Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Powołany przez NASA zespół zbada niezidentyfikowane zjawiska powietrzne

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj rozpoczął pracę powołany przez NASA 16-osobowy zespół, którego zadaniem jest prowadzenie niezależnych badań nad niezidentyfikowanymi zjawiskami powietrznymi (UAP). Jako UAP definiowane są obserwacje zjawisk, których nie można zidentyfikować jako statek powietrzny lub znane zjawisko atmosferyczne. Wstępna faza pracy zespołu potrwa 9 miesięcy.

W tym czasie, na podstawie danych z cywilnych agend rządowych, z przedsiębiorstw prywatnych i innych źródeł członkowie zespołu mają opracować plan dalszych działań analizujących UAP. Zespół skupi się na analizie danych jawnych, a pełny raport z jego pracy zostanie opublikowany w połowie przyszłego roku. Prace mają położyć podwaliny pod badania UAP przez NASA i inne organizacje. Będą one niezależne od badań prowadzonych przez Pentagon.

W 2021 roku ukazał się rządowy raport dotyczący 144 niezidentyfikowanych obiektów latających. Spotkał się on z olbrzymim zainteresowaniem, w maju Kongres zorganizował publiczne przesłuchanie dotyczące UAP, a niedługo później Pentagon ogłosił powołanie specjalnego biura badającego UAP. Dotychczas jednak większość badań tego typu jest jednak prowadzonych przez wojsko i służby wywiadowcze. NASA chce przyjrzeć się UAP z czysto naukowego punktu widzenia. Wyjaśnienie takich zjawisk może mieć bowiem znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego. Dlatego też przedstawiciele zespołu nie stawiają żadnych wstępnych hipotez. Jego przewodniczący mówi, że brak dowodów, by UAP miały pochodzenie pozaziemskie, ale przyznaje, że są to zjawiska, których nie rozumiemy. Chcemy zebrać więcej dowodów, stwierdza.

Na czele zespołu stanął fizyk teoretyczny David Spergel. Obecnie jest prezydentem Simons Foundation, a w przeszłości był założycielem i dyrektorem Flatiron Institute for Computational Astrophysics. Jednym z jego współpracowników jest profesor Anamaria Berena, która pracuje m.in. dla SETI Institute i Blue Marble Space Institute of Science, gdzie specjalizuje się w zagadnieniach komunikacji złożonych systemów biologicznych, astrobiologią i poszukiwaniem bio- oraz technosygnatur. Z kolei Federica Bianco to profesor fizyki i astrofizyki w University of Delaware i zastępca głównego naukowca tworzonego właśnie Vera C. Rubin Observatory. W zespole znajdziemy też profesor oceanografii Paulę Bontempi, która przez 18 lat pracowała a NASA, gdzie kierowała badaniami nad oceanami. Z kolei Reggie Brothers od wielu lat zajmuje stanowiska menedżerskie w sektorze prywatnym, wcześniej zaś był podsekretarzem ds. nauki i technologii w Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego i zastępcą sekretarza obrony ds. badawczych w Pentagonie. Do zespołu powołano też byłego astronautę Scotta Kelly'ego, dziennikarkę naukową Nadię Drake czy Matta Mountaina, prezydenta The Association of Universities for Research and Astronomy, konsorcjum niemal 50 uniwersytetów i instytucji badawczych, które pomagają NASA w budowie i obsłudze obserwatoriów, w tym Teleskopów Hubble'a i Webba.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak na moje oko nic nie wyjaśnią, bo stoi za tym hamerykańskie wojsko, które celowo wypuściło niedawno raport z UAP/UFO, że niby nie wiedzą, ale jednak większość nagrań to mają oni, niestety tylko w rozdzielczości 320x240 i to jeszcze skompresowane ;)

