Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Przez 15 lat szukali wody w kometach. W końcu pokazał im ją Teleskop Webba

Rekomendowane odpowiedzi

Po 15 latach poszukiwań naukowcom udało się zarejestrować wodę wydobywającą się z komety z głównego pasa asteroid. Odkrycia dokonano dzięki Teleskopowi Webba, którego spektroskop pokazał, że warkocz komety 238P/Read składa się z pary wodnej. Jednocześnie nie zarejestrowano w komie znaczących ilości dwutlenku węgla. To zaś wskazuje, że aktywność komety Read napędzana jest przez sublimację lodu w parę wodną i sugeruje, że komety z głównego pasa znacząco różnią się od innych komet.

W głównym pasie asteroid obecne są obiekty, które, gdy znajdą się w peryhelium, wykazują aktywność podobną do komet (np. pojawia się u nich koma). To bardzo silna przesłanka na sublimację lodu. Obecność tych komet wskazuje na istnienie wody w głównym pasie, jednak nie udawało się jej wykryć za pomocą żadnego teleskopu. Główny pas asteroid znajduje się pomiędzy Marsem a Jowiszem, a orbity większości z tamtejszych komet są kołowe. Dotychczas rejestrowano jedynie wydobywający się z nich pył.

Astronomowie sądzą, że większość komet z głównego pasa asteroid nie zawiera zbyt dużo wody, gdyż od miliardów lat znajdują się w ciepłych wewnętrznych obszarach Układu Słonecznego. Tymczasem gros innych komet – jak np. słynna kometa Halleya – większość czasu spędza w zimnych obszarach zewnętrznych i mają silnie wydłużone orbity, rzadko zapuszczając się w pobliże naszej gwiazdy. Dlatego też wciąż pojawiały się wątpliwości, czy komety z głównego pasa zbudowane są z lodu. Aż do teraz.

Od czasu odkrycia komet głównego pasa zebraliśmy znaczącą liczbę dowodów wskazujących na to, że ich aktywność napędzana jest przez sublimację. Jednak dotychczas były to dowody pośrednie. Wyniki uzyskane przez JWST to pierwszy bezpośredni dowód na sublimację wody i jakiekolwiek wydobywanie się gazu z komet głównego pasa. Poszukiwania takiego gazu były prowadzone od 2008 roku za pomocą najpotężniejszych teleskopów naziemnych, mówi współautor najnowszych badań, Henry Hsieh z Planetery Science Institute. W przeszłości stał on na czele zespołu, który odkrył komety głównego pasa asteroid.

W artykule opublikowanym właśnie przez Hsieha i jego zespół czytamy, że komety z głównego pasa mają znacząco różny skład od innych komet. W ich składzie niemal nie występuje dwutlenek węgla, którego duże ilości budują inne komety. Na tej podstawie można zaś stwierdzić, że komety z głównego pasa reprezentują słabo poznaną podklasę obiektów. Zatem ich zbadanie jest bardzo ważne dla lepszego zrozumienia obecności substancji lotnych we wczesnym Układzie Słonecznym i jego ewolucji.

