Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Ruchome tatuaże

Rekomendowane odpowiedzi

Jakiś czas temu świat obiegła wieść o pierwszym przypadku wytatuowania gałki ocznej. Także i w tej dziedzinie stale dokonuje się postęp, teraz więc przyszła kolej na następną nowość: tatuaże animowane i trójwymiarowe. Ich twórcą jest Belg Jean-Francois Palumbo.

Teraz wystarczy raz za razem przykładać do tatuażu przezroczyste czerwone lub niebieskie klisze czy użyć okularów 3D i na przemian zamykać oczy. Wtedy oczom obserwatora ukazują się zamykające się i otwierające nożyczki albo bijące serce. Oczywiście, by wszystko się udało, kolor klisz musi być identyczny jak barwy w tatuażu.

W projektowaniu niezwykłych nadruków na skórze pomogła Palumbo technika komputerowa. Tworząc wzory, mógł je najpierw przetestować na ekranie, dzięki czemu dobierał takie, które dały najlepszy efekt.

Artysta zapewnia, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Chce wypróbować nowe efekty i tworzyć wzory, które będą generować coraz to nowe typy złudzeń optycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straszliwa moda na tatuaże się zrobiła ostatnio! Dlatego nigdy nie miałem zamiaru szpecić sobie skóry i tego nie zrobię!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nawet najbardziej upragniony tatuaż z czasem może stracić swoją świetność i po prostu przestać się podobać jego właścicielowi. Jeśli tatuaż przestał Cię cieszyć, warto rozważyć jego usunięcie. Chociaż istnieje kilka sposobów na pozbycie się tatuażu, specjaliści rekomendują laserowe usuwanie tatuażu. Wyjaśniamy, na czym polega ta metoda i jakich efektów można się po niej spodziewać.
      Na czym polega trudność w usuwaniu tatuażu?
      Tatuaż to trwała ozdoba skóry, która nie jest w stanie zniknąć samoistnie. Podczas tatuowania tusz wprowadzany jest do głębokich warstw skóry właściwej. Z czasem pod wpływem różnych czynników zewnętrznych i starzenia się skóry rysunek może stać się jaśniejszy i rozmyty, ale duża ilość tuszu nadal pozostaje pod skórą.
      Na szczęście wiele tatuaży można skutecznie usunąć przy pomocy nowoczesnych laserów pikosekundowych. Specjaliści z Kliniki Miracki w Łodzi podkreślają jednak, że laserowe usuwanie tatuażu to długotrwała procedura, a jej skuteczność zależy m.in. od koloru tatuażu, jego głębokości oraz techniki wykonania. Najłatwiejsza jest likwidacja tatuażu czarnego. Trudniejsze są kolory żółte i czerwone, chociaż lasery pikosekundowe są w stanie sobie z nimi poradzić.
      Jak działa laser do usuwania tatuażu?
      Laser pikosekundowy to technologia oparta na najkrótszym impulsie (trwającym zaledwie pikosekundę), która umożliwia usunięcie najtrudniejszych tatuaży bez ryzyka powikłań. Działanie lasera opiera się na rozbijaniu tuszu na drobne cząsteczki – im mniejsze, tym organizm jest w stanie je skuteczniej usunąć. Dzięki technologii pikosekundowej pigment zostaje rozdrobniony na pył, dzięki czemu układ limfatyczny doskonale go absorbuje i przetwarza. Ryzyko pozostawienia blizny i resztek tuszu pod skórą po zastosowaniu tego urządzenia jest niewielkie. W przypadku laserów starszej generacji częstą sytuacją jest obecność blizny na obrysie oryginalnego tatuażu.
      Zabieg laserowego usuwania tatuażu wykonywany jest przez lekarza medycyny estetycznej. W razie potrzeby można skorzystać ze znieczulenia miejscowego. Podczas laseroterapii skóra chłodzona jest strumieniem zimnego powietrza, co znacząco podnosi komfort zabiegu. Lekarz kieruje wiązkę lasera w miejsca, w których wprowadzony został pigment. W skórze powstają mikrouszkodzenia, które stanowią bodziec do rozpoczęcia procesów naprawczych. Bezpośrednio po zabiegu tatuaż może wydawać się nawet bardziej wyraźny, jednak z czasem ulega rozjaśnieniu. Dopiero po około trzech tygodniach można zauważyć, że tatuaż zaczyna tracić swoją intensywność.
