Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

McKinnon przegrał

Rekomendowane odpowiedzi

Gary McKinnon, Brytyjczyk, który włamał się do serwerów NASA i Pentagonu przegrał swoją ostatnią szansę. Europejski Trybunał Praw Człowieka podtrzymał decyzję brytyjskich sądów. McKinnon może w ciągu dwóch tygodni trafić do USA, gdzie będzie sądzony za swoje czyny. Grozi mu kilkadziesiąt lat więzienia, co dla 42-letniego mężczyzny oznacza dożywotni wyrok.

Władze USA nazwały czyn McKinnona największym w historii włamaniem do systemów wojskowych. McKinnon mówi, że w komputerach Pentagonu i NASA szukał informacji o UFO.
Z kolei oskarżyciele przypominają, że pomiędzy lutym 2001 a marcem 2002 włamał się on do 97 maszyn należących do amerykańskiej armii, marynarki wojennej, lotnictwa wojskowego, Departamentu Obrony i NASA. Amerykańscy prokuratorzy mówią, że wkrótce po atakach z września 2001 roku McKinnon wykasował ważne pliki z komputerów należących do lotnictwa marynarki wojennej, przez co istotne systemy nie działały tak, jak należy.

Podobno wkrótce po aresztowaniu Amerykanie oferowali McKinnonowi ugodę - w zamian za dobrowolne poddanie się karze miał spędzić w więzieniu 4 lata. McKinnon nie wyraził zgody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czepiam się:

"Grozi mu kilkadziesiąt lat więzienia, co do 42-letniego mężczyzny oznacza dożywotni wyrok."

;)

 

Dziwne że przez rok jego działalności nikt go nie złapał :/ Coś cienko panowie i panie z ameryki trzymający piecze nad ważnymi systemami obronnymi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czepiam się:

"Grozi mu kilkadziesiąt lat więzienia, co do 42-letniego mężczyzny oznacza dożywotni wyrok."

;)

 

Dzięki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Po co marnują taki umysł!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo złamał prawo. Gdyby tylko chciał się pobawić, ze swoimi kwalifikacjami na pewno mógłby postarać się o możliwość "wykonania audytu bezpieczeństwa".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

To takiemu głupiemu drechowi co okrada dzieci dają drugą szansę, a taki umysł nie dostanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, że ten umysł jest realnym zagrożeniem dla całego kraju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem McKinnon wygrzebał coś ciekawego w tych systemach wojskowych i dlatego chcą go udupić, ew. jest jeszcze nikła szansa na to, że zgarną go wojskowi i w zamian za bezwarunkową współpracę będzie miał mniejszy wyrok ale to bardzo nikła szansa, bo ugodę już mu proponowali i sądząc po odmowie McKinnona to jest to jakiś hacker-fanatyk, który raczej będzie walczył z systemem niż dla niego pracował, hackerzy może i są inteligentni ale również często lekko "walnięci"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętajcie, że o tej 60-letniej karze to jak dotąd mówił tylko on sam, więc nie wiadomo jak będzie.

 

A co do jego szkodliwości dla społeczeństwa/narodu etc. będzie można dopiero mówić jak już udowodnią mu konkretne zarzuty. Natomiast jeśli prawdą jest to co mówi, że tylko chciał się zabawić to ja jednak będę obstawał, za tym, że jednak taki drech z bejsbolem stanowi znacznie większe zagrożenie od niego (a który btw karę za swoje przewinienie dostaje zazwyczaj kilkanaściekrotnie mniejszą)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do czego doszło, żeby bronić człowieka, który w sposób ewidentny naruszył prawo?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Do czego doszło, żeby bronić człowieka, który w sposób ewidentny naruszył prawo?!

Prawda, że naruszył, ale chodzi o to, że On wiedział(tak przypuszczam, bo głupi nie jest) iż dojdzie do procesu, który może przegrać. Nic nie poczytałem o profilu psychologicznym McKinnon'a , ale jeśli wiedział - nie stanowi zagrożenia - (moja teza) to tylko na pokaz dla przekonania opinii publicznej, że rządzą ludzie niekompetentni. Poświęcił się dla pokazania spisku(w jego mniemaniu) albo dla sprawy dobra publicznego: żeby pokazać, że porządek nie jest taki jakim jest malowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Po co marnują taki umysł!!!

