Sign in to follow this
Followers
0
Lit: złoto przyszłości. Globalny wyścig o dominację w produkcji baterii i zwycięstwo w nowej rewolucji energetycznej
By
KopalniaWiedzy.pl, in Książki
-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Na ulicach współczesnych miast można znaleźć wiele interesujących rzeczy, jednak pewien mieszkaniec Chicago trafił na coś wyjątkowego. Przed kilkoma miesiącami Robert Miller był na wieczornym spacerze z psem Sparkym, gdy zauważył leżące na chodniku stare książki. Nikogo w pobliżu nie było, a pan Miller obawiał się, że jeśli je zostawi, to w nocy zmokną i ulegną zniszczeniu. Nie chciał do tego dopuścić, bo jako absolwent historii, na pierwszy rzut oka poznał, że może mieć do czynienia ze starymi wydaniami.
W domu Miller przyjrzał się bliżej swojemu znalezisku i odkrył, że książki pochodzą z lat 1525–1725 i zostały spisane po niemiecku, łacinie i francusku. Wyglądało nawet na to, że zachowały oryginalne bądź bardzo wczesne okładki. Znalazca zabrał więc jedną z nich na pobliski posterunek policji. Funkcjonariusze przez kilkanaście dni rozgłaszali informację o znalezieniu książek, prosząc właściciela o kontakt. Gdy jednak nikt się nie zgłosił, Miller zaniósł woluminy do Newberry Library.
To działająca od niemal 150 lat niezależna biblioteka naukowa, specjalizująca się w dziedzinach humanistycznych. Znajdziemy w niej około 1,6 miliona książek, 600 tysięcy map czy 5 milionów stron manuskryptów. W bibliotecznych zbiorach są takie perełki jak pierwsze wydanie sztuk Shakespeare'a, kopia The Federalist z notatkami Jeffersona, najstarsza znana wersja Popol Vuh czy umowa o sprzedaży skór zwierzęcych, w której pojawia się jedna z pierwszych w historii wzmianek o Chicago.
Znaleziskiem zajęła się doktor Suzanne Karr Schmidt, kuratorka rzadkich książek i manuskryptów w Newberry. Wraz z zespołem uważnie im się przyjrzała i stwierdziła, że o ile na książkach widnieją oznaczenia wskazujące na właścicieli sprzed wieków, to brak informacji o właścicielach współczesnych. To wskazywało, że należały do prywatnego kolekcjonera lub księgarza, a nie do biblioteki. Specjaliści przez kilka tygodni starali się ustalić ich właściciela. W tym czasie pan Miller przekazał wszystkie znalezione księgi Newberry z zastrzeżeniem, że jeśli właściciel się nie znajdzie, to mają one wzbogacić kolekcję biblioteki.
Karr Schmidt i jej współpracownicy powiadomili o znalezisku Antiquarian Booksellers Association of America i International League of Antiquarian Booksellers, przekazując tym instytucjom szczegóły, by upewnić się, że nie zostały one ukradzione księgarzowi, który odwiedzał Chicago. Jednak żadna z tych organizacji nie miała zgłoszenia o utracie takich ksiąg.
Minęło kilka miesięcy i pracownicy Newberry Library sądzili, że książki pozostaną w ich bibliotece, gdy kuratorka Karr Schmidt znalazła zdjęcie jednej z książek w internecie. Wolumin, oprawiony w 1561 roku, widniał na stronie austriackiego Antiquariat Inlibris. Suzanne skontaktowała się z antykwariatem i dowiedziała się, że w 2021 roku książka została sprzedana mieszkańcowi Chicago Marvinowi Rawskiemu. Telefon Marvina nie odpowiadał, ale udało się znaleźć jego e-mail. Kilka dni później książki trafiły z powrotem do ponad osiemdziesięcioletniego kolekcjonera.
