Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Czym jest „złota alga”, domniemany zabójca odrzańskich ryb?

Recommended Posts

W Odrze potwierdzono obecność glonu Prymnesium parvum N. Carter 1937. To on mógł zabić ryby w rzece, tak jak od 60 lat masowo zabija ryby w Chinach. Organizm ten występuje zwykle w wodach brachicznych – słonawych, będących mieszaniną wód słodkich i słonych – oraz wysoce zmineralizowanych wodach śródlądowych. To tzw. złota alga, nazwana tak od powodowanego przez nią złotawego zakwitu.

Prymnesium parvum to mikroskopijny (ok. 10 µm) wiciowy glon zaliczany do haptofitów. Po raz pierwszy został zidentyfikowany w 1937 roku w wodach słonawego stawu Bembridge na wyspie Wight. Charakteryzuje go duża tolerancja, może przebywać zarówno w wodach słonych jak i słodkich, ale najlepiej czuje się w wodach słonawych.

Już 2 lata po jego odkryciu zauważono, że wydziela on toksynę zabójczą dla ryb (ichtiotoksyna). W 1995 roku udało się ją wyizolować i zyskała ona nazwę prymnezyna. Obecnie wiemy, że zabija ona organizmy oddychające skrzelami. Toksyna zmienia przepuszczalność błon komórkowych i uszkadza skrzela.

Toksyny „złotej algi” atakują komórki skrzeli i je uszkadzają. Wkrótce skrzela zaczynają krwawić, a toksyny i inne związki chemiczne z wody dostają się do krwioobiegu ryby, uszkadzając jej organy wewnętrzne. Zwierzę zachowuje się tak, jakby w wodzie brakowało tlenu, wypływa na powierzchnię lub odpoczywa na płyciznach. To wszystko widzieliśmy w Odrze.

Niewielka ilość Prymnesium parvum nie jest szkodliwa, jednak gdy dojdzie do gwałtownej zmiany warunków środowiskowych, np. nagłego zasolenia wód słodkich, następuje masowe namnażanie się glonów, wydzielanie toksyny i śmierci ryb.

Zakwity P. parvum są udokumentowane na wschodniej półkuli pod początku XX wieku. Obecnie jednak glon ten jest rozpowszechniony na całym świecie, od Chin i Australii, przez Europę Zachodnią po USA. Jego migrację mogły ułatwić takie czynniki jak zmiany w zasoleniu wód, zmiany hydrologiczne oraz zmiany stężeń składników odżywczych w wodach.

Wydaje się, że pierwszym regionem półkuli zachodniej, w którym doszło do zakwitów P. parvum były południowo-środkowe regiony USA. W wyniku susz panujących na przełomie XX i XXI wieku doszło do zwiększenia zasolenia tamtejszych wód i pojawienia się pierwszych zakwitów. Zadomowienie się w tamtym regionie ułatwił zmniejszony w czasie suszy przepływ wód rzecznych do jezior. Rolę mogły odegrać też zmiany w dostępności składników odżywczych. Eksperymenty laboratoryjne wykazały bowiem, że toksyczność glonów rośnie gdy pojawia się nierównowaga pomiędzy stosunkiem azotu i potasu, a największa jest tam, gdzie ograniczona jest podaż potasu.

Badania laboratoryjne pokazują, że naturalnymi wrogami P. parvum mogą być wirusy, bakterie i zooplankton, jak niektóre orzęski, wrotki czy widłonogi.

Jeśli rzeczywiście ryby w Odrze zabił Prymnesium parvum to winny temu jest człowiek. Warunkiem koniecznym do masowego pojawienia się tego glonu i wydzielania toksyn było bowiem zwiększenie zasolenia wody w Odrze. A, jak wiemy nie od dzisiaj, takie zasolenie miało miejsce.

Warto mieć świadomość, że gatunki migrują. Mogą być transportowane przez np. przez ptaki, ssaki, lub statki, łódki, barki. Silne ingerencje w środowisko wodne, niszczenie naturalności rzek, traktowanie rzek i zbiorników wodnych jak śmietników, do których można wszystko wypuścić powoduje, że te ekosystemy chorują. W zdrowej rzece szanse na masowy rozwój takiego gatunku i wydzielenie zabójczych toksyn są znacznie mniejsze – stwierdza Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk.

W obliczu postępujących zmian klimatycznych musimy mieć świadomość, że jeśli radykalnie nie zmienimy naszego podejścia do środowiska naturalnego, nadal będziemy traktowali je utylitarnie i bezmyślnie w nie ingerowali, tego typu katastrofy będą miały miejsce coraz częściej.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wzrost zasolenia to normalne zjawisko podczas szybkiego parowania, również w wodach słodkich rzek. Nie ma powodu stawiać tezy że wzrost zasolenia był spowodowany w jakiś nienaturalny sposób. Przypominam że SÓL w MORZACH nie bierze się z "magicznego młynka" lecz pochodzi w CAŁOŚCI z rzek.

Share this post


Link to post
Share on other sites

I w naturalny sposób doszło do tego zasolenia tylko na pewnym odcinku rzeki, a fala zasolonej wody się przesuwała. Na większości biegu rzeki parowania nie było? Jeśli to zasolenie i algi były przyczyną, to winna jest zapewne jakaś kopalnia.

