Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Program złapie pedofila

Rekomendowane odpowiedzi

Na Lancaster University powstaje oprogramowanie, którego zadaniem będzie identyfikowanie pedofilów. Program będzie analizował język i składnię online'owych wypowiedzi (np. w chatroomach) i na tej podstawie ma wyłapać np. 30-latka udającego osobę w wieku 14 lat. Program powstający w ramach Project Isis będzie również w stanie zidentyfikować kod używany przez pedofili do np. nazywania folderów z dziecięcą pornografią.

Główną techniką, którą wykorzystamy będzie coś, co nazwaliśmy przypisywaniem autorstwa. Korzystamy z badań, które pokazały, że pomiędzy różnymi grupami wiekowymi istnieją różnice w sposobie pisania. Można więc wyłapać kogoś, kto ma 25 lat i udaje, że ma 14 - mówi profesor Awais Rashid.

Nasz projekt korzysta z wielu różnych algorytmów i technik sztucznej inteligencji. Używamy narzędzi do analizy lingwistycznej, by zidentyfikować kogoś, kto tylko udaje dziecko, a więc może być dla dzieci niebezpieczny. Chcemy mieć możliwość monitorowania ruchu w sieciach wymiany plików tak, by zidentyfikować głównych dystrybutorów, którymi interesują się organy ścigania, gdyż ludzie ci mają dostęp do dzieci i przygotowują fotografie tych dzieci. Pedofile używają specjalnych sposobów na oznaczanie i wyszukiwanie takich informacji. Dla niewytrenowanego oka wygląda to jak niewinne zapytanie do wyszukiwarki, ale nasze narzędzie będzie w stanie je wyłapać, zbadać i określić, w jaki sposób te kody się zmieniają - dodaje profesor.

Obecnie system przechodzi pierwszą fazę testów. Później oprogramowanie będzie przez trzy lata sprawdzane na autentycznych materiałach dotyczących pedofilów, a dostarczonych przez policję i inne organizacje.

Jeśli Project Isis okaże się skuteczny, niewykluczone, że będzie szeroko stosowany. To z kolei wzbudzi obawy o prywatność. Dlatego też uczeni już w tej chwili powołali grupę etyczną, która wraz z innymi podobnymi organizacjami określi zasady "etycznego monitoringu".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co z dziećmi które piszą jak dorośli ? I w jaki sposób oni chcą stwierdzić, że podaję się za kogoś kto ma lat 14 ? Po nicku "jasio_14" czy co ?

Znam niestety dużą liczbę dorosłych osób (z wieku), które nie potrafią się w dorosły sposób wypowiedzieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Probowac moga, moga nawet taki program oddac do pierwszych testow.

Czekam na wyniki testow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Program ma szanse uzyskania efektów jednak zebrane dane będą jedynie z pewnym prawdopodobieństwem określać czy wypowiedź należy do dorosłego czy też dziecka.

Oczywiste jest że nie da się ze 100% pewnością odróżnić wypowiedzi dorosłego od dziecka jednak program może z pewnością pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
na tej podstawie ma wyłapać np. 30-latka udającego osobę w wieku 14 lat.

 

albo dziadka emeryta z którym tylko przez sieć chce ktoś gadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale bzdura. Ciekawe z jakie czaty będzie podsłuchiwał taki program? Jeszcze tego brakowało żeby jakaś instytucja gromadziła każde nasze napisane na czacie słowo ;/. Pewnie zaraz dodadzą plugin który będzie wyłapywał niepoprawnych politycznie ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może ustal wreszcie spójną wersję i przestań raz za razem usuwać swoje posty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Niech się wezmą za strony pedofilskie a nie kolejny program do zniewolenia nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam to podejście: "zajmijcie się czym innym". zupełnie jakbyś nie dostrzegał, że to jest element tej samej walki. Poza tym czego Wy się tak boicie? Człowiek uczciwy nie ma się czego bać, a rozsądny i tak nie rozmawia o jakichkolwiek istotnych rzeczach na czacie z nieznajomą osobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapominasz o jednym szczególe. Nikt nie jest tak do końca uczciwy...

I każdy ma coś czego ujawnienia może się obawiać. Dlatego właśnie szantaż jest karalny.

Aby chronić każdego przed taką sytuacją.

