Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Intel: świat oszczędził miliardy

Rekomendowane odpowiedzi

Ilość energii zużywanej przez procesor to jeden z ważniejszych wskaźników, którymi kierują się klienci - szczególnie duże firmy - podczas podejmowania decyzji o zakupie sprzętu komputerowego. Nic zatem dziwnego, że Intel postanowił wyliczyć, jakie oszczędności przyniosły klientom firmy procesory z rodziny Core.

Koncern szacuje, że już sprzedane układy zużyły o 20 terawatów mniej energii niż kości poprzedniej generacji. Średnia cena energii elektrycznej w USA wynosi 10 centów za kilowatogodzinę. Wynika z tego, że oszczędności sięgnęły 2 miliardów dolarów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Średnia cena energii elektrycznej w USA wynosi 10 centów za kilowatogodzinę.

 

Czyli w biednych Stanach tak z 23 grosze/kwh a w bogatej Polsce tak ze 40groszy. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli w biednych Stanach tak z 23 grosze/kwh a w bogatej Polsce tak ze 40groszy. 8)

Ja właśnie tego nie mogę nigdy pojąć. Jak to jest, że w USA koszty życia są tak niskie? Nikt mi nie powiem przecież, że tam państwo dokłada się do wszystkiego! Już nawet nie chodzi o koszty życia w Polsce, ale o całą Europę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nikt mi nie powiem przecież, że tam państwo dokłada się do wszystkiego!

Wprost przeciwnie, nie dokłada ani grosza... i właśnie w tym tkwi sekret. Problem w tym, że nie wytłumaczysz tego ludziom żyjącym w kraju przesiąkniętym socjalizmem, jakim jest Polska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie tego nie mogę nigdy pojąć. Jak to jest, że w USA koszty życia są tak niskie? Nikt mi nie powiem przecież, że tam państwo dokłada się do wszystkiego! Już nawet nie chodzi o koszty życia w Polsce, ale o całą Europę...

 

USA są bardziej liberalnym krajem, niż Polska czy państwa UE.To oznacza, że o tym, co dzieje się na rynku decydują nie urzędnicy a konsumenci i producenci. To oznacza również, że urzędnicy w mniejszym stopniu psują rynek, niż w UE. Zauważ, co się dzieje, gdy urzędy antymonopolowe rozpatrują różne sprawy. Ostatni przykład to transakcja DoubleClick-Google. Analitycy od razu mówili: w USA nie będzie problemu z jej zatwierdzeniem, ale nie wiadomo, jak to będzie w UE. W ostateczności UE też zezwoliło, ale trwało to wiele  miesięcy dłużej. A przez te miesiące obie firmy ponosiły koszty, prawda?

 

Najlepszym przykładem psucia rynku przez urzędników jest obecny kryzys na rynku. Podobnie jak Wielki Kryzys - został on wywołany tym, że państwo wtrąciło się w rynek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest oczywiste, że towar otrzymany przez pośrednika jest z reguły droższy niż otrzymany bezpośrednio od producenta. Jeśli na linii odbiorca towaru (w tym też energii) i jego dostawca pojawi się rozbuchana administracja państwowa pośrednicząca w przekazywaniu dóbr, to cena towaru musi wzrosnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepszym przykładem psucia rynku przez urzędników jest obecny kryzys na rynku. Podobnie jak Wielki Kryzys - został on wywołany tym, że państwo wtrąciło się w rynek.

 

Az musialem sie zarejestrowac ;)

Jesli chodzi Panu o kryzys na rynku bankowosci, musze sie z Panem nie zgodzic. Kryzys zostal wywolany przez chciwych prezesow bankow (w USA), ktorzy udzielali kredytow hipotecznych czesto na 110-130% wartosci hipoteki, czesto bezrobotnym. W momencie, gdy ceny mieszkan w stanach zaczely leciec w dol, a kredytobiorcy nie byli w stanie sie splacac, zaczely sie klopoty. Glowne banki amerykanskie upadly by, gdyby nie amerykanski bank centralny, ktory wykupil dlugi niektorych bankow. Panstwo amerykanskie wpompowalo w rynek olbrzymie sumy, zeby zapobiec kataklizmowi, jakim by bylo bankructwo okolo 20 duzych amerykanskich bankow.