USA ma swoich Harvardzkich skubańców, którzy znają swoje miejsce w szeregu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli myślisz, że jeżeli morderca zabija człowieka, to robi to po to, by pokazać, że władza jest niekompetentna, a światem rządzi spisek ludzi przeciwnych mordowaniu? Naprawdę nie rozumiem: facet łamie prawo, robi to świadomie, sam mówi o karze, a Wy robicie z niego nie wiadomo jakiego bohatera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Czyli myślisz, że jeżeli morderca zabija człowieka, to robi to po to, by pokazać, że władza jest niekompetentna, a światem rządzi spisek ludzi przeciwnych mordowaniu? Naprawdę nie rozumiem: facet łamie prawo, robi to świadomie, sam mówi o karze, a Wy robicie z niego nie wiadomo jakiego bohatera.

Ja go nie bronię.

Odcinam się od morderców, konfabulantów, oszustów, kłamców, ludzi niekompetentnych(ale w znaczeniu wąskim: "udających kompetencję a przez to wprowadzających w błąd") - tych można tępić. Nie każdy kto łamie prawo jest niemoralny lub obiektywnie zły.

 

A w tym szczególnym przypadku:

Uważam, że niekonieczne było jakiekolwiek nagłaśnianie sprawy - początkowo(wg pl.wikipedia.org) tak miało być(cichutko). Nie prześledziłem sprawy. Nie wiem przez kogo to wyszło do życia publicznego(USA czy McKinnon'a).

Ale niekonieczne jest więzienie człowieka, który nic nie zrobił (straty które spowodował to 0,7*mln $ w stosunku do 12*mln*mln $ PKB USA'ńców) - pokazał coś. McKinnon szukał sławy(swoistej wg mnie) - zaszkodził samemu sobie(chyba, kurde, świadomie). Kara kilkudziesięciu lat więzienia jest nieproporcjonalna do strat. Jak dla mnie McKinnon za jakiś czas popełni samobójstwo, chyba, że jakiś psychiatra z nim pogada i przedstawi inne możliwości dla jego życia(sam się pogrążył.. chyba nie ma z kim pogadać i w jaki sposób się realizować).

McKinnon nie zrobił czegoś obiektywnie złego, ale gdybym był rządem USA - ugadałbym z UK leczenie McKinnona(vel<z łac.: 'czyli'> rozmowy z psychologiem) i pozbawienie dostępu do internetu(tak, żeby na prawdę dostępu nie miał).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Nie każdy kto łamie prawo jest niemoralny lub obiektywnie zły

Otóż to. Weź pod uwagę to że prawo nie jest doskonałe i nie jest idealnym wymiernikiem sprawiedliwości, moim skromnym zdaniem jest nieuczciwe.

Czy on rozpowszechnił informacje które wykradł, albo wykorzystał je do potrzeb własnych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
McKinnon wykasował ważne pliki z komputerów należących do lotnictwa marynarki wojennej, przez co istotne systemy nie działały tak, jak należy.

Czy to nie wystarczy jako przekonująca informacja o tym, że jest to osobnik niebezpieczny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Co to były za dane?

Niech podadzą jakieś szczegóły, bo nie chce mi się wierzyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście, niech jeszcze podadzą dziury, które McKinnon wykorzystał, oraz kilka innych, żeby inni mogli się dostać do tajnych dokumentów jeszcze łatwiej.

 

Szanuję Twoje zafascynowanie krakerami, ale zaczynasz przekraczać granicę rozsądnego argumentowania. Nie podałeś dotąd ani jednego rzeczywistego argumentu na obronę tego człowieka poza próbami bagatelizowania dokonanego czynu oraz podziwem dla jego umysłu (czy gdyby Einstein zamordował drugiego człowieka, również powinien pozostać na wolności?). Co zabawne jednak, oceniasz wagę przestępstwa, choć - jak sam przyznałeś - nie wiesz nawet, co tak naprawdę wykradł i co zniszczył przestępca. Dziwne.

