Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Japońscy naukowcy chcą wybudować windę, która wyniesie pasażerów na wysokość 36 tysięcy kilometrów. Kabina będzie się poruszać w górę i w dół po kablach.

Do tej pory kabiny nie wjeżdżały aż tak wysoko, trzeba je więc będzie specjalnie przystosować. Kable również wymagają odpowiedniej przeróbki: powinny być mocne jak nić pajęcza i lekkie jak piórko. Zostaną zakotwiczone w ziemi, a z drugiej strony przyczepione do satelity dokującego przy stacji orbitującej wokół naszej planety.

Japończycy chcieliby, żeby winda przewoziła pasażerów, ale także wielkie panele słoneczne, które zasilałyby domy i fabryki na powierzchni Ziemi. W ten sam sposób można by się, wg nich, pozbywać odpadów nuklearnych, wyrzucając je w przestrzeń kosmiczną. W przyrodzie nic jednak nie ginie, więc choć nie mielibyśmy ich u siebie, nadal by gdzieś krążyły...

Shuichi Ono, przewodniczący Japan Space Elevator Association, twierdzi, że z windy będą mogli korzystać wszyscy. Na realizację projektu Japończycy wygospodarowali 5 mld funtów. W listopadzie odbędzie się międzynarodowa konferencja, w czasie której ustalone zostaną terminy dostarczenia poszczególnych elementów maszynerii.

Naukowcy spodziewają się, że najtrudniejsze będzie wyprodukowanie materiału na kable windy. Z jednej strony, muszą być one lekkie, a z drugiej, odporne na uderzenia. Wszyscy wiążą duże nadzieje z wbudowanymi we włókna nanorurkami węglowymi.

Profesor Yoshio Aoki, specjalista ds. inżynierii precyzyjnej z Nihon University, twierdzi, że kable powinny być 180 razy mocniejsze od stali. To jednak nie wszystko, ponieważ muszą 4-krotnie przebić wytrzymałość najlepszych nanorurek węglowych, jakie do tej pory uzyskano.

Pozostaje jeszcze jedno pytanie: jak ma być zasilana kabina? Aoki uważa, że najrozsądniej jest wykorzystać technologię zaimplementowaną w pociągach-pociskach (Shinkansen). Nanorurki węglowe są dobrymi przewodnikami, dlatego myślimy o poprowadzeniu na całej długości drugiego kabla, który zapewniałby moc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie moze nie znam ale czy moglby mi ktos wyjasnic jak oni zamierzaja uporac sie z przejsciem z atmosfery w niewazkosc bo w koncu satelity kraza na orbicie. I jak ze stabilnoscia szybu o wysokosci 100 tys km. Przeciez jesli polacza szyb windy ziemia-satelita to jak uporaja sie z wiatrami, przeciez tak wysoka konstrukcja nie ma prawa zostac wzniesiona. Ja sie naprawde nie znam ale nie miesci mi sie to w glowie zeby byli w stanie to zbudowac. Choc z newsa wynika ze prace sie rozpoczely. Przeciez tak wybujalej wyobrazni to nawet nie maja autorzy filmow s-f, tam budynki jeszcze poza atmosfere nie wychodza. Nie no ja wysiadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W listopadzie odbędzie się międzynarodowa konferencja, w czasie której ustalone zostaną terminy dostarczenia poszczególnych elementów maszynerii.</p>

 

Najpierw opadła mi szczęka jak czytałem tego niusa, jak ją już odnalazłem zacząłem się zastanawiać czy ten artykuł nie jest przypadkiem jakimś żartem, ale powyżej zacytowany fragment sugeruje że biorą się za to raczej poważnie. I co o tym myśleć? Bo z drugiej strony mówią że potrzebują materiałów 4x mocniejszych od współczesnych nanorurek. Wymyślą je na poczekaniu? Już nie wspominając o tym, że zbudowanie czegoś tak wielkiego niemal wyłącznie z nanorurek kosztowało by naprawdę bajońskie sumy. Chyba że "termin dostarczenia podzespołów" wyniesie tak mniej więcej 20-30 lat 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednym słowem bzdura. To co dziś jednak jest bzdurą kiedyś może stać się prawdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jak ze stabilnoscia szybu o wysokosci 100 tys km. Przeciez jesli polacza szyb windy ziemia-satelita to jak uporaja sie z wiatrami

