Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Badania nad dziećmi łowców-zbieraczy mogą poprawić dobrostan dzieci z krajów rozwiniętych?

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli chcemy lepiej zrozumieć warunki rozwoju, do jakich dzieci mogą być najlepiej przystosowane, powinniśmy przyjrzeć się łowcom-zbieraczom, uważają autorzy artykułu opublikowanego na łamach Journal of Child Psychology and Psychiatry. W końcu, jak przypominają, H. sapiens przez ponad 95% swojej historii był łowcą-zbieraczem.

Zdaniem doktorów Nikhila Chudhary'ego i Annie Swanepoel badania nad dziećmi łowców-zbieraczy mogą poprawić warunki, w jakich żyją dzieci w krajach rozwiniętych.

Badacze zauważają, że większa intensywność kontaktu bezpośredniego, dotyku, większa sieć osób opiekujących się dzieckiem mogą być korzystne dla rozwiniętych społeczeństw. A dla dziecka korzystne będzie więcej kontaktu z innymi dziećmi oraz bardziej aktywna edukacja w grupach składających się z dzieci w różnym wieku. Dlatego też antropolog ewolucyjny Chaudhary i psychiatra dziecięca Swanepoel wzywają do podjęcia badań nad zdrowiem psychicznym dzieci w społecznościach łowiecko-zbierackich.

Uczeni zauważają, że dzieci z takich społeczeństw prowadza zupełnie inny tryb życia niż dzieci z krajów rozwiniętych. Spotykają się też z wieloma wyzwaniami i trudnościami, jakich nie doświadczają ich rówieśnicy z naszej części świata, dlatego też ich dzieciństwa nie należy idealizować.

Naukowcy opisali zaobserwowane przez siebie różnice, które mogą znacząco wpływać na dobrostan dzieci. Zauważyli, że dzieci w krajach rozwiniętych mają niewiele kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Na przykład w Bostwanie w plemieniu !Kung dzieci w wieku 10-20 tygodni aż przez 90% dnia mają fizyczny kontakt z innym człowiekiem, a gdy płaczą to w niemal 100% otoczenie reaguje, najczęściej je przytulając i pocieszając. Krzyczenie czy upominanie płaczącego dziecka są tam niezwykle rzadkie. Tak wielkie zwracanie uwagi na dziecko jest możliwe, gdyż bardzo dużą rolę w opiece odgrywają inni ludzie niż rodzice.

W wielu społecznościach zbieracko-łowieckich bardzo rozpowszechnione jest allorodzicielstwo, kiedy to osoby inne niż rodzice opiekują się dziećmi. Allorodzice zajmują się nimi przez połowę czasu. Na przykład wśród Efe w DRK dziecko przed osiągnięciem 18 tygodnia życia ma średnio 14 opiekunów dziennie, a opieka nad nim jest przekazywana średnio 8-krotnie w ciągu godziny.

Obecnie rodzice mają znacznie mniej pomocy w opiece nad dzieckiem ze strony sieci rodziny i znajomych niż prawdopodobnie mieli w czasie całej ewolucyjnej historii człowieka. Ta różnica może wytwarzać presję ewolucyjną, która jest szkodliwa i dla dzieci i dla opiekunów, mówi Chaudhary. Dostępność innych opiekunów może zmniejszać zarówno poziom stresu w rodzinie, jak i ryzyko depresji u matki, które mają bardzo negatywny wpływ na dobrostan i rozwój dziecka, dodaje uczony.

Autorzy badań podkreślają, że allorodzicielstwo to jedna z kluczowych cech adaptacyjnych człowieka i jest czymś przeciwnym niż proponowane obecnie intensywne macierzyństwo, zakładające, że matki powinny samodzielnie zajmować się dziećmi. Taka narracja może prowadzić do wyczerpania matki i mieć niebezpieczne konsekwencje, mówią Chaudhary i Swanepoel.

Generalnie rzecz ujmując, w społecznościach łowiecko-zbierackich dziećmi opiekuje się olbrzymia liczba osób, nierzadko na dziecko przypada więcej niż 10 opiekunów. Tymczasem w krajach rozwiniętych zasady opieki są zupełnie inne, nawet w miejscach nastawionych na opiekę nad dziećmi. Na przykład brytyjskie Ministerstwo Edukacji wymaga, by w żłobkach przypadał 1 opiekun na 3 dzieci w wieku do 2 lat i 1 opiekun na 4 dzieci w wieku 2-3 lat. Niemowlęta i dzieci w wieku poniemowlęcym w społecznościach łowców-zbieraczy mają w najbliższym otoczeniu licznych opiekunów. Z punktu widzenia dziecka ta bliskość i interakcja są zupełnie czymś innym niż to, czego doświadczają dzieci w Wielkiej Brytanii. Jeśli dziećmi będzie zajmowało się jeszcze mniej osób niż obecnie, musimy rozważyć możliwość, że odbędzie się to ze szkodą dla dzieci, uważają naukowcy.

