Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

SRT1720 - nadzieja obżartuchów

Rekomendowane odpowiedzi

Badania szwajcarskich naukowców przybliżają nas do momentu wyprodukowania pigułki zwalczającej otyłość. Okazało się bowiem, że jeden z nowych leków przeciwcukrzycowych chroni myszy przed otyłością i problemami z metabolizmem.

Mowa tutaj o lekarstwie amerykańskiej firmy Sirtris Pharmaceuticals, które pomaga leczyć myszy z cukrzycą typu 2.

Obecnie zespół profesora Johana Auwerksa z Ecole Polytechnique Federale de Lausanne (EPFL) wykazał, że zawarty w lekarstwie związek SRT1720 zapobiega otyłości oraz związanym z nią chorobą, a także zwiększa wytrzymałość mięśni.

Podczas eksperymentów Szwajcarzy przez 10 tygodni podawali myszom wysokokaloryczne pożywienie bogate w tłuszcze, które było wymieszane z SRT1720. W przeliczeniu na kilogram masy ciała myszy dostawały codziennie od 100 do 500 miligramów tłuszczu. Myszy nie ćwiczyły regularnie, chociaż od czasu do czasu naukowcy umieszczali zwierzęta w kołowrotku, by zbadać ich wytrzymałość.

Myszy, które jadły SRT1720 były znacznie bardziej wytrzymałe od zwierząt, w których diecie zabrakło tego związku. Chronił on też myszy przed otyłością, zaburzeniami metabolizmu i insulinoodpornością. Lepsze były też wyniki badania cholesterolu.

Oddziaływanie SRT1720 jest zatem podobne do oddziaływania odpowiednio dobranej diety. Biolog David Sinclair z Harvard Medical School zauważył, że objadające się tłuszczem myszy były równie zdrowe jak zwierzęta poddane specjalnej diecie i ćwiczeniom. Wiadomo, że molekuła działa na gen SIRT1, odpowiedzialny za regulowanie długości życia.

Już wcześniej zauważono, że podobne właściwości ma składnik czerwonego wina - resweratrol. Jednak SRT1720 działa tysiąc razy silniej, może być więc przyjmowany w mniejszych dawkach.

W przyszłym roku rozpoczną się testy kliniczne molekuły bardzo podobnej do SRT1720. Już teraz wiadomo, że ma ona silniejszy pozytywny wpływ na zwierzęta chorujące na cukrzycę typu 2. Być może za kilkanaście miesięcy dowiemy się czegoś więcej na temat perspektyw stworzenia "pigułki na otyłość".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to jest chyba oczywiste, że takiej pigułki nie będzie. Jedynym rozwiązaniem jest dieta - jeżeli ktoś będzie pochłaniał tony tłuszczu, i nagle jego metabolizm zostanie radykalnie zmieniony, aby nie tył, na pewno coś innego się zepsuje. Przyroda nie pozwoli na taką nagłą zmianę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jedynym rozwiązaniem jest dieta - jeżeli ktoś będzie pochłaniał tony tłuszczu, i nagle jego metabolizm zostanie radykalnie zmieniony, aby nie tył, na pewno coś innego się zepsuje. Przyroda nie pozwoli na taką nagłą zmianę.

Jeśli sobie gruby człowiek postanowi, że od jutra będzie codziennie uprawiał sport, zrezygnuje z wysokokalorycznej diety przestawiając się głownie na warzywka, to czy nie jest to radykalna zmiana? Przyroda (organizm) na to nie pozwoli? Pozwoli, co więcej - wyjdzie to jemu na dobre :D

 

Czy pigułka powoduje jakieś poważne skutki uboczne, to nie wiemy. Jak na razie brzmi obiecująco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brzmi obiecująco, ale też niepokojąco. Miliony ludzi na świecie będą się teraz opychać hamburgereami, frytkami, colą i do tego tabletka ? Okej, nie będą mieli przyrostu masy tłuszczowej, nie zachorują na cukrzycę typu 2, będą mieli zwiększoną wytrzymałość mięśni - ale co z tego, skoro tych mięśni nikt nie będzie używał ?

Oczywiście generalizuję, bo taka pigułka może pomóc w przejściu na dietę i zrzuceniu kilku(nastu/dziesięciu) kilogramów i pozwoli komuś wykonywać jakieś ćwiczenia i odstawić tabletki. Ale znając ludzi, to większość i tak pójdzie na łatwiznę i skoro będą mogli się obżerać, nie tyć i nie ćwiczyć jednocześnie, to tak też będą robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzicie, jeżeli taka osoba nagle przestanie jeść tłuszcze, a zacznie jeść warzywa, i z leżenia na kanapie, rozpocznie super skonstruowany trening to tłuszcz będzie z niej wręcz spływał - sęk w tym, że im więcej go spłynie, tym organizmowi się będzie to mniej podobało. I ważne jest to, co napisałeś. DIETA i ĆWICZENIA. Równomierne pozbywanie się tkanki tłuszczowej, przy tym dostarczanie odpowiedniej ilości danych substancji i mikroelementów organizmowi. Taka tabletka będzie działać, jak każde niepoprawne odchudzanie. Tłuszcz zleci, następnie przyrośnie - i ta wzrostowa tendencja organizmowi się spodoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem, czy zauważyliście to samo, co ja.

Przypuśćmy, że taka pigułka się pojawia i nie ma skutków ubocznych. Ale budzi sprzeciw, prawda? To widać zresztą po komentarzach. A dlaczego budzi sprzeciw? Przecież powinno cieszyć, że ci, którzy lubią się obżerać niezdrowym jedzeniem, będą zdrowsi. W końcu to ich sprawa, a wszyscy na tym zyskają.

