Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
Sign in to follow this  
KopalniaWiedzy.pl

Ecovado - ekologiczna alternatywa dla awokado

Recommended Posts

Awokado stało się bardzo popularne w ostatnich dekadach. Ma to jednak negatywny wpływ na środowisko. Uprawa „zielonego złota” wymaga bowiem dużych ilości wody, poza tym pod plantacje karczuje się lasy. Z tego powodu Arina Shokouhi, świeżo upieczona absolwentka londyńskiego Central Saint Martins, opracowała jako projekt dyplomowy zrównoważoną alternatywę dla awokado - ecovado.

Shokouhi nawiązała współpracę z Jackiem Wallmanem z Food Innovation Center Uniwersytetu w Nottingham. Realizując projekt, duet wykorzystywał wyłącznie lokalne składniki. Naukowiec pomógł Arinie zidentyfikować skład awokado i podpowiedział, jak znaleźć zrównoważone zastępniki. Prace nad udoskonalaniem przepisu trwały 8 miesięcy.

Na pierwszy rzut oka trudno odróżnić ecovado od awokado. Ma ono podobną skórkę (egzokarp), tyle tylko, że uzyskuje się ją z wosku pszczelego barwionego sproszkowanym szpinakiem i węglem drzewnym. Kremowozielony miąższ powstaje zaś głównie z bobu, orzechów laskowych, jabłek i oleju rzepakowego.

Shokouhi przyznaje, że próba oddania smaku i tekstury awokado za pomocą wyłącznie lokalnych, naturalnych składników była sporym wyzwaniem. Smak awokado jest dość delikatny [...], a bób może zawierać całkiem sporo gorzkich tanin [...] - powiedziała Dezeen Magazine pomysłodawczyni ecovado. By wyeliminować gorycz, zmniejszyliśmy [zatem] ilość bobu w recepturze. Ponieważ smak awokado jest opisywany jako orzechowy, użyliśmy nadającego kremowość masła z orzechów laskowych [...] - dodała.

Całości dopełnia tłoczony na zimno olej rzepakowy, który ma podobny profil kwasów tłuszczowych co awokado.

Skórka jest biodegradowalna i nadaje się do kompostowania. Można się też pokusić o upcykling i po zjedzeniu ecovado zrobić sobie z takiego wosku świeczkę.

Odtwarzając nasiono, Shokouhi eksperymentowała najpierw z drewnem, ale stwierdziła, że to marnotrawstwo. Kolejnym rozwiązaniem była kula z papieru z recyklingu z nasionami kwiatów. Ostatecznie wybór padł jednak na całe orzechy - np. laskowe czy włoskie.

Od czasu zakończenia studiów rozwiązaniem Shokouhi zainteresowali się potencjalni inwestorzy. Choć Arina nadal udoskonala ecovado, ma nadzieję, że ostatecznie trafi ono na sklepowe półki i będzie kosztować mniej więcej tyle, co awokado.
Ostatnio Shokouhi eksperymentowała też z edamame (niedojrzałą soją); jak sama mówi, zajmuje ją pomysł produkowania w przyszłości ecovado z produktów lokalnych innych niż Wielka Brytania krajów.

