Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Efekty działania psylocybiny, czyli psychodelicznego alkaloidu z rodziny tryptamin, który występuje w wielu gatunkach grzybów psylocybinowych, zwanych też magicznymi, utrzymują się przez ponad rok. Amerykańscy badacze uważają, że można to wykorzystać zarówno w leczeniu uzależnień, jak i podczas działań o charakterze paliatywnym, np. w stanach lękowych czy depresyjnych towarzyszących nowotworom (Journal of Psychopharmacology).

Najnowsze badanie to naturalne przedłużenie wcześniejszego studium, eksplorującego natychmiastowe skutki zażycia psylocybiny. W 2006 roku zespół Rolanda Griffithsa z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa podał ją 36 ochotnikom. Wszystko było starannie zaplanowane i kontrolowane.

U ok. 1/3 wolontariuszy pojawił się strach/lęk, który później zastąpiły doświadczenia mistyczne. Po 14 miesiącach ponad połowa badanych (21) nadal odczuwała większą satysfakcję z życia. Wg Griffithsa, to bardzo ważne odkrycie. W badaniach psychologicznych rzadko obserwuje się tak długotrwałe pozytywne skutki pojedynczej interwencji laboratoryjnej.

Amerykanie podkreślają, że duchowe doświadczenia związane z zażyciem psylocybiny mogą pomóc nie tylko w przypadku osób z chorobami terminalnymi, ale także w niepoddającej się typowemu leczeniu "zwykłej" depresji.

W wielu krajach psylocybina widnieje na liście zakazanych środków odurzających. Skądinąd wiadomo jednak, że niektóre ludy stosują ją podczas rytualnych obrzędów. Członkowie zespołu Griffithsa zauważają, że stosowanie psylocybiny powinno podlegać ścisłym uregulowaniom, np. należy unikać podawania jej osobom z grupy ryzyka wystąpienia psychoz.

Po jednodniowej sesji z 2006 roku nikomu nie stała się krzywda. U 22 osób pojawiły się kompletne doświadczenia mistyczne (oceniano to za pomocą specjalnego kwestionariusza). Po ponad roku posługiwano się tym samym kwestionariuszem. Nawet po upływie 14 miesięcy 58% wolontariuszy uznawało doświadczenia towarzyszące zażyciu alkaloidu za jedno z 5 najbardziej znaczących osobistych wydarzeń w życiu, a 67% za jedno z 5 najistotniejszych wydarzeń duchowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a starsze pokolenia którym znany jest tylko alkohol uważają wszystkie inne "rozweselacze" za dzieła szatana i oznaki moralnego i społecznego upadku(choć alkohol powoduje masę moralnych i społecznych upadków,by nie powiedzieć degrengolad-fajne słowo:) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ok. 1/3 wolontariuszy pojawił się strach/lęk, który później zastąpiły doświadczenia mistyczne. Po 14 miesiącach ponad połowa badanych (21) nadal odczuwała większą satysfakcję z życia.

 

Czyli na grzyby , ja już znalazłem prawdziwka i trzy podgrzybki (wielkości talerza). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Fajnie, czekam aż pediatra będzie wypisywał recepty na LSD :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

LSD-25 było używane podczas badań przez "psychologów humanistycznych"

("koncepcje psychologiczne człowieka" Józef Kozielecki)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Żeby tylko :) Podczas trwania zimnej wojny testowano LSD jako broń, w sumie biologiczno-psychologiczną ;)

Ogólnie większość psychodelików może mieć pozytywne efekty, tak jak opisano w artykule. To chyba najbardziej pozytywna grupa substancji psychoaktywnych - szkoda, że traktuje się je gorzej niż np. alkohol, który moim zdaniem potrafi wyrządzić więcej krzywdy człowiekowi, niż niektóre narkotyki. Ale to tak jak z koszernym żarciem i watykańskimi edyktami - kwestia historyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Podczas trwania zimnej wojny testowano LSD jako broń, w sumie biologiczno-psychologiczną

 