 

Mi się wydaje, że jeśli materiał jest odpowiednio mocny "szyb" się nie przewróci gdyż działała by na niego siła odśrodkowa (jakbyś kręcił ciężarkiem na linie).

 

Ciekawy film który nieco wyjaśnia i pokazuje jak taka winda miała by wyglądać. W zasadzie biorąc pod uwagę działanie siły odśrodkowej i postać "windy" jaką zaproponowano w animacji może nie jest to aż takie niemożliwe. Chociaż trudno mi uwierzyć by 5mld funtów wystarczyło. Oto film:

 

http://www.youtube.com/watch?v=3pARYlilb_0

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten artykuł jest pełen błędnych informacji, więcej i sensowniej można przeczytać np. tu: http://www.impactlab.com/2008/09/22/japan-space-elevator-association-to-draw-up-timetable-for-space-elevator/

 

JEDYNĄ prawdopodobnie błędną informacją jest ta dotycząca wysokości, na jaką ma się wznosić winda. Nie można więc mówić o tym, że jest PEŁNO błędów, prawda? ;) Dziękujemy za zwrócenie uwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Do tej pory kabiny nie wjeżdżały aż tak wysoko, trzeba je więc będzie specjalnie przystosować. Kable również wymagają odpowiedniej przeróbki: powinny być mocne jak nić pajęcza i lekkie jak piórko. Zostaną zakotwiczone w ziemi, a z drugiej strony przyczepione do satelity dokującego przy stacji orbitującej wokół naszej planety.

 

To co sugeruje ten teksty też chyba trudno nazwać sensownym? :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co sugeruje ten teksty też chyba trudno nazwać sensownym? :-)

 

A co sugeruje? Toż to luźny opis, a nie szczegółowy opis techniczny przecież.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JEDYNĄ prawdopodobnie błędną informacją jest ta dotycząca wysokości, na jaką ma się wznosić winda. Nie można więc mówić o tym, że jest PEŁNO błędów, prawda? ;) Dziękujemy za zwrócenie uwagi.

Drugą błędną informacją jest ta podana w pierwszym zdaniu:

 

"Japońscy naukowcy rozpoczynają budowę windy, która wyniesie pasażerów na wysokość 36 tysięcy kilometrów."

 

Nie "rozpoczynają budowę" windy kosmicznej, tylko zorganizowali konferencję poświęconą koncepcji windy kosmicznej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co sugeruje? Toż to luźny opis, a nie szczegółowy opis techniczny przecież.

 

No właśnie takie rzeczy jak to, że to ma coś wspólnego z windami w budynkach, i trzeba będzie jakieś "szyby" na orbitę budować. Czytając takie coś trudno sobie nie pomyśleć, że to głupi żart. A w rzeczywistości jest to całkiem realne tyle tylko, że bardzo trudne. Nawet fakt, że nanorurki są jeszcze 4 razy zbyt słabe blednie przy informacji, że w ciągu 5 lat zwiększył soją wytrzymałość 100 krotnie. Oczywiście czy projekt ruszy "z papieru" (a w tej chwili to pewnie bardziej "z szumnych zapowiedzi" :-) ) to jeszcze zobaczymy, chociażby dlatego, że posiadacz takiej kosmicznej widny (czy to kraj, czy pewnie jakaś korporacja) zwyczajnie zmiótł by konkurencję w kosmicznym transporcie :-)

 

PS.: oczywiście mnie tak na prawdę też wcale nie chodzi o to żeby komuś "szyderczo" wytykać błędy, dlatego może lepiej by było przeredagować tego "niusa" a te posty z "niepotrzebną dyskusją" skasować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie "rozpoczynają budowę" windy kosmicznej, tylko zorganizowali konferencję poświęconą koncepcji windy kosmicznej...

