Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Kraby skrzypki, które za pomocą jednostronnie przerośniętych szczypiec wabią samice i walczą z innymi samcami, bywają wielkimi kłamczuchami. Oceniając ich siłę, nie zawsze można polegać na sygnałach wzrokowych. Po utracie szczypiec odtwarzają bowiem organ tej samej wielkości, ale z wykorzystaniem mniejszej ilości materiału. Oznacza to, że broń nie jest tak groźna, na jaką wygląda (Functional Ecology).

Szkopuł polega na tym, że przeciwnicy nie są w stanie odróżnić pełnowartościowych szczypiec od wersji ekonomicznej. Samce oceniają się przed walką, a demonstrowanie wielkich szczypiec jest ważną częścią tego rytuału – wyjaśnia dr Simon Lailvaux z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii.

Zespół określał gabaryty większych szczypiec i dwa wskaźniki umiejętności bitewnych: 1) siłę szczypiec oraz 2) zdolność opierania się próbom wypchnięcia z własnego tunelu. W przypadku pierwotnych szczypiec wielkość organu pozwalała wyciągać trafne wnioski na temat prawdopodobieństwa przegranej. Tego samego nie dało się już jednak powiedzieć o szczypcach zregenerowanych.

Australijczycy porównują "podrabiane" szczypce do blefów stosowanych przez pokerzystów. Mając kiepskie karty, dobry gracz potrafi przekonać przeciwników przy stole, że idzie mu nieźle. Podobnie krab ze słabymi, ale dobrze prezentującymi się organami. Strategia nie sprawdza się tylko w jednym przypadku – podczas ustanawiania terytorium. Wtedy zwierzę musi walczyć ze wszystkimi napotkanymi samcami.

Sygnały nieuczciwości w świecie zwierząt trudno badać, ponieważ z definicji są pomyślane tak, by nie dało się ich, przynajmniej zbyt szybko, wykryć. Jedno z licznych najwyraźniej kłamstewek udało się jednak wykryć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tak samo jak z "pakerami" biegającymi po naszych ulicach. W szyi i bicepsie mają więcej niż ja w piwnym brzuszku, ale siły mają co najwyżej tyle ile ilorazu inteligencji. Ich mięśnie też są budowane w wersji ekonomicznej - jedna pigułka na śniadanie, jedna na kolację...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sile moga miec i to ogromna, dajmy na to na bicepsy dzwignie 100KG, faktem jest ze Biceps ma silny a sciegna czy inne partie miesni jak miesnie plecow ma slabe, przez co ty podejdziesz i podniesiesz z ziemi taczke wyladowana ceglami (bo dla przykladu pracujesz dziennie na budowie) a pan pakerek bedzie mial z tym problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodziło mi o pakerów - nie o mięśniaków. Paker używa odżywek, karm dla świń i tym podobnych wynalazków po to aby powiększyć swoje mięśnie - nie po to by powiększyć ich siłę. Nawet są inne wersje ćwiczeń na różne partie mięśni - zależnie czy chcesz zwiększyć masę/wielkość mięśnia czy siłę wypracowywaną przez ten mięsień. Tu nie chodzi tylko o nierównomierne ćwiczenie mięśni potrzebnych do danego wysiłku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paker używa odżywek, karm dla świń i tym podobnych wynalazków po to aby powiększyć swoje mięśnie - nie po to by powiększyć ich siłę.

Nie da sie zwiekszyc miesnia nie trenujac go. Paker zwieksza tym sposobem mase miesniowa a nie miesien, skoro jej nie wycwiczy nie bedzie mial miesnia ani silyz niego plynacej, proste.

 

Nawet są inne wersje ćwiczeń na różne partie mięśni - zależnie czy chcesz zwiększyć masę/wielkość mięśnia czy siłę wypracowywaną przez ten mięsień. Tu nie chodzi tylko o nierównomierne ćwiczenie mięśni potrzebnych do danego wysiłku.

