Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Zmiany epigenetyczne w mózgach ofiar przemocy

Rekomendowane odpowiedzi

Grupa badaczy z McGill University odkryła istotne różnice pomiędzy mózgami dręczonych w dzieciństwie ofiar samobójstw oraz mózgami uznawanymi za normalne. Różnica ta dotyczy tzw. modyfikacji epigenetycznych, czyli zmian w strukturze i aktywności genów niezależnych od sekwencji DNA.

Zmiany epigenetyczne zachodzą w komórce pod wpływem czynników zewnętrznych i nie są - w przeciwieństwie do samej informacji genetycznej - w stu procentach dziedziczone po rodzicach. Oznacza to na przykład, że jednojajowe bliźnięta dorastające w różnych warunkach mogą wykazywać znaczne różnice w tzw. wzorze metylacji, czyli liczbie i rodzaju genów "wyznakowanych" przez odwracalne przyczepienie chemicznych grup metylowych (-CH3) do określonych miejsc w genomie. Metylacja pozwala na minimalizację aktywności genu, dzięki czemu proces ten odgrywa istotną rolę w regulacji procesów fizjologicznych wewnątrz komórki w zależności od bieżących potrzeb i uwarunkowań zewnętrznych.

Głównym celem badań było określenie aktywności genów kodujących tzw. rybosomalne RNA (rRNA), które wraz z odpowiednimi białkami tworzy tzw. rybosomy - struktury pozwalające komórce na syntezę białek wg instrukcji zakodowanej pierwotnie w informacji genetycznej. Ze względu na fakt, iż większość procesów w komórce zachodzi przy udziale białek, epigenetyczna regulacja aktywności genów dla rRNA jest kluczowa dla większości procesów zachodzących w organizmie. Zespół pod wodzą dr. Moshe Szyfa udowodnił, że geny kodujące rRNA także podlegają tego typu regulacji, przez co czynniki środowiskowe mogą wywierać znaczący wpływ m.in. na procesy uczenia, podejmowania decyzji i zapamiętywania.

Poprzednie, wykonane na szczurach, badania naukowców z McGill University dowiodły, że zachowanie matki w czasie wczesnego dzieciństwa wpływa na aktywność genów - i przez to także na zachowanie - rozwijającego się potomstwa. Jednocześnie wykazano, że podawanie młodym leków zmieniających wzór metylacji DNA pozwala zmienić aktywność genów oraz sposób reagowania zwierząt na stres.

Opisując wyniki badań nad mózgami dręczonych w dzieciństwie osób, dr Szyf zaznacza: Możliwe, że zmiany we wzorze metylacji były spowodowane przez przemoc w dzieciństwie, lecz w przypadku ludzi ciężko jest ustalić związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wczesnym dzieciństwem, a zjawiskami epigenetycznymi. Dodaje: Wciąż nie jest znana odpowiedź na pytanie, czy możliwe jest wykrycie podobnych zmian w DNA uzyskanym z krwi, co pozwoliłoby na opracowanie testów diagnostycznych. [Należy też zbadać], czy możliwe jest opracowanie terapii, które usuwałyby te różnice w modyfikacjach epigenetycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Jeśli złe doświadczenia powodują zmiany to prawdopodobnie także i inne. To by wyjaśniało dlaczego dzieciom łatwiej opanować wiedzę, którą ich rodzice opanowywali po raz pierwszy. Szkoda, że te zmiany epigenetyczne nie są w stu procentach dziedziczone po rodzicach. Może mniej ludzi spluwałoby dzisjaj za siebie na widok zakonnicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To by wyjaśniało dlaczego dzieciom łatwiej opanować wiedzę, którą ich rodzice opanowywali po raz pierwszy.

A ja myślę, że to nie ma wiele wspólnego z epigenetyką. Myślę, że jeśli rodzic czegoś nie rozumie i czytając razem z dzieckiem dopiero się uczy, stosuje inne środki przekazu informacji. Sam "pokazuje" mimowolnie, w jaki sposób doszedł do wiedzy, co pomaga także dziecku go naśladować.

 

Szkoda, że te zmiany epigenetyczne nie są w stu procentach dziedziczone po rodzicach.

"Stan wyjściowy" zmian epigenetycznych jest (przynajmniej tak się uważa) dziedziczony. Dopiero późniejsze doświadczenia i ogólnie czynniki środowiskowe wprowadzają już od początku życia płodowego - nic dziwnego, że już w momencie narodzin wzór metylacji DNA jest inny.

 

Poza tym, czy to by było takie dobre? Zmiany epigenetyczne są po to, by "dostroić" DNA do bieżących potrzeb organizmu. Nigdy dwa organizmy nie mają dokładnie takich samych potrzeb, więc takie idealne kopiowanie mogłoby być niebezpieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest rozpatrywana jeszcze jedna możliwość - różnica w ekspresji genów wynikająca z nawinięcia DNA na histony.

Tak czy owak zanosi się na resuscytację wiktymologii.

Niestety w artykule nie jest powiedziane, z jakim rodzajem przemocy mamy tu do czynienia. Niekiedy skutkuje ona po prostu bezpośrednim uszkodzeniem mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różnica w ekspresji wynikająca z udziału histonów także jest zmianą epigenetyczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir
A ja myślę, że to nie ma wiele wspólnego z epigenetyką

 

Może i nie ma. Ale wyjaśniało by na przykład dlaczego dziecko w starożytnym Rzymie nie można byłoby nauczyć tyle ile takie samo dziecko dzisjaj. Nie mam i nie zdobędę dowodów eksperymentalnych. Ale obserwacje z bliższych dziejów są już dla mnie zastanawjające.

 

A czy to jest dobre czy źle. Ja nie podejmuję się oceniać w tych kategoriach metylacji DNA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Nie wiem na ile jest to związane z genetyką, ale środowisko w którym żyjemy determinuje nasz rozwój bądź regres, a nabyte "raczej wpojone" wzorce, zachowania, przeżycia modelują mózg człowieka. Zaskakującym jest że kilka lat z dzieciństwa, złe przeżycia będą się "ciągnąć" do końca życia za człowiekiem. Jego późniejsze działanie też oczywiście jest zależne od dzieciństwa. Straszne dla ludzi którzy wychowywali się w patologicznym domu, albo doznawali agresji, lub innych podobnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale wyjaśniało by na przykład dlaczego dziecko w starożytnym Rzymie nie można byłoby nauczyć tyle ile takie samo dziecko dzisjaj.

