Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Krok do orgazmu

Rekomendowane odpowiedzi

Gość cogito

ehm...ciekawe.

ja kiedys zasnelam podczas seksu.

 

niestety ten przypadek to nie z mojej autopsji ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kiedys zasnelam podczas seksu.

Rozumiem bylas bardzo zmeczona ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

taaa. powiedzmy ze zmeczona. dodam ze wiecej sie z facetem nie przespalam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

... wiec facet fundowal jej prawie za kazdym razem minetke

O kurcze! ...nic, nic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To takie zestawienie, zebysmy nie mieszali tych trzech rzeczy

Rzecz w tym że te trzy rzeczy jak najbardziej w praktyce należy mieszać. W normalnych relacjach one są nierozłączne.

Można oczywiście uprawiać seks bez miłości, tylko pytanie bez jakiej miłości? Jest ich wiele rodzajów.

Taki zupełnie pozbawiony miłości seks to nic innego jak gratisowa wizyta u prostytutki(w sumie nawet gorzej). To nie musi być od razu miłość przez duże M. Wystarczy że ludzie potrafią sobie dać uczucia i emocje, nie tylko ciałami się dzielą. I wtedy jest pięknie i w porządku. Nawet jeśli by to miała być tylko jednonocna znajomość. Jeśli dwoje ludzi potrafi się oddać na te nawet nie długie chwile w taki niemal pełny sposób to już to jest piękne.

I czasem rodzi się z tego coś więcej. W sumie wydaje mi się to nawet najzdrowszym podejściem. Od razu się w pełni oddać. Potem albo koniec albo znajomość albo przyjaźń albo związek. Wszystko samo i naturalnie się dzieje, bez żadnych ograniczeń sztucznych, niemal bez naszego udziału, decyduje instynkt. Człowiek nie musi się zastanawiać, tylko od razu wie. Proste i zdrowe, tak pewnie przez miliony lat było z naszymi przodkami.

No ale to już jest prawie niemożliwe. Niektórzy tak robią ale generalnie w związku z normami społecznymi jakie mamy, jest to niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

Od razu się w pełni oddać. Potem albo koniec albo znajomość albo przyjaźń albo związek.

 

zła metoda. ja przez to stracilanm szanse na super zwiazek. bo facet m,ial wrazenie ze juz nic wiecej odemnie nie dostanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze z punktu widzenia mężczyzny :) dziwne co? ;). Czego Ty oczekiwałaś? Super związku? A facet Cię tak docenił? Chyba jednak nie był taki super... Znam lepszych :( W takim wypadku można tylko powiedzieć: lepiej jak zostawiają przed niż po iluś tam latach.

Jak napisałem takie coś jest niemożliwe już... zatem Ty piszesz o innym przypadku i do innego się odnosisz.

Chociaż masz swoje racje. Bardziej się ceni coś trudnego do zdobycia. Ale jak jest za trudne do zdobycia to zwyczajnie to człowiek ominie i poszuka czegoś łatwiejszego. W każdej  rzeczy warto umiar zachować... i jeszcze parę powiedzeń podobnych jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Chociaż masz swoje racje. Bardziej się ceni coś trudnego do zdobycia. Ale jak jest za trudne do zdobycia to zwyczajnie to człowiek ominie i poszuka czegoś łatwiejszego. W każdej  rzeczy warto umiar zachować... i jeszcze parę powiedzeń podobnych jest.

A myślałem, że to ja mam immunitet na teoretyzowanie.

Poczekajmy na odpowiedź.

to człowiek ominie i poszuka czegoś łatwiejszego.
jaką szerokośc teoretyczną ma "..czegoś..".

Inaczej : jaka kategoria?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo, bardzo szeroka kategoria...albo wiele kategorii z najprzeróżniejszych dziedzin życia. Bardziej naukowo zajmuje się tym ekonomia.

Opisują to też inne powiedzenia.

"Mierz siły na zamiary"

Coś o złotym środku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

fakt. nie byl i nie jest super. nie jestem z niem i wcale mi to nie przeszkadza. tylko tak sobie mysle ze wtedy obralam zla taktyke.

moze pewne sprawy trzeba odwlekac w czasie ile sie da a wtedy wyniknie z tego cos dobrego.

dawniej nie szlo sie zkobieta na pierwszejj randce do lozka i malzenstwa byly jakies trwalsze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
moze pewne sprawy trzeba odwlekac w czasie ile sie da a wtedy wyniknie z tego cos dobrego.