      Skuteczność laserowego usuwania tatuażu
      Nie sposób jest usunąć tatuaż doszczętnie podczas jednej sesji laserem. Aby laserowe usuwanie tatuażu było skuteczne, wymaga powtórzenia zabiegów w odpowiednich odstępach czasu. Dla uzyskania satysfakcjonujących efektów w przypadku najtrudniejszych tatuaży trzeba wykonać serię 10, a nawet więcej zabiegów. Małe tatuaże znikają zazwyczaj już po kilku sesjach. Z zabiegu na zabieg rysunki na skórze stają się coraz mniej widoczne, aż w końcu znikają całkowicie. Jeśli na miejscu niechcianego tatuażu chcemy wykonać tzw. cover, wystarczy go tylko rozjaśnić, co można uzyskać jeszcze szybciej. Dodatkowym efektem laserowego usuwania tatuażu jest stymulacja skóry do produkcji kolagenu i elastyny. Dzięki temu ciało w miejscu zabiegu szybko się regeneruje, pozostaje gładkie i jędrne.
      Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o zabiegach medycyny estetycznej, skontaktuj się ze specjalistami z Kliniki Miracki w Łodzi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sposób pomiaru ciśnienia krwi nie zmienił się od czasu wynalezienia w 1881 roku sfigmomanometru z nadmuchiwanym rękawem. Jednak taki sposób pomiaru nie daje nam pełnej wiedzy o stanie układu krążenia. Ciśnienie krwi to ważny wskaźnik. Stres może zabić. Stres prowadzi do zmian ciśnienia, ale nie mamy sposobu, by je mierzyć czy rozumieć, mówi profesor inżynierii Roozbeh Jafari z Texas A&M University.
      W ostatnich latach zaczęły pojawiać się urządzenia, za pomocą których osoby cierpiące na choroby układu krążenia mogą na bieżąco monitorować ciśnienie. Urządzenia są jednak dość spore, mogą się przesuwać zakłócając pomiar. Z kolei urządzenia takie jak smartwatche, które korzystają z podczerwieni, mogą mierzyć puls, ale nie ciśnienie.
      Jednak wkrótce może się to zmienić.profesor Deji Akinwande z University of Texas w Austin i profesor Jafari opracowali grafenowe elektroniczne tatuaże, które utrzymują się na skórze przez tydzień i bez przerwy monitorują ciśnienie badając bioimpedancję.
      Ciągły pomiar ciśnienia ma wiele zalet. Pozwala bowiem na sprawdzenie, jak sprawuje się nasz układ krwionośny w różnych sytuacjach: podczas snu, pracy, intensywnego wysiłku fizycznego, gdy przeżywamy stres i gdy jesteśmy spokojni. Można dzięki temu wykonać tysiące pomiarów w ciągu doby. A to z kolei nie tylko powie nam, w jakim stanie jest nasz układ krążenia, ale pozwoli na wczesne wykrycie problemów.
      Naukowcy rozpoczęli pracę od wyhodowania na miedzianej folii pojedynczej lub podwójnej warstwy grafenu. Następnie grafen pokryli 200-nanometrową warstwą akrylu, a całość przenieśli na papier do tatuaży, z którego całość trafiła na skórę. Jako, że warstwa grafenu jest atomowej grubości, bardzo dobrze przylega do skóry, nie musi być w żaden sposób mocowana, nie przesuwa się, a tatuażu w ogóle się nie czuje.
      Żeby mierzyć ciśnienie naukowcy wykorzystali dwa rzędy sześciu grafenowych tatuaży. Każdy z rzędów został umieszczony dokładnie nad jedną z dwóch głównych tętnic ramienia: promieniową i łokciową. Skrajne tatuaże w każdym rzędzie wysyłają niewielkie impulsy elektryczne, a tatuaże wewnętrzne mierzą zmiany napięcia, co pozwala na określenie impedancji. Impedancja – jak wyjaśnia Jafari – odzwierciedla zaś zmiany ilości krwi w arteriach. Naukowcy musieli jeszcze stworzyć algorytm maszynowego uczenia się, który na podstawie zmian objętości krwi w arteriach, czasu przejścia impulsu zmiany ciśnienia pomiędzy tatuażami, różnicy czasu zmiany ciśnienia pomiędzy tętnicami oraz elastyczności arterii, dokładnie oblicza ciśnienie krwi.