U łowców-zbieraczy dzieci odgrywają znacznie większą rolę w opiece nad niemowlętami niż w społeczeństwach rozwiniętych. W niektórych miejscach już czterolatkowie opiekują się młodszymi dziećmi i potrafią dobrze to robić, a czymś normalnym jest dziecko, które przed osiągnięciem wieku nastoletniego zajmuje się niemowlętami. Tymczasem w krajach rozwiniętych zaleca się, by opiekunem niemowlęcia był co najmniej starszy nastolatek. W krajach rozwiniętych dzieci mają dużo zajęć w szkole i mniej możliwości do opiekowania się innymi dziećmi. Powinniśmy co najmniej rozważyć opiekę nad niemowlętami przez starsze rodzeństwo, dzięki czemu będzie mogło ono rozwinąć swoje umiejętności społeczne, wyjaśnia Chaudhary.

Autorzy badań zauważają też, że w społecznościach łowiecko-zbierackich rzadko mamy do czynienia z takim modelem nauczania, jak u nas. Najczęściej dzieci uczą się poprzez obserwację i naśladowanie. A dzieci w wieku 2-16 lat dużą część czasu spędzają w grupach o mieszanym wieku bez nadzoru dorosłych. Uczą się od siebie nawzajem, nabywając wiedzę i nowe zdolności poprzez zabawę i eksplorację. Tam nauka i zabawa to jedność. W krajach rozwiniętych czynności te są wyraźnie rozdzielone.

Uczenie się w klasach jest czymś obcym temu, jak człowiek uczył się przez niemal całą swoją historię. Oczywiście naukowcy zauważają, że umiejętności potrzebne w społeczeństwie łowiecko-zbierackich są zupełnie inne od tego, co jest potrzebne w gospodarkach rynkowych, gdzie nauka w klasach jest niezbędna. Jednak dzieci mogą posiadać pewne psychologiczne cechy odnośnie bardziej naturalnego sposobu nauczania, które można by wykorzystać również w krajach rozwiniętych, stwierdzają.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko fajnie. Wręcz świetnie, że naukowcy szukają sposobów na polepszenie wychowywania dzieci. Może lepiej to przyszłych rodziców i obecnych też, warto byłoby uczyć bycia mamą czy tatą. 

Obecnie, cokolwiek co dorosły i odpowiedzialny człowiek chce zrobić, musi posiadać w związku z tym jakieś umiejętności i uprawnienia. 

A najważniejszy w życiu przywilej posiadania i wychowywania dzieci, mogli by otrzymywać ludzie którzy od najwcześniejszych lat edukacji, uczyli by się rodzicielskiej odpowiedzialności. Zmiast religii, na przykład. :)

