Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Na nieoficjalnym blogu Google'a ukazały się rysunki przedstawiające projekt o nazwie Chrome. Google zdecydował się więc na oficjalne potwierdzenie, że firma pracuje nad własną przeglądarką. Program prawdopodobnie zostanie zaprezentowany dzisiaj (2 września). Należy go szukać pod adresem www.google.com/chrome lub też gears.google.com/chrome. Pod drugim z tych adresów przez chwilę można było zobaczyć zrzuty ekranowe Chrome'a.

O projekcie Google Chrome wiadomo, że ma być to opensource'owa przeglądarka korzystająca z silnika Webkit, a w jej skład ma wchodzić też Google Gears.

Przeglądarka będzie zawierała V8 - maszynę wirtualną JavaScriptu, która powstała w Danii specjalnie na potrzeby tego projektu. V8 ma znacznie przyspieszyć wykonywanie kodu Java Script. Maszyna ma też umożliwiać łatwe identyfikowanie problemów związanych z dużym zużyciem pamięci. Jeśli jakaś wtyczka do Chrome'a lub strona WWW będą zużywały zbyt dużo pamięci, zostaną umieszczone w menedżerze zadań przeglądarki. Można się domyślać, że dzięki temu można będzie je łatwo wyłączyć.

Z zaprezentowanych rysunków wynika, że zakładki zostaną umieszczone w Chrome nad paskiem adresu, a nie pod nim, jak ma to miejsce w Firefoksie.

Sam pasek adresu został przez Google'a nazwany "omnibox", ma on bowiem zostać wyposażony w mechanizm autouzupełniania wyszukiwania. Ma on sugerować nie tylko witryny już odwiedzona, ale również takie, które cieszą się popularnością wśród innych użytkowników.
Chrome ma chronić prywatność w podobny sposób, jak robi to tryb InPrivate w Internet Explorerze 8. Użytkownik będzie mógł otworzyć specjalne okno, a jego działania podejmowane w tym oknie nie będą zapisywane.

Chrome może mieć olbrzymi wpływ na rynek przeglądarek. Pozostaje pytanie, czy będzie ona konkurencją bardziej dla Internet Explorera czy Firefoksa.

Aktualizacja:

Polską wersję beta Chrome'a można pobrać pod adresem www.google.com/chrome.

Udostępniono też film prezentujący jej możliwości. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

http://www.google.com/googlebooks/chrome/

 

Projekt zapowiada się dość ciekawie (ale widać inspirację wieloma nowinkami z Opery czy ff), zobaczymy jak wyjdzie to w praktyce. Żeby tylko nie wysyłało to do G* informacji o wszystkim gdzie surfujemy... Taki PageRank, ale po stronie użytkownika... No i żeby chodziło nie tylko na Windows, a tylko na tym chodziła "wycieknięta" wersja. A przynajmniej nie tylko na >=Vista.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozostaje pytanie, czy będzie ona konkurencją bardziej dla Internet Explorera czy Firefoksa.</p>

 

Na pewno wszystkim się dostanie. Marka google jakby nie było jest dziś szalenie popularna. Jednak bardziej na tym straci zapewne firefox i inni. Użytkownicy tych przeglądarek wydają się bardziej świadomi. Internet explorer jest na komputerze standardowo, a firefoxa trzeba ściągnąć. Po stronie ie dużo się nie zmieni bo jego użytkownikom zazwyczaj "zwisa" czego używają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chwilowo słaba współpraca z grafiką wektorową. Shockwave w Chrome pozostawia wiele do życzenia. Brak współpracy z Linuks, co jest dziwne biorąc pod uwagę to, że przeglądarka ma być "open". ALE TO DOPIERO wersje testowe - znając koncern poprawią to i zintegrują z usługami w account. Pierwszy raz widzę możliwość zmiany wielkości formularza w którym wpisuję tekst. Zapowiada się konkurent Firefox.

IE przetrwa wiadomo dlaczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akceptując warunki udzielasz Google takich praw aby bezkolizyjnie można przetwarzać i udostępniać informacje. Chcesz aby wiedzieli więcej? - pozwól wysyłać dodatkowe statystyki. Licencja jest dobra. Lepsza niż EULA Microsoftu IE. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka wygląda jakby chcieli zbyt wiele praw ale po głębszym zastanowieniu się wszystko jakgdyby grało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"reproduce, adapt, modify, translate, publish, publicly perform, publicly display and distribute any Content which you submit, post or display on or through, the Services" - to nazywasz klasycznym przetwarzaniem/udostępnianiem?

