Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Ocena atrakcyjności kobiet przez kobiety zależy od ich wieku i fazy cyklu miesiączkowego, a więc od poziomu estrogenu w organizmie (Royal Society Journal Biology Letters). Gdy znajdują się w okresie płodnym, są bardziej krytyczne w stosunku do rywalek i rzadziej doceniają ich urodę. Stąd kąśliwe niekiedy uwagi na temat stroju czy możliwości. Naukowcy z Uniwersytetu w Aberdeen uważają, że w ten sposób panie próbują przekonać atrakcyjnych mężczyzn, że są najlepsze z najlepszych...

Zdolność do obiektywnej oceny przedstawicielek własnej płci wzrasta po i przed jajeczkowaniem, a jest najsilniej wyrażona u kobiet w wieku postmenopauzalnym. Kiedy 97 ochotniczkom (40-64-latkom) psycholodzy pokazywali zestaw par zdjęć - z wersją zwykłą i sfeminizowaną tej samej kobiety - starsze panie lepiej radziły sobie ze wskazaniem ładniejszego oblicza. Wykazywały one silniejszą preferencję dla kobiecości w żeńskich twarzach niż badane, które jeszcze nie przeszły przekwitania. Postępując tak, młodsze kobiety mogą uważać, że są w stanie realnie zagrozić atrakcyjnym rywalkom. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi zagrożenie wydaje się mniejsze, a szanse na wygraną wyższe.

Zespół Benedicta Jonesa pokazał wolontariuszkom 40 cyfrowo zmanipulowanych fotografii twarzy osób obojga płci. Oprogramowanie pozwalało nadać im bardziej męski lub kobiecy wygląd. W przypadku fizjonomii męskich wzmacniano żuchwę i zarys brwi, a u kobiet powiększano oczy i unoszono brwi.

Bez względu na wiek wszystkie kobiety wybierały bardziej męskich mężczyzn, ale młodsze uczestniczki eksperymentu oceniały bardziej kobiece twarze z pary jako nieco mniej atrakcyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

przecież to oczywiste ze czujemy sie najpiekniejsze w dni plodne zeby...sie zaplodnic :D tak to reguluje natura

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Stąd kąśliwe niekiedy uwagi na temat stroju czy możliwości. Naukowcy z Uniwersytetu w Aberdeen uważają, że w ten sposób panie próbują przekonać atrakcyjnych mężczyzn, że są najlepsze z najlepszych...

I zapewne święte przekonanie, że faceci nie dostrzegają prymitywnej zawiści lub, co gorsza, kręci ich ona :D:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko skąd u mężczyzn taka ślepota ? Kobieta miesiączkuje, zmienia coś w wyglądzie, bo czuje/by czuć się piękniejszą - a jej facet nic zauważa. Czyżby u mężczyzn też się coś wtedy zmieniało ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

facet jest slepy we wszystkich etapach cyklu miesiaczkowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@cogito

No to mogę tylko współczuć, jeśli trafiłaś na takich facetów w swoim życiu.

 

@gynoid

Skąd przypuszczenie, że u innych gatunków musi być inaczej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

@cogito

No to mogę tylko współczuć, jeśli trafiłaś na takich facetów w swoim życiu.

 

a ty wiesz kiedy twoja kobieta ma owulacje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

facet jest slepy we wszystkich etapach cyklu miesiaczkowego.

 

:D

Co prawda mogę nie zauważyć nowego sweterka, bucików czy nowej fryzury - co nie znaczy że nie zauważam żony i każdego dnia niezmiennie jest piękna. A owulacji nie ma, bo jest w ciąży :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

Widzę to doskonale po wielu kobietach w moim otoczeniu.

o to gratuluje nie czesto sie zdaza taki znawca kobiet.

 

 

:D

Co prawda mogę nie zauważyć nowego sweterka, bucików czy nowej fryzury - co nie znaczy że nie zauważam żony i każdego dnia niezmiennie jest piękna. A owulacji nie ma, bo jest w ciąży :)

 

ale gdzyby twoja zona nie byla w ciazy bylaby piekna zmiennie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale gdzyby twoja zona nie byla w ciazy bylaby piekna zmiennie

Piekna zmiennie ? Znaczy się tylko w dni płodne, czy w piątki po paru piwach ? Bo dla mnie jest piękna w dni niepłodne i w czwartki przed śniadaniem (co dopiero po piwie). Być może jestem jednym z niewielu, albo niewielu się przyznających do tego - ale kocham swoją żonę niezależnie od jej dni płodnych.

 

Mikroosowi pewnie chodziło o męski wykrywacz kobiety w czasie menstruacji - kiedy to większość z nich staje się zrzędliwa i czepialska do granic wytrzymałości :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

Piekna zmiennie ? Znaczy się tylko w dni płodne, czy w piątki po paru piwach ? Bo dla mnie jest piękna w dni niepłodne i w czwartki przed śniadaniem (co dopiero po piwie). Być może jestem jednym z niewielu, albo niewielu się przyznających do tego - ale kocham swoją żonę niezależnie od jej dni płodnych.

  fajnie że kochasz zwoja żone. tego nie kwestionuje. pewnie jest tez najpiekniejsza na swiecie (dla ciebie).  tyle że kobieta sie widocznie zmienia w ciagu swojego cyklu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poziom hormonów w okresie płodnym kobiety sprawiają, że ta rzeczywiście wygląda lepiej niż w inne dni, bardzo to łatwo zauważyć zwłaszcza po cerze. Ale to, że kobieta jest w okresie dni płodnych nie tylko widać ale także czuć i tu chodzi mi o feromony.  A co do większej pewności siebie podczas dni płodnych to wydaje mi się to bardzo pierwotnym "instynktem". Walka o dobre geny jest bezwzględna i wymaga wielu zmian nie tylko w wyglądzie ale też w zachowaniu. Pewność siebie kobiety umożliwia sprawdzenie wielu cech mężczyzn. Jak się nie wystraszy i nie ucieknie to już jest dobrze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mikroosowi pewnie chodziło o męski wykrywacz kobiety w czasie menstruacji - kiedy to większość z nich staje się zrzędliwa i czepialska do granic wytrzymałości :P