 

  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Do: Tomasz Winter.

Rojący się po internetach i telewizjach eksperci od wszystkiego natychmiast znajdą ripostę: przecież nawet przedszkolaki wiedzą, że woda w morzach jest słona dlatego, bo w niej się moczą śledzie! :):):)

  • Haha 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 20.08.2022 o 02:29, Tomasz Winter napisał:

Nie ma powodu stawiać tezy że wzrost zasolenia był spowodowany w jakiś nienaturalny sposób.

Średnie zasolenie Bałtyku 7promili. Średnie stężenie soli wód kopalnianych 10 promili  https://se.min-pan.krakow.pl/pelne_teksty31/k31_zn_z/k31zn98_strozik_z.pdf

Target pisowski średnio błyskotliwy, więc przekaz partyjny bezrefleksyjnie łyka paszczą jak karp z Odry powietrze.

Edited by 3grosze

Share this post


Link to post
Share on other sites

Rtęć wyparowała? :) Gdzie internetowi bohaterzy od rtęci?
Weźcie na wstrzymanie.
W USA był przypadek że lata trwało wyjaśnianie czemu ryby pływają w rzece nienormatywnie.
I tylko dzięki uporowi jakiegoś maniaka który zrobił z tego krucjatę udało się wyjaśnić dlaczego. Ale zajęło to mnóstwo czasu zanim się okazało że to jeden z rodzajów opon, nie - wcale nie były wrzucane do rzeki. Wystarczyly deszcze które spłukały drogi.
Czemu tak długo? Bo to jest trudne.
Życiowe, nie modelowe problemy jak z uczelni - są trudne do rozwiązania. 
Odra była i jest ściekiem od wielu lat, Wisła podobnie, i wiele innych rzek. Wzdłuż rzek są tysiące nielegalnych zrzutów a nawet legalne zrzuty nie są kontrolowane właściwie - czemu? Bo to jest trudne. To nie są filmy s-f że bierze się próbkę i komputer za minutę wyrzuca gotowe tabelki.
Trzeba wiedzieć czego się szuka. Trzeba wiedzieć co może dać efekt w postaci chorób ryb. W obu wypadkach to jest loteria.
Być może za kilka lat będzie wiadomo co się stało. Na dziś to bicie piany.

Ilu tam już chętnych jest do miliona złotych nagrody? Było kilkuset - może już ponad tysiąc. I myślicie że to pomoże że jest z tysiąc zgłoszeń? To może milion zgłoszeń pomoże bardziej :D

Najpewniej nauka nigdy nie wyjaśni co się stało :) 
Sukces jednak jest - media mają zyski :D

Edited by thikim

Share this post


Link to post
Share on other sites
19 godzin temu, thikim napisał:

W USA był przypadek że lata trwało wyjaśnianie czemu ryby pływają w rzece nienormatywnie.
I tylko dzięki uporowi jakiegoś maniaka który zrobił z tego krucjatę udało się wyjaśnić dlaczego. Ale zajęło to mnóstwo czasu zanim się okazało że to jeden z rodzajów opon, nie - wcale nie były wrzucane do rzeki. Wystarczyly deszcze które spłukały drogi.

Porównywanie tego z przypadkiem Odry jest jak porównywanie prób znalezienia przyczyny zgonu u osoby, u której przez lata rozwijała się nieznana choroba z osobą, którą znaleziono potrąconą przez samochód na poboczu drogi.

19 godzin temu, thikim napisał:

Odra była i jest ściekiem od wielu lat, Wisła podobnie, i wiele innych rzek. Wzdłuż rzek są tysiące nielegalnych zrzutów a nawet legalne zrzuty nie są kontrolowane właściwie - czemu?

I to jest właśnie dowód na kolosalne zaniechania, za które są odpowiedzialne konkretne osoby. Skoro urzędnicy w ciągu kilku dni "odkrywają' tysiące nielegalnych zrzutów ścieków, to albo:
- o tych zrzutach nic nie wiedzieli i przez lata nie wypełniali swoich obowiązków, skoro w ciągu kilku dni odkryli tysiące,
- o tych zrzutach wiedzieli i przez lata nie wypełniali swoich obowiązków, skoro one dalej funkcjonowały.
Tak czy inaczej mamy tu do czynienia z urzędniczym zaniechaniem, o wyłudzaniu publicznych pieniędzy za nicnierobienie nie wspominając.

Ja się zaczynam zastanawiać, czy w III RP powinna być budowana EA. Przy tak pracujących urzędnikach, nadzorach i innych takich nie mamy gwarancji, że odpady nie wylądują kiedyś w rzece, lesie czy na zwykłym wysypisku.

Share this post


Link to post
Share on other sites

@Astro tylko, że to nie jest problem ostatnich kilku lat. To system celowo i konsekwentnie budowany i utrzymywany od początku III RP.

A ja lubię wolność słowa i nikogo za poglądy nie mam zamiaru banować.

