Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Przerażający głos śpiewaka

Rekomendowane odpowiedzi

Profesor David Huron, muzykolog z Uniwersytetu Stanowego Ohio, uważa, że znalazł odpowiedź na pytanie, dlaczego słyszymy głos śpiewaka operowego, mimo iż nie posługuje się on wzmacniaczem i śpiewa przy akompaniamencie 100-osobowej orkiestry. Zdaniem Hurona jest to możliwe, gdyż większość dźwięków emitowanych przez śpiewaków ma częstotliwość 3-4 kiloherców. Ludzkie uszy są szczególnie wyczulone na te częstotliwości, gdyż odpowiadają one częstotliwości krzyku człowieka.

Gdy krzyczymy z przerażenia, nieświadomie unosimy fałd przedsionkowy krtani. "Ważnym aspektem nauki śpiewaków operowych jest trening świadomego unoszenia fałdu przedsionkowego" - mówi Huron.

Wyjaśnienie to jest jednym z elementów proponowanej przez Hurona teorii o "gęsiej skórce wywoływanej przez muzykę". Rzeczywiście niektórzy wybitni śpiewacy potrafią u publiczności wywołać takie zjawisko. Gęsia skórka to mechanizm chroniący przed utratą ciepłoty ciała. U człowieka to pozostałość po przodkach, którzy stroszyli włosy, by utrzymać przy skórze ciepłe powietrze. Stroszenie włosów jest też związane ze strachem, walką. Słysząc czyjś krzyk, możemy sami się przestraszyć i próbować stroszyć to, co pozostało nam z owłosienia ciała.
Pozostaje jednak pytanie, dlaczego śpiew operowy, czyli doznanie przyjemne, jest związane z reakcją na strach?

Huron mówi, że przyjemne dreszcze są powodowane przez hamowanie korowe jądra migdałowatego, które odpowiada też za uczucie strachu. Profesor przypomina, że już wcześniej zauważono, że nagłe zmiany głośności, tempa czy rytmu muzyki wywołują u słuchaczy reakcje podobne do strachu. Dzieje się tak dlatego, że są niespodziewane. Podobne mechanizmy odpowiadają za reakcje na przyjemność.

Jak to możliwe? Zdaniem Hurona nasz mózg działa w dwojaki sposób. Po pierwsze musi jak najszybciej zareagować, szczególnie na niebezpieczeństwo. Po drugie, powinien zareagować adekwatnie do sytuacji, a więc ją rozpoznać, co zajmuje nieco czasu. Tak więc pierwsza reakcja na dźwięk jest błyskawiczna i przygotowuje nas na spotkanie z niebezpieczeństwem, druga zachodzi po tym, gdy sytuacja zostaje właściwie oceniona, wówczas odczuwamy przyjemność ze słyszanego dźwięku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słowem opera = horror dla snobów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie tylko dla snobow..  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to jest opera?

 

To takie miejsce, gdzie wchodzisz o 19:00, a po trzech godzinach patrzysz na zegarek i jest 19:20 ;)

 

(nie jestem ignorantem, po prostu musiałem napisać ten dowcip ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
większość dźwięków emitowanych przez śpiewaków ma częstotliwość 3-4 kiloherców. Ludzkie uszy są szczególnie wyczulone na te częstotliwości, gdyż odpowiadają one częstotliwości krzyku człowieka.

 

Największa czułość ucha jest dla 1kHz. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy na jakie dzwięki jesteś eksponowany ;) Także ta czułość nie musi być stała - jeśli ucho często odbiera dźwięki o jakiejś-tam częstotliwości, to więcej komórek słuchowych na nią przeznaczy 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
to więcej komórek słuchowych na nią przeznaczy

 

Slimak w uchu jest jak pryzmat dla światła (rozszczepia) , co najwyżej ogłuchniesz na daną częstotliwość. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Dobre mikroos.

A tak swoją drogą opera jest teoretycznie dla każdego, a ile masz dosyć zasobny portfel, jednakże zawsze ze 3 - 4 razy do roku możesz sobie pozwolić na taką przyjemność. Są ludzie którzy faktycznie lubią operę i przychodzą doń nie na pokaz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 - 4 razy do roku możesz sobie pozwolić na taką przyjemność.

 

Po to by się poczuć okrzyczanym?? (przerażonym??) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
nawiązując do dowcipu mikroosa:co by było gdybym poszedł do opery zjarany???

Dobre pytanie... ja stawiam, że miał byś niezły ubaw ;D , albo ostry bad trip, trwający z 10 h dla twojego umysłu ;)

Po to by się poczuć okrzyczanym?? (przerażonym??)

