Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wysokie ceny leków nie znajdują uzasadnienia w kosztach prac badawczo-rozwojowych

Rekomendowane odpowiedzi

Profesor ekonomii zdrowia Aris Anelis i jego koledzy z London School of Hygiene and Tropical Medicine przeanalizowali wydatki firm farmaceutycznych. Efektem ich pracy jest opublikowany na łamach British Medical Journal artykuł, w którym stwierdzają, że wysokie ceny leków nie mają uzasadnienia w wydatkach ponoszonych przez koncerny farmaceutyczne na prace badawczo-rozwojowe.

Naukowcy stwierdzili, że w latach 1999–2018 piętnaście największych przedsiębiorstw farmaceutycznych wydało więcej pieniędzy na sprzedaż, marketing, administrację i koszty ogólne, niż na badania i rozwój. Jakby tego było mało, większość nowych leków, które powstały w badanym okresie nie oferowało żadnych lub zapewniało niewielkie korzyści kliniczne w porównaniu z lekami już istniejącymi. Dlatego też autorzy badań uważają, że sama zmiana struktury wydatków spowodowałaby pojawienie się większej liczby innowacyjnych leków, dostępnych po rozsądnych cenach. Uczeni uważają, że władze powinny podjąć wysiłki w celu zachęcenia firm farmaceutycznych do prowadzenia prac badawczo-rozwojowych zgodnych z interesem zdrowia publicznego.

W ciągu ostatniej dekady pojawiają się coraz liczniejsze zastrzeżenia co do polityki cenowej. W Stanach Zjednoczonych mediana ceny nowego leku przepisywanego na receptę zwiększyła się z około 1400 USD rocznie w roku 2008 do 150 000 USD rocznie w roku 2021, czytamy w artykule. Nieuzasadnione wzrosty cen dotyczą też leków już obecnych na ryku. Na przykład w USA latach 2007–2018 cena niektórych produktów insulinowych zwiększyła się ponaddwukrotnie, a z rządowego amerykańskiego raportu dowiadujemy się, że pomiędzy lipcem 2021 a lipcem 2022 ceny aż 1216 leków wzrosły powyżej poziomu inflacji. Ich cena średnio zwiększyła się aż o 31,6%.

Przemysł farmaceutyczny od dawna broni się twierdząc, że wysokie ceny spowodowane są wysokimi kosztami prac badawczo-rozwojowych. Gdy jednego z menedżerów firmy Johnson&Johnson zapytano, dlaczego lek na raka prostaty kosztuje 10 000 USD, odpowiedział, że z łatwymi do wyleczenia chorobami już sobie poradzono, a poszukiwania leków na schorzenia coraz trudniejsze w leczeniu są coraz bardziej kosztowne. Ponadto koncerny farmaceutyczne często podkreślają, że ich udziałowcy i inwestorzy mogą szybko wycofać swoje pieniądze, jeśli nie będą mieli wysokiego zwrotu z inwestycji i skierować te środki do mniej ryzykownych dziedzin gospodarki.

Anelis i jego zespół wykazali w swoim artykule, że w latach 1999–2018 łączne wpływy 15 największych firm farmaceutycznych świata wyniosły 7,7 bilionów dolarów. W tym czasie na sprzedaż, marketing, administrację i koszty ogólne przedsiębiorstwa przeznaczyły 2,2 biliona USD, a na prace badawczo-rozwojowe – 1,4 biliona dolarów. Nie do końca jest jednak jasne, co należy rozumieć pod poszczególnymi pozycjami. Na przykład firma może początkowo oferować po obniżonej cenie nowo zatwierdzony lek i zaliczyć koszty takiego działania do prac badawczych, podczas gdy w rzeczywistości jest to marketingowe testowanie rynku.

Co więcej, większość badanych firm przeznaczyło więcej pieniędzy na skupowanie swoich własnych akcji niż na badania i rozwój. Skupowanie własnych akcji ma zaś na celu podniesienie ich ceny i zapewnienie korzyści udziałowcom, w tym menedżerom firmy, których wynagrodzenie często jest uzależnione od kursów akcji. Śledztwo amerykańskiej Izby Reprezentantów wykazało na przykład, że w latach 2016–2020 czternaście ze wspomnianych firm wydało 577 miliardów USD na wykupowanie akcji i wypłacanie dywidendy, a na prace badawczo-rozwojowe przeznaczyły one 521 miliardów USD. W tym czasie całkowite wynagrodzenie menedżerów tych firm rosło w tempie 14% rocznie.

Autorzy pracy zauważają też, uzasadniając wysokie ceny leków kosztami prac badawczo-rozwojowych firmy ignorują fakt, że wiele z tych prac prowadzonych jest za publiczne pieniądze. TO zaś oznacza, że płacimy dwukrotnie za to samo: po raz pierwszy dofinansowując badania nad nowymi lekami, po za drugi zaś – kupując drogie leki.

