Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Dentysta w supermarkecie

Rekomendowane odpowiedzi

Dentysta w supermarkecie? Czemu nie. Do gabinetu z taką lokalizacją można wpaść przy okazji zakupów, wywołując po drodze zdjęcia z wakacji. Tego typu usługi świadczone będą w obiektach brytyjskiej sieci Sainsbury.

Pierwszy sklepowy gabinet otworzy swoje podwoje w Sale, w dodatku będzie czynny przez okrągły tydzień. Okoliczni mieszkańcy na pewno chętnie skorzystają z usług stomatologa, ponieważ dotąd znalezienie kliniki, która zgodziłaby się przyjąć nowych pacjentów, graniczyło z cudem.

Specjaliści mają nadzieję, że pozwoli to obniżyć kwoty przeznaczane przez wyspiarski odpowiednik polskiego NFZ-etu (National Health Service, NHS) na leczenie stomatologiczne. W niedalekiej przyszłości gabinety dentystyczne powstaną również w innych sklepach Sainsbury.

Oferta marketowego gabinetu obejmuje zarówno okresowe przeglądy stanu uzębienia, jak i zdejmowanie kamienia czy leczenie kanałowe. W Sale pojawiły się już tłumy chętnych. Pomysłodawcą projektu jest doktor Lance Knight, właściciel kilku prywatnych praktyk dentystycznych w Manchesterze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

