Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Rekordowo niski kurs akcji Yahoo!

Rekomendowane odpowiedzi

Cena akcji Yahoo! spadła do najniższego poziomu od 5 lat. W piątek sprzedawano je po 15,58 USD. Później nieco zyskały na wartości i sesja zakończyła się na poziomie 16 dolarów. Ostatnio tak niski kurs Yahoo! notowało w sierpniu 2003 roku.

Tymczasem przed kilkoma miesiącami Microsoft oferował za przejęcie Yahoo! aż 32 dolary za akcję.
Władze portalu zdecydowały jednak, że nie będą go sprzedawały i przekonały do tego akcjonariuszy. Yahoo! próbuje związać się z Google'em i przedłużyć na czas nieograniczony umowę dotyczącą współpracy przy reklamie internetowej.

Warto jednak zauważyć, że dotychczas umowa ta nie przyniosła Yahoo! większych korzyści. Google znowu zyskało na rynku reklamy, a straciły zarówno Yahoo! jak i Microsoft. Ponadto wątpliwe, by na współpracę Yahoo! i Google'a wyraziły zgodę amerykańskie i europejskie urzędy antymonopolowe.
Przyszłość Yahoo! jest zatem coraz bardziej niepewna i powoli staje się jasne, że obecny zarząd nie ma pomysłu na ratowanie firmy.

Analitycy zastanawiają się, co oznacza tajemnicze milczenie Carla Icahna - miliardera, który był zwolennikiem sprzedaży Yahoo! Microsoftowi i podczas ostatniego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy uzyskał 3 miejsca w 11-osobowym zarządzie firmy. Nie wiadomo, czy Icahn nadal chce sprzedaży firmy, czy też, na przykład, będzie chciał doprowadzić do odwołania prezesa Jerry'ego Yanga i wdrożenia własnego planu ratowania portalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie jakieś jaja są. Wiecie ile kosztuje dolar? ;D 2,5 ! Ropa w dół, akcje w dól, ludzie chyba zaczęli inwestować w kasę (nie wiem czy to najlepsza droga). Ciekawe co teraz będzie ze złotem i nieruchomościami... :;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dolar akurat dzisiaj poszedł bardzo wysoko, bo WIG poleciał w dół o 5,5%. Rynek walut zareagował natychmiast.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi się wydaje, że złotówka jest ostro przeszacowana. No bo, jeśli Brytyjczyk zarabia 2000 i Polak zarabia 2000, to Brytyjczyk kupi znacznie więcej towarów za swoje 2000. A nawet jak się to przeliczy po obowiązujących kursach, to Brytyjczyk kupi większość towarów znacznie taniej niż Polak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Europejskie gospodarki zasały , tanich niewolników z Polski reperujac sobie budżet i to w rocznicę odsieczy wiedeńskiej , znów im ratujemy tyłki.

Tyle że aby wyjechali za chlebem trzeba było im tu zgotować nędzę, tak więc nasza złotówka jest najstabilniejszą z walut (dlatego trzeba ją wymienić na euro). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Cały czas sledze, czytam, obserwuję sytuację obecną i ciekaw jestem do czego dalej doprowadzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak na razie podatnicy płacą na to, żeby nie stało się nic konkretnego (plan Paulsona, teraz Wielka Brytania chce wspomóc banki 15 mld funtów). Krótko mówiąc, banki inwestycyjne poczują swobodę działania, bo jak coś pójdzie nie tak, to ktoś w końcu za to zapłaci (przypomina mi się tutaj komiks, który wstawił Mikroos).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akcje, niedobrze mi się robi jak o nich słyszę. A w ogóle ci Amerykanie to wreszcie zaczęli płacić rachunek za życie ponad stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Akcje, niedobrze mi się robi jak o nich słyszę. A w ogóle ci Amerykanie to wreszcie zaczęli płacić rachunek za życie ponad stan.

Mógłbyś rozwinąć?

Bardzo ciekawi mnie twoje zdanie na ten temat?