Gdybyś wziął to dziecko i przeniósł do naszych czasów, to raczej nie różniłoby się od rówieśników pod względem intelektualnym ;]

 

Mózg młodego człowieka to jak jakaś niezorganizowana, bezkształtna masa, która przez następne lata jest modelowana przez środowisko, nadaje ono jej właściwy kształt, a potem nawet po zmianie środowiska, zmianie bodźców można tylko szlifować, bo przemodelowywać już się nie da ;] Pierwsze lata życia są kluczowe, kiedy człowiek bardzo łatwo się uczy, zyskuje kluczowe umiejętności, które potrzebne mu będą do przetrwania ;] Później nabywanie nowych umiejętności, uczenie się, staje się trudniejsze... Kiedy okablowanie mózgu jest już w pełni wykształcone, nie da się go przemodelować ;] Dlatego to najmłodsze dzieci najlepiej wpajają sobie różne rzeczy, nawyki, umiejętności - ma to oczywiście biologiczne i ewolucyjne znaczenie, organizm otrzymując za młodu bodźce ze środowiska uczy się tego, co będzie mu w tym środowisku potrzebne do przetrwania. Późniejszy okres to już bardziej zbieranie doświadczenia aniżeli dostosowywanie się czy nauka potrzebnych nawyków, to wykorzysywanie tego, co się już umie, do przetrwania ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Gdybyś wziął to dziecko i przeniósł do naszych czasów, to raczej nie różniłoby się od rówieśników pod względem intelektualnym

 

Tak własnie myslałem, ale po przeczytaniu tego artykułu myślę o zmianie zdania.

 

Zmiany epigenetyczne zachodzą w komórce pod wpływem czynników zewnętrznych i nie są - w przeciwieństwie do samej informacji genetycznej - w stu procentach dziedziczone po rodzicach

 

Jeżeli zmiany epigenetycznych są w jakimś procencie dziedziczone to takie dziecko powinno się różnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A ja myślę, że to nie ma wiele wspólnego z epigenetyką
Może i nie ma. Ale wyjaśniało by na przykład dlaczego dziecko w starożytnym Rzymie nie można byłoby nauczyć tyle ile takie samo dziecko dzisjaj. Nie mam i nie zdobędę dowodów eksperymentalnych. Ale obserwacje z bliższych dziejów są już dla mnie zastanawjające.

To również nie jest hipoteza poparta dowodami, ale ją tutaj wysunę: dziecko żyjące w starożytnym Rzymie po pierwsze było o kilkadziesiąt pokoleń wstecz w stosunku do nas, a selekcja naturalna (głównie w kierunku osobników inteligentnych) trwa wciąż w obrębie naszego gatunku. To po pierwsze. Po drugie, warunki środowiskowe takie, jak np. dostęp do opieki zdrowotnej, prewencja zakażeń (w tym: pasożytniczych, w starożytności w niektórych cywilizacjach ich odsetek wynosił 100%), nacisk położony na naukę, wyżywienie - wszystkie wpływają na jakość uczenia w przyszłości

 

Kiedy okablowanie mózgu jest już w pełni wykształcone, nie da się go przemodelować ;]

O ile pamiętam, nawet w Kopalni był artykuł, wedle którego jest to nieprawda ;)

 

Jeżeli zmiany epigenetycznych są w jakimś procencie dziedziczone to takie dziecko powinno się różnić.

Różnić od kogo lub czego? Bo ciężko jest mi ustosunkować się do tej wypowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
a selekcja naturalna (głównie w kierunku osobników inteligentnych) trwa wciąż w obrębie naszego gatunku.

Tyle że ja tej selekcji naturalnej nie widzę, w przypadku naszego gatunku to ona zanika. Dziś byle kto może mieć dziecko, a przecież nikomu nie można zakazać ;] Przypomina mi się teraz taki śmieszny filmik, w którym występuje para ludzi o IQ ok. 150, wykształcona i kulturalna, a druga - prymitywna, o IQ ok 70. Ta pierwsza miała problemy z płodnością i w rezultacie nie miała żadnego potomka, który by przedłużył ich ród, ta druga miała kilka dzieci, ich dzieci znowu kilka dzieci itd ;D Warto się zastanowić czy w tym filmiku nie ma choć trochę prawdy ;)

 

Po drugie, warunki środowiskowe takie, jak np. dostęp do opieki zdrowotnej, prewencja zakażeń (w tym: pasożytniczych, w starożytności w niektórych cywilizacjach ich odsetek wynosił 100%), nacisk położony na naukę, wyżywienie - wszystkie wpływają na jakość uczenia w przyszłości

Poprawiające się warunki życia powodują zanik selekcji naturalnej :] A jakość uczenia? Na dzień dzisiejszy, marna ;] Człowiek sam nauczy się więcej niż w tych szkołach...

 

O ile pamiętam, nawet w Kopalni był artykuł, wedle którego jest to nieprawda

Po zakończeniu mielinizacji nie da się już zmienić okablowania ;) Jeśli uczysz się czegoś od małego dziecka, to potem ilość istoty białej, odpowiedzialnej za tą właśnie umiejętność (a raczej - łączącej partie mózgu istotne dla rozwoju tej właśnie umiejętności) będzie większa, niż u osoby, która rozpoczęła naukę powiedzmy 10 lat później ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tyle że ja tej selekcji naturalnej nie widzę, w przypadku naszego gatunku to ona zanika.

Chodzi mi o coś innego. Owszem, cechy "biologiczne" pomagające potencjalnie przeżyć w dzikim środowisku rzeczywiście tracą na ważności. A mimo to selekcja moim zdaniem istnieje, tylko zmieniła nieco charakter - w krajach, gdzie edukacja jest istotna (czyli pomijamy np. Chiny czy Kenię, gdzie ludzie mnożą się niemal jak króliki), selekcja będzie właśnie w kierunku ludzi inteligentnych. To oni będą mieli szansę na dziecko, będą w stanie je utrzymać i zapewnić mu taki status społeczny, żeby i ono miało szansę na potomstwo. Przynajmniej ja tak to widzę.

 

Dziś byle kto może mieć dziecko, a przecież nikomu nie można zakazać ;] Przypomina mi się teraz taki śmieszny filmik, w którym występuje para ludzi o IQ ok. 150, wykształcona i kulturalna, a druga - prymitywna, o IQ ok 70. Ta pierwsza miała problemy z płodnością i w rezultacie nie miała żadnego potomka, który by przedłużył ich ród, ta druga miała kilka dzieci, ich dzieci znowu kilka dzieci itd ;D Warto się zastanowić czy w tym filmiku nie ma choć trochę prawdy ;)

Sporo jest w tym racji. Ale znów: ja teraz mówię o selekcji w tym sensie, że w społeczeństwie wyżej stoją ludzie lepiej wyedukowani i bardziej inteligentni.

 

A jakość uczenia? Na dzień dzisiejszy, marna ;] Człowiek sam nauczy się więcej niż w tych szkołach...

Ale to nie zmienia faktu, że w społeczeństwie ludzkim dominującą rolę mają ci najlepiej wykształceni osobnicy.