Mogło być tak napisane na żółtym pasku w filmie z żółtymi paskami, a może jest to tylko gra wojskowo-polityczno-coś-tam, co nie jest wykluczone.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważ, że NASA mówi tylko o źródłach jawnych, głównie cywilnych. Jeśli Pentagon rzeczywiście coś ukrywa, to po prostu tego nie ujawnił. Więc NASA może z pełnym przekonaniem i starannością pracować, a "niebezpieczeństwa" dla Pentagonu nie będzie. Poza tym, zawsze też Pentagon może NASA poprosić, by się jakimś doniesieniem nie zajmowała, bo to np. ich nowy tajny samolot itp. itd. Poza tego typu rzadkimi przypadkami, nie wierzę, by coś było ukrywane. Nie wiem zresztą, czy i takie rzeczy się ukrywa. Ot "to co widać na nagraniu to test nowego tajnego samolotu/rakiety, parametrów nie podamy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naturalne zjawiska przy których nie było laboratorium żeby je zbadać.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, thikim napisał:

Naturalne zjawiska

Pomijając historie a'la Pilot Pirx to jakoś nie wydaje mi się, żeby poniższe było zjawiskiem naturalnym:

https://www.youtube.com/watch?v=rO_M0hLlJ-Q

Pozostając przy wątku nienaturalnym należy chyba zastosować brzytwę Ockhama i odrzucić najmniej prawdopodobne scenariusze.

To zacznijmy ;)

  1. cywilizacja pozaziemska, która przyleciała osobiście nie wiadomo kiedy i po co
  2. jakieś drony zwiadowcze obcych
  3. obcy, którzy już byli na Ziemi, ale nie zauważyliśmy
  4. istoty z wymiarów równoległych
  5. wróżki, duszki
  6. Strażnicy Galaktyki
  7. Goa'uld
  8. Voldemort
  9. Reptilianie
  10. Avengersi * (* - w części zdolności ponadnaturalnych, nie technicznych)

    To by była chyba jedna kategoria :) Magia, duchy i nieprawdopodobne zdarzenia
  11. naziści z Księżyca
  12. naziści z Antarktydy
  13. Wakanda
  14. Aquarianie
  15. Spectre
  16. Avengersi * (* - w części zdolności technicznych)

    To by było na tyle w kategorii nr. 2, czyli mało prawdopodobne, ukrywane przed państwami, zdolności techniczne w wielkiej skali wykraczające znacznie ponad to co znamy
     
  17. Batman
  18. IronMan
  19. Inspektor Gadżet

    Kategoria 3, mało prawdopodobne zdolności techniczne w małej skali ukrywane przed państwami,  skończona
    Wygląda na to, że zostają nam tylko duże potęgi, kasa, potencjał, możliwości. Tajna broń w arsenale.
     
  20. Rosja - moim zdaniem odpada
  21. Chiny - odpadają
  22. USA - to jest to :)

Rosja teoretycznie byłaby możliwa, ma kasę z ropy, nie wiadomo co tam na Syberii robią, ale moim zdaniem nie, tak samo jak Chiny, bo inaczej USA by się nie przyznawało, że nie wie co to jest. Raczej wątpię, żeby wojskowi z żadnej ze stron, zakładali, że to UFO, stąd też wniosek, że zakładają, że to broń przeciwnika. Rosja nic nie mówi, Chiny też, a tylko Pentagon coś ujawnia. Moim zdaniem jest to przekaz do Chińczyków (może i częściowo Rosji, ale raczej do Chin): "nie wierzycie w UFO tak jak i my, i skoro wiecie, że to nie Wy, to domyślacie się pewnie, że to my", także nie gońcie nas tak z tymi lotniskowcami, okrętami podwodnymi, rakietami, bo to i tak Wam nic nie da, bo w razie W to my cyk i koniec. :) Oczywiście jeśli tak jest ( broń własności USA) to argument, że już dawno by coś powiedzieli raczej odpada. Co to by było w kraju, "nasi chłopcy umierają w Afganistanie, Iraku, itd, a my tu mamy takie technologie?" albo "to płacimy w podatkach kupę kasy na zbrojenia, czołgi itp, a tu taka technologia, która...", ewentualnie " co chwilę podnosicie podatki na ochronę środowiska i energetykę, miliony luidzi umiera od emisji CO2 z elektrowni, a Wy tu macie takie źródła zasilania?". Generalnie, gdyby USA miała wunderwaffe to za dużo opcji na ujawnienie tego wcale nie ma.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, radar napisał:

Rosja teoretycznie byłaby możliwa, ma kasę z ropy,

Rosja (największy terytorialnie państwo świata, prawie 150 mln ludności) ma PKB na poziomie Hiszpanii, więc łatwo sobie wyobrazić, jakie ma możliwości rozwijania nowych "kosmicznych" technologii (no z grubsza w pierwszym przybliżeniu jak Hiszpania, a w drugim trzeba brać pod uwagę, że u nich o wiele więcej się rozkrada, im kto wyżej w hierarchii, tym z pieniędzy przeznaczonych na wykonanie jakiegoś projektu więcej "przytula" do siebie, a resztę przekazuje w dół, gdzie jest podobnie, na końcu zostaje powiedzmy, hm, istotnie mniej na rzeczywistą pracę, niż miało być).

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, darekp napisał:

im kto wyżej w hierarchii, tym z pieniędzy przeznaczonych na wykonanie jakiegoś projektu więcej "przytula" do siebie

Oh, to nie ulega wątpliwości, ale jest to też jednocześnie kraj, który dzięki PKB na poziomie Hiszpanii może sobie pozwolić, żeby 90% wpierniczała tylko kartoszki, żeby było na to co powinno. Nie mówię, że tak jest, ale mogłoby tak być, tak jak za zimnej wojny, niby zapóźnieni, ale to co trzeba było mieć to było. Patrząc teraz, Car bomba, iskandery, rakiety hipersoniczne, atomowe łodzie podwodne, rakietowe torpedy, jak trzeba to jest. Owszem, mało, nie wiadomo jakiej jakości, częściowo na komponentach zachodnich, do tego ogólnie kasy brak, ale tam łatwiej złapać za mordę i zrobić porządek niż w "demokracjach nieludowych". Przypominam, że do lutego 2022 sankcji na zachodnie technologie za dużo nie było, a przed styczniem 2014 w ogóle, więc możliwości jakieś tam mieli. Do tego możliwości kosmiczne (mimo, że przetrzebione) to są. Jest przede wszystkim know-how. No i nie wiemy ile więcej ponad oficjalne PKB Rosja przytula na handlu bronią, technologiami, itp.

https://tvn24.pl/swiat/tajemnicze-rosyjskie-manewry-na-orbicie-co-robi-kosmos-2499-ra489902-3418869

https://www.pulskosmosu.pl/2015/10/11/orbita-niepokojace-manewry-rosyjskiego-satelity-wojskowego/

Czyli, tak na 100% to bym ich nie wykluczył, ale wykluczyłem, bo USA nie przyznała by się publicznie, że nie wie co im lata nad głowami, zwłaszcza jakby podejrzewali ruskich. To moim zdaniem koronny argument :)

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 10/26/2022 at 7:26 PM, thikim said:

Naturalne zjawiska przy których nie było laboratorium żeby je zbadać.
 

Jeśli występują naturalnie to po cóż się nimi zajmować po za oczywistym sklasyfikowaniem?
Ingerencja w Naturę powoduje rezonans i często nieprzewidziane reakcje środowiska zjawisk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 27.10.2022 o 19:40, radar napisał:

Pomijając historie a'la Pilot Pirx to jakoś nie wydaje mi się, żeby poniższe było zjawiskiem naturalnym:

To zakładając że ludzi wyłącza się spoza naturalnych czynników na naszej planecie - zjawisko cywilizacji ziemskiej.
Plamy nawet szybko poruszające się na ekranie kamery - są dalej tylko plamami. Gdyby tam był lepszy sprzęt - to nie byłyby plamy. 
Z jakiegoś powodu nigdy tam nie ma lepszego sprzętu bo jak sprzęt jest lepszy - to UFO znika.
Podróż od najbliższej gwiazdy do nas to równowartość energii elektrycznej całej ludzkości z kilkudziesięciu lat. Im szybciej tym większe koszty energetyczne.
Może Wakanda? :D Oni mają blisko. Chyba nie negujecie tego że Murzyni mogli stworzyć bardzo zaawansowaną cywilizację :) to byłby rasizm.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieszasz kupę, przyjacielu. Przywołujesz w swoich wypowiedziach stany i zjawiska o których być może masz niewłasciwe pojęcie.