Ecovado w całości po przekrojeniu można zobaczyć tutaj. Więcej informacji o projekcie znajduje się na stronie Shokouhi.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z Wessex Archaeology poinformowali o odkryciu jednego z najstarszych i najlepiej zachowanych drewnianych narzędzi znalezionych na terenie Wielkiej Brytanii. Wstępne datowanie drewnianego szpadla znalezionego na podmokłym terenie przy Poole Harbour wskazuje, że pochodzi on z epoki brązu. Drewniany zabytek przetrwał więc tysiące lat. Zwykle drewno rozkłada się w ciągu dziesięcioleci. Szpadel zachował się dzięki wyjątkowym warunkom, jakie panują w miejscu jego znalezienia.
      Archeolodzy bardzo szybko zdali sobie sprawę, że wydobywają z ziemi coś wyjątkowego. Gdy narzędzie przesłano do laboratorium, okazało się, że zostało ono wykonane z drewna dębu, a jego wiek określono na 3400–3500 lat. Szpadel wykonano z jednego kawałka drewna, a jego wykonanie z pewnością wymagało wiele pracy. Był więc cennym narzędziem. Dzięki temu, że wyprodukowano go z pojedynczego kawałka, w razie uszkodzenia można go było przerobić na inne narzędzie.
      Co interesujące, w okolicy znalezienia szpadla odkryto dotychczas niewiele dowodów wskazujących na stałe osadnictwo. Badana jest hipoteza, że ludzie okazyjnie odwiedzali do miejsce. W czasach, z których pochodzi szpadel, okolica ta była prawdopodobnie podatna na zalania w ziemi i wysychała latem. Można więc było wykorzystywać ten obszar do wypasu zwierząt, rybołówstwa, polowań czy pozyskiwania torfu, wikliny, być może na potrzeby upraw. Szpadel znaleziono w okrągłym wykopie, który mógł służyć wielu różnym celom, w tym suszeniu czy przechowywaniu lokalnie pozyskanych zasobów.
      Dotychczas na terenie Wielkiej Brytanii znaleziono tylko jedno podobne drewniane narzędzie z epoki brązu. W 1875 roku odkryto długi przedmiot o kształcie liścia, który z czasem nazwano „łopatą z Brynlow”. Być może odkrycie szpadla pozwoli na lepsze zrozumienie roli tego i innych drewnianych narzędzi, dowiemy się skąd wynikają podobieństwa i różnice pomiędzy nimi.