 

Zgoda, jest tu lekkie nadużycie. ;) Licentia poetica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS.: oczywiście mnie tak na prawdę też wcale nie chodzi o to żeby komuś "szyderczo" wytykać błędy, dlatego może lepiej by było przeredagować tego "niusa" a te posty z "niepotrzebną dyskusją" skasować.

 

Ależ my z wdzięcznością przyjmujemy krytykę i wszelkie uwagi. I nie uważam, żeby dyskusja była niepotrzebna ;) W końcu idzie o to, żeby serwis był coraz lepszy i podobał się użytkownikom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może wracając do tematu. Muszę przyznać, że im więcej dowiaduję się na ten temat tym bardziej mnie ten projekt interesuje i wydaje mi się bardziej realny. Ale chciałem poruszyć jedną kwestię która mnie męczy. Mianowicie o ile faktycznie patrząc z perspektywy postępu we wzmacnianiu nanorurek ich czterokrotnie słabsza wytrzymałość nie stanowi problemu, o tyle zastanawia mnie czy (i ewentualnie jak) rozwiązany został problem długości nanorurek. Jak wiadomo obecnie produkowane są dość krótkie a łączenie ich nie ma sensu. Ciekawi mnie czy dysponujecie jakąś wiedzą na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co nie jest sprzeczne z fizyka, kiedys sie uda.

Trzymam za nich kciuki ;)

Dziekuje za materialy w komentarzach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja o tym projekcie słyszałem już co najmniej rok, jak nie 2 lata temu. I wtedy też marudzili, że nanorurki są wciąż zbyt słabe. Jeżeli chodzi o źródło, nie pamiętam dokładnie, ale bodajże Wiedza i Życie. Jeżeli gdzieś mam jeszcze ten numer w domu, to podam coś więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo około 36K km to wysokość orbity geostacjonarnej. Tam wisi najwięcej satelitów. Co więcej, wiszą one nad jednym punktem, więc nie trzeba się bawić w skomplikowane przechwytywanie obiektu lecącego z gigantyczną prędkością, by np. dołożyć mu paliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym wydaje się, że im dłuższy sznurek na którym kręcimy jojem tym lepiej jeśli chodzi o "nieprzewracalność" obiektu ;) Być może przy 120km mogło by się okazać że ciężar kabla ściągnąłby satelitę na ziemię, bo siła odśrodkowa byłaby za słaba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Satelity nie wiszą :-) tylko poruszają się w ogół Ziemi z pierwszą prędkością kosmiczną a taką prędkość kabel windy osiągnie dokładnie na wysokości orbity geostacjonarnej. Wydaje się najprostszą metodą wypuszczania z tej windy satelitów jest właśnie wciąganie ich na taką wysokość a następnie pozwalanie (jeżeli mają być niżej) na pomocą silników manewrowych (i dłuższego czasu, żeby nie zużyć zbyt dużo paliwa) zejść na odpowiednią orbitę.

 

A tak na prawdę to kabel windy będzie musiał sięgać znacznie dalej (może nawet prawie 2x dalej) żeby był stabilny i nie spadł pod ciężarem części znajdującej się między Ziemią i orbitą geostacjonarną. W różnych niusach można przeczytać, że kabel windy będzie przyczepiony do satelity na orbicie geostacjonarnej (a nawet, że będzie 2 razy dłuższy tylko spuszczony spowrotem na ziemię żeby był "właściwie zakotwiczony" :-) ale to po prostu sensu nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W różnych niusach można przeczytać, że kabel windy będzie przyczepiony do satelity na orbicie geostacjonarnej (a nawet, że będzie 2 razy dłuższy tylko spuszczony spowrotem na ziemię żeby był "właściwie zakotwiczony"

