Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Ja od siebie chciałbym mieć gdzie z dziećmi wyjść na spacer - nie koniecznie do maca czy popatrzeć na nową autostradę A208 - ale do lasu. Do takiego w którym rosną zielone drzewa, zielona trawa, a nie zielone puszki, woreczki i inny syf.

Jaki widzisz problem w zmniejszaniu wytwarzanych zanieczyszczeń przez ludzkość ? Skoro da się produkować mniej CO2 do atmosfery - to chyba dobrze ? Skoro da się zmniejszyć emisję metali ciężkich do atmosfery - to chyba też dobrze ? A że wolniej się będziemy rozwijać jako gatunek ? Udowodnij ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Technologia się rozwija, wprowadzane są ograniczenia, ludzie chcą zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych itd. ale głównie w Europie i Ameryce północnej.

W swoim raporcie naukowcy ostrzegają szczególnie przed konsekwencjami gwałtownego rozwoju krajów azjatyckich, których przemysł korzysta intensywnie z węgla jako podstawowego źródła energii.

Po pierwsze: chcieć to sobie możemy gwiazdki z nieba.

Po drugie: nie wiadomo ile prawdy jest w informacjach, w których mówi się, że efekt cieplarniany powstał tylko i jedynie przez nas. Żebyśmy się nie zdziwili za X lat nagłym ochłodzeniem, tak jak nagłe ocieplenie zaskoczyło mamuty. ;)

Po trzecie: Ludziom się nadzwyczajniej nie chce tyłka ruszyć, żeby pojeździć na rowerze, bo po co jak są samochody. A odległość nie ma znaczenia.

Wiem, 2 punkt naciągany. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Wiesz Sebaci, już byli tacy, którzy chcieli zatracić wszystko zyskiem postępu. Futuryści początku 20 wieku, uważali że Boga za nogi chwycili, że powinno się wszystko inne "olać". Byli jednymi z prekursorów komunizmu.

Powiedz mi czy może zatrzymać postęp, że taki obleśny, obrośnięty tłuszczem grubas nie będzie mógł wozić  swojej tłustej, leniwej d*py samochodem do pracy 3 kilometry dalej, tylko będzie pedałował na rowerku i nie będzie zanieczyszczał powietrza. Nie musimy mówić o wzroście temperatury na ziemi, ale o nas samych. Chcesz umrzeć na raka płuc, od zanieczyszczeń, wyjść na ulice i oddychać spalinami, bo ja nie. Nie chce by tak było, bo banda aroganckich, leniwych, żałosnych dupków nie potrafi zrezygnować z czegoś na rzecz dobra wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
sam zobaczysz

Sęk w tym, że już powinienem widzieć ten proces. A nie widzę.

Wiem, 2 punkt naciągany.

Absolutnie nie... choć epoki lodowcowej raczej nie będzie, możliwy jest przecież spadek temperatur (wtedy będzie się mówić o wpływie człowieka na ochłodzenie klimatu i potrzebie ratowania świata).

Powiedz mi czy może zatrzymać postęp, że taki obleśny, obrośnięty tłuszczem grubas nie będzie mógł wozić  swojej tłustej, leniwej d*py samochodem do pracy 3 kilometry dalej, tylko będzie pedałował na rowerku i nie będzie zanieczyszczał powietrza. Nie musimy mówić o wzroście temperatury na ziemi, ale o nas samych. Chcesz umrzeć na raka płuc, od zanieczyszczeń, wyjść na ulice i oddychać spalinami, bo ja nie. Nie chce by tak było, bo banda aroganckich, leniwych, żałosnych dupków nie potrafi zrezygnować z czegoś na rzecz dobra wszystkich.

Najlepiej to oskarżać zwykłego człowieka (bo trzeba komplikować sobie życie, by środowisko jak najmniej zanieczyścić). No co za podli kierowcy. A już najlepiej, jakby powstała ustawa zabraniająca wszystkim ludziom prowadzenia samochodu.