Nie tylko :D Dzień owulacji albo kilka dni przed też idzie często poznać :) Chociaż zawsze ciekawi mnie, że w dniu owulacji kobiety potrafią się zachowywać całkowicie ekstremalnie: od wyraźnego pobudzenia aż po agresję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

mogą- widziałam to na własne oczęta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)tyle że kobieta sie widocznie zmienia w ciagu swojego cyklu

Jakieś szersze wiadomości z tego kierunku ? Nigdy się tym za bardzo nie interesowałem i nie wiedziałem, że to jest możliwe, a zaintrygowałaś mnie tą wiadomością. Może jakiś link do publikacji na ten temat ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

inormacje o tym mam z własnego doswiadzcenia i licznych źródeł których nie jestem w satnie sobie przypomniec ale jesli coś znajde to ciebie poinformuje. ewentualnie proponuje sie zwrócic do mikroosa-twierdzi ze sie na tym zna

 

Jaką grę prowadzą kobiety? Grę o okazję do zdrady i zdobycie wyjątkowo atrakcyjnego partnera. Jest nim dawca dobrych genów, gwarantujących zdrowie i urodę dzieci. To dlatego kobieca atrakcyjność zmienia się w miesięcznym rytmie – kobieta pięknieje i staje się bardziej ponętna w ciągu dni płodnych. To fakt potwierdzony wieloma badaniami. Nie wiadomo tylko, czy są to sygnały wysyłane celowo, czy jedynie podświadomie.

--------------------------------------------------------------------------------

 

Dr Martie Haselton z University of California w Los Angeles nie ma wątpliwości, że jest to rodzaj sekretnej taktyki, która ma przyciągnąć tego trzeciego i pomóc uciec przed karą i wybuchami zazdrości stałego partnera. Dr Haselton dowiodła, że w czasie owulacji mężatki chętnie flirtują z innymi mężczyznami. To wtedy pojawia się skłonność do zdrad. Tym silniejsza, im gorzej w ich ocenie wypada stały partner. Pragną więc innego mężczyzny. I właśnie w tych krytycznych dniach są gotowe do ostrej rywalizacji z innymi kobietami o męskie względy.

 

Pieniądz ewolucji

Rynek potencjalnych partnerów, jak każdy inny, rządzi się prawami popytu i podaży. Nie wszystkie kobiety mogą zaprowadzić przed ołtarz atrakcyjnego mężczyznę. Kandydata na ojca dzieci trzeba wybierać starannie. Szczególnie starannie musiały to robić kobiety u zarania naszego gatunku. Bo rozmnażanie jest pieniądzem ewolucji. A dla kobiety jest ono o wiele bardziej kosztowne niż dla mężczyzny – pochłania jej czas, energię i zasoby.

Gdyby prehistoryczna kobieta lekkomyślnie decydowała się na posiadanie dzieci z przypadkowym mężczyzną, byłaby przegrana z punktu widzenia ewolucji. Zostawiłaby mniej i gorzej radzące sobie w życiu potomstwo niż jej bardziej wybredna rywalka.

Podczas gdy mężczyzna zwykle gonił za zwierzyną, kobieta w fazie płodnej polowała na mężczyznę. I to nawet z pustym żołądkiem. Z analizy danych dietetycznych zebranych w Europie, Ameryce Północnej i Australii wynika, że kobiety tuż przed owulacją jedzą do 25 proc. mniej pokarmu niż zwykle – dowodzi dr Daniel Fessler z University of California. Co prawda pokarm był kiedyś rzadkim dobrem i jego zdobycie wymagało sporo czasu i energii, ale o wiele rzadszym był dobry kandydat na ojca dzieci, i to właśnie wtedy, kiedy kobieta mogła zostać zapłodniona. Zmiany hormonalne wpływają na poczucie głodu i sytości. Zamiast obiadem kobiety zajmują się wtedy seksem.

 

Stereotyp monogamistki

Nieprawdziwy jest stereotyp przypisujący mężczyźnie rolę typowego lekkoducha, a kobiecie zatwardziałej monogamistki. Do lamusa odsyłają go także badania czeskiego antropologa dr. Jana Havlička z Uniwersytetu Karola w Pradze. Wynika z nich, że kobieta z woni męskiego potu potrafi odczytać cechy partnera. Zapachowa fascynacja twardzielem trwa krótko, tylko podczas płodnej fazy cyklu. W pozostałe dni kobiety wybierają mniej atrakcyjnych panów. Liczą się nie tylko odpowiednie geny, ale także opieka nad bardzo długo zależnym od rodziców dzieckiem. Dominujący mężczyźni z „dobrymi" genami zwykle osiągają wysoką pozycję społeczną, ale mają też wady – niechętnie dzielą trud wychowania dzieci. Kobieta samotna szuka kogoś mniej męskiego, za to chętniej inwestującego w rodzinę. Fizycznie atrakcyjny mężczyzna to dobry kandydat na romans i dlatego podczas eksperymentu był chętnie wybierany przez mężatki.