Skąd jednak wzięły się na chodniku? Okazało się, że pan Rawski postanowił pozbyć się starych dokumentów. Spakował je do pudełek i wyniósł na śmietnik. Przypadkiem zabrał też pudełko z książkami. Po drodze je jednak upuścił. Poszedł z resztą do śmietnika, a w międzyczasie przechodził tamtędy Robert Miller ze Sparky'm.
Wdzięczny Rawski, zadowolony z odzyskania książek, podarował Newberry dwa z dzieł. To Assertionvm z 1525 roku i Etlich Trostschrifften z 1559 roku. Już wkrótce zostaną one udostępnione badaczom w bibliotecznej czytelni.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Jakiś czas temu zostaliśmy patronem medialnym wydanego przez PWN „Wstępu do astrofizyki” autorstwa Bradley'a w. Carolla i Dale'a A. Ostliego. Gdy kurier przyniósł paczkę, sądziliśmy, że znajdziemy w niej 3-4 książki. Była jedna. Onieśmielające 1000-stronicowe dzieło. Wystarczyło jednak je otworzyć, by onieśmielenie szybko minęło.
Owszem, „Wstęp” jest pełen wzorów i wykresów – w końcu astrofizyka to nauka ścisła, bez tego się nie obejdzie – jednak została napisana tak przystępnym jasnym językiem, że nawet mi, humaniście, przyjemności z lektury wzory nie psuły.
Być może także dlatego, że książka zaczyna się prawdziwie humanistycznie, od bardzo krótkiego wprowadzenia w astronomię grecką i przewrót kopernikański. Od jasnego wyłożenia podstaw konfiguracji orbitalnych, ruchu wstecznego Marsa czy układu współrzędnych równikowych. Autorzy wyjaśniają czym jest precesja, jak stosować trygonometrię sferyczną, a wszystko okraszają przykładami. Zaś na końcu rozdziału – tego i wszystkich kolejnych – znajdziemy sugerowaną literaturę oraz zadania do rozwiązania.
Później robi się coraz bardziej poważnie i coraz bardziej interesująco. W rozdziale 2., zatytułowanym „Mechanika niebieska” zapoznamy się z orbitami eliptycznymi, mechaniką newtonowską czy prawami Keplera. Kolejny rozdział traktuje o ciągłym widmie światła i poznamy w nim zagadnienia związane z paralaksą gwiazdy, promieniowaniem ciała doskonale czarnego czy kwantowaniem energii. Zaś rozdział 4. wprowadzi nas w zagadnienia szczególnej teorii względności. Pierwszą część „Wstępu do astronomii”, zatytułowaną „Narzędzia astronomii” kończymy na rozdziale 6., w którym zapoznamy się z zagadnieniami odnoszącymi się do teleskopów, a więc z podstawami optyki, radioteleskopami czy obserwacjach w podczerwieni i ultrafiolecie.
Fascynująca część II, „Gwiazdy”, wprowadziła mnie w zagadnienia układów podwójnych, klasyfikacji widmowej gwiazd, ich atmosfery, wnętrza i ewolucji. Poczytałem o zdegenerowanych pozostałościach gwiazd, ośrodku międzygwiazdowym i ogólnej teorii względności.
Całą część III autorzy poświęcili Układowi Słonecznemu. Jest i o fizyce atmosfer, i o siłach pływowych, o kometach i małych obiektach Pasa Kuipera czy o egzotycznym świecie systemów pierścieni planetarnych.
Ostatnich 300 stron to część IV, „Galaktyki i wszechświat”. Rozpoczyna go omówienie naszej własnej galaktyki, jej morfologii, kinematyki i opis centrum. Później autorzy przechodzą do natury galaktyk w ogóle, ich klasyfikacji i opisu. Osobny rozdział poświęcili ewolucji galaktyk, a jeszcze inny strukturze wszechświata.
Na koniec imponującego dzieła otrzymujemy kilkanaście aneksów – w tym aneks z danymi Układu Słonecznego, najjaśniejszymi gwiazdami, katalogiem Messiera czy kodem gwiazd podwójnych – oraz spisem sugerowanej literatury do aneksów.