Chemioterapia to też była broń  (obecnie w fazie masowych testów na ludziach). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

a starsze pokolenia którym znany jest tylko alkohol uważają wszystkie inne "rozweselacze" za dzieła szatana i oznaki moralnego i społecznego upadku(choć alkohol powoduje masę moralnych i społecznych upadków,by nie powiedzieć degrengolad-fajne słowo:) )

To prawda. Ale z alkoholem ludzie mają kontakt od bardzo dawna. Służył za konserwant, umożliwiał przechowywanie soków owocowych głównie winogronowego poza sezonem wegetacji i był ważnym składnikiem diety. Skutki powszechnego picia alkoholu znamy. Naprawdę uważacie, że należy rozpowszechnić używanie innych rozweselaczy? A jakie będą skutki skoro stosunkowo niewinny alkohol " powoduje masę moralnych i społecznych upadków". A jak będzie jeszcze gorzej to co powiecie, że "zostaliśmy zmanipulowani", "nie wiedzieliśmy", "kto mógł przewidzieć" , żeby zrzucić z siebie odpowiedzialność. Może warto pomyśleć wcześniej a nie pleść dyrdymały o przestrogach Watykanu, "psychologach humanistycznych" i "starszym pokoleniu"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Podczas trwania zimnej wojny testowano LSD jako broń, w sumie biologiczno-psychologiczną

Chemioterapia to też była broń 

Byłbyś uprzejmy podać konkretny przykład?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Naprawdę uważacie, że należy rozpowszechnić używanie innych rozweselaczy?

W tym temacie chodzi bardziej o wykorzystanie substancji psychoaktywnych w np. medycynie. Na przykład, że się da, można przywołać Kanadę, gdzie są o ile się nie mylę, rządowe uprawy marihuany, która trafia do szpitali i w pewnych przypadkach jest podawana pacjentom. Oczywiście primo takie wprowadzenie trzeba uprzedzić serią badań z pozytywnymi wynikami, secundo utrzymać wszystko w odpowiedniej kontroli. Pięknie skleja się tutaj temat o mj, bo znów można snuć intrygi o punktach dealerskich w szpitalach :)

Nie możesz też porównywać długofalowych skutków spożycia alkoholu, które są powszechnie znane, ze skutkami zażywania np. psychodelików, które ani nie są w jakiś sposób oficjalnie "skonkretyzowane" (a mogą istnieć podejrzenia, o których świadczy ten artykuł, że mogą być pozytywne), ani nie mamy na co dzień styczności z kulturami, które takowe specyfiki zażywają tak często, jak np. Europejczycy alkohol. Słowem, nie wywrócisz się, to się nie nauczysz - ktoś musi być pierwszy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Członkowie zespołu Griffithsa zauważają, że stosowanie psylocybiny powinno podlegać ścisłym uregulowaniom, np. należy unikać podawania jej osobom z grupy ryzyka wystąpienia psychoz.

No nie mogę... zauważają... p takich rzeczach wiadomo już od dawien dawna, ale oni muszą się pochwalić że wiedzą i zebrać laury.

To prawda. Ale z alkoholem ludzie mają kontakt od bardzo dawna. Służył za konserwant, umożliwiał przechowywanie soków owocowych głównie winogronowego poza sezonem wegetacji i był ważnym składnikiem diety. Skutki powszechnego picia alkoholu znamy. Naprawdę uważacie, że należy rozpowszechnić używanie innych rozweselaczy? A jakie będą skutki skoro stosunkowo niewinny alkohol " powoduje masę moralnych i społecznych upadków". A jak będzie jeszcze gorzej to co powiecie, że "zostaliśmy zmanipulowani", "nie wiedzieliśmy", "kto mógł przewidzieć" , żeby zrzucić z siebie odpowiedzialność. Może warto pomyśleć wcześniej a nie pleść dyrdymały o przestrogach Watykanu, "psychologach humanistycznych" i "starszym pokoleniu"

http://hyperreal.info/node/5477

http://pl.wikipedia.org/wiki/LSD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Czy uważasz waldi, że to wzbogaci twoje PM? 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