A propos Murzynów: nie przedkładam tu własciwej pisowni cyrylicą, lecz słowo 'murzyn' jest spolszczeniem rosyjskiego 'mężczyzna' i nie, tymsamym neguję iż Murzyni sami byliby w stanie stworzyć bardzo zaawansowaną cywilizację. Faceci to idioci.

Edytowane przez Aminanimator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, nie polemizując z główną tezą, że faceci to idioci, pozwolę sobie nie zgodzić się, że słowo "murzyn" ma rosyjskie pochodzenie ;). Zazwyczaj można znaleźć, że pochodzi z łacińskiego Maurus, które do Polski dotarło przez Czechy (https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Klopotliwy-Murzyn;17473.html) lub Niemcy (https://pl.wikipedia.org/wiki/Murzyn#Etymologia) lub bardziej bezpośrednio (tamże na Wikipedii). A tak zdroworozsądkowo, gdyby pochodziło od jakiegokolwiek słowiańskiego wyrazu typu "mużczina", to byłoby pisane przez "ż", a nie "rz" (użycie "rz" sugeruje, że w pierwotnym wyrazie było "r", jest bardzo mało sytuacji w jęz. polskim, gdy wystąpiła zamiana "rz" <--> "ż" lub "u" <--> "ó").

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, darekp napisał:

jest bardzo mało sytuacji w jęz. polskim, gdy wystąpiła zamiana "rz" <--> "ż" lub "u" <--> "ó").

O! Ja niestety widzę to w internecie non stop! ;)

