Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Włamanie do sieci AT&T

Rekomendowane odpowiedzi

Gigant telekomunikacyjny AT&T poinformował, że cyberprzestępcy włamali się do jednej z jego sieci komputerowych skąd ukradli numery kart kredytowych i dane osobiste klientów koncernu. Poszkodowanych jest mniej niż 19 000 osób. Ukradzione dane dotyczyły tych klientów, którzy kupili wyposażenie do sieci DSL.

Włamanie wykryto w ciągu kilku godzin. Firma natychmiast zamknęła swój sklep internetowy, poinformowała o włamaniu wydawców kart kredytowych i wraz z władzami rozpoczęła śledztwo mające na celu ustalenie sprawców włamania.

Zdaniem przedstawicieli AT&T skradzione informacje mogą zostać sprzedane na czarnym rynku.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Firma LifeLabs, największy kanadyjski dostawca usług laboratoryjnych, przyznała, że zapłaciła hakerom za zwrot danych 15 milionów klientów. Dnia 1 października firma poinformowała władze o cyberataku na bazę danych. Znajdowały się w niej nazwiska, adresy, adresy e-mail, loginy, hasła, numery w systemie opieki zdrowotnej oraz wyniki testów laboratoryjnych.
      Dyrektor wykonawczy firmy, Charles Brown, przyznał, że firma odzyskała dane dokonując płatności. Zrobiliśmy to we współpracy z ekspertami oraz po negocjacjach z cyberprzestępcami. Nie ujawniono, ile zapłacono złodziejom.
      Dotychczasowe śledztwo wykazało, że przestępcy uzyskali dostęp do testów wykonanych w roku 2016 i wcześniej przez około 85 000 osób. Dane dotyczące numerów w systemie opieki zdrowotnej również pochodziły z roku 2016 i lat wcześniejszych. Obecnie nie ma podstaw, by przypuszczać, że przestępcy przekazali te informacje komuś innemu.
      Teraz przedsiębiorstwo zaoferowało swoim klientom 12-miesięczny bezpłatny monitoring kradzieży danych osobowych oraz ubezpieczenie przed takim wydarzeniem.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Interpol poinformował o zatrzymaniu 25 osób podejrzewanych o przynależność do grupy Anonimowych. Aresztowań dokonała lokalna policja w Argentynie, Chile, Kolumbii i Hiszpanii. Zatrzymani mają od 17 do 40 lat. Zdaniem policji planowali ataki na witryny m.in. kolumbijskiego prezydenta i Ministerstwa obrony oraz chilijskiej firmy energetyczne Endesa oraz Biblioteki Narodowej. W ramach koordynowanej przez Interpol akcji zajęto 250 sztuk różnego sprzętu elektronicznego i przeszukano 40 miejsc w 15 miastach. Aresztowania to wynik rozpoczętego w lutym śledztwa.
      Wśród aresztowanych są cztery osoby zatrzymane w Hiszpanii, które oskarżono o niszczenie witryn internetowych, przeprowadzanie ataków DDoS oraz ujawnienie informacji o policjantach przydzielonych do ochrony biura premiera Hiszpanii i pałacu królewskiego.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Byli szefowie Nortela będą prawdopodobnie musieli gęsto się tłumaczyć. Prasa doniosła, że niegdysiejszy gigant telekomunikacyjny, który zbankrutował, a jego majątek i pracowników przejęli inni, przez niemal dekadę był szpiegowany przez cyberprzestępców.
      Hakerzy, najprawdopodobniej z Chin, po raz pierwszy uzyskali dostęp do sieci wewnętrznej Nortela w roku 2000. Wykorzystali przy tym siedem nazw użytkownika i haseł ukradzionych menedżerom firmy, w tym jej prezesowi. Jak ujawnił Brian Shields, który przez 19 lat pracował w Nortelu i prowadził wewnętrzne śledztwo w sprawie włamania, przez całe lata przestępcy kradli z serwerów firmy dokumentację techniczną, raporty dotyczące nowych technologii, e-maile oraz plany biznesowe. Mieli dostęp do wszystkiego. Mieli dużo czasu. Jedyne, co musieli zrobić, to zdecydowanie, co chcą zabrać - powiedział Shields. Zdradził on również, że Nortel nie zrobił nic, by przeszkodzić włamywaczom. Jedyne podjęte działanie to zresetowanie ukradzionych haseł.
      Przedstawiciele Nortela odmówili skomentowania powyższych informacji. Obecnie zajmują się oni sprzedażą reszty majątku firmy, która w 2009 roku złożyła wniosek o upadłość.