Próby znalezienia sobie kogoś niezwykle męskiego na boku były i (są nadal) kosztowne, bo ściągały kary. Mężczyźni nie pozostawali przecież dłużni i wypracowali kontrstrategię. W badaniach dr Haselton nieatrakcyjni panowie pilnie strzegli swych połowic podczas ich płodnych dni. Byli bardziej zaborczy, śledzili każdy krok kobiety, dzwoniąc do niej bez przerwy na telefon komórkowy. W o wiele mniejszym stopniu kontrolowali swoje partnerki mężczyźni uchodzący za ideał męskości.

Mężczyźni (bez wyjątku) byli bardziej wrażliwi i kochający dla swoich żon podczas owulacji. To nic innego jak próba zapewnienia sobie owocnej nocy i działanie zapobiegawcze – posumował te obserwacje psycholog dr Geoffrey Miller z University of New Mexico w Albuquerque. W końcu zawsze istnieje ryzyko, że ukochana przyprawi facetowi w tym czasie rogi. A skutki będą bolesne, gdy nieświadomy niczego będzie się dwoił i troił, by wychować cudze dziecko. Lepiej więc włożyć trochę wysiłku w pilnowanie partnerki we właściwym czasie.

 

Męski zmysł

Ewolucja bardzo starannie ukryła objawy owulacji u człowieka. Wśród naukowców długo dominował pogląd, że w zamierzchłej historii naszego gatunku kobieta celowo utraciła wszystkie zewnętrzne oznaki płodnego okresu, by wodzić mężczyznę za nos. Perfekcyjne zamaskowanie tego, co zoologowie nazywają rują, miało mieć dalekosiężne skutki. Bez takiego podstępu nie byłoby monogamii, a partner tylko polowałby na okazje do skoku w bok, widząc, że jego połowica jest w tym czasie niepłodna.

Bez wsparcia mężczyzny kobiecie trudno przetrwać, stąd dążenie, by przywiązać go jak najsilniej. U człowieka nie tylko znikają zewnętrzne oznaki płodności (u szympansic jest to tzw. skóra seksualna, nabrzmiały i czerwony worek w okolicy genitaliów), ale także pojawia się stała gotowość do aktywności seksualnej. Niektórzy naukowcy uważali nawet, że ukrycie owulacji było siłą sprawczą, która doprowadziła do uczłowieczenia małpy – zmniejszało rywalizację między mężczyznami i sprzyjało współpracy niezbędnej do przetrwania małych grup zbieracko–łowieckich. Przewrotem w tej dziedzinie była praca prof. Bogusława Pawłowskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego i PAN. Dowodził w niej, że owulacja u człowieka nie jest całkowicie ukryta. Świadczy o tym różna atrakcyjność kobiety w kolejnych fazach cyklu i częstsze kontakty seksualne w fazie płodnej. Zanik skóry seksualnej u naszego przodka być może spowodowało to, że zaczął się on poruszać na dwóch nogach. Pawłowski odrzucał też argument, że tylko człowiek nie sygnalizuje gotowości płciowej poprzez skórę seksualną. – U prawie 40 proc. gatunków małp człekokształtnych samica reklamuje swoją chęć do rozrodu jedynie przez zmianę zachowania i zapach – mówi „Wprost" prof. Pawłowski. A zatem chociaż u człowieka brakuje wyraźnych objawów owulacji, wcale nie jest ona ukryta. Początkowo jego argumenty były traktowane jak boczny nurt ewolucyjnych rozważań, ale z czasem wzrosła liczba dowodów potwierdzających jego hipotezę.

 

Idealne matki

Kobiece ciało wabi na wiele sposobów, wysyłając subtelne sygnały. Tuż przed fazą płodną cyklu kobieta rozkwita. Zakłada więcej biżuterii i chętniej odsłania ciało, staranniej się maluje, staje się radośniejsza, z zapałem prowadzi intensywne życie towarzyskie. Jest bardziej pobudzona seksualnie. Kobieta wabi też zapachem – naturalną woń zmienia na bardziej atrakcyjną dla mężczyzn (co dowiedziono testem niezmienianego przez trzy dni podkoszulka).

Podczas owulacji kobieta szczupleje w pasie. Ciało w kształcie klepsydry to nie tylko ideał kobiecego piękna, lecz także dobrze widoczna oznaka płodności. Dlatego im cieńsza w talii, tym lepiej. U zdrowych kobiet stosunek obwodu w pasie do obwodu bioder, czyli WHR (od waist-hip-ratio) waha się od 0,67 do 0,80 (dla mężczyzn 0,85-0,95) i gwarantuje wysoki poziom kobiecych hormonów i częste owulacje. Taka kobieta łatwiej zachodzi w ciążę, gdyż ma zwykle niższe, bardziej przyjazne plemnikom pH śluzu szyjkowego, a także ma mniejszą podatność na choroby serca, nerek i pęcherza moczowego, cukrzycę, różnego typu nowotwory – piersi i jajnika.

To oczywiście wiedza zdobyta dzięki współczesnym badaniom. Dawniej wystarczało, że kobieta miała wypisane w pasie to, czego nie można było wyczytać na twarzy – czy jest płodna i czy przypadkiem nie nosi już dziecka. Nie przypadkiem więc w przeszłości damska moda dopuszczała najróżniejsze metody ściskania talii i poszerzania bioder. Na szczęście obecnie z całego tego arsenału został już tylko mało szkodliwy pasek. Współczesne panie chudną podczas owulacji, reklamując się jako idealne kandydatki na matki.