..Nie możesz też porównywać długofalowych skutków spożycia alkoholu, które są powszechnie znane, ze skutkami zażywania np. psychodelików, które ani nie są w jakiś sposób oficjalnie "skonkretyzowane" (a mogą istnieć podejrzenia, o których świadczy ten artykuł, że mogą być pozytywne), ani nie mamy na co dzień styczności z kulturami, które takowe specyfiki zażywają tak często, jak np. Europejczycy alkohol. Słowem, nie wywrócisz się, to się nie nauczysz - ktoś musi być pierwszy :)

Przecież ja nie porównuję tylko twierdzę, że skutki nie są znane więc ryzyko jest duże. To zwolennicy narkotyków twierdzą, że skoro można się drinkować to dlaczego nie narkotyzować. To że nie ma kultur używających innych narkotyków niż alkohol jest symptomatyczne. Może takie kultury już zniknęły. Ja bym narkotyków nie lekceważył. A co do stwierdzenia, że uczymy się tylko na błędach to smutna prawda. Jak na razie po każdym błędzie zostawali jednak ludzie którzy mogli się na nim uczyć. Ale nie zawsze tak musi być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Parę lat temu to czytałem :)

To podziel się swoją mądrością.... może doświadczeniami, wrażeniami, proszę nie bądź tak samolubny na moje głodne wiedzy PM ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To podziel się swoją mądrością.... może doświadczeniami, wrażeniami, proszę nie bądź tak samolubny na moje głodne wiedzy PM

 

Są dwa wyjścia : albo zagłębianie się w to co było albo marsz do przodu.

Wyłączenie świadomości i percepcji tego co było zmniejsza obciążenie ,

jednocześnie krótkie przypomnienie pozwala nabrać rozpędu - wybór należy do wybierajacego (mającego ciało). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wyłączenie świadomości i percepcji tego co było zmniejsza obciążenie

To wyjaśnia, dlaczego twoja wiara w autoedukację tak totalnie ciebie zamknęła na sygnały z rzeczywistego świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Dlaczego tak unikasz odpowiedzenia na pytanie, dlaczego nie chcesz podzielić się wiedzą? Czyżby twoje PM było zbyt samolubne by dzielić się wartościową wiedzą? ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Przecież ja nie porównuję tylko twierdzę, że skutki nie są znane więc ryzyko jest duże.

Fakt, źle zrozumiałem wcześniej poprzedniego posta. Ale na jakiej podstawie oceniasz to ryzyko jako duże? Bo na podstawie skutków krótkofalowych raczej nie ???

 

Ja bym narkotyków nie lekceważył.

Ja też. Nie chodzi nam przecież o to, żeby grzybki leżały obok koperku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

.............Ale na jakiej podstawie oceniasz to ryzyko jako duże? Bo na podstawie skutków krótkofalowych raczej nie ???

Napisałem to co poniżej myśląc o skutkach długofalowych :

...twierdzę, że skutki nie są znane więc ryzyko jest duże.

 