A po co powstały horrory. i ile osób to naprawdę lubi?

Ja osobiście uwielbiam, ale nie do przesady. Ciekawostką jest, że moja dziewczyna nie cierpi, a lubi operę... może potrzebne jest jakieś zapotrzebowanie na strach, tylko w innej paczce, albo te dźwięki mają jakieś działanie kojące, rozluźniające (posłuchaj sobie chorałów Hildegard von Bingen).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A po co powstały horrory. i ile osób to naprawdę lubi?

 

Z czym przestajesz taki się stajesz (osobiście współczuje oglądaczom i twórcom). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Z czym przestajesz taki się stajesz (osobiście współczuje oglądaczom i twórcom). 8)

ja także... słyszałeś o czymś takim jak książki, albo gry komputerowe? Są różne grupy horrorów... jeżeli chcesz to mogę ci podać dobre tytuły i twórców...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Straszny z ciebie optymista, co cię tak frustruje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Ludziowate.

Rozwiń, żuć nieco światła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie że większość ludzi spowija jakaś mgła , taka pelerynka dnia codziennego i zupełny brak chęci zdjęcia tego . Śpią na stojąco , na śpiąco mnożą się , żyją (raczej trwają). Ta pelerynka przysłania im widoki na przyszłość i chęć jakiegokolwiek wspólnego działania . Przypominają roboty poruszające się tylko w ramach posiadanego softu (wgranego a nie swojego) . 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Odnoszę wrażenie że większość ludzi spowija jakaś mgła....................... . Przypominają roboty poruszające się tylko w ramach posiadanego softu (wgranego a nie swojego).

Człowieku! Widzę objawy niebezpiecznej choroby. Mamy tu do czynienia z przypadkiem, który jest przekonany, że posiadł wiedzę jak należy postępować aby ....../ tu wpisz cokolwiek /.

A ekolodzy właśnie odkryli, że najważniejsza jest różnorodnośc. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A ekolodzy właśnie odkryli, że najważniejsza jest różnorodnośc

 

Tyle że oni są prawie tacy sami (tacy szarzy) :'(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żyjemy w takich czasach, czasach pośpiechu, pogoni, kiedy nie ma czasu na zastanawianie się. Przez to wydaje się, że ludzie działają jak automaty. Dziś wartości intelektualne są zatracane, dorosły człowiek nie jest jak dziecko żyjące beztrosko, odkrywające, myślące, zastanawiające się dlaczego "tak" a nie "tak". Dorosły człowiek nie ma na to czasu, a nawet nie myśli o takich rzeczach, bo jest już nastawiony na sprawy "życiowe", kiedy dorasta, zaczyna raczej myśleć o usamodzielnieniu się, planach na przyszłość, tego jak jego życie będzie wyglądało dalej, o karierze, rodzinie. Jego uwaga zostaje skupiona na sprawach typowo "ludzkich", reszta przestaje się liczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Żyjemy w takich czasach, czasach pośpiechu, pogoni, kiedy nie ma czasu na zastanawianie się. Przez to wydaje się, że ludzie działają jak automaty. Dziś wartości intelektualne są zatracane, dorosły człowiek nie jest jak dziecko żyjące beztrosko, odkrywające, myślące, zastanawiające się dlaczego "tak" a nie "tak". Dorosły człowiek nie ma na to czasu, a nawet nie myśli o takich rzeczach, bo jest już nastawiony na sprawy "życiowe", kiedy dorasta, zaczyna raczej myśleć o usamodzielnieniu się, planach na przyszłość, tego jak jego życie będzie wyglądało dalej, o karierze, rodzinie. Jego uwaga zostaje skupiona na sprawach typowo "ludzkich", reszta przestaje się liczyć.

 

Piękny opis zasypiania 999/1000 ludzi (kiedy się obudzą będą już w grobie), wyścigu szczurów (pędzących po z góry wytyczonym torze) do nikąd , jak samemu zrobić z siebie robota (z człowieka), jednym słowem  :'(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Piękny opis zasypiania 999/1000 ludzi (kiedy się obudzą będą już w grobie), wyścigu szczurów (pędzących po z góry wytyczonym torze) do nikąd , jak samemu zrobić z siebie robota (z człowieka), jednym słowem  :'(

 

To Waszym zdaniem, życie nie ma sensu ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To Waszym zdaniem, życie nie ma sensu ?

