Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Najstarszy kościół chrześcijański?

Rekomendowane odpowiedzi

W Rihabie w północnej Jordanii odkryto podziemne katakumby, które są najprawdopodobniej najstarszym kościołem chrześcijańskim świata. Uznaje się, że powstał on między 33 a 70 rokiem n.e. Stanowił miejsce kultu i domostwo w jednym. Archeolodzy sądzą, że znalazło tu schronienie 70 prześladowanych wyznawców Chrystusa z Jerozolimy.

Jaskinia znajduje się pod kościołem Św. Jerzego, który należy do najstarszych tego typu przybytków na świecie. Wg doktora Abdula Qader Al-Hassana, dyrektora Centrum Badań Archeologicznych w Rihabie, katakumby są miejscem, w którym oddawano cześć Bogu przed wybudowaniem kościoła. Schodzi się do nich po kilku schodkach. Piwnica ma długość ok. 12 i szerokość mniej więcej 7 m. Można w niej wydzielić dwie części: mieszkalną i apsydę z kamiennymi siedzeniami. Al-Hassan podkreśla, że jak dotąd znaleziono jeszcze tylko jedną jaskinię z kolistą apsydą, która także pełniła funkcję chrześcijańskiej świątyni.

Archeolodzy odkryli potłuczoną ceramikę i lampy z inskrypcją "Jerzy". Do jaskini prowadzi tunel, który łączył ją ze zbiornikiem wody. Naukowcy chcą oczyścić zarówno tunel, jak i cysternę. Już teraz znaleziono przy nich kolejne inskrypcje, monety i krzyże z żelaza. Badacze mają nadzieję, że uzyskają w ten sposób wiele informacji na temat życia pierwszych chrześcijan.

Inni eksperci odnoszą się do tych rewelacji z rezerwą. Czekają na wyniki datowania artefaktów. Trudno się im dziwić, ponieważ najstarszy odkryty kościół chrześcijański pochodzi z III wieku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podstawowym błędem, tak powszechnym i często powtarzanym, że niemalże stał się dla niektórych prawdą jest niewłaściwe użycie słowa: kościół.

Kościół (w znaczeniu jakie przedstawia Biblia więc jedynym prawdziwym w tym temacie) jest zgromadzeniem, które zawiera wszystkich wierzących w zmartwychwstanie Pana Jezusa. Nie budynkiem, nie organizacją lecz żywym organizmem z Głową - Jezusem Chrystusem.

 

Otóż w pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa około godziny 9 rano Duch Święty został wylany na wszystkich ufających Panu Jezusowi.

Mamy więc nawet podaną godzinę powstania kościoła którego członkowie nazywanie byli Chrześcijanami.

 

Znaleziono zaś jaskinię, w której być może żyli jacyś prześladowani ludzie może byli to Chrześcijanie (a może jakaś sekta o których powstawaniu mowa już w Dziejach Apostolskich) i tak jak to jest opisane w Dziejach Apostolskich:

"I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach."

Żadnych artefaktów jak krzyże z żelaza, szaty liturgiczne, specjalne kielichy, talerze, dzwonki, medaliki nie było bo nie o to w Chrześcijaństwie chodzi.

Widzimy z NT, że samo miejsce spotkania świętych nie miało najmniejszego znaczenia ani statusu. Więc mówienie o jakimkolwiek dziele ludzkich rąk jako o chrześcijańskiej świątyni jest błędem gdyż według Biblii to Chrześcijanie są świątynią Boga Żywego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To w takim razie jak nazywać te wysokie budynki z krzyżami na dachach, stawiane ku czci Boga, żebyś czuł się zadowolony i niedotknięty ludzką ignorancją? Przytoczone przeze mnie określenie, "wysoki budynek z krzyżem na dachu, stawiany ku czci Boga", jest odrobinę niefunkcjonalne, toteż dopóki nie przytoczysz solidnej alternatywy, niestety będę używał określenia "kościoł".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To w takim razie jak nazywać te wysokie budynki z krzyżami na dachach, stawiane ku czci Boga, żebyś czuł się zadowolony i niedotknięty ludzką ignorancją? Przytoczone przeze mnie określenie, "wysoki budynek z krzyżem na dachu, stawiany ku czci Boga", jest odrobinę niefunkcjonalne, toteż dopóki nie przytoczysz solidnej alternatywy, niestety będę używał określenia "kościoł".