Dla kogo jest więc „Wstęp”? Z pewnością dla dość szerokiego grona odbiorców. Przyda się nie tylko studentom astronomii i fizyki, ale też wszystkim, którzy w większym stopniu niż przeciętny interesują się przestrzenią kosmiczną i chcieliby ją lepiej zrozumieć.
Do pełnego skorzystania z książki przyda się znajomość matematyki czy fizyki na pewnym poziomie. Co jednak najlepsze, nie jest to warunek niezbędny, by ze „Wstępu do astrofizyki” móc czerpać wiedzę i przyjemność z lektury.
-
By KopalniaWiedzy.pl
Wydany przez Znak Literanova „Survival. Oficjalna instrukcja Armii Amerykańskiej", jest dokładnie tym, co obiecuje tytuł – wielokrotnie przetestowanym w najcięższych warunkach podręcznikiem survivalu. Instrukcja powstała dla żołnierzy, którzy znaleźli się w izolacji i muszą poradzić sobie z wszelkimi problemami, które wiążą się z taką sytuacją. Oczywiście zdecydowana większość z nas nigdy nie będzie musiała walczyć o przetrwanie w tak ciężkich warunkach, jednak „Survival” jest pełen praktycznych porad, które mogą przydać się każdemu, kto lubi biwakowanie, treking, schodzenie z utartych szlaków i eksplorowanie dzikiej przyrody. Nawet jeśli tego typu przygody nas nie pociągają i tak warto po nią sięgnąć. Chociażby dlatego, że to bardzo interesująca lektura, ale również dlatego, że nie z własnej woli możemy znaleźć się w sytuacji zagrożenia – chociażby w powodu klęski żywiołowej – i przez jakiś czas samodzielnie będziemy musieli znaleźć i uzdatnić wodę do picia, przygotować jedzenie ze składników znalezionych w lesie, zapewnić sobie ciepło i bezpieczne schronienie.
W książce poruszono imponująco szeroki zestaw tematów, ale całość nie przytłacza. Podczas czytania nie odnosi się wrażenia, że sobie nie poradzimy, że coś jest niewykonalne. Całość napisano prostym, przejrzystym językiem, podzielono na logiczne rozdziały, podrozdziały i paragrafy, a tam gdzie to konieczne i najbardziej przydatne, uzupełniono rysunkami.
Poznamy więc zasady psychologii i medycyny przetrwania oraz podstawowe zasady pomocy przedmedycznej, dowiemy się, jak leczyć urazy i zapewnić sobie oraz innym odpowiednie warunki sanitarne. Jak znaleźć i uzdatnić najważniejszy produkt, którego potrzebujemy - wodę. To samo zresztą dotyczy pożywienia. W książce umieszczono informacje o podstawowych metodach gotowania i konserwowania żywności. Dowiemy się, w jaki sposób identyfikować rośliny jadalne i jak unikać trujących.
Kilkadziesiąt stron poświęcono zdobywaniu i przygotowywaniu białka zwierzęcego. Poznamy metody polowań i zastawiania pułapek, maskowania swojego zapachu, sprawiania zwierząt oraz przygotowywania mięsa do spożycia i dłuższego przechowywania. Osobny rozdział traktuje o technikach rozpalania ognia, a w jeszcze innym omówiono zagadnienie związane z budową schronienia i przygotowania odzieży.
Jako że jest to podręcznik dla osób, które znalazły się w trudnych warunkach, w izolacji, nie mogło zabraknąć rozdziału dotyczącego przemieszczania się i nawigacji. Autorzy opisali m.in. jak poruszać się w dżungli, na pustyni, w górach, jak pokonywać przeszkody wodne, orientować się w kierunkach geograficznych i określać odległości. Ostatni rozdział dotyczy sprzętu survivalowego. Jednak nie znajdziemy tutaj opisów czy ocen tego, co możemy kupić w sklepach. To rozdział o samodzielnym wykonaniu niezbędnych przedmiotów, jak noże, włócznie, łuki, sznury i liny, plecak, miski, sztućce czy garnki.