Cwiczac na mase, zmuszasz organizm do produkcji masy miesniowej naturalnymi sposobami, po to by cwiczac na sile lub rzezbe zamienic mase miesniowa w miesien, co da ci sile.

 

Nie masz miesnia wiec nie masz sily, Paker jedzac dekanabol na sniadanie obiad i kolacje sprawi ze na luzie bedzie mial w ramieniu obwod 54cm a w spieciu 55cm, co jednoznacznie swiadczy, ze nie ma miesni wiec nie ma sily z nich plynacych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierz, że można mieć mięsień który "wygląda" i mięsień który "działa". Można mieć też oba naraz. Ale duży mięsień nie znaczy wcale "duża siła". Zauważ, że nawet najbardziej przypakowani kulturyści nigdy nie mieli szans z choćby najsłabiej zbudowanym strongmanem. Możesz mieć w ramieniu 60 cm, w spięciu do 100, a i tak przegrasz w siłowaniu na ręce z kimś kto ten mięsień ma o połowę mniejszy. Mięśnie można ćwiczyć i można je hodować - co kto lubi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym mięśni trzeba jeszcze umieć używać w sensie techniki. Gdyby to było takie proste, Pudzian byłby mistrzem w podnoszeniu ciężarów, a Lance Armstrong zdobywałby medale w maratonach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym mięśni trzeba jeszcze umieć używać w sensie techniki. Gdyby to było takie proste, Pudzian byłby mistrzem w podnoszeniu ciężarów, a Lance Armstrong zdobywałby medale w maratonach.

Tu jeszcze chodzi o oddychanie. Każdy sport wymaga innego, i dopóki się tego tajnika nie opanuje, to klapa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdą jest, że mięsień może wyglądać, ale może nie być w nim siły... Przyczynę tego można opisać nieco precyzyjniej, ale z grubsza chodzi faktycznie o masę mięśniową oraz włókna.

 

Otóż, mięśnie których używamy, składają się z elastycznych włókien, które pod wpływem impulsów elektrycznych mogą się kurczyć oraz później rozkurczać. Istnieją dwa rodzaje włókien - szybkokurczliwe, odpowiadające za siłę i szybkość oraz wolnokurczliwe odpowiadające za wytrzymałość. Proporcja jednych do drugich oraz ogólna ilość włókien jest uwarunkowana genetycznie (dlatego ludzie mają różną budowę oraz predyspozycje bardziej siłowe lub wytrzymałościowe). Zatem masa mięśnia powstaje nie poprzez tworzenie nowych włókien, ale poprzez zwiększanie przekroju już istniejących. Teraz sedno:

 

siła=potencjalna siła włókien * procent włókien biorących udział w wysiłku

 

Tak, istotną rolę odgrywa fakt, że nie wszystkie włókna mięśnia biorą udział w wysiłku! Część po prostu leni się :P Właśnie dlatego siła mięśnia nie jest zależna jedynie od jego masy - jeśli u kogoś w wysiłku udział bierze duży % włókien, to może on mieć większą siłę niż ktoś pozornie silniejszy, bo z większymi mięśniami. Są nawet specjalne treningi na wzrost tego aktywnego % włókien - w odróżnieniu od treningów masowych (mało powtórzeń z dużymi ciężarami) polegają one na wykonywaniu powtórzeń ze średnim ciężarem ale za to bardzo dynamicznie i z krótkimi przerwami (seria na przykład ośmiu ćwiczeń przez minutę czasu, z przerwami między ćwiczeniami po 30s i przerwą między seriami po 4 minuty). Tak intensywny wysiłek 'zmusza leni' do wzięcia się do pracy :D Jeśli komuś zależy na sile, to mimo że jest to do niej dłuższa droga, to znacznie efektywniejsza, gdyż ma się siłę bez zbędnej masy, przez co organizm mniej męczy się 'balastem' mięśniowym :)

 

Ostatnią ciekawostką jest to, że z wiekiem włókna szybkokurczliwe przekształcają się w wolnokurczliwe - z tego względu 60-letni staruszek może nie podniesie 50kg czy nie dogoni 20-letniego chłopaka, ale za to złoi mu tyłek podczas maratonu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Sile moga miec i to ogromna, dajmy na to na bicepsy dzwignie 100KG, faktem jest ze Biceps ma silny a sciegna czy inne partie miesni jak miesnie plecow ma slabe, przez co ty podejdziesz i podniesiesz z ziemi taczke wyladowana ceglami (bo dla przykladu pracujesz dziennie na budowie) a pan pakerek bedzie mial z tym problem.