Zawsze jest jakiś złoty środek. Za szybko się oddając w naszej kulturze można wyjść na dziwkę(chociaż to się zmienia). Za wolno też niewskazane bo stare panny też społeczeństwo piętnuje(i to też się zmienia). Jak widać trzeba to odpowiednio wymierzyć.

dawniej nie szlo sie zkobieta na pierwszejj randce do lozka i malzenstwa byly jakies trwalsze

Dawniej to znaczy kiedy? W purytańskim latach 1890-1960?W Polsce do 1990?

Ludzie w całej historii na przemian, raz dokonywali orgii, innym razem byli święci. To się nie zmieni. Moda ciąglę się zmienia :), teraz jest moda na wolność seksualną ale ona minie. I tak w koło. To się już wiele razy zdarzyło.

Kiedyś były czasy że normalne było najpierw pannę zgwałcić niemal a później brać ślub z nią(albo i nie). Randek wtedy nie było. Brało się za włosy i tyle...

Randki to dość nowoczesny wynalazek związany z emancypacją kobiet. Mi się to podoba. Zawsze szukałem w kobiecie partnerki.

Co do oddawania się. Dla ludzi w wieku nastu lat jest to traktowane jako dowód miłości(przynajmniej chłopcy tam mówią a dziewczyny wierzą w to). W wieku starszym bardziej jako zaspokojenie obopólnych potrzeb.

bo facet m,ial wrazenie ze juz nic wiecej odemnie nie dostanie.

Wiesz, ciężko odpowiedzieć z dwóch powodów. Staram się pisać prawdę, ale zdaję sobie sprawę że czasem człowiek sam siebie oszukuje i za prawdę uważa to co prawdą nie jest. Przynajmniej świadomie nie kłamie wtedy. Drugi powód jest taki że ludzie się różnią od siebie. Po tej uwadze postaram się przedstawić swoje zdanie.

Nie zgadzam się z Tobą, to co napisałaś mi wygląda na ekstrapolację myślenia kobiety na myślenie męskie. Wydaje mi się że to kobiety patrzą w kategoriach: "co on mi może jeszcze dać? Już nic? To poszukam innego, żeby przeżyć coś więcej" My mężczyźni nie patrzymy w takich kategoriach(subiektywne jest to co piszę). Bardziej patrzymy w kategoriach: "Jaka ona jest? Jest wspaniała, to chcę zostać z nią".

Takie jest moje zdanie.

I od razu dodam pytanie.

Dlaczego kobiety kierując się swoimi poglądami automatycznie zakładają że mężczyźni myślą tak a tak? Żadnej próby zrozumienia, tylko stwierdzenie że już rozumiem danego mężczyznę?

Mężczyzna przynajmniej wie że nie rozumie kobiety i próbuje coś z tym zrobić. Kobieta nie rozumiejąc mężczyzny od razu zakłada że go rozumie i nawet nie próbuje go zrozumieć.

A może się mylę?;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

moi dziadkowie dozywali razem do smierci a moje malzenstwo nie przetrwalo 3 mies.

nie ma juz uczucia przywiazania i przynaleznosci. zawsze mozna sie rozwiesc. no i religia nie jest az tak wazna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co z tego, ile się jest małżeństwem? Gdyby Twoi dziadkowie byli względem siebie złymi ludźmi, i tak by się rozstali, nawet gdyby formalnie byli małżeństwem. Jeżeli kochali się do śmierci, to nie ma to nic wspólnego z łatwością dostępu do rozwodu. Może to Ty pochopnie wybrałaś sobie męża, nie poznawszy go dostatecznie dobrze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

dokladnie tak bylo. poniekad wydaje mi sie ze wspolczynnik rozwodow stale wzrasta bo ludzie ida na latwizne. nie staraja sie rozwiazywac problemow. co to za argument "niezgodnosc harakterow"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba jednak ogólnie jest taka tendencja że jest wiele rozwodów? Czy według Ciebie mikroos więcej osób się teraz gorzej dobiera?