 

A tak na serio: może lepiej oskarżać tych, którzy tak bardzo nie chcą wprowadzania nowych technologii, nowych silników, paliw itp. Skoro można jeździć na wodór, wodę, prad czy co tam jeszcze... Ale ekologiczne samochody to IMO kwestia czasu ;)

 

Oczywiście, że grubasek na rowerze nie zatrzymałby postępu. I na zdrowie by mu wyszło :) Już widzę jak wszyscy popylają rowerkami do pracy, od czasu do czasu pokaże się jakiś samochód, na którego wszyscy inni patrzą pogardliwie mówiąc "co za cham mi powietrze zatruwa".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najłatwiej jest szukać winy w kimś najtrudniej znaleźć w sobie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
A tak na serio: może lepiej oskarżać tych, którzy tak bardzo nie chcą wprowadzania nowych technologii, nowych silników, paliw itp. Skoro można jeździć na wodór, wodę, prad czy co tam jeszcze... Ale ekologiczne samochody to IMO kwestia czasu ;)

Jak wprowadzą i wszyscy będą nań jeździć, to się odczepię.

Oczywiście, że grubasek na rowerze nie zatrzymałby postępu. I na zdrowie by mu wyszło Mrugnięcie Już widzę jak wszyscy popylają rowerkami do pracy, od czasu do czasu pokaże się jakiś samochód, na którego wszyscy inni patrzą pogardliwie mówiąc "co za cham mi powietrze zatruwa".

Marzenie, ale podoba mi się ta wizja.

najłatwiej jest szukać winy w kimś najtrudniej znaleźć w sobie

Masz racje, przez jazdę na rowerze za dużo pije, potem za dużo siusiam i odpadów z tego jest... moja wina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Bóg nie stworzył świata i człowieka po to by go tak szybko zgładzić. Ziemia i ludzkość będzie istniała po wsze czasy.

Skąd wiesz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczytałam sobie wszystkie wypowiedzi i nasunęła mi się jedna obserwacja: zero faktów, zero wniosków, mnóstwo gdakania.

Dziwne że nie komentujecie innych notek, a akurat tą  tak bardzo się egzaltujecie. Przecież na kopalni jest mnóstwo o wiele bardziej wstrząsających i PRAWDZIWYCH wiadomości...

Nie mówię już nic bo znowu zostanę posądzona o operowanie stereotypami. Przykro mi że niektórzy nie zdają sobie sprawy z działania tzw. dezinformacji i jej wpływu na nich samych... Jeżeli dla Was moja opinia jest stereotypowa, wniosek jest jeden - w świecie kreowanym przez gazetę wyborczą stereotyp zamienił się miejscami z prawdą a mainstream z buntem.

Z tym przejawem mowy nienawiści życzę państwu dobrej nocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetnie. Kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam, a do tego jest idiotą, nieukiem i nie wiadomo czym jeszcze. Nie ma to jak merytoryczna dyskusja ;)

 

btw. jak już wybierasz jakieś słowo to wytłuszczenia, to proponuję zadbać, żeby było chociaż napisane w poprawnej gramatycznie formie... Chyba, że był to objaw Twojego nonkonformizmu wobec zasad polszczyzny - jeśli tak, to serdecznie przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

teraz rzeczywiście nazwę Cię idiotą

 

Czy wg ciebie miałam napisać "akurat [informacją]  tak bardzo się egzaltujecie." ?????????

 

Jeżeli nie umiesz pisać albo nie masz o czymś pojęcia to się nie wypowiadaj i nie próbuj mnie ośmieszyć bo ci to nie wychodzi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy wg ciebie miałam napisać "akurat [informacją]  tak bardzo się egzaltujecie." ????????? 

Dziwne że nie komentujecie innych notek, a akurat tą tak bardzo się egzaltujecie.