 

Po zakończeniu mielinizacji nie da się już zmienić okablowania ;) Jeśli uczysz się czegoś od małego dziecka, to potem ilość istoty białej, odpowiedzialnej za tą właśnie umiejętność (a raczej - łączącej partie mózgu istotne dla rozwoju tej właśnie umiejętności) będzie większa, niż u osoby, która rozpoczęła naukę powiedzmy 10 lat później ;]

Okej, nie mogę teraz znaleźć tego artykułu, więc zakładam, że rzeczywiście masz rację. Ale okablowanie to i tak nie wszystko - ono determinuje tylko pewien maksymalny poziom, którego i tak nie przeskoczysz ani nawet nie osiągniesz (coś, jak z asymptotą na wykresie :D ). A w przypadku doboru naturalnego nie decyduje to, jakie masz możliwości, tylko to, jakie masz realne umiejętności i jak je wykorzystujesz. Samo bycie synem dwojga geniuszów nie czyni Ciebie przecież geniuszem "z urzędu".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Różnić od kogo lub czego? Bo ciężko jest mi ustosunkować się do tej wypowiedzi.

 

Spróbuj, zacytuję Ci całą moją wypowiedź:

 

Gdybyś wziął to dziecko  i przeniósł do naszych czasów, to raczej nie różniłoby się od rówieśników pod względem intelektualnym [ to cytat z Sebaci ]. Tak własnie myslałem, ale po przeczytaniu tego artykułu myślę o zmianie zdania. Zmiany epigenetyczne zachodzą w komórce pod wpływem czynników zewnętrznych i nie są - w przeciwieństwie do samej informacji genetycznej - w stu procentach dziedziczone po rodzicach /a to cytat z artykułu/.

Jeżeli zmiany epigenetycznyche są w jakimś procencie dziedziczone to takie dziecko powinno się różnić.

 

A co do:

a selekcja naturalna (głównie w kierunku osobników inteligentnych) trwa wciąż w obrębie naszego gatunku

 

 

Chętnie bym o tym przeczytał bo mam wrażenie że jest odwrotnie. Czy możesz mi coś polecić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moment, jeszcze raz.

 

Dziecko ze starożytności przeniesione do dzisiejszych czasów moim zdaniem(!) mogłoby się znacząco różnić pod względem intelektualnym. Dlaczego? Z powodów opisanych wcześniej: dostępu do opieki zdrowotnej, znajomości metod wychowania pozwalających rozwijać umysł, lepszej diety i stabilniejszych warunków życia. Organizm niepoddawany stresowi środowiskowemu może "skupić się" na sprawach innych, niż zapewnienie sobie doraźnie przetrwania.

 

Być może gdyby noworodka przenieść do roku 2008 i od samego początku zapewnić mu identyczne ze współczesnymi warunki życia, rzeczywiście udałoby się wychować dwoje dzieci o równej inteligencji i zdolnościach intelektualnych (choć tak jak mówiłem, moim zdaniem selekcja naturalna w kierunku osobników inteligentnych jest w obrębie H. sapiens faktem - ale zaznaczam: to tylko opinia).

 

Natomiast zmiany epigenetyczne są dziedziczone jedynie w stosunku do stanu wyjściowego komórek rozrodczych, czyli kopiowane po plemniku i komórce jajowej w momencie zapłodnienia. Od tego momentu zygota jest niezależna i jej własny wzór modyfikacji epigenetycznych podlega stałym modyfikacjom, tworząc "drugą warstwę", nakładającą się na samą sekwencję DNA.

 

Co mógłbym Tobie polecić? Obawiam się, że nie znam pojedynczego podręcznika, który mówiłby na ten temat. Polecam za to lekturę wszelkich materiałów na temat regulacji ekspresji genów oraz reakcji komórek na stres - tak naprawdę epigenetyka składa się głównie z tych dwóch czynników.

 

Chętnie przeczytałbym pełniejszą wersję Twojej hipotezy na ten temat, oczywiście - jeśli to możliwe - wraz z argumentacją.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

.., moim zdaniem selekcja naturalna w kierunku osobników inteligentnych jest w obrębie H. sapiens faktem - ale zaznaczam: to tylko opinia).

 

Mam inne zdanie. Jak czytam Platona to nie mam wrażenie, że jest on inteligentniejszy od Poppera. A jak czytam  Hioba i Koheleta to wpadam w kompleksy. Ale to być może sprawa definicji inteligencji.

 

 

Ja rozumiem, że rozszerzam znaczenie zmian epigenetycznych poza to co już odkryto. Ale skoro można zapamiętać pewne informacje to można i inne.  Są podobno uczeni, którzy twierdzą, iż deja vie to wspomnienia przekazywane nam genetycznie przez przodków. Inni twierdzą, że wspomnienia nie mogą się zapisywać w naszych genach. A jeśli naprawdę mogą to nie ma się co dziwić, że dzisjaj dzieci przyjmują za fakt to co kiedyś nie mieściło się w głowie uczonym. / okrągła ziemia, słońce dookoła ziemi, falowa struktura materii i t.d. / >;)

 

Co mógłbym Tobie polecić? Obawiam się, że nie znam pojedynczego podręcznika, który mówiłby na ten temat. Polecam za to lekturę wszelkich materiałów na temat regulacji ekspresji genów oraz reakcji komórek na stres - tak naprawdę epigenetyka składa się głównie z tych dwóch czynników.

 

Nie ten temat mnie interesuje ale co znasz na potwierdzenie opinii że występuje selekcja w kierunku wzrostu inteligencji. Ponieważ mam na ten temat inne zdanie jestem zainteresowany poznaniem argumentów przeciwnych.

 

Chętnie przeczytałbym pełniejszą wersję Twojej hipotezy na ten temat, oczywiście - jeśli to możliwe - wraz z argumentacją.

 

No tu mnie przeceniasz.  ;)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholera, z tym dzieckiem to nie sprecyzowałem. Miałem na myśli właśnie noworodka, czyli człowieka, który od samego początku życia wystawiony byłby na współczesne czynniki środowiskowe i w tym środowisku by się wychowywał.

 

Natomiast sprawa selekcji naturalnej w kierunku osobników inteligentnych nie jest taka prosta. Po pierwsze, zależy co w ogóle nazywamy inteligencją. Po drugie, trudno wskazać jakieś geny inteligencji, choć zapewne jakiś-tam wpływ na przyszłe zdolności intelektualne mają. Po trzecie, wiadomo, że geny nie mają charakteru całkowicie deterministycznego i to tyczy się też genów "mózgowych". IMO kluczowy wpływ na intelekt, umysł dziecka mają czynniki środowiskowe.

 

Oczywiste jest, że nie zawsze osobniki bardziej inteligentne odnoszą w swoim życiu sukces i nie zawsze to one mają więcej dzieci. Jak ktoś zyskuje dobre wykształcenie i odnosi sukces, to bardziej prawdopodobne jest, że pochodził z inteligentnej, wykształconej rodziny, a więc i miał dobre warunki do życia i rozwoju, co właśnie przełożyło się na jego dobry rozwój intelektualny i odpowiednie nastawienie do nauki, wyznaczenie sobie takich, a nie innych celów życiowych. Z kolei dziecko pochodzące z innej rodziny, np biedniejszej, słabo wykształconej, samo kiedyś może zyskać tylko słabe wykształcenie i nie odnieść większego sukcesu, mimo że genetycznie można by go uznać za inteligentniejszego od tego pierwszego dziecka.