 

Wystarczyłoby by nim kręcić i napęd do windy z głowy. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszytko fajnie... jest tylko jeden mały problemik... Jak ten kabel po pierwsze dostarczyć do satelity (jego ilość bezpośrednio przekłada się na jego ciężar... a małego przekroju to on miał nie będzie, a po drugie jak go opuścić na Ziemię... (nie spali się przy wejściu w atmosferę?). To są tylko problemy pierwsze z brzegu... a im dalej w las tym więcej drzew;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli kabel będzie wykonany z włókien węglowych lub nanorurek, to nie ma się czego bać w przypadku jego spalenia. Spłonie wyłącznie czysty węgiel i żywica epoksydowa, które podczas spalania nie dają toksycznych produktów.

 

Poza tym warto się zastanowić, po co w ogóle mielibyśmy ściągać coś takiego na ziemię? Równie dobrze można przyczepić rakietę do szczytu liny i wyciągnąć ją w ten sposób w kosmos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Poza tym warto się zastanowić, po co w ogóle mielibyśmy ściągać coś takiego na ziemię? Równie dobrze można przyczepić rakietę do szczytu liny i wyciągnąć ją w ten sposób w kosmos.

 

Rozwijanie , nawet nici o długości 120 000 metrów jest niewykonalne przy tej prędkości (o silniku rakiety nie wspomnę).

 