Ja myślę że łatwość rozwodów też ma dużo do rzeczy. Ale łatwość nie w sensie że łatwo iść do sądu czy gdzie indziej(kościelne nadal są trudne rozwody).

Łatwość w sensie, że dziś człowiek nie boi się żyć sam. Nie jest wychowywany do życia w rodzinie jak kiedyś. Kiedyś chłopak i dziewczyna od młodego byli chowani w przeświadczeniu że założą rodzinę i do tego przygotowywani cały czas.

Dziś ludzie się chowają na filmach, gdzie raczej jest promowany wolny styl życia, bez wyrzeczeń na rzecz innych osób.

Patrząc na swoich rodziców, wiem że to trwałe małżeństwo, nie dlatego że jest tam miłość bo jej wogóle nie widać. Dlatego że dobrze-ekonomicznie się im żyje razem, że znaleźli swój dom i swoje miejsce. I to dawniej działało. Czy była miłość czy nie, i tak była więź ekonomiczna i dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem jak widze staruszkow idacych za reke po parku to az normalnie chce sie zyc ;)

 

Co do rozwodow, coz cos napewno uksztaltowalo taka kolej rzeczy, ze rozwodow jest coraz wiecej, wydaje mi sie, to moze wiazac sie glownie z przyczyny w jakim srodowisku jestesmy teraz wychowywani a nawet w jakim ustroju.

 

Otoz za komunizmu, czesto bylo tak, ze maz pracowal na rodzine a kobieta gotowala mu obiadki, jeden od drugiego robil sie zalezny i to ich jakos trzymalo przy sobie.

 

Ot chocby przykladem nie raz byly rodziny w ktorych maz bil swoja zone a ona nie protestowala bo czula ze tak musi byc, przeciez on zywii rodzine, daje nam pieniadze, ciezko pracuje abysmy mieli dostante zycie (H*J ze polowa idzie na alkohol).

Przez takie myslenie malzenstwa mogly przetrwac trudnosci, teraz natomiast wyglada to tak, ze mezczyzna pracuje, kobieta ambitna pnie sie w gore, dostaje dobra prace, maz przychodzi pijany, raz, drugi, trzeci, zona sie pakuje, na drugi dzien idzie po papier do urzedu, w koncu sie rozwodza i tyle, zona ma pieniadze zeby siebie utrzymac, czesto takie malzenstwa nie maja jeszcze dzieci wiec co ich trzyma?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czy według Ciebie mikroos więcej osób się teraz gorzej dobiera?

Niech się ludzie dobierają, jak im się podoba, ale z decyzją o ślubie moim zdaniem wiele osób za bardzo się śpieszy. Chociaż z drugiej strony jest też barzdo wiele osób, które z kolei zwlekają z tą decyzją całymi latami, mam tego świadomość. Ale mimo wszystko wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach, gdy upadło wiele rodzajów tabu, ludzie zbliżają się (w sensie fizycznym) zbyt szybko i zbyt wcześnie seks staje się dla nich najważniejszym elementem związku. Takie pary rzadko mają rację bytu na dłuższą metę, bo w pewnym momencie dopalanie naturalną chemią mózgu się kończy i okazuje się niejednokrotnie, że taka para nawet nie ma o czym ze sobą rozmawiać i nie ma wspólnych zainteresowań, bo wspólny seks też przestał ich kręcić. Tak ja na to patrzę.

 

Niemniej jednak, zgadzam się ze sporą częścią Twojej wypowiedzi.

 

Czasem jak widze staruszkow idacych za reke po parku to az normalnie chce sie zyc ;)

Otóż to :) Widok bez porównania bardziej uroczy od takiego samego zachowania ludzi w naszym wieku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Związki w których rezonuje PM każdej osoby są bardzo trwałe, pozostałe mają duże mniejsze szanse na przetrwanie. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czasem jak widze staruszkow idacych za reke po parku to az normalnie chce sie zyc

I mi ten widok jest miły ;) Chciałbym tak kiedyś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

a mi sie chce plakac ze wzruszenia jak widze takich staruszkow.

