Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Jak powstrzymać niepijącego alkoholika przed ponownym sięgnięciem po kieliszek czy wspomóc narkomanów, palaczy lub osoby uzależnione od jedzenia? Wystarczy podać pigułkę, która zablokuje receptory stresu CRF1 i wyeliminuje przyjemność czerpaną z wykonywania danej czynności (Proceedings of the National Academy of Sciences).

Profesor Tamara Phillips i zespół z Oregon Health and Science University przetestowali CP 154,526 na myszach; w przyszłym roku powinny się rozpocząć testy kliniczne z udziałem ludzi. Tabletka to wynalazek Pfizera. CP 154,526 wiąże się z receptorami CRF1 i w ten sposób blokuje działanie kortykoliberyny (CRF), hormonu uwalnianego wskutek spożycia alkoholu i wywołującego uczucie przyjemności. Z medycznego punktu widzenia substancja czynna tabletki jest więc antagonistą CRF.

To trochę jak wsadzenie klucza do zamka bez przekręcania go. Potem wystarczy złamać klucz i nikt nie odblokuje zamka – tłumaczy obrazowo Phillips.

Podczas eksperymentu zwierzęta miały stały dostęp do alkoholu. Te zażywające tabletkę miały mniejszą ochotę na kolejną porcję procentów niż pozostałe gryzonie. Efekt utrzymywał się do godziny po zażyciu, ale wg Amerykanów, nie stanowi to przeszkody. Euforia alkoholowa pojawia się bowiem w 15-30 min po wypiciu pierwszego drinka. Brak charakterystycznego humoru zmniejsza się chęć sięgania po kolejne.

CP 154,526 blokuje tylko doświadczanie zadowolenia, cała reszta przypadłości, np. chwiejny chód, niewyraźna mowa lub, co najważniejsze, kac, pozostaje. Aby lek zadziałał, trzeba pamiętać o jego połknięciu przed lub tuż po wypiciu alkoholu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten numer niestety nie przejdzie, lub co najwyżej w małym procencie przypadków. Uzależnienie nie ustępuje po zaniku przyjemności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

A znasz przypadek zaniku przyjemności?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

A znasz przypadek zaniku przyjemności?

Jak tysiące razy wchodzisz na ulubioną witrynę, pierwotna euforia przy tysięcznym wejściu jest wspomnieniem. Ale ciągle wchodzisz -już z innych pobudek(nie jak przy 1,24, 187 razie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A znasz przypadek zaniku przyjemności?

 

Jest ich wiele - na przykład u ludzi, walczących z nałogiem palenia, albo u narkomanów, którzy kolejne działki przyjmują już tylko z lęku przed przykrymi objawami odstawienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Jak tysiące razy wchodzisz na ulubioną witrynę, pierwotna euforia przy tysięcznym wejściu jest wspomnieniem. Ale ciągle wchodzisz -już z innych pobudek(nie jak przy 1,24, 187 razie).

Poczucie jakiejś euforii i ekstazy to już jest skrajność przyjemności :)

Jest ich wiele - na przykład u ludzi, walczących z nałogiem palenia, albo u narkomanów, którzy kolejne działki przyjmują już tylko z lęku przed przykrymi objawami odstawienia.

Nie spotkałem się z tym, na przykład podam heroinę. Faktycznie skutki niebrania są straszne, ale przecież po przyjęciu odpowiedniej dawki ów ktoś czuje rozkosz, za każdym razem. Przyjemność z nikotyna, to raczej przyjemność bardziej mentalna, psychiczna, puszczanie dymka i te sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomijając już, że dawka musi być coraz większa, to jeszcze narkoman jest podporządkowany potrzebie brania i poświęci zgoła wszystko, by ją zaspokoić. I nie wynika to tylko z pogonią za rozkoszami, bo z rozkoszy można w imię dalszych celów zrezygnować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby heroina na dłuższą metę była przyjemnością, narkomani nie mówiliby wprost, że zrujnowała im życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ile jest takich przypadków, kiedy pije się /pali  tylko po to żeby pokazać się przed innymi... nawet w sytuacji gdy dym nam przeszkadza i krztusi a alkohol nie smakuje i przyprawia o mdłości ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Gdyby heroina na dłuższą metę była przyjemnością, narkomani nie mówiliby wprost, że zrujnowała im życie.