Czy ten sprzeciw nie jest czasem spowodowany tym, że podświadomie uważamy, iż za pewne zachowania (tu: nieumiarkowanie w jedzeniu) należy się kara?

 

Ja mam o tyle dobrze, że mogę jeść co chcę i ile chcę, i nadal wyglądam jak Apollin czy insza Wenus, więc akurat pigułka nie dla mnie. Ale sam fakt, że budzi sprzeciw jest zastanawiający, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już Ci odpowiadam dlaczego :D Otóż, np. ja wkładam na prawdę dużo pracy, czasem bólu, i 8 poty aby pozostać w formię. Aby gubić tkankę tłuszczową, no cóż, kto stosował radykalną dietę i radykalny trening, ten wie jak łatwo wszystko zepsuć. Krótko mówiąc, dlaczego ktoś ma dostać za darmo to, w co ja wkładam tyle wysiłku i tyle wyrzeczeń? Oczywiście nie myślę tak, ale na pewno gdzieś w podświadomości leży ta czysta zazdrość, widać taki charakter :)

 

Jeżeli taka tabletka miałaby pomóc setkom tysięcy ludzi pozbyć się otyłości, jestem za! Aczkolwiek mam wątpliwości co do efektów takiej masowej korekty ludzkości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
dlaczego ktoś ma dostać za darmo to, w co ja wkładam tyle wysiłku i tyle wyrzeczeń?

Raczej za cenę kuracji tymi tabletkami. Ty też mógłbyś brać tabletki, rezygnując z ćwiczeń itp.

Otóż, np. ja wkładam na prawdę dużo pracy, czasem bólu, i 8 poty aby pozostać w formię.

To niesprawiedliwe! Niektórzy przecież tak nie muszą i są cały czas "w formie"! Proponuję zatem, by UE wydała dyrektywę obciążającą wszystkich nieotyłych obywateli eurolandu - tj. nakaz przytycia do osiągnięcia odpowiedniej wagi, by potem tak samo musieli się męczyć, by schudnąć! Wszak wszyscy jesteśmy "równi" i nie powinniśmy nikogo "dyskryminować".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przecież nie wszystkim otyłym przeszkadza ich otyłość.

poza tym osobiście bardziej podoba mi się troche za dużo niż troche za mało. ale to tylko taka dygresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytajcie uważniej :D

Oczywiście nie myślę tak, ale na pewno gdzieś w podświadomości leży ta czysta zazdrość, widać taki charakter :)

(...)

Jeżeli taka tabletka miałaby pomóc setkom tysięcy ludzi pozbyć się otyłości, jestem za! Aczkolwiek mam wątpliwości co do efektów takiej masowej korekty ludzkości.

Jest to jeden z powodów, z których sprzeciw wobec tej tabletki może się rodzić.

Inna sprawa, jeżeli ktoś jest chory, inna sprawa jeżeli ktoś ma lekką nadwagę, lub zachwianą proporcję między tkanką mięśniową, a tłuszczową.

To niesprawiedliwe! Niektórzy przecież tak nie muszą i są cały czas "w formie"! Proponuję zatem, by UE wydała dyrektywę obciążającą wszystkich nieotyłych obywateli eurolandu - tj. nakaz przytycia do osiągnięcia odpowiedniej wagi, by potem tak samo musieli się męczyć, by schudnąć! Wszak wszyscy jesteśmy "równi" i nie powinniśmy nikogo "dyskryminować".

Czemu próbujesz być na siłę wredny? Nie jestem psem ogrodnika, po prostu wiem ile pracy kosztuje stopniowa redukcja masy, i wiem, jak działa efekt yoyo, bo zrzuciłem kiedyś 7 kg w niecałe 2 tygodnie. Stąd moje obawy co do efektów nagłej redukcji tkanki tłuszczowej, bez treningu, przyzwyczajania organizmu do nowej sytuacji.

@ k0mandos

 

no comment

Skoro tak twierdzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten cały sprzeciw (mój też) bierze się z zazdrości. Dlaczego ktoś ma mieć łatwiej niż ja ? Ja się męczyłem aby wypracować taką formę, ja robiłem sobie wyrzeczenia aby utrzymać taką formę. Ktoś inny po prostu zeżre pigułę i już ? Niesprawiedliwe, chociaż nie zakazuję - sam takich piguł brał nie będę. Wolę mieć radochę, że sam z siebie potrafię mieć taką formę, a nie z powodu tabletek.

Tak samo jest z mięśniakami - są ludzie co ćwiczą pół życia by mieć metr w bicepsie, są też ludzie którzy dojdą do tego w tydzień i po tonie prochów. Pomijam kwestię efektów ubocznych. Gdyby ich nie było - to kto by miał lepiej ? Efekt ten sam, środki inne. Od człowieka zależy czy będzie zazdrościł drugiemu wybranej drogi do tych efektów. Ja zazdroszczę, zazdrość rozumiem, ale na taką łatwą i bezbolesną drogę się nie skuszę. Chyba mam coś z sado-maso :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego ktoś ma mieć łatwiej niż ja ? Ja się męczyłem aby wypracować taką formę, ja robiłem sobie wyrzeczenia aby utrzymać taką formę.

 

Wygląda na to że to twoje ja się tak męczyło a nie TY.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha! Cud pigułka! Nie podoba mi się to. Pigułki nie zawsze wiele dają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem, czy zauważyliście to samo, co ja.