 

Jak ,,śpisz'' to nie żyjesz. A sensem życia jest znaleźienie jego sensu. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
większość dźwięków emitowanych przez śpiewaków ma częstotliwość 3-4 kiloherców. Ludzkie uszy są szczególnie wyczulone na te częstotliwości, gdyż odpowiadają one częstotliwości krzyku człowieka.

 

Największa czułość ucha jest dla 1kHz. 8)

 

Nonsens. Największa czułość (potrzebne najniższe ciśnienie akustyczne) jest właśnie w przedziale 3-4kHz. Jakkolwiek 1kHz znajduje się w przedziale częstotliwości, na które ludzki zmysł słuchu jest prawie równie wyczulony. Poza tym wraz z wiekiem "słoń nadeptuje na ucho" i tracimy na czułości, ale to głównie obniża próg słyszalności tonów wysokich. Z powodu tejże czułości kanał telefonii stacjonarnej zamyka się przy 3400Hz (a nie 1000Hz), gdyż taka częstotliwość wystarcza do zrozumienia mowy, choć jak wszyscy wiemy z uwagi na brak tonów wysokich jest ona bezbarwna i mało dynamiczna. Natomiast częstotliwość 1kHz zapewne mylisz z powodu klasycznych wykresów wizualizujących efekt maskowania akustycznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zidentyfikowano błędy, które mogły wpłynąć na niedokładność pomiaru podczas eksperymentów, w wyniku których ogłoszono, że neutrino może poruszać się szybciej niż światło.
      Zespół pracujący przy eksperymencie OPERA stwierdził, że możliwe były dwa błędy związane z obsługą systemu GPS. Czas, jaki potrzebowały neutrino na pokonanie 730-kilometrowej trasy pomiędzy CERN-em a detektorem w Gran Sasso był mierzony za pomocą systemu GPS. Kluczową rolę mogły więc odegrać zegary atomowe na początku i na końcu trasy neutrino. Żeby je zsynchronizować, trzeba wysłać pomiędzy nimi sygnał, a ten też potrzebuje czasu na przebycie określonej odległości. Dlatego też dane są interplowane, w celu wyeliminowania tej różnicy czasu. OPERA przyznaje, że interpolacja mogła zostać źle wykonana. Drugi z możliwych błędów to niewłaściwe połączenie pomiędzy urządzeniem GPS, a głównym zegarem eksperymentu OPERA.
      Należy podkreślić, że są to na razie wstępne najbardziej możliwe wyjaśnienia. Nie wydano jeszcze ostatecznego komunikatu, gdyż oba spostrzeżenia nie zostały ostatecznie zweryfikowane.
      Tymczasem w Fermilab naukowcy pracujący przy eksperymencie MINOS próbują na własną rękę powtórzyć eksperyment CERN-u i sprawdzić uzyskane informacje.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie często pozytywnie postrzegają ostatnie chwile jakiegoś zdarzenia, ponieważ zwyczajnie sygnalizują one koniec doświadczenia. Jednym słowem: nieważne jakie są naprawdę, będą wydawać się przyjemniejsze, bo zaraz pozostanie po nich tylko wspomnienie.
      Ed O'Brien, student z University of Michigan, wyjaśnia, że zjawisko to można wykorzystać w praktyce, bo nawet jeśli zdarzenie jest negatywne czy bolesne, będziemy je lepiej wspominać, jeśli zakończy się miłym akcentem.
      O'Brien i Phoebe Ellsworth przeprowadzili eksperyment z 52 ochotnikami, którzy próbowali pralinek w 5 smakach: karmelowych, marcepanowych, śmietankowych oraz z mlecznej i gorzkiej czekolady. Badani oceniali przyjemność czerpaną z jedzenia czekoladek i opisywali smaki, naukowcy wiedzieli więc, w jakiej kolejności konsumowali wybrane wcześniej na chybił trafił przysmaki.
      Później badanych wylosowano do 2 grup i częstowano 5 czekoladkami. W jednej grupie przed podaniem każdej kolejnej pralinki, także ostatniej, mówiono "to następna czekoladka". W drugiej przed podaniem ostatniej wyraźnie to zaakcentowano ("To ostatnia czekoladka"). Okazało się, że dla przedstawicieli 2. grupy jedzenie 5. pralinki było przyjemniejsze. Gdy proszono o wytypowanie ulubionego smaku, często wskazywali właśnie na smak 5. z próbowanych czekoladek, mimo że eksperymentator wyciągał je losowo. Co ciekawe, całe doświadczenie także było wyżej oceniane przez osoby z grupy, która wiedziała, kiedy test smakowy się zakończy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Spośród wszystkich części ciała największą przyjemność sprawia drapanie kostek. Najprawdopodobniej dlatego, że i świąd jest odczuwany w tych okolicach najbardziej intensywnie.