 

Jeszcze jedna sprawa: serwery NASA są bez wątpienia niezwykle atrakcyjnym obiektem ataków i jestem przekonany, że takich prób jest mnóstwo. Skoro zarzuty stawiane są tylko McKinnonowi, to wygląda na to, ze musiał naprawdę solidnie przeskrobać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Ok, może przeskrobał, ale proszę nie porównuj mordercy do włamywacza internetowego. Zobacz, sam umieściłem Topic o wybitnym autorytecie w dziedzinie Linuxa, który zabił żonę i go nie broniłem, a wręcz przeciwnie uważam że powinien iść do więzienia za coś takiego i to na długo. Ten drugi natomiast nie zabił nikogo! Namieszał, narobił strat, niech teraz się zrewanżuje naprawiając ich systemy zabezpieczeń, uzupełniając je. Zresztą skoro wszystko co zniszczył było dla nich aż tak ważne, to dlaczego lepiej tego nie zabezpieczyli, i dlaczego nikt nad tym nie czuwał?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy gdyby Einstein zamordował drugiego człowieka, również powinien pozostać na wolności?

 

Dlaczego po raz kolejny upierasz się przy tym głupim porównaniu do morderstwa? Na prawdę uważasz, że ktoś kto włamuje się do systemów zasługuje na jednakową karę jak morderca? Ja w przeciwieństwie do tymka nie mam zamiaru go bronić. Każdy haker musi mieć świadomość konsekwencji działań jakie podejmuje. Ale na litość boską na wszystko jest odpowiednia kara, a na przewinienie tego typu jest to maksymalnie kilka lat!  Tak naprawdę teraz trzeba poczekać na sprawę sądową, by się przekonać co mu udowodnią, a czego nie.

 

A jeszcze co do tej "sprawiedliwości"

Był kiedyś  taki człowiek Kevin Mitnick. Wszedł w posiadanie całej listy numerów kard kredytowych. I mimo, że nie udowodniono mu nigdy by kiedykolwiek czerpał korzyści materialne z tych danych i tak odsiedział 4 lata, a kolejne kilka był pozbawiony internetu. Osądź sam czy taka kara jest odpowiednia do wykroczenia. Teraz ten człowiek zajmuje się doradztwem w dziedzinie systemów zabezpieczeń.

 

). Co zabawne jednak, oceniasz wagę przestępstwa, choć - jak sam przyznałeś - nie wiesz nawet, co tak naprawdę wykradł i co zniszczył przestępca. Dziwne.

 

No ja ciągle powtarzam, żeby ocenić całą sytuację trzeba poczekać by przekonać się co zdołają mu udowodnić. Aczkolwiek co by to nie było, porównywanie tego do morderstwa również wydaje się nie na miejscu.

 

Jeszcze jedna sprawa: serwery NASA są bez wątpienia niezwykle atrakcyjnym obiektem ataków i jestem przekonany, że takich prób jest mnóstwo. Skoro zarzuty stawiane są tylko McKinnonowi, to wygląda na to, ze musiał naprawdę solidnie przeskrobać.

 

Może prób jest mnóstwo, tylko niewiele udanych? Ale są nawet i takie. Choćby Polacy tego dokonali w 2002 roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego po raz kolejny upierasz się przy tym głupim porównaniu do morderstwa?

Bo chodzi o analogię. Skoro była zbrodnia, to musi być też kara.

 

Na prawdę uważasz, że ktoś kto włamuje się do systemów zasługuje na jednakową karę jak morderca?

A czy wyglądam na aż takiego idiotę? Chociaż w pewnym sensie ta kara powinna być jednakowa: powinna być adekwatna do popełnionego czynu.

 

Ale na litość boską na wszystko jest odpowiednia kara, a na przewinienie tego typu jest to maksymalnie kilka lat!