A edukując dzieci, od razu będzie można pomóc ich rodzicom...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przyzwyczajeni jesteśmy myśleć, że historia ludzkości to historia postępu. Jednym z najważniejszych wydarzeń w historii ludzkości jest przejście z łowiecko-zbierackiego trybu życia, do uprawy roli. Tymczasem badania przeprowadzone na Filipinach wskazują, że łowcy-zbieracze, którzy przeszli na rolnictwo, pracują o 10 godzin w tygodniu dłużej. To zaś każe nam zapytać, czy to na pewno postęp, a jeśli tak, to czemu postęp ma służyć. Okazało się też, że zaadaptowanie rolnictwa najbardziej wpłynęło na życie kobiet.
      Antropolog Mark Dyble z University of Cambridge i jego koledzy przez dwa lata żyli wśród Aetów, niewielkiej populacji łowców-zbieraczy zamieszkujących północne Filipiny, którzy stopniowo adaptują rolnictwo.
      Każdego dnia pomiędzy godzinami 6 a 18 naukowcy zapisywali, co robią ich gospodarze, a badania takie prowadzili wśród 10 różnych społeczności Aetów. Stworzyli w ten sposób szczegółowy zapis zajęć 359 osób. Odnotowywali kiedy ludzie ci odpoczywali, kiedy zajmowali się dziećmi, kiedy wykonywali obowiązki domowe i kiedy pracowali poza domem. Część badanych społeczności Aetów prowadzi wyłącznie gospodarkę zbieracko-łowiecką, a część zajmuje się zbieractwem i uprawą ryżu.
      Badania, których wyniki opublikowano właśnie w Nature Human Behaviour wskazują, że im bardziej Aetowie angażują się w rolnictwo i działalność niepowiązaną ze zbieractwem, tym ciężej pracują i mniej mają czasu na odpoczynek. Obliczono, że Aetowie, którzy skupiają się głównie na rolnictwie pracują przez 30 godzin tygodniowo, zaś ci, którzy pozostali przy gospodarce zbieracko-łowieckiej pracują 20 godzin tygodniowo. Uczeni odkryli, że tak drastyczna różnica wynika przede wszystkim z faktu, że tam, gdzie zaadaptowano rolnictwo, kobiety zostały oderwane od obowiązków domowych by pracować w polu. Kobiety żyjące w społecznościach zajmujących się rolnictwem mają o połowę mniej czasu na wypoczynek, niż kobiety łowców-zbieraczy.
      Przez długi czas uważano, że przejście na rolnictwo oznacza postęp, gdyż pozwoliło to ludziom na porzucenie ciężkiego i niepewnego trybu życia. Jednak od samego początku badań antropologicznych nad łowcami-zbieraczami zaczęto kwestionować to przekonanie wskazując, że łowcy-zbieracze mają dużo wolnego czasu. Nasze badania dostarczają najmocniejszych dowodów na poparcie tej hipotezy, mówi Dyble.
      Średnio wszyscy Aetowie spędzali 24 godziny tygodniowo na pracy poza domem, około 20 godzin tygodniowo na obowiązkach domowych i około 30 godzin tygodniowo na odpoczynku za dnia. Jednak podział tego czasu był mocno zróżnicowany.
      Zarówno kobiety i mężczyźni mieli najmniej czasu wolnego gdy byli w wieku około 30 lat. Im byli starsi, tym więcej wolnego mieli. Istniały też różnice pomiędzy płciami. Kobiety spędzały mniej czasu na pracy poza domem, a więcej na pracach domowych i opiece nad dziećmi. Miały tyle samo czasu wolnego co mężczyźni. Jednak przejście na rolnictwo miało nieproporcjonalny wpływ na życie kobiet.
      Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że pracą w polu jest łatwiej się dzielić niż polowaniem czy łowieniem ryb. Niewykluczone jednak, że istnieje jakaś inna przyczyna, dla której mężczyźni nie są gotowi lub zdolni do spędzania większej ilości czasu na pracy w polu. To wymaga dalszych badań, stwierdza Dyble.
      Przypomnijmy, że rolnictwo pojawiło się przed ponad 12 000 laty, a około 5000 lat temu zdominowało ludzką działalność. Współautorka badań, doktor Abigail Page, antropolog z London School of Hygiene and Tropical Medicine mówi: Musimy być bardzo ostrożni ekstrapolując dane na temat współczesnych łowców-zbieraczy na prehistoryczne społeczności. Jeśli jednak pierwsi rolnicy naprawdę musieli pracować ciężej, by się utrzymać, to powstaje ważne pytanie – dlaczego ludzie zaadaptowali rolnictwo?.