Wcześnniej było notką. Teraz informacją. Ale na jedno wychodzi. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, przepraszam. Mea culpa, chyba pochrzaniło mi się z inną notką. A jak mnie nazywasz, to naprawdę Twoja sprawa ;) Spływa po mnie. Szkoda tylko troszeczkę, że póki co rzucasz tylko puste hasła o manipulacji, a konkretów idzie za tym niewiele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedzi w tym wątku marnują kilobajty na serwerze. Niemal wszystkie!

To apropos podnoszenia poziomu serwisu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak, usuwamy? ;)

 

Ja nie mam takich uprawnień.

Nie trzeba usuwać. Na przyszłość trzeba bardziej skupić się na wymianie poglądów, zamiast na różnicach i kto jest jaki w tak mało estetyczny sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz szansę przekonać, bo ludzie tutaj wielokrotnie zmieniali opinie i przyznawali się do błędów. Problem w tym, że warto by było zaprezentować coś więcej, niż "ja wiem lepiej, a politycy kłamią". Takie rzeczy może powiedzieć każdy. Dobrze jest oprzeć się na wiarygodnych danych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No OK, więc wiarygodne [moze nie dla Was] dane będą jak wróce do domu bo narazie jestem na weekendowym wyjeździe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To że kiedyś zanieczyszczenie powietrza było (być może) wyższe to nie znaczy że dziś nie odczuwamy tego efektów. Ziemia jest skomplikowaną i wrażliwą na zmiany maszynką, niekiedy wystarczy zmienić drobną część ekosystemu aby spowodować lawinę nieszczęśliwych "zbiegów okoliczności".

 

Odnośnie CO2 i efektu cieplarnianego jeśli nie ma jednoznacznych dowodów

na poparcie tezy że nadmierna emisja CO2 spowodowana nas jest główną przyczyną problemu to wcale nie oznacza że możemy to olać. Może się okazać że gdy (jeśli) takie dowody zostaną przedstawione będzie już zdecydowanie za późno na zapobieganie przyczynom i pozostanie jedynie czas i energia na walkę z objawami. Nie wszystkie działania muszą być poparte niezbitymi faktami, niekiedy musi wystarczyć prawdopodobieństwo ich wystąpienia oraz koszty, które w przyszłości być może trzeba będzie ponieść... ale oczywiście wygodniej jest żyć w świadomości, że przecież nic się nie stanie, bo dziś się nic złego nie stało więc po co tracić czas i pieniądze.   

 

Już widzę jak wszyscy popylają rowerkami do pracy' date=' od czasu do czasu pokaże się jakiś samochód, na którego wszyscy inni patrzą pogardliwie mówiąc "co za cham mi powietrze zatruwa".[/quote']

dam głowę że to wizja najbliższej przyszłości ;)

 

No OK, więc wiarygodne [moze nie dla Was] dane będą jak wróce do domu bo narazie jestem na weekendowym wyjeździe.

Jestem niezmiernie ciekaw tych dowodów. Zgodzę się że niekiedy stosowane są techniki manipulacji ale bez przesady, nie żyjmy w świadomości wszechogarniających teorii spiskowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja całkiem niedawno oglądałem to:

(w related videos jest druga część).

 

Jeszcze jest takie coś (jeśli komuś się chce oglądać):

 

Ale najlepsze jest to:

Krótkie i konkretne ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

;D

Faktycznie można po prostu nie wierzyć!