Pamiętajmy o tym, że póki co wciąż nie wiemy, jaką karę otrzyma McKinnon. Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu i nie oceniajmy, ile dostanie, bo o kilkudziesięciu latach póki co mówi tylko on sam. Akurat żyjąc w Polsce powinniście doskonale wiedzieć, że pojęcie "grozi mu kilkadziesiąt lat" może równie dobrze oznaczać, że posiedzi dwa latka i wyjdzie. Poczekajmy.

 

Był kiedyś  taki człowiek Kevin Mitnick. Wszedł w posiadanie całej listy numerów kard kredytowych. I mimo, że nie udowodniono mu nigdy by kiedykolwiek czerpał korzyści materialne z tych danych i tak odsiedział 4 lata, a kolejne kilka był pozbawiony internetu. Osądź sam czy taka kara jest odpowiednia do wykroczenia. Teraz ten człowiek zajmuje się doradztwem w dziedzinie systemów zabezpieczeń.

Znam doskonale tę historię. Ale to jest tak naprawdę zupełnie poza tematem, bo nie jest wykluczone, że McKinnon po zakończeniu swojej odsiadki (nikt nie powiedział, że będzie siedział kilkadziesiąt lat, zawsze może pójść na ugodę) także nie będzie ekspertem w dziedzinie zabezpieczeń.

 

Może prób jest mnóstwo, tylko niewiele udanych? Ale są nawet i takie. Choćby Polacy tego dokonali w 2002 roku.

Ale każda z prób, nawet te nieudane, jest naruszeniem prawa. Skoro czepiają się tak nielicznych, to można się spodziewać, że McKinnon zrobił coś większego, niż pozostali.

 

Zresztą skoro wszystko co zniszczył było dla nich aż tak ważne, to dlaczego lepiej tego nie zabezpieczyli, i dlaczego nikt nad tym nie czuwał?

Tymku, znów wysuwasz nierozsądny argument na obronę. Czy jeśli człowiek zgwałci kobietę, która szła ulicą w minispódniczce, pownien zostać uniewiniony? Dlaczego się lepiej nie zabezpieczyła i dlaczego nie czuwała? Choć oczywiście osobną sprawą jest, że spece od zabezpieczeń w NASA powinni za to dostać po głowach i nie wątpię, że dostali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętajmy o tym, że póki co wciąż nie wiemy, jaką karę otrzyma McKinnon. Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu i nie oceniajmy, ile dostanie, bo o kilkudziesięciu latach póki co mówi tylko on sam. Akurat żyjąc w Polsce powinniście doskonale wiedzieć, że pojęcie "grozi mu kilkadziesiąt lat" może równie dobrze oznaczać, że posiedzi dwa latka i wyjdzie. Poczekajmy.

 

Zgadza się, już kilkakrotnie zwracałem na to uwagę.

 

Znam doskonale tę historię. Ale to jest tak naprawdę zupełnie poza tematem, bo nie jest wykluczone, że McKinnon po zakończeniu swojej odsiadki (nikt nie powiedział, że będzie siedział kilkadziesiąt lat, zawsze może pójść na ugodę) także nie będzie ekspertem w dziedzinie zabezpieczeń.

 

Jak zwykle nieporozumienie (albo się wykręcasz ;) ). Ludzie pisali że chcą "zniszczyć człowieka". Ty potem wyjechałeś z tymi porównaniami do morderstw, więc łatwo można było się domyśleć, że przede wszystkim rozmawialiśmy o długości kary. Co prawda nigdy nie siedziałem  ;D ale czterech lat nie uważam, za szczególnie niszczących, więc jak tymek pisał o "niszczeniu człowieka" to chodziło mu o niesprawiedliwie długą odsiadkę. Napewno się tego domyśliłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałem już: porównanie do morderstwa było celowe,choć kara absolutnie nie powinna być jednakowa (no, chyba, że McKinnon faktycznie sprowadził ooważne zagrożenie, czego wykluczyć nie możemy!). Na przykładzie morderstwa łatwiej było wykazać, że jak jest przestępstwo, to musi być też kara. Tylko tyle. Bardzo mnie dziwi, że Tymek ocenia wagę tego czynu, choć nawet nie wie, co tak naprawdę się stało na tym serwerze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mu udowodnią to odsiedzi - chociaż znając życie i tak zwiną go pod "swoje skrzydła" i będzie działał w zabezpieczeniach, a nie ich łamaniu.

