Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Dziurawiec nie pomaga

Rekomendowane odpowiedzi

Ponieważ wiele dzieci z ADHD dotkliwie odczuwa efekty uboczne leczenia farmakologicznego (mdłości, bezsenność czy utratę wagi), dość często ich rodzice chwytają się metod alternatywnych. Stosują masaż, diety, np. hipoalergiczną lub bogatą w wielonienasycone kwasy tłuszczowe, suplementy oraz preparaty ziołowe. Wśród tych ostatnich w USA największą popularnością cieszą się wyciągi z dziurawca, różnych gatunków jeżówki i miłorzębu japońskiego. Niestety, najnowsze badania wykazały, że zażywanie dziurawca nie przynosi większych korzyści od łykania placebo (Journal of the American Medical Association).

Zespół Wendy Weber z Bastyr University przeprowadził testy kliniczne dziurawca (Hypericum perforatum). Wzięło w nich udział 54 dzieci w wieku od 6 do 17 lat. Losowo podzielono je na dwie grupy. Członkowie pierwszej zażywali 300 mg Hypericum perforatum. Hyperycyna, składnik aktywny dziurawca, stanowiła 0,3% dawki. Pozostałe osoby zażywały placebo. Wszyscy przyjmowali tabletki trzy razy dziennie przez okres 8 tygodni. Na ten czas należało odstawić inne leki usuwające objawy zespołu nadpobudliwości psychoruchowej.

Naukowcy nie odnotowali istotnych statystycznie różnic w zakresie zmian nasilenia objawów ADHD (nieuwagi oraz nadruchliwości). Nie było też znaczących różnic w zakresie liczby osób, które osiągnęły lepsze wyniki w skalach innych niż związane z ADHD. Podobnie stało się w przypadku częstości występowania objawów ubocznych, a więc wysypki, mdłości/wymiotów, bólów głowy i poparzeń słonecznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wystawienie na oddziaływanie promieniowania elektromagnetycznego emitowanego przez telefon komórkowy wpływa na rozwój mózgu płodu, co potencjalnie może doprowadzić do nadaktywności.
      Zespół z Uniwersytetu Yale prowadził badania na myszach. Wyniki badań ukazały się w Scientific Reports. To pierwszy eksperymentalny dowód, że ekspozycja płodów na fale radiowe z komórek wpływa [...] na zachowanie dorosłych - twierdzi dr Hugh S. Taylor.
      Nad klatką ciężarnych myszy umieszczano wyciszony telefon komórkowy, który w czasie eksperymentu nawiązywał połączenie. Gryzonie z grupy kontrolnej trzymano w takich samych warunkach, ale telefon nie działał.
      Amerykanie oceniali aktywność mózgu dorosłych myszy. Zbadano je też za pomocą baterii testów psychologicznych i behawioralnych. Okazało się, że zwierzęta, które jako płody poddawano oddziaływaniu promieniowania elektromagnetycznego, były hiperaktywne, miały też zmniejszoną pojemność pamięciową. Wg Taylora, jest to skutkiem zaburzenia rozwoju neuronów z kory przedczołowej.
      Wykazaliśmy, że u myszy problemy behawioralne przypominające ADHD są spowodowane ekspozycją na promieniowanie elektromagnetyczne telefonów komórkowych. Wzrost częstości występowania zaburzeń zachowania u dzieci może [więc] po części być skutkiem ekspozycji na fale radiowe w okresie życia płodowego.
      Ekipa z Yale podkreśla, że potrzebne są badania na ludziach, by określić bezpieczny poziom ekspozycji w ciąży i lepiej zrozumieć wchodzący w grę mechanizm. Tamir Aldad podkreśla, że ciąża gryzoni trwa tylko 19 dni i młode rodzą się z mniej rozwiniętym mózgiem, dlatego należy sprawdzić, czy ewentualne ryzyko byłoby podobne. By oddać potencjalną ludzką ekspozycję, w ostatnim studium wykorzystano telefony komórkowe, ale w przyszłości do bardziej precyzyjnego zdefiniowania poziomu ekspozycji posłużymy się standardowymi generatorami pola magnetycznego.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W aptekach, także polskich, można kupić różne preparaty bez recepty z wyciągiem z owoców boczni piłkowanej (Serenoa repens). Są one polecane przy zaburzeniach oddawania moczu związanych z łagodnym przerostem prostaty. Okazuje się jednak, że nie są skuteczniejsze od placebo.
      W ramach największych i najdłuższych badań dotyczących ekstraktu z owoców boczni piłkowanej, zwanej też palmą sabalową, naukowcy z 11 ośrodków na terenie Ameryki Północnej testowali stężenia stanowiące nawet 3-krotność standardowych dawek zalecanych przez producentów. Odkryli, że u mężczyzn z przerostem gruczołu krokowego suplement nie ogranicza objawów ze strony dolnego układu moczowego (zalegania moczu z objawami zapalenia pęcherza).