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA wybrała sześć niewielkich amerykańskich firm, które w sumie otrzymają 20 milionów dolarów na rozwój technologii usuwania odpadów z niskiej orbity okołoziemskiej oraz rozwiązania problemu pyłu osiadającego na urządzeniach pracujących poza Ziemią. Prowadzone przez nas misje wymagają innowacyjnych rozwiązań złożonych wyzwań pojawiających się podczas pobytu w kosmosie. Niewielkie firmy mogą mieć wielki wpływ na rozwiązanie problemów od dawna gnębiących przemysł kosmiczny, mówi Jenn Gustetic,  dyrektor ds. wstępnych innowacji i partnerstwa w NASA Space Technology Mission Directorate.
      Sześć wspomnianych firm współpracowało już z NASA w ramach programu Small Business Innovation Research. W jego ramach NASA przeznacza co roku 180 milionów USD na współpracę z amerykańskimi przedsiębiorstwami zatrudniającymi mniej niż 500 osób. Pieniądze od agencji kosmicznej pozwalają im na dalsze rozwijanie obiecujących technologii. Każda z firm wybranych do współpracy w bieżącym roku ma mniej niż 60 pracowników.
      Na niskiej orbicie okołoziemskiej ludzie pozostawiają coraz więcej śmieci. To zepsute satelity i ich fragmenty czy pozostałości po wystrzeliwaniu kolejnych misji. Odpady te zmuszają pojazdy kosmiczne do manewrowania, zagrażają bezpieczeństwu astronautów i satelitów. Z czasem cała orbita może stać się bezużyteczna. Cztery z wybranych przedsiębiorstw proponują technologie, które mają rozwiązać ten problem.
      Firma Busek otrzyma 3,4 miliona USD na rozwój technologii autonomicznego deorbitowania niewielkich satelitów przy użyciu nietoksycznego paliwa. Z kolei CU Aerospace ma za 2,6 miliona USD stworzyć napęd wielokrotnego użytku do niewielkich misji przechwytujących odpady na orbicie. Firmie Flight Works przyznano 4 miliony dolarów na rozwinięcie technologii tankowania na orbicie pojazdów zajmujących się usuwaniem odpadów, a Vestigo Aerospace ma zademonstrować działający żagiel Spinnaker, który – montowany za pomocą prostego połączenia mechanicznego i elektrycznego – będzie rozwijany po zakończeniu misji małych (do 180 kg) satelitów, zwiększając w ten sposób opór stwarzany przez atmosferę i pozwalając na szybsze, przewidywalne i całkowicie pasywne deorbitowanie takich pojazdów.
      Przyszłe misje NASA będą obejmowały roboty podróżujące po powierzchni Marsa i Księżyca. Osiadający na tych urządzeniach pył może znacząco skrócić czas ich pracy czy doprowadzić do awarii instrumentów naukowych. Pył jest też niebezpieczny dla urządzeń, które będą potrzebne podczas misji załogowych. Rozwiązaniem tego problemu mają zająć się dwa kolejne przedsiębiorstwa. Firma Applied Material System Engineering ma za 2,6 miliona USD zademonstrować system nakładania w przestrzeni kosmicznej swojej powłoki ograniczającej osadzanie pyłu, a ATSP Innovations otrzyma 3,2 miliona USD na stworzenie prototypowego materiału odpornego na ekstremalne temperatury, ciśnienia i pył obecne na powierzchni planet, księżyców, asteroid i komet.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA tymczasowo straciła kontakt z Voyagerem 2, drugim najodleglejszym od Ziemi pojazdem kosmicznym wysłanym przez człowieka. Przed dwoma tygodniami, 21 lipca, popełniono błąd podczas wysyłania serii komend do Voyagera, w wyniku czego jego antena odchyliła się o 2 stopnie od kierunku wskazującego na Ziemię. W tej chwili Voyager, który znajduje się w odległości niemal 20 miliardów kilometrów od naszej planety, nie może odbierać poleceń ani przesyłać danych.
      W wyniku zmiany położenia anteny Voyager nie ma łączności z Deep Space Network (DSN), zarządzaną przez NASA siecią anten służących do łączności z misjami międzyplanetarnymi. W skład DSN wchodzą trzy ośrodki komunikacyjne, w Barstow w Kalifornii, w pobliżu Madrytu i Canberry. Rozmieszczono je tak, by każda misja w głębokim kosmosie miała łączność z przynajmniej jednym zespołem anten. Ośrodek z Canberry, którego jedna z anten jest odpowiedzialna za komunikację z sondą, będzie próbował skontaktować się z Voyagerem, w nadziei, że uda się nawiązać łączność.
      Na szczęście NASA zabezpieczyła się na tego typu przypadki. Kilka razy w roku Voyagery resetują położenie swoich anten tak, by mieć łączność z Ziemią. Najbliższy reset nastąpi 15 października. Jeśli więc wcześniej nie uda się połączyć z Voyagerem, będzie można się z nim skomunikować za 2,5 miesiąca.