Winda windą ,ale gdyby tak balon powiesić na takiej taśmie to można by uprawiać skoki ze spadochronem z wysokości powiedzmy 5 km bez kosztownego samolotu. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy satelita się psuje, staje się bezużytecznym śmieciem krążącym po orbicie, który zagraża innym satelitom. W końcu spada w kierunku Ziemi i płonie w atmosferze.
      Profesor Ou Ma i jego zespół z University of Cincinnati pracują nad siecią robotów, które wspólnie będą naprawiały i tankowały satelity. Ma mówi, że milion rzeczy może pójść nie tak po wystrzeleniu satelity. A my nie jesteśmy w stanie zaradzić większości z nich. zatem kosztujące miliony dolarów urządzenia bezużytecznie latają nad naszymi głowami, gdyż uległy awarii lub skończyło im się paliwo.
      Najbardziej znaną kosmiczną awarią była ta, która dotknęła Teleskop Kosmiczny Hubble'a. Jednak teleskop był projektowany z myślą o serwisowaniu, więc wysłani w promie kosmicznym astronauci dokonali odpowiednich napraw. Jednak wysyłanie ludzi za każdym razem, gdy zepsuje się satelita, jest niezwykle kosztowne. Dlatego też profesor Ma, który pracował m.in. przy projektowanie robotycznego ramienia dla promów kosmicznych i Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, chce stworzyć satelity, które będą dokowały do innych satelitów i je naprawiały.
      Problemem nie są zresztą tylko awarie. Większość satelitów przestaje działać, bo skończyło im się paliwo. Odsyłamy na emeryturę sprawne satelity, bo wyczerpało im się paliwo, mówi John Lymer z firmy Maxar. NASA chce w 2022 roku wystrzelić na orbitę satelitę zdolnego do tankowania innych satelitów należących do amerykańskiego rządu. Projekt Restore-L ma być testem dla pomysłu automatycznej naprawy satelitów na orbicie.
      W laboratorium Ma trwają intensywne prace nad systemami nawigacji satelitów, które miałyby naprawiać i tankować inne satelity. To niezwykle ważna kwestia, gdyż zderzenie w kosmosie spowoduje, że satelity zaczną poruszać się w sposób niekontrolowany. Do tego może bardzo łatwo dojść, gdyż nic nie hamuje satelitów. Gdy satelita zacznie się niekontrolowanie obracać, może tak poruszać się bez końca, mówi Ma.
      Ma i jego zespół wykorzystują zaawansowane narzędzia do symulacji zachowania satelitów na orbicie. Przechwycenie czegoś w przestrzeni kosmicznej jestnaprawdę trudne. A złapanie czegoś, co się obraca jest jeszcze trudniejsze. Trzeba bardzo ostrożnie przewidywać ruch i wszystko precyzyjnie kontrolować, by uspokoić takiego satelitę i go delikatnie przechwycić, mów Ma.
      Z jednej więc strony grupa Ma prowadzi badania nad samym przechwytywaniem satelitów, w tym również takich, które poruszają się w sposób niekontrolowany, z drugiej zaś, rozwija technologie ich naprawy. W laboratorium działa kilka robotycznych ramion, z których każde jest wyposażone w siedem stawów, co daje im pełną swobodę ruchu. Ma chciałby, by w przyszłości powstały satelity serwisowe zdolne do wykonywania różnego rodzaju prac serwisowych. Dodatkowo roboty takie powinny mieć możliwość działania w grupie i wspólnego wykonywania najbardziej skomplikowanych zadań.
      W ramach swoich ostatnich prac naukowcy dali robotom zadanie przeciągnięcie przedmiotu na wskazane miejsce. Każdy z robotów kontrolował jeden sznurek, do którego umocowany był przedmiot, zatem jego przeciągnięcie wymagało współpracy. Dzięki algorytmom logiki rozmytej udało się przeciągnąć przedmiot na konkretne miejsce zarówno za pomocą trzech jak i pięciu robotów. Przy okazji okazało się, że grupa pięciu robotów jest w stanie wykonać zadanie nawet, gdy jeden z nich ulegnie awarii. To bardzo ważne w dużych grupach robotów, gdy możliwości jednego z nich okażą się mniejsze niż innych, stwierdzili uczeni.