 

Seksowna symetria

Wiele części ciała składających się w całości lub tylko częściowo z tkanek miękkich zmienia wielkość podczas cyklu menstruacyjnego. Te „ruchome" elementy to na przykład piersi i małżowiny uszne. Bo ludzie nie są symetryczni – lewa strona ciała różni się wymiarami od prawej. A wyraźna asymetria się nie podoba – zarówno mężczyznom, jak i kobietom. Ci najbardziej symetryczni mają więcej partnerów seksualnych i wcześniej przechodzą inicjację seksualną. I, jak dowiedziono, kobiety mające bardziej symetrycznych partnerów częściej doznają orgazmu.

Asymetria nie jest cechą stałą – z pomiarów uszu oraz długości palców rąk (trzeciego, czwartego, piątego) wynika, że ich proporcje zmieniają się podczas cyklu menstruacyjnego. W tym wypadku asymetria jest najmniejsza na początku menstruacji, a następnie rośnie do 24. dnia cyklu, po czym znowu maleje. W dniu owulacji dysproporcje zmniejszają się aż o 30 proc. i ta zmiana utrzymuje się przez dobę. Tak minimalne różnice są dostrzegane, oceniane i stanowią o atrakcyjności kobiety.

Wszystkich wątpiących w możliwości mężczyzn precyzyjnej oceny kobiecego zachowania i ciała powinny przekonać wyniki eksperymentu przeprowadzonego w nocnych klubach. Zarobki zatrudnionych tam kobiet zależą od rodzaju stosowanej przez nie antykoncepcji. Dr Geoffrey Miller badał wysokość napiwków kobiet wykonujących tam tzw. lap dance. Siedząc na kolanach mężczyzny, ubrana tylko w stringi kobieta wykonuje erotyczny taniec. Tancerki niestosujące antykoncepcji hormonalnej zarabiały w ciągu dni płodnych do 70 dolarów za godzinę, w fazie niepłodnej comiesięcznego cyklu – 50 dolarów, zaś podczas menstruacji zaledwie 35 dolarów. W przeciwieństwie do nich kobiety biorące pigułkę miały niezmienne dochody i ich godzinowa stawka wynosiła średnio 55 dolarów. Każda z nich chciała wyglądać na najbardziej atrakcyjną oraz seksowną i zostać wybrana przez klienta. Ale nieświadomie wysyłała sygnał o swej biologicznej atrakcyjności i ten był bezbłędnie odbierany. Antykoncepcja hormonalna nie dopuszcza do owulacji, a tym samym niweluje prastare sztuczki, w które natura przed milionami lat wyposażyła kobiety. Może więc, gdy zawodzą wszystkie damskie fortele, murowaną receptą na zdobycie wymarzonego mężczyzny jest odstawienie antykoncepcji hormonalnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o te widoczne zmiany to mówimy o zachowaniu i ogólnie pojętej psychice ? Jeśli tak to część symptomów znam z własnych obserwacji. Tak samo jak objawy kobiecego przekwitania.

 

Właśnie przeczytałem Twojego posta. Fajna sprawa - aż nie chce się wierzyć, że natura tak was wyposażyła na "amorowe potrzeby". "... to nasza broń kobieca" - nabiera teraz całkiem rzeczywistego wymiaru :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

psychicznie to akurat da sie zauwazyc. ja np mam teraz okres i jestem dzis wredna i nic na to nie poradze a jeszcze tydzien temu mialam depresje w ramach PMS ale chodzi mi raczej o objawy fizyczne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jaką grę prowadzą kobiety? Grę o okazję do zdrady i zdobycie wyjątkowo atrakcyjnego partnera. Jest nim dawca dobrych genów, gwarantujących zdrowie i urodę dzieci.

Mam rozumieć, że chodzi tylko o wygląd zewnętrzny ??? Osobowość i inteligencja wcale się nie liczy ??? Wystarczy "orangutan", byle by był ładny? Chodziło Ci tylko o pierwsze wrażenie, kiedy to oceniamy ludzi po wyglądzie (bo tylko tyle widzimy) czy o całokształt? Proszę, rozwiej moje wątpliwości :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HOWTO ZOSTAC IDEALNYM MEZCZYZNA :

 

Partner musi byç wrazliwy i czesto okazywaç partnerce swoje emocje. Jednak biada mu, kiedy zacznie okazywac je w chwili, ktora jej wydaje sie niewlasciwa! Powloczyste spojrzenia, obejmowanie w talii (albo i nieco ponizej), prawienie komplementow... na wszystko jest czas. Ale kiedy przychodzi ten czas, wie tylko ona sama. Martw sie, wykazuj zainteresowanie i troske o nia, ale tylko wtedy, gdy partnerka tego chce. Mozesz nawet poplakac, ale tylko wtedy, gdy i ona ma placzliwy nastroj. Biada ci, kiedy bedziesz slaby w niewlasciwym momencie.

 

Bezposrednio po zakonczeniu cyklu miesiaczkowego bedziemy planowali przyszlosc, kupowali meble, organizowali wyjazdy wakacyjne lub weekendowe. W okresie okoloowulacyjnym powinnismy ja podziwiac, zdobywac i kochac zarliwie, rowniez fizycznie! Niedlugo po owulacji wszystko zaczyna tracic swoj sens, wiec musimy okazywac sile naszego charakteru, odnosic sukcesy w pracy, wygrywac w totolotku i przynosic prezenty (kwiaty bardzo mile widziane). Wszystko to, by poprawic humor i samopoczucie naszej partnerki.

 

W okresie przedmiesiaczkowym dobrze by bylo schodzic jej z drogi, zgadzac sie na wszystko, tylko bez szemrania i okazywania niezadowolenia. Najlepiej gdzies wyjechac, ale blisko, zeby w kazdej chwili mogla nas zobaczyc. By w kazdym momencie wiedziala, co robimy, z kim rozmawiamy, z kim przebywamy. Dobrze wtedy wlasnie pomalowac tesciowej mieszkanie, wziac dzieci na biwak albo gruntownie wysprzatac garaz. Warto wtedy tez wyprasowac pranie, które pietrzylo sie juz od dwoch tygodni w kacie naszej sypialni. 