      Voyager 2 został wystrzelony 20 sierpnia 1977 roku. Odwiedził Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, a w 2018 roku opuścił heliosferę i wszedł w przestrzeń międzygwiezdną, dostarczając intrygujących wyników badań. NASA nie po raz pierwszy nie ma kontaktu z sondą. W 2020 roku agencja nie kontaktowała się z nią przez 8 miesięcy, gdyż remontowana była antena DSS 43 w pobliżu Canberry, której zadaniem jest wymiana informacji z sondą.
      Voyagery zasilane są radioizotopowymi generatorami termoelektrycznymi, które zamieniają w prąd elektryczny ciepło generowane przez rozpad plutonu-238. Zapasy plutonu stopniowo się wyczerpują, więc naukowcy wyłączają kolejne zużywające prąd urządzenia. Najprawdopodobniej obie sondy stracą zasilanie w 2025 roku. Do tej pory jednak naukowcy spróbują wycisnąć z nich najwięcej, jak się da.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) poinformowały o rozpoczęciu współpracy, której celem jest zbudowanie jądrowego silnika termicznego (NTP) dla pojazdów kosmicznych. Współpraca będzie odbywała się w ramach programu DRACO (Demonstration Rocket for Agile Cislunar Operations), który od jakiegoś czasu prowadzony jest przez DARPA.
      Celem projektu jest stworzenie napędu pozwalającego na szybkie manewrowanie, przede wszystkim przyspieszanie i zwalnianie, w przestrzeni kosmicznej. Obecnie dysponujemy pojazdami, które są w stanie dokonywać szybkich manewrów na lądzie, w wodzie i powietrzu. Jednak w przestrzeni kosmicznej brakuje nam takich możliwości. Obecnie używane kosmiczne systemy napędowe – elektryczne i chemiczne – mają spore ograniczenia. W przypadku napędów elektrycznych ograniczeniem jest stosunek siły ciągu do wagi napędu, w przypadku zaś napędów chemicznych ograniczeni jesteśmy wydajnością paliwa. Napęd DRACO NTP ma łączyć zalety obu wykorzystywanych obecnie napędów. Ma posiadać wysoki stosunek ciągu do wagi charakterystyczny dla napędów chemicznych oraz być wydajnym tak,jak napędy elektryczne. Dzięki temu w przestrzeni pomiędzy Ziemią a Księżycem DRACO ma być zdolny do szybkich manewrów.
      Administrator NASA Bill Nelson powiedział, że silnik może powstać już w 2027 roku. Ma on umożliwić szybsze podróżowanie w przestrzeni kosmicznej, co ma olbrzymie znacznie dla bezpieczeństwa astronautów. Skrócenie czasu lotu np. na Marsa oznacza, że misja załogowa mogłaby zabrać ze sobą mniej zapasów, ponadto im krótsza podróż, tym mniejsze ryzyko, że w jej trakcie dojdzie do awarii. Jądrowy silnik termiczny może być nawet 4-krotnie bardziej wydajny niż silnik chemiczny, a to oznacza, że napędzany nim pojazd będzie mógł zabrać cięższy ładunek i zapewnić więcej energii dla instrumentów naukowych. W silniku takim reaktor jądrowy ma być wykorzystywany do generowania ekstremalnie wysokich temperatur. Następnie ciepło z reaktora trafiałoby do ciekłego paliwa, które – gwałtownie rozszerzając się i uchodząc z duża prędkością przez dysze – będzie napędzało pojazd.
      To nie pierwsza amerykańska próba opracowania jądrowego silnika termicznego. Na początku lat 60. ubiegłego wieku rozpoczęto projekt NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application). Projekt zaowocował powstaniem pomyślnie przetestowanego silnika. Jednak ze względu na duże koszty, prace nad silnikiem zakończono po 17 latach badań i wydaniu około 1,4 miliarda USD.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i SpaceX podpisały umowę, na podstawie którego zobowiązały się do opracowania studium wykonalności wprowadzenia Teleskopu Hubble'a na wyższą orbitę. Umieszczenie tam zasłużonego instrumentu wydłużyłoby jego czas pracy o wiele lat. Studium ma rozważyć wykorzystanie pojazdu SpaceX Dragon do zmiany orbity Hubble'a. Założono, że strona rządowa nie będzie ponosiła w związku z tym żadnych kosztów. NASA chce lepiej zrozumieć komercyjne aspekty takich działań, a SpaceX – kwestie techniczne związane z serwisowaniem urządzeń w przestrzeni kosmicznej. Co istotne, SpaceX nie ma wyłączności, więc inne firmy mogą zwracać się do NASA z własnymi propozycjami.
      Przyjęto, że opracowanie planów potrwa pół roku. W tym czasie eksperci NASA i SpaceX, na podstawie danych technicznych Hubble'a i Dragona rozważą, czy możliwe byłoby bezpieczne zadokowanie kapsuły do teleskopu i przesunięcie go na inną orbitę.
      Hubble i Dragon będą modelami testowymi studium, jednak przynajmniej część płynących z niego wniosków może posłużyć do podobnych działań z wykorzystaniem innych pojazdów i urządzeń znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej.