Przypuśćmy, że taka pigułka się pojawia i nie ma skutków ubocznych. Ale budzi sprzeciw, prawda? To widać zresztą po komentarzach. A dlaczego budzi sprzeciw? Przecież powinno cieszyć, że ci, którzy lubią się obżerać niezdrowym jedzeniem, będą zdrowsi. W końcu to ich sprawa, a wszyscy na tym zyskają.

Czy ten sprzeciw nie jest czasem spowodowany tym, że podświadomie uważamy, iż za pewne zachowania (tu: nieumiarkowanie w jedzeniu) należy się kara?

 

Ja mam o tyle dobrze, że mogę jeść co chcę i ile chcę, i nadal wyglądam jak Apollin czy insza Wenus, więc akurat pigułka nie dla mnie. Ale sam fakt, że budzi sprzeciw jest zastanawiający, prawda?

przeglądam sobie artykuły o otyłości, i oczywiście rzucają mi się w oczy 2 tendencje. Albo doczekamy się stworzenia środka (co będzie pierwsze :P), który będzie pozwalal się obżerać bezkarnie bez skutków w postaci wałków tłuszczu (i tu zagadka, co wymysli w odpowiedzi natura, która uwielbia sobie robić żarty i nie dawać sie wpuszczać w maliny :D), albo skutecznego hamowania laknienia (czyli manipulacja neuroprzekaźnikami czy/i grzebanie w dna, ale ta droga wydaje mi się mieć o tyle sens, że wyregulowanie pracy osrodków sytości i łaknienia nie wizualizuje się gdzieś w tle perspektywą przekształcania organizmu w perpetuum mobile :D, jak w przypadku przepuszczania związków przez ciało, tak by bylo fajnie bo słodko i z kremem :D, a nie odkładalo się jako ten bojlerek czy w biodrach, czy gdzie tam ;)).

I teraz jedyne ;) co mnie tu ciekawi, to rzecz wynikająca ze zwykłego pragmatyzmu; na dzień dzisiejszy wielu ludzi musi trzymać gębę na kłódkę, chcąc mieć zgrabną sylwetkę. I, chociaż, jeśli db się orientuję, obecnie wykorzystywana jest ok 1/3 produkowanej żywności, kto wykarmiłby ludzkość, która nie musiałaby mieć nad sobą bata w postaci konieczności odmawiania sobie jednego pączka po drugim (czyli patrz wariant nr 1). ;)

 

A co do sprzeciwu jako takiego, nie sądzę, aby chodziło tylko o kary (choć w zawoalowany sposób na pewno tak, ściśle powiązane z tym, co już tu powiedziano, czyli zwykla, nazwijmy to, niechęc: jak to, ja muszę harować na zgrabny tylek i się katować odmową wciągania ciasteczek, a ona wyda dolara :P i może tankować ile chce ;)), co o pigułkowanie wszystkiego. Pigulka na piekno, pigulka na pamięć, pigułka na mądrość, genialność z pipety ;), itd; żaden łyżwiarz śmigający po raz 20tysięczny tą sama jaskółkę nie zdzierżyłby tego, że niedzielny sportowiec robi to samo, bo pyk do buzi tabletka, i proszę, po4ny Salchow. ;) Albo, że nie trafiałby człowieka szlag, gdyby musiał leżeć w ksiązkach n-godzin, ryjąc (przykład choćby medycyna, ale nie tylko, gdzie bez względu na to, jak się jest zdolnym, swoje trzeba zwyczajnie w siebie napchać (i bez skojarzeń :P) ;)), a inny kolo: ciach, i 1000 stron przekartkowanych przez Fakty ;-), a pamięc jak w zabawce Bonda. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie zgadzam się z Twoją wypowiedzią, ale mam jedno "ale". Powstrzymanie łaknienia moim zdaniem nic nie da - wg moich obserwacji ludzie jedzą, bo lubią, a nie dlatego, że są wiecznie głodni. Oczywiście wykluczam tu przypadki prawdziwych zaburzeń, ale zdecydowana większość jest otyła/ma nadwagę przez własne lenistwo i obżarstwo, a nie przez głód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie jedzą bo lubią, jasna sprawa, ale zauważ, że mimo ględzenia niekórych, słusznego bardziej lub mniej lub wcale, na temat uzalezniania od takiej chociażby pornografii - seksoholizm nie jest problemem tego rodzaju (analogicznie, seks, nie licząc osób aseksualnych, teoretycznie wszyscy lubią :P), co otyłośc wlaśnie (w znaczeniu, że to nie jest choroba cywilizacyjna; problem na skalę społeczną), a która, jak wiadomo, niszczy zycie od strony fizycznej i psychicznej (podobnie jak seksoholizm czy uzależnienie od hazardu).

Choć co do seksoholizmu, czy innych nałogów, to jeszcze czas pokaże, jak jest (będzie) ze skalą ich występowania (zdaje się, TVN np. lubi uświadamiać, że automaty do gier dostępne jak kioski zbieraja swoje niezbyt fajne żniwo).

 

Dramat w tym, że u osób otyłych punkt sytosci utrzymuje się na wysokim poziomie, łatwo jest powiedzieć, i będzie to prawdą, jak najbardziej, że wszystko jest winą braku samodyscypliny, poblażania sobie, odpuszczania, lenistwa, etc. Ot, zwykla idea życia, co nie. I jak to mówią, miłe złego początki.

Prawda jest tez taka, że osoba szczupła, która nie ma napadów obżarstwa, nie musi jeść dużych ilości, aby poczuć się najedzona, nie zrozumie, co naturalne, że to nie jest takie proste funkcjonować w społeczeństwie, gdzie żywność jest ogólnodostepna (i trudno, aby bylo inaczej) i musieć się samemu kontrolować, bo osoba szczupła panuje nad wlasnym cialem w dużo wiekszym stopniu, niż osoba otyla nad swoim. Sprawa jest o tyle bardziej skomplikowana, że wychodząc z alkoholizmu musisz przestać pić, a z otyłości - nie możesz przestać jeść.