Olbrzymią zaletą książki są zdroworozsądkowe porady. Wiele z nich wydaje się oczywistych gdy siedzimy w domu w wygodnym fotelu. Jednak mogą być mniej oczywiste w stresowej sytuacji, gdy ważą się nasze losy. Ot chociażby przy opisie metod testowania roślin pod kątem tego, czy nie są toksyczne, znajdziemy uwagę, by tym długotrwałym testom poddawać tylko rośliny, które obficie występują w okolicy. Szkoda bowiem czasu i wysiłku na testowanie roślin, których jest mało. Wielokrotnie też podkreślana jest potrzeba utrzymywania higieny. Każdy z nas przestrzega jej w domu, a w ekstremalnych warunkach łatwo uznać ją za jeden z najmniej istotnych elementów. Tymczasem w takich właśnie warunkach tego typu podejście może być śmiertelnie niebezpieczne.
Książkę kończy dodatek, w którym omówiono węzły i liny, wraz z problematyką wytwarzania lin oraz wytrzymałością włókien naturalnych na rozciąganie.
Naprawdę nie będzie przesadą stwierdzenie, że warto znaleźć na półce miejsce na „Survival. Oficjalną instrukcję Armii Amerykańskiej” i warto ją dokładnie przeczytać. Oby się nigdy nie przydała.
-
By KopalniaWiedzy.pl
Lit to kluczowy element przejścia na czystą energię. Wykorzystywany jest przede wszystkim do produkcji akumulatorów samochodowych oraz systemów przechowywania energii ze słońca i wiatru. Jednak obecnie wykorzystywane technologie pozyskiwania litu znacząco zanieczyszczają środowisko naturalne. Australijski Monash University poinformował właśnie o udanych testach pozyskiwania wodorotlenku litu bez użycia wody, środków chemicznych i przy minimalnym zużyciu energii.
Testy prowadzi założona przez uniwersytet firma ElectraLith przy wsparciu giganta górniczego Rio Tinto, a uzyskiwany materiał jest tak dobrej jakości, że nadaje się do produkcji akumulatorów. Opracowana w ubiegłym roku technologia DLE-R (Direct Lithium Extraction and Refining) wykorzystuje elektromembrany i technologię elektrodializy do pozyskiwania wodorotlenku litu w jednym kroku. DLE-R można z łatwością skalować. Jak zapewniają wynalazcy, technologia nadaje się do pozyskiwania litu z różnego rodzaju solanek, czy to istniejących na powierzchni, czy to wydobywanych przy okazji wydobycia ropy naftowej.
Jesteśmy szczególnie zadowoleni z wyników testów w Paradox Basin w Utah. Tam z solanki ze źródeł geotermalnych z dawnych odwiertów, z których wydobywano ropę naftową i gaz, uzyskaliśmy wodorotlenek litu o 99,9-procentowej czystości, nie używając przy tym wody, która jest coraz rzadszym zasobem w basenie Kolorado. To osiągnięcie, w połączeniu z możliwością pozyskiwania wodorotlenku litu ze solanki o nasyceniu litem mniejszym niż 60 części na milion, pokazuje, że DLE-R daje nam dostęp do tych źródeł litu w USA i Australii, których wykorzystanie uważane było dotychczas za nieekonomiczne, stwierdza dyrektor ElectraLith, Charlie McGill. A James Allchurch, dyrektor firmy Mandrake, do której należy pole wydobywcze gdzie prowadzono eksperymenty, już zapowiedział, że jego firma wdroży nową technologię. Niesamowita wydajność procesu DLE-R to kluczowy element naszego sukcesu biznesowego w Utah. DLE-R jest idealnie dostosowana do składu chemicznego solanki z Paradox Basin i chcemy współpracować z ElectraLith w przetwarzaniu większej ilości solanki, dodaje Allchurch.