      W eksperymencie naukowców pracujących pod kierownictwem prof. Francisa McGlone'a z Liverpoolskiego Uniwersytetu Johna Mooresa wzięło udział 18 zdrowych osób (zarówno kobiet, jak i mężczyzn) w wieku od 22 do 59 lat. By ustalić, jaką rolę w odczuwaniu ulgi odgrywa przyjemność z drapania, akademicy sprawdzali, czy świąd w 3 wybranych punktach ciała - na przedramieniu, plecach i kostce - jest postrzegany z różną intensywnością.
      Pomysłowi autorzy badania opublikowanego na łamach British Journal of Dermatology drażnili skórę ochotników włoskami owoców świerzbowca właściwego (jego strąki są pokryte długimi, szczeciniastymi i parzącymi włoskami). Przez 5 minut nie wolno się było drapać. W tym czasie proszono o ocenę natężenia swędzenia w każdym drażnionym punkcie. Później naukowcy osobiście drapali plecy, przedramiona i kostki swoich "ofiar" za pomocą szczoteczek do pobierania cytologii, by technika drapania pozostawała u wszystkich taka sama. Dla porównania oszacowywano natężenie swędzenia i przyjemność z podrapania, kiedy między stymulacją a drapaniem nie pojawiała się wymuszona przerwa. Pomiarów za pomocą wizualnej skali analogowej dokonywano w 30 sekundowych odstępach (wizualna skala analogowa służy do oceny zmiennej subiektywnej cechy, która może przybierać wartości w sposób ciągły, przy czym nie da się jej zmierzyć dostępnymi urządzeniami).
      Okazało się, że uśrednione oceny intensywności świądu i przyjemności z drapania były w przypadku kostki i pleców wyższe niż w odniesieniu do przedramienia. Dla przedramienia i kostki im silniejszy świąd, tym większa przyjemność z drapania. We wszystkich 3 przypadkach im silniejszy wyjściowy świąd, tym silniejszy spadek uczucia swędzenia pod wpływem drapania. Jeśli chodzi o przedramię i plecy, stopień odczuwanej przyjemności zmienia się (spada) równolegle do zmniejszenia świądu, natomiast w przypadku kostki przyjemność cały czas pozostaje intensywna i spada tylko nieznacznie, gdy spada nasilenie świądu. Jednym słowem: kostka swędzi najbardziej intensywnie, a jej drapanie wydaje się bardzo przyjemne (w dodatku przez wyjątkowo długi czas). Najsłabiej swędzi przedramię, a jego drapanie daje krótszą i niezbyt intensywną przyjemność.
      Akademicy sądzą, że kostki okazały się tak wrażliwe na swędzenie, bo to rejon często wchodzący w kontakt np. z bakteriami czy owadami, które można usunąć ze skóry właśnie za pomocą drapania. Co by nie mówić, intensywna przyjemność z ich skrobania spełnia więc ważną ewolucyjnie funkcję.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy udało się wykazać, że kora mózgowa, obszar uznawany przede wszystkim za siedlisko wyższych funkcji poznawczych, pełni również ważną rolę w uczeniu emocjonalnym.
      Wyniki studium naukowców z Institut National de la Santé et de la Recherche Médicale (INSERM) i szwajcarskiego Instytutu Badań Biomedycznych im. Friedricha Mieschera (Friedrich Miescher Institute of Biomedical Research, FMI) ukazały się w piśmie Nature.
      Zaburzenia lękowe występują u ok. 10% dorosłych. Rola, jaką odgrywa w nich ciało migdałowate, jest dobrze znana. Tego samego nie można już jednak powiedzieć o innych częściach mózgu. Wiedząc, że przed przestraszeniem się musimy poczuć zapach, coś usłyszeć lub zobaczyć, szwajcarsko-francuski zespół zajął się wizualizowaniem ścieżki, za pośrednictwem której przetwarzane głównie przez korę bodźce czuciowe oddziałują na mózg w czasie uczenia się strachu.