Podsumowując, w tym wypadku to wlasnie wtraceniu sie panstwa w rynek zawdzieczamy uratowanie (chwilowe?) gospodarki swiatowej.

 

(nie mam pewnosci ale rzady Anglii i Szwajcarii tez chyba wykupowaly dlugi swoich bankow).

W razie pytan proponuje pogooglowac na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy gdyby Państwo jednak nie zainterweniowało i banki, których prezesi udzielali tak ryzykownych kredytów, padły to coś złego by się stało? Być może krótkofalowo tak, ale przecież niszę upadłych banków powinny zająć nowe. Byłyby one na przyszłość bardziej roztropne przy udzielaniu kredytów, co pozwoliłoby uniknąć tego typu kryzysów w przyszłości.

A w obecnej sytuacji prezesi wiedzą, że w przyszłości Państwo też im pomoże i nadal będą podejmować zbyt ryzykowne decyzji. W końcu za złe sprawowanie dostali nagrodę w postaci Państwowych (tfu! obywatelskich) pieniędzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariuszu napisałeś obecny kryzys został wywołany tym, że państwo wtrąciło się w rynek,mógłbyś rozwinąć?

 

Kredyty hipoteczne były gwarantowane przez Fannie Mae i Freddie Mac, dwie państwowe instytucje, założone przed laty. Później je sprywatyzowano, ale w taki sposób, że nadal znajdowały się one pod ochrona państwa. To, co teraz się nazywa ich nacjonalizacją, jest de facto re-nacjonalizacją.

 

A skoro chronione przez państwo instytucje, mające gwarancje budżetowe, gwarantują kredyty, to sygnał jest jasny. Sygnał dla banków: "udzielajcie kredytów jak opętani, przecież na kredytach zarabiacie, a jeśli coś się sypnie, to budżet odda wam pieniądze". Sygnał dla kredytobiorców: "bierz kredyt skoro dają, tylko frajer nie weźmie, a jego pieniądze (czyli podatki) pójdą na spłacenie kredytów innych ludzi".

 

W gospodarce liberalnej prywatna firma samodzielnie powinna ponosić ryzyko swoich decyzji, prawda? I nie ma miejsca na przerzucanie kosztów na podatników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Az musialem sie zarejestrowac ;)

Jesli chodzi Panu o kryzys na rynku bankowosci, musze sie z Panem nie zgodzic. Kryzys zostal wywolany przez chciwych prezesow bankow (w USA), ktorzy udzielali kredytow hipotecznych czesto na 110-130% wartosci hipoteki, czesto bezrobotnym. W momencie, gdy ceny mieszkan w stanach zaczely leciec w dol, a kredytobiorcy nie byli w stanie sie splacac, zaczely sie klopoty. Glowne banki amerykanskie upadly by, gdyby nie amerykanski bank centralny, ktory wykupil dlugi niektorych bankow. Panstwo amerykanskie wpompowalo w rynek olbrzymie sumy, zeby zapobiec kataklizmowi, jakim by bylo bankructwo okolo 20 duzych amerykanskich bankow.

Podsumowując, w tym wypadku to wlasnie wtraceniu sie panstwa w rynek zawdzieczamy uratowanie (chwilowe?) gospodarki swiatowej.

 

(nie mam pewnosci ale rzady Anglii i Szwajcarii tez chyba wykupowaly dlugi swoich bankow).

W razie pytan proponuje pogooglowac na ten temat.

 

Jak zawsze polecam "Wolny wybór" Friedmannów. A co do obecnego kryzysu, wywiad z Gwiazdowskim:

http://nczas.com/wazne/wielki-krach-oszustow/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak... zrozumiałem z tego, trzeba skupować euro bo jak bedzie wymiana pieniądza to euro bedzie po 15zł. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mhm... a to zdjęcie co wnosi do dyskusji?