 

Najpierw sie zastanow a potem pisz te bezsensowne wypowiedzi... Ja tam wierzacy nie jestem ale biblie przeczytalem i wiem ze wysoki budynek z krzyzem na dachu nazywa sie swiatynia, wiec skoro dalej brak Ci alternatywy, ksieza nazywaja go "DOMEM BOZYM" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzenia wierzeniami, ale w Polsce obowiązuje język polski. A zgodnie z językiem polskim, cytując Słownik Języka Polskiego PWN, jedno ze znaczeń słowa "kościół" to «budynek, miejsce modlitwy chrześcijan». Tak więc zanim co napiszesz, doczytaj, a potem się oburzaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale chciales alternatywy wiec Ci ja przytoczylem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle tylko, że świątynia jest pojęciem znacznei szerszym i może też obejmować świątynię żydowską lub nawet, jak się uprzeć, pogańską. A słowo "kościoł" jednoznacznie kojarzy się z chrześcijaństwem (przynajmniej w naszym kręgu kulturowym - nie wiem, jak to wygląda gdzie indziej)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mikroos,

jestem Chrześcijaninem spotykam się z braćmi i siostrami w zborze we wspólnocie w zgromadzeniu - wybór należy do ciebie.

Nieszczęsne "uniwersalne" słowo kościół jest ofiarą stosunkowo ubogiego języka polskiego i stosuje się je bez namysłu.

Kościół w biblijnym rozumieniu jest Bożym zgromadzeniem (a w nim są tylko tylko ludzie), jeżeli więc zgromadzenie opuści budynek w którym się zebrało na trwanie w zdrowej doktrynie apostolskiej, wspólnocie, modlitwie, łamaniu chleba to jakże będzie się nazywał ten budynek?

Ot po prostu zostanie miejscem zgromadzeń.

Dom Boży hmm, księża powinni wiedzieć o tym, że starotestamentowi Żydzi (Judaizm) uważali swoje świątynie za miejsce w którym żyje Bóg.  Chrześcijanie zaś zostali poinstruowani przez Boga, że Bóg żyje w nich a nie w budowlach wzniesionych ludzką ręką. Cóż niektórzy się na taką postać rzeczy nie zgodzili i wciąż idą do kamiennych budynków "spotkać Boga" lecz go tam już nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie, ja nie mówię, że nie masz racji, używając słowa "miejsce zgromadzeń" czy jakiegokolwiek innego. Ja jedynie bronię swojego stanowiska, że słowo "kościół" jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Tylko proszę, nie polemizuj ze Słownikiem Języka Polskiego :)

 

A idąc Twoim tokiem rozumowania, że "budynek kościelny" po opuszczeniu go przez ludzi jest tylko budynkiem, możnaby dojść do niebezpiecznego wniosku, że w takim razie splądrowanie takiego budynku powinno być karane tak samo, jak splądrowanie prywatnego mieszkania (a nie jak splądrowanie obiektu kultu, jak ma to miejsce obecnie). W końcu to tylko budynek i jakieś tam dekoracje w środku, w takim razie dlaczego w wiadomościach mówi się o splądrowanych kościołach, ale o mieszkaniach nie? (prezentuję tylko tok rozumowania; nie identyfikuję się z nim)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja jestem spokojny. :-)

Gdyż w miejscu naszych zgromadzeń nie ma niczego co stanowi wartość (stare krzesła, stary stół, stare śpiewniki i stare Biblie) pół butelki czerwonego wina i kielich z regału cioci warty może 50 groszy.

Złodziej włamał by się tam w 30 sekund - gdyby chciał ale nie chce bo nie ma po co.

Niemniej jednak zamykam drzwi na klucz bo niepoważnym by było by zostawić je otwarte przez parę dni.

 

Obiektem kultu kościoła jest Bóg i Zbawiciel Jezus Chrystus - nikt nie może go splądrować, zabrać czy zbezcześcić.

I w powyższym stwierdzeniu ("obiekt kultu kościoła") logicznie podchodząc do sprawy (według słownika PWN) można powiedzieć, że budynek oddaje cześć Bogu - co według mnie jest niedorzeczne i sprzeczne z tym co naucza Biblia.