Wiesz duże mięśnie, po odżywkach napompowane wodą, to niestety nic dobrego. Jak taki przestanie brać swoje pigułki / napoje, automatycznie poleci nieźle w dół. Ładowanie się na siłowni takimi rzeczami, faktycznie może dać niezły efekt początkowy. Tylko początkowy. Miałem okazje poznać kiedyś na siłce jednego gościa, co właśnie tak robił. Przerażającym był fakt, że pomimo swojej wagi, postury (bezkarcznej), może mógł niezłe kilogramy ładować, ale niestety... nic nie robił poprawnie technicznie. Rozmowa z nim była ciekawa... jeżeli nazwał bym to skrajnym relaksem intelektualnym, to bym się omylił. Rozmowa z nim była nie dosyć że na poziomie zatrważającym, to jeszcze, on co róż powtarzał to o czym już zapomniał, czyli niemal wszystko i co chwila gubił się w swoich słowach i sam sobie zaprzeczał. Nie polecam dopalaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mowie, ze dopalcze sa dobre. Sam spedzilem na silowni setki godzin widzac co sie dzieje z moimi kumplami. Raz, ze doszli w 2 miechy do tego co ja doszedlem w rok a dwa, ze widzialem co sie z nimi dzieje. Ehh szkoda; taki zacznie brac, zrobi sobie kasze z mozgu i juz niestety dobrych rad kolegi nie poslucha ;/

 

Swoja droga Dekanaboliki nie sa jeszcze takie grozne, tzn znajomy co bral tylko ten dopalacz nie zetknal sie z tyloma negatywnymi powiklaniami co np. taki jeden gosc ktory bral steryd dla KONI. Jak sam zaznaczyl musi brac jeszcze zastrzyki na rozrzedzanie krwi bo ten dla KONI robi zakrzepy, do tego zarzucal Mete i jeszcze jakies szajstwo dla swin. Wyrusl z niego niezly pachol, szkoda tylko, ze przyjal wszystkie jego cechy. Faktem jest ze szybko przybral na masie, mozliwe ze mozg mu splynal do bicepsow, przynajmniej takie przejawial objawy, kumpli przestal rozpoznawac na ulicach, na silownie mial zakaz wstepu, oczywiscie nie obeszlo sie bez fizycznego przemowienia mu tego do jego pustej juz glowy. Szkoda takich ludzi.

 

Faktem jest, ze koles nie mial duzo sily bo wiekszosc jego masy, byla masa miesniowa a nie miesien.

Z reszta bylo widac te cycory (ginekomastia murowana), owalne ramiona bez zadnej rzezby, roztepy na calym ciele. Dobrowolne przerobienie sie na Zombie.

 

Co tez wiem jest to, ze ci goscie co brali jakies dopalacze + suplementy, robili ogromne postepy sily mozecie mi wierzyc mieli od groma. Ja na sucho dotarlem do calkiem niezlych wynikow ale sie zatrzymalem wiec nie obeszlo sie bez suplementow co pozwolilo mi ruszyc sie z miejsca.