 

a w temacie:

Zgadzam się z opinią, że Państwo nie powinno "ratować" żadnej upadającej firmy. Skoro doszło do bankructwa, to znaczy, że taka firma była źle zarządzana, małokonkurencyjna - słowem "cieńka". Z bankami tak samo - jeśli taki bank inwestycyjny nie potrafi dobrze inwestować, nagle traci kupę kasy to znaczy, że nie zna się na tym do czego został powołany, i niech "spada na drzewo";]

 

a jeszcze bardziej w temacie:

Dobrze, ze producenci elektroniki zaczynaja coraz większą uwagę zwracać na wydajność procesorów odnoszoną do zuzycia przez te jednostki mocy elektrycznej. Choć należy zdawać sobie sprawę z tego, że jedynie zmiana technologii (odejście od obecnie znanych i powszechnie stosowanych) spowoduje znaczne poprawienie stosunku pary mocoblicznieowa/mocpobierana. Narazie te nowe procesory to raczej ewolucja niż rewolucja. A zużycie energii elektrycznej przez procesor to i tak tylko ułamek całej mocy pobieranej przez cały system komputera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Skoro doszło do bankructwa, to znaczy, że taka firma była źle zarządzana, małokonkurencyjna - słowem "cieńka".

 

Jak cię ,,wydmuchają,, to zmienisz zdanie. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo mogą wydmuchać przy kontrolowaniu przez państwo. Wystarczy, żeby urząd kontrolował prawidłowość finansów firmy i zapobiegał oszukańczym praktykom, więcej nie trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o obecny kryzys i rolę interwencjonizmu oraz wolnej gospodarki w nim. Jeśli mamy iść do jego źródeł to znajdziemy tam właśnie brak interwencjonizmu. Banki robiły co chciały byle tylko więcej kasy mieć. Tego nikt nie kontrolował i stało się. Zaczęły się bankructwa i okazało się nagle że wszystko sypie się jak domki z kart.

I wtedy nastąpił interwencjonizm polegający na zasypywaniu dołów złotem.

Za późno i już niepotrzebnie. Zamiast raz i ostro przejść przez kryzys, interwencjonizm przeciągnął agonię. Lepszy jest gwałtowny i szybki kryzys niż kryzys którego końca nie widać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to żaden kłopot, przecież pracownik jest jak krowa i pośle się go "do rzeźni", cytując twoje słowa. W czym problem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obieg pieniędzy regulowany jest przez konsekwentne zachowania konsumentów. W sytuacji poniżej spłacalności klienta tworzony jest obszar w którym nieliczni potrafią poruszać się. Pieniądze same w sobie są swoistym  przelicznikiem. Zapłać niecałe 3 jednostki to dostaniesz mleko. Zapłać 150 000 jednostek a dostaniesz samochód. Tak większość widzi złotówkę i dolara.

 

Ostatnie wydarzenia w Stanach Zjednoczonych i ich rzut w gospodarkę europejską oraz azjatycką jest kolejnym krokiem do centralizacji. W przyszłości granice zatrą się do tego stopnia, że na geografii nie będzie problemu z zapamiętaniem wszystkich narodowych flag.

 

Ciekawe tylko czy będziemy mniej wolni? A może jedynie bardziej zajęci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe tylko czy będziemy mniej wolni? A może jedynie bardziej zajęci.

 

Takich co sklejali innych do kupy Historia cytuje wielu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takich co sklejali innych do kupy Historia cytuje wielu.

 