Co do programu. Nie wiem na ile poprawny jest tekst wprowadzający ale tego typu oprogramowanie jest używane jedynie do wychwycenia osób podejrzanych. Dopiero następnie zdobywa się dowody.

Jeszcze tego brakowało żeby jakaś instytucja gromadziła każde nasze napisane na czacie słowo ;/

Fora gromadzą nasze słowa co wynika z ich zasady działania, operatorzy komórkowi gromadzą nasze sms i rozmowy. W dzisiejszych czasach jesteśmy często w jakiś sposób śledzeni i czas się z tym pogodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thikim - w sumie się zgadzam. Jedyna kwestia jest taka, że trzeba być wariatem, żeby mówić na czacie o rzeczach, które ktokolwiek mógłby przeciwko Tobie wykorzystać. Tylko tyle. Ja osobiście w życiu nie zdecydowałbym się na jakąkolwiek rozmowę, choćby minimalnie poufną, z wykorzystaniem tak "odsłoniętego" środka komunikacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jedyna kwestia jest taka, że trzeba być wariatem, żeby mówić na czacie o rzeczach, które ktokolwiek mógłby przeciwko Tobie wykorzystać

 

No to teraz zrozumiałem całe twoje 4000 postów.  :D:)  ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Ja osobiście w życiu nie zdecydowałbym się na jakąkolwiek rozmowę, choćby minimalnie poufną, z wykorzystaniem tak "odsłoniętego" środka komunikacji.

A wyobraź sobie teraz że wprowadzą odpowiedni system, jak ktoś wypowie się np. na naszym forum że ostatnio palił marihuanę, albo że nie lubi prezydenta... jak by nie patrzeć będzie ograniczona wolność w sieci. Na pedofilów powinni więcej obław robić, w końcu na coś płacimy nasze podatki, a ja dalej twierdzę, chcą się wziąć za "pedofilów", a jak chcesz, to możesz bezproblemowo trafić na stronę dziecięcą pornografią, lub P2P z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czcze gadanie. W Estonii też straszyli, że się skończy wolność, ale system został odpowiednio zaprojektowany i teraz, choć każdy urzędnik państwowy może w każdej chwili przejrzeć Twoje dane, każde jego wejście w Twoje akta jest rejestrowane, a Ty masz prawo sprawdzać, kto Ciebie śledził. A potem, rzecz jasna, składać skargi, gdy uznasz, że urzędnik przekroczył uprawnienia. Wszystko jest kwestią mądrego zaprojektowania systemu. Nie system jest zły, tylko głupia jego organizacja.

 

Co do stron z pornografią pedofilską, postawię sprawę inaczej: skoro jesteś tak bardzo świadom, że ona jest wszędzie dookoła, to mam dla Ciebie dwa zadania.

 

1. Znajdź mi jakąś, która leży na polskim serwerze dłużej, niż miesiąc.

2. Wytłumacz, dlaczego nigdy nie zgłosiłeś niczego policji, skoro spotkałeś się z tym zjawiskiem. Tyle gadasz, że policja powinna to i tamto, a sam nie spełniasz swojego podstawowego obowiązku obywatelskiego, zgłaszając przestępstwo. Czyżby przejaw lekkiej hipokryzji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Nie system jest zły, tylko głupia jego organizacja.

Może poza komunizmem :)

Co do stron z pornografią pedofilską, postawię sprawę inaczej: skoro jesteś tak bardzo świadom, że ona jest wszędzie dookoła, to mam dla Ciebie dwa zadania.

Hmmm... może sam to zrobisz...

Znajdź mi jakąś, która leży na polskim serwerze dłużej, niż miesiąc.

Nie proś o Polski, tu nie mowa o polskim, kolega mi pokazał jak można w kilka minut coś takiego znaleźć, chociażby szukając po stronach z torrentami. Tak btw. niedawno kuzynka mojej dziewczyny dostała się na coś takiego niekoniecznie z własnej woli, się dziewczyna wstrząsnęła bo ma 3 dzieci, a przy tym jest wrażliwa.

Sam nie mam zamiaru szukać (nie mi za to płacą), a tym bardziej monitorować czegoś takiego, jak bym trafił przypadkowo, to zgłoszę w odpowiednie miejsce.

2. Wytłumacz, dlaczego nigdy nie zgłosiłeś niczego policji, skoro spotkałeś się z tym zjawiskiem. Tyle gadasz, że policja powinna to i tamto, a sam nie spełniasz swojego podstawowego obowiązku obywatelskiego, zgłaszając przestępstwo. Czyżby przejaw lekkiej hipokryzji?