Głosy niektórych "że przecież nikogo nie zabił, więc czemu taka kara" - niekoniecznie muszą być słuszne. A gdyby wykasował ważne dane, przez których brak stanie się nieszczęście ? Albo dane które mogłyby komuś uratować życie ? Nie wiemy co tam było i nigdy się nie dowiemy.

Dla mnie działał jak potencjalny morderca. Zapewne ma wielką wiedzę na temat tego co robił, ale mógł zniszczyć coś co zaowocowałoby jakąś tragedią. To troszkę jak wsiadanie po pijaku za kierownicę. Niby dojadę do domu i nikomu nie stanie się krzywda - ale mogło być też całkiem inaczej...

Pozyjemy zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego na jego obronę podajcie argumenty typu: "nie udostępnił informacji", "nie wykorzystał ich do jakiś tam celów". Co z tego? Facet miał pełną świadomość, że karalne jest włamanie. I kara należy się, pomimo tego, że nie publikował informacji, a być może nawet nic interesującego nie widział/czytał.

Teza, iż powinien być zwolniony z kary, w zamian za np. pracę przy systemach zabezpieczeń nie przemawia do mnie. Jest to problem podobny do świadków koronnych.

 

I na zakończenie, do tych, którzy go zaciekle bronią od srogiego wymiaru kary - pamiętajcie, że nie przyznał się do działań, które mu udowodniono, nie okazał żadnej skruchy i do tego zachowywał się w sposób cyniczny. I nie zależy mi tu na kalkulacji 4 czy 70 lat więźienia, ale na ocenie człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA wybrała sześć niewielkich amerykańskich firm, które w sumie otrzymają 20 milionów dolarów na rozwój technologii usuwania odpadów z niskiej orbity okołoziemskiej oraz rozwiązania problemu pyłu osiadającego na urządzeniach pracujących poza Ziemią. Prowadzone przez nas misje wymagają innowacyjnych rozwiązań złożonych wyzwań pojawiających się podczas pobytu w kosmosie. Niewielkie firmy mogą mieć wielki wpływ na rozwiązanie problemów od dawna gnębiących przemysł kosmiczny, mówi Jenn Gustetic,  dyrektor ds. wstępnych innowacji i partnerstwa w NASA Space Technology Mission Directorate.
      Sześć wspomnianych firm współpracowało już z NASA w ramach programu Small Business Innovation Research. W jego ramach NASA przeznacza co roku 180 milionów USD na współpracę z amerykańskimi przedsiębiorstwami zatrudniającymi mniej niż 500 osób. Pieniądze od agencji kosmicznej pozwalają im na dalsze rozwijanie obiecujących technologii. Każda z firm wybranych do współpracy w bieżącym roku ma mniej niż 60 pracowników.
      Na niskiej orbicie okołoziemskiej ludzie pozostawiają coraz więcej śmieci. To zepsute satelity i ich fragmenty czy pozostałości po wystrzeliwaniu kolejnych misji. Odpady te zmuszają pojazdy kosmiczne do manewrowania, zagrażają bezpieczeństwu astronautów i satelitów. Z czasem cała orbita może stać się bezużyteczna. Cztery z wybranych przedsiębiorstw proponują technologie, które mają rozwiązać ten problem.
      Firma Busek otrzyma 3,4 miliona USD na rozwój technologii autonomicznego deorbitowania niewielkich satelitów przy użyciu nietoksycznego paliwa. Z kolei CU Aerospace ma za 2,6 miliona USD stworzyć napęd wielokrotnego użytku do niewielkich misji przechwytujących odpady na orbicie. Firmie Flight Works przyznano 4 miliony dolarów na rozwinięcie technologii tankowania na orbicie pojazdów zajmujących się usuwaniem odpadów, a Vestigo Aerospace ma zademonstrować działający żagiel Spinnaker, który – montowany za pomocą prostego połączenia mechanicznego i elektrycznego – będzie rozwijany po zakończeniu misji małych (do 180 kg) satelitów, zwiększając w ten sposób opór stwarzany przez atmosferę i pozwalając na szybsze, przewidywalne i całkowicie pasywne deorbitowanie takich pojazdów.