Byli w posiadaniu swoich 5 minut - teraz w większości są nienawidzeni. Obecny model postępowania żeruje na matematycznych algorytmach, sprycie i marzeniach. Cele są piękne ale realizacja ich niesie często zgrzyt zębów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Intel ogłosił, że wybuduje w Polsce supernowoczesny zakład integracji i testowania półprzewodników. Stanie on w Miękini pod Wrocławiem, a koncern ma zamiar zainwestować w jego stworzenie do 4,6 miliarda dolarów. Inwestycja w Polsce to część obecnych i przyszłych planów Intela dotyczących Europy. Firma ma już fabrykę półprzewodników w Leixlip w Irlandii i planuje budowę drugiej w Magdeburgu w Niemczech. W sumie Intel chce zainwestować 33 miliardy euro w fabrykę w Niemczech, zakład badawczo-rozwojowo-projektowy we Francji oraz podobne przedsięwzięcia we Włoszech, Hiszpanii i Polsce.
      Zakład w Polsce ma rozpocząć pracę w 2027 roku. Zatrudnienie znajdzie w nim około 2000 osób, jednak inwestycja pomyślana została tak, by w razie potrzeby można było ją rozbudować. Koncern już przystąpił do realizacji fazy projektowania i planowania budowy, na jej rozpoczęcie będzie musiała wyrazić zgodę Unia Europejska.
      Intel już działa w Polsce i kraj ten jest dobrze przygotowany do współpracy z naszymi fabrykami w Irlandii i Niemczech. To jednocześnie kraj bardzo konkurencyjny pod względem kosztów, w którym istnieje solidna baza utalentowanych pracowników, stwierdził dyrektor wykonawczy Intela, Pat Gelsinger. Przedstawiciele koncernu stwierdzili, że Polskę wybrali między innymi ze względu na istniejącą infrastrukturę, odpowiednio przygotowaną siłę roboczą oraz świetne warunki do prowadzenia biznesu.
      Zakład w Miękini będzie ściśle współpracował z fabryką w Irlandii i planowaną fabryką w Niemczech. Będą do niego trafiały plastry krzemowe z naniesionymi elementami elektronicznymi układów scalonych. W polskim zakładzie będą one cięte na pojedyncze układy scalone, składane w gotowe chipy oraz testowane pod kątem wydajności i jakości. Stąd też będą trafiały do odbiorców. Przedsiębiorstwo będzie też w stanie pracować z indywidualnymi chipami otrzymanymi od zleceniodawcy i składać je w końcowy produkt. Będzie mogło pracować z plastrami i chipami Intela, Intel Foundry Services i innych fabryk.
      Intel nie ujawnił, jaką kwotę wsparcia z publicznych pieniędzy otrzyma od polskiego rządu. Wiemy na przykład, że koncern wciąż prowadzi negocjacje z rządem w Berlinie w sprawie dotacji do budowy fabryki w Magdeburgu. Ma być ona warta 17 miliardów euro, a Intel początkowo negocjował kwotę 6,8 miliarda euro wsparcia, ostatnio zaś niemieckie media doniosły, że firma jest bliska podpisania z Berlinem porozumienia o 9,9 miliardach euro dofinansowania. Pat Gelsinger przyznał, że Polska miała nieco więcej chęci na inwestycję Intela niż inne kraje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od dekad elastyczna elektronika była niewielką niszą. Teraz może być gotowa, by wejść do mainstream'u, stwierdził Rakesh Kumar, lider zespołu, który stworzył plastikowy procesor. O elektronice zintegrowanej w praktycznie każdym przedmiocie, od podkoszulków poprzez butelki po owoce, słyszymy od lat. Dotychczas jednak plany jej rozpowszechnienia są dalekie od realizacji, a na przeszkodzi stoi brak elastycznego, plastikowego, wydajnego i taniego procesora, który można by masowo produkować.
      Wiele przedsiębiorstw próbowało stworzyć takie urządzenie i im się nie udało. Według naukowców z amerykańskiego University of Illinois Urbana-Champaign i specjalistów z brytyjskiej firmy PragmatIC Semiconductor, problem w tym, że nawet najprostszy mikrokontroler jest zbyt złożony, by można go było masowo wytwarzać na plastikowym podłożu.