 

Niestety czlowiek mlody i glupi byl, narobilem sobie kilka kontuzji, ktore na szczescie basenem poki co wyleczylem. Strach z reszta pomyslec co by bylo jakbym wpadl w wir tego szalenstwa tak jak KON.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artykuł wydaje się z góry zakładać, że kraby odtwarzają ekonomiczną wersję celowo i świadomie. Brak jednak jest statystyk czy uszkodzone szczypce zawsze są ekonomiczne (także przy kolejnych regeneracjach) oraz czy kraby nie posiadające ustanowionego własnego terytorium również odtwarzają słabszą wersję. Bo o ile w tym pierwszym przypadku mają już swój teren i używają ich jedynie dla przyciągania partnerki oraz ewentualnej walki z naprawdę uporczywym przeciwnikiem, to w tym drugim przypadku mają poważnie przechlapane i selekcja naturalna szybko rozwiąże ich problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Selekcja naturalna może czmychnąć bokiem, jeśli zobaczy samca z wielkim szczypcem - z większym niż ma sama "selekcja naturalna". Bez walki nie sprawdzi czy te wielkie szczypce są ekonomiczne czy silne, a nie każdy będzie chciał je przetestować na własnej skórze... czy co tam kraby mają :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki kombinacji laserów i wyjątkowej pułapki, w którą schwytano niezwykle zimne atomy, naukowcom z Lawrence Berkeley National Laboratory i University of California Berkeley udało się zmierzyć najmniejszą znaną nam siłę. Wynosi ona... 42 joktoniutony. Joktoniuton to jedna kwadrylionowa (10-24) niutona.
      Przyłożyliśmy zewnętrzną siłę do centrum masy superzimnej chmury atomów i optycznie zmierzyliśmy jej ruch. […] czułość naszego pomiaru jest zgodna z teoretycznymi przewidywaniami i jest jedynie czterokrotnie mniejsza od limitu kwantowego, który wyznacza granicę najbardziej dokładnego pomiaru - mówi fizyk Dan Stamper-Kurn.
      Prowadzenie tak dokładnych pomiarów jest niezbędne, jeśli chcemy potwierdzić istnienie fal grawitacyjnych. Dlatego też wiele zespołów naukowych stara się udoskonalać metody pomiarowe. Na przykład naukowcy w Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory próbują zmierzyć przesunięcie zaledwie o 1/1000 średnicy protonu.
      Kluczem do sukcesu wszelkich superdokładnych pomiarów jest wykorzystanie mechanicznych oscylatorów, które przekładają zewnętrzną siłę, której oddziaływaniu został poddany obiekt, na jego ruch. Gdy jednak pomiary siły i ruchu staną się tak dokładne, że dotrzemy do limitu kwantowego, ich dalsze wykonywanie nie będzie możliwe, gdyż sam pomiar – zgodnie z zasadą nieoznaczoności Heisenberga – będzie zakłócany ruchem oscylatora. Naukowcy od dziesiątków lat próbują przybliżyć się do tego limitu kwantowego. Dotychczas jednak najlepsze pomiary były od niego gorsze o 6-8 rzędów wielkości. Zmierzyliśmy siłę z dokładnością najbliższą limitowi kwantowemu. Było to możliwe, gdyż nasz mechaniczny oscylator składa się z zaledwie 1200 atomów - stwierdził Sydney Schreppler. Oscylatorem wykorzystanym przez Schrepplera, Stampera-Kurna i innych były atomy rubidu schłodzone niemal do zera absolutnego. Pułapkę stanowiły dwa promienie lasera o długości fali wynoszącej 860 i 840 nanometrów. Stanowiły one równe i przeciwstawne siły osiowe oddziałujące na atomy. Ruch centrum masy został wywołany w gazie poprzez modulowanie amplitudy drgań promienia światła o długości fali 840 nanometrów.
      Gdy do oscylatora przyłożyliśmy siłę zewnętrzną, było to tak, jakbyśmy uderzyli batem w wahadło i zbadali jego reakcję - mówi Schreppler.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nikogo nie dziwi widok konia w czapraku, jednak wdzianko, które zakrywa ciało od karku po ogon aż do kopyt, to już zupełnie inna sprawa. Ostatnio australijscy miłośnicy wyścigów konnych mogli podziwiać odzianego w taki właśnie kombinezon championa sprinterów Hay Lista.