 

Co pragnę osiągnąć: to uświadomić, że nazywanie budynku kościołem jest wizytówką niewierzącego lub wierzącego bardzo zdezorientowanego. Stało się tak powszechne, że słowo (nawet w słowniku PWN) zatraciło swe pierwotne znaczenie. Osobiście uważam, że dokładniej dowiem się czym jest kościół ze źródła, które dokładnie (co do dnia i godziny) opisuje jego powstanie czyli Biblii. Słownik PWN nie jest tym temacie nadrzędnym źródłem wiedzy.

 

Ot taki jestem upierdliwy, sięgam do źródeł a nie opracowań, nie mam czasu na błądzenie, dowiaduję się i pokazuję palcem oczywiste błędy.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mnie cieszy Twoje podejście, którego wielu katolikom brakuje (i za to mam pewien uraz do wielu, choć oczywiście nie wszystkich, wyznawców): pamiętasz o tym, co najważniejsze. I za to wielki szacunek :) W ogóle protestanci (o ile dobrze wywnioskowałem z Twojego postu, jesteś jednym z nich) mają znacznie częściej (wedle moich obserwacji) takie fajne, zdrowe podejście do kultu oraz obiektu kultu. Super ;)

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezależnie od tego, czy się to komu podoba, czy nie, słowo "kościół" będzie w języku polskim mieć znaczenie, jakie sie na przestrzeni historii przyjęło. Bo nie ma sposobu, by to zmienić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale o czym my tu mówimy?

kościół = budynek

Kościół = wspólnota wiernych (poniekąd: instytucja z papieżem na czele)

 

Szacunek dla Wolnego że nie wpadł w szpony Kościoła... od czasów Konstantyna nie ma on nic wspólnego z prawdziwym chrześcijaństwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Niezależnie od tego, czy się to komu podoba, czy nie, słowo "kościół" będzie w języku polskim mieć znaczenie, jakie sie na przestrzeni historii przyjęło. Bo nie ma sposobu, by to zmienić

Nieprawda, Ty sam możesz to ustalić dla siebie.

Ale o czym my tu mówimy?

kościół = budynek

Kościół = wspólnota wiernych (poniekąd: instytucja z papieżem na czele)

 

Szacunek dla Wolnego że nie wpadł w szpony Kościoła... od czasów Konstantyna nie ma on nic wspólnego z prawdziwym chrześcijaństwem.

Konstantyn = wytępić, wyrąbać, wyciąć w pień (??) Masssakra?

Bardzo mnie cieszy Twoje podejście, którego wielu katolikom brakuje (i za to mam pewien uraz do wielu, choć oczywiście nie wszystkich, wyznawców): pamiętasz o tym, co najważniejsze. I za to wielki szacunek :) W ogóle protestanci (o ile dobrze wywnioskowałem z Twojego postu, jesteś jednym z nich) mają znacznie częściej (wedle moich obserwacji) takie fajne, zdrowe podejście do kultu oraz obiektu kultu. Super ;)

 

Pozdrawiam!

Łatwo tak pisać hurtem o wszystkich, co?

Zgodzę się z Tobą, ale pozwolę sobie rozszerzyć to pojęcie(pojęcie o wierze katolików).

Można powiedzieć, że są co najmniej 4 grupy.

-Podejście wielu, wielu babć(tradycyjne, zazwyczaj i przede wszystkim pochodzące ze wsi). Ja uogólnię: myślenie zbiorowe, w dosyć ciężkich czasach PLUS konieczność solidarności(jak jeden umysł, rój).

-Podejście mojej mamy: całym sercem, ale czasem bez szacunku dla poglądów innych(nieumyślne, trochę głupie, ortodoksyjne_jakby, ale wynika to z potrzeby serca -> i dla tego ostatniego mam szacunek).

-Podejście ludzi_chodzących_na_pielgrzymki - (ni to jak w 1ej grupie i 2iej).

-Podejście typu X(bardzo interesujące - przynajmniej dla mnie). Ta grupa próbuje odnaleźć potrzebę serca. I czasem zbiega się to z Wiarą i poszukiwaniem Boga i wypada na chrześcijaństwo. Jest to podejście "rozumowe", czyli: na początku jest pragnienie, a potem poszukiwanie takiej metody/sposobu, żeby nie było ono sprzeczne z racjonalnym myśleniem, a jednak mogło się spełnić.