      Amerykańsko-brytyjski zespół zaprezentował właśnie uproszczony, ale w pełni funkcjonalny, plastikowy procesor, który można masowo produkować bardzo niskim kosztem. Przygotowano dwie wersje procesora: 4- i 8-bitową. Na substracie z 4-bitowymi układami, których koszt masowej produkcji liczyłby się dosłownie w groszach, działa 81% procesorów. To wystarczająco dobry wynik, by wdrożyć masową produkcję.
      Procesory wyprodukowano z cienkowarstwowego tlenku indowo-galowo-cynkowego (IGZO), dla którego podłożem był plastik. Innowacja polegała zaś na stworzeniu od podstaw nowej mikroarchitektury – Flexicore.Musiała być maksymalnie uproszczona, by sprawdziła się w na plastiku. Dlatego zdecydowano się na układy 4- i 8-bitowe zamiast powszechnie wykorzystywanych obecnie 16- i 32-bitowych. Naukowcy rozdzielili moduły pamięci przechowującej instrukcje od pamięci przechowującej dane. Zredukowano również liczbę i stopień złożoności instrukcji, jakie procesor jest w stanie wykonać. Dodatkowym uproszczeniem jest wykonywanie pojedynczej instrukcji w jednym cyklu zegara.
      W wyniku wszystkich uproszczeń 4-bitowy FlexiCore składa się z 2104 podzespołów. To mniej więcej tyle samo ile tranzystorów posiadał procesor Intel 4004 z 1971 roku. I niemal 30-krotnie mniej niż konkurencyjny PlasticARM zaprezentowany w ubiegłym roku. Uproszczenie jest więc ogromne. Stworzono też procesor 8-bitowy, jednak nie sprawuje się on tak dobrze, jak wersja 4-bitowa.
      Obecnie trwają testy plastikowych plastrów z procesorami. Są one sprawdzane zarówno pod kątem wydajności, jak i odporności na wyginanie. Jednocześnie twórcy procesorów prowadzą prace optymalizacyjne, starając się jak najlepiej dostosować architekturę do różnych zadań. Jak poinformował Kumar, badania już wykazały, że można znacznie zredukować pobór prądu, nieco zbliżając do siebie poszczególne bramki.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Intel potwierdził, że kosztem ponad 20 miliardów dolarów wybuduje nowy kampus w stanie Ohio. W skład kampusu wejdą dwie supernowoczesne fabryki półprzewodników, gotowe do produkcji w technologii 18A. To przyszły, zapowiadany na rok 2025 proces technologiczny Intela, w ramach którego będą powstawały procesory w technologii 1,8 nm. Budowa kampusu rozpocznie się jeszcze w bieżącym roku, a produkcja ma ruszyć w 2025 roku.
      Intel podpisał też umowy partnerskie z instytucjami edukacyjnymi w Ohio. W ich ramach firma przeznaczy dodatkowo 100 milionów dolarów na programy edukacyjne i badawcze w regionie. "To niezwykle ważna wiadomość dla stanu Ohio. Nowe fabryki Intela zmienią nasz stan, stworzą tysiące wysoko płatnych miejsc pracy w przemyśle półprzewodnikowym", stwierdził gubernator Ohio, Mike DeWine.
      To największa w historii Ohio inwestycja dokonana przez pojedyncze prywatne przedsiębiorstwo. Przy budowie kampusu zostanie zatrudnionych 7000 osób, a po powstaniu pracowało w nim będzie 3000osób. Ponadto szacuje się, że inwestycja długoterminowo stworzy dziesiątki tysięcy miejsc pracy w lokalnych firmach dostawców i partnerów.
      Kampus o powierzchni około 4 km2 powstanie w hrabstwie Licking na przedmieściach Columbus. Będzie on w stanie pomieścić do 8 fabryk. Intel nie wyklucza, że w sumie w ciągu dekady zainwestuje tam 100 miliardów dolarów, tworząc jeden z największych na świecie hubów produkcji półprzewodników.
