Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie byliśmy świadkami spektakularnego pokazu ogni sztucznych. Jednak to, co oglądali widzowie na całym świecie było... obrazem wygenerowanym przez komputer.

Gazeta Beijing Times ujawniła, że zespół Gao Xiaolonga, odpowiedzialnego za efekty wizualne, pracował przez niemal rok nad trwającą 55 sekund sekwencją. Oczywiście prawdziwe sztuczne ognie były wystrzeliwane.

Jednak organizatorzy obawiali się, że nie uda się uzyskać dobrego obrazu w wieczornym smogu. Ponadto nie było można ustawić helikoptera pod takim kątem, by wszystkie fajerwerki były dobrze widoczne. Oczywiście filmowanie byłoby możliwe, ale pilot śmigłowca musiałby zbytnio ryzykować dla uzyskania dobrych ujęć. Dlatego też stworzyli pokaz na komputerze, dodali lekkie drgania, które miały sugerować, że filmowano z helikoptera i pokazali to całemu światu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejny dowód na to, że żyjemy w świecie iluzji.

Matrix po prostu 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obiecywali zaparcia ;) tchu w piersiach :) i udało im się to - szkoda, że to ujawnili. Otoczka tajemnicy nadałaby wymiar magiczny, zamiast taniej sensacji. Nie spodziewałem się tego po tej gazecie. Cóż.

Gazeta pragnie by Igrzyska przestały być wyjątkowe a stały realistycznym pokazem raz na cztery lata.

Mogliby dociec, że Ci wszyscy sportowcy chińscy korzystali z niekonwencjonalnych metod treningu.

 

Kolarstwo, wioślarstwo w tle jakby mgła, natomiast to tylko smog pewnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mogliby dociec, że Ci wszyscy sportowcy chińscy korzystali z niekonwencjonalnych metod treningu.

Życie jest im jeszcze miłe :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie byliśmy świadkami spektakularnego pokazu ogni sztucznych. Jednak to, co oglądali widzowie na całym świecie było... obrazem wygenerowanym przez komputer.

 

 

Jak większość zaśpiewanych piosenek, wiadomości telewizyjnych, odkryć naukowych i innych tanich sensacji codziennego dnia. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Nie uważasz waldi że jednak skala jest tutaj całkiem inna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co o tym sądzić. Z jednej strony nie sądzę by zrobienie takich efektów specjalnych było szczególnie trudne (widzieliśmy w filmach o wiele bardziej zapierające dech w piersiach efekty), a z drugiej znowu jakoś nie ma to dla mnie sensu. Oglądałem otwarcie i oprócz drgań widać było też wielkie ilości dymu które zawsze są widoczne podczas takich pokazów, a które wpływają zdecydowanie negatywnie na końcowy odbiór. To w takiej sytuacji mam taką wątpliwość: po cholere wprowadzać te wszystkie "wady" i pogarszać efekt skoro i tak mieli ujawnić wszystko w mediach? Może się mylę ale jak dla mnie to ściema. Może chcieli tym w tani sposób jeszcze bardziej zachwycić świat swoim rozmachem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GW donosi, że sfałszowali tez występ małej śpiewaczki. :) Dziewczynka tylko poruszała ustami, a śpiewało inne dzieko, którego nie pokazali, bo było za brzydkie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od ok. 300 lat w Nuanquan w prowincji Hebei na zakończenie Święta Latarni odbywa się niecodzienny pokaz - Dashuhua. Wbrew pozorom, uczestnicy nie są pirotechnikami, tylko kowalami i nie korzystają ze sztucznych ogni, lecz ze stopionego żelaza. Rozbryzgując gorący metal o ścianę, chronią się słomkowym kapeluszem i narzutką z owczej skóry (współcześnie niektórzy uzupełniają strój rękawicami i kombinezonem hutniczym).
      Gdy nabrany chochlą, a następnie wyrzucony w powietrze gorący metal zderza się z chłodną ceglaną ścianą, powstają widowiskowe pióropusze tężejącej surówki.
      Bogaci Chińczycy mogli sobie pozwolić na prawdziwe fajerwerki. Biedni kowale nie, ale wykorzystali zjawisko, z którym stykają się w pracy. Z czasem chlustanie żelazem zaczęło się ludziom podobać bardziej od sztucznych ogni, dlatego przynosili rzemieślnikom skrawki metalu, by jakoś wspomóc ulubione widowisko. Obecnie zostało tylko 4 kowali kultywujących tradycję Dashuhua. Na szczęście została ona uznana za niematerialne dziedzictwo ludzkości i przez to objęto ją ochroną.
       