      W ramach eksperymentu tatuaże umieszczono na ramionach 7 osób, a wyniki pomiarów z tatuaży porównywano z wielokrotnie wykonywanymi tradycyjnymi pomiarami. Osoby biorące udział w eksperymencie musiały w czasie badań wykonywać różne czynności. Niektórzy robili pompki, inni spacerowali szybkim krokiem przy temperaturze dochodzącej do 38 stopni Celsjusza. Badania wykazały, że tatuaże nie ulegają degradacji pod wpływem światła, ciepła, kontaktu z wodą czy z potem. Eksperyment trwał przez pięć godzin i zakończył się sukcesem. Jafari mówi, że można dłużej wykorzystywać tatuaże, gdyż pozostają one na skórze przed tydzień.
      Prototypowa wersja grafenowego systemu do pomiaru ciśnienia jest zaopatrzona w przewody, którymi dane z tatuaży wędrują do analizującego je urządzenia. Akinwande zapowiada, że powstanie wersja bezprzewodowa. Musimy zaprojektować układ scalony, który będzie bezprzewodowo przesyłał informacje, mówi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Waszyngtonu odkryli najstarsze narzędzie do tatuowania w zachodniej Ameryce Północnej. Było wykorzystywane ok. 2 tys. lat temu przez przedstawicieli kultury Anasazi (wyplataczy koszy) z terenu dzisiejszego południowo-wschodniego stanu Utah.
      Doktorant Andrew Gillreath‑Brown natknął się na nie, przeprowadzając inwentaryzację materiałów archeologicznych przechowywanych w magazynie od ponad 40 lat. Odkrycie przesuwa początki tatuowania na zachodzie Ameryki Północnej o ponad 1000 lat.
      Tatuowanie to dziedzina sztuki i forma ekspresji, która często występuje w rdzennych kulturach z całego świata. Niewiele jednak wiadomo o tym, kiedy lub z jakiego powodu się pojawiła. Dotyczy to zwłaszcza takich miejsc, jak Południowy Wschód USA, gdzie nie zachowały się ludzkie szczątki z tatuażami ani starożytne dokumenty pisane na ten temat. Z tego powodu, odtwarzając historię tatuowania w regionie, specjaliści muszą opierać się m.in. na narzędziach.
      Gillreath‑Brown wspomina o narzędziach z kolców kaktusów z rączką z Arizony i Nowego Meksyku. Najstarsze z nich datowano na 1100-1280 r. n.e. Gdy więc antropolog natknął się na podobnie wyglądające narzędzie z Utah, które było o tysiąc lat starsze, wiedział, że znalazł coś wyjątkowego.
      Kiedy po raz pierwszy wyjąłem je z muzealnej skrzynki i zdałem sobie sprawę, co to może być, byłem bardzo podekscytowany - podkreśla Gillreath‑Brown.
      Narzędzie składa się z ok. 9-cm łodygi Rhus trilobata, która stanowi rączkę. Owinięto ją wiązką liści jukki. Najważniejszą część stanowią jednak, oczywiście, 2 kolce opuncji. Zainteresowały mnie resztki barwnika na ich końcach, bo wskazywały, że to może być przyrząd do tatuowania.
      Zachęcony przez Aarona Detera‑Wolfa, przyjaciela i współautora studium, Gillreath‑Brown zbadał końcówki kolców za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego, fluorescencji rentgenowskiej i spektroskopii dyspersji energii promieniowania rentgenowskiego. Sporządził też replikę narzędzia i przetestował ją na świńskiej skórze.
      Amerykanin stwierdził, że pigment najprawdopodobniej zawierał węgiel, czyli pierwiastek często stosowany w farbach do malowania ciała czy tatuażach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Największe na świecie muzeum i instytucja badawcza - Smithsonian Institution - chce ułatwić dostęp do swych niezwykle bogatych zbiorów. W skład kolekcji Smithsonian wchodzi... 137 milionów przedmiotów. Jednak powierzchnia wystawiennicza instytucji pozwala na jednoczesne zaprezentowanie jedynie 2% z nich.
      Smithsonian chce wykonać trójwymiarowe modele swoich zabytków i udostępnić je badaczom, szkołom czy muzeom na całym świecie.
      Wszystko rozpoczęło się od stworzenia repliki popiersia Thomasa Jeffersona. Jak twierdzą przedstawiciele muzeum, jest to największa na świecie trówymiarowa replika zabytku spełniająca standardy muzealne. Dotychczas takie kopie tworzono ręcznie z różnych materiałów. Wraz z rozwojem techniki możliwe stało się wykorzystanie trójwymiarowych drukarek, które, w połączeniu ze specjalnymi skanerami odtwarzają obiekty z dokładnością liczoną w mikrometrach.