Niedawno miałem dosyć ciekawe.. doświadczenie które bardzo dały mi do myślenia, chętnie się nimi podzielę, ale najpierw chciałem usłyszeć twoje zdanie, rozwinięte oczywiście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdę mówiąc będąc parę lat temu w Chinach dowiedziałem się że kraj jest największym wierzycielem USA. Wywołało to u mnie duże zdziwienie, ci biedni w większości ludzie kredytują bogatych Amerykanów. Drugim sygnałem na który zwróciłem uwagę przy innej okazji to fakt że w USA większość społeczeństwa pracuje w usługach, przy czym nie są to warsztaty samochodowe, ale różnej maści sprzedawcy wirtualnych produktów. Począwszy od ubezpieczenia, pośrednictwo i takie różne. Same ubezpieczenie to samowznosząca się budowla o której będzie może nam dane jeszcze usłyszeć. Wracając do akcji - same w sobie są dobrą formą gromadzenia funduszy na duże przedsięwzięcia. Niestety wspomniana góra finansistów (którzy również działają w usługach) niesamowicie rozrośnięta wprowadziła opcje i podobne zakłady. W ten sposób Ameryka coraz bardziej oddala się od realnego życia i wychodzi na coraz wyższy stopień rzeczywistości "wirtualnej". Wracając do dziwnych sygnałów jakie odbierałem od znajomych w USA, to wciskanie nachalne prawie każdemu kart kredytowych. Przeczyło to oficjalnym naukom specjalistów z zachodu którzy zawsze kładli nacisk na business plany bilansowanie możliwości z potrzebami. Ci sami doradcy z zachodu tłumaczyli że aby było dobrze potrzeba jak najmniej państwa w gospodarce. Teraz robią coś zupełnie odwrotnego. Te i podobne sprzeczne sygnały powodowały już nawet u mnie rozdwojenie sposobu myślenia. Z jednej strony nawet w Polsce można było zobaczyć ludzi którzy żyją w luksusie na kredyt, z drugiej strony wewnętrzny rozsądek podpowiadał, kredyty trzeba spłacać! Sprzeczność ta powodowała poirytowanie. Teraz przynajmniej sprawa się wyjaśnia, miałem racje że nie można cały czas żyć na kredyt, to jest chore. Rozsypanie się tych finansowych domków z kart w USA i innych krajach, powoduje że świat znów jest dla mnie logiczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Obiecałem historię... dotrzymuję słowa ;)

Kilka tygodni temu dostałem dosyć ciekawą ofertę pracy.

Nie wiedziałem co i jak, więc poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną. Bardzo mila Pani Beata (manager) zaczęła opowiadać swoją historię, po przeprowadzonym wstępnym teście, jak to ona kilka lat temu zaczęła swoją pracę, jak się rozwijała, itd. Opowiadała o tym ile ta praca daje możliwości, jaka jest wspaniała, ile można dzięki niej zarobić (nie podając szczegółów). Monolog trwał z bitą godzinę, Jak głupi się dałem omamić, zachwycony możliwościami i całą wspaniałością firmy. Praca miała polegać na doradztwie finansowym, czyli jak mi tłumaczyła, na spotkaniach klientów w siedzibie firmy i ja bym im ofertę przedstawiał, ludzi że niby żadnych z zewnątrz. Pojechałem na szkolenie, które mnie kosztowało 140 zł, miało być gwarancją zysku. Potem okazało się jak wszystko wygląda, a tego można łatwo się domyślić: wciskanie ludziom "ofert", samemu szukanie sobie klientów. Ogólnie totalny akwizytoring i napraszanie się. Tylko że to było bardzo wyrafinowane, grające na ludzkiej psychice i strachu. Mieliśmy tam szkolenia, na których nas zapewniali że fundusze inwestycyjne, to tak pewna sprawa, że nie ma szans by wyjść na minusie. Zachęcali by pracę zacząć od doszkolenia się z materiałów we własnej rodzinie, a jak się zdarzy że ktoś będzie chętny, to podpiszą zeń umowę, a Ty będziesz mieć z tego kasę. Wszyscy się w tym momencie skrzywili i bojkot postanowili. Zrezygnowałem oczywiście. Jak usłyszałem obecne wieści o kryzysie, co na Świecie się dzieje , to zbladłem. Pomyślałem: a gdybym komuś wcisnął coś takiego, a tym bardziej komuś z rodziny, zapewniając go że to świetne i pewne. Jak bym się potem czuł, jak bym tej osobie, bliskiej w oczy spojrzał? Dobrze, że podjąłem właściwą decyzje. Szkoda że kosztowało mnie to 140 zł. Dla wiadomości wszystkich, firma nazywa się EFS - Euro Finanaz Service, radzę się wystrzegać.