Jedna z hipotez dotyczących obecności wody na Ziemi mówi, że pochodzi ona z głównego pasa asteroid. Teraz zyskaliśmy potwierdzenie, że obszarze tym rzeczywiście znajduje się woda, zatem mogła ona zostać przyniesiona stamtąd na naszą planetę.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wykonane przez Telekop Webba (JWST) zdjęcia znanej gromady galaktyk El Gordo (Grubas) ujawniły niezwykły obiekt, którego nigdy wcześniej nie widziano. Na wykonanych w podczerwieni fotografiach widać odległe zniekształcone galaktyki znajdujące się w tle. Teleskop Hubble'a, który niejednokrotnie fotografował El Gordo, nie wdział tych galaktyk. Grubas to gromada setek galaktyk, która powstała 6,2 miliarda lat temu. W swoim czasie była to najbardziej masywna struktura tego typu we wszechświecie.
      Pracujący z JWST naukowcy skupili się na El Gordo, wykorzystując gromadę w roli soczewki. Zjawisko soczewkowania grawitacyjnego jest często używane przez astronomów do obserwacji odległych obiektów. Wykorzystuje ono fakt, że światło przebiegające w pobliżu dużej masy – tutaj jest to gromada galaktyk – ulega zakrzywieniu. Masa taka działa jak soczewka, pokazując i powiększając to, co jest za nią.
      Na najnowszych obrazach El Gordo widać jasny łuk nazwany El Anzuelo (Haczyk na ryby). Tworzy go światło z galaktyki odległej od nas o 10,6 miliarda lat. Czerwony kolor El Anzuelo to skutek zarówno przechodzenia światła przez pył, jak i przesunięcia ku czerwieni, wynikającego z olbrzymiej odległości, jaką musiało ono pokonać, by do nas dotrzeć.
      Astronomowie wykonali korektę zniekształceń powodowanych przez El Gordo i stwierdzili, że wspomniana galaktyka ma kształ dysku, a jej średnica wynosi 26 000 lat świetlnych, zatem 4-krotnie mniej od średnicy Drogi Mlecznej. Byli też w stanie określić historię tworzenia się galaktyki. Okazało się, że w centrum galaktyki bardzo szybko skończył się gaz potrzebny do tworzenia się gwiazd. To zaś może wskazywać na istnienie tam supermasywnej czarnej dziury.
      Innym ważnym elementem fotografii jest cienka linia biegnąca na lewo od centrum. Nazwana La Flaca (Chudzina) przedstawia poddaną soczewkowaniu grawitacyjnemu galaktykę znajdującą się w odległości 11 miliardów lat świetlnych. W pobliżu widać kolejną galaktykę, w której naukowcy zauważyli czerwonego olbrzyma i nazwali go Quyllur, co w języku keczua oznacza gwiazdę.
      Dzięki soczewkowaniu grawitacyjnemu przez El Gordo Hubble już wcześniej odkrył inne gwiazdy, np. Earendel, jednak wszystkie były błękitnymi nadolbrzymami. Quyllur to pierwszy czerwony olbrzym zaobserwowany w odległości większej niż miliard lat świetlnych od Ziemi. Takie gwiazdy, przez ich duże przesunięcie ku czerwieni, może odkryć tylko Webb.
      Zdjęcia ujawniły też inne interesujące obiekty, jak np. młodą gromadę galaktyk, która zaczęła tworzyć się 12,1 miliarda lat temu. Prawdopodobnie składa się ona z 17 galaktyk.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki Teleskopowi Webba (JWST) naukowcy odkryli najbardziej odległe od Ziemi złożone molekuły organiczne. Zostały one zarejestrowane w galaktyce znajdującej się ponad 12 miliardów lat świetlnych od Drogi Mlecznej. Profesor Joaquin Vieira i świeżo upieczony magistrant Kedar Phadke połączyli siły z uczonymi z Texas A&M University oraz międzynarodową grupą badawczą, by odróżnić sygnały generowane w podczerwieni przez ziarna pyłu od sygnałów molekuł węglowodorów.
      Pył absorbuje i ponownie emituje około połowy promieniowania gwiazd we wszechświecie, przez co promieniowanie podczerwone z odległych obiektów jest niezwykle słabe lub w ogóle niewykrywalne przez naziemne teleskopy, wyjaśnia Vieira. Dzięki olbrzymim możliwościom badawczym Teleskopu Webba oraz wykorzystaniu zjawiska soczewkowania grawitacyjnego można było jednak obserwować odległą galaktykę i badać jej spektrum emisji.
      Badacze skierowali Teleskop Webba na obiekt SPT0418-47, który został wykryty przez South Pole Telescope i zidentyfikowany jako przesłonięta pyłem galaktyka. Odkrycia udało się dokonać dzięki temu, że doszło do soczewkowania grawitacyjnego, które powiększyło SPT0418-47 o 30-35 razy. Gdyby nie soczewkowanie grawitacyjne i dostęp do JWST, nigdy nie bylibyśmy w stanie analizować światła tej galaktyki z powodu zasłaniającego ją pyłu, mówi Vieira.