      Tak olbrzymia inwestycja przyciągnie do Ohio licznych dostawców produktów i usług dla Intela. Będzie ona miała daleko idące konsekwencje. Fabryka półprzewodników różni się od innych fabryk. Stworzenie tak wielkiego miejsca produkcji półprzewodników jest jak budowa małego miasta, pociąga za sobą powstanie tętniącej życiem społeczności wspierających dostawców usług i produktów. [...] Jednak rozmiar ekspansji Intela w Ohio będzie w dużej mierze zależał od funduszy w ramach CHIPS Act, stwierdził wiceprezes Intela ds. produkcji, dostaw i operacji, Keyvan Esfarjani.
      Nowe fabryki mają w 100% korzystać z energii odnawialnej, dostarczać do systemu więcej wody niż pobiera oraz nie generować żadnych odpadów stałych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy w historii udało się zdobyć klucz szyfrujący, którym Intel zabezpiecza poprawki mikrokodu swoich procesorów. Posiadanie klucza umożliwia odszyfrowanie poprawki do procesora i jej analizę, a co za tym idzie, daje wiedzę o luce, którą poprawka ta łata.
      W tej chwili trudno jest ocenić rzeczywisty wpływ naszego osiągnięcia na bezpieczeństwo. Tak czy inaczej, po raz pierwszy w historii Intela udało się doprowadzić do sytuacji, gdy strona trzecia może wykonać własny mikrokod w układach tej firmy oraz przeanalizować poprawki dla kości Intela, mówi niezależny badacz Maxim Goryachy. To właśnie on wraz z Dmitrym Sklyarovem i Markiem Ermolovem, którzy pracują w firmie Positive Technolgies, wyekstrahowali klucz szyfrujący z układów Intela. Badacze poinformowali, że można tego dokonać w przypadku każdej kości – Celerona, Pentium i Atoma – opartej na mikroarchitekturze Goldmont.
      Wszystko zaczęło się trzy lata temu, gdy Goryachy i Ermolov znaleźli krytyczną dziurę Intel SA-00086, dzięki której mogli wykonać własny kod m.in. w Intel Management Engine. Intel opublikował poprawkę do dziury, jednak jako że zawsze można przywrócić wcześniejszą wersję firmware'u, nie istnieje całkowicie skuteczny sposób, by załatać tego typu błąd.
      Przed pięcioma miesiącami badaczom udało się wykorzystać tę dziurę do dostania się do trybu serwisowego „Red Unlock”, który inżynierowie Intela wykorzystują do debuggowania mikrokodu. Dzięki dostaniu się do Red Unlock napastnicy mogli
      zidentyfikować specjalny obszar zwany MSROM (microcode sequencer ROM). Wówczas to rozpoczęli trudną i długotrwałą procedurę odwrotnej inżynierii mikrokodu. Po wielu miesiącach analiz zdobyli m.in. klucz kryptograficzny służący do zabezpieczania poprawek. Nie zdobyli jednak kluczy służących do weryfikacji pochodzenia poprawek.
      Intel wydał oświadczenie, w którym zapewnia, że opisany problem nie stanowi zagrożenia, gdyż klucz używany do uwierzytelniania mikrokodu nie jest zapisany w chipie. Zatem napastnik nie może wgrać własnej poprawki.
      Faktem jest, że w tej chwili napastnicy nie mogą wykorzystać podobnej metody do przeprowadzenia zdalnego ataku na procesor Intela. Wydaje się jednak, że ataku można by dokonać, mając fizyczny dostęp do atakowanego procesora. Nawet jednak w takim przypadku wgranie własnego złośliwego kodu przyniosłoby niewielkie korzyści, gdyż kod ten nie przetrwałby restartu komputera.
      Obecnie najbardziej atrakcyjną możliwością wykorzystania opisanego ataku wydaje się hobbistyczne użycie go do wywołania różnego typu zmian w pracy własnego procesora, przeprowadzenie jakiegoś rodzaju jailbreakingu, podobnego do tego, co robiono z urządzeniami Apple'a czy konsolami Sony.
      Atak może posłużyć też specjalistom ds. bezpieczeństwa, który dzięki niemu po raz pierwszy w historii będą mogli dokładnie przeanalizować, w jaki sposób Intel poprawia błędy w swoim mikrokodzie lub też samodzielnie wyszukiwać takie błędy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Eksperci z Rocky Mountain Institute opublikowali raport, z którego dowiadujemy się, że koszty produkcji energii z węgla osiągnęły punkt zwrotny i obecnie energia ta na większości rynków przegrywa konkurencję cenową z energią ze źródeł odnawialnych. Z analiz wynika, że już w tej chwili koszty operacyjne około 39% wszystkich światowych elektrowni węglowych są wyższe niż koszty wybudowania od podstaw nowych źródeł energii odnawialnej.