super! podoba mi sie to. normalnie nie mam czasu na wybranie sie do jakiegokolwiek lekarza a tu przy okazji zamiast pochłaniać trujące ciasteczka z cukiernii mozna zrobic leczenie kanalowe  ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fantastyczny pomysł. Z drugiej strony liczę jednak, że budynek ma solidną klimatyzację, żeby charakterystyczny "gabinetowy" zapach nie rozwiewał się po całej powierzchni ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj ten zapach, strasznie go nie lubie :-) A i dzwiek wiertel tez do przyjemnych nie nalezy, jak przechodzo obok jakiegos dentysty i akurat jest borowanie to zaczynaja mnie zeby bolec ;) Ale najlepsze jest, ze bolacy zab po wejsciu do gabinetu momentalnie przestaje bolec  (w moim przypadku) ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Stomatolodzy mogą wyczuwać woń strachu pacjenta, przez co wzrasta prawdopodobieństwo popełnienia błędu.
      By sprawdzić, czy zapach ciała może sygnalizować czyjś lęk w realistycznych warunkach, zespół Valentiny Parmy ze Scuola Internazionale Superiore di Studi Avanzati (SISSA) w Trieście poprosił grupę 24 studentów stomatologii o 2 koszulki. Jedna miała być noszona podczas stresującego egzaminu, druga podczas wykładu.
      Później T-shirty potraktowano związkiem maskującym woń ciała - eugenolem (przez to świadomie nie dało się jej wyczuć). Gdy ubrania dano innej grupie 24 studentów, mówili oni, że nie potrafią odróżnić garderoby noszonej w warunkach stresowych i w stanie rozluźnienia.
      Następnie T-shirty włożono na manekiny, na których studenci III roku mieli przeprowadzić 3 zabiegi. Podczas pracy byli wystawiani na zamaskowany zapach przestraszonego ciała, zamaskowany zapach zrelaksowanej osoby lub na woń czystego eugenolu. Każdorazowo wykonanie było oceniane przez fachowca. Okazało się, że ludzie wypadali znacząco gorzej, gdy "leczyli" manekiny ubrane w koszulki noszone podczas stresującego egzaminu. Wśród błędów wymieniano m.in. zwiększone ryzyko uszkodzenia sąsiedniego zęba.
      Parma uważa, że woń strachu wyzwala tę samą emocję u osób, które ją podświadomie odbierają. Włoszka podkreśla, że fenomen ten może występować także w innych sytuacjach. Wg niej, siedzenie podczas egzaminu w pobliżu szczególnie nerwowej osoby oddziałuje niekiedy na stopnie innych. Specjalistka wspomina też o wpływie woni szefa i kolegów/koleżanek na wyniki osiągane w pracy.
      Autorzy publikacji z pisma Chemical Senses nie wiedzą, czy w pełni wykształceni, doświadczeni stomatolodzy także reagują na woń ciała, stąd plany na kolejne badania. Jeśli się okaże, że tak, Włosi uważają, że lekarzy powinno się uświadamiać odnośnie do istnienia takiego zjawiska.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z University of Leeds twierdzą, że wynaleźli skuteczną i bezbolesną metodę walki z próchnicą, która nie wymaga użycia wiertła. Opracowali oni bazujący na peptydach płyn, który odbudowuje uszkodzoną przez próchnicę tkankę. Płyn zawiera peptyd P11-4, który w odpowiednich warunkach tworzy włókna. Wystarczy nanieść go na uszkodzony ząb, by płyn wniknął w mikropory powstałe wskutek działalności kwasów i utworzył tam żel. Żel ten stanowi rusztowanie, które przyciąga wapń i prowadzi do odbudowy zęba.
      Brytyjscy uczeni zakończyli badania laboratoryjne i przetestowali swój płyn na niewielkiej grupie ochotników, u których wykryto początki próchnicy. Wyniki naszych testów są niezwykle obiecujące. Jeśli będziemy w stanie powtórzyć je na większej grupie, to wówczas można będzie z pewnością stwierdzić, że w ciągu 2-3 lat nowa technika zagości w gabinetach dentystycznych - mówi profesor Paul Brunton, który nadzorował testy.
      Badania zostały sfinansowane przez powstałą przed kilkunastoma miesiącami szwajcarską firmę Credentis AG, która kupiła licencję na nowy lek i przygotowuje się do jego komercjalizacji.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Stomatolodzy z indyjskiego stanu Kerala wypełnili żywicą półmetrową, głęboką na 4 cm szczelinę w ciosie dwudziestosiedmioletniego słonia. Devidasan jest pracującym zwierzęciem, a dzięki pierwszej tego typu operacji na świecie po 5 latach wreszcie mógł zacząć normalnie funkcjonować.
      Podczas 2,5-godzinnego zabiegu samiec nie był znieczulony. W puste miejsce wprowadzono zawartość 47 tub z żywicą. Pęknięcie załatał dr C.V. Pradeep, który podkreśla, że zwierzę współpracowało z ludźmi i wydaje się zadowolone z uzyskanych wyników. Zespół musiał znaleźć odpowiednie narzędzia i przystosować do swoich, a właściwie słoniowych potrzeb (i rozmiarów). Łatania nie można było monitorować za pomocą rentgena, ponieważ żaden z przenośnych aparatów nie był na tyle duży, by obsłużyć Devidasana.