Share this post


Link to post
Share on other sites
9 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

Porównywanie tego z przypadkiem Odry jest jak porównywanie prób znalezienia przyczyny zgonu u osoby, u której przez lata rozwijała się nieznana choroba z osobą, którą znaleziono potrąconą przez samochód na poboczu drogi.

A tam myślisz że nie wyławiano ton śniętych ryb i ich nie badano? :D
W obu wypadkach były ryby. Myślisz że tam to szamani sprawą się zajmowali? Gdyby się tam szamani wzięli do roboty to by było szybciej.
U nas np. szamani już po paru dniach wiedzieli że to rtęć :D
Kto to tam pierwszy podał że rtęć? Jakaś Pani co rozmawiała z niemieckim wędkarzem - ale polewka.

No fakt - jedyna różnica to że u nas to stała się sprawa wagi galaktycznej.

Żeby było zabawniej :)
Ja i tak mam ubaw po pachy.

 

9 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

Ja się zaczynam zastanawiać, czy w III RP powinna być budowana EA. Przy tak pracujących urzędnikach, nadzorach i innych takich nie mamy gwarancji, że odpady nie wylądują kiedyś w rzece, lesie czy na zwykłym wysypisku.

Popadasz w populizm. Ja już napisałem: kwestia badania takich rzeczy jest trudna. Urzędnicy nie ogarną jej. Naukowcy ogarnęli by ale olbrzymim kosztem i zaniedbując wiele innych spraw.
EA zaś budujemy żeby było czyściej. Ludzie którzy są przeciwni EA to ekowariaci szkodzący przyrodzie.
Jak nie będzie EA to trzeba będzie spalić megatony węgla.

9 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

- o tych zrzutach nic nie wiedzieli i przez lata nie wypełniali swoich obowiązków, skoro w ciągu kilku dni odkryli tysiące,

Tym liczbom jakie podają też nie warto ufać. Rzeczy robione na prędce dla dziennikarzy i polityków są zazwyczaj mało warte.

9 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

I to jest właśnie dowód na kolosalne zaniechania, za które są odpowiedzialne konkretne osoby.

Będę brutalny. To jest dowód że nie ogarniasz gdzie żyjesz. Za sprawy które sięgają dziesiątek lat w przeszłość nie odpowiadają konkretne osoby. Cały aparat urzędniczy zawsze pracuje w myśl zasady rozmycia odpowiedzialności i ratowania własnej d*py.
W Polsce żeby wydać wyrok w sprawie zawalenia się dachu hali ile lat trzeba? :) Do tej pory chyba nie wiadomo co za "konkretne osoby" były winne.
A w USA w pół roku skazują gościa który nabroił na poziomie całej światowej gospodarki.
Bez dobrych sądów nie da się wskazać konkretnej osoby winnej. Wina to fakt sądowy.
A sądy mamy wręcz coraz gorsze. Na najprostsze wyroki czeka się latami. I są losowe.
O tu masz sprawę z życia.

Lepiej iść rzucić monetą. Taniej i sprawiedliwiej.

Tak zapytam jak chcesz przy tysiącach zrzutów, nieznanym czynniku trującym, setkach urzędników którzy zmieniali latami funkcje i zakresy odpowiedzialności - wskazać konkretne osoby? :)
Losowaniem? Bo ze wszystkich pomysłów jakie możesz wymyślić - losowanie byłoby najrozsądniejsze :D każdy inny pomysł ma mniejsze szanse powodzenia.

No i jeszcze dziesiątki ekspertów Ci pomoże - każdy będzie mówił co innego :D

Edited by thikim
  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przyducha jest znana każdemu akwaryście. W niskim stanie wody spada powierzchnia styku wody z powietrzem (napowietrzanie) oraz ilość wody na jedną rybę. W efekcie ryby otrzymują mniej tlenu. Ścieki i złote algi są w każdej rzece ale to brak tlenu, niewystarczające napowietrzenie w strumieniach spowodował falę przesuwającej się wody ubogiej w tlen.  Przyducha była obserwowana w wielu rzekach i jeziorach od lat, właśnie w najgorętsze długie okresy.  Należy przypomnieć że stan wielu rzek był nie tak dawno najniższy od dziesiątków lat, nad powierzchnią były widoczne nawet tzw "kamienie głodu".

Usilne dorabianie faktów o rtęciach, o braku reakcji, o toksynach, złotych algach jest nudne i dziecinne. To jest takie żenujące obserwować jak niektórzy ludzie bezmyślnie wykorzystują każdą najmniejszą okazję żeby połechtać swoją nienawiść do przeciwników politycznych będących akurat przy rządach. Opozycja lewacka w Polsce jest strasznie, ale to strasznie żenująca. Będą tokować nawet w tak prostej sprawie jak letni powszechny problem ekosystemu, który był jednocześnie odnotowany także w Niemczech, Czechach, Francji i wielu innych krajach. Ludzie - serio - nie potraficie żyć inaczej tylko nieustannie zrzędzić?!?!?!?!?!