;D ;) ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas Zimnej Wojny US Army założyła na Grenlandii tajną bazę Camp Century. Wykonany tam odwiert o głębokości 1390 metrów sięgnął pod pokrywę lodową, pozwalając na pobranie 3,6-metrowego rdzenia gleby i skał. Rdzeń trafił do zamrażarki i zapomniano o nim. Został przypadkowo odkryty w 2017 roku. Okazało się, że w pobranej próbce znajdują się liście i mchy pochodzące z czasów, gdy ten region Grenlandii był wolny od lodu. Kiedy jednak to było? Najnowsze badania dały zaskakującą odpowiedź na to pytanie.
      Jeszcze do niedawna sądzono, że Grenlandia w znacznej mierze pokryta jest lodem od wielu milionów lat. Przed dwoma laty, używając rdzenia z Camp Century, naukowcy wykazali, że prawdopodobnie nie było tam lodu mniej niż milion lat temu. Inni naukowcy, pracujący na środkowej Grenlandii, wykazali, że lód ustąpił tam co najmniej raz w ciągu ostatniego 1,1 miliona lat. Jednak dotychczas nie było wiadomo, kiedy miało to miejsce.
      Naukowcy z University of Vermont, zbadali rdzeń z Camp Century wykorzystując zaawansowane techniki luminescencji oraz analizy rzadkich izotopów. Ich badania wykazały, że badane osady zostały naniesione przez płynącą wodę do wolnego od lodu środowiska w okresie interglacjalnym znanym jako Marine Isotope Stage 11. Miał on miejsce pomiędzy 424 a 374 tysiące lat temu. Badania te dowodzą, że w tym czasie znaczne obszary Grenlandii były wolne od lodu, a w wyniku ich roztapiania się poziom oceanów podniósł się o co najmniej 1,5 metra.
      To pierwszy niezaprzeczalny dowód, że większa część pokrywy lodowej Grenlandii zniknęła, gdy zrobiło się cieplej, mówi współautor badań Paul Bierman. Przeszłość Grenlandii, zachowana w 3,6-metrowym rdzeniu sugeruje, że Ziemię czeka gorąca, wilgotna i w dużej mierze wolna od lodu przyszłość, chyba że znacząco zmniejszymy stężenie dwutlenku węgla w atmosferze, dodaje uczony.
      Wyniki badań pokazują, że Grenlandia jest bardziej wrażliwa na zmiany klimatu niż dotychczas sądzono. Jako że znajduje się na niej wystarczająco dużo lodu, by po jego roztopieniu poziom oceanów wzrósł o 7 metrów, zagrożone są wszystkie kraje mające dostęp do mórz i oceanów.
      Zawsze uważaliśmy, że pokrywa lodowa Grenlandii uformowała się około 2,5 miliona lat temu i była stabilna. Może na obrzeżach dochodziło do topnienia lub też opady śniegu powodowały, że stawała się niego grubsza, ale nigdy nie dochodziło na niej do dramatycznych zmian. Nasze badania pokazują, że zmiany takie zachodziły, dodaje Tammy Rittenour z Utach State University. To właśnie w jej laboratorium, które specjalizuje się w datowaniu luminescencyjnym, sprawdzano, kiedy ostatni raz ziarna minerałów z rdzenia były wystawione na działanie promieniowania słonecznego. Uzyskane tam wyniki skonfrontowano z badaniami izotopów w laboratorium Biermana na University of Vermont. Analizy stosunków izotopów berylu i innych pierwiastków dały odpowiedź na pytanie, jak długo skały były wystawione na działanie promieniowania kosmicznego, a jak długo były przed nim chronione przez warstwę lodu. Dzięki temu naukowcy stwierdzili, że osady pobrane w Camp Century zostały wystawione na działanie promieniowania słonecznego na mniej niż 14 000 lat przed tym, zanim znalazły się pod lodem. To pozwoliło znacząco zawęzić okres, w którym ta część Grenlandii była wolna od lodu.
