Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Holenderska firma United Drinks and Beauty Corporation twierdzi, że wyprodukowała papierosa w płynie: napój ziołowy o smaku owocowym, który wywołuje te same efekty. Wg producenta, Liquid Smoking to doskonały sposób na poradzenie sobie z zakazem palenia w miejscach publicznych.

Holendrzy mają nadzieję, że w Wielkiej Brytanii napój trafi na sklepowe półki w gorącym okresie handlowym – tuż przed Bożym Narodzeniem. Co ważne, nie zawiera on nikotyny, ale wyciąg z roślin południowoafrykańskich, wykorzystywanych przez Buszmenów od XIV wieku. Ci wprawiają się w przyjemny stan, żując mieszankę z liści, United Drinks and Beauty Corporation bazuje na zwykłym ekstrakcie.

Producent chciałby powtórzyć sukces Red Bulla i wprowadzić Liquid Smoking do barów. Tam mógłby być sprzedawany "w pojedynkę" albo jako składnik energetyzujących drinków. Puszka o pojemności 275 ml to zaledwie 21 kalorii.

Przy sprzedaży nie będzie ograniczeń wiekowych, ale producent twierdzi, że nie zalecałby sięgania po napój osobom poniżej 15. roku życia. Martin Hartman, dyrektor wykonawczy, przekonuje, że nie uzyskano wyników świadczących o szkodliwości, ale ostrożności nigdy nie za wiele.

United Drinks and Beauty Corporation czeka na pozwolenie od odpowiednich instytucji, by rozpocząć sprzedaż papierosów w płynie w macierzystej Holandii.

Po wypiciu napoju początkowo pojawia się stan lekkiej euforii, wzrasta czujność, potem człowiek się rozluźnia. Głód nikotyny zostaje zaspokojony na 1-2 godziny. Członkowie ruchów antynikotynowych pochwalają podobne inicjatywy, nie podoba im się jednak design puszki, która bardzo przypomina paczkę papierosów. Wg nich, stanowi to zachętę do sięgnięcia po oryginał. Zastanawiają się też, czy tak jak w przypadku innych tego typu napojów, nadmierne spożycie nie będzie prowadzić do bezsenności, nadaktywności i stanów lękowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomekx2

... i czy nie jest to kolejny środek uzależniający. Czekamy na wyniki testów na Holendrach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepsze to niż smród na drogach, przystankach i w parkach. A design... chyba taki być powinien, aby produkt był rozpoznawalny przez wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie cały czas zastanawia, dlaczego ludzie zażywają nikotynę w najmniej przyjazny otoczeniu sposób.

Mam nadzieję że ten produkt się rozpowszechni i wyprze papierosy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale w paleniu nie chodzi o nikotynę, tylko o zwykłe,a teraz już "tradycyjne" puszczenie dymka. jak może jakiś napój zastąpić papierocha? co za bezmózgie yeti to wymyśliło. <śmiech na sali>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę być złośliwy, ale dobrowolne, bezpośrednie wdychanie rakotwórczych produktów spalania biomasy roślinnej też nie brzmi jak szczególnie inteligentne zachowanie. Taniej jest podłączyć się do rury wydechowej samochodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Po wypiciu napoju początkowo pojawia się stan lekkiej euforii, wzrasta czujność, potem człowiek się rozluźnia. Głód nikotyny zostaje zaspokojony na 1-2 godziny"

 

rozumiem, że nałogowy palacz musi zacząć nosić ze sobą tobołek na kilkanaście puszek napoju dziennie? nie wiem, co będzie bardziej opłacalne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co za bezmózgie yeti wymyśliło papierosy ? To jest napój dla ludzi uzależnionych od nikotyny, którzy przebywając w jakimś miejscu (gdzie nie można palić), będą silnie odczuwać ten głód. Albo wyjść na zewnątrz (marznąć, czy stać ponownie w kolejce do wyjścia), albo wypić taki napój.

