Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Zaledwie przedwczoraj pisaliśmy o badaniach nad cechami ułatwiającymi niektórym zwierzętom latanie. Dziś dowiadujemy się o nowych odkryciach, które pozwolą ludziom, dzięki naśladowaniu mieszkańców mórz, wytwarzać doskonalsze śruby okrętowe oraz skrzydła i wirniki.

Celem prac zespołu, prowadzonego przez dr. Franka Fisha z West Chester University, jest realizacja koncepcji tzw. biomimikry, czyli naśladowania przez konstruktorów i inżynierów rozwiązań stosowanych przez organizmy żywe. Jednym z sukcesów Amerykanów jest ustalenie roli pofałdowanej powierzchni krawędzi płetw waleni. Okazuje się, że wykorzystanie tego pomysłu przy budowie śmigieł dla turbin wiatrowych może znacznie zwiększyć ich wydajność, a także zmniejszyć hałas powstający podczas ich działania.

Jak tłumaczy amerykański badacz, zastosowanie nowego kształtu krawędzi natarcia jest zaprzeczeniem uznanych powszechnie koncepcji: Inżynierowie próbowali dotychczas zapewnić stabilny przepływ [powietrza] na sztywnych i prostych w budowie powierzchniach, takich jak skrzydła. Dzięki biomimikrze nauczyliśmy się, że niejednostajny przepływ oraz skomplikowane kształy mogą zwiększyć siłę nośną, zmniejszyć opór oraz opóźnić wystąpienie tzw. przeciągnięcia, czyli nagłego spadku siły nośnej, przekraczając znacznie możliwości istniejących systemów opracowanych przez inżynierów. Jak tłumaczy dr Fish, w przyszłości możliwe będzie zastosowanie podobnych odkryć przy budowie elementów takich jak np. wirniki helikopterów.

Głównym obiektem badań specjalistów z West Chester University jest powstawanie zawirowań wody w okolicy krawędzi natarcia płetwy. Zdaniem naukowca, nawet niewielkie zmiany, takie jak wybrzuszenia na obrzeżu płetw humbaka, mogą powodować powstawanie zawirowań o ściśle określonych parametrach. Dzięki temu dochodzi do wytworzenia znacznie większej siły nośnej płetwy, a także do poprawy zdolności do manewrowania. Jednocześnie możliwe jest znaczne ograniczenie zjawiska przeciągnięcia, które znacznie pogarszałoby zdolności pływackie wieloryba. Niemal identyczne właściwości wykazują ciała delfinów, które potrafią dodatkowo, dzięki zmianie kształtu i ustawienia płetw, regulować właściwości powstających zawirowań osobno podczas ruchu płetwy do przodu i do tyłu.

Więcej informacji o swoich odkryciach dr Fish zaprezentuje podczas spotkania Towarzystwa Biologii Eksperymentalnej w Marsylii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

.....jest zaprzeczeniem uznanych powszechnie koncepcji..

Zawsze gdy czytam tego rodzaju stwierdzenia utwierdzam się w przekonaniu, że należy podchodzić ostrożnie do "uznanych powszechnie koncepcji".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Więcej informacji o swoich odkryciach dr Fish  zaprezentuje podczas spotkania Towarzystwa Biologii Eksperymentalnej w Marsylii.

 

Jak PM wpływa na zawód: Fish zajmuje się rybami. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A od kiedy delfin i wieloryb są rybami? ;D

 

ROTFL!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lepiej by było po prostu przyznać się do błędu, jak na dorosłego faceta przystało? Strzeliłeś takiego babola, że płakać się chce. Wyraźnie było napisane, jakie organizmy badał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jak PM wpływa na zawód: Fish zajmuje się rybami. 

 

Jak PM wpływa na zawód: Fish zajmuje się zwierzętami pływającymi przyglądając się ich płetwom.

Ciekawe czy jak ktoś się nazywa siebie np: mikro-os - zajmuje się oglądaniem os pod mikro-skopem??  ::) albo czy Kowal-ski jeździ na nartach .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tłumaczy amerykański badacz, zastosowanie nowego kształtu krawędzi natarcia jest <strong>zaprzeczeniem uznanych powszechnie koncepcji</strong>: <em>Inżynierowie próbowali dotychczas zapewnić stabilny przepływ </em>[powietrza] <em>na sztywnych i prostych w budowie powierzchniach, takich jak skrzydła.

