Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Sprawdzili, czy średniowieczna inkantacja zmniejsza ryzyko krwawienia podczas operacji

Rekomendowane odpowiedzi

W Szwajcarii, kraju, który może pochwalić się nauką i medycyną na najwyższym światowym poziomie, przed niektórymi operacjami odmawiana jest średniowieczna inkantacja o nazwie Sekret. Ma ona powstrzymać nadmierne krwawienie. Niedawno praktyce tej przyjrzeli się naukowcy z Uniwersytetu we Fryburgu, którzy postanowili sprawdzić, czy Sekret zmniejsza krwawienie podczas przezskórnej interwencji wieńcowej. Wyniki ich badań ukazały się na łamach BMJ Open Heart.

Sekret pochodzi z medycyny ludowej, szczególnie popularny jest we francuskojęzycznej części Alp, przede wszystkim w Romandii, stanowiącej 23% powierzchni Szwajcarii. Osoby go praktykujące są nazywane Faiseurs de secret lub Guérisseurs. Praktyka obejmuje leczenie pewnych schorzeń przede wszystkim za pomocą krótkiej inkantacji czy też modlitwy połączonej z wykonywaniem pewnych gestów. Obecnie w Szwajcarii jest ponad 100 Faiseurs de secret. Są oni wzywani przez ludzi, którzy za pomocą Sekretu, chcą poradzić sobie z trapiącymi ich problemami zdrowotnymi. Sekret znany jest tylko Recytatorom. Jeśli pozna go osoba postronna, straci swoją moc. Recytator krótko przed śmiercią powinien przekazać Sekret innej osobie, najczęściej jest to jeden z krewnych.

Wiele osób wierzy w skuteczność Sekretu, dlatego też do szwajcarskich szpitali dopuszcza się Recytatorów, których starania mają zmniejszyć krwawienie w czasie i po operacji. Autorzy najnowszych badań przyjrzeli się skuteczności Sekretu na przykładzie oddziału kardiologii szpitala uniwersyteckiego we Fryburgu. Kardiologia to ten oddział, w którym występuje jedno z największych ryzyk pojawienia się krwawienia jako komplikacji w wyniku zabiegu operacyjnego.

Uczeni wstępnie zakwalifikowali do badań 238 osób, z których 34 odmówiły udziału w teście, a 4 kolejne wykluczono, gdyż już wcześniej skontaktowały się z Recytatorem. Pozostało więc 200 pełnoletnich pacjentów, których przed zabiegiem losowo przypisano do grupy, w przypadku której interweniował Recytator lub do grupy poddanej wyłącznie standardowemu leczeniu.

Recytatorów wybrano losowo z oficjalnej listy. Jako, że Sekret nie jest znany osobom postronnym, mogli oni posługiwać się różnymi formułami. Lekarze biorący udział w zabiegu nie wiedzieli, do jakiej grupy został przypisany ich pacjent.