Jak się spotkałem to nie bezpośrednio. Proszę nie nazywaj mnie hipokrytą, tym bardziej pochopnie, nie życzę sobie tego. Dziękuję :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
niedawno kuzynka mojej dziewczyny dostała się na coś takiego niekoniecznie z własnej woli

Znaczy się jest dzieckiem i nie rozumiała gdzie się dostaje? Albo jej ktoś przystawił (może Ty) pistolet do głowy i kazał tam wejść?

Nie mogłem się powstrzymać od ironii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Sam nie mam zamiaru szukać (nie mi za to płacą)

A może po prostu rzuciłeś sobie w eter hasło, które jest ostatnio medialne, a którego prawdziwości nie umiesz niczym konkretnym poprzeć?

 

a tym bardziej monitorować czegoś takiego, jak bym trafił przypadkowo, to zgłoszę w odpowiednie miejsce.

Przecież podobno kolega Tobie ostatnio coś takiego pokazał. O ile dobrze rozumiem, Ty tę sytuację olałeś. A potem jesteś pierwszym do krzyczenia, że policja nic nie robi... Załamka.

 

Jak się spotkałem to nie bezpośrednio.

Ale przecież kolega coś znalazł przy Tobie.

 

Proszę nie nazywaj mnie hipokrytą

Nie nazwałem Ciebie hipokrytą, bo Ciebie szanuję. Nazwałem Twoją postawę w tej konkretnej sytuacji hipokryzją, a to ogromna różnica. Moim zdaniem w tym momencie bardzo mocno sam sobie zaprzeczyłeś - oczekujesz, żeby ludzie dookoła Ciebie działali, ale sam, choć mogłeś, nie interweniowałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
A może po prostu rzuciłeś sobie w eter hasło, które jest ostatnio medialne,

Wybacz, ale za cholerę nie mam pojęcia o czym mówisz, nie oglądam mediów, jedyna strona jaką ogarniam z wiadomościami to KW, czasami Metra poczytam. Po prostu nie wiem o co ci chodzi.

a którego prawdziwości nie umiesz niczym konkretnym poprzeć?

http://btjunkie.org/search?q=child+sex

Jak chcesz to sobie nawet ściągaj, ja tego gówna nie ruszam.

Nazwałem Twoją postawę w tej konkretnej sytuacji hipokryzją, a to ogromna różnica. Moim zdaniem w tym momencie bardzo mocno sam sobie zaprzeczyłeś

Tylko hipokryta może szerzyć chipokryzję

- oczekujesz, żeby ludzie dookoła Ciebie działali, ale sam, choć mogłeś, nie interweniowałeś.

Tak, będę oczekiwał że ludzie uprawnieni do swojej prascy będą się z niej wywiązywać, bo taka jest ich rola społeczna, za to im płacimy My, podatnicy, by nie spotykać się z takim gównem. Do reszty nie mam takich wymagań, więc nie wkładaj mi proszę takich słów do ust:

żeby ludzie dookoła Ciebie działali

bo nie dookoła mnie, ale ludzie uprawnieni do swojej pracy.

Dziękuję :D

niedawno kuzynka mojej dziewczyny dostała się na coś takiego niekoniecznie z własnej woli

Znaczy się jest dzieckiem i nie rozumiała gdzie się dostaje? Albo jej ktoś przystawił (może Ty) pistolet do głowy i kazał tam wejść?

Nie mogłem się powstrzymać od ironii.

No w dziedzinie komputeryzacji słabo sobie bardzo radzi, "raczkuje".

Teraz Ja się nie powstrzymam przed ironią... wiedziała na co wchodzi, to przed wejściem na stronę z pornografią dziecięcą będziesz miał klauzulę: "Wiem że wchodzę na stronę z pornografią dziecięcą" No chyba raczej nie.

Bym zapomniał:

Kuzynka zgłosiła na Policje :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale za cholerę nie mam pojęcia o czym mówisz, nie oglądam mediów, jedyna strona jaką ogarniam z wiadomościami to KW, czasami Metra poczytam. Po prostu nie wiem o co ci chodzi.