Po pojawieniu się zarzutu Google na szczęście szybko zmienia EULA wycinając zupełnie dyskusyjny fragment. Dość niefortunne przegapienie.

 

Poza tym dostępna wersja silnika zawiera starą lukę: http://blogs.zdnet.com/security/?p=1843 oraz inną podatność: http://blogs.zdnet.com/security/?p=1847

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Google udostępnia takie usługi jak choćby tłumaczenie stron. Żeby takie rzeczy działały poprawnie potrzebne są pewne uprawnienia. A już chociażby pod tą usługę podchodzi reprodukcja, adaptacja, modyfikacja, tłumaczenia, publikacja. W teorię spiskową nie wierzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Google udostępnia takie usługi jak choćby tłumaczenie stron. Żeby takie rzeczy działały poprawnie potrzebne są pewne uprawnienia. A już chociażby pod tą usługę podchodzi reprodukcja, adaptacja, modyfikacja, tłumaczenia, publikacja. W teorię spiskową nie wierzę.

Ale nie zaprzeczysz, że Google zbiera informacje o jego użytkownikach,

zwł. gdy mają Gmail'a.

I nie zaprzeczysz, że takie informacje(niż sprzedaż dedykowanych reklam<Gmail>) są gromadzone i nieudostępniane dedykowanym kupcom informacji.

 

Istnieje taka możliwość, którą jesteś w stanie uznać(z braku dowodów przeciw) i wbrew teoriom spiskowym(to nie musi być teoria- po prostu chwilowa potrzeba właściciela kapitału).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale te informacje gromadzone są nie po to by komukolwiek szkodzić, tylko by jeszcze bardziej usprawnić usługi. Istnieje oczywiście pokusa by wykorzystać pozyskane dane do własnych celów, ale jeśli chcemy by google dalej tworzyło nowoczesne technologie wyszukiwania musimy się zgodzić na analizowanie naszych poczynań.   

 

ps. A tak btw, jest już dostępna wersja beta do pobrania z tąd

 

http://www.google.com/chrome

 

Po kilku chwilach używania wrażenia pozytywne. Wszystko chodzi lekko i płynnie. Poprawiacz błędów jeszcze trochę kuleje, ale to pewnie do poprawienia. Poza tym z tej przeglądarki jest taka beta jak ze mnie humanista  ;) To już taka tradycja u google'a. Niby przeciek na jakiejś stronce a tymczasem przeglądarka jest w pełni spolszczona i posiada polskie podpowiedzi do wszystkiego co robimy. No ale cóż gmail równierz jest ciągle betą  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Google posiadasz szybszy i łatwiejszy dostęp do informacji i możesz łatwiej je publikować. Oczywiście, że jest to kosztem prywatności. W Twoim życiu grzebią algorytmy, które analizują potrzeby ludności. Dzięki temu możliwa jest szybsza reakcja na każde wydarzenie (choćby indeksowanie - portale informacyjne z dużą publicznością są częściej sprawdzane przez pająki).

 

A tak w ogóle z historii gdyby co poniektórzy zapomnieli:

 

26 października 2001 roku w momencie ustanowienia Patriot Act przepada prywatność Amerykanów. Niedługo później ze średnim skutkiem walkę o prywatność ludzi podejmuje Unia Europejska. Zaczynają jak grzyby po deszczu wyrastać centra gromadzenia danych na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych w tym momencie znajduje się kilka placówek hektarów serwerów. Jedna z większych mieści się niedaleko miejsca, gdzie prąd w Stanach jest najtańszy. Maj 2005 roku - do największego systemu przetwarzania informacji ECHELON zostaje podłączony ostatni kontynent - Afryka. 2007 rok - państwa zaczynają toczyć zaciętą wojnę o to, kto stworzy wydajniejszą sieć przesyłową przed uruchomieniem LHC.

 

i przyszłość:

.. około 2015-2020 rok - ten internet, który znamy teraz przestaje istnieć.

 

Lepiej pożegnaj się z prywatnością i teoriami spiskowymi. Ludzie, którzy nie robią nic złego nie mają się czego obawiać. Ludzi, którzy gadają o prywatności zmień - mamy czasy SPOŁECZEŃSTWA INFORMACYJNEGO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i przyszłość:

.. około 2015-2020 rok - ten internet, który znamy teraz przestaje istnieć.