-->> Przy grupie czwartej zaznaczam, że nawet, jeśli ktoś chodzi_do_kościoła nie oznacza, że wierzy, ale może to oznaczać, że "poszukuje". Może.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałem wyraźnie: "mam uraz do wielu, choć nie do wszystkich", "znacznie częściej" (co wcale nie znaczy, że zawsze), "wedle moich obserwacji". Także jakbyś był uprzejmy, nie insynuuj mi tu słów, których nigdy nie wypowiedziałem, ok?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno...

 

Niezależnie od tego, czy się to komu podoba, czy nie, słowo "kościół" będzie w języku polskim mieć znaczenie, jakie sie na przestrzeni historii przyjęło. Bo nie ma sposobu, by to zmienić

Nieprawda, Ty sam możesz to ustalić dla siebie.

 

Oczywiście, możesz nawet nazywać komputer różową flądrą, a buty marynarką. Tylko czy to ma jakiekolwiek logiczne podstawy? Po to powstał język i po to jest kontrolowany przez Radę Języka Polskiego, żeby był uniwersalny. Po to mamy jednolity język, żeby odbiorca odbierając wiadomość w tym języku wiedział, o czym mówisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Napisałem wyraźnie: "mam uraz do wielu, choć nie do wszystkich", "znacznie częściej" (co wcale nie znaczy, że zawsze), "wedle moich obserwacji". Także jakbyś był uprzejmy, nie insynuuj mi tu słów, których nigdy nie wypowiedziałem, ok?

Nie muszę być uprzejmy - po prostu się z Tobą zgodzę, bo prawdą jest, że trochę przesadziłem/sprowokowałem. Ale nie w złych intencjach.

Taki zabieg stylistyczny :)

 

Oczywiście, możesz nawet nazywać komputer różową flądrą, a buty marynarką. Tylko czy to ma jakiekolwiek logiczne podstawy? Po to powstał język i po to jest kontrolowany przez Radę Języka Polskiego, żeby był uniwersalny.

Nie lubię wszelkich rad i concuils ;)

Tu już prowokowałem odgórnie i nieprzemyślnie...

...po prostu ja u siebie i dla siebie, zazwyczaj, dodaje znaczenie dla mojego toku myślowego... taki odruch... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Nie muszę być uprzejmy - po prostu się z Tobą zgodzę, bo prawdą jest, że trochę przesadziłem/sprowokowałem. Ale nie w złych intencjach.

Taki zabieg stylistyczny :)

Jestem ciekaw opinii/poglądów/przesłanek/szybko_i_dużo nt. grupy czwartej.

Styl dowolny i dotyczący któregokolwiek wątku nt. grupy czwartej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie lepsze to, niż narzucenie "wiary" przez rodziców bez jakiegokolwiek udziału woli dziecka, a potem trzymanie go na siłę w tej "wierze" przez lata (i tu znów ukłon w stronę protestanów za udzielanie chrztu dopiero osobom dorosłym/dojrzałym). Moja opinia jest prosta: co komu pasuje. Jedni znajdą odpowiedź na swoje pytania w Bogu, inni w filozofii, a jeszcze inni zapewne rozwiążą swoje problemy w inny sposób. Byle nie ewangelizować na siłę, a tak, to naprawdę, co kto lubi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Oczywiście, możesz nawet nazywać komputer różową flądrą, a buty marynarką. Tylko czy to ma jakiekolwiek logiczne podstawy? Po to powstał język i po to jest kontrolowany przez Radę Języka Polskiego, żeby był uniwersalny."

 

Język ma być przede wszystkim zrozumiały, jeżeli Rada Języka Polskiego zmieniła znaczenie słowa "kościół" tak, że zatraciło ono swoje pierwotne znaczenie które ma być odzwierciedleniem greckiego słowa "ecclesia" czyli zgromadzenie powołanych/odłączonych to chyba coś tu nie gra.

 

P.S.