ElectraLith i Rio Tinto zapowiadają, że w 2026 roku rozpoczną pierwsze testy DLE-R na Salar del Rincón w Argentynie.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Encyklopedia Britannica to niewątpliwie jeden z najważniejszych zbiorów wiedzy encyklopedycznej. Dlatego gdy Wydawnictwo Kropka zapytało, czy nie chcielibyśmy zrecenzować "Infografiki", książki z tej samej rodziny co "Britannica. Nowa encyklopedia dla dzieci", nie mogliśmy odmówić. Byliśmy ciekawi, jak twórcy encyklopedii oraz wydawnictwo poradzili sobie z wymagającymi najmłodszymi klientami.
Trafił do nas imponujący, świetnie wykonany tom. Kolorowe, twarde okładki kryją ponad 300-stronicową szytą książkę, która z pewnością dobrze zniesie traktowanie przez dzieci. Okładka to przedsmak tego, co czeka nas w środku. Wspaniałe grafiki przekazują dokładnie to, co autorzy przekazać chcieli. Nie musimy domyślać się, co widać na poszczególnych rysunkach, a twórcy użyli stonowanych kolorów, które nie rozpraszają, pozwalając z jednej strony skupić się na obrazkach, z drugiej zaś – na treści.
No i ta treść... Olbrzymia ilość informacji podanych tak, że ani nie można poczuć się przytłoczonym, ani nie można się nudzić. I prawdę mówiąc, mimo że „Infografika” kierowana jest do dzieci, to kompendium wiedzy dla wszystkich. Czego tam nie ma... Dowiemy się, jakie nasiono jest najcięższe na świecie, gdzie i kiedy nastąpiły największe opady śniegu w ciągu 12 miesięcy, który mięsień w ciele człowieka jest największy i jaka jest temperatura powietrza w pobliżu pioruna (podpowiemy: jest znacznie cieplej niż na powierzchni Słońca).
Książkę podzielono na 6 części. W 1. – Kosmos – poczytamy o planetach, czarnych dziurach, asteroidach czy mgławicach. „Lądy, wody i niebo” poświęcona jest wulkanom, piorunom, skałom oraz głębinom oceanicznym. Dziecko interesuje się zwierzętami? Jest o zwierzętach. Tych najszybszych, najsilniejszych, najmniejszych czy najbardziej wytrzymałych. W „Ciele człowieka” są informacje o mięśniach, kościach, mózgu czy kupie. A niejedno dziecko z pewnością chciałby się dowiedzieć ile wanien glutów produkuje w ciągu swojego życia. Są też infografiki o robotach, samochodach, książkach, sztuce i największych wynalazkach w historii. Ciekawość zaspokoją również miłośnicy drzew, grzybów czy skamieniałości. Każda z części kończy się przedstawieniem jednego z naukowców, którzy czuwali nad jakością merytoryczną książki oraz krótkim quizem, w którym możemy sprawdzić swoją wiedzę.
Za każdym razem, gdy otwieramy „Infografikę” trafiamy na coś, o czym nie mieliśmy pojęcia. Na przykład o tym, że żyrafy śpią 40 minut na dobę i to na stojąco, a ludzie mają 35% DNA wspólnego z żonkilem. Dzięki niej dowiedzieliśmy się, że żuk gnojowy jest w stanie ciągnąć ciężar o 1110 razy większy od jego własnej masy, a najtwardszą naszą kością, jest kość skalista, stanowiąca część kości skroniowej.
Autorzy „Infografiki” to uznana specjalistka od projektowania i wizualizacji danych Valentina D'Efilippo, pisarz, dziennikarz i redaktor „Britannica Magazine” Andrew Pettie oraz dziennikarz Conrad Quilty-Harper. Wspomagali ich dziennikarze specjalizujący się w gromadzeniu i analizie danych, a nad całością czuwało sześcioro naukowców z USA, Wielkiej Brytanii i Australii.
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.