      Uczona zauważa też, że ilość czasu wolnego, jaki mają Aetowie do dowód na wydajność gospodarki łowiecko-zbierackiej. Tak dużo wolnego pozwala również wyjaśnić, w jaki sposób społeczności łowiecko-zbierackie są w stanie nabyć tak wiele wiedzy i umiejętności w czasie własnego życia oraz życia kolejnych pokoleń.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie, psy, szympansy, wrony, delfiny i wiele innych gatunków zwierząt, lubią się bawić. Chęć zabawy jest powszechna w królestwie zwierząt. Dotychczas badano pod tym kątem głównie kręgowce. Znacznie mniej wiemy o chęci do zabawy bezkręgowców. Może z wyjątkiem bawiących się ośmiornic. Tilman Triphan i Wolf Huetteroth z Uniwersytetu w Lipsku postanowili sprawdzić chęć do zabawy u muszek owocówek (Drosophila melanogaster). Okazało się, że i one lubią się bawić.
      Na potrzeby eksperymentu naukowcy zbudowali niewielkie pojemniki, w których muszki miały dostęp do pożywienia oraz obracającej się karuzeli. Badania prowadzono na 112 muszkach, z których każda przez 3-4 dni przebywała samotnie w pojemniku. Naukowcy obserwowali, jak zwierzęta wchodzą w interakcje z otoczeniem. Grupę kontrolną stanowiły 194 muszki, które miały dostęp do identycznych pojemników, ale karuzela w nich się nie obracała.
      Eksperyment wykazał, że muszki, które miały dostęp do obracającej się karuzeli, jednorazowo spędzały na niej do 5 minut. To znacznie dłużej, niż muszki z pojemników, gdzie karuzela się nie obracała. Co więcej, tam, gdzie karuzela się obracała, zwierzęta wielokrotnie ją odwiedzały. Niektóre z muszek z pojemników z obracającą się karuzelą wyraźnie jej unikały lub spędzały dużo czasu bezpośrednio przed nią. Wiadomo, że D. melanogaster reagują na nieznaną sobie sytuację unikając jej. To może tłumaczyć unikanie karuzeli, ale nie tłumaczy wielokrotnego dobrowolnego przebywania na niej.
      Byliśmy zaskoczeni zachowaniem muszek. Spodziewałem się, że albo będą w ogóle unikały karuzeli, albo przebywanie na niej im się nie spodoba, mówi Huetteroth. Uczony dodaje, że aby uznać zachowanie zwierzęcia za zabawę, nie może być ono związane z przetrwaniem, musi być dobrowolne i celowe. Wyniki eksperymentu silnie sugerują, że tak właśnie jest w przypadku owocówek. Z formalnego punktu widzenia nie możemy całkowicie wykluczyć, że muszki, które trafiły na obracającą się karuzelę, czuły się tam uwięzione, czy to w wyniku oddziaływania bodźców wizualnych czy siły odśrodkowej. Jednak fakt, że wielokrotnie odwiedzały one karuzelę czyni takie przypuszczenie nieprawdopodobnym, dodaje uczony.
      Interpretację, że muszki lubią się bawić wzmacnia inna część eksperymentu, w ramach której zwierzęta umieszczano w pojemnikach, gdzie znajdowały się dwie karuzele. Jedna z nich się poruszała, druga nie. Okazało się, że muszki poszukują poruszającej się karuzeli. Co więcej, gdy trafiły na karuzelę nieruchomą, przesiadały się na ruchomą. To wskazuje na podejmowanie świadomych decyzji i wyborze pomiędzy dostępnymi opcjami. To silna sugestia, że dla muszek poruszająca się platforma ma przynosi zależną od sytuacji korzyść, spełniając tym samym kluczowe kryterium dla zabawy, czytamy w opisie badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nestor kea (Nestor notabilis) to pierwszy niessak, u którego występują "emocjonalnie zaraźliwe" wokalizacje, które wywołują u odbiorców ten sam figlarny nastrój, co u nadawcy. W ramach wcześniejszych badań podobny efekt odkryto u szympansów i szczurów.
      Za pomocą nagrania tych zawołań potrafiliśmy wykazać, że pobudzają one do zabawy kea, które wcześniej tego nie robiły. [...] Wokalizacja ta wpływa na słyszące ją ptaki, wprowadzając je w zabawowy nastrój; można ją więc porównać do ludzkiego śmiechu - opowiada Raoul Schwing z Messerli Research Institute.
      Austriacy i Nowozelandczycy zainteresowali się tym zawołaniem po dokładnym przyjrzeniu się repertuarowi wokalnemu kea. Ponieważ było jasne, że wokalizacja jest wykorzystywana w związku z zabawą, biolodzy zaczęli się zastanawiać, jak na nagrane odgłosy zareagują dzikie papugi.
      By się przekonać, zespół przez 5 minut odtwarzał nagrania wokalizacji stadom dzikich papug. Jako bodźce kontrolne emitowano 2 inne wokalizacje tego samego gatunku, zawołanie pospolitych w tych rejonach skalinków białoczelnych (Petroica australis australis) oraz dźwięk o częstotliwości 2 kiloherców. Okazało się, że gdy N. notabilis słyszały zabawowe wokalizacje, bawiły się częściej i dłużej.