      Przyszłe misje NASA będą obejmowały roboty podróżujące po powierzchni Marsa i Księżyca. Osiadający na tych urządzeniach pył może znacząco skrócić czas ich pracy czy doprowadzić do awarii instrumentów naukowych. Pył jest też niebezpieczny dla urządzeń, które będą potrzebne podczas misji załogowych. Rozwiązaniem tego problemu mają zająć się dwa kolejne przedsiębiorstwa. Firma Applied Material System Engineering ma za 2,6 miliona USD zademonstrować system nakładania w przestrzeni kosmicznej swojej powłoki ograniczającej osadzanie pyłu, a ATSP Innovations otrzyma 3,2 miliona USD na stworzenie prototypowego materiału odpornego na ekstremalne temperatury, ciśnienia i pył obecne na powierzchni planet, księżyców, asteroid i komet.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA tymczasowo straciła kontakt z Voyagerem 2, drugim najodleglejszym od Ziemi pojazdem kosmicznym wysłanym przez człowieka. Przed dwoma tygodniami, 21 lipca, popełniono błąd podczas wysyłania serii komend do Voyagera, w wyniku czego jego antena odchyliła się o 2 stopnie od kierunku wskazującego na Ziemię. W tej chwili Voyager, który znajduje się w odległości niemal 20 miliardów kilometrów od naszej planety, nie może odbierać poleceń ani przesyłać danych.
      W wyniku zmiany położenia anteny Voyager nie ma łączności z Deep Space Network (DSN), zarządzaną przez NASA siecią anten służących do łączności z misjami międzyplanetarnymi. W skład DSN wchodzą trzy ośrodki komunikacyjne, w Barstow w Kalifornii, w pobliżu Madrytu i Canberry. Rozmieszczono je tak, by każda misja w głębokim kosmosie miała łączność z przynajmniej jednym zespołem anten. Ośrodek z Canberry, którego jedna z anten jest odpowiedzialna za komunikację z sondą, będzie próbował skontaktować się z Voyagerem, w nadziei, że uda się nawiązać łączność.
      Na szczęście NASA zabezpieczyła się na tego typu przypadki. Kilka razy w roku Voyagery resetują położenie swoich anten tak, by mieć łączność z Ziemią. Najbliższy reset nastąpi 15 października. Jeśli więc wcześniej nie uda się połączyć z Voyagerem, będzie można się z nim skomunikować za 2,5 miesiąca.
      Voyager 2 został wystrzelony 20 sierpnia 1977 roku. Odwiedził Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, a w 2018 roku opuścił heliosferę i wszedł w przestrzeń międzygwiezdną, dostarczając intrygujących wyników badań. NASA nie po raz pierwszy nie ma kontaktu z sondą. W 2020 roku agencja nie kontaktowała się z nią przez 8 miesięcy, gdyż remontowana była antena DSS 43 w pobliżu Canberry, której zadaniem jest wymiana informacji z sondą.
      Voyagery zasilane są radioizotopowymi generatorami termoelektrycznymi, które zamieniają w prąd elektryczny ciepło generowane przez rozpad plutonu-238. Zapasy plutonu stopniowo się wyczerpują, więc naukowcy wyłączają kolejne zużywające prąd urządzenia. Najprawdopodobniej obie sondy stracą zasilanie w 2025 roku. Do tej pory jednak naukowcy spróbują wycisnąć z nich najwięcej, jak się da.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) poinformowały o rozpoczęciu współpracy, której celem jest zbudowanie jądrowego silnika termicznego (NTP) dla pojazdów kosmicznych. Współpraca będzie odbywała się w ramach programu DRACO (Demonstration Rocket for Agile Cislunar Operations), który od jakiegoś czasu prowadzony jest przez DARPA.