      Założony w latach 60. XX wieku Camp Century był tajną bazą wojskową ukrytą w tunelach wydrążonych w lodzie. Na powierzchni oficjalnie znajdowała się zaś arktyczna stacja naukowa. Baza wojskowa powstała w ramach Project Iceworm, którego celem było umieszczenie setek rakiet z głowicami atomowymi pod lodem w pobliżu granic Związku Radzieckiego. Na powierzchni prowadzono zaś badania naukowe, niejednokrotnie jedyne w swoim rodzaju. W ich ramach wykonano wspomniany głęboki odwiert. Wojskowi naukowcy zainteresowani byli samym lodem, chcieli m.in. zrozumieć ziemskie epoki lodowe. Dlatego nie przywiązywali uwagi do osadów wydobytych spod lodu. W latach 70. osady te przeniesiono z wojskowego laboratorium na University at Buffalo, gdzie pomogły w lepszym datowaniu epok lodowych. Później nikt się nimi nie interesował. W 1993 roku przekazano je na Uniwersytet w Kopenhadze. Tam o nich zapomniano.
      Camp Century znajduje się 222 kilometry w głąb Grenlandii, ok. 1300 kilometrów od Bieguna Północnego. Teraz wiemy, że zaledwie 400 000 lat temu ten region był wolny od lodu. A to oznacza, że Grenlandia jest bardziej wrażliwa na ocieplenie klimatu. niż przypuszczali naukowcy. Bierman przypomina, że wówczas na morskich wybrzeżach nie było miast. Teraz znajdują się tam duże aglomeracje jak Nowy Jork, Miami, Amsterdam, Mumbaj czy Szanghaj. Kilkumetrowy wzrost poziomu morza to dla nich olbrzymie zagrożenie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jest już zbyt późno, by ochronić letnią morską pokrywę lodową Arktyki i jej funkcję jako habitatu oraz elementu krajobrazu, uważa profesor Dirk Notz z Uniwersytetu w Hamburgu. Będzie ona pierwszym ważnym składnikiem systemu klimatycznego Ziemi, która zniknie w wyniku emisji gazów cieplarnianych, dodaje. Notz wraz z naukowcami z Uniwersytetu Nauki i Technologii w Pohang w Korei Południowej oraz Kanadyjskiego Centrum Analiz i Modelowania Klimatu opublikował wyniki badań, z których wynika, że już w latach 30. XXI wieku może dojść do sytuacji, w której we wrześniu arktyczne wody będą wolne od lodu. I to bez względu na to, czy i jak bardzo ludzkość obniży emisje gazów cieplarnianych.
      Trzeba tutaj dodać, że pojęcie Arktyki wolnej od lodu morskiego dotyczy sytuacji, w której pokrywa lodowa ma mniejszą powierzchnię niż 1 milion kilometrów kwadratowych. Wrzesień jest miesiącem, na który przypada minimum lodu morskiego w Arktyce. Miesiącem maksimum jest marzec.
      Zmniejszanie się morskiej pokrywy lodowej Arktyki ma poważny wpływ na pogodę, ekosystemy i ludzi na całym świecie. Pokrywający wodę lód odbija około 90% energii słonecznej, która na niego pada. Jednak pozbawione lodu, a więc ciemniejsze, wody pochłoną to promieniowanie, zatem dodatkowo się ogrzeją. To może przyspieszyć ocieplanie klimatu, przez co przyspieszy rozmarzanie wiecznej zmarzliny, w której uwięzione są olbrzymie ilości gazów cieplarnianych, co dodatkowo przyspieszy ocieplanie klimatu. To zaś może spowodować szybszy wzrostu poziomu morza i przyspieszone topnienie lądolodu Grenlandii.
      Dotychczas uważano, że pierwszy w Arktyce wolny od pływającego lodu wrzesień, nadejdzie w latach 40. XXI wieku. Wspomniane wyżej badania przesuwają ten moment o całą dekadę. Ich autorzy szacują, że działalność człowieka jest w 90% odpowiedzialna za kurczenie się pokrywy lodowej w Arktyce. Za pozostałą część odpowiadają czynniki naturalne.