Czyli twierdzisz, że po pewnym czasie człowiek uzależniony od heroiny po przyjęciu dawki nie odczuwa fizycznej rozkoszy? Pomijając wymioty, łamanie w kościach i inne tego typu nieprzyjemności. Nigdy o tym nie słyszałem, wieczorem poszukam jakiś informacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos napisał, że w dłuższej perspektywie nie jest to przyjemnością. Czyli, że narkoman po pewnym czasie brania nie znajduje swoich poczynań, za słuszne po "rachunku zysków i strat". Ale użył trochę nie trafnego stwierdzenia. Bo jeśli mówimy o przyjemności narkomana to raczej chodzi nam o stan podczas i bezpośrednio po zażyciu, a nie refleksję nad zmarnowanym życiem (bo chyba o to mikroosowi chodziło). Co do samej heroiny wątpię, żeby nawet po x latach brania doznania osłabły, ponieważ jest to niezwykłe potężny specyfik. Ale guardianie szukaj, może dowiemy się czegoś nowego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

To miałem na myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Mikroos napisał, że w dłuższej perspektywie nie jest to przyjemnością. Czyli, że narkoman po pewnym czasie brania nie znajduje swoich poczynań, za słuszne po "rachunku zysków i strat". Ale użył trochę nie trafnego stwierdzenia. Bo jeśli mówimy o przyjemności narkomana to raczej chodzi nam o stan podczas i bezpośrednio po zażyciu, a nie refleksję nad zmarnowanym życiem (bo chyba o to mikroosowi chodziło). Co do samej heroiny wątpię, żeby nawet po x latach brania doznania osłabły, ponieważ jest to niezwykłe potężny specyfik. Ale guardianie szukaj, może dowiemy się czegoś nowego...

Ile wody jesteś w stanie nalać do półlitrowego kubka? Ile heroiny jesteś w stanie zażyć? Każda dawka powoduje masowe wymieranie neuronów(nawet dowolnie mała). To że pamiętasz na którą wskazówkę spojrzeć żeby zobaczyć która godzina nie znaczy, że jesteś odporny na negatywne skutki. Ale twoja możliwość dostrzegania w życiu -tego co interesujące - spadnie do poziomu dna lub poniżej. Kilka chwil na haju nie równa się wszystkiemu czego można doświadczyć w życiu, zwł...

Na marginesie: zapoznaj się z zagadnieniem: "schizofrenia a substancje psychoaktywne".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos napisał, że w dłuższej perspektywie nie jest to przyjemnością. Czyli, że narkoman po pewnym czasie brania nie znajduje swoich poczynań, za słuszne po "rachunku zysków i strat". Ale użył trochę nie trafnego stwierdzenia. Bo jeśli mówimy o przyjemności narkomana to raczej chodzi nam o stan podczas i bezpośrednio po zażyciu, a nie refleksję nad zmarnowanym życiem (bo chyba o to mikroosowi chodziło).

A dlaczego jedno ma stać w sprzeczności z drugim? Bardzo wielu jest ćpunów, którzy chcieliby ten nałóg rzucić i dostrzegają jego wady, a mimo to nie potrafią przestać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

A dlaczego jedno ma stać w sprzeczności z drugim? Bardzo wielu jest ćpunów, którzy chcieliby ten nałóg rzucić i dostrzegają jego wady, a mimo to nie potrafią przestać.

Wg mnie to się dzieje tak: w pewnym momencie ćpun uznał, że jest to jedyna rzecz, którą warto mieć. Za pierwszym razem wziął, bo miał jakieś wyobrażenia o sensie życia jaki można poczuć chwilę po wzięciu dawki. Poczuł się świetnie.. bosko. Wyszedł z transu i kiedy kojarzy mu się coś pozytywnego to natychmiast jego wyobraźnia wskakuje we wspomnienie ze stanu ekstazy. Każde przeżycie każdego kolejnego dnia wydaje się mdłe. Słabe. Jedyne co daje mu poczucie wszechogarniającego sensu.. jak z bajki, czy z najwspanialszego snu. Chce wtedy ucałować cały świat. Najwspanialsze przeżycie - to jest błąd myślowy ćpuna, który sięga po następną działkę. Każda następna wytępi mu całe zastępy neuronów. Nie doświadczy tego co za pierwszym razem.. ale ciągle próbuje. Nie potrafi racjonalnie oceniać rzeczywistości(jak ma się pół mózgu mniej to nie jest to dosyć łatwe).

 

Polecam film: "Requiem for a dream."

Powinno Cię wyleczyć z chorej ciekawości - to nie jest film moralizatorski, powinien cie wciągnąć.