      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Niedawno do siedziby głównej Swansea Building Society przyszła pocztówka. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że została nadana 3 sierpnia 1903 roku. Kartka szła więc 121 lat i, jak się łatwo domyślić, nie została nadana do tego, kto ją obecnie odebrał. Jej adresatką jest pani Lydia Davies. Prawdopodobnie mieszkała przed laty w miejscu, do którego pocztówka w końcu trafiła.
      Na pocztówce widać zimowa scenerię z jeleniem, górami i gwiaździstym niebem. Stempel pocztowy jest z czasów Edwarda VII, co pasuje do roku 1903. Treść pocztówki jest dość tajemnicza. Brzmi ona: Droga L. nie mogłem zdobyć pary. Przepraszam. Mam nadzieję, że dobrze bawisz się w domu. Mam około 10 [nieczytelne] kieszonkowego nie licząc biletu na pociąg, więc mam się dobrze. Pozdrów ode mnie panią Gilbert i Johna, uściski dla wszystkich od [nieczytelne].
      Wydaje się, że kartkę nadano z Fishguard w Pembrokeshire, obie strony korespondencji uzgodniły coś, o czym nie chciały otwarcie mówić. Po odebraniu pocztówki Swansea Building Society poprosiło w mediach społecznościowych o informacje na temat pani Lydii Davies oraz samej kartki czy jej nadawcy. Kartka pojawiła się nagle w piątek. Listonosz przyniósł ją wraz ze zwyczajowym stosem korespondencji dotyczącej kredytów hipotecznych i oszczędności.
      Pocztówka trafiła na 11 Cradock Street aż 121 lat później, niż miała dojść. Wiemy, że minęło trochę czasu, ale chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś o życiu tutaj przed 121 laty. Swansea Building Society powstało 20 lat po tym, jak wysłano tę kartkę. Z tego, co wiemy z naszych archiwów, znajdowały się tutaj wówczas tradycyjne domy mieszkalne, które zostały później zbombardowane. Adres pozostał jednak taki sam, mówi przedstawiciel Towarzystwa.
      Przedstawiciele poczty mówią, że prawdopodobnie pocztówkę niedawno po raz kolejny wprowadzono do systemu pocztowego. A gdy się tam znalazła, poczta miała obowiązek ją dostarczyć.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Royal Albert Memorial Museum (RAMM) pochwaliło się zakupem wyjątkowego złotego pierścienia pochodzącego z czasów anglosaskich. Świetnie zachowany zabytek został znaleziony za pomocą wykrywacza metali. Przedstawiciele RAMM oświadczyli, że jest to przykład fascynującej różnorodności anglosaskiej kultury w Devon.
      Na terenie Devon bardzo rzadko znajduje się tego typu zabytki. Od roku 1970 do muzeów trafiło zaledwie 18 anglosaskich metalowych przedmiotów znalezionych w Devon.
      Dotychczas znaleziono przede wszystkim zapinki do ubrań, fragmenty końskich uprzęży oraz metalową zawieszkę na pochwę miecza, pierścień i emaliowany element misy lub mebla. Teraz dołączy do nich pierścień z Wembworthy.
      Zabytek jest tak mały, że prawdopodobnie został wykonany dla drobnej kobiety lub dziecka. Ozdobiono go niezwykle interesującym wzorem przedstawiającym splątane zwierzęta. RAMM ma zamiar, we współpracy z Digital Humanities Lab na University of Exeter stworzyć trójwymiarowe skany pierścienia. Na razie jednak muzeum jest niezwykle zadowolone z nowego nabytku. Jego zakup był możliwy dzięki dofinansowaniu przez fundacje, organizację Friends of RAMM oraz prywatnych darczyńców.
      Zgodnie z brytyjskim prawem znalazca przedmiotu, co do którego istnieje podejrzenie, że może być „skarbem” ma obowiązek zawiadomić o tym odpowiednie władze. Jako „skarb” definiuje się, między innymi, przedmiot mający co najmniej 300 lat, zawierający metale, w którym co najmniej 10% wagowo stanowią metale szlachetne. Pierścień z Wembworthy jest więc „skarbem”.
      Przedmiot taki przechodzi na własność państwa, a zajmujący się tym urzędnik wysyła zapytania do muzeów, czy są zainteresowane jego zakupem. Jeśli któreś wyrazi taką chęć, niezależny ekspert wycenia przedmiot, a państwowy urzędnik ma obowiązek poinformowania o tym zarówno znalazcę przedmiotu, jak i inne zainteresowane osoby, na przykład właściciela ziemi, na której „skarb” znaleziono. To właśnie te osoby otrzymują pieniądze. Jeśli jednak żadne muzeum nie jest zainteresowane przedmiotem i również państwo nie chce go zatrzymać, zostaje on zwrócony znalazcy.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Niedawna decyzja prezydenta Nigerii wywołała burzę w niemieckim parlamencie oraz krytykę ze strony opozycji, która nazwała naiwnym bezwarunkowy zwrot zrabowanych zabytków. To, co dzieje się w Niemczech i Nigerii jest uważnie obserwowane przez muzea na całym świecie i może zaważyć na losie wielu słynnych zabytków, które trafiły do Europy w epoce kolonialnej.