  • Like (+1) 1
  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
17 godzin temu, Ergo Sum napisał:

Przyducha jest znana każdemu akwaryście. W niskim stanie wody spada powierzchnia styku wody z powietrzem (napowietrzanie) oraz ilość wody na jedną rybę. W efekcie ryby otrzymują mniej tlenu. Ścieki i złote algi są w każdej rzece ale to brak tlenu,

No przeeeecieeeeeż był NAAAADMIAAAAAR tlenu, co świadczy o namnożeniu  bruzdnic, których metabolitem jest tlen. Znajomość tematu żenująca, ale odezwać obłudnym stylem waszych mediów mus.

Prawiczki na tym portalu jak na prawiczki przystało, trzymają ten swój (pod)poziom.:D

 

17 godzin temu, Ergo Sum napisał:

To jest takie żenujące obserwować jak niektórzy ludzie bezmyślnie wykorzystują każdą najmniejszą okazję żeby połechtać swoją nienawiść do przeciwników politycznych będących akurat przy rządach.

Żenujące jak prawicowe odchylenie próbuje udawać mądrego, a wychodzi...patrz wyżej.

 

17 godzin temu, Ergo Sum napisał:

Usilne dorabianie faktów o rtęciach, o braku reakcji, o toksynach, złotych algach jest nudne i dziecinne.

TVPisowska żenująca trywializacja faktów. Ale naiwniacy to łykają.

Edited by 3grosze

Share this post


Link to post
Share on other sites
On 8/20/2022 at 10:27 AM, Mariusz Błoński said:

I w naturalny sposób doszło do tego zasolenia tylko na pewnym odcinku rzeki, a fala zasolonej wody się przesuwała. Na większości biegu rzeki parowania nie było? Jeśli to zasolenie i algi były przyczyną, to winna jest zapewne jakaś kopalnia.

Kopalnia - jedną z pierwszych hipotez o udziale kopalni były doniesienia z kanału Gliwickiego w którym od kwietnia donoszono o dokładnie tym samym zjawisku jakie później "przywaliło" w mediach na Odrze, na kanale Gliwickim to zjawisko nasiliło się w lipcu ~25 lipca można łatwo odnaleźć doniesienia w internecie. Koincydentalnie tydzień później "szambo wybiło" na Odrze ale o kanale właściwie nikt w głónym ścieku korpo mediów - ani słowa. Nie musiało to być winą kopalni, wszak kanału również dotyczą naturalne zjawiska mógł to być szereg zbiegów okoliczności. Dowodem że niekoniecznie naturalne zjawiska są nagrania ludzi twierdzących (zanim ta afera na Odrze wybuchła) doniesienia z nagraniami "popatrzcie ścieki płyną kanałem Gliwickim". Wystarczy poszukać w internecie ginie ale nie wszystko.

Poza tym zastanawia źe nikt nie oskarżył elektrowni. Za punkt odniesienia biorę 2016r przy niskim stanie wód, mieliśmy przeciążenia sieci i śnięte ryby na Wiśle w okolicach Sandomierza jeśli dobrze pamiętam. I tak cudownie się problem rozwiązał że ani słowa? Pewnym plusem (jeśli nie jedynym) solarów jest odciążanie sieci przesyłowej w czasie kiedy elektrownia może mieć największy problem ze schłodzeniem kondensu czyli wtedy kiedy najmocniej świeci słońce to też solary najwięcej dają do sieci ten ułamek procent ale zawsze coś. Udział jest znikomy więc jedynie zgaduje mogło to spowodować że problem ucichł. A może wtedy również było to zjawisko naturalne? Pamiętam kryzys w godzinach szczytu ok  2016 bo zakład w którym pracowałem z transformatorami 3x1MW non stop obciążonymi przynajmniej w 2/3,  mieliśmy przestoje w godzinach szczytu. Nikt tego wątku nie poruszył w sprawie Odry. Co do kopalni miałoby to sens bo Morawiecki zakazał importu węgla w kwietniu (Niemcy postanowili że od sierpnia) i cena węgla poszła u nas w kosmos konicydentalnie również w kwietniu zaczął być problem w kanale gliwickim.  Tak jakby wypompowywano wodę z zalanych wcześniej porzuconych szybów? Jest problem z elektrownią w Jaworznie, przez co inne elektrownie mogą mieć problem nierównomiernie obciążone. Nie wiem dlaczego "dyskusja" polega na próbie znalezienia jednej magicznej przyczyny skoro przyczyn może być wiele naraz. Są doniesienia medialne o śniętych rybach ok 2009r itd. Jest baza danych są źródła informacji których obrzucający się rybami mogli by użyć.

Nauczony sprawą kovida, obserwuje media z dużym dystansem, cała ta akcja z Odrą mocno przypomina "myj ręce ratuj babcie"  i słuchanie "speców" w TVN (zerkam po szkle kontaktowym bo matka słucha) wykorzystywanie naturalnych zjawisk w celu stworzenia sztucznego problemu. To co się działo przypominało jak żywo doniesienia Wrony z wyspy Hart 2020 - robienie z igły widły i jak mantra słowo "kontrola kontrola kontrola". Opozycja złapała rybę za ogon i ciągnie. Jednocześnie pani Rusiecka i pan Moskwa - różne nazwiska jedno małżeństwo, on od wody ona od środowiska, ręka ręke myje ale pary z ust nie puści jak było naprawdę. Wymyślają jakieś złote argumenty to też jest dziwne.  A przecież od roku bodajrze jest baza danych firm które spuszczają wodę do rzek, jest baza badań, są narzędzia jest wszystko żeby wyjść obronną ręką. Rok temu było zaostrzenie kar też chyba. Przy istniejących narzędziach z ich strony, atakowani medialnie przez opozycje  - a brak jakiejkolwiek konkretnej, rzetelnej informacji wygląda mi jakby właśnie to rząd mataczył w sprawie. No chyba że są aż tak nieporadni że po prostu nie umieją :)