      Dane spektroskopowe uzyskane przez Teleskop Webba wskazują, że SPT0418-47 zawiera ciężkie pierwiastki, co wskazuje, że powstały w niej i zginęły liczne gwiazdy. Jednak najbardziej interesujące były sygnatury wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (PAH). Na Ziemi związki te powstają m.in. w silnikach spalinowych czy w wyniku pożarów lasów. Molekuły te uznawane są cegiełki budujące najwcześniejsze formy życia.
      Badania te pokazują nam, że jesteśmy w stanie obserwować struktury przesłonięte drobnym pyłem. Regiony, których przed epoką JWST nie mogliśmy badać. Dane spektroskopowe zdradzają nam skład atomowy i molekularny galaktyk, dostarczając ważnych informacji na temat ich powstawania i ewolucji, dodaje Phadke. Naukowcy przyznają, że nie spodziewali się zaobserwowania molekuł organicznych z tak olbrzymiej odległości. Ich zdaniem to pierwszy krok na drodze ku przyszłym przełomowym obserwacjom.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców z Czech, USA, Kanady, Niemiec i Włoch opisała grupę obiektów w przestrzeni kosmicznej, która nazwała „ciemnymi kometami”. Znajdują się one na granicy pomiędzy kometami a asteroidami. Zdaniem badaczy, wydobywa się z nich gaz, jednak w takich ilościach, że nie widać go przez teleskopy. Jednak skutki oddziaływania tego gazu są widoczne, gdyż te pozorne asteroidy czasami przyspieszają w sposób, jakiego nie da się wytłumaczyć oddziaływaniem grawitacyjnym.
      Ogrzewane przez Słońce komety emitują gaz i pył. Może z nich uchodzić nawet 10 kilogramów materiału na sekundę. Odbija on promienie słoneczne i jest widoczny jako koma. Asteroidy, składające się głównie z materiału skalnego, nie pozostawiają za sobą komy.
      Uczeni zaobserwowali jednak obiekty, które wyglądają jak asteroidy, ale czasami przyspieszają bez widocznego powodu. Większość z tych obiektów ma nie więcej niż kilkadziesiąt metrów średnicy i znajdują się w pobliżu Ziemi. Naukowcy sądzą, że te okresowe zmiany prędkości są spowodowane emisją materiału. Jest ona minimalna, zaledwie 0,0001 grama na sekundę, więc nie można tego materiału zobaczyć, ale to wystarczająco dużo, by od czasu do czasu nadawać dodatkowe przyspieszenie asteroidom.
      Uczeni mówią, że dotychczas „ciemne komety” nie zostały odkryte, gdyż to niewielkie obiekty, a żeby zaobserwować ich okresowe przyspieszanie trzeba wielu miesięcy lub lat obserwacji. Nie można wykluczyć, że w Układzie Słonecznym może istnieć cała klasa słabo aktywnych komet.
      Badania, w których udział biorą m.in. Davide Farnocchia z Jet Propulsion Laboratory, Petr Pravec z Czeskiej Akademii Nauk czy Olivier R. Hainaut z Europejskiego Obserwatorium Południowego, zostały zainspirowane obiektem 1I/2017 Oumuamua, który przybył do Układu Słonecznego z przestrzeni międzygwiezdnej. Początkowo sądzono, że to asteroida, jednak gdy okazało się, że Oumuamua przyspiesza, uznano ją z kometę.
      Jedynym sposobem, by sprawdzić hipotezę o istnieniu „ciemnych komet” jest przeprowadzenie badań na miejscu. Na szczęście jeden z obserwowanych obiektów, 1998 KY26, został wybrany jako cel misji badawczej japońskiej sondy. Odwiedzi ona tę asteroidę w 2031 roku. Wówczas przekonamy się, czy rzeczywiście w Układzie Słonecznym istnieją „ciemne komety”.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W najbliższych tygodniach na niebie ujrzymy kometę, którą ostatni raz człowiek współczesny oglądał w towarzystwie neandertalczyka. Kometa C/2022 E3 (ZTF) została odkryta w marcu ubiegłego roku przez Zwicky Transient Facility. Wtedy znajdowała się w okolicach Jowisza. Już za 3 dni, 12 stycznia, osiągnie najbliższy Słońcu punkt swojej orbity, a najbliżej Ziemi znajdzie się 1 lutego. Będzie ją można zobaczyć za pomocą lornetki, a najprawdopodobniej również i gołym okiem. Z obliczeń jej orbity wynika, że ludzkość ostatni raz oglądała tę kometę przed 50 000 laty.