 

Co chcę przez to powiedzieć: owszem, selekcja naturalna być może zachodzi w kierunku osobników bardziej inteligentnych, ale nie ma charakteru ewolucjonistycznego, tj nie odbywa się na poziomie genów :]

 

Chętnie bym o tym przeczytał bo mam wrażenie że jest odwrotnie.

Pod względem szerzącego się idiotyzmu i ciemnoty to chyba tak ;D

 

Są podobno uczeni, którzy twierdzą, iż deja vie to wspomnienia przekazywane nam genetycznie przez przodków. Inni twierdzą, że wspomnienia nie mogą się zapisywać w naszych genach.

Waldi już rozwiązał tą zagadkę - to PM ;D ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mam inne zdanie. Jak czytam Platona to nie mam wrażenie, że jest on inteligentniejszy od Poppera. A jak czytam  Hioba i Koheleta to wpadam w kompleksy. Ale to być może sprawa definicji inteligencji.

A być może tego, że wyciąganie jednej osoby na pozycję przedstawiciela całej epoki to mało wiarygodny sposób oceny tego, jacy ludzie żyli w jakich czasach.

 

Ja rozumiem, że rozszerzam znaczenie zmian epigenetycznych poza to co już odkryto. Ale skoro można zapamiętać pewne informacje to można i inne.

Tradycyjnie już zapytam: potrafisz to udowodnić? :)

 

Są podobno uczeni, którzy twierdzą, iż deja vie to wspomnienia przekazywane nam genetycznie przez przodków.

W jednym zdaniu najpierw używasz określenia "podobno", a zaraz potem przytaczasz tezę, której prawdziwości również nikt nie potrafi wykazać. W ten sposób można "podobno powiedzieć" absolutnie każdy idiotyzm.

 

A jeśli naprawdę mogą to nie ma się co dziwić, że dzisjaj dzieci przyjmują za fakt to co kiedyś nie mieściło się w głowie uczonym.

Podejrzewam, że tak samo łatwo byłoby dziecku wytłumaczyć, że to Słońce krąży wokół Ziemi (z kolei teza uznana dziś powszechnie była w średniowieczu nie do pomyślenia z zupełnie innych przyczyn - sam wiesz, co groziło wówczas heretykom). Zresztą sam zobacz, jak łatwo jest wmówić dziecku, że np. wzięło się z kapusty lub że zjedzenie arbuza z pestkami spowoduje, że wyrośnie Ci "drzewo arbuzowe" (z naciskiem na słowo "drzewo" :) ) w brzuchu.

 

Nie ten temat mnie interesuje ale co znasz na potwierdzenie opinii że występuje selekcja w kierunku wzrostu inteligencji. Ponieważ mam na ten temat inne zdanie jestem zainteresowany poznaniem argumentów przeciwnych.

Choćby mam przez to na myśli fakt, że ludzie coraz częściej potrafią czytać i pisać, czytać ze zrozumieniem, operować komputerami i coraz bardziej złozonymi maszynami, a przede wszystkim: jeśli chcą być dobrzy w tym, co robią, muszą z każdym pokoleniem coraz szybciej przyswajać wiedzę.

 

Chętnie przeczytałbym pełniejszą wersję Twojej hipotezy na ten temat, oczywiście - jeśli to możliwe - wraz z argumentacją.

No tu mnie przeceniasz.  ;)

Skoro ja sobie poradziłem, to i Ty na pewno dasz radę ;) Przecież nie oczekuję opasłego dzieła :D

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Co chcę przez to powiedzieć: owszem, selekcja naturalna być może zachodzi w kierunku osobników bardziej inteligentnych, ale nie ma charakteru ewolucjonistycznego, tj nie odbywa się na poziomie genów :]

Moim zdaniem masz rację, chociaż rozwinąłbym to nieco. Dodałbym do Twoich słów jeszcze takie: ogólnie z czasem geny determinujące rosnącą inteligencję będą coraz ważniejsze, lecz nie istnieje prosta korelacja pomiędzy inteligencją osobnika, a jego genotypem. Wiąże się to bezpośrednio z tym, co napisałeś: geny nie mają charakteru w 100% deterministycznego. Równie (a być może nawet bardziej) istotne są czynniki środowiskowe, które decydują o tym, na ile zostanie wykorzystany potencjał zawarty w genach.

 

Chętnie bym o tym przeczytał bo mam wrażenie że jest odwrotnie.

Pod względem szerzącego się idiotyzmu i ciemnoty to chyba tak ;D

Ale idiotyzm != brak inteligencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem masz rację, chociaż rozwinąłbym to nieco. Dodałbym do Twoich słów jeszcze takie: ogólnie z czasem geny determinujące rosnącą inteligencję będą coraz ważniejsze, lecz nie istnieje prosta korelacja pomiędzy inteligencją osobnika, a jego genotypem. Wiąże się to bezpośrednio z tym, co napisałeś: geny nie mają charakteru w 100% deterministycznego. Równie (a być może nawet bardziej) istotne są czynniki środowiskowe, które decydują o tym, na ile zostanie wykorzystany potencjał zawarty w genach.

Być może masz rachę, jednak na dzień dzisiejszy chyba nie da się tego potwierdzić naukowo ;) Jak już wcześniej wspominałem, trudno w ogóle wskazać "geny inteligencji". Jednak myślę, że tak jak wszyscy ludzie mają ogólny plan budowy ciała taki sam, ale wszyscy różnimy sie wzrostem, masą mięśniową i wszystkimi mniejszymi szczegółami, tak samo wszyscy mają tak samo zbudowany mózg z mniejszymi różnicami wynikającymi z różnic genowych. Jako że żyjemy w takich czasach, w których to umysł jest ważniejszy od reszty (nikt dziś nie biega z dzidą za zwierzyną), to możliwe, że w przyszłości udział "lepszych" mózgów będzie coraz większy ;D

 

Ale idiotyzm != brak inteligencji.

No tak, przecież nie napisałem, że idiotyzm jest przejawem braku inteligencji :] Bo gdyby tak było, to zaprzeczałbym sam sobie :] Chociaż inteligencja ogółu ludzkiego z czasem może sie zwiększać, to poziom idiotyzmu wcale nie musi maleć :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

A być może tego, że wyciąganie jednej osoby na pozycję przedstawiciela całej epoki to mało wiarygodny sposób oceny tego, jacy ludzie żyli w jakich czasach

To był przykład, a ponadto podałem nie jeden a kilka.

 

Ja rozumiem, że rozszerzam znaczenie zmian epigenetycznych poza to co już odkryto. Ale skoro można zapamiętać pewne informacje to można i inne.

