawa to:

 

Okazało się, że tylko 6,1% lekarzy posługujących się elektroniczną dokumentacją musiało płacić odszkodowania. W przypadku medyków korzystających tylko z dokumentacji papierowej odsetek ten wyniósł 10,8%

 

Na 100 lekarzy 17 płaci odszkodowania za błędy w sztuce a w Polsce nikt nie płaci tzn. że bazy są niepotrzebne bo nasi lekarze są nieomylni. 8)

 

Ceną jest ludzkie życie, więc cel jest tymbardziej zaszczytny.

 

To lekarz leczy a nie baza danych, zaś cena jest w złotówkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinien być dopisek ...REKLAMA...

 

badanie zostało przeprowadzone i dało określone rezultaty, które są bardzo interesujące. Ceną jest ludzkie życie, więc cel jest tymbardziej zaszczytny.

Nie rozumiem kto miałby na tym zarobić? firmy tworzące oprogramowanie? sprzęt? a może greenpeace chce oszczędzić kilka hektarów lasów deszczowych?

 

to żadna reklama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reklama pustych tez waldiego.

Korzystanie z elektronicznych baz danych pozwala też zaoszczędzić spory kawałek czasu, który można wykorzystać na dokładniejsze zapoznanie się z problemami pacjenta i diagnozę. Jeśli brakuje na to czasu (ponieważ trzeba grzebać pół dnia w papierkach) to się nie ma co dziwić, że czasem lekarz się będzie chciał spieszyć.

Wszystko prócz pierwszego zdania to moje domysły tylko, ale logika każe mi mówić że to może być prawda w wielu przypadkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego łatwiej współdzielić dane, łatwiej się czyta druk niż pismo odręczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wszystko prócz pierwszego zdania to moje domysły tylko

 

Wszystkie zdania są domysłami.

 

Prawie wszystkie Twoje zdania są domysłami.

 

To też domysł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie zdania są domysłami.