 

Co konkretnie masz na myśli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wejdzie coś znacznie lepszego dla przeciętnego użytkownika - już mi ślinka cieknie na samą myśl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wiem, myślałem że piszesz o jakimś konkretnym rozwiązaniu  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wiem, myślałem że piszesz o jakimś konkretnym rozwiązaniu  ;)

 

Wydajne sieci powstają cały czas, światłowody niemal wszędzie już rozłożone, następca obecnego "ciasnego" ip jest - w przyszłości przez "sieć" będziesz rozmawiał (obecny telefon), oglądał (serwisy inteligentne), kupował/sprzedawał, uczył się, nudził się - niby wszystko to masz teraz ale wolniejsze, bardziej zawodne i w ogóle chwilami nawet męczące. Google Chrome w swoich "Services" wygląda na razie jak pierwsza przeglądarka jaka powstała... http://www.w3.org/History/1994/WWW/Journals/CACM/screensnap2_24c.gif lub http://gladiator.ncsa.uiuc.edu/Images/press-images/mosaic.gif właściwie to nie wiem, która była na prawdę pierwsza :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WWW, w 1991. NCSA Mosaic powstał 2 lata póżniej.

 

Google udostępnia takie usługi jak choćby tłumaczenie stron. Żeby takie rzeczy działały poprawnie potrzebne są pewne uprawnienia. A już chociażby pod tą usługę podchodzi reprodukcja, adaptacja, modyfikacja, tłumaczenia, publikacja. W teorię spiskową nie wierzę.

 

Nikt nie mówi o teorii spiskowej. Po prostu potknęli się i skopiowali do tego produktu ich standardowe ToS. Wpadka, nic więcej. Jakkolwiek gdyby nie poprawili tego, to byłoby to conajmniej podejrzane.

 

Jeśli zaś spojrzymy na to z drugiej strony, to Google posiada tyle rozmaitych usług i zbiera tyle danych, że po skojarzeniu ich razem profil oglądanych stron lub wyszukań to przy tym mały pikuś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mieli wpadki. Unikneli niezrecznych odpowiedzi na ktore wiekszosc populacji jest jeszcze nieprzygotowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroosie jesteś przecież bystry, chyba łatwo się domyśleć na jakie ;)

 

Co do ostatniej wypowiedzi josha: też mam podobne wrażenie. Takich rzeczy jak regulamin się nie kopiuje, więc za pewne tak miało być, a żeby nie kontynuować wokół siebie tej kontrowersyjnej atmosfery wyrzucili nie wygodne dla co poniektórych fragmenty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie. Naprawdę nie jestem pewny, co josh ma na myśli, więc wolę dopytać, niż odpowiedzieć, przyjmując błędne założenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem toczyła się batalia o to, na co pozwolić Chrome. Powycinane fragmenty licencji odnoszą się do aktualnego stanu przeglądarki i być może zakrajają jej potencjalne działanie w przyszłości. Według mnie licencja była dobra. Koncern Google działa w myśl:

 

Uważamy, że udzielenie dostępu, umożliwienie użytkowania, zabezpieczenie lub ujawnienie takich informacji jest w uzasadnionych okolicznościach konieczne do (a) spełnienia wymogów obowiązującego prawa, przepisów, procedur prawnych lub prawomocnego żądania instytucji państwowych, (:) egzekwowania odpowiednich Warunków korzystania z usługi, włącznie z badaniem ich możliwych naruszeń, © wykrywania, zapobiegania lub rozwiązywania w inny sposób problemów dotyczących potencjalnego oszustwa, bezpieczeństwa lub kwestii technicznych, (d) zapewnienia ochrony przed bezpośrednio zagrażającą szkodą dotyczącą praw, własności lub bezpieczeństwa firmy Google, użytkowników jej produktów lub bezpieczeństwa publicznego zgodnie z wymaganiami prawa lub możliwościami prawnie dozwolonymi.
stan na dzień 7 sierpnia 2008

 

Towarzyszę Google od początku niemal, nieraz byłem testerem, jestem użytkownikiem "Accounts, Services". Zastanawiałem się na początku czy akceptując regulamin nie podpisuję się pod "zrzekam się dobrowolnie prywatności w celu poprawy funkcjonowania w społeczeństwie". Wiem, że w danej chwili gdy jestem na kopalniawiedzy.pl i oglądam "reklamę Google" algorytmy nie zaglądają mi do Google Health, żeby zobaczyć że mam np zapalenie mieszków włosowych ;) czy jaki mam stan konta ale analizują tylko i wyłącznie witrynę, którą przeglądam oraz historię, co mogłoby mnie zainteresować przy dopasowaniu treści. Chodzi o to, że oni wykorzystują tylko te informacje, które są aktualnie niezbędne do wykonania w danym momencie określonej usługi.