Tradycyjnie już zapytam: potrafisz to udowodnić?

Co mam udowadniać. Przecież własnie udowodniono,  że można zapamiętać jedne informacje. Czy są jakieś badania potwierdzające to, że tylko te są zapamiętywane a inne nie.

 

W jednym zdaniu najpierw używasz określenia "podobno", a zaraz potem przytaczasz tezę, której prawdziwości również nikt nie potrafi wykazać. W ten sposób można "podobno powiedzieć" absolutnie każdy idiotyzm.

 

 

Tu już się czepiasz. żadnej tezy nie przytaczam. Piszę, że podobno jedni twierdzą a drudzy przeczą. A jeśli jest tak jak twierdzą ci pierwsi to jest tak i tak. Wkładasz mi w tekst to co nie napisałem i to już nie pierwszy raz.

 

Podejrzewam, że tak samo łatwo byłoby dziecku wytłumaczyć, że to Słońce krąży wokół Ziemi. Zresztą sam zobacz, jak łatwo jest wmówić dziecku, że np. wzięło się z kapusty lub że zjedzenie arbuza z pestkami spowoduje, że wyrośnie Ci "drzewo arbuzowe" (z naciskiem na słowo "drzewo" ;) ) w brzuchu.

 

Spróbowałbyś wmówić tym co skazali Galileusza, za to że głosił tezy Kopernika, nie potrafiąc ich udowodnić. A dziś nawet dziecko nie zaprzeczy. Piszesz nie na temat.

 

Choćby mam przez to na myśli fakt, że ludzie coraz częściej potrafią czytać i pisać, czytać ze zrozumieniem, operować komputerami i coraz bardziej złozonymi maszynami, a przede wszystkim: jeśli chcą być dobrzy w tym, co robią, muszą z każdym pokoleniem coraz szybciej przyswajać wiedzę.

Mylisz inteligencję z wiedzą. Kto dzisajaj potrafi przetrwać przez całe życie w buszu, operować łukiem czy dzidą, zrobić namiot z liści, rozpaqlić ogień bez zapalniczki ?.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W jednym zdaniu najpierw używasz określenia "podobno", a zaraz potem przytaczasz tezę, której prawdziwości również nikt nie potrafi wykazać. W ten sposób można "podobno powiedzieć" absolutnie każdy idiotyzm.

Tu już się czepiasz. żadnej tezy nie przytaczam. Piszę, że podobno jedni twierdzą a drudzy przeczą. A jeśli jest tak jak twierdzą ci pierwsi to jest tak i tak. Wkładasz mi w tekst to co nie napisałem i to już nie pierwszy raz.

Przepraszam, chyba się troszkę nie zrozumieliśmy. Chodzi mi o coś innego: zawsze można znaleźć jakiegos człowieka, który przytoczył jakąkolwiek opinię - i to niezależnie od tego, jak bardzo idiotyczna by ona nie była. Moje słowa nie były zarzutem do Ciebie, tylko do tego, że tacy ludzie wygłaszają takie opinie. Podkreślenie słów użytych w Twoim poście miało z kolei pokazać, że Ty sam traktujesz ich (przynajmniej ja tak to zrozumiałem) ze sporą rezerwą. Przepraszam za to nieporozumienie, moja wina.

 

Spróbowałbyś wmówić tym co skazali Galileusza, za to że głosił tezy Kopernika, nie potrafiąc ich udowodnić. A dziś nawet dziecko nie zaprzeczy. Piszesz nie na temat.

Jak najbardziej piszę na temat. Średniowieczna Europa była tym samym, czym dziś jest totalitarna Białoruś - ogrom ludzi wie, że Łukaszenka to kawał drania, ale praktycznie nikt się nie odważy tego mówić na głos. Tak samo było w średniowieczu: nawet jeśli ktoś miał podstawy, by sądzić, że Kopernik ma rację, to pewnie nawet nie próbował się wychylać. Naprawdę nie sądzę, żeby geny miały jakikolwiek wpływ na to, że niby dzieciom dzisiaj jest łatwiej zaakceptować teorię heliocentryczną - to są tak bardzo abstrakcyjne sprawy, że zapewne gdyby nie zwrócenie na nie uwagi w dzieciństwie, większość ludzi nawet nie zastanawiałaby się nad ruchem ciał niebieskich.

 

Choćby mam przez to na myśli fakt, że ludzie coraz częściej potrafią czytać i pisać, czytać ze zrozumieniem, operować komputerami i coraz bardziej złozonymi maszynami, a przede wszystkim: jeśli chcą być dobrzy w tym, co robią, muszą z każdym pokoleniem coraz szybciej przyswajać wiedzę.

Mylisz inteligencję z wiedzą.

Zdecydowanie nie. Wykonanie tak wielu różnorakich czynności wymaga inteligencji, a nie tylko wiedzy.

 

Kto dzisajaj potrafi przetrwać przez całe życie w buszu, operować łukiem czy dzidą, zrobić namiot z liści, rozpaqlić ogień bez zapalniczki ?.

A czy to jest inteligencja? Niekoniecznie. W dużym stopniu to także uwarunkowania czysto fizyczne - siła, szybkość, wytrzymałość na czynniki atmosferyczne itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Dobrze że choć w części się zgadzamy. Doceniam Twoją stanowczą obronę "metody naukowej" i krytykę pseudonauki. Nauka jest obecnie dominującą metoda poznania. Choć moim zdaniem nie jedyną. Jest wielu cudotwórców-hochsztaplerów w zwalczaniu, których masz moje poparcie.

 

Kto dzisajaj potrafi przetrwać przez całe życie w buszu, operować łukiem czy dzidą, zrobić namiot z liści, rozpaqlić ogień bez zapalniczki ?.

A czy to jest inteligencja? Niekoniecznie. W dużym stopniu to także uwarunkowania czysto fizyczne - siła, szybkość, wytrzymałość na czynniki atmosferyczne itp.

 

No to chyba mamy podobne zdanie na temat inteligencji i wiedzy. Tylko dlaczego podajesz przykłady na wzrost inteligencji w kolejnych pokoleniach ,  które niewiele mają wspólnego z inteligencją. To raczej umiejętności typu "rozpalić ogień" itp.

...potrafią czytać i pisać, czytać ze zrozumieniem, operować komputerami i coraz bardziej złozonymi maszynami....

z wyjątkiem tego "czytania ze zrozumieniem". Tu potrzebna jest inteligencja, jeśli się czyta coś więcej niż instrukcję obsługi. Albo także nie wyłączając instrukcji. ;)

 

 

ale praktycznie nikt się nie odważy tego mówić na głos

Totalitaryzm-ohyda. Ale to nie jest średniowiecze. Było zdecydowanie lepiej. Problem był ze zrozumieniem przez ludzi nowych idei. Ten problem jest do dzisiaj. Żartuje się nawet, że aby zapanowała nowa teoria muszą umrzeć zwolennicy starej.