Tak w ogóle jakieś bezmózgie yeti wcinają nicorette i jest dobrze ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-ten napój nie zmniejszy ilości palaczy.

-znam kilka osób, które rzuciły po nicorette.

-rzucenie papierosów zależy TYLKO I WYŁĄCZNIE od naszej woli. przecież wystarczy, że nie wezmę nicorette czy też nie napiję się tego napoju i chęć może wrócić dość szybko.

 

"A co za bezmózgie yeti wymyśliło papierosy "

 

dziwne, że ludzie palący naturalny tytoń nie umierają na raka

 

http://havanajournal.com/images/uploads/big_cuban_cigar.jpg :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A skąd jesteś taki pewien tego, że ten napój nie zmniejszy ilości palaczy ?

Dlaczego nicorette działa, a ten napój nie ? Przecież różnią się tylko stanem skupienia - przynajmniej takie odnoszę wrażenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cygara się pyka (jak fajkę) a nie wdycha jak papierosa.

 

Co ważne, nie zawiera on nikotyny, ale wyciąg z roślin południowoafrykańskich, wykorzystywanych przez Buszmenów od XIV wieku.

 

Tytoń nie z tytoniu ... to chyba jakaś kpina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
dziwne, że ludzie palący naturalny tytoń nie umierają na raka

Że co proszę?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tytoń naturalny, bez żadnych dodatków chemicznych nie powoduje żadnego raka!

 

"Japonia i Grecja mają największą na świecie ilość dorosłych palaczy tytoniu, ale najniższy wskaźnik raka płuc. Dla kontrastu, Ameryka, Australia, Rosja i pewne grupy wysp na Pacyfiku – mają najniższy wskaźnik dorosłych palaczy w świecie. Ale największą liczbę przypadków raka płuc. Jest to clue Nr 1 w odsłanianiu absurdalnego, choć już utrwalonego poglądu w zachodniej medycynie, że „palenie powoduje raka płuc”."

 

więcej na

http://www.alternatywa.com/modules.php?name=News&file=print&sid=898

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czysta korelacja, na dodatek uwzględnia wyłącznie jeden czynnik, czyli tytoń. Poza tym ciężko, żeby Grecja z populacją 10,7 mln mieszkańców miała więcej przypadków raka płuc (tak napisano w artykule: "ilość przypadków", ale nie odsetek) niż USA z niemal 30-krotnie większą populacją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Japonia i Grecja mają największą na świecie ilość dorosłych palaczy tytoniu, ale najniższy wskaźnik raka płuc. Dla kontrastu, Ameryka, Australia, Rosja i pewne grupy wysp na Pacyfiku – mają najniższy wskaźnik dorosłych palaczy w świecie. Ale największą liczbę przypadków raka płuc. Jest to clue Nr 1 w odsłanianiu absurdalnego, choć już utrwalonego poglądu w zachodniej medycynie, że „palenie powoduje raka płuc”.

 

To da się wytłumaczyć... Jak wiadomo, bierne palenie jest bardziej szkodliwe,

tak więc jeżeli w grupie 4 osób, pali tylko 1, to 3 osoby dostaną raka, Jeżeli natomiast palą 3 osoby z 4, to tylko jedna 'zejdzie' :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najzabawniejsze jest to jak niepalący wypowiadają się na temat palenia (no może zabawniesze jest jeszcze kiedy facet wypowiada się na temat bólów porodowych). ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najzabawniejsze jest to jak niepalący wypowiadają się na temat palenia (no może zabawniesze jest jeszcze kiedy facet wypowiada się na temat bólów porodowych). ;D

Najzabawniejsze jest to, że waldi chciał się wypowiedzieć inteligentnie, a wyszło jak zawsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem pomysł kiepski. W klubach większość osób pali, bo lubi puszczać sobie dymek do piwka - mi się np. tak zdarza. Cały sens palenia w moim przypadku skupia się właśnie na "puszczaniu dymka". Dla kogoś, kto nigdy nie palił może wydawać się to groteskowe, ale na prawdę w tym coś jest.