 

Inżynierowie po prostu musieli rezygnować z bardziej szczegółowych dociekań - ich zadaniem było bazowanie na wiedzy aktualnej, nie przyszłej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Inżynierowie po prostu musieli rezygnować z bardziej szczegółowych dociekań
Fakt, mnie też przeszło coś podobnego przez myśl. Wcześniej po prostu nie istniały algorytmy, które pozwalałyby na przeliczenie danych na temat tak złożonych porcji danych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Inżynierowie po prostu musieli rezygnować z bardziej szczegółowych dociekań - ich zadaniem było bazowanie na wiedzy aktualnej, nie przyszłej.

Inżynierowie w odróżnieniu od naukowców robią i robili zawsze dziwne rzeczy bazując na wiedzy przyszłej. Budowali na przykład piękne katedry gotyckie nie mająć żadnej wiedzy na temat statyki budowli, wytrzymałości, obliczeń wytrzymałościowych i tak dalej. Tym różnią się właśnie od naukowców, że robią rzeczy opierajc się na wiedzy przyszłej. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Problem w tym, że inżynierom czasem wychodzą potem takie kwiatki, jak słynny most Tacoma Narrows: http://www.theharrowgroup.com/articles/20020513/TacomaBridge.gif . Kluczem jest zawsze współpraca.

Kluczen do wszystkiego jest kooperacja nie walka - tu pełna zgoda a nawet więcej. Widzę wyraźną różnicę w tak naukowym i inżynierskim podejściu do problemu.  Sądzę, że domyślasz się o co mi chodzi więc nie będę się rozpisywał.

A błędy inzynierskie! Chyba nie muszę podawać przykładow błędów naukowych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musisz. W pełni się zgadzam z tym, że kooperacja jest potrzebna. Szkoda tylko, że w naszym kraju jest tak bardzo utrudniona (ba, odważę się nawet powiedzieć, że bywa świadomie blokowana!).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

..Szkoda tylko, że w naszym kraju jest tak bardzo utrudniona (ba, odważę się nawet powiedzieć, że bywa świadomie blokowana!).

Chyba nie jestes wyznawcą teorii spiskowej. Kto i dlaczego miałby to blokować i jaką z tego miałby korzyść? Czytałem, że my Polacy mamy taki unikatowy charakter, że nie potrafimy wspóldziałać. Mamy podobno najniższą na świecie ilość spółek niejednoosobowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie jestes wyznawcą teorii spiskowej. Kto i dlaczego miałby to blokować i jaką z tego miałby korzyść?

Znam co najmniej kilka przykładów sytuacji, w których blokowano połączenia między uniwersytetami i akademiami rolniczymi. Owszem, celem samym w sobie nie było utrudnienie kontaktów pomiędzy naukowcami, a osobiste ambicje, ale fakt jest faktem, że odpowiedzialne za to osoby musiały mieć pełną świadomość, że przepływ wiedzy zostanie w ten sposób utrudniony. Bardzo często współpraca pomiędzy wydziałami także nie jest zbyt łatwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

To niestety prawda. Sam się z tym borykam. A najgorsze jest to, że wszyscy na tym tracimy. Także ci co to robią podobnie jak Ci których to spotyka. Walczmy z tym!

8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do delfinów - trzeba pamiętać że ewolucja miała również do dyspozycji materiał budujący powłokę - pewnie pomocne jest np. odpowiednie rozłożenie tłumienia wysokich częstotliwości przez skórę, co może zmniejszać niekorzystne turbulencje...

... plus odpowiednie ruchy mięśni pod skórą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieliśmy tu niedawno taki artykulik "Skórka na skrzydła"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tam też było tylko o kształcie ... wydaje mi się że ważne są też parametry mechaniczne materiału, jak tłumienie/prędkość dźwięku ... może też np. dodatkowe drgania mięśni wysyłający podobny dźwięk ale w przeciwnej fazie...

Podczas pływania pewnie są tendencję do charakterystycznych turbulencji - ewolucja miała trochę czasu aby bardzo precyzyjnie porozmieszczać wszelkie sensowne parametry - żeby zminimalizować zbędne straty energii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie owe ruchy mięśni budzą moja wątpliwość. Wydają się być zanadto energochłonną inwestycją. Być może starczyłaby sama skóra z elastycznym podkładem. No i chociaż o właściwościach delfiniej skóry słyszałem to i owo, jeszcze nie trafiłem na informacje o roli mięśni w wygaszaniu turbulencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tymi mięśniami to sobie tak strzeliłem ... ale jak się nad tym zastanowi, to chodzi przecież o tłumienie fali czyli odbieranie od niej energii. Mięśnie standardowo zamieniają ATP na ruch, tutaj przydałby się odwrotny (termodynamiczne) proces - zamiany mikroskopowych drgań na ATP. Do takiego działania 'w obie strony' używana jest np. ATPaza H+.