      Celem projektu jest stworzenie napędu pozwalającego na szybkie manewrowanie, przede wszystkim przyspieszanie i zwalnianie, w przestrzeni kosmicznej. Obecnie dysponujemy pojazdami, które są w stanie dokonywać szybkich manewrów na lądzie, w wodzie i powietrzu. Jednak w przestrzeni kosmicznej brakuje nam takich możliwości. Obecnie używane kosmiczne systemy napędowe – elektryczne i chemiczne – mają spore ograniczenia. W przypadku napędów elektrycznych ograniczeniem jest stosunek siły ciągu do wagi napędu, w przypadku zaś napędów chemicznych ograniczeni jesteśmy wydajnością paliwa. Napęd DRACO NTP ma łączyć zalety obu wykorzystywanych obecnie napędów. Ma posiadać wysoki stosunek ciągu do wagi charakterystyczny dla napędów chemicznych oraz być wydajnym tak,jak napędy elektryczne. Dzięki temu w przestrzeni pomiędzy Ziemią a Księżycem DRACO ma być zdolny do szybkich manewrów.
      Administrator NASA Bill Nelson powiedział, że silnik może powstać już w 2027 roku. Ma on umożliwić szybsze podróżowanie w przestrzeni kosmicznej, co ma olbrzymie znacznie dla bezpieczeństwa astronautów. Skrócenie czasu lotu np. na Marsa oznacza, że misja załogowa mogłaby zabrać ze sobą mniej zapasów, ponadto im krótsza podróż, tym mniejsze ryzyko, że w jej trakcie dojdzie do awarii. Jądrowy silnik termiczny może być nawet 4-krotnie bardziej wydajny niż silnik chemiczny, a to oznacza, że napędzany nim pojazd będzie mógł zabrać cięższy ładunek i zapewnić więcej energii dla instrumentów naukowych. W silniku takim reaktor jądrowy ma być wykorzystywany do generowania ekstremalnie wysokich temperatur. Następnie ciepło z reaktora trafiałoby do ciekłego paliwa, które – gwałtownie rozszerzając się i uchodząc z duża prędkością przez dysze – będzie napędzało pojazd.
      To nie pierwsza amerykańska próba opracowania jądrowego silnika termicznego. Na początku lat 60. ubiegłego wieku rozpoczęto projekt NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application). Projekt zaowocował powstaniem pomyślnie przetestowanego silnika. Jednak ze względu na duże koszty, prace nad silnikiem zakończono po 17 latach badań i wydaniu około 1,4 miliarda USD.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wczoraj rozpoczął pracę powołany przez NASA 16-osobowy zespół, którego zadaniem jest prowadzenie niezależnych badań nad niezidentyfikowanymi zjawiskami powietrznymi (UAP). Jako UAP definiowane są obserwacje zjawisk, których nie można zidentyfikować jako statek powietrzny lub znane zjawisko atmosferyczne. Wstępna faza pracy zespołu potrwa 9 miesięcy.
      W tym czasie, na podstawie danych z cywilnych agend rządowych, z przedsiębiorstw prywatnych i innych źródeł członkowie zespołu mają opracować plan dalszych działań analizujących UAP. Zespół skupi się na analizie danych jawnych, a pełny raport z jego pracy zostanie opublikowany w połowie przyszłego roku. Prace mają położyć podwaliny pod badania UAP przez NASA i inne organizacje. Będą one niezależne od badań prowadzonych przez Pentagon.
      W 2021 roku ukazał się rządowy raport dotyczący 144 niezidentyfikowanych obiektów latających. Spotkał się on z olbrzymim zainteresowaniem, w maju Kongres zorganizował publiczne przesłuchanie dotyczące UAP, a niedługo później Pentagon ogłosił powołanie specjalnego biura badającego UAP. Dotychczas jednak większość badań tego typu jest jednak prowadzonych przez wojsko i służby wywiadowcze. NASA chce przyjrzeć się UAP z czysto naukowego punktu widzenia. Wyjaśnienie takich zjawisk może mieć bowiem znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego. Dlatego też przedstawiciele zespołu nie stawiają żadnych wstępnych hipotez. Jego przewodniczący mówi, że brak dowodów, by UAP miały pochodzenie pozaziemskie, ale przyznaje, że są to zjawiska, których nie rozumiemy. Chcemy zebrać więcej dowodów, stwierdza.