Stąd napój ten na pewno nie znajdzie konsumentów w lokalach. Nałogowi palacze? Cóż, prędzej kupią właśnie nicorret reklamowany jako lekarstwo na nałóg, niż taki substytut.

 

I Waldi ma trochę racji w tym, że osoby nie palące całkiem inaczej podchodzą do tematu. Osobiście również drażni mnie, gdy ktoś smrodzi mi pod nosem na peronie, ale nie rozumiem np. tekstów typu lepiej jest się podłączyć do rury wydechowej. To może zamiast wina do obiadku, napić się denaturatu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że wino w pewnych ilościach jest wyraźnie korzystne dla zdrowia. Papieros w żadnych nie jest. I to jest ta istotna różnica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Problem w tym, że wino w pewnych ilościach jest wyraźnie korzystne dla zdrowia. Papieros w żadnych nie jest. I to jest ta istotna różnica.

 

Skąd ty to wiesz ?? przecież ty nie palisz.

 

 

 

 

 

Re: Bo mam głowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ty nie jesteś mionem, więc skąd wiesz, że pięć mionów przebija ludzką głowę w ciągu sekundy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Lepsze to niż smród na drogach, przystankach i w parkach

I pety wszędzie na chodnikach, ziemi, trawie, w lesie, na ścieżkach górskich. Jeżeli już palicie, pamiętajcie - ziemia nie jara.  Swoją drogą mam nadzieje że kto się przestawi, nie będzie rzucał opakowania po soczku na ziemie.

rzucenie papierosów zależy TYLKO I WYŁĄCZNIE

Prawda.

nie wiem, co będzie bardziej opłacalne.

Właśnie, ciekawe ile będzie kosztować taki soczek i ile wystarczy by zaspokoić głód nikotynowy.

ale w paleniu nie chodzi o nikotynę, tylko o zwykłe,a teraz już "tradycyjne" puszczenie dymka