 

Naprawdę nie sądzę, żeby geny miały jakikolwiek wpływ na to, że niby dzieciom dzisiaj jest łatwiej zaakceptować teorię heliocentryczną

 

Musimy dotrzeć do innych lepszych dowodów na tak lub nie. Ale moja hipoteza mi się podoba. ;):D:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nauka jest obecnie dominującą metoda poznania. Choć moim zdaniem nie jedyną.

Ja też nie jestem fanatykiem. A mimo to myślę, że nawet jeśli metoda poznania/odkrycia jest nienaukowa, to powinna być możliwa jej weryfikacja drogą poprawnego badania naukowego (w końcu, jak by nie było, badanie naukowe jest zestawem czynności/zasad, pozwalających na ustalenie obiektywnych faktów). Niestety często tak nie jest.

 

To raczej umiejętności typu "rozpalić ogień" itp.

Pozostaje pytanie: ilu ludzi byłoby na tyle inteligentnych, żeby wymyślić samemu od zera sposób na rozpalenie ognia? Strzelam, że raczej niewielu.

 

Totalitaryzm-ohyda. Ale to nie jest średniowiecze. Było zdecydowanie lepiej. Problem był ze zrozumieniem przez ludzi nowych idei. Ten problem jest do dzisiaj. Żartuje się nawet, że aby zapanowała nowa teoria muszą umrzeć zwolennicy starej.

Zgadzam się i się nie zgadzam ;) Moja propozycja syntezy tych dwóch myśli: "w średniowieczu problemem był brak zrozumienia władz kościelnych dla nowych idei, który doprowadził do prześladowania tych, którzy chcieli je wprowadzić i udostępnić szerokim rzeszom ludzi". Co powiesz?

 

Naprawdę nie sądzę, żeby geny miały jakikolwiek wpływ na to, że niby dzieciom dzisiaj jest łatwiej zaakceptować teorię heliocentryczną

Musimy dotrzeć do innych lepszych dowodów na tak lub nie. Ale moja hipoteza mi się podoba. :D:) :)

Tak jak pisałem: moje rozumowanie opieram na tym, jak łatwo jest wmówić dwojgu różnym dzieciom dwie różne (nieprawdziwe) tezy na temat ich pochodzenia: jedną na temat odnalezienia w kapuście i drugą - narodziny jako efekt przyniesienia przez bociana. Zresztą każdy mógłby pewnie przytoczyć co najmniej kilka historii z własnego dzieciństwa, kiedy to w taki subtelny sposób wprowadzano go w błąd (ostre słowo ;) ), aby zapobiec powstawaniu niewygodnych pytań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

.. nawet jeśli metoda poznania/odkrycia jest nienaukowa, to powinna być możliwa jej weryfikacja drogą poprawnego badania naukowego ..[/quite]

 

Ja myślę, że metoda naukowa jak każda metoda ma ograniczony zakres stosowania. Metoda naukowa pozwoliła nam odnieść wielki sukces w kilku dziedzinach. Ale nie da się zastosować do rozwiązywania wszystkich problemów. Nie można przy jej pomocy stwierdzić na przykład który obraz jest ładniejszy

 

Pozostaje pytanie: ilu ludzi byłoby na tyle inteligentnych, żeby wymyślić samemu od zera sposób na rozpalenie ognia? Strzelam, że raczej niewielu.

 

Myślę, ze tyle samo co tych co skonstruowali komputer.

 

... problemem był brak zrozumienia władz kościelnych dla nowych idei, . [ /quote]

 

Nie jestem fachowcem od średniowiecza ale kościół był wtedy wszędzie. Coś takiego jak u nas Wielcy Bliżniacy+Źobro. Był wszędzie czyli także odpowiadał za wszystko. W czasach Galileusza teoria Kopernika miała już wielu zwolenników /także w kościele /.

Do rozwiązania był dylemat:

-podać do publicznej wiadomości fakt sprzeczny z całą doktryną kościoła, który może spowodować totalną katastrofę. Bo jeśli zapis w biblii o słońcu jest nieprawdziwy to dlaczego inne zapisy mają być słuszne. A na tych zapisach opierało się prawo, władza, etyka w całej Europie.

-zataić ten fakt i pozostawić wszystko po staremu.

 

Podjęto decyzję o zakazie informacji / średniowieczny skok na TV /. Trudno dziś ocenić czy decyzja była słuszna. Ale gdyby można było zakwestionować władzę każdego króla / namaszczanego przez papieża/ to totalna wojna murowana.

 

" który doprowadził do prześladowania tych, którzy chcieli je wprowadzić i udostępnić szerokim rzeszom ludzi". Co powiesz?

 

Powiem tak. W nieodległych czasach zwalczano instytucje kościała i lansowano wiele nieprawdziwych  tez o kościele. Ta o prześladowaniu Galileusza do nich należy. To było coś takiego jak dzisjaj zakaz nawoływania do nie płacenia podatków, nie przestrzegania prawa. Nie oznacza to, że kościół nie popełniał błędów. Jak się rządziło niepodzielnie kilkaset lat to grzechów nazbierało się sporo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, że metoda naukowa jak każda metoda ma ograniczony zakres stosowania. Metoda naukowa pozwoliła nam odnieść wielki sukces w kilku dziedzinach. Ale nie da się zastosować do rozwiązywania wszystkich problemów. Nie można przy jej pomocy stwierdzić na przykład który obraz jest ładniejszy

No dobra, tu się zgadzam, bo - prawdę mówiąc - nie myślałem o tym w tych kategoriach. Ale jak najbardziej masz rację. Ja po prostu mówiłem o poznawaniu świata w sensie poznawaniu faktów zamiast opinii.

 

Pozostaje pytanie: ilu ludzi byłoby na tyle inteligentnych, żeby wymyślić samemu od zera sposób na rozpalenie ognia? Strzelam, że raczej niewielu.

Myślę, ze tyle samo co tych co skonstruowali komputer.

Trafny strzał, muszę przyznać ;) To jest jedna z tych chwil, kiedy riposta jest tak fajna, że aż miło jest nie mieć racji ;)

 

-podać do publicznej wiadomości fakt sprzeczny z całą doktryną kościoła, który może spowodować totalną katastrofę. Bo jeśli zapis w biblii o słońcu jest nieprawdziwy to dlaczego inne zapisy mają być słuszne. A na tych zapisach opierało się prawo, władza, etyka w całej Europie.

No dobra, ale gdzie jest w Biblii zapis o Słońcu? O ile wiem, nie ma go nigdzie. A kościół na przestrzeni lat zmieniał swoje zdanie tysiące razy i nie ucierpiał na tym.

 

Powiem tak. W nieodległych czasach zwalczano instytucje kościała i lansowano wiele nieprawdziwych tez o kościele. Ta o prześladowaniu Galileusza do nich należy.