      Profesor Ma zauważa, że przemysł kosmiczny jest coraz bardziej zainteresowany serwisowaniem satelitów. Przyznaje, że obecnie technologia jest zbyt mało zaawansowana, jednak w ciągu 5–10 lat będzie ona na tyle dojrzała, że z pewnością powstaną przedsiębiorstwa, które zajmą się świadczeniem takich usług. My nie pracujemy nad całą misją. Tworzymy jedynie technologię dla takich działań. Gdy już będzie gotowa NASA lub jakaś prywatna firma się nią zainteresują i na jej podstawie zbudują satelity, mówi Ma.
      Podobnego zdania jest Gordon Roesler, były dyrektor w DARPA (U.S. Defense Advanced Research Projects Agency). W żadnej innej dziedzinie nie robi się tak, że buduje się urządzenie warte pół miliarda czy miliard dolarów i nigdy się go nie dogląda, mówi.
      Specjaliści dodają, że już w najbliższej przyszłości właściciele satelitów będą musieli pomyśleć o umożliwieniu ich serwisowania. Obecnie wiele urządzeń jest tak delikatnych, że nie można nawet myśleć o ich przechwyceniu bez ryzyka uszkodzenia. Poza wzmocnieniem satelitów potrzebny będzie też jakiś rodzaj drzwi serwisowych, dających dostęp do ich wnętrza.
      Czasu na takie działania jest coraz mniej. Z każdym wystrzelonym i każdym nieczynnym satelitą niska orbita Ziemi jest coraz bliżej efektu Kesslera. To opracowana przez Donalda Kesslera teoria mówiąca, że z czasem zderzenia satelitów między sobą usieją orbitę tak olbrzymią liczbą szczątków, iż zagrozi to kolejnym satelitom. Musimy pamiętać, że zderzenie satelitów powoduje powstanie olbrzymiej liczby odpadków poruszających się z prędkościami przekraczającymi 20 000 km/h.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Miłośnicy selfie mają kolejny sposób na pokazanie się znajomym. Tym razem mogą użyć przy tym najdłuższego kija do selfie i wykonać swoje zdjęcie... z kosmosu. Pomoże im w tym witryna Spelfie.com i krążące na orbicie satelity.
      Pomysł na nowatorskie selfie jest niezwykle interesujący, a użyte do tego narzędzia zostały zaprezentowane w wyemitowanym przed kilkoma dniami programie dokumentalnym. Opowiadał on o prowadzonej na Bali kampanii na rzecz ochrony środowiska. Grupa ludzi ułożyła na plaży duży napis „Act Now”, a przelatujący nad ich głowami satelita wykonał zdjęcia. Zostały one skoordynowane z selfie robionymi jednocześnie na ziemi. Firma, która uczestniczyła w przedsięwzięciu chce współpracować z organizacjami turystycznymi różnych państw, które są zainteresowane rozpropagowaniem piękna swoich krajobrazów. Jednak Spelifie.com to witryna, która kieruje swoją ofertę do osób indywidualnych biorących udział w imprezach masowych. Kosmiczne selfie zostało przetestowane podczas Glastonbury Festival, jednego z największych na świecie festiwali muzycznych.
      Jeśli chcemy zrobić sobie selfie z kosmosu, musimy zainstalować aplikację i założyć konto na Spelfie.com oraz przesłać informacje, kiedy i w jakiej imprezie weźmiemy udział. Gdy już będziemy na miejscu otrzymamy dokładną informację z koordynatami, gdzie powinniśmy się ustawić i czasem, kiedy powinniśmy samodzielnie zrobić sobie selfie. W tym czasie satelita również wykona zdjęcie. Resztą zajmie się już Spelfie.com. Witryna jeszcze tego samego dnia dostarczy nam zarówno zdjęcie satelitarne z dokładnie zaznaczoną naszą lokalizacją oraz selfie, które sami sobie wykonaliśmy. Anthony Burr, rzecznik prasowy witryny, mówi, że w przyszłości możemy liczyć, iż kosmiczne selfie znajdzie się na naszym koncie w ciągu kilku minut.
      Obecnie Spelfie.com oferuje „obsługę” konkretnych imprez masowych. Jednak już wkrótce ograniczenie to zniknie. Będziemy mogli poinformować Spelfie o tym, gdzie oraz kiedy będziemy i jeśli w tym czasie satelita będzie przelatywał nad naszą głową, wykona zdjęcie i nas na nim oznaczy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Satelita obserwacyjny Światowid i satelita-eksperyment KRAKsat, stworzone przez polską spółkę SatRevolution, zostały wypuszczone na orbitę z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Z oboma nanosatelitami udało się już nawiązać dwustronne połączenie. Po półgodzinnej ciszy radiowej systemy Światowida zostały automatycznie uruchomiane, a następnie radioamatorzy z różnych części świata zaczęli odbierać od niego sygnały i przesyłać je do firmy. W środę 17 lipca udało się odebrać pierwsze zdjęcie kalibracyjne, które umożliwiło sprawdzenie działania i dostrojenie systemów satelity. Wszystkie informacje potrzebne do nawiązania połączenia z satelitami oraz oprogramowanie służące do dekodowania danych, zostały publicznie udostępnione przez spółkę.