      Teleskop Hubble'a pracuje od 1990 roku. To jedyny teleskop kosmiczny zbudowany z misją o prowadzeniu misji serwisowych. Dotychczas odbyło się do niego 5 takich misji. Jednak Teleskop projektowano tak, by można było przeprowadzać misje za pomocą promów kosmicznych. Program promów został dawno zakończony i obecnie nie ma planów prowadzenia kolejnych misji. Tym bardziej, że czas Hubble'a się kończy. Zasłużone urządzenie pracuje wyjątkowo długo. Obecnie przewiduje się, że teleskop zostanie poddany deorbitacji pomiędzy rokiem 2030 a 2040. NASA chce, by działał on najdłużej, jak to możliwe. Tym bardziej, że nowe teleskopy kosmiczne, jak Teleskop Webba, nie mają go zastąpić, a już przed laty przewidywano, że tandem Webb-Hubble da nowe możliwości obserwowania kosmosu.
      Jeśli udałoby się przesunąć Hubble'a na wyższą orbitę, NASA i SpaceX zyskałyby nowe dane i doświadczenie dotyczące tego typu misji, a przy okazji udałoby się wydłużyć czas pracy ważnego instrumentu naukowego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Brakuje mu prestiżu konia, nie jest naszym najlepszym przyjacielem jak pies i nie stanowi podstawy pożywienia jak świnia czy krowa. Ale to on – osioł – pomagał ludziom zbudować najpotężniejsze imperia starożytności. Proces udomowienia tego niezwykłego zwierzęcia stanowił dotychczas dla nas zagadkę. Została ona właśnie rozwiązana przez międzynarodowy zespół naukowy, na którego czele stał Ludovic Orlando z Université Paul Sabatier w Tuluzie.
      Najstarsze znane nam ślady osła pochodzą sprzed około 7000 lat. Z czasu, gdy Sahara zmieniła się w znaną nam obecnie pustynię. Wiemy też, że około 4500 lat temu osły pojawiły się w Azji i Europie. Jednak nie była to podróż w jedną stronę. Później zwierzęta te były przywożone do Afryki, szczególnie do Afryki Zachodniej, w ramach handlu prowadzonego przez Rzymian w basenie Morza Śródziemnego.
      Orlando, który przez lata zajmował się badaniem procesu udomowienia konia, postanowił lepiej poznać historię osła. Wraz z naukowcami z niemal 40 laboratoriów zbadał genom 207 współcześnie żyjących osłów z całego świata oraz DNA pozyskane ze szkieletów 31 osłów żyjących w starożytności. Niektóre z tych zwierząt zmarły 4000 lat temu.
      Naukowcy przekonali się, że genom współcześnie żyjących osłów jest bardzo zróżnicowany, a do jego wzbogacenia przyczyniły się dzikie osły żyjące w różnych częściach świata. To z pewnością wpływ hodowania udomowionych osłów na wolności w niektórych częściach Afryki i Półwyspu Arabskiego, mówi Evelyn Todd, współpracownica Orlando. Badacze zauważyli też, że istniały znaczne różnice pomiędzy metodami udomowienia osła i konia. W przypadku osła chów wsobny nie odegrał, i nadal nie odgrywa, tak dużej roli jak w przypadku konia. To sugeruje, że w starożytności ludzie stosowali podobne strategie rozmnażania osłów, co obecnie.
      Aż 9 ze starożytnych oślich genomów pochodziło ze stanowiska archeologicznego na terenie Francji, gdzie znaleziono pozostałości po rzymskiej willi. Analiza genetyczna ujawniła, że pomiędzy III a V wiekiem naszej ery w dzisiejszej francuskiej miejscowości Boinville-en-Woëvre istniało centrum hodowli mułów. Wyhodowano tam wyjątkowo duże osły, o wysokości 155 cm, o 25 cm wyższe niż typowy osioł. Olbrzymy te krzyżowano z klaczami, uzyskując muły. Tamtejsze muły były cenione ze względu na swoją siłę oraz wytrzymałość i były chętnie używane przez armię oraz kupców.
      Wracając jednak do kwestii samego udomowienia osła, trzeba przypomnieć, że autorzy wcześniejszych badań – którzy przeanalizowali mniejszą próbkę DNA osłów – doszli do wniosku, że zwierzęta te udomowiono dwukrotnie, w Azji i Afryce. Teraz dołączyli do grupy Orlando i Todd, by ponownie przeanalizować swoje dane na znacznie większej próbce osłów.
      Naukowcy wykorzystali modele komputerowe, które badały zróżnicowanie genetyczne i geograficzne osłów, by odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób zwierzęta są ze sobą spokrewnione. Po przeprowadzenia analizy naukowcy doszli do wniosku, że osły zostały udomowione tylko raz. Doszło do tego przed 7000 laty, gdy mieszkańcy Kenii i Rogu Afryki zaczęli hodować dzikie osły.
      Przed 5000 laty proces udomowienia był już w pełni zaawansowany, a pierwsze osły sprzedawano na północ i zachód – do Egiptu i Sudanu. W ciągu 2500 od rozpoczęcia udomowienia osły rozprzestrzeniły się po Europie i Azji, gdzie powstały osobne populacje.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...