Czy dobrze rozumiem, że usiłujesz tutaj powiedzieć, że Galileusz nie był prześladowany i że jest to jedynie teoria spiskowa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pojawienie się pierwszych miast doprowadziło do znacznego zwiększenia przypadków przemocy pomiędzy ich mieszkańcami, informują naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu w Tybindze i Uniwersytetu w Barcelonie. Arkadiusz Sołtysiak, Joerg Baten i Giacomo Benati przeanalizowali ponad 3500 czaszek z Bliskiego Wschodu, pochodzących z okresu od 12 000 do 400 lat przed naszą erą. Szukali na nich śladów celowych urazów. I wykazali, że gdy w Mezopotamii i na Bliskim Wschodzie zaczęły powstawać pierwsze miasta, znacząco zwiększyła się liczba przypadków przemocy. Tysiące lat później, we wczesnej i środkowej epoce brązu, dzięki wprowadzaniu praw, rozwojowi kultury i handlu, przemoc była coraz mniej powszechna.
      Uczeni przyjrzeli się 3539 szkieletom z obszaru obejmującego dzisiejszy Iran, Irak, Jordanię, Syrię, Liban, Izrael i Turcję. Badane szkielety należały do osób, które zmarły pomiędzy 12 000 a 400 lat przed Chrystusem. To okres wielkich zmian w dziejach ludzkości. Pojawiło się rolnictwo, ludzie zaczęli porzucać koczowniczy tryb życia, z czasem powstawały pierwsze miasta i państwa. Poziom przemocy międzyludzkiej, na przykład morderstw, osiągnął swój szczyt pomiędzy rokiem 4500 a 3300 p.n.e., a następnie spadał przez kolejnych 2000 lat, mówi Joerg Baten z Uniwersytetu w Tybindze. Później, wraz z nadejściem kryzysu klimatycznego, rosnącymi nierównościami i upadkiem ważnych państw w okresie późnej epoki brązu i wczesnej epoki żelaza (1500–400 p.n.e.) ponownie obserwujemy wzrost przypadków przemocy, dodaje uczony.
      Dotychczas w nauce dominowały dwa poglądy na temat historii przemocy wśród H. sapiens. Wedle jednego z nich od czasów łowców-zbieraczy ma miejsce stopniowe zmniejszanie się przemocy wśród ludzi. Wedle drugiego, to rozwój miast i scentralizowanych państw napędza wojny i masową przemoc, z którymi ciągle mamy do czynienia. Tymczasem badania naukowców z Warszawy, Tybingi i Barcelony pokazują, że obraz ten jest bardziej zróżnicowany.
      Sołtysiak, Baten i Benati uważają, że za wzrost przemocy w 5. i 4. tysiącleciu przed naszą erą odpowiada gromadzenie się ludzi w pierwszych słabo zorganizowanych miastach. Przemoc zaczęła się zmniejszać, gdy powstały systemy prawne, centralnie kontrolowane armie oraz instytucje religijne. Do jej zmniejszenia przyczynił się też handel, którego rozwój pomagał kompensował niedobory występujące na konkretnych obszarach.
      Jednak około 1200 roku p.n.e. doszło do upadku wielu państw, na co nałożyły się też zmiany klimatyczne. To doprowadziło do niedoborów, zwiększenia nierówności oraz fal migracji, co z kolei miało swoje konsekwencje w postaci ponownego wzrostu liczby aktów przemocy pomiędzy ludźmi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mózg chroniony jest przez czaszkę, opony mózgowo-rdzeniowe i barierę krew-mózg. Dlatego leczenie chorób go dotykających – jak udary czy choroba Alzheimera – nie jest łatwe. Jakiś czas temu naukowcy odkryli szlaki umożliwiające przemieszczanie się komórek układ odpornościowego ze szpiku kości czaszki do mózgu. Niemieccy naukowcy zauważyli, że komórki te przedostają się poza oponę twardą. Zaczęli więc zastanawiać się, czy kości czaszki zawierają jakieś szczególne komórki i molekuły, wyspecjalizowane do interakcji z mózgiem. Okazało się, że tak.
      Badania prowadził zespół profesora Alego Ertürka z Helmholtz Zentrum München we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Ludwika i Maksymiliana w Monachium oraz Uniwersytetu Technicznego w Monachium. Analizy RNA i białek zarówno w kościach mysich, jak i ludzkich, wykazały, że rzeczywiście kości czaszki są pod tym względem wyjątkowe. Zawierają unikatową populację neutrofili, odgrywających szczególną rolę w odpowiedzi immunologicznej. Odkrycie to ma olbrzymie znaczenie, gdyż wskazuje, że istnieje złożony system interakcji pomiędzy czaszką a mózgiem, mówi doktorant Ilgin Kolabas z Helmholtz München.
      To otwiera przed nami olbrzymie możliwości diagnostyczne i terapeutyczne, potencjalnie może zrewolucjonizować naszą wiedzę o chorobach neurologicznych. Ten przełom może doprowadzić do opracowania bardziej efektywnych sposobów monitorowania takich schorzeń jak udar czy choroba Alzheimer i, potencjalnie, pomóc w zapobieżeniu im poprzez wczesne wykrycie ich objawów, dodaje profesor Ertürk.
      Co więcej, badania techniką pozytonowej tomografii emisyjnej (PET) ujawniły, że sygnały z czaszki odpowiadają sygnałom z mózgu, a zmiany tych sygnałów odpowiadają postępom choroby Alzhaimera i udaru. To wskazuje na możliwość monitorowania stanu pacjenta za pomocą skanowania powierzchni jego głowy.
      Członkowie zespołu badawczego przewidują, że w przyszłości ich odkrycie przełoży się na opracowanie metod łatwego monitorowania stanu zdrowia mózgu oraz postępów chorób neurologicznych za pomocą prostych przenośnych urządzeń. Nie można wykluczyć, że dzięki niemu opracowane zostaną efektywne metody ich leczenia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na łamach Human Brain Mapping ukazał się artykuł, którego autorzy informują o zauważeniu międzypłciowych różnic w budowie mózgu u 5-letnich dzieci. Różnice zaobserwowane w istocie białej uwidaczniają różnice w rozwoju obu płci. Wyraźnie widoczny jest dymorfizm płciowy, a już w 5-letnim mózgu widać znaczne różnice w wielu regionach mózgu. Uzyskane wyniki zgadzają się z wynikami wcześniejszych badań, które wskazywały na szybszy rozwój mózgu kobiet.
      Podczas badań naukowcy wykorzystali technikę MRI obrazowania tensora dyfuzji. Polega ona na wykrywaniu mikroskopijnych ruchów dyfuzyjnych cząsteczek wody w przestrzeni zewnątrzkomórkowej tkanek. Jednym z głównych parametrów ocenianych tą metodą jest frakcjonowana anizotropia (FA). Jako, że tkanka nerwowa ośrodkowego układu nerwowego ma uporządkowaną budowę, oceniając współczynnik FA można zauważyć różnice w budowę istoty białej.