Jedno co wiadomo napewno to kolejna "tarcza" biznesów dotkniętych całą tą sprawą i to byłby chyba jedyny "sukces" tzn. że kolejne małe i średnie biznesy będą sobie padać i będzie sobie płynął dodruk z drukarki.. bez końca. Im gorzej tym lepiej "zrównoważony niedorozwój AD 2030"

Edited by Stanley

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      W pobliżu Lodowca Szelfowego Filchnera na południu Morza Weddella w Antarktyce znaleziono największy obszar rozrodu ryb. Podwodna kamera sfilmowała tysiące gniazd ryby z gatunku Naopagetopsis ionah. Na podstawie zajmowanego obszaru i zagęszczenia oszacowano, że może znajdować się tam około 60 milionów gniazd. Naukowcy podkreślają, że odkrycie potwierdza słuszność starań o utworzenie obszaru chronionego na atlantyckiej części Oceanu Południowego.
      Na pierwsze gniazda natrafiono w lutym 2021 roku. Zauważyli je naukowcy z Instytutu Badań Polarnych i Morskich im. Alfreda Wegenera (Alfred-Wegener-Institut, Helmholtz-Zentrum für Polar- und Meeresforschung) pracujący pod kierunkiem Autuna Pursera na statku Polarstern. Gniazda znajdowały się na głębokości 535–420 metrów. A im większy obszar uczeni sprawdzali, tym więcej gniazd widzieli. Trwające wiele miesięcy badania wykazały, że średnie zagęszczenie gniazd wynosi 1 na 3 m2, chociaż zdarzały się fragmenty dna, gdzie odnotowywano nawet 2 gniazda na m2. Przeprowadzone mapowanie wskazuje, że cały region gniazdowania obejmuje 240 km2, i znajduje się na nim około 60 milionów gniazd.
      Naukowcy z Instytutu Wegenera badają ten region z pokładu Polarsetrna już od początku lat 80. ubiegłego wieku. Dotychczas znajdowano pojedyncze lub niewielkie grupki gniazd Naopagetopsis ionah.
      Podczas badań naukowcy wykorzystali OFOBS (Ocean Floor Observation and Bathymetry System). To specjalna klatka na kamerę, przystosowana do pracy w ekstremalnych warunkach. Po spektakularnym odkryciu tak wielu gniazd, zaczęliśmy opracowywać strategię, która pozwoli nam ocenić wielkość obszaru. Gniazda ciągnęły się bez końca, a każde z nich ma około 75 cm średnicy. Są więc znacznie większe niż struktury i zwierzęta, jakie zwykle wykrywamy za pomocą systemu OFOBS. Unieśliśmy więc nieco kamerę nad dnem i zwiększyliśmy prędkość do maksymalnej możliwej przy opuszczonej kamerze. Zbadaliśmy w ten sposób 45 600 metrów kwadratowych powierzchni i naliczyliśmy tam niewiarygodną liczbę 16 160 gniazd, ekscytuje się Purser.
      Badania wykazały, że każde gniazdo ma głębokość około 15 cm i średnicę 75 cm. Zostało wydrążone w mulistym dnie, a centralne części gniazd są otoczone niewielkimi kamykami. Naukowcom udało się wyróżnić kilka typów gniazd. W „aktywnych” zauważyli od 1500 do 2500 jaj. W 75% przypadków gniazda takie były pilnowane przez dorosłe ryby. Znaleziono też gniazda „nieaktywne”. W nich jaj nie było. Znajdowała się tam ryba lub też martwa ryba.
      Gdy naukowcy przyjrzeli się danym oceanograficznym i biologicznym, okazało się, że obszar gniazdowania nakłada się z obszarem napływu cieplejszych wód z Morza Weddella w kierunku szelfu. Uczeni zauważyli też, że region ten jest wyjątkowo często odwiedzane przez foki, prawdopodobnie poszukujące tam pożywienia. Masę kolonii ryb oszacowano na 60 000 ton.
      Biorąc pod uwagę biomasę ryb, ten wielki obszar rozrodu jest niezwykle ważnym elementem ekosystemu Morza Weddella i jest najprawdopodobniej największym znanym tam tego typu obszarem na świecie, napisali naukowcy na łamach Current Biology.
      Odkrycie to pokazuje, jak ważne jest ustanowienie tutaj Morskiego Obszaru Chronionego, mówi profesor Antje Boetius, dyrektor Instytutu Wegenera. Niestety Morski Obszar Chroniony Morza Weddella wciąż nie został jednogłośnie zatwierdzony przez Komisję ds. Zachowania Żywych Zasobów Morskich Anarktyki (CCAMLR).
      CCAMLR powstała w 1982 roku w celu ochrony zasobów Antarktyki. Jej członkowie zgodzili się dbać o to, by nie dochodziło tam do nadmiernego odławiania ryb. Jednak wiadomo, że w Antarktyce dochodzi do nielegalnych połowów. Nowo odkrytemu obszarowi rozrodczemu na razie to nie grozi, gdyż znajduje się on pod lodem, zatem by się tam dostać potrzebny jest lodołamacz. Jednak tak ważny obszar powinien być zdecydowanie lepiej chroniony. Stąd potrzeba utworzenia Morskiego Obszaru Chronionego.