      Z informacji uzyskanych od Shieldsa i inne osoby zaangażowane w śledztwo wynika, że Nortel nie tylko nie zabezpieczył swoich urządzeń, które padły ofiarami ataku, ale nawet nie poinformował o włamaniu firm, którym sprzedaje swój majątek. Nabyły go takie firmy jak Avaya Inc., Ciena Corp., Telefon AB L.M. Ericsson oraz Genband. Nie można wykluczyć, że w kupionym przez nie sprzęcie, oprogramowaniu czy dokumentacji nie znajdują się np. rootkity czy inny rodzaj szkodliwego kodu, który teraz będzie im zagrażał.
      Jacob Olcott z firmy Good Harbor Consulting, która specjalizuje się w doradztwie dotyczącym bezpieczeństwa mówi, że nie ma wymogu prawnego, by informować o włamaniach firmy, które przejmują przedsiębiorstwo będące ofiarą ataku. To przejmujący powinien się o takie rzeczy zapytać. Jednak z drugiej strony Nortel był notowany na amerykańskiej giełdzie, a Komisja Giełd (SEC) wymaga ujawniania inwestorom ryzyk „materialnych“ oraz związanych z różnymi wydarzeniami. Olcott zauważa, że coraz więcej firm zdaje sobie sprawę z faktu, że cyberataki niosą za sobą materialne niebezpieczeństwo. SEC wydał w ubiegłym roku instukcję, w której zauważa, że ataki mogą mieć materialne skutki oraz że firmy powinny zawsze sprawdzać, czy takie skutki miały miejsce.
      Dwóch z byłych menedżerów Nortela odmówiło komentarza. Trzeci, Mike Zafirovski, stwierdził, że włamanie nie stanowiło poważnego problemu, a teoria o ryzyku dla firm, które nabyły majątek Nortela jest „bardzo, bardzo naciągana“.
      Jednak pracownicy, którzy prowadzili śledztwo są innego zdania. Zauważają, że duża liczba pecetów i notebooków Nortela trafiła do wymienionych firm. Część z nich na pewno nie została sprawdzona pod kątem ewentualnego włamania przed podłączeniem ich do sieci Avaya. Pracownicy określili liczbę takich „ryzykownych“ komputerów na wiele setek.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Policja zatrzymała mężczyznę podejrzewanego o włamanie na stronę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej mężczyzna przyznaje, że to on jest włamywaczem.
      Aresztowania dokonano po tym, jak grupa Happyninja ujawniła, kim są włamywacze. W serwisie Pastebin ujawniono sporą ilość informacji na temat włamywaczy. Happyninja tak tłumaczą swoje działania: Mamy po prostu ich dość i _demaskujemy_ ich z całą świadomością. Idiotyczne podmiany stron nie robią na nas żadnego wrażenia, ale kradzieże pieniędzy ze stron w internecie, na których być może zakupy robią nasi bliscy nie zostaną zostawione same sobie. Nie wspominając już o e-terroryźmie w postaci ataków na strony rządowe. Koniec pozerki oraz lansu, panowie. Poza tym, "walczycie o wolność słowa w internecie" sprzeciwiając się ACTA? My też - dlatego wszystko będzie jawne i ten dokument zobaczy sporo osób, bo informacja ma być wolna.
      Dalej cytują rozmowy przeprowadzane z włamywaczem na kanale IRC, podają jego nazwisko i adres domowy oraz obecny adres. W tym miejscu pada stwierdzenie siedzisz bidoku w jakiejś studenckiej klitce, klikasz z komórki, a komputer do 'akcji' pożyczasz od Bogu ducha winnej Anki. Nie wstyd ci?
      Jak dowiadujemy się z opublikowanych informacji, Fir3 - bo takim pseudonimem posługiwał się mężczyzna - ma już na swoim koncie wyrok za włamanie i podmianę strony sądu w Wałbrzychu. Happyninjas twierdzą też, że włamuje się on do sklepów internetowych i okrada osoby, robiące zakupy przez internet.
      W wywiadzie dla portalu Gazeta.pl zatrzymany stwierdza: Mam najlepszego prawnika w Opolskiem. A polskie prawo jest tak skonstruowane, że jeśli się nie przyznam, to niczego mi nie udowodnią. Poza tym nie ma takiego dowodu, którego nie da się obalić.
       
      Aktualizacja:
      Prokuratura z Wrocławia, po przesłuchaniu zatrzymanego, nie postawiła mu żadnych zarzutów. Mężczyzna został wypuszczony. Prokuratura nie dysponuje obecnie żadnymi dowodami jego winy.
      Policja zabezpieczyła dysk twardy z komputera mężczyzny. Jego badania potrwają około 2 tygodni.
      Jak informuje serwis TVN24.pl, doniesienie na mężczyznę złożyła jego koleżanka od której pozyczał on komputer. Maszyna ta, jak twierdzą Happyninjas, miała być wykorzystywana do ataków.
      Tymczasem podejrzany stwierdził, że nigdzie się nie włamywał i został pomówiony przez osoby, które go nie lubią.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...