I tu masz rację. sam pamiętam jak paliłem, jak to było. Pamiętam również jak ciężko było mi rzucić. Ale uwarzam palenie w publicznym miejscu za rzecz nie w porządku. Sam możesz się truć, takie twoje prawo, ale dlaczego uszczęśliwiasz tym innych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ekstrakt z nasion azjatyckiego drzewa melinjo (Gnetum gnemon) stymuluje produkcję hormonu adiponketyny. Zespół Kumamoto University uważa, że będzie to można wykorzystać w terapii otyłości i cukrzycy.
      Owoce G. gnemon mają silne właściwości przeciwutleniające i przeciwbakteryjne. Zawierają duże ilości polifenoli. Japończycy podkreślają, że gnetyna C, oligomer resweratrolu, który występuje w dużych ilościach w ekstrakcie z nasion tej rośliny (ang. Melinjo seed extract), wykazuje większą aktywność antyoksydacyjną i pozostaje w organizmie dłużej niż resweratrol. Szczegółowy mechanizm wpływu MSE pozostawał jednak nieznany.
      Ekipa dr. Kentaro Onikiego przeprowadziła badania na 42 zdrowych mężczyznach. Wylosowano ich do 3 grup: jedna przyjmowała 150 mg MSE dziennie, druga 300 mg dziennie, a trzecia zażywała placebo; codziennie rano przez 14 dni ochotnicy łykali 2 tabletki (2x75 mg, 2x150 mg lub 2xplacebo). Okazało się, że doustne przyjmowanie 300 mg MSE zwiększało stosunek frakcji wysokocząsteczkowej adiponektyny (ang. HMW adiponectin) do adiponektyny całkowitej.
      Adiponektyna to polipeptyd syntetyzowany przez tkankę tłuszczową. Jej stężenie rośnie ze spadkiem masy ciała. Bardzo ważne metabolicznie działanie adiponektyny polega na wpływie na zmniejszenie insulinooporności. Co istotne, oprócz działania antydiabetogennego oraz przeciwzapalnego hormon ten może działać przeciwmiażdżycowo. Adiponektyna występuje w surowicy w postaci kilku frakcji. Frakcję wysokocząsteczkową, która składa się z ok. 16 cząsteczek tego peptydu, uznaje się zaś za najbardziej aktywną formę tej adipokiny.
      Naukowcy zauważyli, że zaobserwowane efekty zależały od różnic w zakresie alleli genu DsbA-L (Disulfide-bond-A oxidoreductase-like protein). Okazało się, że opisany związek był silniej wyrażony u osób z genotypem G/T lub T/T (istnieje jeszcze genotyp G/G).
      Wyjaśniając rolę DsbA-L, Japończycy przypomnieli, że ulega ono silnej ekspresji w siateczce śródplazmatycznej i mitochondriach, a poziom mRNA w tkance tłuszczowej ujemnie koreluje z otyłością/nadwagą zarówno u myszy, jak i u ludzi.
      W kolejnym etapie badań akademicy z zespołu dr. Tsuyoshi Shuto testowali MSE (500 lub 1000 mg/kg dziennie) na myszach, które karmiono kontrolną lub wysokotłuszczową paszą (HFD). Analizowano m.in. wpływ ekstraktu na ekspresję DsbA-L. Okazało się, że po 4 tygodniach spożycia proszku ekspresja DsbA-L była wyższa. Suplementacja podwyższała u myszy z grupy HFD poziom zarówno całkowitej, jak i wysokocząsteczkowej adiponektyny. To sugeruje, że podanie MSE aktywuje syntezę oraz multimeryzację adiponektyny.
      Badania pobranych próbek mysich tkanek wykazały, że MSE obiera głównie na cel mięśnie (zwiększając insulinowrażliwość). Waga, poziom glukozy na czczo czy masa podskórnej tkanki tłuszczowej rosły pod wpływem diety wysokotłuszczowej, jednak MSE zahamowało te trendy.
      Uważamy, że nasze odkrycia mogą przynieść korzyści dla ludzkiego zdrowia, wskazując na możliwość terapii otyłości i cukrzycy na drodze indukowania genu DsbA-L za pomocą ekstraktu MSE. Mamy nadzieję, że dzięki stworzeniu innowacyjnych leków i produktów z roślin oraz innych naturalnych źródeł nasza praca przyczyni się do lepszego stanu zdrowia społeczeństwa - podsumowuje Shuto.
      Artykuł na temat ustaleń naukowców ukazał się w piśmie Scientific Reports.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W aptekach, także polskich, można kupić różne preparaty bez recepty z wyciągiem z owoców boczni piłkowanej (Serenoa repens). Są one polecane przy zaburzeniach oddawania moczu związanych z łagodnym przerostem prostaty. Okazuje się jednak, że nie są skuteczniejsze od placebo.