      Utworzenie Morskiego Obszaru Chronionego Morza Weddela zaproponowały w 2016 roku Niemcy i Unia Europejska. Miałby on objąć region o powierzchni 1,8 miliona km2. Obecnie oceany są chronione w niewielkim tylko stopniu. Obszary chronione zajmują jedynie ok. 8% powierzchni oceanów, ale rzeczywista ochrona jest roztoczona na 5%. W tym jedynie na niewielkich fragmentach całkowicie zakazano jakiejkolwiek działalności związanej z połowem, wydobywaniem zasobów, transportem czy turystyką.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Europa ma prawdopodobnie jedne z najbardziej rozdrobnionych rzek na świecie. W samej Polsce jest 77 tys. sztucznych barier – średnio jedna na km rzeki czy strumyka – wynika z badań opublikowanych w Nature. Naukowcy komentują, że konstrukcje te szkodzą bioróżnorodności, a istnienie wielu z nich nie ma ekonomicznego sensu.
      W ramach projektu AMBER koordynowanego przez walijski Uniwersytet Swansea oszacowano, że w 36 europejskich krajach jest co najmniej 1,2 mln barier w nurcie wodnym rzeki. A to oznacza, że na 4 kilometry rzeki przypadają średnio 3 bariery zbudowane przez człowieka (0,74 bariery na 1 km). Polska jest powyżej europejskiej średniej: na 1 km strumyka przypada u nas 1 bariera. Rekordzistką jest jednak Holandia, gdzie na kilometr rzeki przypada prawie 20 barier.
      To zaskakująco wysokie liczby w stosunku do tego, co wiadomo było wcześniej. Ponad 60 proc. konstrukcji jest bowiem na tyle niewielkich (mają np. poniżej 2 m wysokości), że były dotąd pomijane w statystykach. W zakrojonych na dużą skalę badaniach opracowano Atlas Zapór AMBER – pierwszą kompleksową ogólnoeuropejską inwentaryzację zapór. Zarejestrowano tam tysiące dużych zapór, ale i znacznie większą liczbę niższych struktur, takich jak jazy, przepusty, brody, śluzy i rampy, które były dotąd niewidoczne w statystykach, a są głównymi sprawcami fragmentacji rzek. Wyniki badań – koordynowanych przez Barbarę Belletti – opublikowano w Nature. W ramach projektu powstała też aplikacja AMBER, w której każdy może pomóc dokumentować brakujące dotąd w statystykach bariery.
      Ponieważ policzenie wszystkich barier nie było fizycznie możliwe, naukowcy w badaniach terenowych przewędrowali wzdłuż 147 rzek (2,7 tys. km) i odnotowywali wszelkie sztuczne bariery w ich nurtach. Na tej podstawie oszacowano, ile barier może być w Europie.
      Jeden ze współautorów badania prof. Piotr Parasiewicz, kierownik Zakładu Rybactwa Rzecznego w Instytucie Rybactwa Śródlądowego im. S. Sakowicza zaznacza, że bariery te są ogromnym utrudnieniem w migracji ryb rzecznych nie tylko takich jak łososie, pstrągi, jesiotry, węgorze, ale także płotki czy leszcze. Za sprawą konstrukcji rzecznych gatunki te mają coraz trudniejsze warunki do przeżycia.
      To jednak nie jedyny minus. Jeśli na rzekach mamy tysiące barier, to zamieniamy nasze rzeki w stawy - mówi naukowiec. Powyżej bariery tworzy się bowiem często zalew, w którym woda płynie bardzo powoli, a lepiej radzą sobie tam organizmy charakterystycznie nie dla rzek, ale właśnie stawów. Z ryb są to choćby karpie czy leszcze. A to zwykle gatunki mniej wyspecjalizowane i bardziej pospolite.
      Bariery zmieniają też temperaturę wody (powyżej bariery jest często ona cieplejsza niż poniżej). A w dodatku blokują przepływ osadów i materii. A w poprzegradzanej rzece wolniej zachodzą procesy samooczyszczania.
      Ponadto z danych dostarczonych przez wolontariuszy w ramach aplikacji AMBER wynikło, że ponad 10 proc. europejskich barier jest nieużytecznych. Gdyby więc je usunąć, nie miałoby to żadnego ekonomicznego znaczenia. A to by oznaczało, że w Europie można by było rozebrać ok. 150 tys. barier bez żadnych strat ekonomicznych. Za to z zyskiem dla środowiska i dla ludzi – ocenia prof. Parasiewicz.
      Jednym z praktycznych wyników naszego projektu jest to, że Unia Europejska zadeklarowała w swoim Programie Bioróżnorodności do 2030 r., że udrożni 25 tys. km rzek – komentuje prof. Parasiewicz.
      AMBER otrzymał finansowanie z unijnego programu badań naukowych i innowacji "Horyzont 2020". Celem tego projektu jest zastosowanie zarządzania adaptacyjnego do eksploatacji zapór i innych barier w celu osiągnięcia bardziej zrównoważonego wykorzystania zasobów wodnych i skuteczniejszego przywrócenia ciągłości ekosystemów rzecznych. W ramach projektu opracowano narzędzia i symulacje, które mają pomóc przedsiębiorstwom wodociągowym i zarządcom rzek zmaksymalizować korzyści płynące z barier i zminimalizować ich wpływ na środowisko.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Niekiedy ośmiornice polują z rybami. Polowanie zbiorowe pozwala objąć działaniami większy obszar i zwiększa szanse na schwytanie ofiary. Okazuje się jednak, że gdy ośmiornice Octopus cyanea są niezadowolone z partnerów albo anulują współpracę, stosują uderzenia ramieniem. Naukowcy porównują to do ciosu pięścią i nazywają aktywnym przemieszczeniem (ang. active displacement) ryby.