       
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy pracują nad nowym rodzajem sztucznych ogni, które są bezpieczniejsze zarówno dla ludzkiego zdrowia, jak i środowiska. Wytwarzają mniej dymu i zawierają mniej toksycznych metali, co może być szczególnie istotne dla pirotechników oraz zagorzałych miłośników wystrzałowych pokazów (Environmental Science & Technology).
      Wszyscy, którzy stoją pod wiatr, są narażeni na nienaturalnie wysokie stężenia tych metali. Czy to wpływa na zdrowie, pozostaje kwestią sporną – argumentuje David E. Chavez, chemik z Los Alamos National Laboratory. Co skłoniło zespół Chaveza do rozpoczęcia poszukiwań "zielonych" ogni? Skargi sąsiadów Disneylandu, którzy narzekali na dym napływający do ich domów po codziennych pokazach. Dokuczało im podrażnienie dróg oddechowych. W ramach wcześniejszych badań wykazano zresztą, że jeśli w obchodach jakichś wydarzeń uwzględniono fajerwerki, wzrastała liczba ataków astmy.
      Naukowcy podkreślają, że nie tylko dym jest potencjalnie niebezpieczny. Barwy nadają sztucznym ogniom metale, które po podgrzaniu mogą się stawać toksyczne. Doskonałym przykładem jest tu pewien metaloid – antymon (Sb). Wykorzystuje się go, by uzyskać biel, ale uszkadza on płuca i serce. Bar, zapewniający z kolei zieleń, oddziałuje niekorzystnie m.in. na układ pokarmowy i serce. Nadchlorany przyspieszają reakcję spalania, lecz jednocześnie potwierdzono ich obecność w wodzie pitnej i mleku, zarówno ludzkim, jak i krowim. Badania na zwierzętach wykazały, że nadchlorany potasu i amonu wiążą się z zaburzeniami funkcji tarczycy.
      W 2007 roku Amerykanie zauważyli, że stężenie nadchloranów bardzo wzrasta po pokazach i trzeba aż 80 dni, by wróciło ono do poziomu wyjściowego. Jeśli ktoś mieszka w okolicach, gdzie są one regularnie organizowane, toksyny latami odkładają się w jego organizmie i środowisku.
      Na razie ekologiczne ognie są zbyt drogie, by się upowszechniły. Stosuje się je zwłaszcza na pokazach organizowanych we wnętrzach. W nowych sztucznych ogniach paliwa oparte na węglu zastąpiono paliwami wykorzystującymi azot, dzięki czemu producentom udało się wyeliminować nadchlorany.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze poprosiło, by osoby odwiedzające wystawę Chelsea Flower Show przyniosły ze sobą niepotrzebną bieliznę, oczywiście upraną. Dzięki temu w drugim tygodniu lipca w ramach akcji "Dobre życie" będzie można zobaczyć, jak wykorzystać stary biustonosz czy bokserki do uprawy warzyw i owoców, np. truskawek.
      Do pospolitego ruszenia przyłączyła się również  sieć handlowa Marks and Spencer. Pokazy odbędą się na Hampton Court Palace Flower Show w dniach od 7 do 12 lipca br.
      Georgie Webb z Towarzystwa Ogrodniczego wyjaśnia, że zużyta bielizna przyda się w charakterze wieszaków i pojemników na rośliny, zwłaszcza tam, gdzie miejsca jest naprawdę mało. Ze względu na swój stożkowaty kształt staniki są idealnym tworzywem do uzyskania wiszących koszy. Warto nawet zeszyć ze sobą dwa [...]. Po jednokrotnym wypełnieniu kompostem można hodować liście sałaty, zioła, poziomki, a nawet pomidorki koktajlowe. Im większy biustonosz, tym więcej da się posiać czy zasadzić. Aby zacząć uprawiać własne jedzenie, nie trzeba ani dużej przestrzeni, ani sporych nakładów pieniężnych – wystarczy trochę wyobraźni.