Pamietaj: nie ma mowy, zebys w tym czasie usiadl przed telewizorem i z flaszeczka piwa obejrzal najwazniejszy nawet mecz pilkarski sezonu! Jednak uwazaj, zeby ci nie weszlo w nalog to bycie dobrym chlopcem, bo mozesz zostac pantoflarzem, mazgajem i ona bedzie zmuszona poszukac jakiegos „prawdziwego faceta”, szczegolnie gdy przyjdzie nastepny okres okoloowulacyjny!

 

-----------

Zaslyszane gdzies w necie

ZolV

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

;D

 

@cogito: jak mniemam, szukanie okazji do zdrady jest usprawiedliwione i dzięki temu słuszne? Popraw mnie także, jeśli się mylę, ale facet, który dopuści się zdrady, to zapewne podły s...syn i typowa męska świnia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ani z jednej ani z drugiej strony szukanie okazji do zdrady nie jest usprawiedliwione, ale jak słyszę mężczyznę żartującego sobie, że faceci to chcą zapłodnić jak najwięcej kobiet, to teraz już mam odpowiedź - kobiety też nie są genetycznie zaprogramowane na monogamię..

 

Moim zdaniem to tak, jak ze skłonnością do agresji - chyba każdy w życiu zabił... komara :D Ale to nie znaczy że rzeczywiście udusi swojego szefa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko nie można usprawiedliwiać zdrady "ewolucyjnym programem" pt. znajdź jak najlepszego/najlepszą dawcę/dawczynię genów, ale przede wszystkim należy pamiętać, że panowanie nad instynktami świadczy o byciu "ludzkim" w sensie innym od przynależności gatunkowej/biologicznego. Nie jesteśmy już (a przynajmniej duża część ludzkości) tylko prymitywnymi myślącymi ssakami.  :D Jest instynkt, ale jest i rozum i etyka - dla wielu istnieje też dusza, życie po śmierci itp.

Szkoda tylko, że część społeczeństwa uważa właśnie powrót do instynktownych zachowań za "postęp". Jak przykład z reklamy "Bierz od życia podwójnie" o lokatach czy czymś takim - facet ma dwa kolory szminek na policzku. Zabawne? Może i tak, jak się podejdzie z dużym dystansem. Bo młodzież (i nie tylko) często uważa już zdradę za coś normalnego, w czym pomaga właśnie dzisiejsza nauka, "usprawiedliwiająca" takie zachowania. A jak ktoś chce wcisnąć im hamulec, to się dowiaduje, że jest "zacofany"...