      W ramach największych i najdłuższych badań dotyczących ekstraktu z owoców boczni piłkowanej, zwanej też palmą sabalową, naukowcy z 11 ośrodków na terenie Ameryki Północnej testowali stężenia stanowiące nawet 3-krotność standardowych dawek zalecanych przez producentów. Odkryli, że u mężczyzn z przerostem gruczołu krokowego suplement nie ogranicza objawów ze strony dolnego układu moczowego (zalegania moczu z objawami zapalenia pęcherza).
      Co zaskakujące, w porównaniu do placebo, w czasie zwiększania dawki suplementu nie było żadnego mierzalnego efektu – ani w postaci korzyści, ani toksyczności. Takie preparaty nie robią więc nic poza efektem placebo – utrzymuje dr Claus Roehrborn, szef urologii na University of Texas Southwestern.
      Studium przeprowadzono między czerwcem 2008 a październikiem 2010 roku. Wzięło w nim udział 379 mężczyzn w wieku 45 lat i starszych. Losowano ich do jednej z dwóch grup – eksperymentalnej bądź placebo. Naukowcy ustalili, że zwiększanie na przestrzeni 72 tygodni dziennej dawki ekstraktu z boczni piłkowanej nie zmniejszyło nasilenia objawów ze strony układu moczowego. Specjaliści analizowali też wpływ suplementu na jakość życia; oceniali częstość oddawania moczu w nocy, funkcjonowanie w sferze seksualnej, zaburzenia snu oraz problemy związane z nietrzymaniem moczu. Niestety, nie zaobserwowano żadnych różnic między grupami.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kmin rzymski, kurkuma, herbaty ziołowe, owoce euterpy warzywnej (znane jako jagody açaí) oraz długotrwałe stosowanie czosnku mogą nasilić bądź osłabić działanie chemioterapeutyków, a w niektórych przypadkach wywołać reakcję toksyczną lub nawet zgon.
      Naukowcy ze szpitala Northwestern Memorial zaprezentowali wyniki swoich badań na ostatniej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Onkologii Klinicznej w Chicago. Podczas wystąpienia podkreślano, że wszystkie wymienione na wstępie produkty są uznawane za zdrowe suplementy diety, w tym jednak przypadku działają dokładnie na odwrót.
      W dobie rozrastającego się Internetu pacjenci mają lepszy dostęp do informacji dotyczących alternatywnych produktów. By wyleczyć swoją chorobę, często zwracają się ku ziołom i innym suplementom diety, myśląc, że są naturalne i bezpieczne. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że suplementy to coś więcej niż witaminy i jeśli nie są zażywane właściwie, mogą zmniejszać skuteczność terapii – wyjaśnia dr June M. McKoy.
      Amerykanka uważa, że trzeba uzupełnić listę suplementów wchodzących w interakcje z chemioterapeutykami i określić zakres tych oddziaływań. Podkreśla też, że chorzy powinni otwarcie komunikować się z lekarzem, wymieniając wszystkie, nawet z pozoru niegroźne, środki, które zażywają.
      Niektóre zioła wpływają na metabolizm leków, zmniejszając ich skuteczność, inne, np. czosnek, zwiększają ryzyko krwotoku podczas operacji. Choć zioła przyprawowe używane w małych ilościach w kuchni są generalnie bezpieczne, spożywanie ich dużych ilości przez dłuższy czas może mieć negatywny wpływ na organizm osoby przechodzącej chemioterapię.
      McKoy przekonuje, że na wizytę lekarską warto zabrać ulotki czy opakowania suplementów, by specjalista mógł skalibrować dawkę leku z innymi preparatami i zapobiec ewentualnym efektom toksycznym.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyciąg z kadzidłowca Boswellia frereana może być skutecznym środkiem na reumatoidalne zapalenie stawów i chorobę zwyrodnieniową stawów.
      Dr Emma Blain z Uniwersytetu w Cardiff podkreśla, że Walijczycy od dawna współpracowali z pewną somalijską społecznością, która stosowała ekstrakt z kadzidłowca jako tradycyjny środek na choroby stawów. Nasze badania skoncentrowały się na tym, czy wyciągi te mogą pomóc w usunięciu wywołującego ból stanu zapalnego. B. frereana rośnie dziko wyłącznie w Somalii i przez miejscowych jest nazywana Maydi. Próbki badane przez zespół z Cardiff należały do doktora Ahmeda Alego z Compton Group (urodzonego w Somalilandzie).