Badania wykazały, że zastosowanie inkantacji nie miało żadnego wpływu – ani pozytywnego, ani negatywnego – na krwawienie w czasie operacji czy po niej. Naukowcy spodziewali się takiego wyniku badań, ale zwracają uwagę na pewien ważny aspekt całości, któremu się nie przyglądali. Otóż większość badanych wierzyła, że Sekret im pomoże, a w takim przypadku jego zastosowanie może mieć pozytywny wpływ na stan chorego, poziom jego stresu i dobrostan. Nie można więc wykluczyć, że Sekret ma pozytywny wpływ podobny do placebo i czy techniki biofeedbacku.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za mało - żeby być pewnym rezultatu.
Proszę szanować chirurgów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwunastego lipca na lodowcu Theodul, położonym na południe od Zermatt w kantonie Valais, znaleziono ludzkie szczątki i różne elementy wyposażenia alpinistycznego, m.in. but z czerwonymi sznurówkami. Badania DNA wykazały, że to wspinacz zaginiony od września 1986 r.
      Jak podano w komunikacie prasowym policji kantonu Valais, 38-letni wówczas alpinista z Niemiec nie wrócił z wyprawy w góry. Poszukiwania zakończyły się fiaskiem.
      Na jego szczątki natrafili wspinacze. Zostały one przetransportowane na oddział medycyny sądowej Spital Wallis. Zmarłego udało się zidentyfikować dzięki porównaniom DNA.
      Cofanie się lodowców ujawnia szczątki coraz większej liczby alpinistów, którzy zaginęli wiele lat temu.
      Warto przypomnieć przypadek Brytyjczyka Jonathana Conville'a, którego szczątki wypatrzył w 2013 r. pilot helikoptera transportującego materiały do naprawy schroniska górskiego na Matterhornie. Conville był uznawany za zaginionego od 1979 r., kiedy, z powodu pogarszającej się pogody, postanowił skorzystać z awaryjnego schroniska Solvay Hut i w drodze do niego odpadł od ściany. Mniej więcej rok później u podnóża lodowca na Matterhornie odkryto ciała 2 Japończyków, którzy zaginęli w burzy śnieżnej w 1970 r.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W szwajcarskiej Bazylei wokół Wettsteinplatz trwają prace związane z modernizacją sieci ciepłowniczej. Dotychczas znaleziono kilkanaście wczesnośredniowiecznych grobów. Wszystkie były poważnie uszkodzone w wyniku wcześniejszych prac budowlanych i udawało się odzyskać tylko pojedyncze kości. Jednak najnowsze znalezisko zdecydowanie wyróżnia się wśród dotychczasowych.
      To pochodzący z VI wieku grób 12-letniej dziewczynki, w którym znaleziono żelazne zapięcie do torebki, żelazne zapięcie paska inkrustowane paskami złota oraz olbrzymią liczbę koralików. I to właśnie te koraliki są najbardziej intrygujące.
      Gdy archeolodzy zorientowali się że mają do czynienia z tak interesującym pochówkiem, wycięli całość z gruntu i przewieźli do laboratorium cały duży blok ziemi. Tam bowiem mogli wszystko dokładnie zbadać.
      Okazało się, że szklanych i bursztynowych koralików jest ponad 350. Zaskakująca jest nie tylko ich liczba, ale też różnorodność kształtów, rodzajów i kolorów. Mamy tam segmentowe koraliki zdobione złotą i srebrną folią, co świadczy o wysokim mistrzostwie wykonania. Można przypuszczać, że koraliki nie zostały złożone do grobu osobno, ale w przeszłości stanowiły naszyjnik lub naszyjniki. Część z nich mogła być też przyszyta do ubrania zmarłej.
      Wiek VI, z którego pochodzi pochówek, to okres ważnych wydarzeń i szybkiego rozwoju Bazylei. Na początku V wieku miasto zostało zdobyte przez germańskich Alemanów, a w VI wieku podbili je Frankowie. Oba ludy mieszkały obok siebie, a Bazylea rozwijała się na tyle szybko, że w VII wieku liczbą ludności i wpływami przewyższyła byłą rzymską stolicę prowincji, Augustę Raurikę.