Co do owulacyjnego "przybierania barw godowych" - oczywiście nie przeczę - ale mam taką prywatną ciekawostkę: ostatnio sporo słyszę, że wypiękniałam, a w ciąży jestem :P Ale pewnie to też poziom hormonów, poza oczywiście faktem, że jesteśmy z mężem bardzo z tego powodu szczęśliwi. Tym niemniej - w takim wypadku, a chyba jednak nieodosobnionym - jak się biologia wytłumaczy? Partnera już się (za wyjątkiem samotnych kobiet) wtedy nie szuka. Może po to by go utrzymać?  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Marco Hirnstein z Uniwersytetu w Bergen w Norwegii bada, jak czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne wpływają na różnice pomiędzy płciami w zdolnościach poznawczych i jakie mechanizmy neurologiczne leżą u podłoża tych różnic. W przypadku większości zdolności umysłowych różnic takich nie ma lub są pomijalnie małe. Istnieją jednak zadania, w których przeciętnie wyraźnie lepsze są kobiety, a w innych średnio wyraźnie lepsi są mężczyźni, mówi uczony.
      Hirnstein postanowił przyjrzeć się kwestiom związanym ze zdolnościami językowymi, które uznawane są za domenę kobiet. Przyjmuje się, że panie mają lepszą fluencję słowną oraz lepiej wypadają w zadaniach związanych z zapamiętywaniem słów.
      Przewaga kobiet w posługiwaniu się językiem ma polegać np. na tym, że gdy trzeba wymienić słowa zaczynające się na konkretną literę czy należące do konkretnej kategorii, panie radzą sobie z takimi zadaniami lepiej. Czy jednak na pewno? Prowadzone dotychczas badania nie dawały jednoznacznej odpowiedzi, a ostatnia metaanaliza badań na ten temat została przeprowadzona w 1988 roku.
      Hirnstein i jego zespół siedli więc do metaanalizy, do której wybrali traktujące o temacie rozprawy doktorskie, prace magisterskie oraz badania opublikowane w pismach naukowych. W ten sposób zebrali ponad 500 badań, w których łącznie brało udział ponad 350 000 osób. Analiza wykazała, że kobiety są rzeczywiście lepsze, chociaż różnica pomiędzy płciami nie jest bardzo znacząca. Kobiety są lepsze, a przewaga ta utrzymuje się w czasie przez okres całego życia. Jest jednak dość mała, mówi Hirstein.
      Co interesujące, naukowcy zauważyli, że w badaniach, których głównym autorem była kobieta, przewaga pań w posługiwaniu się językiem była większa, niż w badaniach, gdzie głównym autorem był mężczyzna.
      Badania tego typu nie tylko zaspokajają naszą ciekawość dotyczącą różnic pomiędzy płciami. Przydadzą się też w... medycynie. Choroby neurodegeneracyjne diagnozuje się m.in. za pomocą testów słownych. Na przykład przy diagnozowaniu demencji wiedza o tym, że kobiety są generalnie lepsze od mężczyzn pozwoli uniknąć sytuacji, w której demencja nie jest rozpoznawana, mimo że istnieje, a w przypadku mężczyzn będzie można uniknąć postawienia diagnozy o demencji tam, gdzie jej nie ma. Obecnie wiele testów tego typu nie bierze bowiem pod uwagę różnic pomiędzy płciami.
      Wyniki badań opisano na łamach Perspectives on Psychological Science.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Psychologowie z University of Exeter uważają, że odpowiedzieli na pytanie, które nauka zadała sobie przed 60 laty – dlaczego ludzie mają większy problem z rozpoznaniem twarzy osób innych ras niż rasy własnej? Rasy rozumianej tutaj jako przynależność do grupy etnicznej o widocznych różnicach wyglądu twarzy.
      Podczas pierwszych badań naukowych nad tym fenomenem zwanym ORE (Other-Race-Effect), uczeni zajmujący się naukami społecznymi interpretowali to zjawiska jako wskazówkę, w jaki sposób obserwator, szczególnie ten z większą liczbą uprzedzeń rasowych, wchodzi w interakcje z ludźmi innych ras. Stwierdzali, że z mniejszą ochotą angażujemy się w takie relacje, zatem nie angażujemy tak bardzo pamięci, by odróżniać ich twarze. Z czasem na tej bazie zbudowano wiele różnych wersji hipotez próbujących wyjaśnić ORE. W ostatnim czasie pojawiła się najbardziej rozbudowana, mówiąca o tym, że inaczej postrzegamy ludzi należących do innych ras, zatem inaczej przetwarzamy informacje na ich temat. W interakcji z członkami własnej rasy poszukujemy w nich cech indywidualnych, by móc ich od siebie odróżnić, podczas gdy przedstawicieli innych ras kategoryzujemy na bardziej ogólnych zasadach, biorąc pod uwagę przede wszystkim ich rasę, płeć czy wiek, co utrudnia odróżnienie poszczególnych osób od siebie. Innymi słowy, kategoryzujemy ludzi pod kątem ich przynależności grupowej – w tym przypadku rasy – używając innych kategorii przy rozpoznawaniu członków grupy własnej i obcej.
      Inne interpretacje zaproponowali zaś naukowcy zajmujący się procesami poznawczymi. Ich zdaniem trudności w rozpoznawaniu ludzi innej rasy wynikają z braku wizualnego doświadczenia, przez co gorzej potrafimy ich od siebie odróżnić. Uczeni dostarczyli dowodów wskazujących, że większe doświadczenie z ludźmi innych ras skutkuje lepszym rozpoznawaniem ich twarzy. Ostatnio pojawiło się też badanie, które sugeruje, że istnieje okienko rozwojowe – do mniej więcej 12. roku życia – w którym nauczenie się rozpoznawania przedstawicieli innych ras jest ułatwione. Zdaniem specjalistów od procesów poznawczych, wyraźnie lepsze umiejętności w rozpoznawaniu osób własnej rasy wynikają z większego doświadczenia w kategoryzowaniu cech charakterystycznych twarzy takich osób w porównaniu z twarzami osób innych ras, a nie z innego kategoryzowania przedstawicieli ras innych od naszej.
      Na takie wyjaśnienie wskazują liczne eksperymenty FIE (face inversion effect), podczas których prezentowano ludziom twarze różnych osób, z których część była odwrócona do góry nogami. Eksperymenty te pokazały, że różnica w tempie rozpoznawania twarzy osób ułożonej normalnie i odwróconej była większa w przypadku osób z własnej grupy, co pokazuje, że odwrócenie zaburza nam wyuczony schemat rozpoznawania.
      Naukowcy z University of Exeter przeprowadzili eksperyment z wykorzystaniem nieinwazyjnej przezczaszkowej stymulacji prądem stałym (tDCS). W eksperymencie wzięło udział niemal 100 białych studentów. Podzielono ich na dwie grupy. Grupa eksperymentalna była stymulowana za pomocą tDCS tak, by zaburzyć ich zdolność do rozpoznawania prawidłowo ułożonych twarzy. Grupa kontrolna również była stymulowana tDCS, jednak stymulację dobrano tak, by nie zaburzała funkcjonowania mózgu. Obie grupy miały za zadanie rozpoznawać na zdjęciach prawidłowo ułożone oraz odwrócone twarze białych Europejczyków oraz mieszkańców Azji Wschodniej (Chińczyków, Japończyków i Koreańczyków).