Chodziło mi o to, że temat pedofilii jest ostatnio strasznie głośny, wszyscy mówią o tym, ile niby jest jej w Polsce, a tak naprawdę polska policja, wbrew pozorom, walczy z problemem stosunkowo skutecznie.

 

Problem jest w tym, że polska policja tak naprawdę niewiele może. Jedyne, co im wolno, to ścigać polskich użytkowników. I robią to całkiem skutecznie, w samym 2008 roku było kilka nalotów (we współpracy z policją z innych krajów), w których zgarnięto po kilkadziesiąt osób. Także wcale nie jest tak źle, jak się może wydawać. Problem jest tylko w tym, że ludzie nie zgłaszają takich rzeczy, a potem jest problem - każdy narzeka, a nikt nic nie robi.

 

Aha, jeszcze jedno. Popatrz, że ten link nigdy nie miałby racji bytu, gdyby wychwytywano ludzi, którzy to pobierają z netu. Tyle tylko, że bez współpracy ze strony społeczeństwa to nie jest możliwe.

 

Tylko hipokryta może szerzyć chipokryzję

Czyli, idąc tym tropem, jeżeli człowiek raz powie coś głupiego, to jest idiotą, a jeśli kierowca z 30-letnim doświadczeniem spowoduje jeden wypadek, to jest idiotą niepotrafiącym jeździć? Nie wydaje mi się.

 

Tak, będę oczekiwał że ludzie uprawnieni do swojej prascy będą się z niej wywiązywać, bo taka jest ich rola społeczna

Ale do skutecznego funkcjonowania policji absolutnie konieczna jest współpraca ze strony społeczeństwa. Problem jest w tym, że z jednej strony oczekujesz, że policja będzie działała, a z drugiej, że nie będzie inwigilowała. Jedynym sposobem na pogodzenie tych dwóch rzeczy jest wzajemne zaufanie: z jednej strony zaufanie obywateli, że policja zadziała, a z drugiej - zaufanie policji, że obywatele będą interweniowali. Obie strony czasem zawodzą, ale nie wolno twierdzić, że jeśli policja czasem nie wywiązuje się z obowiązku, to nie warto z nimi współpracować i niech oni sami sobie radzą.

 

za to im płacimy My, podatnicy, by nie spotykać się z takim gównem.

Pieniądze nie rozwiązują całego problemu, bo policja sama z siebie nie ma prawa śledzić użytkowników internetu bez wyraźnych przesłanek, by to robić. Tylko jak ma zdobyć jakiekolwiek ślady, jeśli nie są jej zgłaszane problemy?? Masz jakiś pomysł?

 

Bym zapomniał:

Kuzynka zgłosiła na Policje :D

O, i to jest dobra reakcja. Za to szacun dla kuzynki :) Właśnie od tego zawsze musi się zacząć, szczególnie wtedy, gdy widzi się takie materiały na polskich stronach. To jest to! :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Zgadzam się ze wszystkim, chociaż momentami brzmiało to troszkę utopijnie:)