      Popiersie Jeffersona to dokładna kopia posągu z Monticello. Zostało ono wykonane na potrzeby wystawy „Niewolnictwo w Monticello Jeffersona: paradoks wolności“.
      Replikę stworzyli Adam Metallo i Vince Rossi przy użyciu wartego 100 000 skanera laserowego Minolty. Koordynowali oni prace firm Studio EIS, które odpowiadało za zdigitalizowanie statuy polityka, oraz RedEye on Demand, które zajęło się drukowaniem.
      Teraz Metallo i Rossi wpadli na pomysł wykorzystania tańszych urządzeń, jak aparaty cyfrowe i dostępne w chmurach obliczeniowych oprogramowanie do digitalizacji, by stworzyć cyfrowe trójwymiarowe archiwum Smithsonian. Potrzebują jednak pomocy większej liczby firm zajmujących się tworzeniem samych wydruków.
      Z jednej strony chcieliby zeskanować jak najwięcej obiektów, z drugiej - obecnie pracują we dwójkę, muszą zatem dobrze zastanawiać się, jakie przedmioty wybrać. Ponadto, jak mówi Rossi, chcą być pewni, że tworzone przez nich dane cyfrowe będą dostępne również i za kilkadziesiąt lat. Ma on jednak nadzieję, że nie będzie z tym większego problemu. Modele 3D to tekstowy opis milionów punktów z jakich się składają. Odczytanie i ewentualna konwersja takich danych nie powinna zatem nastręczać trudności przyszłym pokoleniom.
      Jak na razie obaj specjaliści są w stanie zdigitalizować kilkadziesiąt przedmiotów rocznie. Część z nich zostanie wydrukowana, reszta będzie dostępna w formie cyfrowej. Metallo nie wyklucza, że wydrukowane obiekty będą wypożyczane przez Smithsonian. Jednak prawdziwy postęp dokona się wówczas, gdy trójwymiarowe drukarki staną się szeroko dostępne i każde zainteresowana instytucja będzie mogła pobrać z internetu trójwymiarowy model zabytku i wydrukować go na swoje potrzeby.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tim Sweeney, założyciel firmy Epic Games stwierdził podczas zakończonej właśnie konferencji DICE Summit, jeszcze za naszego życia doczekamy fotorealistycznych gier 3D renderowanych w czasie rzeczywistym. Sweeney zauważył, że każde kolejne udoskonalenie techniczne pojawiające się w grach od Ponga po Crisis wiedzie nas ku takim właśnie grom.
      Granicę fotorealizmu wyznaczają możliwości ludzkiego oka. Organ ten jest w stanie przetworzyć 30-megapikselowy obraz z prędkością około 70 klatek na sekundę. Zdaniem Sweeneya, żeby oddać wszelkie subtelności obrazu, gry światła, interakcje poszczególnych elementów wirtualnego świata, by stworzyć w czasie rzeczywistym fotorealistyczną trójwymiarową scenę potrzebna jest moc obliczeniowa rzędu 5000 teraflopsów. Tymczasem obecnie najbardziej wydajne karty graficzne oferują 2,5 teraflopsa. Przepaść jest ogromna, jednak wystarczy uświadomić sobie, że w 1993 roku gdy na rynek trafiła gra Doom, wiele osób nie mogło z niej skorzystać, gdyż wymagała ona od karty graficznej mocy rzędu 10 megaflopsów. Różnica pomiędzy wydajnością ówczesnych kart graficznych, a kart używanych obecnie, jest zatem znacznie większa, niż pomiędzy dzisiejszymi kartami, a urządzeniami, jakich będziemy potrzebowali w przyszłości.
      Oczywiście moc obliczeniowa to nie wszystko. Wciąż bowiem nie istnieją algorytmy, które pozwoliłyby na realistyczne odwzorowanie wielu elementów. Specjaliści potrafią stworzyć realistyczny model skóry, dymu czy wody, jednak wciąż poza naszymi możliwościami jest stworzenie dokładnych modeli ludzkiego ruchu czy mowy. Nie mamy algorytmów, więc nawet gdybyśmy już dzisiaj dysponowali doskonałym komputerem ograniczałaby nas nie jego moc obliczeniowa, a nasze umiejętności tworzenia algorytmów - mówi Sweeney.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...