      Czasowe sojusze między ośmiornicami i rybami rafowymi są dokumentowane od dziesięcioleci. Mogą one obejmować licznych uczestników z rożnych gatunków - podkreślają autorzy publikacji z pisma Ecology. Ośmiornice i ryby są znane ze zbiorowych polowań, podczas których czerpią korzyści z morfologii [budowy] i strategii polowań drugiej strony - podkreśla Eduardo Sampaio, doktorant z Uniwersytetu w Lizbonie oraz Instytutu Zachowania Zwierząt Maxa Plancka. Ponieważ dochodzi do połączenia sił licznych partnerów, tworzy się złożona sieć, w której zaangażowanie i odnoszone korzyści mogą nie być zrównoważone. Daje to początek różnym mechanizmom kontroli partnera.
      Czasem ryby i ośmiornice współpracują przez ponad godzinę, przy czym poszczególne gatunki zajmują różne pozycje. Ośmiornice ścigają ofiary przemykające wokół skał i chowające się w ciasnych przestrzeniach, ryby takie jak Parupeneus cyclostomus przeszukują dno, a inne patrolują kolumnę wody.
      Okazuje się jednak, że współpraca nie zawsze przebiega korzystnie dla ryb. Między 2018 a 2019 r. podczas nurkowania w okolicach Ejlatu w Izraelu i Al-Kusajr w Egipcie naukowcy zaobserwowali 8 incydentów, podczas których ośmiornice nagle uderzały partnera.
      Widząc to po raz pierwszy, zacząłem się śmiać i prawie zadławiłem się automatem oddechowym - opowiada Sampaio.
      Ryba może zostać zepchnięta na obrzeża grupy albo w ogóle dostaje się poza nią. Czasem po chwili wraca [...]. Sampaio dodaje, że choć wcześniej wiedziano, że ośmiornicom zdarza się uderzyć przy odpieraniu ataków pewnych ryb lub podczas walki o pokarm, po raz pierwszy opisano takie zachowanie w odniesieniu do polowania zbiorowego.
      W ramach studium zespół Sampaio obserwował interakcje między O. cyanea i różnymi rybami z Morza Czerwonego, np. Epinephelus fasciatus czy wariolami (Variola louti).
      Liczne obserwacje [...] sugerują, że uderzanie spełnia w relacjach międzygatunkowych konkretną funkcję. Z ekologicznego punktu widzenia dla ośmiornicy uderzanie ryby-partnera stanowi niewielki koszt energetyczny. W przypadku ryby tak już jednak nie jest.
      Naukowcy dywagują, że uderzanie ma trzymać ryby w ryzach, odpędzając je od ofiary, zmieniając ich pozycję w grupie, a nawet eliminując je z polowania.
      Czasem, w przypadkach gdy ryby nie wnoszą niczego do polowania i próbują, dosłownie, żerować na pracy innych, ośmiornica może uderzać z powodu zwykłego współzawodnictwa.
      Sampaio dodaje, że choć sojusze międzygatunkowe mogą być korzystne dla obu stron, nie oznacza to wcale, że nie zostaną zerwane, gdy nadarzy się okazja. Mimo współpracy, każdy z partnerów zawsze będzie próbował maksymalizować swoje korzyści. W sytuacji kiedy ofiara jest łatwo dostępna, ośmiornica wydaje się stosować uderzenia jako metodę kontrolowania zachowania partnera [...].
      W 2 przypadkach stwierdzono, że uderzanie miało miejsce nawet wtedy, gdy nie wydawało się mieć związku z próbą zapewnienia sobie ofiary. Możliwe są tu dwa scenariusze. W pierwszym ośmiornica całkowicie ignoruje korzyści i uderzanie jest złośliwym zachowaniem, które ma wytworzyć koszty dla ryb. W drugim scenariuszu uderzenie jest [natomiast] formą agresji z odroczonymi korzyściami, np. [...] karą; chcąc promować współpracę podczas przyszłych zdarzeń, ośmiornica uderza, ponosząc niewielkie koszty (koszt dla partnera jest już jednak znaczący).
      Jak jest naprawdę, wyjaśnić mogą dopiero kolejne badania. Szczegółowe analizy ilościowe polowań zbiorowych mogą pomóc w rozważeniu różnych pytań ekologicznych, np. kwestii istnienia uprzywilejowanych relacji między ośmiornicami i konkretnymi rybimi partnerami (w ocenie, czy niektóre gatunki bądź osobniki są uderzane częściej niż pozostałe).
      Chcemy zrozumieć, jak w kontekście całej grupy wcześniejsze interakcje między zwierzętami mogą prowadzić do uderzenia [danej] ryby i co się później zmienia.
       