      Co zaskakujące, w porównaniu do placebo, w czasie zwiększania dawki suplementu nie było żadnego mierzalnego efektu – ani w postaci korzyści, ani toksyczności. Takie preparaty nie robią więc nic poza efektem placebo – utrzymuje dr Claus Roehrborn, szef urologii na University of Texas Southwestern.
      Studium przeprowadzono między czerwcem 2008 a październikiem 2010 roku. Wzięło w nim udział 379 mężczyzn w wieku 45 lat i starszych. Losowano ich do jednej z dwóch grup – eksperymentalnej bądź placebo. Naukowcy ustalili, że zwiększanie na przestrzeni 72 tygodni dziennej dawki ekstraktu z boczni piłkowanej nie zmniejszyło nasilenia objawów ze strony układu moczowego. Specjaliści analizowali też wpływ suplementu na jakość życia; oceniali częstość oddawania moczu w nocy, funkcjonowanie w sferze seksualnej, zaburzenia snu oraz problemy związane z nietrzymaniem moczu. Niestety, nie zaobserwowano żadnych różnic między grupami.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Akupunktura jest często stosowana w celu uśmierzania bólu, jednak brytyjscy i koreańscy uczeni twierdzą, że brak dowodów na jej skuteczność, a coraz częściej pojawiają się doniesienia o efektach ubocznych.
      Naukowcy z Univeristy of Exter & Plymouth oraz z Koreańskiego Instytutu Medycyny Orientalnej przejrzeli naukowe artykuły dotyczące używania akupunktury jako metody przeciwbólowej. Akupunktura jest związana z poważnymi skutkami ubocznymi. Można argumentować, że biorąc pod uwagę jej popularność, skutki uboczne stanowią niewielki odsetek. My uważamy, że nawet pojedyncze wystąpienie efektów ubocznych, których można uniknąć, to zbyt wiele. Sytuację można poprawić poprzez odpowiedni trening osób stosujących akupunkturę - mówi główny autor badań, profesor Edzard Ernst.
      Koreańsko-brytyjski zespół przeprowadził szczegółowe badania literatury naukowej. Spośród 266 artykułów, 56 zakwalifikowane jako treści o odpowiedniej jakości naukowej.
      Uczeni zauważyli, że najnowsze testy akupunktury wykonane według najwyższych standardów naukowych wykazały, iż różne typy akupunktury, w tym "udawana akupunktura", podczas której igły nie są wbijane w skórę pacjenta, są jednakowo skuteczne w leczeniu chronicznego bólu krzyża. Autorzy takich badań twierdzą, że przyczyną są nastawienie pacjenta, terapeuty oraz dobra komunikacja pomiędzy nimi.
      Efekty uboczne pojawiające się po akupunkturze podzielono na trzy kategorie: infekcje (38 przypadków), urazy (42 przypadki) oraz inne (13 przypadków). Większość z nich nie jest jednak spowodowanych samą akupunkturą a brakiem umiejętności Najczęstszymi powikłaniami są spowodowanie odmy opłucnowej oraz infekcje bakterie i wirusowe. Zanotowano też pięć przypadków śmiertelnych.
      Biorąc pod uwagę opublikowane i krytycznie zrecenzowane artykuły naukowe, można stwierdzić, że akupunktura jest nie bardziej efektywna niż placebo - podsumowała doktor Harriet Hall.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Negatywne nastawienie do leczenia może znieść efekty działania silnego leku przeciwbólowego – ujawniło badanie obrazowe mózgu przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego (Science Translational Medicine).
      Z kolei pozytywne oczekiwania odnośnie do leczenia 2-krotnie zwiększały fizjologiczny/biochemiczny wpływ zażywanego przez zdrowych ochotników leku opioidowego. Wyniki badania efektów placebo i nocebo sugerują, że lekarze powinni każdorazowo uwzględniać przekonania pacjenta związane ze skutecznością terapii. To powinno pomóc w określeniu, jaki lek będzie dla niego najlepszy.
      Profesor Irene Tracey podaje przykład osób z chronicznym bólem, które często zetknęły się z wieloma lekarzami i wypróbowały wiele nieskutecznych leków. Przychodzą one do klinicysty z całym bagażem negatywnych doświadczeń, nie spodziewając się przepisania niczego, co mogłoby pomóc. Zanim jakikolwiek lek zadziała, specjalista musi sobie zatem poradzić z nastawieniem pacjenta.