      Pod koniec lutego bieżącego roku powierzchnia lodu morskiego w Arktyce wynosiła 1,79 miliona kilometrów kwadratowych. To najmniej w historii pomiarów, o 136 000 km2 mniej od poprzedniego rekordu z lutego 2022 i o 1 milion km2 mniej niż średnia dla tego miesiąca z lat 1981–2020.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Glony Malosira arctica, które żyją pod lodem Arktyki, zawierają 10-krotnie więcej mikroplastiku niż otaczające je wody. Koncentracja plastiku na początku łańcucha pokarmowego to bardzo zła informacja. Może on zagrażać stworzeniom, które żyją się glonami i wędrować w górę łańcucha pokarmowego. Ponadto gromady martwych glonów bardzo szybko transportują plastik na dno morskie, co może wyjaśniać wysoką koncentrację mikroplastiku w osadach.
      Wiosną i latem Melosira arctica bardzo szybko się rozrasta, tworząc metrowej długości łańcuchy. Gdy giną, a lód nad nimi się roztapia, glony w ciągu zaledwie jednego dnia opadają na dno położone tysiące metrów poniżej. Są niezwykle ważnym źródłem pożywienia dla mieszkających tam zwierząt i bakterii. Jednak, jak się okazuje, niosą ze sobą duże ilości plastiku.
      W końcu znaleźliśmy prawdopodobne wyjaśnienie dlaczego największa koncentracja mikroplastiku na tym obszarze występuje na krawędziach pól lodowych, nawet w osadach dennych, mówi doktor Melanie Bargmann z Instytutu Badań Morskich i Polarnych im Alfreda Wegenera (AWI). Z wcześniejszych badań naukowcy wiedzieli jedynie, że mikroplastik gromadzi się w lodzie, z którego jest uwalniany, gdy ten topnieje. Tempo, z jakim glony opadają na dno, wskazuje, że wędrują niemal po linii prostej. Tworzący lód śnieg opada wolniej, jest przemieszczany przez prądy, więc pochodzący zeń plastik opada na dno dalej. Teraz, wiedząc, że mikroplastik przemieszcza się na dno wraz z martwymi Malosira, wiemy, dlaczego pod lodem koncentracja plastiku jest większa, dodaje uczona.
      Naukowców z AWI, Ocean Frontier Institute, Dalhousie University i University of Canterbury zaskoczyła olbrzymia ilość mikroplastiku w glonach. Okazało się, że zawierają one średnio 31 000 ± 19 000 fragmentów mikroplastiku na każdy metr sześcienny. To dziesięciokrotnie więcej niż otaczające je wody. Nagromadzenia glonów mają śluzowatą, kleistą powierzchnię. Prawdopodobnie to przez nią gromadzą mikroplastik z powietrza, wody, lodu i innych źródeł. Gdy już glony przechwycą mikroplastik, albo przetransportują go na dno, albo zostanie on wraz z nimi zjedzony jeszcze na powierzchni, dodaje Deonie Allen z University of Canterbury.
      Z glonów mikroplastik trafia do żywiącego się nimi zooplanktonu, stamtąd zaś do organizmów ryb, następnie ludzi czy niedźwiedzi polarnych. Szczegółowe analizy wykazały, że w arktycznych glonach znajduje się polietylen, polistyren, nylon, akryl i inne rodzaje plastików. Zawierają one barwniki, plastyfikatory, środki opóźniające palenie się oraz olbrzymią ilość innych substancji chemicznych, a ich łączny wpływ na środowisko i organizmy żywe trudno jest ocenić. Mikroplastik wykryto już w ludzkich jelitach, krwi, naczyniach krwionośnych, płucach, łożysku i mleku matki. Wiemy, że może wywoływać reakcje zapalne, ale jego całkowity wpływ na zdrowie nie został jeszcze dobrze poznany, dodaje Bergmann. A Steve Allen z Dalhousie University przypomina, że mikroplastik znaleziono w każdym fragmencie ludzkiego ciała, w którym go poszukiwano. U zanieczyszczonych nim organizmów obserwowano zmiany zachowania, zaburzenia wzrostu, płodności i zwiększenie śmiertelności.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W czasie ocieplenia klimatu lądolód może cofać się w tempie nawet... 600 metrów na dobę. To 20-krotnie szybciej niż największa zmierzona prędkość tego zjawiska. Wnioski takie płyną z badań przeprowadzonych przez międzynarodowy zespół naukowy, który wykorzystał obrazowanie dna morskiego w wysokiej rozdzielczości do zbadania, jak szybko lądolód wycofywał się pod koniec epoki lodowej przed około 20 000 laty.