 

Tak btw. oszustów, moja dziewczyna dostała jakiś czas temu (może z 1,5 miesiąca) ofertę pracy. Praca okazała się oczywiście (podczas szkolenia) typowym akwizytorstwem i to takim bardzo agresywnym i wyrafinowanym. Tak się składa, że od razu zrezygnowała, bo nie chce się mieszać w takie bagno, ale została jej karta szkoleniowa, która mam zamiar w całości opublikować na KW w wątku, "Jak ludzie z Telewizji N oszukują i manipulują ludzi."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Google ujawniło swoją pilnie strzeżoną tajemnicę. Koncern, jako pierwszy dostawca chmury obliczeniowej i – prawdopodobnie – pierwszy wielki właściciel centrów bazodanowych, zdradził ile wody do chłodzenia zużywają jego centra obliczeniowe. Dotychczas szczegóły dotyczące zużycia wody były traktowane jak tajemnica handlowa.
      Firma poinformowała właśnie, że w ubiegłym roku jej centra bazodanowe na całym świecie zużyły 16,3 miliarda litrów wody. Czy to dużo czy mało? Google wyjaśnia, że to tyle, ile zużywanych jest rocznie na utrzymanie 29 pól golfowych na południowym zachodzie USA. To też tyle, ile wynosi roczne domowe zużycie 446 000 Polaków.
      Najwięcej, bo 3 miliardy litrów rocznie zużywa centrum bazodanowe w Council Bluffs w stanie Iowa. Na drugim miejscu, ze zużyciem wynoszącym 2,5 miliarda litrów, znajduje się centrum w Mayes County w Oklahomie. Firma zapowiada, że więcej szczegółów na temat zużycia wody przez jej poszczególne centra bazodanowe na świecie zdradzi w 2023 Environmental Report i kolejnych dorocznych podsumowaniach.
      Wcześniej Google nie podawało informacji dotyczących poszczególnych centrów, obawiając się zdradzenia w ten sposób ich mocy obliczeniowej. Od kiedy jednak zdywersyfikowaliśmy nasze portfolio odnośnie lokalizacji i technologii chłodzenia, zużycie wody w konkretnym miejscu jest w mniejszym stopniu powiązane z mocą obliczeniową, mówi Ben Townsend, odpowiedzialny w Google'u za infrastrukturę i strategię zarządzania wodą.
      Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że Google'a do zmiany strategii zmusił spór pomiędzy gazetą The Oregonian a miastem The Dalles. Dziennikarze chcieli wiedzieć, ile wody zużywają lokalne centra bazodanowe Google'a. Miasto odmówiło, zasłaniając się tajemnicą handlową. Gazeta zwróciła się więc do jednego z prokuratorów okręgowych, który po rozważeniu sprawy stanął po jej stronie i nakazał ujawnienie danych. Miasto, któremu Google obiecało pokrycie kosztów obsługi prawnej, odwołało się od tej decyzji do sądu. Później jednak koncern zmienił zdanie i poprosił władze miasta o zawarcie ugody z gazetą. Po roku przepychanek lokalni mieszkańcy dowiedzieli się, że Google odpowiada za aż 25% zużycia wody w mieście.
      Na podstawie dotychczas ujawnionych przez Google'a danych eksperci obliczają, że efektywność zużycia wody w centrach bazodanowych firmy wynosi 1,1 litra na kilowatogodzinę zużytej energii. To znacznie mniej niż średnia dla całego amerykańskiego przemysłu wynosząca 1,8 l/kWh.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft zatrudnił byłego projektanta układów scalonych Apple'a, , który wcześniej pracował też w firmach Arm i Intel,  trafił do grupy kierowanej przez Raniego Borkara, zajmującej się rozwojem chmury Azure. Zatrudnienie Filippo wskazuje, że Microsoft chce przyspieszyć prace nad własnymi układami scalonymi dla serwerów tworzących oferowaną przez firmę chmurę. Koncern idzie zatem w ślady swoich największych rywali – Google'a i Amazona.