      Dr Pradeep podkreśla, że gdyby nie zreperowano ciosu, zbierające się w środku zanieczyszczenia mogłyby doprowadzić do śmiertelnego zakażenia. Ponieważ nigdy wcześniej nie przeprowadzano takiego zabiegu, nie wiadomo, jak długo plomba posłuży słoniowi. Najprawdopodobniej będzie to jednak kilka lat, o ile w tym czasie ząb za bardzo nie urośnie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomiary zawartości przeciwutleniających polifenoli w butelkowanych napojach herbacianych wykazały, że jest ich tam mniej niż w przyrządzanej w domu filiżance zielonej bądź czarnej herbaty. W niektórych produktach stężenie pozostaje tak niskie, że by doścignąć przygotowywany własnoręcznie napar, należałoby wypić aż 20 przyniesionych ze sklepu opakowań.
      Konsumenci bardzo dobrze rozumieją koncepcję czerpania korzyści zdrowotnych z picia herbaty bądź spożywania innych herbacianych produktów. Istnieje jednak spory rozdźwięk między konstatacją, że konsumpcja herbaty jest zdrowa, a prawdziwą ilością dobroczynnych składników – polifenoli – w butelkowanych napojach herbacianych. Nasze analizy [...] pokazują, że zawartość tych przeciwutleniaczy jest skrajnie niska – tłumaczy dr Shiming Li z WellGen, Inc., który współpracował z profesorem Chi-Tang Ho. Co więcej, do sklepowych napojów na bazie herbaty dodaje się dużo cukru, przez co stają się tuczące.
      Za pomocą wysokosprawnej chromatografii cieczowej (ang. high-performance liquid chromatography, HPLC) zespół Li mierzył stężenie polifenoli w 6 kupionych w supermarketach markach napojów herbacianych. Okazało się, że w połowie z nich antyutleniaczy nie było właściwie w ogóle. W pozostałych wykryto śladowe ich ilości, co oznacza, że nie mogą one wpłynąć na zdrowie pijącego, chyba że negatywnie, biorąc pod uwagę zawartość cukru. Sam naukowiec przyznaje, że nie spodziewał się, że wchodzące w grę stężenia będą aż tak niskie.
      Sześć analizowanych przez Li sklepowych herbat zawierało, odpowiednio, 81, 43, 40, 13, 4 i 3 mg polifenolu na butelkę o pojemności 0,47 l. Dla porównania – w zaparzonej w domu zielonej bądź czarnej herbacie znajdziemy ich od 50 do 150 mg. Li wylicza, że przeciętna torebka herbaty waży ok. 2,2 g i zawiera mniej więcej 175 mg polifenoli. Te ostatnie ulegają jednak degradacji po zanurzeniu w gorącej wodzie. Sytuacja może się diametralnie zmienić, gdy producent zastosuje np. mniejszą ilość herbaty gorszej jakości lub zdecyduje się skrócić czas parzenia. Polifenole są gorzkie, więc by dotrzeć do jak największej liczby klientów, wytwórcy muszą utrzymywać cierpkość na minimalnym poziomie. Najprostszy sposób to dodanie mniejszych ilości herbaty, co sprawia, że przeciwutleniaczy jest co prawda niewiele, lecz napój staje się gładszy i słodszy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie panicznie obawiający się wizyty u dentysty mogą przezwyciężyć swoje lęki z pomocą akupunktury. Taka terapia może pomóc 1 na 5 osób z odontofobią.
      Dr Palle Rosted, który współpracował z 8 stomatologami z Wielkiej Brytanii, zaznacza, że po 5-minutowej stymulacji punktów akupunkturowych na czubku głowy wszystkim 20 pacjentom udało się pokonać strach. Chociaż to skrajnie mała próba, wszyscy ochotnicy skorzystali [na nowym podejściu terapeutycznym]. To spore osiągnięcie, zważywszy, że specjaliści mieli do czynienia z ludźmi, którzy byli w stanie uciec z krzykiem spod drzwi gabinetu lub których asystent stomatologa musiał siłą przytrzymywać na fotelu podczas przeglądu stanu uzębienia. Ochotnicy mieli czterdzieści kilka lat i zmagali się z odontofobią od 2 do 30 lat. Wielu wypróbowało wcześniej różne techniki walki z lękiem, m.in. hipnozę i relaksację.
      Podczas wcześniejszych wizyt u 3 badanych osób trzeba było zastosować znieczulenie ogólne, pozostali potrzebowali silnych środków uspokajających. W 14 przypadkach wizytę odwołano, bo chorzy nie umieli sobie poradzić z lękiem.
      Nakłuwanie igłami na fotelu dentystycznym na 5 min przed rutynowym przeglądem dotyczyło dwóch zlokalizowanych na czubku głowy punktów GV20 i EX6. Obu przypisuje się działanie relaksujące. Pacjentów poproszono o ocenę natężenia lęku przed i po sesji akupunktury za pomocą kwestionariusza Beck Anxiety Inventory (BAI). Po zabiegu akupunkturowym średni wynik uzyskiwany w skali BAI spadał z 26,5 do 11,5 i wszystkie osoby z odontofobią były w stanie wytrzymać działania stomatologa.
      Dr Rosted zaprzecza, jakoby akupunktura działała wyłącznie za pośrednictwem efektu placebo. Choć to nie jest kompletne uleczenie, pomogliśmy pacjentom zaakceptować leczenie dentystyczne. Brytyjczyk opowiadał o zasłyszanych anegdotach, głoszących, że dzięki akupunkturze ludzie zgadzali się nie tylko na rutynowy przegląd, ale także na plombowanie, a nawet wyrywanie zębów. Nietrudno się jednak domyślić, że akupunktura nie jest idealnym rozwiązaniem dla kogoś, kto poza odontofobią cierpi również na aichmofobię (lęk przed igłami).
      Autor artykułu opublikowanego na łamach pisma Acupuncture in Medicine podkreśla, że stomatolodzy mogą z łatwością opanować technikę wbijania igieł we właściwe punkty na głowie. W przyszłości Rosted planuje badania z grupą kontrolną, gdzie skuteczność akupunktury zostanie porównana z nakłuwaniem placebo.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...