      W ostatnich latach doszło do wyraźnego zintensyfikowania debaty nad zwrotem dzieł sztuki byłym europejskim koloniom. Najsłynniejszym przykładem takich dzieł są słynne brązy z Beninu. To zbiór tysięcy wspaniałych rzeźb i plakietek o wysokiej wartości artystycznej, które powstawały przez setki lat i zdobiły pałac władcy Królestwa Beninu. To wyjątkowe zabytki, a ich historia jest na tyle dobrze znana, że nie ma wątpliwości, w jaki sposób trafiły poza Benin. Zostały zrabowane z pałacu królewskiego w czasie brytyjskiej ekspedycji karnej w 1897 roku. Obecnie dwa największe zbiory brązów z Beninu znajdują się w Berlinie i Londynie.
      Nigeria, na której terenie leży dawne Królestwo Beninu, od kilkudziesięciu lat stara się o zwrot brązów. Niedawno rząd Niemiec oficjalnie uznał, że ponad 1100 zabytków z pięciu muzeów, należy do Nigerii. Tym samym Niemcy stały się pierwszym krajem, który jasno zobowiązał się do zwrotu brązów z Beninu. W ubiegłym roku 22 brązy trafiły bez żadnych warunków wstępnych do Nigerii. A przed kilkoma tygodniami prezydent tego kraju wydał dekret, zgodnie z którym zabytki te są własnością oby (króla) Beninu, Ewuare II. Co więcej, w dekrecie odchodzącego prezydenta czytamy, że także i zwrócone w przyszłości brązy staną się własnością króla. Ewuare II będzie decydował, gdzie zabytki się znajdują. To zaś wzbudziło obawy, że brązy trafią do prywatnej kolekcji i będą niedostępne dla osób postronnych. Tym bardziej, że decyzja prezydenta wyraźnie pomija Narodową Komisję Muzeów i Zabytków, która prowadzi negocjacje w sprawie zwrotu zabytków. Komisja nie zajęła oficjalnego stanowiska w tej sprawie, podobno jednak chce wprowadzenia poprawek do prezydenckiego rozporządzenia.
      Działania prezydenta mogą też wskazywać, że wszelkie zwracane Nigerii zabytki mogą stać się prywatną własnością spadkobierców tradycyjnych władców czy plemion.
      Niemieccy urzędnicy przyznają nieoficjalnie, że są zaskoczeni. Negocjowaliśmy z rządem Nigerii przekazanie brązów Narodowej Komisji Muzeów i Zabytków, podpisaliśmy umowy z Komisją. Komu tak naprawdę je oddajemy?, pytają.
      Niejasności wokół dalszych losów brązów z Beninu już mają swoje konsekwencje. Muzeum Archeologii i Antropologii Cambridge University odwołało zaplanowane na jutro przekazanie 116 brązów nigeryjskiej delegacji. A opozycyjni posłowie w Bundestagu krytykują rząd za podjęcie „naiwnej” decyzji. Strona rządowa, broniąc się przed oskarżeniami, mówi, że stawianie warunków dotyczących zwracanych zabytków byłoby ze strony Niemiec przejawem neokolonializmu.
      Postępowanie rządu Nigerii oraz oby Beninu będzie z pewnością szczegółowo śledzone przez rządy oraz instytucje kultury z Europy i niewątpliwie wpłynie na dalsze kwestie związane ze zwrotem zabytków byłym koloniom.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Brytyjscy archeolodzy pracujący w ramach budowy linii szybkiej kolei HS2 zakończyli prace w pobliżu Buckingham, w miejscu, w którym istniał młyn wodny. Zapiski historyczne sugerują, że młyn mógł tam działać przez niemal 900 lat. Jego początki sięgają jeszcze czasów anglosaskich.
      Buckinghamshire Archeological Society, które na zlecenie HS2 dokonało kwerendy w archiwach, odkryło, że młyn w tym miejscu wymieniony jest w Domesday Book, katastrze gruntowym wykonanym na zlecenie Wilhelma Zdobywcy w 1086 roku. Młyn był częścią anglosaskiej posiadłości, która rozwinęła się po 949 roku przy warownej osadzie w Buckingham. Dysponujemy dowodami, że działalność gospodarcza w tym miejscu była kontynuowana przez średniowiecze, a wzorzec rozwoju infrastruktury wodnej oraz pobliskich mokradeł jest niezmienny co najmniej od roku 1638, a prawdopodobnie od czasów wcześniejszych.
      Młyn oznaczony jest na mapach z początków XVII wieku i nie był używany po roku 1825, natomiast towarzyszące mu budynki zamieszkiwano do początku XX wieku. Zostały one rozebrane w latach 40. Jeszcze przed rozpoczęciem badań archeologicznych na powierzchni widoczna były cechy charakterystyczne dla młyna, na przykład pozostałości kanału doprowadzającego wodę do napędzania koła wodnego.
      Badane miejsce ma jednak znacznie dłuższą historię aktywności ludzkiej, niż sięgającą tylko X wieku. Archeolodzy znaleźli tam prehistoryczny okrągły wykop, wewnątrz którego znaleziono mezolityczną głowicę broni obuchowej. Najstarsze znalezione artefakty związane z pracą młyna datowane są na XIII wiek. W czasie wykopalisk natrafiono też na drewnianą strukturę z XVI-XVII wieku, która mogła łączyć koło wodne z resztą mechanizmu młyna.
      Ostatnia faza rozwoju młyna nastąpiła długo po średniowieczu i pozostawiła po sobie liczne ślady. To na przykład mury wspomnianego już kanału. Ich wysokość oraz szerokość samego kanału wskazują, że przepływała tutaj duża ilość wody.
      Archeolodzy nie znaleźli natomiast żadnych śladów anglosaskiego młyna wzmiankowanego w Domesday Book. Uważają, że pomimo intensywnego użytkowania tego miejsca przez setki lat jest mało prawdopodobne, by wszelkie anglosaskie ślady zostały zatarte. Dlatego też specjaliści wysunęli hipotezę, że młyn z czasów anglosaskich nie znajdował się w miejscu wykopalisk.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...