      Obecnie procesory do serwerów dla Azure są dostarczane przez Intela i AMD. Zatrudnienie Filippo już odbiło się na akcjach tych firm. Papiery Intela straciły 2% wartości, a AMD potaniały o 1,1%.
      Filippo rozpoczął pracę w Apple'u w 2019 roku. Wcześniej przez 10 lat był głównym projektantem układów w firmie ARM. A jeszcze wcześniej przez 5 lat pracował dla Intela. To niezwykle doświadczony inżynier. Właśnie jemu przypisuje się wzmocnienie pozycji układów ARM na rynku telefonów i innych urządzeń.
      Od niemal 2 lat wiadomo, że Microsoft pracuje nad własnymi procesorami dla serwerów i, być może, urządzeń Surface.
      Giganci IT coraz częściej starają się projektować własne układy scalone dla swoich urządzeń, a związane z pandemią problemy z podzespołami tylko przyspieszyły ten trend.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prawnikom Google'a nie udało się doprowadzić do odrzucenia przez sąd pozwu związanego z nielegalnym gromadzeniem danych użytkowników przez koncern. Sędzia Lucy Koh uznała, że Google nie poinformował użytkowników, iż zbiera ich dane również wtedy, gdy wykorzystują w przeglądarce tryb anonimowy.
      Powodzi domagają się od Google'a i konglomeratu Alphabet co najmniej 5 miliardów dolarów odszkodowania. Twierdzą, że Google potajemnie zbierał dane za pośrednictwem Google Analytics, Google Ad Managera, pluginów oraz innych programów, w tym aplikacji mobilnych. Przedstawiciele Google'a nie skomentowali jeszcze postanowienia sądu. Jednak już wcześniej mówili, że pozew jest bezpodstawny, gdyż za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia okno incognito w przeglądarce, jest informowany, że witryny mogą zbierać informacje na temat jego działań.
      Sędzia Koh już wielokrotnie rozstrzygała spory, w które były zaangażowane wielkie koncerny IT. Znana jest ze swojego krytycznego podejścia do tego, w jaki sposób koncerny traktują prywatność użytkowników. Tym razem na decyzję sędzi o zezwoleniu na dalsze prowadzenie procesu przeciwko Google'owi mogła wpłynąć odpowiedź prawników firmy. Gdy sędzia Koh zapytała przedstawicieli Google'a, co koncern robi np. z danymi, które użytkownicy odwiedzający witrynę jej sądu wprowadzają w okienku wyszukiwarki witryny, ci odpowiedzieli, że dane te są przetwarzane zgodnie z zasadami, na jakie zgodzili się administratorzy sądowej witryny.
      Na odpowiedź tę natychmiast zwrócili uwagę prawnicy strony pozywającej. Ich zdaniem podważa ona twierdzenia Google'a, że użytkownicy świadomie zgadzają się na zbieranie i przetwarzanie danych. Wygląda na to, że Google spodziewa się, iż użytkownicy będą w stanie zidentyfikować oraz zrozumieć skrypty i technologie stosowane przez Google'a, gdy nawet prawnicy Google'a, wyposażeni w zaawansowane narzędzia i olbrzymie zasoby, nie są w stanie tego zrobić, stwierdzili.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed dwoma laty Microsoft rozpoczął interesujący eksperyment. Firma zatopiła u wybrzeża Orkadów centrum bazodanowe. Teraz wydobyto je z dna, a eksperci przystąpili do badań dotyczących jego wydajności i zużycia energii. Już pierwsze oceny przyniosły bardzo dobre wiadomości. W upakowanym serwerami stalowym cylindrze dochodzi do mniejszej liczby awarii niż w konwencjonalnym centrum bazodanowym.