 

Wracając ściśle do tematu regulamin został dopasowany do aktualnego stanu przeglądarki i zmieni się.

Czego się spodziewałeś mikroos?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spodziewałem się, że napiszesz coś dokładnie odwrotnego - stwierdzenia, że ludzie nie są jeszcze gotowi na to, żeby ich poinformować, że Google wie obecnie wszystko na ich temat, a i tak powoli kolekcjonuje jeszcze więcej. Tak więc, jak widać, dobrze, że dopytałem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:: Mikroos, zgodnie z Twoimi przekonaniami.. ::

- Czy przeszkadza Ci, że Google jest częścią projektu tak ogromnego, że każdy w tym projekcie może być sobą, rozwijać się, wytworzyć sobie iluzję, że jest anonimowy a nawet popełnić przestępstwo i jednocześnie być cały czas nadzorowanym, żeby po popełnieniu przestępstwa zostać ukaranym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Google nie zbiera więcej, niż sami mu o sobie piszemy. Zbiera na nasz temat tylko to, co my sami puścimy w obieg w internecie. Na dodatek dla ochrony własnej osoby możemy się z łatwością maskować - używać różnych nicków, różnych IP itd. Wydaje mi się, że istnienie Google'a na pewno ma więcej zalet, niż wad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

istnienie Google'a na pewno ma więcej zalet, niż wad.

 