      Eksperyment wykazał, że w grupie kontrolnej opóźnienie czasu rozpoznawania odwróconych twarzy przedstawicieli własnej rasy było niemal 3-krotnie większe od opóźnienia przy rozpoznawaniu odwróconych twarzy innej rasy. Było to głównie spowodowane faktem bardzo szybkiego rozpoznawania prawidłowo ułożonej twarzy przedstawicieli własnej rasy. Natomiast w grupie eksperymentalnej, w której za pomocą tDCS zaburzono rozpoznawanie prawidłowo ułożonych twarzy przedstawicieli własnej rasy, nie zauważono różnic zarówno w tempie rozpoznawania prawidłowo ułożonych jak i odwróconych twarzy ludzi różnych ras.
      Autorzy eksperymentu stwierdzają, że wykazał on, iż różnice w zdolnościach do rozpoznawania twarzy osób własnej rasy i innych ras ma związek z doświadczeniem, a nie uprzedzeniami. Podkreślają, że opracowana przez nich technika może zostać wykorzystana podczas innych eksperymentów związanych z badaniem percepcji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Twarz to nasz znak rozpoznawczy. Nasza cecha osobista, a jednocześnie uniwersalna. To po twarzach się rozpoznajemy, służą nam one do komunikowania emocji. Nasza twarz to nie tylko skóra i mięśnie, ale i składająca się z 14 kości twarzoczaszka. Już na pierwszy rzut oka potrafimy naszą twarz odróżnić od twarzy naszych krewniaków, czy to szympansa czy neandertalczyka. Naukowcy z Uniwersytetu Nowojorskiego prześledzili ewolucję ludzkiej twarzy i opisali, jak doszło do tego, że wyglądamy tak, a nie inaczej.
      Najważniejszą cechą twarzy Homo sapiens jest fakt, że nie jest ona wysunięta przed czoło, jak to widzimy w wielu skamieniałościach. Ponadto mamy mniej uwydatnione łuki brwiowe i bardziej zróżnicowaną topografię twarzy. A w porównaniu z naszymi najbliższymi żyjącymi krewniakami – szympansami – nasze twarze są znacznie bardziej płaskie, lepiej zintegrowane z czaszką, a nie wypchnięte przed czoło.
      Ważnym czynnikiem, który ukształtował wygląd twarzy Homo sapiens była dieta. Gdy popatrzymy na czaszki niektórych wczesnych homininów zobaczymy strukturę kości sugerującą, że posiadali oni potężne mięśnie ułatwiające żucie, w połączeniu z bardzo dużymi zębami wskazuje to, że byli lepiej przystosowani do spożywania twardej żywności. Mieli przy tym niezwykle płaskie twarze. U ludzi bardziej współczesnych, którzy przechodzili z wędrownego trybu życia do życia bardziej osiadłego, twarze stają się mniejsze. Z kolei to zmniejszenie się twarzy, pojawienie się mniej wydatnych łuków brwiowych, mogło pomagać w komunikacji społecznej, pozwalając na znacznie bardziej subtelne miny, dzięki czemu rozwinęliśmy komunikację niewerbalną. Wystarczy tutaj przyjrzeć się szympansom, które mają znacznie mniejszy repertuar ekspresji twarzy, ale też i ich twarze wyglądają zupełnie inaczej niż nasze.
      Rolę w kształtowaniu się twarzy odegrał też klimat. Jeśli porównamy się z neandertalczykami, pierwsze, co zobaczymy, to ich wydatne nosy. To adaptacja do zimnego klimatu. Dzięki większym jamom nosowym byli oni w stanie bardziej efektywnie ogrzewać i nawilżać powietrze, którym oddychali. Jednak te większe jamy nosowe spowodowały, że twarz neandertalczyka jest bardziej wypchnięta do przodu, szczególnie w części środkowej.
      Także i obecnie widoczna jest różnica w budowie jamy nosowej pomiędzy ludźmi żyjącymi w chłodnym i suchym klimacie, a między mieszkańcami obszarów ciepłych i wilgotnych. Jako, że klimat się ociepla, możemy spodziewać się, że z czasem spowoduje to zmiany ewolucyjne w ludzkiej twarzy. Jednak trudno powiedzieć, jakie będą to zmiany, gdyż na to, jak wyglądamy wpływa połączenie czynników biomechanicznych, fizjologicznych i społecznych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pojawiające się przedwcześnie uderzenia gorąca nigdy nie zwiastują niczego dobrego. Wiele kobiet uważa, że jest to oznaka zaczynającego się klimakterium – w końcu jest to jeden z najpopularniejszych objawów sugerujących, że rozpoczęła się menopauza. Prawda może być jednak zupełnie inna, dlatego warto poznać przyczyny pojawiania się fal gorąca oraz zimnych potów.
      Czym są uderzenia gorąca?
      Niezwykle łatwo jest rozpoznać uderzenia gorąca. Czym w rzeczywistości jest to zjawisko? Pojawia się niespodziewanie i przypomina falę ciepła, która rozchodzi się po naszym ciele. Najwrażliwsze miejsca to w tym przypadku głowa oraz szyja. Nierzadko można też zauważyć, że nasze policzki stają się ciepłe i różowieją. Gdy dosięgają nas takie uderzenia, to zazwyczaj towarzyszą im także wypieki.
      To nieprzyjemne i zarazem nietypowe uczucie może trwać nawet kilka minut. Zazwyczaj jednak ustępuje po kilkudziesięciu sekundach. Skąd właściwie biorą się te fale ciepła i dlaczego kojarzymy je z klimakterium? Podczas menopauzy w naszym organizmie dochodzi do zaburzeń w gospodarce hormonalnej. Poziom estrogenu nie jest prawidłowy, a skutkiem tego może być właśnie odczuwanie tej nieprzyjemnej fali ciepła. Mogą towarzyszyć jej też zimne poty.
      Inne objawy klimakterium 
      Kiedy pojawi się klimakterium, to najpewniej zauważymy jego charakterystyczne objawy. Często kobieta dowiaduje się o rozpoczęciu menopauzy w momencie, kiedy dostrzega nagły wzrost wagi lub odczuwa dyskomfort występujący głównie w okolicach miejsc intymnych. Skóra staje się mniej jędrna, a nasze samopoczucie nie jest już takie jak dawniej. 
      Występują problemy z zasypianiem, ale obecne jest także rozdrażnienie oraz huśtawka nastrojów. Dużo kobiet skarży się również na długotrwałe bóle głowy. Z większością objawów można poradzić sobie poprzez korzystanie z domowych sposobów – picie ziół, uprawianie sportu, przygotowywanie dań zawierających najważniejsze składniki odżywcze. Warto pamiętać, że jest to tylko etap przejściowy w naszym życiu i po upływie około 10 lat menopauza dobiegnie końca.
       Uderzenia gorąca – co jeszcze mogą oznaczać?
      Chociaż rzeczywiście uderzenia gorąca mogą być objawem klimakterium, to jednak warto wiedzieć, że są też zwiastunem różnych chorób, które w danej chwili mogą być obecne w naszym organizmie. Na przykład falę ciepła poczujemy także wtedy, gdy mamy chore serce lub problemy z tarczycą bądź nadciśnieniem. Niestety, ale także przyjmowanie niektórych leków może skutkować pojawieniem się tego rodzaju skutków ubocznych. Czy to jednak wszystko? Otóż uderzenia gorąca odczujemy również przy niezdrowym stylu życia (czyli m.in. nieodpowiednim odżywianiu), przy występowaniu nadmiernej ilości stresu, a także przy nowotworach. 
      Dlatego, gdy tylko zauważymy niepokojące zmiany w naszym organizmie, to powinniśmy jak najszybciej umówić się na wizytę z lekarzem pierwszego kontaktu albo specjalistą. Warto upewnić się, czy jest to tylko naturalny proces zachodzący w ciele kobiety, czy jednak niepokojące sygnały od naszego organizmu. 