      Słysząc ten dźwięk, wiele ptaków nie dołączało do już trwającej zabawy, a zamiast tego zaczynało igraszki z innymi niebawiącymi się ptakami albo, w przypadku samotnej zabawy, z jakimiś obiektami. Czasem były to też powietrzne akrobacje. Sytuacje te sugerują, że kea nie były zapraszane do zabawy, lecz że odgłos ten wywoływał u nich rozbawienie. Stanowi to poparcie dla hipotezy, że zabawowe wokalizacje powodują zarażenie pozytywnymi emocjami.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyjście z domu wiąże się z dużą dawką ekscytacji dla dziecka i starannymi przygotowaniami dla dorosłej osoby, która musi dopilnować kilku ważnych kwestii. Aby zabawa przebiegła pomyślnie i bez żadnych problemów, należy zadbać o wygodny strój nie tylko dla pociechy, ale także dla siebie. O czym musimy pamiętać?
      Dobre buty dla dziecka – jakie wybrać?
      Zależnie od warunków pogodowych i formy zabawy z dzieckiem musimy zdecydować się na konkretny model obuwia. Można postawić na klapki, sandały lub kalosze, jednak w większości przypadków najlepiej sprawdzają się wygodne sneakersy dziecięce. To idealny typ butów, które zapewniają bezpieczeństwo w każdej sytuacji. Poza tym odpowiednio dobrany model będzie wspierał również rozwój stóp, dlatego szczególną uwagę należy zwrócić na dopasowanie rozmiaru. Sportowe buty występują w różnych fasonach, więc każde dziecko może dowolnie wybierać wśród wielu możliwości, kierując się własnymi preferencjami. Nie należy obawiać się złej decyzji, ponieważ wszystkie modele od znanej marki wyróżniają się świetnymi cechami. Oddychająca cholewka nie pozwoli na zgromadzenie się nadmiernej ilości wilgoci wewnątrz buta. Skarpetki i stopy dziecka pozostaną więc suche bez względu na wszelką aktywność. Nie musimy martwić się również o bieganie po nierównych powierzchniach, ponieważ specjalna podeszwa zapewnia odpowiednią przyczepność do podłoża i amortyzację wstrząsów. Poza tym sneakersy sięgające do kostki gwarantują dodatkową stabilizację. Ważne będzie także zapięcie butów, które może pomóc w uczeniu się samodzielności. Zakładanie swojej ulubionej pary maluchom ułatwią rzepy, natomiast starsze pociechy poradzą sobie z wiązaniem sznurówek. Sneakersy dziecięce to nie tylko klasyczne białe modele, ale także te pełne barwnych połączeń, które świetnie urozmaicą stylizację. Jeśli w ramach zabawy chcemy zagrać z dzieckiem np. w piłkę nożną, każdy fan z pewnością ucieszy się z pary korków. Nie można zapomnieć także o własnym obuwiu, które powinno być równie wygodne, jeśli chcemy nadążyć za dzieckiem. Warto przejrzeć różne modele butów damskich i dopasować je do swoich potrzeb.
      Odpowiedni strój na zewnątrz – z czego powinien się składać?
      Podczas aktywności na świeżym powietrzu z dzieckiem potrzebna będzie przede wszystkim komfortowa odzież, w której nie zmarzniemy ani się nie przegrzejemy. Z uwagi na to, że mogą spotkać nas różne niemiłe niespodzianki związane z pogodą, warto mieć pod ręką ciepłą bluzę z kapturem czy kurtkę przeciwdeszczową – wybór zależy od panującej pory roku. Kluczem będą także materiały odporne na zniszczenia i takie, które bez problemu wyczyścimy z wszelkich zabrudzeń. Zarówno w przypadku dziecka, jak i w naszym, powinniśmy postawić na sportowe ubrania, dzięki którym poczujemy się swobodnie. Wygoda podczas zabawy jest szczególnie ważna, gdy nie chcemy się zbędnie martwić. Komplet składający się z bluzy i dresów okaże się prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem. Poza tym warto sięgnąć po czapkę z daszkiem, która ochroni nas przed słońcem w okresie letnim, a także nie zapominajmy o kremie z filtrem.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nie da się ukryć, że internet już na stałe wkradł się do naszej codzienności. Załatwiamy dzięki nim zakupy, konsumujemy treści rozrywkowe, pracujemy zdalnie, prowadzimy biznes i udajemy się do urzędu. Wśród wielu czynności i funkcji, które może spełniać sieć, jest również ta związana z nauką. Jest wiele narzędzi i platform dostępnych online, które bardzo mocno ułatwiają nam tę czynność. Pora poznać kilka z nich! Oto pięć naszych typów, które mogą okazać się przydatne również dla ciebie.