      Naukowcy uważają, że zdołali wykazać, że zastosowanie ekstraktu z rzadkiego kadzidłowca rzeczywiście hamuje wytwarzanie związków prozapalnych, co zapobiega rozkładowi tkanki chrzęstnej. By zidentyfikować substancję czynną, w ramach naszego eksperymentu wykorzystaliśmy innowacyjne metody chemicznej ekstrakcji. Mając za sobą ten etap, możemy nadal charakteryzować jej chemiczną tożsamość i porównywać korzyści ze stosowania środka ziołowego z działaniem innych leków przeciwzapalnych stosowanych w leczeniu chorób zapalnych stawów – ujawnia dr Ali.
      Wiemy, że wyciąg ogranicza stan zapalny w naszym modelu laboratoryjnym. Teraz próbujemy zdobyć fundusze, by określić mechanizm działania i sprawdzić, czy uda się rozpocząć testy kliniczne. W Somalii żywicę kadzidłowca żuje się jak gumę, wiemy więc, że nie jest toksyczna - podsumowuje Blain.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyciąg z kory sosny nie obniża ciśnienia krwi ani nie powoduje spadku zagrożenia ze strony innych czynników ryzyka chorób serca. Dr Randall Stafford ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Stanforda podkreśla, że wyniki 12-tygodniowego studium dołączają do coraz większej puli dowodów, że suplementy w postaci przeciwutleniaczy nie poprawiają funkcji serca (Archives of Internal Medicine).
      Mimo że istnieją dobre przesłanki biologiczne, by zakładać, że antyoksydanty będą korzystnie wpływać na zdrowie serca, nasze studium jako kolejne wskazuje na to, że tak jednak nie działają. Mamy tu również do czynienia z ogólniejszym przekazem: że wiele suplementów diety nie ma zaplecza w postaci dowodów potwierdzających ich skuteczność.
      Amerykańskie studium jest największym jak dotąd randomizowanym studium kontrolowanym (z zastosowaniem losowego doboru ochotników i uwzględnieniem zażywającej placebo grupy kontrolnej), w którym badano wpływ wyciągu z kory sosny na ciśnienie krwi. Choć niektóre z wcześniejszych badań sugerowały, że ekstrakt zwalczający wolne rodniki obniża ciśnienie, Stafford wskazuje na błędy metodologiczne. W większości z nich badani wiedzieli bowiem, że przyjmują wyciąg, nie pomyślano też o grupie placebo. Co więcej, w części eksperymentów ochotnicy zażywali oprócz ekstraktu z kory sosny także inne leki, co utrudniało lub wręcz uniemożliwiało rozstrzygnięcie, który ze związków odpowiadał za zaobserwowany efekt.
      Akademicy z Uniwersytetu Stanforda zebrali grupę 130 osób z nadwagą, u których stwierdzano przekroczenie norm dot. ciśnienia krwi (nikt nie zażywał leków na nadciśnienie). Stafford podkreśla, że członkowie zespołu przypuszczali, że taki będzie profil pacjentów skłaniających się ku suplementom jako alternatywnej metodzie terapii. Członkowie grupy eksperymentalnej zażywali wyprodukowany w Japonii ekstrakt z kory sosny, a pozostali placebo. Tym pierwszym podawano 200 mg preparatu dziennie (to średnia dawka z zakresu uwzględnianego we wcześniejszych studiach). Przed rozpoczęciem badania oraz po 6 oraz 12 tygodniach pobierano próbki krwi i mierzono ciśnienie. Poza tym ochotników stale monitorowano, by mieć pewność, że w trakcie eksperymentu nie zmieniła się ich dieta, zażywane leki i waga.
      Amerykanie stwierdzili, że nie uległo zmianie ani ciśnienie, ani inne czynniki kształtujące ryzyko chorób serca, tj. poziom cholesterolu czy glukozy, a także masa ciała i stężenie białka C-reaktywnego. Przez cały okres badania w obu grupach pozostawały one mniej więcej takie same. Przeprowadziliśmy dodatkowe analizy, żeby zobaczyć, czy istniały podgrupy pacjentów, którzy mogli czerpać korzyści z suplementacji. Niestety, nikogo takiego nie było. Stafford zaznacza, że wyciąg z kory jest bezpieczny, choć nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Inne suplementy nie przeszły jednak często rygorystycznych testów i nie wiadomo, czy zamiast pomagać, nie szkodzą.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...