      Uczeni z Uniwersytetu w Turku porównali tą metodą budowę istoty białej u 166 zdrowych niemowląt w wieku 2–5 tygodni oraz 144 zdrowych dzieci w wieku od 5,1 do 5,8 lat. O ile u niemowląt nie zauważono istotnych statystycznie różnic pomiędzy płciami, to już u 5-latków wyraźnie widoczne były różnice międzypłciowe. U dziewczynek wartości FA dla całej istoty białej były wyższe we wszystkich regionach mózgu. Szczególnie zaś duża różnica występowała dla tylnych i bocznych obszarów oraz dla prawej półkuli.
      W naszej próbce typowo rozwijających się zdrowych 5-latków odkryliśmy szeroko zakrojone różnice międzypłciowe we frakcjonowanej anizotropii istoty białej. Dziewczynki miały wyższą wartość FA we wszystkich obszarach, a różnice te były istotne. [...] W naszych badaniach uwidoczniliśmy znacząco większe różnice niż wcześniej opisywane. Uzyskane przez nas wyniki pokazują dymorfizm płciowy w strukturze rozwijającego się 5-letniego mózgu, z wyraźnie wykrywalnymi zmianami w wielu regionach, czytamy na łamach Human Brain Mapping.
      Autorzy przypuszczają, że różnice te mogą wynikać z różnej dynamiki rozwoju mózgu u obu płci. Przypominają też, że z innych badań wynika, iż w późniejszym wieku dynamika ta jest wyższa u chłopców, przez co z wiekiem różnice się minimalizują. To zaś może wyjaśniać, dlaczego autorzy niektórych badań nie zauważali różnic w próbkach starszych osób.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Alpach Berneńskich odkryto rzymskie artefakty, które wg specjalistów, są ofiarami dla bóstw. Skarb odnaleziono dzięki wspinaczowi, który latem 2020 r. zdobywał Ammertenhor poza wyznaczonymi szlakami. Gdy natrafił na monetę, powiadomił Służbę Archeologiczną Kantonu Berno (Archäologische Dienst des Kantons Bern), która przeprowadziła wykopaliska.
      Podczas wykopalisk na wysokości ok. 2600 m n.p.m. odkryto 100 monet, 27 małych kryształów górskich, 59 rzymskich gwoździ do butów, broszę oraz fragment tabliczki wotywnej w kształcie liścia. Znalezione monety datują się na okres od rządów Tyberiusza (22–30) po rządy Arkadiusza (395–408).
      Okazjonalnie znajduje się w Alpach pojedyncze rzymskie monety. To stanowisko jest wyjątkowe z dwóch powodów: lokalizacji i liczby monet - powiedziała Newsweekowi Regula Gubler, menedżerka naukowa projektu. Częściej znajduje się artefakty - monety czy brosze - na przełęczach. Nasze stanowisko leży [jednak] daleko od obszarów zamieszkanych (zarówno w czasach rzymskich, jak i obecnie), na wysokości 2590 m n.p.m., i zdecydowanie nie jest przełęczą.
      Gubler wyjaśniła, że stanowisko jest zlokalizowane na płaskowyżu między dwoma szczytami. W dodatku znajduje się o parę godzin wędrówki od najbliższej drogi i z dala od szlaków wspinaczkowych. Specjalistka podkreśliła, że z tego powodu zaopatrzenie dla mieszkających w obozie archeologów transportowano drogą powietrzną.
      Naukowcy podejrzewają, że mamy do czynienia ze świętym miejscem, do którego ludzie udawali się, by złożyć ofiarę błagalną bądź dziękczynną. Kryształy górskie występują naturalnie w tej okolicy. Wg Gubler, ich obecność mogła sprawić, że lokalizacja wydawała się odpowiednia do celów rytualnych. Rzymianie cenili kryształy górskie, Pliniusz Starszy poświęcił im dużo miejsca w swojej „Historii naturalnej”. A o tym, że mamy do czynienia z ofiarą, a nie z przypadkowo zgubionym mieszkiem z pieniędzmi, świadczy nie tylko odosobnienie miejsca znalezienia, ale przede wszystkim kompozycja skarbu. Wchodzące w jego skład monety odpowiadają temu, co znajdujemy w świątyniach.
      Skądinąd wiemy, że Rzymianie oddawali cześć lokalnym bóstwom. W pobliskim mieście Thun, które po rzymskim podboju z 58 roku stało się jednym z głównych centrów administracji w regionie, istniał kompleks świątynny, w którym znaleziono tabliczkę z dedykacją dla żeńskich bóstw Alp. Odkrycie wysoko w górach dowodzi, że Rzymianie nie tylko z daleka oddawali cześć bogom Alp, ale wybierali się na długie wędrówki, by złożyć im ofiarę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy ponad 100 lat temu z pewnej angielskiej kopalni węgla wydobyto skamieniałą rybią czaszkę, jej odkrywcy z pewnością nie zdawali sobie sprawy, jaką sensację skrywa ich znalezisko. Przeprowadzone niedawno badania tomograficzne wykazały, że w czaszce zwierzęcia sprzed 319 milionów lat zachował się mózg. To najstarszy znany nam dobrze zachowany mózg kręgowca.
      Organ ma około 2,5 cm długości. Widoczne są nerwy, dzięki czemu naukowcy mają szansę na lepsze poznanie wczesnej ewolucji centralnego układu nerwowego promieniopłetwych, największej współcześnie żyjącej gromady ryb, w skład której wchodzi około 30 000 gatunków. Odkrycie rzuca też światło na możliwość zachowania się tkanek miękkich kręgowców w skamieniałościach i pokazuje, że muzealne kolekcje mogą kryć liczne niespodzianki.
      Ryba, której mózg się zachował, to Coccocephalus wildi, wczesny przedstawiciel promieniopłetwych, który żył w estuariach żywiąc się niewielkimi skorupiakami, owadami i głowonogami. Tan konkretny osobnik miał 15-20 centymetrów długości. Naukowcy z Uniwersytetów w Birmingham i Michigan nie spodziewali się odkrycia. Badali czaszkę, a jako że jest to jedyna skamieniałość tego gatunku, posługiwali się wyłącznie metodami niedestrukcyjnymi. Na zdjęciach z tomografu zauważyli, że czaszka nie jest pusta.
      Niespodziewane odkrycie zachowanego w trzech wymiarach mózgu kręgowca daje nam niezwykłą okazję do zbadania anatomii i ewolucji promieniopłetwych, cieszy się doktor Sam Giles. To pokazuje, że ewolucja mózgu była bardziej złożona, niż możemy wnioskować wyłącznie na podstawie obecnie żyjących gatunków i pozwala nam lepiej zdefiniować sposób i czas ewolucji współczesnych ryb, dodaje uczona. Badania zostały opublikowane na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...