      Na czele zespołu stanął fizyk teoretyczny David Spergel. Obecnie jest prezydentem Simons Foundation, a w przeszłości był założycielem i dyrektorem Flatiron Institute for Computational Astrophysics. Jednym z jego współpracowników jest profesor Anamaria Berena, która pracuje m.in. dla SETI Institute i Blue Marble Space Institute of Science, gdzie specjalizuje się w zagadnieniach komunikacji złożonych systemów biologicznych, astrobiologią i poszukiwaniem bio- oraz technosygnatur. Z kolei Federica Bianco to profesor fizyki i astrofizyki w University of Delaware i zastępca głównego naukowca tworzonego właśnie Vera C. Rubin Observatory. W zespole znajdziemy też profesor oceanografii Paulę Bontempi, która przez 18 lat pracowała a NASA, gdzie kierowała badaniami nad oceanami. Z kolei Reggie Brothers od wielu lat zajmuje stanowiska menedżerskie w sektorze prywatnym, wcześniej zaś był podsekretarzem ds. nauki i technologii w Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego i zastępcą sekretarza obrony ds. badawczych w Pentagonie. Do zespołu powołano też byłego astronautę Scotta Kelly'ego, dziennikarkę naukową Nadię Drake czy Matta Mountaina, prezydenta The Association of Universities for Research and Astronomy, konsorcjum niemal 50 uniwersytetów i instytucji badawczych, które pomagają NASA w budowie i obsłudze obserwatoriów, w tym Teleskopów Hubble'a i Webba.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i SpaceX podpisały umowę, na podstawie którego zobowiązały się do opracowania studium wykonalności wprowadzenia Teleskopu Hubble'a na wyższą orbitę. Umieszczenie tam zasłużonego instrumentu wydłużyłoby jego czas pracy o wiele lat. Studium ma rozważyć wykorzystanie pojazdu SpaceX Dragon do zmiany orbity Hubble'a. Założono, że strona rządowa nie będzie ponosiła w związku z tym żadnych kosztów. NASA chce lepiej zrozumieć komercyjne aspekty takich działań, a SpaceX – kwestie techniczne związane z serwisowaniem urządzeń w przestrzeni kosmicznej. Co istotne, SpaceX nie ma wyłączności, więc inne firmy mogą zwracać się do NASA z własnymi propozycjami.
      Przyjęto, że opracowanie planów potrwa pół roku. W tym czasie eksperci NASA i SpaceX, na podstawie danych technicznych Hubble'a i Dragona rozważą, czy możliwe byłoby bezpieczne zadokowanie kapsuły do teleskopu i przesunięcie go na inną orbitę.
      Hubble i Dragon będą modelami testowymi studium, jednak przynajmniej część płynących z niego wniosków może posłużyć do podobnych działań z wykorzystaniem innych pojazdów i urządzeń znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej.
      Teleskop Hubble'a pracuje od 1990 roku. To jedyny teleskop kosmiczny zbudowany z misją o prowadzeniu misji serwisowych. Dotychczas odbyło się do niego 5 takich misji. Jednak Teleskop projektowano tak, by można było przeprowadzać misje za pomocą promów kosmicznych. Program promów został dawno zakończony i obecnie nie ma planów prowadzenia kolejnych misji. Tym bardziej, że czas Hubble'a się kończy. Zasłużone urządzenie pracuje wyjątkowo długo. Obecnie przewiduje się, że teleskop zostanie poddany deorbitacji pomiędzy rokiem 2030 a 2040. NASA chce, by działał on najdłużej, jak to możliwe. Tym bardziej, że nowe teleskopy kosmiczne, jak Teleskop Webba, nie mają go zastąpić, a już przed laty przewidywano, że tandem Webb-Hubble da nowe możliwości obserwowania kosmosu.
      Jeśli udałoby się przesunąć Hubble'a na wyższą orbitę, NASA i SpaceX zyskałyby nowe dane i doświadczenie dotyczące tego typu misji, a przy okazji udałoby się wydłużyć czas pracy ważnego instrumentu naukowego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...