      Wcześniejsze badania dotyczące podstaw efektu placebo prowadzono z tabletkami z cukru lub zastrzykami z soli fizjologicznej. Obecnie Brytyjczycy i Niemcy z University Medical Center Hamburg-Eppendorf oraz Politechniki w Monachium postanowili sprawdzić, jak manipulowanie oczekiwaniami ochotników wpłynie na reakcję na prawdziwą substancję czynną. W eksperymencie wzięło udział 22 dorosłych ludzi. Podawano im opioidowy lek przeciwbólowy.
      Badanych umieszczano w skanerze do rezonansu magnetycznego. Ich nogę poddawano działaniu ciepła o takim natężeniu, że zaczynało to powodować ból. Zamierzenie było takie, by w skali od 1 do 100 każdy ocenił ból na mniej więcej 70. Po wstępnej kalibracji podłączano kroplówkę i rozpoczynało się aplikowanie leku, aby sprawdzić, jakie efekty wystąpią bez żadnych oczekiwań czy wiedzy. Okazało się, że początkowa średnia ocena bólu w wysokości 66 punktów spadła do 55. Następnie ochotnikom powiedziano, że zacznie się podawanie leku, mimo że w rzeczywistości nie nastąpiła jakakolwiek zmiana i opioid wsączał się do ich żyły dokładnie w tej samej dawce. Tym razem średnia ocena bólu spadła do 39. Ostatecznie ludzi poinformowano, że zakończono podawanie leku i możliwe jest nasilenie bólu (zmiana, oczywiście, w ogóle nie następowała). W wyniku tego zabiegu intensywność bólu wzrosła do 64, czyli do poziomu odnotowanego na samym początku studium.
      Zespół posłużył się rezonansem, żeby potwierdzić ulgę w bólu, o której wspominali ochotnicy. Okazało się, że mózgowe sieci bólowe reagowały w różnym stopniu, dostosowując się do oczekiwań towarzyszącym poszczególnym etapom eksperymentu i współgrając z odczuwanym natężeniem bólu.
      Profesor Tracey mówi, że opisane rezultaty wystąpiły w małej grupie zdrowych dorosłych, a samymi przekonaniami manipulowano jedynie na krótką metę. Należy się jednak spodziewać, że identyczne zjawisko wystąpi także podczas testów klinicznych, gdzie grupie kontrolnej często podaje się placebo.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Placebo, czyli leki obojętne (pozbawione substancji leczniczych i nie wpływające na zdrowie pacjenta) są powszechnie stosowane podczas testowania nowych leków. Podaje się je też pacjentom, których choroby mają podłoże psychiczne, a nie fizyczne. Lecznicze właściwości placebo przypisywano sugestii i wierze w to, że jest to silny, gwarantowany lub nowoczesny lek. Okazuje się, że tak nie jest.
      Zbadaniem działania placebo zajęła się grupa naukowców z dwóch ośrodków: Harvard Medical School's Osher Research Center oraz Beth Israel Deaconess Medical Center (BIDMC). Jak tłumaczy Ted Kaptchuk, uczestnik projektu, powodem było przepisywanie przez lekarzy placebo dla wzmocnienia efektu terapeutycznego, co rodziło wątpliwości etyczne (jest to przecież swego rodzaju „oszukiwanie" pacjenta).
      Eksperyment przeprowadzono na grupie 80 chorych cierpiących na zespół jelita drażliwego, trudną w leczeniu chorobę o nie do końca poznanych przyczynach. Połowa stanowiła grupę kontrolną i nie dostawała żadnych leków, połowa otrzymywała placebo - ale nowością było to, że jasno ich o tym poinformowano. Pojemniki z tabletkami były podpisane „placebo", każdemu pacjentowi z osobna i dokładnie wyjaśniono, że pigułki składają się z samego cukru i nie mają żadnego działania leczniczego.
      Po trzytygodniowej kuracji w grupie kontrolnej 35 procent osób odnotowało poprawę, zaś w grupie łykającej placebo aż 59 procent. Co więcej, z prowadzonej rejestracji eksperymentu wynikło, że w przypadkach, gdzie placebo zadziałało, było ono niemal tak samo skuteczne jak najskuteczniejsze dotąd prawdziwe leki na zespół drażliwego jelita.
      Jak podkreśla Anthony Lembo, nie spodziewano się takiego wyniku, który zdaje się przeczyć logice i dotychczasowym teoriom. Zaznacza jednak, że był to eksperyment na niewielką skalę i konieczne jest powtórzenie go na większej próbie chorych. Jeśli jednak się potwierdzi, oznaczać to będzie, że „siłą" placebo nie jest wcale sugestia, lecz coś innego, na przykład rytuał medyczny, a także, że będzie można obojętne (a zatem nieszkodliwe) tabletki wykorzystać do leczenia przynajmniej niektórych chorób.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...