Z artykułu dowiadujemy się też, że większość opracowywanych w ostatnich latach leków oferuje co najwyżej niewielkie korzyści. Jeszcze w latach 70. i 80. aż 16% nowych leków zatwierdzanych przez amerykańską FDA przynosiło istotne korzyści terapeutyczne w porównaniu z lekami już istniejącymi. Tymczasem z raportów sporządzonych w Niemczech i Francji wynika, że jedynie niewielki odsetek medykamentów wprowadzonych na rynek w ubiegłej dekadzie oferował znaczne korzyści kliniczne.

Wśród pozytywnych zjawisk autorzy badań zauważyli, że większość leków rozwijanych w latach 1997–2016 eksplorowało nowe mechanizmy oddziaływania na organizm. Jednocześnie jednak widać zmianę strategii firm farmaceutycznych, które rzadziej pracują nad lekami na rozpowszechnione choroby, które można sprzedawać na całym świecie w wielkich ilościach, a coraz częściej skupiają się na chorobach rzadkich lub lekach o wąskim zastosowaniu, które można drogo sprzedać.

Biorąc pod uwagę wyniki analizy, jej autorzy stwierdzają, że – przynajmniej teoretycznie – firmy farmaceutyczne mogłyby zaoferować znacznie lepsze leki i dokonać większych innowacji, gdyby tylko zmieniły strukturę wydatków. Nie musiałyby tych wydatków zwiększać, a przekierować pieniądze z finansowania marketingu, sprzedaży czy administracji na badania i rozwój. Jednak, ich zdaniem, taka zmiana podejścia jest mało prawdopodobna bez interwencji władz, które powinny pomyśleć o tym, jak zachęcić koncerny farmaceutyczne do innowacyjności i zaspokajania potrzeb zdrowia publicznego.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak w krótkim czasie doprowadzić do zagłady ludzkości? 

W trosce o długie, beztroskie i zdrowe życie obywateli i podatników, doprowadzić do przeludnienia...

A wtedy wychodujemy sobie takiego wirusa, że klękajcie narody.

Może obecnie nie jest aż tak źle?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 24.02.2023 o 13:24, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Autorzy pracy zauważają też, uzasadniając wysokie ceny leków kosztami prac badawczo-rozwojowych firmy ignorują fakt, że wiele z tych prac prowadzonych jest za publiczne pieniądze. TO zaś oznacza, że płacimy dwukrotnie za to samo: po raz pierwszy dofinansowując badania nad nowymi lekami, po za drugi zaś – kupując drogie leki.


To prawdziwa esencja problemu. Badania podstawowe prowadzące do przełomów są zazwyczaj finansowane ze środków publicznych. A nie ma przedsiębiorstw publicznych non-profit zajmujących się tworzeniem finalnych leków. Sieć takich "firm" jest uzasadniona ekonomicznie - to narodowi ubezpieczyciele powinni zainteresowani tworzeniem alternatyw dla dotychczasowych dostawców.