"Wg mnie lepsze to, niż narzucenie "wiary" przez rodziców bez jakiegokolwiek udziału woli dziecka, a potem trzymanie go na siłę w tej "wierze" przez lata"

Ciekawostka:

Wychowujemy nasze dzieci w świadomości istnienia Boga, modlimy się przy nich, czytamy Biblię, gdyż my wierzymy, że dzięki Bogu mamy życie wieczne, wierzymy w Jego istnienie, narodzenie się w ciele, ofiarę na Golgocie i zmartwychwstanie.

Wyjaśniamy wiele spraw (dotyczących moralności, sprawiedliwości, miłości, łaski) opierając się na nauce naszego Pana i Jego apostołów. Nie ukrywamy przed dziećmi współczesnych osiągnięć nauki i techniki ale utrzymujemy zdrowy dystans do niepotwierdzonych teorii i odkryć.

Jeżeli moje dzieci uznają to, co wyniosły za nieodpowiednie dla nich to z żalem w sercu to przyjmiemy ich decyzję, gdyż nikogo nie wolno zmuszać do zaufania Bogu. Dajemy im fundament na którym mają szansę oprzeć swoje życie tak jak my oparliśmy swoje.

 

PS Sebaci  "Szacunek dla Wolnego że nie wpadł w szpony Kościoła" ...

 

- wpadł w rzymską sektę na 27 lat ale się nawrócił sześć lat temu i teraz po latach z Biblią w ręku potrafię rozróżnić fałszywą doktrynę od zdrowej apostolskiej. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Język ewoluuje i musi ewoluować. Pamiętaj, że to nie rada tworzy język - jej zadaniem jest jedynie porządkowanie tego, co ludzie sami między sobą stworzyli. Żeby to Tobie zobrazować, proponuję, żebyś wyszedł na ulicę i powiedział do pierwszej mijanej dziewczyny "dziwko". Słowo "dziwka" było pierwotnie synonimem "dziewczyny", więc dlaczego dostałbyś na 99% w twarz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wolny czy ty jesteś językoznawcą i czy twierdzisz że w staropolszczyźnie(wszak mówisz o pierwotnym znaczeniu) kościół oznaczał nie miejsce kultu ale tylko wspólnotę wiernych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
- wpadł w rzymską sektę na 27 lat ale się nawrócił sześć lat temu i teraz po latach z Biblią w ręku potrafię rozróżnić fałszywą doktrynę od zdrowej apostolskiej.

 

i ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas prac budowlanych prowadzonych w Palmachim Beach National Park w pobliżu Tel Awiwu koparka nagle przebiła się przez skałę, a robotnicy ujrzeli dziurę w ziemi. Okazało się, że na dole znajduje się jaskinia. Pierwszym, który do niej zszedł, był Dror Sitron, inspektor Izraelskiej Służby Starożytności (IAA). Jego oczom ukazał się niezwykły widok.
      Sitron stał w wyciosanym w skale kwadratowym pomieszczeniu, którego dach był wsparty na centralnym filarze. To właśnie przez ten dach przebiła się koparka. Pomieszczenie było wypełnione dziesiątkami nietkniętych przedmiotów z brązu i ceramiki. Inspektor zastał je w takim stanie, w jakim zostały złożone podczas ceremonii pogrzebowej, by służyć zmarłemu.
      Na miejsce przyjechali badacze i rozpoczęto prace archeologiczne. Szybko okazało się, że pochówek pochodzi sprzed 3300 lat, z czasów Ramzesa II Wielkiego. To jeden z największych, o ile nie największy, władca Egiptu. Specjaliści uznają też, że – o ile na samo wyjście Izraelczyków z Egiptu brak jakichkolwiek dowodów poza opisem biblijnym – to faraonem, wiązanym w Biblii z tymi wydarzeniami mógł być właśnie Ramzes II.