 

p.s> też miałem taki okres zaciekawienia - cieszę się, że w pobliżu nie było dilera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oglądałem ten film. Jeśli już mamy się trzymać tego przykładu, to moje zdanie jest takie, że główny bohater pod koniec filmu nie odczuwał przyjemności z kolejnych dawek. Brał, choć nie chciał i wiedział, że niczego mu to nie da. To, że czegoś pragniesz, nie oznacza automatycznie, że będzie Tobie dobrze, gdy to otrzymasz - właśnie na tym często polega skrajna forma uzależnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

To, że czegoś pragniesz, nie oznacza automatycznie, że będzie Tobie dobrze, gdy to otrzymasz - właśnie na tym często polega skrajna forma uzależnienia.

Zgadzam się. Ale to też zdarza się w życiu, poza braniem. Brak alternatywy, której nie jest się samemu zdolnym zobaczyć - ubogi świat znanych kategorii i brak generatora(choćby z odzysku).

Ja wiem(znam się - na tyle dobrze), że gdybym wziął pierwszą działkę to wziąłbym też drugą(prawo indukcji matematycznej - obowiązuje wszędzie, poza czasem, zależy od pamięci)

 

Zapomniałem dodać: skrajna forma uzależnienia to też - eksploatowanie znanej kategorii do jej granic i znacznie dalej(co może zaowocować : podróżą do jądra ziemi).

Która, jest tak już wyeksploatowana, że przynosi straty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos, ja tylko guardianowi wyjaśniałem twoją własną wypowiedź  ;)

 

Dodałem jedynie, że według mnie fizyczne wrażenia podczas zażywania heroiny raczej nie słabną (nie poparte dowodami).

 

Być może jeśli chodzi o marihuanę, haszysz i inne słabe narkotyki wrażenia z czasem mogą stać się niewystarczające i słabe.

 

Natomiast to, że cała otaczająca narkomana z dłuższym "stażem" rzeczywistość może być czarna i przygnębiająca jedynie z przerwami na oderwanie się od rzeczywistości, jest dla mnie oczywiste i nie musicie mi tego tłumaczyć, ale jestem niemal pewien że przy odpowiedniej dawce i odpowiednim środku te odskocznie mogą chociaż przez chwilę być fizycznie zadowalające.

 

Natomiast film już od dłuższego czasu zamierzam obejrzeć  ::)

 

//edit Ale zgodzę się że istnieją nałogi które nie dają żadnej przyjemności, ani fizycznej, ani psychicznej, wynikające z braku alternatywy, bądź braku umiejętności dokonania innego (trudniejszego) wyboru. Z pewnością można do nich zaliczyć telewizję i internet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Dodałem jedynie, że według mnie fizyczne wrażenia podczas zażywania heroiny raczej nie słabną (nie poparte dowodami).

A o takie chodzi w artykule i nie wiem po co dyskutować o tym co czuje narkoman gdy nie jest pod wpływem, bo to osobny rozdział.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

A o takie chodzi w artykule i nie wiem po co dyskutować o tym co czuje narkoman gdy nie jest pod wpływem, bo to osobny rozdział.