Rozumiem że dla mięśni to nie jest takie proste, ale jeśli możliwe to pewnie ewolucja na to wpadła...

Zresztą można to łatwo sprawdzić - wystarczyłoby poddać zewnętrzną tkankę mięśniowa (ryby?) dźwiękom i sprawdzić czy wzrasta poziom ATP...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, wprawianie mięśni w drgania widzi mi się niewskazane - na ogół wszelkie komórki źle to znoszą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ruch mieśnia zwiększa jego zużycie. Ale czyż nie taka jest jego rola, żeby się poruszać? Być może jednak teza Jarka ma sens. Nie umiem wyrazić jednoznacznej odpowiedzi, ale moim zdaniem samo twierdzenie, że komórki się od tego zużywają, to mało przekonujący argument.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta tkanka chcąc nie chcąc jest wprawiana w drgania. Pytanie co się dzieje z tym dźwiękiem - część jego energii jest transmitowana dalej, część jednak jest tłumiona - zamieniana na inną postać energii: chyba jedyne tutaj sensowne to chemiczna/termiczna.

Pytanie czy ewolucji udało się wykorzystać tą przemianę, może nawet ją sztucznie wzmocnić...

 

Reakcje chemiczne w skali mikro są zwykle odwracalne - np. miozyna powinna potrafić spowodować przejście ADP->ATP przy wymuszonym ruchu - np. absorbując energię z fali dźwiękowej. Gdyby jeszcze użyć wyspecjalizowanych białek podłączonych do cytoszkieletu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Humbaki każdego roku odbywają migrację długości nawet 16 000 kilometrów, przemieszczając się z regionów polarnych w tropiki, gdzie się rozmnażają i wychowują młode. W wędrówkach mogą im jednak przeszkadzać wąsonogi, skorupiaki, które zasiedlają ich skórę. Jeśli będzie ich zbyt dużo, wywołają dodatkowy opór podczas pływania, przez co humbak niepotrzebnie traci energię. Naukowcy z Griffith University zaobserwowali, że humbaki korzystają z „podwodnego spa”, którym pozbywają się wąsonogów, martwego naskórka i nadmiaru bakterii.
      Doktor Jan-Olaf Meyncke i jego zespół z Whales and Climate Research Program and Coastal i Marine Research Centre przyczepili do humbaków specjalne urządzenia, zawierające m.in. kamerę wideo, hydrofon, czujniki ciśnienia, temperatury czy GPS. Uczeni śledzili migrujące zwierzęta pomiędzy sierpniem 2021 a październikiem 2022. Gdy odzyskali nagrania i je przeanalizowali zauważyli, że walenie tarzały się po dnie morskim położonym na głębokości do 49 metrów i pokrytym piaskiem i kamieniami. Za każdym razem zwierzę najpierw powoli przesuwało się po piasku naprzód, a następnie obracało na jeden bok lub wykonywało pełen obrót, mówi Mynecke. Zachowanie takie miało miejsce zawsze w kontekście społecznym. Dochodziło do niego po zalotach, konkurowaniu ze sobą lub po innej formie interakcji społecznej, dodaje uczony. Dlatego też specjaliści przypuszczają, że korzystanie z „odnowy biologicznej” miało na celu przede wszystkim oczyszczenie tych miejsc, które były wykorzystywane w kontaktach społecznych.
      Dzięki ocieraniu się o piasek i kamienie humbaki pozbywają się wąsonogów oraz martwego na skórka, w którym żyją bakterie. Ich zbytnie nagromadzenie może być niebezpieczne, gdyby zwierzę odniosło ranę, zatem regularne usuwanie naskórka wraz z bakteriami pozwala na utrzymanie zdrowego mikrobiomu skóry. Naukowcy zaobserwowali też, że opadający naskórek waleni był łakomym kąskiem dla wielu gatunków ryb, w tym dla młodego karanksa nowozelandzkiego.