A ponadto nie chodzi mi o zakaz stosowania lecz o ostrożność .Jeśli sam dcydujesz o braniu i jesteś gotów przyjąć na siebie całą odpowiedzialnosć rób co chcesz. Natomiast jeśli chcesz żebym ja / społeczeństwo, rodzice /  się potem zajmował sprzątaniem to jestem za zakazem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Już pojedyncza duża dawka psylocybiny, aktywnego środka występującego w grzybkach halucynogennych, może zmienić osobowość na wiele miesięcy. Naukowcy z Johns Hopkins University zaobserwowali, że u 60% badanych zmiany osobowości były obserwowane przez co najmniej rok.
      Jak na łamach Journal of Psychopharmacology poinformowali uczeni, długotrwałe zmiany obserwowano w tej części osobowości, którą psychologowie określają jako otwartość na doświadczenia. To, zgodnie z teorią „wielkiej piątki", jeden z pięciu elementów osobowości, którą tworzą też neurotyczność, ekstrawersja, ugodowość i sumienność.
      Z otwartością na doświadczenia wiążą się m.in. wyobraźnia, pojęcia z zakresu estetyki, uczucia, idee abstrakcyjne. Zwykle po 30. roku życia ten element osobowości jest już ukształtowany i nie zachodzą w nim większe zmiany. Tymczasem u 60% z 51 badanych duża dawka psylocybiny doprowadziła do znaczących zmian.
      Zwykle, jeśli cokolwiek dzieje się z otwartością na doświadczenia, to jest to jej redukowanie w miarę starzenia się - mówi profesor psychiatrii Roland G. Griffiths.
      Badani brali udział w od dwóch do pięciu ośmiogodzinnych sesji z narkotykami. Kolejne sesje były oddalone od siebie w czasie o co najmniej trzy tygodnie. Uczestników eksperymentu poinfomowano, że otrzymają od średnich do dużych dawek psylocybiny podczas jednej z sesji. Jednak ani oni, ani uczeni obserwujący ich zachowanie nie wiedzieli, kiedy badanym podano narkotyk.
      Podczas każdej z sesji badani mieli położyć się na kanapie, nałożyć na oczy opaskę, która odcinała ich od bodźców wzrokowych, na uszach mieli słuchawki z muzyką, a ich zadaniem było skupienie się na wewnętrznych doznaniach.
      Po każdej z sesji uczestnicy znajdowali się pod nadzorem psychologów przez 1-2 miesięcy, a po zakończeniu eksperymentów nadzorowano ich przez 14 miesięcy.
      Niemal wszyscy z badanych uważali się za osoby aktywne pod względem duchowym (regularnie uczestniczyli w nabożeństwach, modlitwach lub medytacjach). Ponad połowa miała wykształcenie wyższe. Do eksperymentów wybrano zdrowe psychicznie osoby, które podlegały szczegółowemu monitoringowi.
      Profesor Griffiths uważa, że na podstawie badań można stwierdzić, iż psylocybina trwale zmienia osobowość, gdyż większość badanych wykazywała te oznaki przez ponad rok. Uczony nie jest jednak pewien, czy wyniki eksperymentu można przenieść na całą populację.
      Jednocześnie Griffiths ostrzega przed potencjalnie groźnymi skutkami zażywania tego środka. Badani, podczas fragmentów dni sesji z narkotykami doświadczali lęku i niepokoju. Co prawda żaden z nich nie doznał krzywdy, ale trzeba pamiętać, że znajdowali się oni w ściśle kontrolowanym środowisku. W innych warunkach skutki mogłoby być gorsze.
      Profesor uważa, że psylocybina możne zostać wykorzystana w terapii. Obecnie naukowiec bada, czy nie udałoby się zastosować jej u pacjentów chorujących na nowotwory, pomagając im przezwyciężyć depresję i lęki związane z poznaniem diagnozy. Nie wyklucza też, że pomoże ona rzucić nałóg osobom uzależnionym od tytoniu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odkryto nowy element mitochondrium, który odgrywa kluczową rolę w ich funkcjonowaniu. Naukowcy wierzą, że dzięki temu lepiej zrozumieją zarówno choroby dziedziczne, jak i związane z wiekiem.
      Mitochondria nazywa się centrami energetycznymi komórki. Do prawidłowego funkcjonowania potrzebne są im syntetyzowane w rybosomach mitochondrialnych białka. Specjaliści z Karolinska Institutet oraz Instytutu Biologii Starzenia Maxa Plancka odkryli, że białko MTERF4 łączy się z innym białkiem NSUN4, a powstały w ten sposób kompleks kontroluje tworzenie i działanie mitochondrialnych rybosomów. U myszy pozbawionych MTERF4 nie powstawały funkcjonujące mitochondria, co prowadziło do obniżenia ilości wytwarzanej energii.