Ktoś, kto pije tyle co na imprezach też spojrzy z niechecią na tego, co leży w rowie, i nie zastanawia się, że nikt do rowu nie kladzie się od razu na wstępie :D, i że za 5 czy 15 lat sam może zostawiać Las Vegas. :D

 

Dlatego, moim zdaniem, środki hamujące łaknienie, przy okazji nierozwalające wątroby, czy mózgu :D, rózne takie tam wynalazki, jak najbardziej wiele mogą w życiu takich ludzi zmienić. Mogą po prostu osobie otylej dac luksus uwolnienia się od potrzeby siegnięcia po kolejne ciastko; podobnie jak, zdaje się, metadon pomaga heroinistom (choć to z kolei też nie jest taka różowa sprawa, ale już mniejsza).

 

Zresztą. Z tego, co ja wiem, ludzi potrafiących zmienić swoje życie (a czego potrzebę jeśli db pamiętam deklrauje co najmniej 70%), skutecznie do tego, w społeczeństwie mamy aż całe 2%.

To chyba najlepiej świadczyłoby o tym, jak to jest w czlowieku z tą silną wolą i chceniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do seksoholizmu - skala jest znacznie mniejsza, bo seks jest dość drogim towarem, jeśli chce się go kupować. A poza tym jest ogromnym tabu w społeczeństwie. Poza tym seksoholika dość ciężko jest rozpoznać na pierwszy rzut oka, a osoba otyła jest rozpoznawalna od razu.

 

Natomiast co do otyłości najlepszym rozwiązaniem byłaby chyba szeroko zakrojona edukacja, no i skupienie się na nawykach żywieniowych w rodzinach. Jeżeli matka na obiad zabiera dzieciaki do McDonald's albo zostawia im zamrożoną pizzę, to nawet najlepsza pigułka nie rozwiąże tego problemu. Pigułka zmniejszająca łaknienie mogłaby pomóc, ale moim zdaniem w stosunkowo niewielu sytuacjach, bo pierwotnym problemem nie jest zaburzenie łaknienia, tylko zwykłe obżarstwo :P mam wrażenie, że większość osób wpadających później w otyłość je dużo po prostu dlatego, że lubi i że jest to przyjemne, nawet jeśli czasem ma aż od tego boleć brzuch :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, najwięcej w uswiadamianiu społeczeństwa i roli rodziców (pomijam, że mediow również); za sukcesem chyba kazdego tzw. wielkiego człowieka stoi jego wychowawca, a który zadbał o rozwijanie talentu. Żaden 4 latek sam z siebie nie będzie piłował godzinami na skrzypcach. :P

Co do sfery seksualnej, szczerze mówiąc, choć o tym sie głosno i wystepując przed szereg, nie mowi, to nie wiem, czy to jest tabu. Jak najbardziej rozumiem, ale to nie jest moim zdaniem, kwestia marginalna, za dużo tego, od gadżetów na allegro po zwierzenia pań na forach internetowych na temat tego, jacy ich panowie są w łóżku. Ale, tu, jak mówię - jak dla mnie - to się wszystko jeszcze (dopiero) okaże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z seksoholizmem jest jak z każdym innym uzależnieniem. Możliwość rozmów o seksie sama w sobie zła nie jest - przecież nie jest wykluczone, że wielu osobom faktycznie takie fora pomogły. Podobnie z akcesoriami - przecież samo ich używanie przeważnie nie jest jeszcze chorobą (pomijam np. okaleczanie się, bo i tacy są, ale to już są skrajności). To tak samo, jak z jedzeniem i otyłością - samo jedzenie nie jest przecież złe, szkodzi dopiero nieumiejętne korzystanie z możliwości konsumpcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tak jak na chwilę obecną otyłość stanowi problem w pewnych społeczeństwach, tak wydaje mi się (w związku z tym, że seks w gruncie rzeczy nie stanowi tematu tabu), z seksoholizmem tak nie jest (przynajmniej jeszcze), podobnie jak z hazardem (w tym sensie, że rzecz dotyczy pewnego marginesu). Ale być może jestem w błędzie. Nie wydaje mi się też, by seks był dość drogim towarem, przynajmniej nie dla mieszkańców krajów, w których sytuacja gospodarcza jest lepsza niż w Pl, tak to ujmę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seks być może nie jest tematem tabu w sensie anonimowego gadania, ale opowiadanie o własnym życiu seksualnym, a tym bardziej o problemach, to jednak wciąż rzadkość. Popatrz choćby na to, jak niewielu ludzi chodzi do seksuologa - niedawno czytałem, że od momentu wystapienia zaburzeń erekcji do wizyty u lekarza mija u typowego faceta półtora roku(!!!).

 

Za to na pewno masz rację, że mimo wszystko seksoholizm jest zjawiskiem znacznie rzadszym od otyłości.