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Obniżanie poziomu złego cholesterolu LDL zmniejsza ryzyko zawału i udaru. Za idealne uznaje się poziomy poniżej 100 mg/dl. Czy jednak stężenie LDL może być zbyt niskie? Okazuje się, że prawdopodobnie tak, bo kobiety z LDL poniżej 70 mg/dl są ponad 2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym niż kobiety z poziomem LDL wynoszącym 100-130 mg/dl.
      Autorzy raportu z pisma Neurology odkryli również, że panie z najniższym poziomem trójglicerydów miały podwyższone ryzyko udaru krwotocznego w porównaniu do ochotniczek z najwyższym ich stężeniem.
      Naukowcy podkreślają, że udary krwotoczne są o wiele rzadsze od udarów niedokrwiennych. Są trudniejsze w leczeniu, a przez to bardziej śmiertelne.
      Obniżanie poziomu cholesterolu i trójglicerydów, np. przez modyfikację diety bądź zażywanie statyn, to popularna metoda zapobiegania chorobom sercowo-naczyniowym. Nasze duże badanie pokazuje jednak, że u kobiet bardzo niskie stężenia także niosą za sobą pewne ryzyko. Kobiety mają wyższe ryzyko udaru niż mężczyźni, po części dlatego, że żyją dłużej, dlatego jasne sprecyzowanie metod obniżania ryzyka jest bardzo istotne - podkreśla Pamela Rist z Brigham and Women's Hospital w Bostonie.
      Badanie objęło 27.937 kobiet w wieku 45 i starszych, uczestniczek Women's Health Study, u których całkowity cholesterol (LDL, HDL i trójglicerydy) określono na początku studium. Naukowcy analizowali dane medyczne, by określić, ile pań przeszło udar krwotoczny.
      Średni okres, w którym śledzono losy ochotniczek, wynosił 19 lat. W sumie zidentyfikowano 137 przypadków udaru krwotocznego.
      Udar krwotoczny wystąpił u 9 z 1069 kobiet z poziomem cholesterolem rzędu 70 mg/dl bądź niższym, w porównaniu do 40 z 10.067 ze stężeniem cholesterolu między 100 a 130 mg/dl. Po wzięciu poprawki na inne czynniki, które mogą wpływać na ryzyko udaru, np. na wiek, palenie czy nadciśnienie, stwierdzono, że kobiety z bardzo niskim poziomem LDL są 2,2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym.
      W przypadku trójglicerydów panie podzielono na 4 grupy. Kobiety z grupy z najniższym stężeniem miały poziom na czczo wynoszący 74 mg/dl lub mniej albo poziom nie na czczo wynoszący 85 mg/dl bądź mniej. U kobiet z najwyższego kwartyla poziom na czczo wynosił ponad 156 mg/dl, a nie na czczo ponad 188 mg/dl.
      Amerykanie zauważyli, że udar krwotoczny miały 34 (0,6%) kobiety spośród 5.714 z najniższym stężeniem trójglicerydów, w porównaniu do 29 (0,4%) spośród 7.989 z najwyższym ich stężeniem. Po wzięciu poprawki na inne potencjalnie istotne czynniki, naukowcy stwierdzili, że przedstawicielki najniższego kwartyla były 2-krotnie bardziej zagrożone udarem.
      Dla cholesterolu całkowitego i dobrego cholesterolu HDL nie stwierdzono różnic dot. ryzyka udaru krwotocznego.
      Kobiety z bardzo niskim poziomem LDL lub niskim stężeniem trójglicerydów powinny być monitorowane przez lekarza pod kątem innych modyfikowalnych czynników ryzyka udaru. Chodzi np. o nadciśnienie i palenie [...]. Potrzebne są też dalsze badania, które pokażą, jak obniżyć zagrożenie udarem krwotocznym u pań z bardzo niskim poziomem LDL i niskim stężeniem trójglicerydów - zaznacza Rist.
      Ograniczeniem studium jest fakt, że poziomy cholesterolu i trójglicerydów mierzono tylko raz, na początku badań. Poza tym gdy mierzono te wartości, wiele ochotniczek przeszło już menopauzę, przez co akademicy nie sprawdzili, czy status menopauzalny w jakiś sposób modyfikuje związek miedzy poziomami cholesterolu oraz trójglicerydów i udarem krwotocznym.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...