      Wielorybnicy już w połowie XIX wieku donosili o walach grenlandzkich ocierających się głowami o skały, w ostatnich latach zachowanie takie zostało naukowo udokumentowane u tego gatunku. W przypadku humbaków zauważono nie tylko, że pozbywanie się naskórka i wąsonogów jest powiązane z zachowaniami społecznymi, ale że zwierzęta wracają w to samo miejsce, by się tarzać na dnie. Naukowcy przypuszczają, że przyczyną powrotów jest idealny skład dna, na którym leży mieszanina piasku i kamieni.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Michael Packard, zawodowy poławiacz homarów, znajdował się około 14 metrów pod wodą, gdy nagle poczuł uderzenie, wokół zapadła ciemność i poczuł, że się przemieszcza. Pięćdziesięciosześciolatek sądził, że został zaatakowany przez jednego z rekinów, które powszechnie występują w pobliżu Cape Cod w stanie Massachusetts. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że nie czuje ani ugryzienia, ani bólu.
      Wtedy zdał sobie sprawę, że znalazł się w paszczy wieloryba. Mężczyzna ocenia, że był współczesnym Jonaszem przez około 30 sekund. Nagle waleń wypłynął na powierzchnię wystawił głowę i zaczął nią potrząsać, wyrzuciło mnie w powietrze i wylądowałem w wodzie, mówił po wyjściu ze szpitala. Packarda z wody wyciągnął kolega, Josiah Mayo, z którym łowili homary.
      Charles Mayo, ojciec Josiaha, ekspert ds. waleni w Center for Coastal Studies mówi, że tego typu wydarzenia są bardzo rzadkie. Humbaki, bo to właśnie z tym gatunkiem Packard miał bliskie spotkanie, nie są agresywne. Zwierzę najprawdopodobniej polowało właśnie na ryby, gdy na drodze jego otwartej paszczy znalazł się nurek.
      Jooke Robins, również z Center for Coastal Studies, dodaje, że odżywiające się humbaki otwierają paszczę i przemieszczają się szybko, starając się wchłonąć jak najwięcej pożywienia. W tym czasie mogą nie widzieć wszystkiego, co mają przed sobą. Myślę, że dla zwierzęcia to było również zaskakujące zdarzenie, dodaje.
      Zdaniem Robbins Packardowi nie groziło połknięcie. Humbaki nie mają wystarczająco dużego przełyku, by mógł przezeń przejść dorosły człowiek. Nie oznacza to jednak, że był całkowicie bezpieczny. Gdyby wstrzymał oddech w momencie, gdy humbak go wypluł na powierzchni, mogłoby dojść do zatoru. Musiał zachować zimną krew. Żeby wyjść cało z takiej sytuacji trzeba być profesjonalistą. Przeżył, bo jest mądry, twardy i ma szczęście.
      Ani Mayo, ani Robbins nigdy wcześniej nie słyszeli o przypadku, by człowiek znalazł się w paszczy humbaka.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Delfiny bultonose (Tursiops truncatus) potrafią świadomie regulować tempo bicia serca tak, by dobrać do planowanej długości zanurzenia, czytamy na łamach Frontiers in Physiology. Badania te rzucają nowe światło na sposób, w jaki ssaki morskie oszczędzają tlen i radzą sobie z ciśnieniem podczas nurkowania.
      Autorzy badań, naukowcy z Czech, USA, Kanady, Włoch, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, pracowali z trzema samcami Tursiops truncatus. Zwierzęta wytresowano tak, by na umówiony sygnał wstrzymywały oddech tak, jak robią to przed nurkowaniem. Delfiny nauczono trzech różnych sygnałów: długiego nurkowania, krótkiego nurkowania oraz nurkowania o dowolnie wybranej przez nie długości.
      Gdy prosiliśmy je, by wstrzymały oddech, tempo bicia ich serca zmniejszało się natychmiast przed lub natychmiast po wstrzymaniu oddechu. Zauważyliśmy też, że delfiny zmniejszały tempo bicia serca szybciej i bardziej, gdy przygotowywały się do długotrwałego nurkowania, mówi doktor Andreas Fahlman z hiszpańskiej Fundación Oceanográfic.
      Uzyskane wyniki sugerują, że delfiny – a możliwe że i inne ssaki morskie – potrafią świadomie zmieniać tętno w zależności od planowanej długości nurkowania. Delfiny mogą również łatwo zmieniać tempo bicia serca jak my możemy zmieniać szybkość oddychania. To pozwala im na oszczędzanie tlenu i może być też kluczowym elementem pozwalającym na unikanie problemów związanych z nurkowaniem, takich jak choroba dekompresyjna, dodaje Fahlman.