 

Pozdrawiam :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie mikroosie mnie co raz bardziej przekonujesz do swojego poglądu. Czytałem kiedyś taką krótką historyjkę napisaną przez ćpuna (w sensie profesjonalnego opiatowaca:)). Opowiadał o swoim poranku, pobudka na skręcie, wymioty, krew, syf brud, zimnica. Udawał się do bramy po dawkę. I najdokładniej był opisany proces przygotowywania heroiny. Dla niego to oczekiwanie na ulgę, kiedy już nakładał igłę, wypuszczał powietrze, kierował się w stronę żyły, to było podstawą nałogu. Określił to jako najprzyjemniejsze oczekiwanie na to uczucie euforii i lekkości, kiedy był pewien, że nic już mu jej nie zabierze. Wydaje mi się, że z jedzeniem jest dokładnie tak samo. Otyli nie jedzą bo lubią być najedzeni - tylko sam proces jedzenia, kiedy widzą już przed sobą na talerzu swoją ulubioną potrawę i wiedzą, że nikt im jej już nie zabierze. To by faktycznie trzymało się kupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie mikroosie mnie co raz bardziej przekonujesz do swojego poglądu. Czytałem kiedyś taką krótką historyjkę napisaną przez ćpuna (w sensie profesjonalnego opiatowaca:)). Opowiadał o swoim poranku, pobudka na skręcie, wymioty, krew, syf brud, zimnica. Udawał się do bramy po dawkę. I najdokładniej był opisany proces przygotowywania heroiny. Dla niego to oczekiwanie na ulgę, kiedy już nakładał igłę, wypuszczał powietrze, kierował się w stronę żyły, to było podstawą nałogu. Określił to jako najprzyjemniejsze oczekiwanie na to uczucie euforii i lekkości, kiedy był pewien, że nic już mu jej nie zabierze. Wydaje mi się, że z jedzeniem jest dokładnie tak samo. Otyli nie jedzą bo lubią być najedzeni - tylko sam proces jedzenia, kiedy widzą już przed sobą na talerzu swoją ulubioną potrawę i wiedzą, że nikt im jej już nie zabierze. To by faktycznie trzymało się kupy.

Podstawą nałogu faktycznie było zaspokojenie głodu, jego ulga przez Ciebie opisywana wiązala się po prostu z  tym, co miało nastąpić i tyle. Nie ma ćpania dla idei ćpania, picia dla idei picia, i obżerania się dla idei obżerania, owszem, jedzenie jest przyjemną czynnością ale w gruncie rzeczy chodzi o to, aby się napchać i był spokój. Z seksem podobnie, czynności doprowadzające do orgazmu, stymulowanie nerwów, jest fajne, po finale drażniące. Za to picie wódki samo w sobie przyjemne nie jest, podobnie jak dawanie sobie w kanał, przyjemne jest dopiero to, co wiesz, że dzięki temu nastąpi. Stąd oczywiscie przygotowywanie działki może być wręcz celebrą, podobnie jak od razu zrobi się milej gdy trzyma się butelkę w ręce; gdy się widzi cysternę butelek i wszystkie z nalepką: tylko twoje. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha! Cud pigułka! Nie podoba mi się to. Pigułki nie zawsze wiele dają.

All the fuckin right!! Zależy od chemii konkretnego mózgu/całego organizmu.