Ale mimo wszystko wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach, gdy upadło wiele rodzajów tabu, ludzie zbliżają się (w sensie fizycznym) zbyt szybko i zbyt wcześnie seks staje się dla nich najważniejszym elementem związku. Takie pary rzadko mają rację bytu na dłuższą metę, bo w pewnym momencie dopalanie naturalną chemią mózgu się kończy i okazuje się niejednokrotnie, że taka para nawet nie ma o czym ze sobą rozmawiać i nie ma wspólnych zainteresowań, bo wspólny seks też przestał ich kręcić. Tak ja na to patrzę.

 

tez tak uwazam. ludzie bedac w zwiazku zamiast cieszyc sie sama wspolobecnoscia ciesza sie seksem a potem nie potrafia robic ze soba nic innego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

orgazm migdałkowy chyba występuje-w każdym razie moja Wybranka ma coś w tym stylu ;D

 

czytałem ostatnio ciekawą teorię o tym że współczesny styl życia,w którym występuje wiele wolności jednostki,powoduje upodobnienie do społoczeństw nomadycznych w których również występuje niski przyrost naturalny(mówię o zachodnich społeczeństwach współczesnych)

 

dawniejsze dobieranie się w pary na całe życie wydaje się błędne przez ryzyko wybrania kiepskiego partnera-gdy była większa wstrzemięźliwość i mniejsza rozwiązłość+swatanie przez rodzinę- partnera można było poznać np. dopiero po ślubie i się rozczarować

 

przydałoby się do dyskusji zaprzęc seksuologię i teorię o dwóch strategiach-jeden partner+w miarę pewne ojcostwo+opieka nad dziećmi vs wielu partnerów na zasadzie kukułczych jajek;obie taktyki się w populacji utrzymują więc może obie dobre

PS:H*J jest przez CH podobno ;)

 

co do tego o młodzieńczym seksie z miłości i dojrzalszym jako zaspokajaniu potrzeb-bardzo mądre,dyszka dla tego kto napisał :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Czasem jak widze staruszkow idacych za reke po parku to az normalnie chce sie zyc

I mi ten widok jest miły  Chciałbym tak kiedyś...

 

I stało się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jeszcze musimy trochę poczekać aby to się stało :) ale na dobrej drodze jesteśmy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I stało się...

 

Waldi czy te dziwne numery w twoim nikcu oznaczaja ze sie urodziles o 8:08:08 23 grudnia 2000?

To by tlumaczylo czesc twoich wypowiedzy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito
przydałoby się do dyskusji zaprzęc seksuologię i teorię o dwóch strategiach-jeden partner+w miarę pewne ojcostwo+opieka nad dziećmi vs wielu partnerów na zasadzie kukułczych jajek;obie taktyki się w populacji utrzymują więc może obie dobre