      W badaniach prowadzonych pod kierunkiem doktor Christine Batchelor z Newcastle University, wzięli udział naukowcy z Uniwersytetów w Cambridge, Loughborough oraz z Norweskiej Służby Geologicznej. Eksperci zobrazowali ponad 7600 niewielkich „zmarszczek” na dnie morskim. Mają one mniej niż 2,5 metra wysokości i są położone od siebie w odległości od 25 do 300 metrów. Powstawały one, gdy krawędź wycofującego się lądolodu była poruszana wraz z pływami morskimi w górę i w dół, wypychając osady morskie. „Zmarszczki” na dnie powstawały dwukrotnie w czasie doby, podczas przypływu i odpływu. To zaś pozwoliło sprawdzić, gdzie wówczas znajdowało się czoło lodowca.
      Jak dowiadujemy się z artykułu opublikowanego na łamach Nature, lodowiec wycofywał się w tempie od 50 do 600 metrów na dobę. To znacznie szybciej, niż jakiekolwiek dotychczas zaobserwowane zjawisko tego typu. Nasze badania przynoszą ostrzeżenie z przeszłości odnośnie prędkości, z jaką lądolód jest w stanie się cofać. Pokazują, że może być to znacznie szybciej, niż wszystko, co dotychczas obserwowaliśmy, mówi doktor Batchelor. Badania dotyczące dawnych zmian klimatu pozwalają na udoskonalenie modeli klimatycznych, za pomocą których usiłujemy przewidzieć skutki obecnego globalnego ocieplenia.
      Nowe badania pokazują też, że takie błyskawiczne wycofywanie się lodowców jest krótkotrwałe. Trwa dni lub miesiące. Innymi słowy uśrednione na przestrzeni lat tempo wycofywania się może nagle gwałtownie wzrosnąć, by potem znowu zwolnić. Ważne jest, by symulacje komputerowe uwzględniały te impulsy, w czasie których lądolód przyspiesza, dodaje profesor Julian Dowdeswell z University of Cambridge. Autorzy badań zauważyli też, że lodowiec najszybciej wycofuje się tam, gdzie dno morskie jest najbardziej płaskie.
      Batchelor i jej zespół uważają, że impulsy błyskawicznego cofania się lądolodu możemy już wkrótce obserwować w niektórych częściach Antarktyki, w tym na Lodowcu Thwaites. Od lat jest on przedmiotem intensywnych badań, gdyż eksperci sądzą, że może on utracić stabilność. Niedawno jego czoło wycofało się do płaskiego obszaru dna morskiego. Nasze badania sugerują, że dzisiejsze tempo topnienia lądolodów jest wystarczające, by doszło do impulsów nagłego przyspieszenia wycofywania się antarktycznych lodowców znajdujących się nad obszarami płaskiego dna. Już wkrótce satelity mogą zarejestrować takie impulsy, szczególnie jeśli globalne temperatury będą rosły w takim tempie, jak obecnie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 1923 roku do benzyny po raz pierwszy dodano ołów. Zabieg ten miał wydłużyć żywotność silników. Jednak poprawiając stan maszyn, zaszkodziliśmy zdrowiu ludzi. Badania przeprowadzone na Duke University wykazały, że wystawienie w dzieciństwie na spaliny zawierające ołów spowodowało obniżenie inteligencji u 170 milionów żyjących obecnie Amerykanów. Autorzy badań wyliczyli, że osoby te straciły łącznie 824 miliony punktów IQ.