Pozdrawiam! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szerokie rozpowszechnienie się internetu i technologii komunikacyjnych przyciąga ludzi do centrów miast. Zachodzi więc zjawisko odwrotne, niż przewidywano u zarania internetu i ery informacyjnej, informują naukowcy z Uniwersytetu w Bristolu.
      Pomimo tego, że internet pozwala nam na niezwykle łatwy dostęp do wszelkich informacji i umożliwia łatwe i szybkie nawiązanie kontaktu z osobami z drugiego końca świata, jego rozwój nie doprowadził do odpływu ludności z miast. Wręcz przeciwnie, specjaliści zauważyli odwrotne zjawisko. Coraz większe rozpowszechnienie się technologii informacyjnych prowadzi zwiększenia koncentracji ludzi w miastach.
      Nie od dzisiaj wiemy, że np. przedsiębiorstwa działające na uzupełniających się polach, mają tendencje do grupowania się na tym samym obszarze, gdyż zmniejsza to koszty działalności. Technologie informacyjne miały to zmienić.
      Doktor Emmanouil Tranos z Univeristy of Bristol i Yannis M. Ioannides z Tufts Univeristy przeanalizowali skutki zachodzących w czasie zmian dostępności i prędkości łączy internetowych oraz użytkowania internetu na obszary miejskie w USA i Wielkiej Brytanii. Geografowie, planiści i ekonomiści miejscy, którzy na początku epoki internetu rozważali jego wpływ na miasta, dochodzili czasem do dziwacznych wniosków. Niektórzy wróżyli rozwój „tele-wiosek”, krajów bez granic, a nawet mówiono o końcu miasta.
      Dzisiaj, 25 lat po komercjalizacji internetu, wiemy, że przewidywania te wyolbrzymiały wpływ internetu i technologii informacyjnych w zakresie kontaktów i zmniejszenia kosztów związanych z odległością. Wciąż rosnąca urbanizacja pokazuje coś wręcz przeciwnego. Widzimy, że istnieje komplementarność pomiędzy internetem a aglomeracjami. Nowoczesne technologie informacyjne nie wypchnęły ludzi z miast, a ich do nich przyciągają.
      Artykuł Ubiquitous digital technologies and spatial structure; an update został opublikowany na łamach PLOS One.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Iskra
      Dokładnie 50 lat temu, późnym wieczorem 29 października 1969 roku na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA) dwóch naukowców prowadziło pozornie nieznaczący eksperyment. Jego konsekwencje ujawniły się dopiero wiele lat później, a skutki pracy profesora Leonarda Kleinrocka i jego studenta Charleya Kline'a odczuwamy do dzisiaj.
      Kleinrock i Kline mieli do rozwiązania poważny problem. Chcieli zmusić dwa oddalone od siebie komputery, by wymieniły informacje. To, co dzisiaj wydaje się oczywistością, przed 50 laty było praktycznie nierozwiązanym problemem technicznym. Nierozwiązanym aż do późnego wieczora 29 października 1969 roku.
      Jeden ze wspomnianych komputerów znajdował się w UCLA, a drugi w oddalonym o 600 kilometrów Stanford Research Institute (SRI) w Menlo Park. Próby nawiązania łączności trwały wiele godzin. Kline próbował zalogować się do komputera w SRI, zdążył w linii poleceń wpisać jedynie  „lo”, gdy jego maszyna uległa awarii. Wymagała ponownego zrestartowania i ustanowienia połączenia. W końcu około godziny 22:30 po wielu nieudanych próbach udało się nawiązać łączność i oba komputery mogły ze sobą „porozmawiać”. Wydaje się jednak, że pierwszą wiadomością wysłaną za pomocą sieci ARPANETu było „lo”.
       