      Sytuacja ekonomiczna węgla będzie błyskawicznie się pogarszała. Do roku 2025 już 73% elektrowni węglowych będzie droższych w utrzymaniu niż budowa zastępujących je odnawialnych źródeł energii. Autorzy raportu wyliczają, że gdyby nagle cały świat podjął decyzję o wyłączeniu wszystkich elektrowni węglowych i wybudowaniu w ich miejsce odnawialnych źródeł energii, to przeprowadzenie takiej operacji stanie się opłacalne już za dwa lata.
      Szybsze przejście od węgla do czystej energii jest w zasięgu ręki. W naszym raporcie pokazujemy, jak przeprowadzić taką zmianę, by z jednej strony odbiorcy energii zaoszczędzili pieniądze, a z drugiej strony, by pracownicy i społeczności żyjące obecnie z energii węglowej mogli czerpać korzyści z energetyki odnawialnej, mówi Paul Bodnar, dyrektor Rocky Mountain Institute.
      Autorzy raportu przeanalizowali sytuację ekonomiczną 2472 elektrowni węglowych na całym świecie. Wzięli też pod uwagę koszty wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych oraz jej przechowywania. Na podstawie tych danych byli w stanie ocenić opłacalność energetyki węglowej w 37 krajach na świecie, w których zainstalowane jest 95% całej światowej produkcji energii z węgla. Oszacowali też koszty zastąpienia zarówno nieopłacalnej obecnie, jak o opłacalnej, energetyki węglowej przez źródła odnawialne.
      Z raportu dowiadujmy się, że gdyby na skalę światową zastąpić nieopłacalne źródła energii z węgla źródłami odnawialnymi, to w bieżącym roku klienci na całym świecie zaoszczędziliby 39 miliardów USD, w 2022 roczne oszczędności sięgnęłyby 86 miliardów, a w roku 2025 wzrosłyby do 141 miliardów. Gdyby jednak do szacunków włączyć również opłacalne obecnie elektrownie węglowe, innymi słowy, gdybyśmy chcieli już teraz całkowicie zrezygnować z węgla, to tegoroczny koszt netto takiej operacji wyniósłby 116 miliardów USD. Tyle musiałby obecnie świat zapłacić, by już teraz zrezygnować z generowania energii elektrycznej z węgla. Jednak koszt ten błyskawicznie by się obniżał. W roku 2022 zmiana taka nic by nie kosztowała (to znaczy koszty i oszczędności by się zrównoważyły), a w roku 2025 odnieślibyśmy korzyści finansowe przekraczające 100 miliardów dolarów w skali globu.
      W Unii Europejskiej już w tej chwili nieopłacalnych jest 81% elektrowni węglowych. Innymi słowy, elektrownie te przeżywałyby kłopoty finansowe, gdyby nie otrzymywały dotacji z budżetu. Do roku 2025 wszystkie europejskie elektrownie węglowe będą przynosiły straty. W Chinach nieopłacalnych jest 43% elektrowni węglowych, a w ciągu najbliższych 5 lat nieopłacalnych będzie 94% elektrowni węglowych. W Indiach zaś trzeba dopłacać obecnie do 17% elektrowni, a w roku 2025 nieopłacalnych będzie 85% elektrowni.
      Co ważne, w swoich wyliczeniach dotyczących opłacalności elektrowni węglowych analitycy nie brali pod uwagę zdrowotnych i środowiskowych kosztów spalania węgla.
      Energia węglowa szybko staje się nieopłacalna i to nie uwzględniając kosztów związanych z prawem do emisji i regulacjami odnośnie zanieczyszczeń powietrza. Zamknięcie elektrowni węglowych i zastąpienie ich tańszymi alternatywami nie tylko pozwoli zaoszczędzić pieniądze konsumentów i podatników, ale może też odegrać znaczną rolę w wychodzeniu gospodarki z kryzysu po pandemii, mówi Matt Gray stojący na czele Carbon Tracker Initiative.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...