Lub innej specyfiki źródła tych samych objawów dla uogólnionego problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone na modelach mysich, u których poprzez dietę wysokotłuszczową wywołano otyłość wykazały, że samice, w przeciwieństwie do samców, są lepiej chronione przed otyłością i towarzyszącym jej stanem zapalnym, gdyż w ich organizmach dochodzi do większej ekspresji proteiny RELM-α. Stwierdziliśmy, że komórki układu odpornościowego oraz RELM-α są odpowiedzialne za międzypłciowe różnice w reakcji układu odpornościowego na otyłość, mówi profesor Meera G. Nair z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside. Jest ona współautorką badań prowadzonych wraz z profesor Djurdjicą Coss.
      Do białek z rodziny RELM (resistin-like molecule), obok rezystyny, należą też RELM-α i RELM-β. Do wysokiej ekspresji RELM zachodzi w czasie infekcji i stanów zapalnych. Gdy tylko u myszy pojawia się infekcja, błyskawicznie dochodzi do uruchomienia produkcji RELM-α, które ma chronić tkanki. RELM-α reguluje działanie dwóch typów komórek układu odpornościowego: przeciwzapalnych makrofagów i eozynofili. Autorki badań zaobserwowały, że samce myszy wykazywały niższą ekspresję RELM-α, miały mniej eozynofili, a więcej prozapalnych makrofagów, które wspomagały otyłość. Gdy uczone usunęły RELM-α u samic odkryły, że nie były one chronione przed otyłością, miały mniej oezynofili, a więcej makrofagów – podobnie jak samce.
      Mogłyśmy jednak zredukować otyłość u samic myszy podając im eozynofile lub RELM-α to sugeruje, że mogą być one obiecującymi środkami terapeutycznymi, mówi Nair.
      Niedobór RELM-α miał duży wpływ na samców, ale wciąż był on mniejszy niż na samice. Prawdopodobnie dlatego, że samice mają wyższy poziom RELM-α, zatem niedobory bardziej wpływają na ich organizm. Z naszych badań płynie wniosek, że w chorobach metabolicznych, takich jak otyłość, konieczne jest branie pod uwagę różnic międzypłciowych, stwierdza Coss.
      Najważniejsze jednak jest odkrycie nieznanej dotychczas, zależnej od płci, roli RELM-α w modulowaniu reakcji metabolicznej i zapalnej na indukowaną dietą otyłość. Istnieje „oś RELM-α-eozynofile-makrofagi”, która chroni kobiety przed otyłością i stanem zapalnym wywoływanymi dietą. Wzmocnienie tego szlaku może pomóc w walce z otyłością, dodaje Nair.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Cukrzycą określa się grupę chorób metabolicznych charakteryzującą się przewlekłą hiperglikemią czyli podwyższonym poziomem glukozy we krwi. Istotną rolę w regulacji gospodarki węglowodanowej we krwi odgrywa insulina - hormon który wydzielany jest przez trzustkę. Insulina odpowiada za regulację transportu glukozy do komórek zmniejszając jej poziom we krwi obwodowej.
      Obecnie wyróżniamy dwa główne typy cukrzycy:
      Cukrzycę typu 1, w której dochodzi do zniszczenia komórek beta trzustki co prowadzi z reguły do bezwzględnego braku insuliny.
      Cukrzycę typu 2, nabytą, która spowodowana jest najczęściej opornością tkanek na insulinę. Cukrzyca charakteryzuje się objawami klinicznymi tj.: zwiększenie częstości oddawania moczu, wzmożone pragnienie, osłabienie, nieuzasadnione zmniejszenie masy ciała. U większości osób objawy te występują późno zatem konieczne jest wykonywanie badań przesiewowych.
      Współczesna medycyna posiada szeroki wachlarz badań dzięki, którym możemy diagnozować cukrzycę, stany przedcukrzycowe, insulinooporność oraz funkcje wydzielnicze trzustki. Wśród tych badań można wyróżnić: badanie glukozy na czczo, badanie glikemii przygodnej, badanie glukozy w moczu, doustny test obciążenia glukozą (OGTT), badanie peptydu-c, badanie odsetka hemoglobiny glikowanej (HbA1c), monitorowanie poziomu glukozy za pomocą glukometru oraz CGM.
      Według stanowiska Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego z 2019 roku, podstawą do rozpoznania cukrzycy jest występowanie 1 z 3 kryteriów:
      – objawy hiperglikemii i glikemia przygodna ≥ 200 mg/dl,
      – dwukrotna glikemia na czczo ≥ 126 mg/dl,
      – glikemia 2h po posiłku ≥ 200 mg/dl.
      W roku 2021 Polskie Towarzystwo Diabetologiczne zdecydowało się umieścić w Zaleceniach dotyczących postępowania u chorych na cukrzycę badanie odsetka hemoglobiny glikowanej (HbA1c) w kryteriach rozpoznania cukrzycy. Do tej pory badanie to było stosowane do określania wyrównania cukrzycy u pacjentów na przełomie ostatnich trzech miesięcy. Aktualne zalecenia podają, iż lekarz może rozpoznać cukrzycę u pacjenta z wynikiem HbA1c powyżej 6,5%.
      Nasuwa się pytanie, czy badane odsetka hemoglobiny glikowanej może zastąpić doustny test obciążenia glukozą (OGTT) w rozpoznawaniu zaburzeń gospodarki węglowodanowej?
      Doustny test tolerancji glukozy (OGTT) został stworzony, aby określać tolerancję węglowodanów w organizmie. Badanie polega na pobraniu krwi żylnej na czczo oraz po 1 i 2 godzinach od wypicia 75g roztworu glukozy (*może się różnić w zależności od zaleceń lekarza). Podczas tego testu można równocześnie oznaczyć poziom glukozy i insuliny. Dzięki temu jest stosowany do określania tolerancji węglowodanów, zdolności komórek beta trzustki do wydzielania insuliny oraz wrażliwości tkanek na insulinę.
      Badane odsetka hemoglobiny glikowanej HbA1c jest stabilnym wskaźnikiem ekspozycji na glikemię przez okres ostatnich 3 miesięcy. Używano go do tej pory do monitorowania terapii u pacjentów z zdiagnozowaną cukrzycą. Za prawidłowo wyrównaną
      glikemię uznaje się poziom HbA1c < 7%