      Podczas eksperymentów myszy uczyły się kojarzyć dźwięk z przykrymi bodźcami, przez co sam dźwięk stawał się dla nich nieprzyjemny (zachodziło warunkowanie klasyczne). By prześledzić aktywność neuronów podczas uczenia, naukowcy zastosowali metodę zwaną dwufotonowym obrazowaniem wapnia. Jest to stosunkowo nowy rodzaj mikroskopii, dzięki któremu można obejrzeć głębsze warstwy tkanki. Bazuje on na tym, że gdy komórka nerwowa jest aktywowana, przebiega przez nią fala wapnia. Wstrzyknięcie pochłanianego przez neurony znacznika pozwala ustalić, co właściwie (i gdzie) dzieje się w korze w czasie emocjonalnego uczenia.
      W zwykłych okolicznościach neurony kory słuchowej są silnie hamowane. Podczas uczenia strachu aktywowany jest mikroobwód rozhamowujący. Uwolnienie acetylocholiny w korze umożliwia chwilową aktywację tego mikroukładu i rozhamowanie pobudzających neuronów projekcyjnych z długimi aksonami. Z tego powodu gdy zwierzę słyszy podczas uczenia dźwięk, bodziec jest przetwarzany intensywniej niż zwykle, co oczywiście, ułatwia tworzenie wspomnień.
      Aby potwierdzić swoje odkrycia, akademicy posłużyli się kolejną nowoczesną techniką - optogenetyką (łączy ona genetykę z optyką i pozwala na kontrolę neuronów za pomocą wiązek lasera). Rozhamowanie zaburzano wybiórczo podczas uczenia. Gdy następnego dnia badano pamięć myszy, okazało się, że była ona poważnie zaburzona. Oznacza to, że rozhamowanie korowe odgrywa kluczową rolę w uczeniu strachu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy przed trzema tygodniami świat obiegła sensacyjna wiadomość o przekroczeniu prędkości światła przez neutrino, setki naukowców ruszyły do pracy, zastanawiając się nad wyjaśnieniem tego fenomenu. Do zbiorów arXiv trafiło już ponad 80 prac, których autorzy próbują opisać nowo odkryte zjawisko. Niektóre z nich sugerują powstanie nowej fizyki, w której np. neutrino podróżują przez dodatkowe wymiary, inni twierdzą, że odkrycie naukowców pracujących przy eksperymencie OPERA da się wyjaśnić na gruncie istniejących teorii.
      W jednym z artykułów zwrócono uwagę, że gdy w 1987 roku zaobserwowano potężną supernową (SN 1987A), pochodzące z niej neutrino dotarły na Ziemię trzy godziny wcześniej niż zauważono emitowane przez eksplozję światło. Wówczas wyjaśniono to zjawisko faktem, że dla neutrino cała materia jest praktycznie przezroczysta, mogą one podróżować bez przeszkód. Tymczasem fotony są wielokrotnie pochłaniane, odbijane i ponownie emitowane. Naukowcy doszli wówczas do wniosku, że z tego też powodu fotony wydostały się z eksplodującej gwiazdy później niż neutrino. Autorzy współczesnego opracowania wyliczają, że gdyby neutrino podróżowały szybciej od światła, a różnica w prędkości byłaby taka, jaką uzyskano w eksperymencie OPERA, to neutrino ze wspomnianej supernowej powinny dotrzeć do nas ponad cztery lata przed fotonami. Tymczasem różnica wynosiła trzy godziny.
      Z kolei laureat Nagrody Nobla Sheldon Glashow i jego koledzy zwracają uwagę, że zgodnie z Modelem Standardowym neutrino o wystarczająco dużej energii powinno doprowadzić do powstania par elektron-pozytron. W procesie tym, zwanym emisją Cohena-Glashowa, dochodzi jednak do zmniejszenia energii neutrino, co z kolei prowadzi do spowolnienia jego ruchu. Tym samym neutrino nie mogłoby przekroczyć prędkości światła.
      Ronald A.J. van Elburg zauważa natomiast, że pomiary odległości i czasu podróży neutrino były wykonywane za pomocą systemu GPS. System ten korzysta z satelitów, które bez przerwy krążą wokół Ziemi. Sama Ziemia również się obraca, a zatem źródło neutrino (CERN) i wykrywacz neutrino w Gran Sasso zmieniały w czasie eksperymentów położenie względem siebie. Elburg wylicza, że zmiany położenia powinny doprowadzić do niedokładności pomiaru wynoszącej 64 nanosekundy. Tymczasem uczeni z Włoch informowali, że neutrino przybyły o 60 nanosekund szybciej od światła, co potwierdzałoby obliczenia Elburga.
      Środowisko naukowe ciągle toczy gorące spory mające na celu wyjaśnienie wyników eksperymentu OPERA. Nam pozostaje czekać, aż uczeni wypracują wspólny pogląd na ten temat.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...