Na początek wystarczy zlikwidować długo budowane obostrzenia w zakresie oferowania usług medycznych (prawne, kaitałowe), ograniczyć czas życia patentów na leki który został podniesiony bez powodu w ostatnim czasie z 12 do 20 lat. Maksimum to 10 lat. System badań klinicznych nie zapewnia bezpieczeństwa i jest przestarzały, należy przejść na model w którym łatwo wprowadzić lek na rynek, ale też łatwo monitorować skutki uboczne i go wycofać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ostatnie działania gigantów IT, takich jak Google, oraz koncernów farmaceutycznych sugerują, że pierwszym naprawdę przydatnym zastosowaniem komputerów kwantowych mogą stać się obliczenia związane z pracami nad nowymi lekami. Komputery kwantowe będą – przynajmniej teoretycznie – dysponowały mocą nieosiągalną dla komputerów klasycznych. Wynika to wprost z zasady ich działania.
      Najmniejszą jednostką informacji jest bit. Reprezentowany jest on przez „0” lub „1”. Jeśli wyobrazimy sobie zestaw trzech bitów, z których w każdym możemy zapisać wartość „0” lub „1” to możemy w ten sposób stworzyć 8 różnych kombinacji zer i jedynek (23). Jednak w komputerze klasycznym w danym momencie możemy zapisać tylko jedną z tych kombinacji i tylko na jednej wykonamy obliczenia.
      Jednak w komputerze kwantowym mamy nie bity, a bity kwantowe, kubity. A z praw mechaniki kwantowej wiemy, że kubit nie ma jednej ustalonej wartości. Może więc przyjmować jednocześnie obie wartości: „0” i „1”. To tzw. superpozycja. A to oznacza, że w trzech kubitach możemy w danym momencie zapisać wszystkie możliwe kombinacje zer i jedynek i wykonać na nich obliczenia. Z tego zaś wynika, że trzybitowy komputer kwantowy jest – przynajmniej w teorii – ośmiokrotnie szybszy niż trzybitowy komputer klasyczny. Jako, że obecnie w komputerach wykorzystujemy procesory 64-bitowe, łatwo obliczyć, że 64-bitowy komputer kwantowy byłby... 18 trylionów (264) razy szybszy od komputera klasycznego.
      Pozostaje tylko pytanie, po co komu tak olbrzymie moce obliczeniowe? Okazuje się, że bardzo przydałyby się one firmom farmaceutycznym. I firmy te najwyraźniej dobrze o tym wiedzą. Świadczą o tym ich ostatnie działania.
      W styczniu największa prywatna firma farmaceutyczna Boehringer Ingelheim ogłosiła, że rozpoczęła współpracę z Google'em nad wykorzystaniem komputerów kwantowych w pracach badawczo-rozwojowych. W tym samym miesiącu firma Roche, największy koncern farmaceutyczny na świecie, poinformował, że od pewnego czasu współpracuje już z Cambridge Quantum Computing nad opracowaniem kwantowych algorytmów służących wstępnym badaniom nad lekami.
      Obecnie do tego typu badań wykorzystuje się konwencjonalne wysoko wydajne systemy komputerowe (HPC), takie jak superkomputery. Górną granicą możliwości współczesnych HPC  są precyzyjne obliczenia dotyczące molekuł o złożoności podobne do złożoności molekuły kofeiny, mówi Chad Edwards, dyrektor w Cambridge Quantum Computing. Molekuła kofeiny składa się z 24 atomów. W farmacji mamy do czynienia ze znacznie większymi molekułami, proteinami składającymi się z tysięcy atomów. Jeśli chcemy zrozumieć, jak funkcjonują systemy działające według zasad mechaniki kwantowej, a tak właśnie działa chemia, to potrzebujemy maszyn, które w pracy wykorzystują mechanikę kwantową, dodaje Edwards.
      Cambridge Quantum Computing nie zajmuje się tworzeniem komputerów kwantowych. Pracuje nad kwantowymi algorytmami. Jesteśmy łącznikiem pomiędzy takimi korporacjami jak Roche, które chcą wykorzystywać komputery kwantowe, ale nie wiedzą, jak dopasować je do swoich potrzeb, oraz firmami jak IBM, Honeywell, Microsoft czy Google, które nie do końca wiedzą, jak zaimplementować komputery kwantowe do potrzeb różnych firm. Współpracujemy z 5 z 10 największych firm farmaceutycznych, wyjaśnia Edwards.
      Bardzo ważnym obszarem prac Cambridge Quantum Computing jest chemia kwantowa. Specjaliści pomagają rozwiązać takie problemy jak znalezieniem molekuł, które najmocniej będą wiązały się z danymi białkami, określenie struktury krystalicznej różnych molekuł, obliczanie stanów, jakie mogą przyjmować różne molekuły w zależności od energii, jaką mają do dyspozycji, sposobu ewolucji molekuł, ich reakcji na światło czy też metod metabolizowania różnych związków przez organizmy żywe.
      Na razie dysponujemy jednak bardzo prymitywnymi komputerami kwantowymi. Są one w stanie przeprowadzać obliczenia dla molekuł składających się z 5–10 atomów, tymczasem minimum, czego potrzebują firmy farmaceutyczne to praca z molekułami, w skład których wchodzi 30–40 atomów. Dlatego też obecnie przeprowadzane są obliczenia dla fragmentów molekuł, a następnie stosuje się specjalne metody obliczeniowe, by stwierdzić, jak te fragmenty będą zachowywały się razem.
      Edwards mówi, że w przyszłości komputery kwantowe będą szybsze od konwencjonalnych, jednak tym, co jest najważniejsze, jest dokładność. Maszyny kwantowe będą dokonywały znacznie bardziej dokładnych obliczeń.
      O tym, jak wielkie nadzieje pokładane są w komputerach kwantowych może świadczyć fakt, że główne koncerny farmaceutyczne powołały do życia konsorcjum o nazwie QuPharm, którego zadaniem jest przyspieszenie rozwoju informatyki kwantowej na potrzeby produkcji leków. QuPharm współpracuje z Quantum Economic Development Consortium (QED-C), powołanym po to, by pomóc w rozwoju komercyjnych aplikacji z dziedziny informatyki kwantowej na potrzeby nauk ścisłych i inżynierii. Współpracuje też z Pistoia Alliance, którego celem jest przyspieszenie innowacyjności w naukach biologicznych.
      Widzimy zainteresowanie długoterminowymi badaniami nad informatyką kwantową. Firmy te przeznaczają znaczące środki rozwój obliczeń kwantowych, zwykle zapewniają finansowanie w dwu-, trzyletniej perspektywie. To znacznie bardziej zaawansowane działania niż dotychczasowe planowanie i studia koncepcyjne. Wtedy sprawdzali, czy informatyka kwantowa może się do czegoś przydać, teraz rozpoczęli długofalowe inwestycje. To jest właśnie to, czego ta technologia potrzebuje, dodaje Edwards.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...