      Doktor Eli Yannai, ekspert IAA od epoki brązu, mówi, że to odkrycie, jakie zdarza się raz w życiu! Na podłodze są naczynia, które leżały nietknięte przez 3300 lat, od późnej epoki brązu. To czasy potężnego Ramzesa II. Fakt, że jaskinia była dobrze zabezpieczona i nie została splądrowana pozwoli nam wykorzystać nowoczesne metody badawcze do zdobycia olbrzymiej ilości informacji. Będziemy mogli na przykład zbadać zawartość naczyń, materię organiczną, której nie widać gołym okiem. Być może dzięki temu stworzymy kompletny obraz zwyczajów grzebalnych późnej epoki brązu.
      W jaskini znaleziono przede wszystkim ceramikę. Różnego rodzaju misy, niektóre malowane na czerwono, kielichy. Niektóre z nich były importowane z różnych miejsc w Libanie oraz z Cypru.
      Informacja o sensacyjnym odkryciu błyskawicznie rozniosła się po świecie akademickim. Do IAA zaczęli zgłaszać się naukowcy, którzy chcieliby wziąć udział w badaniach. Niestety, pomimo ustawienia straży, zanim ponownie zapieczętowaliśmy jaskinię, kilka przedmiotów zostało ukradzionych. Prowadzone jest śledztwo, oświadczyli przedstawiciele Izraelskiej Służby Starożytności.
      Obecnie jaskinia jest zapieczętowana i pilnowania, a specjaliści opracowują plan badań i ochrony unikatowego miejsca.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z meksykańskiego Narodowego Instytutu Antropologii ustalili, że szczątki 167 osób, które rolnicy znaleźli w jaskini na terenie rancza Nuevo Ojo de Agua (stan Chiapas), stanowią część cmentarzyska z VIII w. Nie odkryto na nich bowiem żadnych śladów świadczących o gwałtownej śmierci.
      Dzięki ceramice uda się być może ustalić, jaką społeczność reprezentowali zmarli. Początkowo sądzono, że ciała należą do ofiar wojny domowej w Gwatemali. Trwała ona w latach 1960-1996 i pochłonęła ok. 200 tysięcy istnień, a ranczo leży ok. 20 km od granicy z tym krajem.
      Wstępne testy wykazały, że ciała mają co najmniej 50 lat, jednak później patolodzy ustalili, że na czaszkach widnieją ślady deformacji charakterystycznych dla grup zamieszkujących te tereny 1000 i więcej lat temu. Dalsze badania mają pomóc w ustaleniu danych demograficznych zmarłych.
      Rolnicy powiadomili władze o odkryciu i w piątek (9 marca) zajęto się pochówkiem, który przypomina ponoć cmentarzyska z lat 700-1200. O wynikach "śledztwa" poinformował media Emilio Gallaga.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Plagą współczesnych miast są komary, a nawet z luksusowego hotelu można wyjechać ze śladami ugryzień pluskiew. Ludzie, którzy w środkowej epoce kamienia zamieszkiwali jaskinię Sibudu na rzece Tongati, nie mieli tego problemu. Po aktywnie spędzonym dniu zasypiali na materacu z ubitych łodyg i liści turzycowatych oraz sitowatych, na których leżała cienka warstwa liści zimozielonej rośliny z rodzaju Cryptocarya. Cryptocarya woodii zawiera związki owado- i larwobójcze, można więc było spać bez przeszkód.
      Pracami międzynarodowego zespołu archeologów kierowała prof. Lyn Wadley z University of the Witwatersrand w Johannesburgu. Pozostałości prehistorycznych materaców odkryto w co najmniej 15 warstwach, których wiek wynosił od 38 do 77 tys. lat. Warstwa ubitych roślin miała ok. centymetra grubości, a powierzchnia materaca od 1 do 2 metrów kwadratowych.
      Szczególnie dobrze zachowało się najstarsze posłanie. Składa się ono ze skamieniałych roślin jednoliściennych, pokrytych prześcieradłem z C. woodii. Liście tego drzewa zawierają insektycydy, dlatego doskonale nadawały się do odstraszania komarów.
      Mieszkańcy schroniska skalnego mogli zbierać turzyce i sitowate na brzegu rzeki Tongati [...] i kłaść rośliny na podłodze. Posłanie nie służyło zapewne tylko do spania, ale stanowiło również wygodne miejsce do pracy - tłumaczy Wadley.