      Okazało się, że od maja 2018 roku zawiodło jedynie 8 a 855 serwerów znajdujących się w cylindrze. Liczba awarii w podwodnym centrum bazodanowym jest 8-krotnie mniejsza niż w standardowym centrum na lądzie, mówi Ben Cutler, który stał na czele eksperymentu nazwanego Project Natick. Eksperci spekulują, że znacznie mniejszy odsetek awarii wynika z faktu, że ludzie nie mieli bezpośredniego dostępu do serwerów, a w cylindrze znajdował się azot, a nie tlen, jak ma to miejsce w lądowych centrach bazodanowych. Myślimy, że chodzi tutaj o atmosferę z azotu, która zmniejsza korozję i jest chłodna oraz o to, że nie ma tam grzebiących w sprzęcie ludzi, mówi Cutler.
      Celem Project Natic było z jednej strony sprawdzenie, czy komercyjnie uzasadnione byłoby tworzenie niewielkich podwodnych centrów bazodanowych, która miałyby pracować niezbyt długo. Z drugiej strony chciano sprawdzić kwestie efektywności energetycznej chmur obliczeniowych. Centra bazodanowe i chmury obliczeniowe stają się coraz większe i zużywają coraz więcej energii. Zużycie to jest kolosalne. Dość wspomnieć, że miliard odtworzeń klipu do utworu „Despacito” wiązało się ze zużyciem przez oglądających takiej ilości energii, jaką w ciągu roku zużywa 40 000 amerykańskich gospodarstw domowych. W skali całego świata sieci komputerowe i centra bazodanowe zużywają kolosalne ilości energii.
      Na Orkadach energia elektryczna pochodzi z wiatru i energii słonecznej. Dlatego to właśnie je Microsoft wybrał jako miejsce eksperymentu. Mimo tego, podwodne centrum bazodanowe nie miało żadnych problemów z zasilaniem. Wszystko działało bardzo dobrze korzystając ze źródeł energii, które w przypadku centrów bazodanowych na lądzie uważane są za niestabilne, mówi jeden z techników Project Natick, Spencer Fowers. Mamy nadzieję, że gdy wszystko przeanalizujemy, okaże się, że nie potrzebujemy obudowywać centrów bazodanowych całą potężną infrastrukturą, której celem jest zapewnienie stabilnych dostaw energii.
      Umieszczanie centrów bazodanowych pod wodą może mieć liczne zalety. Oprócz już wspomnianych, takie centra mogą być interesującą alternatywą dla firm, które narażone są na katastrofy naturalne czy ataki terrorystyczne. Możesz mieć centrum bazodanowe w bardziej bezpiecznym miejscu bez potrzeby inwestowania w całą infrastrukturę czy budynki. To rozwiązanie elastyczne i tanie, mówi konsultant projektu, David Ross. A Ben Cutler dodaje: Sądzimy, że wyszliśmy poza etap eksperymentu naukowego. Teraz pozostaje proste pytanie, czy budujemy pod wodą mniejsze czy większe centrum bazodanowe.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft ponownie będzie dostarczał użytkownikom Windows 10 poprawki niezwiązane z bezpieczeństwem. Jak wcześniej informowaliśmy, w związku z pandemią koronawirusa koncern zmienił sposób pracy i od maja dostarczał wyłącznie poprawki związane z bezpieczeństwem.
      Chris Morrissey z Microsoftu ogłosił na firmowym blogu, że od lipca dostarczane będą wszystkie poprawki dla Windows 10 oraz Windows Server dla wersji 1809 i nowszych. Kalendarz ich publikacji będzie taki, jak wcześniej, zatem dostęp do nich zyskamy w Update Tuesday. Koncern zapowiada też pewne zmiany, które mają na celu uproszczenie procesu aktualizacji.
      Zmiany takie obejmą nazewnictwo poprawek oraz sposób dostarczania poprawek do testów dla firm i organizacji. Zmian mogą się też spodziewać osoby i organizacja biorące udział w Windows Insider Program oraz Windows Insider Program for Business.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...