Prawie wszystkie Twoje zdania są domysłami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nelson Mattos z Google’a, wiceprezes ds. inżynieryjnych na rynek Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki, wypowiedział się w sprawie oskarżeń, jakie pod adresem wyszukiwarkowego giganta wysunęła kenijska firma Mocality. Zmroziło nas, gdy dowiedzieliśmy się, że grupa ludzi pracujących nad projektem Google’a niewłaściwie wykorzystała dane Mocality i fałszywie powołując się na nasze związki z Mocality zachęcała klientów do zakładania nowych witryn. Już przeprosiliśmy Mocality i prowadzimy śledztwo w tej sprawie. Gdy tylko zbierzemy wszystkie fakty, podejmiemy wobec winnych odpowiednie działania.
      Na razie nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za niewłaściwe wykorzystanie bazy danych Mocality i fałszywe informacje udzielane potencjalnym klientom. Nie wiadomo nawet, czy działania takie podjęli pracownicy Google’a czy też którejś ze współpracujących z koncernem firm.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kenijska firma Mocality oskarżyła Google’a o nieuczciwe praktyki biznesowe. Wyszukiwarkowy gigant miał wykorzystać tworzoną od dwóch lat bazę danych Mocality do namawiania firm, by korzystały z usług Google’a, fałszywie przy tym informując, że firmy ze sobą współpracują.
      Dyrektor Mocality Stefan Magdalinski wyjaśnia na blogu, że firma stworzyła największą w kraju bazę przedsiębiorstw. Budowano ją przy pomocy internautów, którym płacono za wpisy do bazy. Przez dwa lata zapłaciliśmy 11 milionów szylingów kenijskich (ponad 100 000 USD) - pisze Magdalinski. Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że gdy od czasu, gdy Google rozpoczął program mający na celu pomóc kenijskim przedsiębiorstwom w zaistnieniu w internecie, Mocality zaczęła odbierać dziwne telefony. Jeden czy dwóch biznesmenów zadzwoniło i chcieli od nas pomocy przy ich witrynie internetowej. Obecnie nie oferujemy takich usług, tylko bazę danych. Początkowo nie zwróciliśmy na to uwagi, ale takie telefony powtarzały się - czytamy na blogu.
      Pracownicy Mocality przeanalizowali logi swojego serwera i odkryli, że z jednego z adresów IP należących do Google’a sprawdzano wpisy dotyczące firm z bazy danych. Mocality przygotowało pułapkę. Gdy ze wspomnianego adresu IP znowu odwiedzono bazę danych, odwiedzającemu podsunięto fałszywy numer telefonu, który w rzeczywistości należał do Mocality. Odpowiednio poinstruowany operator udawał przedsiębiorcę i nagrywał toczoną rozmowę. Pod fałszywy numer zadzwoniła osoba przedstawiająca się jako pracownik Google’a, która stwierdziła, że Google i Mocality współpracują ze sobą i oferowała odpłatne utworzenie witryny w ramach przedsięwzięcia Kenya Business Online. Oczywiście obie firmy w rzeczywistości nie mają podpisanej umowy o współpracy.
      Wkrótce po założeniu pułapki wspomniany wyżej adres IP przestał być wykorzystywany, a bazę odwiedzał IP należący do kwatery głównej Google’a, który wcześniej był używany jako oficjalny IP Google’a w Indiach. Ponownie podsunięto fałszywy numer telefonu i godzinę później odebrano telefon od pracownika Google’a zapewniającego o rzekomej współpracy z Mocality.
      Nie spodziewałem się natrafić na trwające całymi miesiącami, systematyczne działania, mające na celu zniszczenie naszej firmy za pomocą fałszywych informacji, w które zaangażowano call centers na dwóch kontynentach - napisał Magdalinski.
      Google zapowiedział wydanie oświadczenia w tej sprawie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Missouri Botanical Garden i Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew ujawnili bazę danych 1,25 mln nazw roślin (1.040.426 to nazwy gatunków, a reszta dotyczy m.in. rodzin). Znajdują się wśród nich zarówno rośliny uprawne, takie jak ryż czy kukurydza, jak i storczyki z lasów deszczowych Amazonii. Do nazwy przypisane są publikacje naukowe.
      Jak ujawniono na witrynie http://www.theplantlist.org/, wersja 1 obejmuje rośliny naczyniowe oraz mszaki. Opublikowano zaakceptowane łacińskie nazwy większości gatunków, a także wszystkie znane synonimy. Botanicy uwzględnili nazwy "niepewne", w przypadku których źródła nie zawierają odpowiedniej liczby dowodów, by stwierdzić, czy mamy do czynienia z nazwą akceptowaną lub synonimem. The Plant List to 620 rodzin i 16.167 rodzajów.
      Jaki cel przyświecał twórcom biblioteki? Chcieli w ten sposób wyeliminować 100-letnie nieporozumienia taksonomiczne. Bez dokładnych nazw zrozumienie i komunikacja nt. globalnej flory przeradzają się w nieskuteczny chaos, prowadząc do wydawania znacznych sum pieniędzy, a w przypadku roślin wykorzystywanych w celach medycznych, zagrażając ludzkiemu życiu – twierdzą przedstawiciele Królewskich Ogrodów.
      Po raz pierwszy pomysł rozwiania wszelkich wątpliwości związanych z nazewnictwem pojawił się na kongresie botanicznym już w 1999 r. Wtedy naukowcy postulowali, że pomoże to w ochronie zagrożonych gatunków.
      Najdłuższą nazwą występującą w bazie danych jest Ornithogalum adseptentrionesvergentulum (do grupy tej należy np. gwiazda betlejemska, nazywana inaczej poinsecją lub wilczomleczem nadobnym, po łac. Euforbia pulcherrima), a jedną z najkrótszych Poa fax (roślina ta występuje głównie wzdłuż wybrzeża południowej Australii i kwitnie na czerwono od września do listopada).
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W przyszłym tygodniu, podczas hakerskiej konferencji Black Hat w Los Angeles, zostaną zaprezentowane zautomatyzowane narzędzia, pozwalające na dokonanie włamania do systemu bazodanowego Oracle'a. Narzędzia są tak proste, że wykorzystać je może nawet osoba nie mająca żadnej wiedzy o bazach danych.
      Powstały one w ramach znanego opensource'owego zestawu Metasploit, a ich ujawnienie zagrozi danym tysiącom firm. Oracle jest bowiem czołowym sprzedawcą systemów bazodanowych na świecie. Przedsiębiorstwo nie czekało na Black Hat i opublikowało już łaty do znanych dziur w swoim oprogramowaniu. Problem jednak w tym, że wiele firm nie stosuje poprawek na czas.
      W ramach zestawu Metasploit istnieją też narzędzia pozwalające na automatyczne dokonywanie włamań do systemu Windows czy przeglądarek Firefox i Internet Explorer. Teraz powstały pierwsze narzędzia atakujące produkt Oracle'a. Metasploit nie tylko pozwoli na włamywanie się do baz danych osobom z zewnątrz. Może on zostać wykorzystany też przez pracowników, którzy mogą włamać się do bazy swojej firmy i np. zwiększyć swoje wynagrodzenie czy ukraść dane dotyczące firmowych kart kredytowych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pierwszego maja br. NASA zaprosiła ludzi do wpisywania swoich nazwisk do bazy danych, która zostanie wysłana na Księżyc, a dokładniej na orbitę wokółksiężycową. Lista zostanie zamknięta 27 czerwca, a więc w najbliższy piątek. Do tej pory trafiło na nią już prawie 1,5 mln chętnych.
      Mikrochip z nazwiskami będzie stanowić część sondy kosmicznej Lunar Reconnaissance Orbite (LRO), która powinna wystartować z Ziemi jeszcze w listopadzie tego roku. Amerykańska agencja kosmiczna podkreśla, że to historyczne przedsięwzięcie, ponieważ ma ułatwić powrót człowieka na Srebrny Glob do roku 2020.
      LRO sporządzi niezwykle dokładną mapę powierzchni Księżyca, co pomoże przyszłym misjom załogowym odnaleźć bezpieczne miejsca do lądowania oraz źródła niezbędnych zasobów – napisano w oświadczeniu NASA.
      Każda osoba, która wpisuje się do bazy danych, może wydrukować certyfikat poświadczający przystąpienie do programu.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...