      Odkrycie tak dobrze wyposażonego grobu jest niezwykle ważne dla historii Bazylei. Nie mamy bowiem żadnych źródeł pisanych dotyczących tego okresu dziejów miasta, a i materiał archeologiczny jest skąpy. Co więcej, archeolodzy mają podstawy przypuszczać, że w pobliżu znajdują się jeszcze inne pochówki. Jeśli okażą się one równie dobrze zachowane, to możemy poznać wiele interesujących faktów z wczesnych dziejów Bazylei.
      Oprócz grobów dotychczas znaleziono liczne pozostałości średniowiecznych i współczesnych budynków. Znaleziono na przykład fundamenty XIII-wiecznej bramy Riehen, która stanowiła część miejskich fortyfikacji. Brama i okoliczne mury zostały wyburzone w 1864 roku, by umożliwić rozwój miasta. Archeolodzy trafili też na pozostałości średniowiecznej infrastruktury zapewniającej wodę mieszkańcom Kleinbasel, w tym resztki studni i kanału.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas nadzoru archeologicznego nad budową nowej przystani dla Bazylejskiego Klubu Wioślarskiego w Kaiseraugst, odkryto ruiny rzymskiego amfiteatru. To drugi znany amfiteatr w kantonie Argowia i trzeci w  Augusta Raurica, najstarszej znanej rzymskiej kolonii u brzegów Renu.. Colonia Augusta Rauracorum została założona w 44 roku p.n.e. przez Luciusa Munatiusa Plancusa w pobliżu siedzib galijskiego plemienia Rauraków, pokrewnych Helwetom.
      Budowę przystani prowadzono na terenie byłego rzymskiego kamieniołomu, więc nie spodziewano się tam znaleźć żadnych struktur. Początkowo budowniczy trafili na owalną ścianę, a archeolodzy nie wiedzieli, czym ta ściana była. Dopiero podczas wykopalisk okazało się, że odkryto amfiteatr. Owalna budowla miała wymiary 50 x 40metrów i znajdowała się w dolinie kamieniołomu porzuconego jeszcze w czasach rzymskich. Kamieniołom znajdował się w pobliżu umocnionego fortu Castrum Rauracense. Na południu amfiteatru znajdowała się duża brama, której towarzyszyły dwa mniejsze wejścia. Dodatkowe wejście znajdowało się od zachodu. Znaleziono też progi z piaskowca. Wewnętrzna ściana areny pokryta była tynkiem.
      Wszystkie te wskazówki: owalny kształt budowli, rozkład wejść, miejsce na trybunę, wskazuje, że był to amfiteatr. Na podstawie użytych materiałów oraz faktu, że stał w opuszczonym kamieniołomie, budynek datowany jest na późną starożytność, prawdopodobnie zaś powstał w IV wieku. To czyni go najmłodszym znanym amfiteatrem w Imperium Romanum. Jego wybudowanie pokazuje, że Castrum Rauracense było znaczącą miejscowością w IV wieku. Było to ważne centrum wojskowe zabezpieczające granice imperium oraz centrum administracyjne.
      Amfiteatr w Kaiseraugst to druga, po amfiteatrze w Windisch (Vindonissa), tego typu budowla na terenie Argowii. W całej Szwajcarii znamy obecnie osiem rzymskich amfiteatrów. Znajdują się one w miejscowościach Avenches (Aventicum), Martigny (Forum Claudii Vellensium), Nyon (Colonia Iulia Equestris) oraz na półwyspie Enge w Bernie (Brenodurum).
      Postanowiono, że amfiteatr z Kaiseraugst nie zostanie odsłonięty. Inwestor zabezpieczy go tamą, a nad amfiteatrem powstanie nowy budynek. W ten sposób ruiny zostaną zabezpieczone w optymalny sposób, a przyszłe pokolenia będą mogły – jeśli zechcą – przeprowadzić pełne badania archeologiczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szwajcarski archeolog-amator dowiódł, że nie zawsze warto słuchać profesjonalistów. W regionie Bündner Surses ostatnie rzymskie artefakty znaleziono przed około 20 laty i eksperci twierdzili, że nic więcej się nie znajdzie. Lucas Schmidt uznał, że nie mają racji i postanowił spróbować szczęścia. A owocem jego uporu jest odnalezienie setek artefaktów z miejsca bitwy, jaka rozegrała się pomiędzy Rzymianami a Retami około 15 roku p.n.e.