      Zredukowana funkcja mitochondriów występuje w wielu chorobach dziedzicznych, w ramach normalnego starzenia oraz w chorobach związanych z wiekiem. Podstawowa wiedza o tym, jak regulowane jest działanie mitochondriów, może zatem mieć olbrzymie znaczenie kliniczne – podkreśla prof. Nils Göran Larsson.
      Naukowcy odkryli wcześniej w mitochondriach podobne mechanizmy regulacyjne, które okazały się odgrywać pewną rolę w rozwoju cukrzycy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Negatywne nastawienie do leczenia może znieść efekty działania silnego leku przeciwbólowego – ujawniło badanie obrazowe mózgu przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego (Science Translational Medicine).
      Z kolei pozytywne oczekiwania odnośnie do leczenia 2-krotnie zwiększały fizjologiczny/biochemiczny wpływ zażywanego przez zdrowych ochotników leku opioidowego. Wyniki badania efektów placebo i nocebo sugerują, że lekarze powinni każdorazowo uwzględniać przekonania pacjenta związane ze skutecznością terapii. To powinno pomóc w określeniu, jaki lek będzie dla niego najlepszy.
      Profesor Irene Tracey podaje przykład osób z chronicznym bólem, które często zetknęły się z wieloma lekarzami i wypróbowały wiele nieskutecznych leków. Przychodzą one do klinicysty z całym bagażem negatywnych doświadczeń, nie spodziewając się przepisania niczego, co mogłoby pomóc. Zanim jakikolwiek lek zadziała, specjalista musi sobie zatem poradzić z nastawieniem pacjenta.
      Wcześniejsze badania dotyczące podstaw efektu placebo prowadzono z tabletkami z cukru lub zastrzykami z soli fizjologicznej. Obecnie Brytyjczycy i Niemcy z University Medical Center Hamburg-Eppendorf oraz Politechniki w Monachium postanowili sprawdzić, jak manipulowanie oczekiwaniami ochotników wpłynie na reakcję na prawdziwą substancję czynną. W eksperymencie wzięło udział 22 dorosłych ludzi. Podawano im opioidowy lek przeciwbólowy.
      Badanych umieszczano w skanerze do rezonansu magnetycznego. Ich nogę poddawano działaniu ciepła o takim natężeniu, że zaczynało to powodować ból. Zamierzenie było takie, by w skali od 1 do 100 każdy ocenił ból na mniej więcej 70. Po wstępnej kalibracji podłączano kroplówkę i rozpoczynało się aplikowanie leku, aby sprawdzić, jakie efekty wystąpią bez żadnych oczekiwań czy wiedzy. Okazało się, że początkowa średnia ocena bólu w wysokości 66 punktów spadła do 55. Następnie ochotnikom powiedziano, że zacznie się podawanie leku, mimo że w rzeczywistości nie nastąpiła jakakolwiek zmiana i opioid wsączał się do ich żyły dokładnie w tej samej dawce. Tym razem średnia ocena bólu spadła do 39. Ostatecznie ludzi poinformowano, że zakończono podawanie leku i możliwe jest nasilenie bólu (zmiana, oczywiście, w ogóle nie następowała). W wyniku tego zabiegu intensywność bólu wzrosła do 64, czyli do poziomu odnotowanego na samym początku studium.
      Zespół posłużył się rezonansem, żeby potwierdzić ulgę w bólu, o której wspominali ochotnicy. Okazało się, że mózgowe sieci bólowe reagowały w różnym stopniu, dostosowując się do oczekiwań towarzyszącym poszczególnym etapom eksperymentu i współgrając z odczuwanym natężeniem bólu.
      Profesor Tracey mówi, że opisane rezultaty wystąpiły w małej grupie zdrowych dorosłych, a samymi przekonaniami manipulowano jedynie na krótką metę. Należy się jednak spodziewać, że identyczne zjawisko wystąpi także podczas testów klinicznych, gdzie grupie kontrolnej często podaje się placebo.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Składnia jest wykorzystywana nie tylko do zrozumienia zdań, ale i działań innych ludzi. Wg psychologów, oznacza to, że dysponujemy reprezentacją możliwych rodzajów powiązań między działaniami i celami.