      Dzięki poprawionej predykcji położenia satelity jesteśmy coraz skuteczniejsi w nawiązywaniu kontaktu, czyli wysyłaniu i odbieraniu sygnału z urządzenia. Światowid został wypchnięty z ISS 3 lipca i jeszcze tego samego dnia nawiązaliśmy z nim dwustronne połączenie, więc podstawowa część misji zakończyła się sukcesem. Cała akcja silnie zaktywizowała też społeczność radioamatorów, którzy razem z nami przeżywali te fantastyczne emocje i dzielili się sygnałami ze Światowida. By pozyskać zdjęcia w najwyższej jakości, musimy mieć pewność, że systemy są odpowiednio skalibrowane. Udało nam się również nawiązać łączność z KRAKsatem. Możliwe było to dzięki współpracy KRAKsat Space Systems i SatRevolution z Przemysłowym Instytutem Automatyki i Pomiarów PIAP oraz z grupą doświadczonych krótkofalowców radioamatorów – komentuje Grzegorz Zwoliński, Prezes SatRevolution.
      Przywiezione na statku Cygnus N-11 nanosatelity, trafiły na ISS 19 kwietnia i spędziły tam ponad dwa miesiące, oczekując na przeładunek sprzętu i wypuszczenie z pokładu. Światowid to pierwszy polski satelita obserwacyjny Ziemi i technologia demonstracyjna spółki SatRevolution. Został stworzony na podstawie autorskiej platformy NanoBus – konstrukcji nośnej z zestawem podsystemów niezbędnych do funkcjonowania nanosatelity w kosmosie. Rozwiązanie to stanowi podstawę konstrukcji satelitów w standardzie CubeSat, czyli miniaturowego urządzenia, stosowanego w edukacji czy badaniach kosmosu.
      To właśnie Światowid ma stanowić podwaliny pod konstelację satelitów, służącą do obserwacji Ziemi w czasie rzeczywistym REC (Real-time Earth Observation Constellation). Na podstawie doświadczenia zebranego podczas jego misji powstanie satelita obserwacyjny ScopeSat, o znacznie lepszych parametrach – będzie w stanie wykonywać zdjęcia Ziemi z rozdzielczością 0,5 m.
      Razem ze Światowidem na orbitę wyniesiony został satelita KRAKsat, eksperyment naukowy. Jako pierwszy na świecie, do sterowania swoim położeniem będzie wykorzystywał ciecz magnetyczną. Mechanizm, który ma to umożliwiać – ferrofluidowe koło zamachowe – został zaprojektowany i zbudowany przez studentów AGH. Eksperci SatRevolution odpowiadali za projekt i wykonanie całej konstrukcji satelity, włącznie ze wszystkimi niezbędnymi podsystemami.
      Obecnie spółka współpracuje z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk nad realizacją autorskiego modułu optycznego.- Ukończony mamy już jeden etap, pozostały nam jeszcze dwa. Planujemy wyniesienie na orbitę prototypowego nanosatelity obserwacyjnego ScopeSat, bazowego elementu konstelacji REC w 2021 roku. W kolejnym powstanie pierwsza wersja konstelacji złożona z 16 satelitów. W 2023 r. na orbitę wystrzelonych będzie już 66 satelitów, wyposażonych w rozkładany moduł optyczny DeploScope – dodaje Grzegorz Zwoliński.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jesteśmy świadkami narodzin nowej gałęzi przemysłu, serwisowania satelitów na orbicie. Obecnie satelita, któremu skończyło się paliwo, nie jest w stanie utrzymać swojej orbity i staje się bezużytecznym odpadem, nawet jeśli wszystkie jego urządzenia są sprawne.
      To wyrzucanie w błoto setek milionów dolarów, powiedział Al Tadros, wiceprezes firmy SSL. Wystąpił on niedawno w Waszyngtonie przed głównymi graczami w dziedzinie serwisowania i naprawy satelitów na orbicie. Firmy takie jak SSL mają nadzieję, że właścicielom satelitów bardziej będzie opłacało się ich serwisowanie niż wystrzeliwanie nowego sprzętu.