      Doktorant Aaron Ruben, psycholog kliniczny z Duke University, oraz profesorowie socjologii Michael McFarland i Mathew Hauer z Florida State University uważają, że Amerykanie urodzeni przed 1996 rokiem – kiedy to wprowadzono w USA zakaz stosowania benzyny ołowiowej – mogą być narażeni na większe ryzyko chorób związanych z ekspozycją na ołów, takich jak np. wczesne starzenie się mózgu. Naukowcy zauważają, że osoby urodzone przed rokiem 1996, szczególnie zaś urodzeni w latach 60. i 70., kiedy to zużywano najwięcej benzyny ołowiowej, były jako dzieci narażone na niezwykle wysokie stężenia ołowiu.
      Ołów to neurotoksyna, która niszczy komórki mózgu. Nie istnieje bezpieczny poziom ekspozycji na ołów w żadnym momencie życia. Ołów może dostać się do krwioobiegu po tym, jak zostanie wchłonięty z powietrzem, wodą czy połknięty. Z krwioobiegu zaś przedostaje się do mózgu przez barierę mózg-krew. Bariera ta dobrze chroni mózg przed toksynami i patogenami, ale nie przed wszystkimi, mówi Reuben.
      Jedną z głównych dróg, jaką ołów przedostawał się do naszego organizmu były nasze drogi oddechowe w czasach, gdy po ulicach jeździły samochody napędzane paliwem ołowiowym.
      Naukowcy, chcąc dowiedzieć się, jak używane przez ponad 70 lat paliwa ołowiowe mogły wpłynąć na zdrowie ludzi, naukowcy zastosowali dość proste podejście. Wykorzystali publiczne bazy danych dotyczące poziomu ołowiu we krwi dzieci, użycia benzyny ołowiowej oraz statystyk dotyczących ludności. Korzystając z nich obliczyli prawdopodobny wpływ ołowiu na zdrowie wszystkich Amerykanów żyjących w roku 2015. Następnie wykorzystali wyliczoną w ten sposób ekspozycję na ołów jako przybliżenie do obliczenia punktów IQ utraconych w wyniku działania ołowiu. Wyniki mnie zaszokowały. Mimo, że byłem na to przygotowany, mówi McFarland.
      Z publicznie dostępnych danych wynika, że ponad 170 milionów Amerykanów – czyli ponad połowa populacji USA – żyjących w roku 2015 było narażonych na zbyt dużą koncentrację ołowiu we krwi w czasach, gdy byli dziećmi. To prawdopodobnie doprowadziło do zmniejszenia ich ilorazu inteligencji, zmniejszenia rozmiarów mózgu, większego prawdopodobieństwa rozwoju chorób umysłowych oraz ryzyka chorób układu krążenia.
      Zużycie benzyny ołowiowej gwałtownie wzrosło w USA na początku lat 60. i osiągnęło swój szczyt w latach 70. Reuben i jego zespół zauważyli, że praktycznie każda osoba urodzona w ciągu tych dwóch dekad miała we krwi szkodliwą koncentrację ołowiu.
      Naukowcy obliczyli, że cała populacja straciła w wyniku działania ołowiu 824 miliony punktów IQ, to średnio trzy punkty na osobę. W najgorszej sytuacji znajdują się osoby urodzone w drugiej dekadzie lat 60. które mogły stracić średnio to 6 punktów IQ, a dzieci o najwyższym wówczas poziomi ołowiu we krwi – który ośmiokrotnie przekraczał poziom, który obecnie uznaje się za powód do obaw – mogły stracić średnio ponad 7 punktów IQ.
      Te kilka punktów może wydawać się niewielką różnicą, jednak trzeba zauważyć, że w przypadku osób, które klasyfikują się poniżej średniej (czyli poniżej 85 IQ), utrata kilkunastu punktów – a tak mogło się dziać u dzieci najbardziej narażonych na spaliny – mogła zepchnąć je w region niepełnosprawności intelektualnej.
      Naukowcy chcą teraz skupić się na badaniu długoterminowych skutków ekspozycji na ołów u osób w starszym wieku. Z innych badań wiemy bowiem, że osoby, które jako dzieci były wystawione na działanie ołowiu, doświadczają później szybszego starzenia się mózgu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...