      Celem badań jest uchronienie morskich ssaków przed problemami, jakie powodują ludzie. Wywoływanie przez człowieka zjawiska, takie jak np. podwodne eksplozje związane z wydobywaniem ropy naftowej, są powiązane z pojawianiem się choroby dekompresyjnej u zwierząt. Jeśli umiejętność spowalniania tętna jest im potrzebna do uniknięcia choroby dekompresyjnej, a nagłe głośne dźwięki powodują, że mechanizm ten zawodzi, to powinniśmy unikać generowania takich dźwięków. Zamiast tego możemy spróbować stopniowo zwiększać głośność dźwięku, by zminimalizować stres u zwierząt. Innymi słowy, nasze badania mogą dostarczyć wskazówek, w jaki sposób zastosować proste rozwiązania, by ludzie i zwierzęta mogły bezpiecznie korzystać z oceanu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Można sobie wyobrazić zdumienie biologów morskich, gdy na wysepce Marajó w ujściu Amazonki odkryli martwego młodego długopłetwca (humbaka). Członków grupy Bicho D'Água zaalarmowały krążące nad namorzynami sępy.
      Zwierzę o długości prawie 8 m utknęło w roślinności ok. 15 m od brzegu. Ekipa z Municipal Secretariat of Health, Sanitation, and Environment zbadała truchło. Nie wykryto widocznych urazów. Przed sekcją zwłok nie da się więc stwierdzić, co było przyczyną zgonu. Na razie powtarzane są 2 teorie: 1) że zwierzę wyrzuciła silna fala pływowa albo 2) że zginęło ono w oceanie, a później zostało przetransportowane w głąb lądu przez ludzi.
      Ponieważ ciało walenia jest zbyt duże i znajduje się w odległej, trudno dostępnej okolicy, naukowcy pobrali do zbadania próbki.
      Nie jesteśmy pewni, jak humbak się tu znalazł, jednak przypuszczamy, że poruszał się blisko brzegu i pływy, które były na przestrzeni ostatnich dni znaczne, uniosły go i wepchnęły na ląd w namorzyny - uważa specjalista z Bicho D'agua Institute.
      Większą tajemnicą niż to, jak waleń trafił na ląd, jest jednak to, co w ogóle robił w pobliżu Brazylii o tej porze roku. Między sierpniem a listopadem długopłetwce są często widywane dalej na południe u wybrzeży stanu Bahía. Na północy przy ujściu Amazonki, zwłaszcza o tej porze roku, są jednak rzadkim widokiem.
      Niektórzy przypuszczają, że cielę zostało odseparowane od matki w czasie migracji na południe.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sieci rybackie są sześciokrotnie częściej uszkadzane, gdy w pobliżu miejsca połowów znajdują się delfiny. Zjawisko takie zaobserwowano na północ od Cypru. Badania naukowców z University of Exeter wykazały, że ludzie tak bardzo przetrzebili populacje ryb w Morzu Śródziemnym, że zaostrza się rywalizacja pomiędzy rybakami a delfinami.
      Na badanych terenach łowią przede wszystkim niewielkie przedsiębiorstwa i indywidualni rybacy. Powodowane przez delfiny zniszczenia sieci mogą przynosić im straty rzędu nawet dziesiątków tysięcy euro rocznie. Wiele łodzi zaopatrzono w urządzenia emitujące dźwięki, które miały odstraszać delfiny. Zdaniem naukowców, nie tylko nie spełniły one swojej roli, ale delfiny mogły nawet się nauczyć, że dźwięk tych urządzeń oznacza łatwą zdobycz.
      Wydaje się, że niektóre delfiny mogą celowo poszukiwać sieci, by zdobyć w nich pożywienie. Przyczyną jest najprawdopodobniej zmniejszająca się populacja ryb. Połowy dają coraz gorsze wyniki, a to oznacza, że rybacy potrzebują więcej sieci, co zwiększa ich koszty. Pilnie należy wdrożyć mechanizmy efektywnego zarządzania zasobami morza tak, by przerwać szaleńczy cykl konkurencji rybaków i delfinów, mówi Robert Snape, główny autor badań.
      W badanym regionie każdego roku ginie średnio 10 delfinów w wyniku przypadkowego złapania w sieci. To jednak tylko dane oficjalne. Wiadomo, że rybacy nie informują o wszystkich przypadkowo zabitych przez siebie delfinach, ponadto giną też one wskutek połknięcia fragmentu sieci. Rzeczywista liczba zgonów wśród delfinów jest zatem wyższa. Jako, że niewiele wiadomo o miejscowej populacji delfinów, istnieje poważne ryzyko, że te nawet niewielki straty mogą zaważyć na przyszłości gatunku.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...