jeden partner na cale zycie-to zdaje egzamin

a ta druga taktyka to co-kazdy facet moze sie z kobieta przespac a jak sie zdarzy dziecko to jest kukulczym jajkiem. i taka kobieta ma miec serwis otwarty i 10 dzieci kazde z innym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zdecydowana większość ludzi chodzi z wyprostowanymi ramionami, a biega ze zgiętymi. Jeśli spróbujemy biegać z wyprostowanymi ramionami szybko okaże się, że nie jest to takie proste.
      Pozycja ramion przy bieganiu i chodzeniu jest uniwersalna niemal dla wszystkich ludzi. Dotychczas jednak nie prowadzono badań, mających wyjaśnić, dlaczego jest taka a nie inna.
      Andrew Yegian i jego koledzy z Uniwersytetu Harvarda poprosili 8 studentów, by ci chodzili i biegali na automatycznej bieżni zarówno z ramionami wyprostowanymi, jak i zgiętymi. U sześciu z nich mierzono też zużycie tlenu.
      Tak, jak można było się spodziewać, spacer ze zgiętymi ramionami był bardziej wymagający energetycznie, niż z ramionami wyprostowanymi. Badani zużywali wówczas o 11% więcej tlenu. Jednak niespodziewanie okazało się, że bieg z wyprostowanymi ramionami nie powoduje większego zużycia energii, niż bieg z ramionami zgiętymi. Wszyscy badani powiedzieli, że bieganie z wyprostowanymi ramionami było trudniejsze. Dlatego zdziwiło nas, że nie odnotowaliśmy żadnej różnicy w zużyciu energii, mówi Yegian.
      W pozycji ramion podczas poruszania się istotne jest wydatkowanie energii, a konkretnie o równowagę pomiędzy energią zużywaną przez ramię i łokieć. Zgięcie górnej kończyny wymaga zużycia większej ilości energii przez łokieć, gdyż trzeba opierać się grawitacji. Jednocześnie jednak samo ramię jest krótsze i oszczędzamy energię potrzebną do jego poruszania.
      Wyniki badań sugerują, że gdy idziemy ze zgiętymi kończynami górnymi, musimy wydatkować więcej energii na pokonanie grawitacji niż zyskujemy jej na ruchu krótszego ramienia. Jednak zaobserwowany brak różnic w zużyciu tlenu podczas biegania z ramionami wyprostowanymi i zgiętymi sugeruje istnienie równowagi energetycznej. Poruszanie dłuższym ramieniem czy poruszanie krótszym ramieniem ale przy konieczności pokonania grawitacji przez zgięty łokieć wymaga tyle samo energii.
      Zagadka, dlaczego zginamy ramiona w czasie biegu pozostaje więc niewyjaśniona. Nie niesie to za sobą żadnych korzyści. Być może jednak odpowiedź leży w sposobie przeprowadzenia badań. Otóż studenci na bieżni biegali dość powoli. Niewykluczone więc, że korzyści ze zginania ramion ujawniają się dopiero podczas szybkiego biegu. A może zgięcie ramion pozwala na rozproszenie energii i mięśnie górnych części ramienia mniej się męczą? To hipotezy, które będziemy testowali w przyszłości, mówi Yegian.
      Nie można wykluczyć, że sposób, w jaki biegamy, był istotnym składnikiem naszej ewolucji. Mniej więcej 1,5 miliona do 2 milionów lat temu nasi przodkowie zaczęli biegać w pozycji wyprostowanej, wyewoluowały u nich krótsze ramiona. To sugeruje, że pozycja łokcia w czasie biegania może mieć coś wspólnego z tą zmianą ewolucyjną, stwierdza yegian.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Debby Herbenick, badaczka z Indiana University, potwierdziła, że same ćwiczenia fizyczne - bez aktu płciowego czy marzeń o treści erotycznej - są w stanie wywołać u kobiety orgazm (Sexual and Relationship Therapy).
      Amerykanie potwierdzili istnienie anegdotycznego orgazmu, nazywanego po angielsku, od związku z ćwiczeniami stymulującymi głębokie mięśnie tułowia (core abdominal muscles), "coregasm".
      Ćwiczeniami najczęściej kojarzonymi z wywoływaniem orgazmu są wspinaczka linowa, podnoszenie ciężarów, jazda na rowerze czy gimnastyka brzucha. [Nasze] dane są interesujące, bo sugerują, że orgazm to niekoniecznie wydarzenie seksualne.