      Powszechnie wiadomo, że na wynik doustnego testu tolerancji glukozy (OGTT) wpływ ma wiele czynników. Jednym z najważniejszych jest przygotowanie pacjenta do badania.Pacjent musi być bezwzględnie na czczo (12h przerwy od ostatniego posiłku). Badania nie można wykonywać w czasie choroby, ciężkich treningów, ani w czasie stosowania nagłych restrykcji pokarmowych. Czas trwania badania to około 2 godziny i może się on wydłużyć w zależności od zaleceń lekarza. W tym czasie nie można nic jeść ani pić, nie można także wykonywać nadmiernej aktywności fizycznej. Zaleca się pozostanie w przychodni bądź laboratorium przez cały czas trwania badania.Obowiązkiem personelu jest zwrócić szczególną uwagę na przeprowadzenie z pacjentem dokładnego wywiadu oraz staranne przygotowanie do pobrania krwi gdyż częste powtarzanie tego badania nie pozostaje bez wpływu na organizm.
      Natomiast badanie HbA1c jest mniej wrażliwe na błędy fazy przedanalitycznej i analitycznej. Badanie to można wykonać o każdej porze dnia bez konieczności bycia na czczo. Parametr oznaczany jest z jednego pobrania, a badanie można również wykonać z materiału krew EDTA pobranego do badania morfologii krwi.
      Analizując tylko fazę przed analityczną i analityczną badań można stwierdzić, że test HbA1c jest rokującym kandydatem do skriningu pacjentów w celu rozpoznania cukrzycy. Czy zatem występuje istotna korelacja pomiędzy wynikami tych badań u diagnozowanych pacjentów?
      Esther Y T Yu i wsp. na Uniwersytecie w Hong Kongu przeprowadzili badania wśród 1128 osób, z których 229 miało zdiagnozowaną cukrzycą na podstawie testu OGTT. Czułość i swoistość testu HbA1c ≥ 6.5% wynosiły odpowiednio 33,2% i 93,5% u osób z wcześniej zdiagnozowaną cukrzycą na podstawie testu OGTT. Kiedy progiem odcięcia różnicowania chorych na cukrzycę było HbA1c ≥ 6,3% czułość i swoistość wynosiła odpowiednio 56,3% i 85,5%. Dla progu HbA1c ≥ 5,6% ma najwyższą czułość i swoistość wynoszącą odpowiednio 96,1% oraz 94.5%
      X. L. Dong i wsp. również przeprowadzili badania porównując wyniki badania HbA1c oraz testu OGTT. Wśród 701 uczestników badania, u 65 z nich została zdiagnozowana cukrzyca na podstawie badania HbA1c ≥ 6.5 % natomiast u 94 uczestników zdiagnozowano cukrzycę testem OGTT. W porównaniu z testem OGTT czułość i swoistość przy HbA1c > 6.5 % była odpowiednio 48.2% oraz 97.8%. Aż u 30,7% uczestników u których wynik badania HbA1c był powyżej 6.5% nie została zdiagnozowana cukrzyca na podstawie testu OGTT. Natomiast u 52%, u których na podstawie testu OGTT została zdiagnozowana cukrzyca, nie wykryto jej badaniem HbA1c ≥ 6.5 %
      Specyfika testu OGTT powoduje bardzo sceptyczne nastawienie pacjentów do niego. Łatwiejsze i bardziej komfortowe wydaje się być wykonanie badania HbA1c. Badanie odsetka hemoglobiny glikowanej może mieć istotne zastosowanie w monitorowaniu leczenia cukrzycy oraz może być jednym z badań wskazujących rozpoznanie choroby, ale wyniki HbA1c poniżej 6,5% nie wskazują na brak cukrzycy lub stanu przedcukrzycowego u pacjenta ze względu na niską czułość badania. U tych pacjentów należy przeprowadzić dodatkową diagnostykę.
      BIBLIOGRAFIA:
      Current Topics in Diabetes 2022 | Curr Top Diabetes, 2022; 2 (1): 1–134 Dong XL, Liu Y, Sun Y, Sun C, Fu FM, Wang SL, Chen L. Comparison of HbA1c and OGTT criteria to diagnose diabetes among Chinese. Exp Clin Endocrinol Diabetes. 2011 Jun;119(6):366-9. doi: 10.1055/s-0030-1267183. Epub 2010 Nov 19. PMID: 21104578 Solnica B., Dembińska-Kieć A., W. Naskalski J. (2017) Diagnostyka laboratoryjna z elementami biochemii klinicznej. Wrocław: Edra Urban & Partner Yu EY, Wong CK, Ho SY, Wong SY, Lam CL. Can HbA1c replace OGTT for the diagnosis of diabetes mellitus among Chinese patients with impaired fasting glucose? Fam Pract. 2015 Dec;32(6):631-8. doi: 10.1093/fampra/cmv077. Epub 2015 Oct 14. PMID: 26467644; PMCID: PMC5926458.
      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z Tufts University postanowili poszukać związków chemicznych, które spowalniałyby postępy choroby Alzheimera. W laboratorium na hodowlach komórek z alzheimerem przetestowali 21 związków, sprawdzając ich wpływ na formowanie się blaszek β-amyloidowych. Blaszki takie odkładają się w mózgach osób cierpiących na alzheimera.
      Naukowcy odkryli, że dwa powszechnie dostępne związki – katechiny z zielonej herbaty oraz obecny w czerwonym winie i innych produktach resweratrol – zmniejszają formowanie się blaszek w komórkach mózgu. Uczeni stwierdzili jednocześnie, że skutku uboczne – o ile w ogóle występują – są minimalne. Wyniki badań opublikowano na łamach Free Radical Biology and Medicine.
      Wspomniane związki najpierw przetestowano na uproszczonym modelu, a następnie te najbardziej obiecujące testowano z wykorzystaniem trójwymiarowego modelu tkanki nerwowej. Model taki buduje się z jedwabnej gąbki na którą nanoszone są komórki ludzkiej skóry. Komórki te przeprogramowuje się metodami inżynierii genetycznej tak, by zmieniały się z progenitorowe komórki macierzyste układu nerwowego. Przeprogramowane komórki namnażają się na gąbce, dzięki czemu powstaje trójwymiarowy sieć neuronów, podobna do tej znajdujące się w mózgu.
      Już przed kilkoma miesiącami naukowcy z Tufts wykazali, że blaszki β-amyloidu odkładają się pod wpływem wirusa opryszczki. Część badanych środków spowalniała tworzenie się złogów β-amyloidu dzięki swojemu działaniu antywirusowemu. Jednak naukowcy chcieli znaleźć te związki, które działają niezależnie od obecności wirusa.