      Akcja "Dobre życie" stanowi część zakrojonej na szerszą skalę kampanii. Przedstawiciele Królewskiego Towarzystwa pragną, by ludzie zaufali sobie i częściej uzyskiwali własny plon. Takie warzywa i owoce na pewno smakują lepiej, a przy okazji można się zrelaksować.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kobiety z okolic Neapolu postawiły swoim mężczyznom niespotykane ultimatum: zrezygnujecie z odpalania petard albo nie będziemy z wami uprawiać seksu. Stowarzyszeniu zainspirowanemu przez miejscowego lekarza Vincenzo Sorrentino przewodniczy 42-letnia Carolina Staiano, której mąż został kilka lat temu poważnie ranny po wypadku z materiałami pirotechnicznymi.
      Podobnie jak w Polsce, rokrocznie zabawa nielegalnymi sztucznymi ogniami, głównie chińskimi, zbiera krwawe żniwo: urwane palce i dłonie, a nawet ofiary śmiertelne. Próbowaliśmy wszystkiego, ale nic nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Kobiety to nasza ostatnia deska ratunku – są bardziej przekonujące i zawsze osiągają swoje cele – podkreśla Sorrentino.
      Do tej pory zebrało się ponad 30 Włoszek, ale panie dobrze wiedzą, że będzie ich więcej. Wiek narzeczonych, dziewczyn i żon wynosi od 25 do 45 lat. Inicjatywę wspiera lokalny rząd. Ostatnio obywatele zaczęli nawet dostawać SMS-y następującej treści: Nie baw się ogniami, lepiej pobaraszkuj w sypialni.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Igrzyska Olimpijskie w Pekinie stały się okazją do przeprowadzenia badań nad klimatem. Zwykle nad Pekinem wisi smog, który pięciokrotnie przekracza normy Światowej Organizacji Zdrowia. Na czas igrzysk chińskie władze zredukowały szkodliwą emisję o 60%, zamykając liczne zakłady przemysłowe i zmniejszając liczbę samochodów poruszających się po ulicach stolicy.
      Redukując zanieczyszczenie nad Pekinem, Chińczycy stworzyli wielkie naturalne laboratorium, które pomoże nam zrozumieć, w jaki sposób zanieczyszczenia wpływają na klimat - mówi Veerabhadran Ramanathan, klimatolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Naukowiec wraz ze swoim zespołem będą prowadzili przez sześć najbliższych tygodni badania, podczas których zmierzą poziom zanieczyszczeń nad Pekinem. We współpracy ze specjalistami z Narodowego Uniwersytetu w Seulu wyposażyli niewielki bezzałogowy samolot w specjalistyczną aparaturę. Maszyna będzie latała nad położoną o 500 kilometrów na południe od Pekinu południowokoreańską wyspą Cheju, na której znajduje się stacja badawcza. Samolot zbierze dane o zanieczyszczeniach pochodzących z Pekinu oraz z innych regionów Chin.
      Jednocześnie podobne loty będą odbywały się nad Kalifornią. Pozwolą one poznać odpowiedź na pytanie, jak daleko wiatr niesie zanieczyszczenia.
      Chcemy sprawdzić, jaki wpływ na światowy klimat ma jedno miasto - mówi Ramanathan.
      Uczonego szczególnie interesuje wpływ zanieczyszczeń na globalne ocieplenie. Jego wcześniejsze badania sugerują bowiem, że cząsteczki zanieczyszczeń odbijają promienie słoneczne, przyczyniając się do zmniejszenia skutków ocieplenia.
      Obecnie prowadzone badania zostaną porównane z danymi z NASA i pozwolą stwierdzić, czy wskutek zmniejszenia się zanieczyszczeń, więcej promieni słonecznych dociera do powierzchni Ziemi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...