      Przed dwoma laty pan Schmidt, archeolog-amator i ochotnik w Służbie Archeologicznej kantonu Graubünden znalazł nad Julierstrasse w wąwozie Crap Ses dobrze zachowany rzymski sztylet. O znalezisku poinformował lokalne władze. Wtedy też Uniwersytet w Bazylei, rząd federalny i władze kantonu rozpoczęły 5-letni projekt badawczy.
      Obszar prac obejmuje 35 000 m2, z których dotychczas za pomocą wykrywaczy metali przeczesano 7000 m2. Znaleźliśmy setki artefaktów z czasów rzymskich, mówi archeolog Thomas Reitmaier. Wśród nich są setki gwoździ z butów oraz ołowiane pociski do proc i fragmenty tarcz lokalnego typu. Dzięki lokalizacji poszczególnych obiektów naukowcy potrafią już powiedzieć co nieco o bitwie, jaka miała tutaj miejsce pomiędzy wojskami rzymskimi a Retami. Wygląda to tak, jakby lokalne wojska zajęły tutaj pozycje i były ostrzeliwane przez Rzymian z proc i katapult, mówi profesor Peter Schwarz z Uniwersytetu w Bazylei. Nie skończyło się tylko na ostrzale. Doszło też do bezpośredniego ataku Rzymian na Retów.
      Nie wiadomo, ile osób mogło wziąć udział w bitwie. Dotychczas nie znaleziono żadnych grobów. Przyjmuje się, że do starcia doszło około 15 roku p.n.e. pomiędzy dzisiejszymi miejscowościami Tiefencastel i Cunter.
      W roku 15 p.n.e. synowie cesarza Augusta, Tyberiusz i Druzus, prowadzili legiony podbijające te tereny. Z relacji Strabona wiemy, że podbici Retowie szybko zaadaptowali się do rzymskiego stylu życia i stali się wiernymi poddanymi Imperium. Z czasem dostarczyli też około 5000 żołnierzy rzymskim oddziałom pomocniczym, co jest dużą liczbą jak na słabo zaludnione alpejskie doliny. To może wskazywać, że kariera w armii była dla nich pociągająca.
      Tiefencastel jest pierwszy raz wzmiankowana w 831 roku pod nazwą in Castello Impitinis. Od XIV wieku znana jest jako Tüffenkasten. Natomiast pierwsza wzmianka o Cunter, zwanej wówczas Contra, pochodzi z 1370 roku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W południowo-wschodniej Szwajcarii odkryto pozostałości rzymskiego budynku, którego rozmiary i metody budowy nie mają odpowiednika w regionie. Budynek, znaleziony w miejscowości Glis w kantonie Valais, miał 9 metrów szerokości i otynkowane ściany. Najnowsze odkrycia wskazują, że wpływy Imperium Rzymskiego w tym rejonie były znacznie silniejsze niż dotychczas uważano.
      Na podstawie resztek ceramiki pochodzącej z północnej Galii wiek czas powstania budowli oceniono na pomiędzy III a V wiek po Chrystusie. To drugi rzymski budynek o podobnych ścianach znaleziony w regionie. Pierwszym był niewielki budynek świątynny w pobliskiej wsi Gamsen.
      Najnowszego odkrycia dokonano podczas budowy podziemnego garażu. Na powierzchni 800 metrów kwadratowych odkryto liczne budynki z okresu rzymskiego. Ten budynek ma wyjątkowe rozmiary jak na okres, w którym powstał. Rozciąga się on poza teren zaplanowanych prac archeologicznych, oświadczyły władze kantonu.
      Obecnie archeolodzy prowadzą prace przy innym budynku o powierzchni ponad 40 metrów kwadratowych. Jego ściany zbudowano z kamieni bez używania zaprawy murarskiej. Odsłaniają też budynki z gliny i drewna oraz piec używany do wypalania wapienia. specjaliści przypuszczają, że budynki stanowiły część niewielkiej osady rolno-rzemieślniczej.
      Odkrycie to może być częścią zaginionej historii osadnictwa w kantonie Valais, czytamy w oficjalnym oświadczeniu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...