Możesz go założyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Owszem, jest to problem równie ciekawy i warty dyskusji, ale dyskusja rozpoczęła się od stwierdzenia kolegi, że przyjemność po pewnym czasie mija a uzależnienie nie - i tu chodziło stricto o przyjemność powodowaną działaniem specyfiku, a nie ogólnym nastrojem delikwenta, ja tak to zinterpretowałem i zrozumiałem. I moja opinia była inna, więc rozpocząłem polemikę, a argumentacja zaczęła tyczyć się innej rzeczy. Nie próbuje ostatnim postem zamykać ani ograniczać dyskusji :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tabletki z niezbędnymi kwasami tłuszczowymi zmniejszają nasilenie objawów zespołu napięcia przedmiesiączkowego (ang. premenstrual syndrome, PMS) – twierdzą brazylijscy badacze.
      Edilberto Rocha Filho z Universidade Federal de Pernambuco zebrał grupę 120 kobiet w wieku od 17 do 37 lat, które uskarżały się na PMS. Studium trwało 8 miesięcy: półroczną terapię poprzedzały 2 miesiące przygotowań. Panie wylosowano do 3 grup. Pierwsza zażywała codziennie pigułkę z 1 g kwasów tłuszczowych, druga tabletkę z 2 g kwasów tłuszczowych, a trzecia placebo. Uczestniczki eksperymentu codziennie wypełniały skalę oceniającą nasilenie objawów zespołu napięcia przedmiesiączkowego.
      W pigułkach znalazły się kwas gammalinolenowy (kwas γ-linolenowy, GLA), kwas oleinowy, kwas linolowy, inne nienasycone kwasy tłuszczowe oraz witamina E. Kobiety, które zażywały 2-g tabletki, wspominały o złagodzeniu objawów zarówno 3, jak i 6 miesięcy od rozpoczęcia leczenia. Nie odnotowano związanych z terapią efektów ubocznych. Nie zmienił się ogólny poziom cholesterolu.
      Pod koniec badań w pierwszej grupie nasilenie symptomów PMS zmniejszyło się o 64%, w grupie drugiej o 74%, a w kontrolnej grupie placebo zaledwie o 16%.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Stres przyczynia się nie tylko do siwienia, ale i utraty włosów. Dotąd promowano wiele sposobów na porost włosów, od szarlatańskich po jak najbardziej naukowe, ale żaden nie był skuteczny w 100%. Wygląda jednak na to, że podczas badań nad wpływem stresu na układ pokarmowy przez przypadek odkryto białko – astresynę-b - prowadzące do długotrwałego odrostu włosów.
      Akademicy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles współpracowali z kolegami z Departamentu Spraw Weteranów, Salk Institute oraz Oregon Health and Sciences University. Nasze odkrycia pokazują, że krótkie leczenie tym peptydem daje zaskakujące rezultaty w postaci długotrwałego odrostu włosów u chroniczne zestresowanych zmodyfikowanych genetycznie myszy. Toruje to drogę terapii łysienia u ludzi za pomocą modulowania działania receptorów hormonów stresu – wyjaśnia Million Mulugeta z UCLA.
      Podczas eksperymentów akademicy wykorzystywali myszy, u których dochodziło do wydzielania nadmiernych ilości kortykoliberyny (hormonu odpowiadającego za uaktywnienie zachowań lękowych oraz zahamowanie apetytu i aktywności seksualnej). W miarę gdy gryzonie się starzały, traciły włosy. W końcu ich grzbiety stawały się zupełnie łyse. Dzięki temu łatwo je było odróżnić od zwierząt niezmodyfikowanych genetycznie.
      Naukowcy z Salk Institute opracowali astresynę-B. Białko wstrzykiwano dootrzewnowo łysym myszom, by sprawdzić, jak jego zdolność blokowania receptorów kortykoliberyny wpłynie na przewód pokarmowy (astresyna-B jest antagonistą receptorów CRF1/CRF2). Pojedynczy zastrzyk nie dał żadnych efektów, dlatego iniekcje powtarzano przez 5 dni. Zmierzono wpływ terapii na wywołaną stresem reakcję jelita, a następnie eksperymentalne zwierzęta włożono do klatek z owłosionymi pobratymcami. Po ok. 3 miesiącach naukowcy chcieli przeprowadzić kolejne doświadczenia na przewodzie pokarmowym myszy, ale okazało się, że nie są w stanie powiedzieć, które gryzonie są które. Wszystkie były bowiem jednakowo owłosione.
      Kolejne badania potwierdziły, że to astresyna-B odpowiadała za odrastanie włosów. Co ważne, terapia peptydem była bardzo krótka – wystarczył jeden zastrzyk dziennie przez 5 kolejnych dni, by rezultaty utrzymywały się nawet przez 4 miesiące. To stosunkowo długi czas, zważywszy że myszy żyją krócej niż dwa lata – podkreśla Mulugeta.
      Na razie nie wiadomo, czy astresyna-B zadziała podobnie na ludzi. Zespół przetestował jednak na myszach minoksydyl, który przy stosowaniu zewnętrznym stymuluje mieszki włosowe. Podobnie jak u ludzi uzyskano lekki odrost włosów, co pozwala mieć nadzieję, że badany obecnie peptyd również oddziałuje analogicznie na oba gatunki.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzielenie tabletek może mieć poważne konsekwencje kliniczne dla pacjentów, zwłaszcza w przypadku leków, dla których różnica między dawką terapeutyczną a toksyczną jest niewielka (Journal of Advanced Nursing).