      Matthew Botvinick z Princeton University współpracował z Kachiną Allen, Stevenem Ibarą, Amy Seymour i Natalią Cordovą. Akademicy skupili się na dwóch rodzajach składni: 1) typie linearnym, gdzie działanie A prowadzi do działania B, a to z kolei do wyniku C i 2) sytuacji, gdzie działania A i B niezależnie prowadzą do wyniku C. Psycholodzy sprawdzali, czy różnice w strukturze (tym razem jednak nie zdań jak we wcześniej prowadzonych eksperymentach, lecz działań bohatera) wpływają na tempo, w jakim ludzie czytają. Autorzy uprzednich badań wskazywali bowiem, że czytamy zdanie szybciej, jeśli następuje ono po zdaniu o tej samej budowie gramatycznej.
      Zespół Botvinicka przedstawił ochotnikom zdania opisujące trzy działania. Przybierały one dwie formy: A→B→C, np. "Jan kupił bilet na karuzelę, okazał go obsłudze i po zajęciu miejsca zaczął się kręcić" lub A→C i B→C, np. "Jan pokroił pomidory, wypłukał sałatę i wymieszał sałatkę". Okazało się, że wolontariusze rzeczywiście szybciej odczytywali zdania, jeśli układ działań był taki sam jak we wcześniejszej sentencji.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Psylocybina (4-PO-DMT), psychodeliczny alkaloid z rodziny tryptamin, który występuje w grzybach halucynogennych, może bezpiecznie poprawiać nastrój u odczuwających lęk chorych z zaawansowanymi nowotworami.
      Naukowcy z LA BioMed udowodnili, że poprawa nastroju i obniżenie lęku utrzymywały się do pół roku od podania alkaloidu. Badanie dwiema skalami – Skalą depresji Becka (po 6 miesiącach) i Inwentarzem Stanu i Cechy Lęku STAI (po 1 i 3 miesiącach) – wykazało istotną statystycznie poprawę. Wyniki skali POMS (Profile of Mood States) znalazły się na granicy istotności.
      Pracujemy z populacją chorych, która często nie reaguje dobrze na konwencjonalne terapie. Po leczeniu psylocybiną zarówno pacjenci, jak i ich rodziny wspominali o korzystnym efekcie w postaci zredukowania lęku. Nasze studium pokazuje, że psylocybinę można bezpiecznie podawać i że powinno się prowadzić dalsze badania halucynogenów, by określić ich potencjalne pożądane oddziaływania – tłumaczy szef zespołu dr Charles S. Grob.
      W latach 50. i 60. intensywnie badano psychodeliki. Wykazano wtedy m.in., że zmniejszają u pacjentów onkologicznych zapotrzebowanie na narkotyczne substancje przeciwbólowe, o poprawie nastroju i obniżeniu lęku nie wspominając. Na początku lat 70. akademicy musieli jednak porzucić swoje zainteresowania, ponieważ zaostrzono prawo federalne. Na szczęście po ponad 30 latach potrafiliśmy ożywić tę gałąź nauki pod ścisłym nadzorem stanowym i zademonstrować, że jest to bardzo obiecujący sposób eliminowania lęku i innych objawów psychiatrycznych.
      W ramach najnowszego studium Amerykanie pracowali z 12 osobami z zaawansowanymi nowotworami i lękiem w wieku od 36 do 58 lat. Podano im umiarkowaną dawkę psylocybiny rzędu 0,2 mg/kg, a przy innej okazji placebo, w tym przypadku witaminę B3. Ani badani, ani eksperymentatorzy nie wiedzieli, co kiedy zaaplikowano (podwójnie ślepa próba). Obie sesje przeprowadzono w odstępie kilku tygodni. Ochotników monitorowano przez 6 godzin od połknięcia preparatu; kontrolowano tętno, ciśnienie i temperaturę. W ciągu pierwszych godzin zachęcano ich do leżenia na łóżku z oczami zasłoniętymi przepaską i słuchania muzyki. Dwukrotnie przeprowadzano z nimi wywiad: po zakończeniu 6-godzinnej obserwacji i po upływie pół roku.
      Po dwóch tygodniach od zażycia psylocybiny wolontariusze byli mniej depresyjni i lękowi niż po podaniu niacyny. Pół roku później poziom depresji u wszystkich 12 osób był znacznie niższy, w porównaniu do stanu sprzed rozpoczęcia eksperymentu. Ochotnicy doświadczali lekko zmienionych stanów świadomości, ale nie pojawiły się niekorzystne fizjologiczne skutki uboczne. Wg ekipy Groba, wyższe dawki alkaloidu mogą dawać lepsze rezultaty, ale w przyszłości trzeba ocenić skuteczność i bezpieczeństwo takiego schematu terapeutycznego.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...