      Udemy to król kursów online
      Największy na świecie zbiór kursów dostępnych online? Wiele dziedzin i ciekawych metod w jednym miejscu? Wiedza nie tylko dotykająca teorii, ale i praktyki? To wszystko można znaleźć na platformie Udemy! Są tam w przeważającej części kursy płatne i w języku angielskim, jednak często zdarzają się promocje i obniżki aż do 0 zł. Jest też coraz więcej materiałów w języku polskim. Ogólnie warto rozejrzeć się po tym serwisie, bo to ogromna skarbnica wiedzy: od programowania, aż po marketing.
      BUKI, czyli łatwo dostępne korepetycje online
      Podczas nauki w szkole, nierzadko natrafiamy na problemy. Mogą być one zarówno spowodowane brakiem zrozumienia materiału, zbyt krótkim czasem poświęcanym na ćwiczenia, jak i całkowitym znudzeniem podstawą programową, a tym samym chęcią dowiedzenia się „czegoś więcej”.
      W takich przypadkach dobrym pomysłem będzie skorzystanie z korepetycji, a najlepszą ku temu drogą jest zwrócenie się w stronę serwisu online skupiającego społeczność uczniów i korepetytorów. Wartą uwagi jest platforma BUKI – darmowa, przejrzysta i łatwa w nawigowaniu. Wiele lat na rynku, spory wybór wśród nauczycieli (również tych pomagających zdalnie) oraz mnóstwo opinii napisanych przez uczniów i ich rodziców, to zdecydowane atuty tego miejsca.
      Canva, jako sposób na przygotowanie ładnej prezentacji oraz nauki projektowania graficznego jednocześnie
      Prezentacje szkolne, do pracy, na studia… Do tej pory najczęściej kojarzyły się z programem Power Point, będącego składową pakietu Microsoft Office. To wciąż najbardziej oczywista droga na ich przygotowanie, ale jeśli chcemy spróbować dodać więcej ciekawych elementów graficznych, to można pójść o krok dalej.
      Warto w tym przypadku skorzystać z oprogramowania Canva, dostępnego równo w wersji płatnej, jak i całkowicie darmowej. Warto przy tym wiedzieć, że już opcja bezpłatna pozwala na swobodne tworzenie i wybór spośród wielu szablonów. To świetne, proste w obsłudze narzędzie, dzięki któremu metodą obserwacji można dowiedzieć się wiele na temat typografii i grafiki wektorowej – warto mieć ten serwis w swoich zakładkach!
      Thinkercad jest świetny na początek przygody z projektowaniem 3D
      Firma Autodesk jest doskonale znana w gronie profesjonalistów, jednak ma ona w swoim portfolio również coś, co pomoże początkującym. Jest to dostępna z poziomu przeglądarki platforma Thinkercad, która będzie świetnym miejscem na pierwsze kroki w branży projektowania 3D. Warto wiedzieć, że nauka tej dziedziny to bardzo intratna sprawa – fachowcy są nie tylko stale poszukiwani, ale też doskonale opłacani. Autodesk przygotował też szereg lekcji online dla wszystkich chętnych, a sam program jest polecany zarówno dla dorosłych, jak i dzieci. Kto wie, być może będzie to wspaniały początek nowego hobby lub drogi zawodowej? Warto też wiedzieć, że w połączenie tego serwisu z drukarką 3D to również świetny pomysł…
      Slowly, czyli najlepsze miejsce na „szlifowanie” zdolności pisania w języku obcym
      Jeśli znasz już jakiś język, ale chcesz jeszcze mocniej pogłębić swoje zdolności z nim związane, to musisz… ćwiczyć. Niestety, w polskich warunkach nie zawsze jest sposobność do konwersacji, nie każdy ma też możliwość regularnego wyjeżdżania za granicę. Jako jedną z dróg do stymulowania dalszej nauki języka, można wymienić aplikację na smartfona i dostępną w przeglądarce – jest to Slowly.
      Dzięki niej możesz połączyć się z ludźmi z całego świata i pisać z nimi listy. W odróżnieniu od innych komunikatorów, przesyłki nie są tu dostarczane „instant”, a trzeba na nie poczekać. Tym dłużej, im dalej znajduje się osoba, z którą korespondujemy. Dzięki temu rozwiązaniu można porozmawiać z kimś nie tylko po angielsku, ale też w dowolnym innym języku – trzeba tylko znaleźć kogoś, kto go zna. Nie jest to trudne, a taka metoda nauki niesie ze sobą wiele przyjemności!

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...