      Wstępne badania pokazały, że 5 z testowanych związków ma silny wpływ na formowanie się blaszek, a jednocześnie nie wykazuje właściwości przeciwwirusowych. Obok katechin i resweratrolu są to kurkumina z ostryżu długiego, lek przeciwcukrzycowy Metformina oraz citikolina. Po zbadaniu skutków ubocznych i efektywności okazało się, że najlepsze są katechiny i resweratrol.
      Główna autorka badań, Dana Cairns, przypomina, że zaobserwowanie jakichś skutków w laboratorium nie oznacza, że będą one występowały też w organizmie.  Niektóre związki nie są w stanie przekroczyć bariery krew-mózg, więc nie mogą zapobiegać tworzeniu się blaszek, inne mogą charakteryzować się niską biodostępnością, zatem nie będą łatwo przenikały do krwi.
      Dokonane odkrycie może być mimo to znaczące, gdyż katechiny i resweratrol są łatwo dostępne i bezpieczne. Być może zainteresują się nimi producenci leków i, na przykład, rozpoczną nad nimi prace w celu zwiększenia ich biodostępności czy możliwości przenikania przez barierę krew-mózg.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania profilu lipidowego pozwalają określić ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2. i choroby układu krążenia na dekady przed ich pojawieniem się, twierdzą naukowcy z Lipotype, Uniwersytetu w Lund oraz Twincore Centre for Experimental and Clinical Infection Research. Ich zdaniem szczegółowe opisanie profilu lipidowego pozwalałoby zapobiec cukrzycy u osób, u których profil taki byłby niekorzystny. Wystarczyłaby bowiem wówczas zmiana diety i stylu życia, by ustrzec się przed cukrzycą.
      Określenie ryzyka na podstawie łatwego do wykonania, szybkiego i taniego badania, mogłoby uzupełnić stosowane dotychczas metody zapobiegania chorobom. Wykazaliśmy, jak opisanie profilu lipidowego może pomóc w wykrywaniu osób szczególnie narażonych na rozwój cukrzycy i chorób układu krążenia, stwierdzili autorzy badań. W przypadku obu chorób istnieją grupy ludzi narażonych na niezwykle wysokie ryzyko. Profil lipidowych tych grup wykazuje duże odchylenia od normy i może być prognostykiem przyszłego rozwoju choroby.
      Wiemy, że cukrzyca i choroby układu krążenia są powiązane z dietą i stylem życia. Możliwość wczesnego zidentyfikowania osób szczególnie narażonych pozwalałoby zapobiec rozwojowi tych schorzeń. Obecnie ryzyko rozwoju wspomnianych chorób jest oceniane głównie na podstawie historii pacjenta, jego obecnego stylu życia i diety oraz na badaniu dwóch typów cholesterolu, LDL i HDL. Jednak ludzka krew zawiera ponad 100 rodzajów lipidów, a ich zbadanie pozwala znacznie lepiej określić metabolizm i homeostazę organizmu.
      Z artykułu opublikowanego na łamach PLOS Biology dowiadujemy się, że autorzy badań wzięli pod uwagę dane dotyczące ponad 4000 zdrowych mieszkańców Szwecji w średnim wieku. U osób tych przeprowadzono pierwsze szczegółowe badania w latach 1991–1994, a następnie potarzano je do roku 2015. Zintegrowaliśmy dane genetyczne, profil lipidowy i standardowe dane kliniczne, w celu oceny przyszłego ryzyka cukrzycy typu 2. i chorób układu krążenia u 4067 osób, które wzięły udział w długoterminowych badaniach kohortowych Malmö Diet and Cancer-Cardiovascular Cohort, informują autorzy artykułu. Zmierzono poziom 184 lipidów we krwi pacjentów. W czasie trwania badań cukrzyca typu 2. pojawiła się u 13,8% uczestników, a choroby układu krążenia u 22%.
      Okazało się, że szczegółowe badania profilu lipidowego pozwalają na dekady wcześniej przewidzieć ryzyko rozwoju obu chorób. Dzięki temu, zmieniając dietę i styl życia, możemy uniknąć ich pojawienia się.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od dawna wiadomo, że nadciśnienie i cukrzyca są ze sobą powiązane. W końcu odkryliśmy przyczynę tego związku, a odkrycie to może doprowadzić do opracowania nowych strategii leczenia, mówi profesor Julian Paton z University of Auckland. Nowozelandczycy, we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu w Bristolu odkryli, że tym, co łączy nadciśnienie z cukrzycą jest glukagonopodobny peptyd 1 (GLP-1).
      Dotychczas wiedzieliśmy, że GLP-1 jest uwalniany w jelitach po posiłku i stymuluje wydzielanie insuliny w trzustce. Teraz okazało się, że GLP-1 stymuluje również kłębek szyjny. Naukowcy wykorzystali szczury z nadciśnieniem i bez nadciśnienia oraz sekwencjonowanie RNA do sprawdzenia, w jaki sposób dochodzi do stymulacji kłębka przez GLP-1. Okazało się, że u zwierząt z nadciśnieniem receptor GLP-1 jest mniej wrażliwy.
      Kłębek szyjny to miejsce, w którym GLP-1 wpływa zarówno na poziom cukru we krwi, jak i na ciśnienie. Całość jest koordynowana przez układ nerwowy, który otrzymuje instrukcje z kłębka szyjnego, wyjaśnia Paton.
      Profesor Rod Jackson, znany specjalista epidemiologii chorób przewlekłych, dodaje: Wiemy, że u osób z wysokim poziomem cukru bardzo trudno jest kontrolować nadciśnienie. Dlatego też to istotne odkrycie, gdyż wskazuje ono, że podając GLP-1 możemy potencjalnie jednocześnie obniżyć poziom cukru i ciśnienie u pacjentów.
      Leki biorące na cel receptor GLP-1 są szeroko używane w terapii cukrzycy. Obniżają one poziom cukru i obniżają ciśnienie. Jednak dotychczas nie wiedzieliśmy, dlaczego tak się dzieje. Badania te pokazują, że leki te mogą wpływać na kłębek szyjny i dzięki temu przeciwdziałać nadciśnieniu. Dzięki temu odkryciu już rozpoczęliśmy planowanie badań na ludziach. Chcemy w ich ramach opracować najlepszą strategię leczenia najbardziej zagrożonych pacjentów, cierpiących jednocześnie na cukrzycę i nadciśnienie, dodaje główny autor badań, doktorant Audrys Pauža z laboratorium profesora Davida Murphy'ego z Bristol Medical School.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...