      Christopher Miller, geoarcheolog z Uniwersytetu w Tybindze, podkreśla, że analizy mikroskopowe wykazały, że materace były wielokrotnie odnawiane. Stwierdzono, że 73 tys. lat temu lokatorzy Sibudu zaczęli regularnie spalać posłania po wykorzystaniu. Zapewnie chcieli w ten sposób usunąć szkodniki, sprawiając, że schronisko cały czas nadawało się do zamieszkania.
      Mniej więcej 58 tys. lat temu wzrosła liczba ognisk i kupek popiołu (m.in. po spalanych materacach), co świadczy o zintensyfikowaniu osadnictwa. Archeolodzy uważają, że może to mieć związek ze zmianami demograficznymi na Czarnym Lądzie w tym okresie. Ok. 50 tys. lat temu człowiek współczesny migrował z Afryki.
      Wadley od lat prowadzi wykopaliska w Sibudu. Warto przypomnieć, że przed 2 laty jej zespół odkrył pozostałości prehistorycznego superglue. Nasi przodkowie zauważyli, że klej z domieszką ochry jest trwalszy - nie kruszy się - od wersji produkowanej wyłącznie z żywicy akacji Acacia karroo.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W zeszły weekend na konferencji pt. Dzieciństwo w archeologii Jess Cooney, archeolog z Cambridge University, zaprezentowała metodę, która pozwala określić wiek i płeć dzieci, które tworzyły prymitywne dzieła sztuki (tzw. finger flutings) na miękkich ścianach jaskiń w Rouffignac. Przed ok. 13 tys. lat, kiedy nasi przodkowie prowadzili zbieracko-myśliwski tryb życia, dzieci nie korzystały z kredek czy flamastrów, ale dotykały palcami skały i przeciągały nimi po powierzchni. Badania ujawniły, że niektóre wzory wykonał 3-latek; największą sprawnością wykazała się zaś 5-letnia dziewczynka.
      W 2006 r. archeolodzy po raz pierwszy zorientowali się, że część śladów palców pozostawiły dzieci. Prace Cooney i dr Leslie Van Gelder z Walden University, które na początku tego roku spędziły tydzień na mierzeniu, pokazały, w jakim dokładnie wieku byli młodzi artyści.
      O istnieniu systemu jaskiń w Rouffignac wiemy od XVI wieku. W 1575 r. François de Belleforest wspominał w swoim dziele Cosmographie universelle o widniejących na ścianach rysunkach i śladach zwierząt. Przedstawienia mamutów, koni i nosorożców stanowią jednak niewielką część dzieł sztuki z Cro des Cluzeau. Turyści zwiedzający jaskinię pozostawiali, niestety, swoje własne rysunki, dlatego dopiero w 1956 r. naukowcy stwierdzili, że najpiękniejsze są dziełem prehistorycznych rąk.
      Najpierw intensywnie zajęto się analizą rysunków zwierząt, a mniej imponujące, wykonane bez użycia barwników, ślady palców zainteresowały akademików całkiem niedawno. Wskazówki sugerują, że powstały one w tym samym czasie, co rzeźbione i malowane zwierzęta, czyli w kulturze magdaleńskiej. Jest to jedna z kultur późnego paleolitu. Do jej wytworów należy np. malarstwo naskalne z jaskini Lascaux.
      Cooney zainspirowała metodologia stworzona przez Van Gelder i zmarłego doktora Kevina Sharpe'a. Para naukowców poddała skrupulatnej analizie statystycznej tysiące dłoni dorosłych i dzieci. Dzięki ich pracom możliwe stało się identyfikowanie jednostek w wieku 7 lat i młodszych na podstawie szerokości trzech środkowych palców. Mierząc suwmiarką ślady z Rouffignac i zestawiając je z współczesnymi danymi, możemy określić wiek dziecka do siódmego roku życia. Podobnie, jeśli dysponujemy wyraźnym profilem, kształt górnych krawędzi opuszek z 80-proc. trafnością wskazuje, czy mamy do czynienia z osobą płci żeńskiej, czy męskiej. Sprawdza się to zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Za pomocą tej metodologii możemy również zidentyfikować ślady pozostawione przez to samo dziecko.
      Wzory wykonane przez dzieci występują we wszystkich komorach, nawet w tych oddalonych od wejścia o dobre 45 min marszu. […] Niektóre dziecięce wyżłobienia znajdują się wysoko na ścianach, a nawet na suficie, wskazując, że maluchy musiały siedzieć u kogoś na barana.