      W 2021 roku SSL chce wystrzelić, w ramach swojego programu Robotic Servicing of Geosynchronous Satellites (RSGS) pojazd, który będzie w stanie obsłużyć do ponad 30 satelitów znajdujących się na odległej orbicie geostacjonarnej. Obecnie znajduje się tam około 500 działających satelitów, głównie telekomunikacyjnych. Pojazd ma być w stanie dokonać inspekcji satelity, zatankować go, a może nawet naprawić czy wymienić podzespoły i ponownie umieścić go na właściwej orbicie. To olbrzymia szansa z finansowego punktu widzenia, mówi Tadros.
      Jeszcze inny pomysł ma firma Space Logistics, która podpisała już umowę z Intelsatem, zarządzającym 50 satelitami na orbicie stacjonarnej. Space Logistics, który należy do Northropa Grummana, jest autorem prostego pojazdu, który będzie dokował do satelity, umieszczał go na właściwej orbicie i pozostawał z nim, wykorzystując własny silnik do utrzymania satelity w odpowiedniej pozycji. Pierwszy taki pojazd ma rozpocząć pracę w przyszłym roku.
      Serwisowanie satelitów to jednocześnie sposób na, przynajmniej częściowe, poradzenie sobie z problemem odpadów na orbicie okołoziemskiej. A jest ona coraz bardziej zaśmiecona. Amerykańskie wojsko, które monitoruje to, co znajduje się na orbicie, mówi, że wśród 23 000 obiektów jedynie 1900 to działające satelity. Poza nimi wokół ziemi krąży (z prędkością od 20 km/h do 30 000 km/h) niemal 3000 niedziałających satelitów, 2000 rakiet oraz tysiące małych fragmentów, z których większość powstała wskutek celowej eksplozji chińskiego satelity w 2007 roku oraz zderzenia satelity Iridium ze starym rosyjskim satelitą w 2009 roku.
      W ciągu ostatnich 5 lat liczba satelitów na orbicie wzrosła o 50%. Problem odpadów staje się więc coraz poważniejszy. Zaczynają one zagrażać działającym satelitom oraz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Pojawiają się więc kolejne pomysły na poradzenie sobie ze śmietniskiem wokół Ziemi. Od 2008 roku Francja wymaga od swoich operatorów satelitów, by programowali je tak, żeby w ciągu 25 lat urządzenia wchodziły w atmosferę Ziemi i w niej płonęły. Te zaś, które znajdują się na orbicie geostacjonarnej mają być usuwane na „orbitę cmentarną” znajdującą się 300 kilometrów dalej. Powstają także prywatne firmy, które chcą zająć się sprzątaniem orbity. Na razie jednak nie mają one klientów.
      Zaś w USA toczy się debata na temat lepszego uregulowania kwestii korzystania z przestrzeni kosmicznej. Nie chcemy tam Dzikiego Zachodu, mówi Fred Kennedy, dyrektor Biura Technologii Taktycznych w DARPA. Zauważa on, że w przestrzeni kosmicznej znajduje się obecnie ponad 800 amerykańskich satelitów, zatem to USA powinny wystąpić z inicjatywą ustalenia reguł korzystania z orbity i jej sprzątania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      US Navy wystrzeliła supernowoczesnego satelitę, który znakomicie zwiększy możliwości komunikacyjne amerykańskich sił zbrojnych. Mobile User Objective System-1 (MUOS-1). Urządzenie trafi na orbitę geostacjonarną nad Pacyfikiem i po sześciomiesięcznych testach rozpocznie pracę. MUOS będzie składał się z czterech satelitów i zastąpić obecny system komunikacji. Zapewni on 16-krotnie lepszą przepustowość danych, pozwalając na równoczesne przesyłanie głosu, obrazu i danych.
      Obecnie amerykańskie siły zbrojne wykorzystują starzejący się system UHF Follow-On (UFO). Składa się on z 10 satelitów, jednak dwa przestały działać wiele lat temu. Budowa nowego systemu komunikacyjnego stała się koniecznością także dlatego, że wojsko polega na coraz większej liczbie samolotów bezzałogowych, które zapewniają coraz większe ilości informacji.
      W skład MUOS wejdą 4 satelity i 1 zapasowy. Każdy z nich będzie wyposażony w urządzenia komunikacyjne dwojakiego rodzaju. Jeden ich zestaw będzie kompatybilny z UFO, a drugi - cyfrowy - znakomicie zwiększy możliwości komunikacyjne. MUOS korzysta m.in. z komercyjnej technologii 3G.
      Minie jeszcze kilka lat zanim MUOS zacznie w pełni działać. MUOS-2 zostanie wystrzelony w lipcu 2013 roku, a satelity 3, 4 i 5 trafią na orbitę w rocznych odstępach.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...