      Herbenick i J. Dennis Fortenberry analizowali wyniki ankiet wypełnionych online przez 124 kobiety wspominające o orgazmach wywołanych ćwiczeniami (ang. exercise-induced orgasms, EIO) i przez 246 pań doświadczających przyjemności seksualnej podczas ćwiczeń (ang. exercise-induced sexual pleasure, EISP). Wiek ochotniczek wynosił od 18 do 63 lat. Większość pań pozostawała w związku, 69% określiło swoją orientację jako heteroseksualną.
      Ustalono, że ok. 40% kobiet przeżyło EIO bądź EISP ponad 10 razy. Większość przedstawicielek grupy EIO twierdziła, że gimnastykując się w miejscach publicznych, ma jakąś kontrolę nad odczuciami, lecz dla ok. 20% doświadczenie było niekontrolowalne. Gros kobiet z EIO podkreśla, że w czasie tego typu orgazmu nie fantazjuje ani nie myśli o kimś pociągającym seksualnie.
      W grupie EIO orgazm wywoływały następujące ćwiczenia: podnoszenie ciężarów (26,5%), joga (20%), jeżdżenie na rowerze (15,8%), bieg (13,2%) oraz marsz/wędrówka po górach (9,6%).
      W przyszłości naukowcy zamierzają się więcej dowiedzieć o mechanizmach/wyzwalaczach EIO oraz EISP. Może być tak, że ćwiczenia, o których już teraz wiadomo, że sprzyjają zdrowiu i dobrostanowi, poprawiają także życie erotyczne kobiety. Co do tego nie ma jednak pewności. Kolejnym znakiem zapytania jest, jak bardzo EIO i EISP są rozpowszechnione wśród kobiet. Wydaje się jednak, że to dość częste zjawiska, bo 370-osobową próbę do badań zebrano w 5 tygodni.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Poruszając się z prędkością 2 m/s, czyli 7,19 km/h, ludzie wolą biec niż iść. Doktorzy Gregory Sawicki i Dominic Farris z Uniwersytetu Północnej Karoliny uważają, że dzieje się tak, gdyż przy takiej szybkości podczas biegu lepiej wykorzystujemy kluczowy mięsień łydki.
      Naukowcy, których artykuł ukazał się w Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS), posłużyli się ultrasonografią, filmowaniem ruchu szybką kamerą oraz bieżnią mierzącą nacisk. W ten sposób mierzyli zachowanie mięśni łydki podczas biegu i chodzenia.
      Niewielka głowica ultrasonograficzna przymocowywana z tyłu nogi pokazywała w czasie rzeczywistym, jak mięsień dostosowuje się do chodu i biegu z różną prędkością. Szybkie zdjęcia zademonstrowały, że głowa przyśrodkowa mięśnia brzuchatego działa jak sprzęgło uruchamiające się szybko po rozpoczęciu chodzenia. Mięsień brzuchaty przytrzymuje jak linka jeden z końców ścięgna Achillesa, gdy przekazywana jest do niego energia do rozciągania. Później do gry włącza się samo ścięgno, które podczas odrzutu uwalnia zmagazynowaną energię, wspomagając w ten sposób ruch.
      Studium ujawniło, że gdy mięsień coraz szybciej zmienia swoją długość, dostarcza coraz mniej mocy, co oznacza obniżenie ogólnej wydajności. Kiedy jednak ludzie zaczynają biec z prędkością ok. 2 m/s, mięśnie zwalniają: zmiana długości zachodzi wolniej, zapewniając większą moc przy słabszej pracy.
      Techniki ultrasonograficzne pozwalają oddzielić od siebie ruchy poszczególnych mięśni podudzia. Dotąd nie były, niestety, wykorzystywane w takim kontekście - podkreśla Farris. Badanie wyjaśnia, czemu superszybki chód jest ograniczony właściwie do olimpiad i innych zmagań sportowych. Mięśnie pracują zbyt nieefektywnie, dlatego ciało przestawia się na bieg. Rosną wtedy skuteczność zarządzania energią i wygoda.
      W miarę jak idziemy coraz szybciej, miesień nie jest w stanie dopasować się do prędkości ruchu. Kiedy jednak dokonuje się przejście od chodu do biegu, ten sam mięsień staje się niemal statyczny i nie musi zmieniać swojego zachowania w znacznym stopniu, gdy biegacz coraz bardziej się rozpędza (choć nie testowaliśmy go podczas sprintów) - wyjaśnia Sawicki.
       