      W jednej z komór jest tyle zrobionych dziecięcymi palcami rowków, że wygląda na to, że wygospodarowano tam specjalną przestrzeń dla najmłodszych członków wspólnoty. Trudno jednak powiedzieć, czy chodziło o rytuał, czy o zabawę.
      Wyżłobienia pojawiają się też w jaskiniach Hiszpanii, Nowej Gwinei i Australii. Nie wiadomo, czemu ludzie je tworzyli. Poza meandrującymi liniami kreślono też zwierzęta, a nawet kształty przypominające zarys twarzy.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=u7c2leQssOQ
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Bliskim Wschodzie - w Syrii, Arabii Saudyjskiej i Jordanii - odkryto geoglify, które są starsze i liczniejsze od znanych na całym świecie rysunków z Nazca. Koliste kamienne struktury są widoczne zarówno na zdjęciach satelitarnych, jak i lotniczych. Naukowcy szacują, że powstały co najmniej 2 tys. lat temu (a może nawet przed 9 tys. lat), ale nie wiadomo, do czego miały służyć. Mają od 25 do 70 m średnicy.
      W samej tylko Jordanii [w jordańskiej części Harrat Ash Shamah] mamy o wiele więcej kamiennych budowli niż w Nazca. [Dodatkowo] pokrywają one większy obszar i są znacznie starsze – ujawnia David Kennedy, prof. historii starożytnej na Uniwersytecie Zachodniej Australii.
      Beduini nazywają geoglify "dziełami starych ludzi". Wszystkie poza jednym są zlokalizowane na równinie lawowej Harrat Ash Shamah. Przybierają wiele postaci: przypominają latawce, zwierzęta albo są ułożone w meandrujące linie czy prostokąty. Ich umiejscowienie nie ma nic wspólnego z mapą nieba, nie wiadomo więc, do czego miały służyć. Po raz pierwszy zauważył je w 1927 roku porucznik RAF-u Percy Maitland, jednak dopiero gdy zespół Kennedy'ego zaczął analizować zdjęcia lotnicze i satelitarne z Google Earth, okazało się, z jak rozpowszechnionym zjawiskiem mamy do czynienia. Nie wiadomo, ile geoglifów powstało na Bliskim Wschodzie, najpewniej jednak tysiące. Artykuł Kennedy'ego na ten temat ukazał się w piśmie Journal of Archeological Science.
      Na obszarze w pobliżu oazy Azraq w Jordanii znajdują się setki kolistych struktur. Archeolodzy uznawali kiedyś, że miały związek z nekropolią, ale teraz trudno byłoby utrzymać tę teorię. Żadnego z kamiennych wzorów nie widać bowiem z poziomu gruntu. By je ujrzeć, trzeba się wznieść w powietrze.
      Prof. Kennedy nadzoruje długoterminowy projekt Aerial Photographic Archive for Archaeology in the Middle East (APAAME), który ma umożliwić opracowanie metodologii do kontynuowania badania Bliskiego Wschodu z wykorzystaniem obrazów satelitarnych i map Google'a. Naukowcy zrobili niemal 45 tys. fotografii lotniczych obiektów, które zlokalizowano wcześniej na terenie Syrii, Arabii Saudyjskiej i Jordanii. Akademicy nazywają je kołami, bo są generalnie okrągłe; często ze środka wychodzą przywodzące na myśl szprychy linie.
      Kennedy nigdy nie był w Arabii Saudyjskiej, ale dzięki Google Earth przeskanował 1240 km kwadratowych pustyni i znalazł 1977 potencjalnych stanowisk archeologicznych. Korzystając z pomocy przyjaciela z Arabii Saudyjskiej, potwierdził, że 2 jego typy rzeczywiście mają naukowe znaczenie.
      Naukowcy podkreślają, że ścianki kolistych tworów są niskie. Zbudowano je bez użycia zaprawy czy nadawania kamieniom jakiegoś konkretnego kształtu. Typologię kół stworzono w oparciu o: 1) rodzaj lub brak pustego centralnego pierścienia, 2) liczbę i stopień wyprostowania dzielących koło "szprych", 3) obecność bądź brak stosów kamieni w obrębie lub wokół głównej struktury, 4) kształt głównej struktury oraz cechy zewnętrznych ścian.
      Generalnie geoglify były budowane na stokach lub szczytach wzgórz. Często, przede wszystkim w rejonach z grubszą pokrywą bazaltową, np. w pobliżu Azraq, Safawi i Aritein, konstruowano je w grupach.
      APAAME udostępniło swoje zdjęcia na Flickrze.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...