      Astronomowie szacują, że jądro C/2022 E3 (ZTF) ma około kilometra średnicy. Jest więc znacznie mniejsze od 5-kilometrowego jądra ostatniej widzianej gołym okiem komety, NEOWISE z 2020 roku. C/2022 znajdzie się jednak bliżej Ziemi, dzięki czemu łatwo będzie można ją obserwować. Co prawda najbliżej będzie 1 lutego, jednak wówczas w obserwacjach może przeszkodzić jasno świecący Księżyc. Dlatego też astronomowie mówią, że najlepszym momentem na obserwację będzie koniec stycznia, kiedy kometa znajdzie się pomiędzy Małą a Wielką Niedźwiedzicą. Optymalnym czasem do obserwacji może być noc z 21 na 22 stycznia. Łatwo też będzie ją znaleźć 10 lutego, gdy przeleci w pobliżu Marsa.
      Niewykluczone, że obecnie ludzkość ma ostatnią okazję oglądać tę kometę. Niektórzy astronomowie nie wykluczają bowiem, że zostanie ona wyrzucona z Układu Słonecznego. Specjaliści będą badali C/2022 E3 między innymi za pomocą Teleskopu Webba, jednak nie będzie on wykonywał zdjęć, a badał jej skład. Im bliżej kometa jest Słońca, tym łatwiej prowadzić tego typu badania, gdyż nasza gwiazda odparowuje jądro komety, co pozwala na analizę składu gazów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Webba przyłapał masywne galaktyki podczas procesu tworzenia przez nie gromady skupionej wokół ekstremalnie czerwonego kwazara. Zaskakujące odkrycie pozwoli nam lepiej zrozumieć, jak we wczesnym wszechświecie dochodziło do tworzenia gromad galaktyk i powstania wszechświata takiego, jakim znamy go dzisiaj.
      Kwazary to rodzaj galaktyki aktywnej. Mają one olbrzymią jasność, a w ich centrum znajduje się supermasywna czarna dziura. Wpadający w nią gaz powoduje, że kwazar świeci tak jasno, iż przyćmiewa wszystkie gwiazdy w galaktyce.
      Teleskop Webba badał kwazar SDSS J165202.64+172852.3 odległy od nas o 11,5 miliarda lat świetlnych. Ze względu na przesunięcie ku czerwieni, zjawisko polegające na tym, iż im bardziej odległe źródło, tym większą długość fali ma docierające z niego światło, kwazar ten jest czerwony. To zaś powoduje, że Webb, wyspecjalizowany w obserwowaniu światła podczerwonego, jest świetnym instrumentem do jego obserwacji.
      Nasz kwazar to jedna z najpotężniejszych znanych nam aktywnych galaktyk znajdujących się w tak dużej odległości. Astronomowie od dawna spekulowali, że potężna emisja z kwazaru może wywoływać zjawisko zwane „galaktycznym wiatrem”, który wypycha gaz z galaktyki macierzystej i może w znaczącym stopniu wpływać na formowanie się w niej gwiazd. Naukowcy, którzy już wcześniej obserwowali SDSS J165202.64+172852.3 za pomocą Hubble'a i innych teleskopów spekulowali, że potężna emisja może być sygnałem, że galaktyka ta łączy się z inną, której nie można dostrzec.
      Teraz jednak dysponujemy Teleskopem Webba. Grupa naukowców wykorzystała spektrograf NIRSpec, który jest w stanie zebrać dane z całego pola widzenia teleskopu i obserwowac nie tylko kwazar, ale całą jego galaktykę macierzystą oraz jej otoczenie. Uczeni dostrzegli coś, czego się nie spodziewali. Wokół kwazaru krążą co najmniej 3 inne galaktyki, a dzięki możliwościom Webba udało się zbadać ruch całego otaczającego materiału, co pozwoliło stwierdzić, że kwazar jest centrum formującej się gromady galaktyk.
      Znamy jedynie kilka protogromad galaktyk z tak wczesnego czasu po powstaniu wszechświata. Bardzo trudno jest je znaleźć, gdyż niewiele  gromad mogło się uformować w tak krótkim czasie po Wielkim Wybuchu, mówi główna autorka badań, doktor Dominika Wylezalek z Uniwersytetu w Heidelbergu.
      Astronomowie przypuszczają, że jeszcze nie dostrzegli wszystkiego. Archiwalne dane z Hubble'a sugerują, że galaktyk wokół kwazaru może być więcej. Nasze wstępne dane wskazują na silne interakcje pomiędzy sąsiadującymi galaktykami, dodaje Andrey Vayner z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa.
      Trzy potwierdzone galaktyki krążą wokół siebie z bardzo dużą prędkością, co wskazuje, że znajduje się tam dużo masy. Biorąc pod uwagę odległości pomiędzy nimi a kwazarem można przypuszczać, że to jeden z najbardziej gęstych obszarów we wczesnym wszechświecie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...