      Kombinezon zakłada się zaraz po biegu, by przyspieszyć regenerację. Ponieważ ogier odniósł w ciągu kariery szereg urazów, trener John McNair pomyślał, że warto spróbować, a było nad czym myśleć, bo koszt zakupu uniformu to aż 900 dolarów australijskich.
      To zasadniczo kombinezon uciskowy. Widzi się korzystających z takiego rozwiązania kolarzy, piłkarzy i innych sportowców. Ma pomagać przy zmęczeniu mięśni i ogólnej regeneracji. Przez kilka ostatnich tygodni wypróbowaliśmy piankę na koniu i różnica jest naprawdę ogromna - podkreśla McNair.
      Hidez Recovery Suit bazuje na metodzie stopniowego ucisku, która wspomaga krążenie i sprawia, że do różnych grup mięśni dociera więcej tlenu. Pianka opóźnia też ponoć początek bólu mięśni.
      Wydawać by się mogło, że ubranie konia w coś takiego zajmuje dużo czasu, jednak jak ujawnia trener, dzięki zamkom po 1,5 min jest już po wszystkim.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańscy naukowcy opracowali nową technikę zespalania przerwanych nerwów. Zabieg trwa ponoć kilka minut, a nerw ma zacząć pracować jak dawniej nie po miesiącach czy latach, a po 2-4 tygodniach. Zespół odwołał się do mechanizmu komórkowego wykorzystywanego do naprawy uszkodzonych aksonów przez bezkręgowce. Spełnienie marzeń rehabilitanta, a przede wszystkim pacjentów...
      Jak zapewnia prof. George Bittner z Uniwersytetu Teksańskiego, po kilku dniach pacjent, w tym przypadku zwierzę, częściowo odzyskuje funkcje, za które odpowiada dany nerw. Po 2 tygodniach, góra miesiącu nerw działa właściwie jak przed przerwaniem.
      Naukowcy badali mechanizm wykorzystywany do naprawy błon przez wszystkie komórki zwierzęce, ale szczególnie skoncentrowali się na bezkręgowcach, u których zdolność regenerowania uszkodzonych aksonów jest bardziej rozwinięta niż u ssaków.
      Bittner odkrył, że u kręgowców akson odcięty od ciała komórki (perikarionu) nie degeneruje się w ciągu kilku dni, jak się to dzieje u ssaków, lecz utrzymuje się przy życiu przez miesiące, a nawet lata. Aksony proksymalnego i dystalnego końca przerwanego nerwu mogą się u bezkręgowców ponownie połączyć w ciągu 7 dni, zapewniając tempo rekonwalescencji nieporównywalnie lepsze niż u ssaków. U ssaków aksony z kikuta dystalnego degenerują się w ciągu 3 dni. Kikut proksymalny musi rosnąć miesiącami lub latami, by przywrócić kontrolę nad mięśniami czy obszarami czuciowymi, często z mniejszą dokładnością i w niepełnym zakresie.
      Amerykanie zespalali nerw kulszowy przerwany w górnej części uda. Po tygodniu nerw odzyskiwał część swoich funkcji (gryzonie mogły poruszać kończyną), a po 2-4 tygodniach działał prawie normalnie; w kilku przypadkach niemal w 100%. Niestety, w relacji prasowej nie ujawniono żadnych szczegółów dotyczących procedury czy wspomnianego mechanizmu komórkowego.
      Badania prowadzone nie tylko na Uniwersytecie Teksańskim, ale i przez szkoły medyczne Harvardu oraz Vanderbilt University mają pozwolić na zgromadzenie tylu danych, by udało się uzyskać pozwolenie na testy kliniczne.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kwasy omega-3, które występują m.in. w olejach rybich, chronią nerwy przed uszkodzeniem i przyspieszają ich regenerację. To doskonała wiadomość dla pacjentów, którzy wskutek choroby czy urazu zmagają z bólem, paraliżem czy osłabieniem siły mięśniowej.