       
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Spośród wszystkich ssaków tylko niedźwiedzie oraz ludzie i inni przedstawiciele naczelnych chodzą, stawiając na ziemi najpierw piętę. Dlaczego ta nietypowa technika poruszania się zdominowała właśnie u tych gatunków, próbowali ustalić naukowcy z University of Utah.
      Eksperyment, którego wyniki opublikowało czasopismo Journal of Experimental Biology, zorganizowany został przez zespół prof. Davida Carriera. Polegał on na mierzeniu energii koniecznej do poruszania się przez ochotników chodzących na trzy sposoby: 1) zwyczajny (tj. z oparciem się na pięcie i stopniowym przenoszeniu ciężaru ciała na palce), 2) ze stopą ustawioną przez cały czas płasko oraz 3) na palcach (a więc w sposób przypominający chód większości ssaków). Energetyczną efektywność tych samych sposobów stawiania kroków badano także podczas biegania.
      Jak wykazały obliczenia przeprowadzone po zakończeniu testów, nakład energii potrzebny na chodzenie na palcach z piętami stale oderwanymi od podłoża był aż o 53% wyższy, niż przy chodzeniu w sposób typowy dla ludzi. Co ciekawe jednak, nie stwierdzono istotnej statystycznie różnicy w efektywności energetycznej pomiędzy chodzeniem w sposób "normalny" oraz przy stawaniu na podłożu całą stopą podczas każdego kroku. 
      Dalsze obserwacje poczynione przez zespół prof. Carriera potwierdzają z kolei to, o czym większość biegaczy wie na pewno: dla efektywnego biegania najlepiej jest poruszać się "po zwierzęcemu", a więc lądować na przedniej części stopy i unikać kontaktu pięty z podłożem. 
      Wnioski z eksperymentu wydają się oczywiste. Wszystko wskazuje na to, że unikalny sposób chodzenia u ludzi (oraz najprawdopodobniej kształt ich stóp) jest przejawem dostosowania do długodystansowych marszów, w czasie których każda zaoszczędzona kaloria energii jest cenna. Osłabieniu uległa za to zdolność do szybkiego biegania, lecz rozwój inteligencji umożliwił ludziom zdobywanie pożywienia w bardziej wyrafinowany sposób. Wygląda więc na to, że ewolucja kolejny raz doprowadziła do wytworzenia struktur całkowicie podporządkowanych trybowi życia danego organizmu, zaś sposób, w jaki z tych struktur korzystamy, jest zoptymalizowany pod względem zużycia energii.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Słonie nie kojarzą się nam ze zgrabnym poruszaniem, co znalazło nawet swój wyraz w przysłowiach, ale nie oznacza to, że nie potrafią rozwijać sporych prędkości. Biolodzy zastanawiali się, czy idą wtedy, czy już biegną. Okazało się, że i jedno, i drugie. Słoń biegnie przednimi nogami, podczas gdy tylne cały czas idą (Journal of Experimental Biology).
      Już wcześniejsze badania sugerowały, że rozpędzone słonie trochę biegną, a trochę spacerują. Belgijsko-włosko-tajlandzki zespół zdobył jednak wiele dodatkowych informacji, wykorzystując specjalnie skonstruowany tor. Dzięki temu udało się dokonać dokładnych pomiarów sił działających podczas wykonywania kolejnych kroków.
      Jak wyjaśnia profesor Norman Heglund z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, naukowcy musieli sami skonstruować platformy dynamometryczne– płyty mierzące siłę nacisku. Trzeba je było przecież jakoś dostosować do rozmiarów słoni. Mając już za sobą ten etap, naukowcy udali się do Thai Elephant Conservation Centre. Kornacy dosiadali słoni indyjskich i zachęcali je do przemierzania wyznaczonej trasy. Najszybszy osobnik rozpędził się do 18 km na godzinę. Wyczyny szarych olbrzymów utrwalano na kamerze szybkoklatkowej.
      Biolodzy porównali odczyty z platformy dynamometrycznej z poszczególnymi klatkami. W ten sposób wyliczyli energię potencjalną i kinetyczną poruszającego się słonia. Określenie relacji między energią potencjalną (zmagazynowaną w mięśniach, stawach i ścięgnach) a energią kinetyczną jest kluczowe dla stwierdzenia, czy zwierzę idzie, czy biegnie. Kiedy słoń podnosi nogę i przesuwa ją ku przodowi, energia potencjalna zamienia się w kinetyczną. Gdy noga ląduje na ziemi, na powrót zmienia się w potencjalną. Proces ten powtarza się wiele razy w czasie jednej rundki po okolicy. Podczas biegu zamiana jest ciągła, bez wyraźnie wyodrębnionych cykli. W przypadku słonia energie potencjalna i kinetyczna [...] osiągają minimum i maksimum w tym samym czasie, dlatego nie mogą być "wymieniane" po sobie raz za razem – tłumaczy Heglund.
      Dodatkowo badacze zauważyli, że najszybsze słonie biegną i idą jednocześnie. Wygląda to tak, jakby słoń zbliżał się do prędkości przejściowej, kiedy przestaje iść i zaczyna biec, ale nie doprowadzał tego do końca. Przypomina to niemożność wrzucenia drugiego biegu. Za pomocą platform dynamometrycznych międzynarodowy zespół ustalił również, że słonie poruszają się niezwykle ekonomicznie, zwłaszcza w porównaniu do mniejszych zwierząt. W przyszłości biolodzy zamierzają przeprowadzić identyczny eksperyment z nosorożcami i hipopotamami.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...