Mikroos, proszę, wymień mi trzy wady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Google ujawniło swoją pilnie strzeżoną tajemnicę. Koncern, jako pierwszy dostawca chmury obliczeniowej i – prawdopodobnie – pierwszy wielki właściciel centrów bazodanowych, zdradził ile wody do chłodzenia zużywają jego centra obliczeniowe. Dotychczas szczegóły dotyczące zużycia wody były traktowane jak tajemnica handlowa.
      Firma poinformowała właśnie, że w ubiegłym roku jej centra bazodanowe na całym świecie zużyły 16,3 miliarda litrów wody. Czy to dużo czy mało? Google wyjaśnia, że to tyle, ile zużywanych jest rocznie na utrzymanie 29 pól golfowych na południowym zachodzie USA. To też tyle, ile wynosi roczne domowe zużycie 446 000 Polaków.
      Najwięcej, bo 3 miliardy litrów rocznie zużywa centrum bazodanowe w Council Bluffs w stanie Iowa. Na drugim miejscu, ze zużyciem wynoszącym 2,5 miliarda litrów, znajduje się centrum w Mayes County w Oklahomie. Firma zapowiada, że więcej szczegółów na temat zużycia wody przez jej poszczególne centra bazodanowe na świecie zdradzi w 2023 Environmental Report i kolejnych dorocznych podsumowaniach.
      Wcześniej Google nie podawało informacji dotyczących poszczególnych centrów, obawiając się zdradzenia w ten sposób ich mocy obliczeniowej. Od kiedy jednak zdywersyfikowaliśmy nasze portfolio odnośnie lokalizacji i technologii chłodzenia, zużycie wody w konkretnym miejscu jest w mniejszym stopniu powiązane z mocą obliczeniową, mówi Ben Townsend, odpowiedzialny w Google'u za infrastrukturę i strategię zarządzania wodą.
      Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że Google'a do zmiany strategii zmusił spór pomiędzy gazetą The Oregonian a miastem The Dalles. Dziennikarze chcieli wiedzieć, ile wody zużywają lokalne centra bazodanowe Google'a. Miasto odmówiło, zasłaniając się tajemnicą handlową. Gazeta zwróciła się więc do jednego z prokuratorów okręgowych, który po rozważeniu sprawy stanął po jej stronie i nakazał ujawnienie danych. Miasto, któremu Google obiecało pokrycie kosztów obsługi prawnej, odwołało się od tej decyzji do sądu. Później jednak koncern zmienił zdanie i poprosił władze miasta o zawarcie ugody z gazetą. Po roku przepychanek lokalni mieszkańcy dowiedzieli się, że Google odpowiada za aż 25% zużycia wody w mieście.
      Na podstawie dotychczas ujawnionych przez Google'a danych eksperci obliczają, że efektywność zużycia wody w centrach bazodanowych firmy wynosi 1,1 litra na kilowatogodzinę zużytej energii. To znacznie mniej niż średnia dla całego amerykańskiego przemysłu wynosząca 1,8 l/kWh.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prawnikom Google'a nie udało się doprowadzić do odrzucenia przez sąd pozwu związanego z nielegalnym gromadzeniem danych użytkowników przez koncern. Sędzia Lucy Koh uznała, że Google nie poinformował użytkowników, iż zbiera ich dane również wtedy, gdy wykorzystują w przeglądarce tryb anonimowy.
      Powodzi domagają się od Google'a i konglomeratu Alphabet co najmniej 5 miliardów dolarów odszkodowania. Twierdzą, że Google potajemnie zbierał dane za pośrednictwem Google Analytics, Google Ad Managera, pluginów oraz innych programów, w tym aplikacji mobilnych. Przedstawiciele Google'a nie skomentowali jeszcze postanowienia sądu. Jednak już wcześniej mówili, że pozew jest bezpodstawny, gdyż za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia okno incognito w przeglądarce, jest informowany, że witryny mogą zbierać informacje na temat jego działań.
      Sędzia Koh już wielokrotnie rozstrzygała spory, w które były zaangażowane wielkie koncerny IT. Znana jest ze swojego krytycznego podejścia do tego, w jaki sposób koncerny traktują prywatność użytkowników. Tym razem na decyzję sędzi o zezwoleniu na dalsze prowadzenie procesu przeciwko Google'owi mogła wpłynąć odpowiedź prawników firmy. Gdy sędzia Koh zapytała przedstawicieli Google'a, co koncern robi np. z danymi, które użytkownicy odwiedzający witrynę jej sądu wprowadzają w okienku wyszukiwarki witryny, ci odpowiedzieli, że dane te są przetwarzane zgodnie z zasadami, na jakie zgodzili się administratorzy sądowej witryny.
      Na odpowiedź tę natychmiast zwrócili uwagę prawnicy strony pozywającej. Ich zdaniem podważa ona twierdzenia Google'a, że użytkownicy świadomie zgadzają się na zbieranie i przetwarzanie danych. Wygląda na to, że Google spodziewa się, iż użytkownicy będą w stanie zidentyfikować oraz zrozumieć skrypty i technologie stosowane przez Google'a, gdy nawet prawnicy Google'a, wyposażeni w zaawansowane narzędzia i olbrzymie zasoby, nie są w stanie tego zrobić, stwierdzili.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy w historii Google Chrome traci rynkowe udziały na rzecz... Microsoft Edge. Jak wynika z najnowszych danych NetMarketShare roku rynkowe udziały Chrome'a zmniejszyły się z 69,94% we wrześniu do 69,25% w październiku. W tym samym czasie udziały Edge'a zwiększyły się z 8,84% do 10,22%.
      Niewykluczone, że wzrost zainteresowania przeglądarką Microsoftu ma związek z najnowszą aktualizacją Windows 10, w której pojawia się zachęta do korzystania z Edge'a.