      Naukowcy z Queen Mary, University of London, których artykuł ukazał się w Journal of Neuroscience, skoncentrowali się na komórkach nerwów obwodowych. Mogą się one regenerować, ale mimo postępów w zakresie chirurgii, dobre rezultaty osiąga się raczej przy lekkich urazach.
      Na początku Brytyjczycy przyglądali się izolowanym mysim neuronom. Rozciągając je lub pozbawiając dopływu tlenu, symulowali uszkodzenia powstające podczas wypadku lub urazu. Oba zabiegi zabiły wiele komórek, ale podanie kwasów omega-3 zadziałało jak zabezpieczenie, znacznie ograniczając śmierć komórkową. W następnym etapie akademicy badali nerw kulszowy gryzoni. Stwierdzili, że dzięki kwasom omega-3 regenerował się szybciej i w większym zakresie. Dodatkowo zmniejszało się prawdopodobieństwo zaniku mięśni w następstwie uszkodzenia nerwu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Johns Hopkins University powstał żel, który, jak pokazują wstępne badania, może pomóc w całkowitej regeneracji skóry po ciężkich oparzeniach. Badania na mysich tkankach wykazały, że dzięki żelowi dochodzi do odtworzenia skóry, naczyń krwionośnych, mieszków włosowych oraz gruczołów. Leczenie polega na nałożeniu na ranę bazującego na wodzie polimerowego żelu.
      Badacze poinformowali na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences, iż żel daje znacznie lepsze wyniki niż obecnie stosowane metody.
      Nasze leczenie ułatwiało wzrost nowych naczyń krwionośnych i regenerację warstw skóry, w tym mieszków włosowych i gruczołów - mówi profesor Sharon Gerecht, główna autorka badań.
      Uczona dodaje, że żel jest prosty w produkcji i można go wytwarzać na masową skalę. Jej zdaniem, jako że substancja nie zawiera leków ani komponentów biologicznych, Agencja Żywności i Leków (FDA) prawdopodobnie zakwalifikuje żel jako urządzenie, co znacznie ułatwi jego dopuszczenie na rynek.
      Żel nie był jeszcze testowany na ludziach. Najpierw planowane są kolejne testy na zwierzętach, ale profesor Gerecht wierzy, iż nowy środek może trafić na rynek już za kilka lat.
      Profesor chirurgii John Harmon z Johns Hopkins School of Medicine, jest zachwycony nowym żelem. Mówi, że podczas testów uzyskano całkowitą regenerację skóry, co nie jest możliwe do osiągnięcia współczesnymi metodami. Harmon mówi, że w USA każdego roku leczonych jest 100 000 oparzeń trzeciego stopnia. Nowy żel będzie zatem niezwykle przydatny. Co więcej, zdaniem Harmona, przyda się on też np. podczas leczenia owrzodzeń stóp u cukrzyków.
      Doktor Guoming Sun, który od trzech lat udoskonalał żel pod kątem ułatwienia wzrostu naczyń krwionośnych mówi, że substancja bardzo przyspiesza gojenie ran i wzrost nowych tkanek. W przypadku oparzeń im szybciej zachodzi ten proces, tym mniejsze ryzyko powstania blizn.
      Naukowcy z Johnsa Hopkinsa początkowo chcieli wypełnić żel komórkami macierzystymi i substancjami przyspieszającymi ich wzrost. Postanowili jednak przetestować „czysty' żel. Byliśmy zaskoczeni faktem, że doszło do kompletnej regeneracji skóry bez obecności czynników biologicznych - mówi Gerecht.
      Naukowcy ciągle nie rozumieją, jak działa ich żel. Przeprowadzone testy pokazały, że w ciągu 21 dni po nałożeniu substancja została całkowicie wchłonięta, a skóra nadal się odradzała, aż przypominała zdrową tkankę.
      Żel wykonany jest z wody, w której rozpuszczono dekstran. Być może to fizyczna struktura hydrożelu ułatwia naprawę skóry - spekuluje Gerecht. Uczeni nie wykluczają, że skład żelu w jakiś sposób angażuje w naprawę krążące we krwi komórki macierzyste szpiku kostnego. Może żel jakoś sygnalizuje komórkom, by stały się nową skórą i naczyniami krwionośnymi - stwierdził Harmon.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...