       
      Trudne początki
      Początków ARPANETU możemy szukać w... Związku Radzieckim, a konkretnie w wielkim osiągnięciu, jakim było wystrzelenie Sputnika, pierwszego sztucznego satelity Ziemi. To był dla Amerykanów policzek. Rosjanie pokazali, że pod względem technologicznym nie odstają od Amerykanów. Cztery lata zajęło im nadgonienie nas w technologii bomby atomowej, dziewięć miesięcy gonili nas w dziedzinie bomby wodorowej. Teraz my próbujemy dogonić ich w technice satelitarnej, stwierdził w 1957 roku George Reedy, współpracownik senatora, późniejszego prezydenta, Lyndona Johnsona.
      Po wystrzeleniu Sputnika prezydent Eisenhower powołał do życia Advanced Research Project Agency (ARPA), której zadaniem była koordynacja wojskowych projektów badawczo-rozwojowych. ARPA zajmowała się m.in. badaniami związanymi z przestrzenią kosmiczną. Jednak niedługo później powstała NASA, która miała skupiać się na cywilnych badaniach kosmosu, a programy wojskowe rozdysponowano pomiędzy różne wydziały Pentagonu. ARPA zaś, ku zadowoleniu środowisk naukowych, została przekształcona w agencję zajmującą się wysoce ryzykownymi, bardzo przyszłościowymi badaniami o dużym teoretycznym potencjale. Jednym z takich pól badawczych był czysto teoretyczny sektor nauk komputerowych.
      Kilka lat później, w 1962 roku, dyrektorem Biura Technik Przetwarzania Informacji (IPTO) w ARPA został błyskotliwy naukowiec Joseph Licklider. Już w 1960 roku w artykule „Man-Computer Symbiosis” uczony stwierdzał, że w przyszłości ludzkie mózgi i maszyny obliczeniowe będą bardzo ściśle ze sobą powiązane. Już wtedy zdawał on sobie sprawę, że komputery staną się ważną częścią ludzkiego życia.
      W tych czasach komputery były olbrzymimi, niezwykle drogimi urządzeniami, na które mogły pozwolić sobie jedynie najbogatsze instytucje. Gdy Licklider zaczął pracować dla ARPA szybko zauważył, że aby poradzić sobie z olbrzymimi kosztami związanymi z działaniem centrów zajmujących się badaniami nad komputerami, ARPA musi kupić wyspecjalizowane systemy do podziału czasu. Tego typu systemy pozwalały mniejszym komputerom na jednoczesne łączenie się z wielkim mainframe'em i lepsze wykorzystanie czasu jego procesora. Dzięki nim wielki komputer wykonywać różne zadania zlecane przez wielu operatorów. Zanim takie systemy powstały komputery były siłą rzeczy przypisane do jednego operatora i w czasie, gdy np. wpisywał on ciąg poleceń, moc obliczeniowa maszyny nie była wykorzystywana, co było oczywistym marnowaniem jej zasobów i pieniędzy wydanych na zbudowanie i utrzymanie mainframe’a.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dokładnie przed 50 laty, 29 października 1969 roku, dwaj naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, wykorzystali nowo powstałą, rewolucyjną sieć ARPANET, do przesłania pierwszej wiadomości. Po wielu nieudanych próbach około godziny 22:30 udało się zalogować do komputera w oddalonym o 600 kilometrów Stanford Research Institute.
      Wieloletnia podróż, która rozpoczęła się od... wysłania Sputnika przez Związek Radziecki i trwa do dzisiaj w postaci współczesnego internetu, to fascynująca historia genialnych pomysłów, uporu, porażek i ciężkiej pracy wielu utalentowanych ludzi. Ludzi, wśród których niepoślednią rolę odegrał nasz rodak Paul Baran.
      To, co rozpoczęło się od zimnowojennej rywalizacji atomowych mocarstw, jest obecnie narzędziem, z którego na co dzień korzysta ponad połowa ludzkości. W ciągu pół wieku przeszliśmy od olbrzymich mainframe'ów obsługiwanych z dedykowanych konsol przez niewielką grupę specjalistów, po łączące się z globalną siecią zegarki, lodówki i telewizory, które potrafi obsłużyć dziecko.
      Zapraszamy do zapoznania się z fascynującą historią internetu, jednego z największych wynalazków ludzkości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie udostępni całe archiwum Alberta Einsteina. Dzięki internetowi będziemy mogli zapoznać się zarówno z listami miłosnymi uczonego, jak i z jego notatkami, które tworzył pracując nad swoimi teoriami.
      Od 2003 roku w sieci dostępnych jest około 900 zdjęć manuskryptów oraz niekompletny spis obejmujący około połowy archiwum. Teraz, dzięki pieniądzom z Polonsky Foundation, która wcześniej pomogła zdigitalizować prace Izaaka Newtona, zapoznamy się z 80 000 dokumentów i innych przedmiotów, które zostawił Einstein.
      Projekt digitalizacji całości archiwów rozpoczęto 19 marca 2012 roku. Uruchomiono witrynę alberteinstein.info, na której można będzie zapoznawać się ze spuścizną fizyka. Obecnie można na niej oglądać 2000 dokumentów, na które składa się 7000 stron.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      BEREC, agenda Unii Europejskiej odpowiedzialna za regulacje na rynku telekomunikacyjnym poinformowała, że w UE powszechnie blokuje się dostęp do internetu. Według BEREC w ramach praktyk zarządzania ruchem najczęściej ogranicza się przepustowość lub blokuje w ogóle protokół P2P oraz telefonię internetową (VoIP). Ta ostatnia jest blokowana przede wszystkim w sieciach telefonii komórkowej i wynika to z zapisów w umowach zwieranych z klientami.
      Badania przeprowadzone przez BEREC pokazują, że około 25% dostawców internetu usprawiedliwia blokowanie czy ograniczanie ruchu względami „bezpieczeństwa i integralności“ sieci. Około 33% stosuje różne techniki zarządzania ruchem, gdyż obok standardowych usług świadczą też usługi wyspecjalizowane, np. oferują obok internetu telewizję czy telefonię.
      Obecnie BEREC prowadzi analizę uzyskanych danych. Zostaną one sprawdzone, skonsolidowane i na ich podstawie powstanie szczegółowy raport, który zostanie przedstawiony w drugim kwartale bieżącego roku.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...