      Firma analityczna informuje też, że pomiędzy wrześniem a październikiem rynkowe udziały Windows 10 wzrosły z 61,26% do 64,04%. Jednocześnie jednak zmniejszył się udział Windows 7 z 22,77% do 20,41%. Spadek zainteresowania zanotował też macOS, 10.15, którego udziały zmniejszyły się z 5,11 do 4,88%.
      Jednocześnie NetMarketShare poinformowało, że ma zamiar zrezygnować z działania w obecnej formie. Firma przyznaje, że zmiany zachodzące w przeglądarkach spowodowały, że coraz trudniej zbierać precyzyjne informacje i z czasem w raportach pojawia się więcej błędów. Zdecydowano więc, że zamiast próbować naprawiać obecnie stosowaną metodologię, zdecydowano się na jej porzucenie.
      Firma poinformowała, że w przyszłości będzie zajmowała się trendami w ecommerce oraz weryfikowalnymi danymi użytkowników.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przeglądarka Chrome dołączyła do elitarnego klubu browserów, które zdobyły ponad 70% rynku. Z danych firmy analitycznej Net Application wynika, że w czerwcu do Chrome'a należało 70,2% światowego rynku przeglądarek. Program od pół roku ciągle zwiększał swoje udziały rynkowe, zyskując od stycznia 3,6 punktu procentowego.
      Chrome stał się tym samym trzecią przeglądarką w historii, która uzyskała tak silną pozycję na rynku. Pierwszą był Netscape Navigator, który zdominował lata 90. ubiegłego wieku, a druga to Internet Explorer, którego czasy dominacji rynkowej przypadły na pierwszą dekadę wieku obecnego.
      Wszystko wskazuje na to, że udziały Chrome'a nadal będą rosły. Analitycy przypuszczają, że do końca bieżącego roku do przeglądarki Google'a może należeć ponad 72% rynku.
      Patrząc na obecny rynek przeglądarek można stwierdzić, że jedynym potencjalnym zagrożeniem dla pozycji Chrome'a może stać się Edge Microsoftu. A i to po warunkiem, że zostanie on szeroko zaakceptowany przez biznes i uczelnie.
      Pozycja Microsoftu na rynku przeglądarek pozostaje jednak tajemnicą. Z danych Net Applications wynika, że udziały Edge'a wzrosły w ciągu miesiąca o rekordowe 0,2 punktu procentowego i obecnie do przeglądarki tej należy 8,1% rynku. Jednocześnie spadły udziały weterana, Internet Explorera, który obecnie ma rekordowo mało rynku, bo 4,5%. Trzeba jednak pamiętać, że IE jest wykorzystywany w wielu firmach, a dane Net Applications mogą go nie doszacowywać, gdyż przedsiębiorstwa często wykorzystują jeden lub kilka adresów IP wychodzących na zewnątrz. Pozycja przeglądarek Microsoftu może być więc być silniejsza, niż widać to w danych. Z drugiej jednak strony, Microsoft raczej nie stara się o wzmacnianie pozycji IE. Co prawda pozycja Edge'a powoli rośnie, ale jest to prawdopodobnie związane wyłącznie z rozpowszechnianiem się systemu Windows 10, a nie z przechodzeniem na Edge'a użytkowników innych przeglądarek. Przy obecnym tempie wzrostu udziały tej przeglądarki powinny wynieść 10,1% w lipcu przyszłego roku.
      Na trzecim miejscu znalazł się niezwykle niegdyś popularny Firefox. Również jego udziały powoli rosną i wynoszą obecnie 7,6%. Jednak, jak przewidują analitycy, przewaga Edge'a nad Firefoksem będzie rosła i w przyszłym roku wyniesie niemal 4 punkty procentowe.
      Niezaprzeczalnym liderem rynku jest zatem Chrome, który właśnie został trzecią przeglądarką w historii z ponad 70-procentowym udziałem w rynku. W tej chwili na horyzoncie nie widać nikogo, kto byłby mu w stanie w najbliższym czasie zagrozić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed sądem federalnym w San Jose złożono pozew zbiorowy przeciwko Google'owi. Autorzy pozwu oskarżają wyszukiwarkowego giganta o to, że zbiera informacje o internautach mimo iż używają oni trybu prywatnego przeglądarki. Uważają, że Google powinien zapłacić co najmniej 5 miliardów dolarów grzywny.
      Zdaniem autorów pozwu problem dotyczy milionów osób, a za każde naruszenie odpowiednich ustaw federalnych oraz stanowych koncern powinien zapłacić co najmniej 5000 USD użytkownikowi, którego prawa zostały naruszone.
      W pozwie czytamy, że Google zbiera dane za pomocą Google Analytics, Google Ad Managera i innych aplikacji oraz dodatków, niezależnie od tego, czy użytkownik klikał na reklamy Google'a. Google nie może w sposóby skryty i nieautoryzowany gromadzić danych na temat każdego Amerykanina, który posiada komputer lub telefon, piszą autorzy pozwu.
      Do zarzutów odniósł się Jose Castaneda, rzecznik prasowy koncernu. Za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia przeglądarkę w trybie prywatnym, jest jasno informowany, że przeglądane witryny mogą śledzić jego poczynania, stwierdził.
      Specjaliści ds. bezpieczeństwa od dawna zwracają uwagę, że użytkownicy uznają tryb prywatny za całkowicie zabezpieczony przez śledzeniem, jednak w rzeczywistości takie firmy jak Google są w stanie nadal zbierać dane o użytkowniku i, łącząc je z danymi z publicznego trybu surfowania, doprecyzowywać informacje na temat internautów.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...