      Naukowcy z Uniwersytetu w Gandawie poprosili 5 ochotników o podzielenie ośmiu tabletek trzema technikami: z wykorzystaniem specjalnego narzędzia, nożyczkami i nożem kuchennym. Pigułki miały różne kształty i rozmiary.
      Okazało się, że w przypadku 31% odciętych kawałków dawka była inna od wymaganej. Najdokładniejsza była specjalna gilotynka do cięcia, ale i tutaj w 13% dochodziło do błędów.
      Dlaczego dzieli się leki? Robi się to z wielu powodów: aby zwiększyć elastyczność dawki, ułatwić przełknięcie tabletki [w sprzedaży są nawet narzędzia, w których występuje zarówno przecinacz, jak i rozdrabniacz] i z powodu oszczędności dla pacjenta [...] – wyjaśnia szefowa zespołu badawczego dr Charlotte Verrue. Belgijka podkreśla, że większość tabletek nie nadaje się do cięcia, dlatego dobrze by było, gdyby producent pomyślał o rozszerzeniu wachlarza dostępnych gramatur, a także o płynnych wersjach różnych leków. Warto bowiem zauważyć, że nawet specjalne wyżłobienie na tabletce nie gwarantuje uzyskania właściwej dawki substancji czynnej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Picie napojów energetycznych (z zawartością kofeiny i tauryny) to rodzaj nowej mody wśród młodzieży. Szczególnie chętnie używane są przez studentów podczas intensywnej nauki, czy przez osoby imprezujące, często wówczas mieszane z alkoholem. Jak dowodzi studium wykonane przez Amelię M. Arrię, z University of Maryland, a opublikowane w Alcoholism: Clinical & Experimental Research, spożywanie energy drinków sprzyja uzależnieniu od alkoholu.
      Wcześniejsze badania wskazywały już na taki trend w przypadku mieszania tzw. energizerów z alkoholem, nowsza, bardziej szczegółowa analiza, przeprowadzona na bazie ankiet wypełnianych przez tysiąc studentów publicznych uniwersytetów w USA sugeruje, że także samo picie napojów z kofeiną silnie koreluje z bardziej intensywnym korzystaniem z alkoholu. Im większe było statystyczne spożycie energizerów przez osoby uczestniczące w badaniu, tym częściej sięgały one po alkohol, piły więcej, były bardziej zagrożone uzależnieniem.
      Szczególnie niebezpieczne jest, według autorów, „imprezowe" spożywanie takich napojów. Kofeina nie znosi skutków spożycia alkoholu, ale je dość skutecznie maskuje, przez co osobie pijącej wydaje się, że jest znacznie mniej pijana, niż jest w rzeczywistości. Sprzyja to wypijaniu jeszcze większej ilości alkoholu.
      Studium wskazuje też na możliwą rolę „miejskich legend", jakoby energizery zmniejszały stan nietrzeźwości, zapobiegały pojawieniu się kaca, czy pomagały oszukać alkomaty badające oddech. W takich przypadkach skuteczna byłaby odpowiednia kampania informacyjna, demaskująca te mity.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niedawne badania pokazały, że alkoholizm jest dla społeczeństwa bardziej szkodliwy, niż najmocniejsze nawet narkotyki: heroina i kokaina. Od dawna uważa się, że predyspozycje do popadania w nałogi są w znacznym stopniu genetyczne. Znalezienie genu, który zmniejsza ryzyko upijania się dla przyjemności, nie tylko potwierdza to mniemanie, ale daje też szansę na powstanie w przyszłości medykamentów.
      Kirk Wilhelmsen, pracownik University of North Carolina i kierujący projektem połączył badania ankietowe z testem genetycznym. Wybrano do niego dwieście par bliźniaków, których jeden z rodziców miał problem z nałogiem alkoholowym; sami badani byli jednak od niego wolni. Wszyscy dostali jednakową dawkę alkoholu, podawaną w takim samym tempie i musieli cały czas określać swój stan trzeźwości, senność, pobudzenie, itd. Badanie genetyczne pozwoliło znaleźć gen (wariant genu CYP2E1), który odpowiada za szybsze działanie alkoholu. Osoby szybko odczuwające negatywne skutki picia są znacznie mniej skłonni do nałogu, niż posiadacze „mocnej głowy", więc ten wariant genu pełni swego rodzaju funkcję ochronną.
      Jak ten gen działa? Alkohol jest u ludzi w większości rozkładany przez wątrobę, pewna jego część jednak ulega rozpadowi w mózgu, powodując znane wszystkim efekty. Znaleziony wariant CYP2E1 przyspiesza rozpad alkoholu w mózgu, przyspieszając efekt upicia.
      Dalsze badania będą miały na celu sprawdzenie, czy odpowiednia terapia pozwoliłaby wywołać ten efekt u ludzi bez „pijanego" wariantu genu. Nie w celu szybszego upijania się, jak półżartem mówi odkrywca, ale właśnie w celu zmniejszenia ryzyka lub nawet leczenia istniejącego już uzależnienia.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...