      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Zwierzę sprzed 380 milionów lat, które pływało w oceanach i chodziło po lądzie jest zaginionym ogniwem ewolucji ludzkiej dłoni. Elpistostege watsoni miał 1,5 metra długości, ostre kły, płaską głowę, długi pysk i niewielkie okrągłe oczy, wyglądem przypominał połączenie rekina z jaszczurką. Jednak tym, co najbardziej zainteresowało kanadyjsko-australijski zespół paleontologów były jego płetwy.
      Wszystkie cztery płetwy tego stworzenia to pierwsza znana nam skamieniałość, na której widać przydatki, które z czasem stały się kośćmi palców i umożliwiły powstanie ludzkiej dłoni.
      Stworzenie miało cztery kończyny i w każdej z nich widoczne są niezwykłe kości, przypominające kości palców. Paleontolog profesor John Long z australijskiego Flinders University mówi, że to niezwykle ważne znalezisko. Ujawnia ono bardzo ważne informacje na temat ewolucji dłoni u kręgowców. To raz pierwszy mamy bezpośredni dowód na rozwój palców w płetwie. Te kości przypominają kości występujące w kończynach większości czworonogów, dodaje.
      Skamieniałość wykopano w Miguasha National Park na wybrzeżu Quebecu. To miejsce znane z występowania licznych skamieniałości z dewonu. Sam zaś dewon zwany jest epoką ryb. Odkrycie to przesuwa też moment powstania palców do ryb. Dotychczas sądzono, że pojawiły się one znacznie później u zwierząt lądowych. Palce zaczęły rozwijać się zatem bezpośrednio przed tym, gdy ryby zaczęły wychodzić na ląd.
      Wyewoluowanie ryb z czworonogi było jednym z najbardziej istotnych wydarzeń ewolucji. Czworonogi mogły opuścić wodę i opanować lądy. Jednak do tego konieczna była zamiana płetw w dłonie i stopy. Naukowcy badający ewolucję rybich płetw w kończyny czworonogów (w tym i człowieka) badają szczątki ryb i tetrapodów z okresu środkowego i górnego dewonu. Te formy przejściowe należą do rodziny Elpistostegidae. To zwierzęta przypominające czworonogi, ale zachowały wiele cech rybich. Jednym z nich jest słynny Tiktaalik z kanadyjskiej Arktyki. To słodkowodne stworzenie osiągało około 1 metra długości, ale dotychczas znamy tylko jego częściowy szkielet.
      Współautor badań Richard Cloutier z Quebec University mówi, że pojawienie się palców zbiega się z możliwością wsparcia przez ryby ciężaru ciała w płytkich wodach lub na lądzie. Podczas naszych badań zauważyliśmy również strukturę przypominającą kość ramienną. Również ona ma pewne cechy wspólne z kością ramienną wczesnych płazów, mówi uczony.
      Elpistostege to niekoniecznie nasz przodek, ale to najbliższa znana nam skamieniałość, która jest ogniwem pomiędzy rybami a czworonogami, dodaje.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Chroniczna ekspozycja na włókna mikroplastiku może powodować poważne zmiany w skrzelach ryb i zwiększenie produkcji komórek jajowych u samic – ustalili naukowcy z amerykańskiego Duke Universty i chińskiego Zhejiang University of Technology.
      Maleńkie włókna z poliestru, polipropylenu i innych rodzajów plastiku oddzielają się od syntetycznych tekstyliów i innych produktów dostępnych na rynku. Często trafiają do ścieków i akumulują się w oceanach, rzekach i jeziorach na całym świecie, przyczyniając się na niektórych obszarach do 90 proc. zanieczyszczeń mikroplastikiem.
      Poprzednie badania pokazały, że wiele ryb je duże ilości włókien każdego dnia, ale dysponuje mechanizmami ochronnymi w jelitach, które niwelują uszkodzenia – powiedział David E. Hinton, wykładowca ekologii na Duke University. Jeśli jednak rozszerzy się badania do poziomu tkankowego i komórkowego, tak jak zrobiliśmy to my, można zaobserwować szkodliwe zmiany.
      Jak zaznaczyła Melissa Chernick z Nicholas School of the Environment na Duke University, poza włóknami, które ryby wchłaniają, setki czy tysiące mikrowłókien przepływa przez ich skrzela i właśnie tam ich wpływ jest najbardziej niszczący.
      W badaniu opisanym w PLOS ONE ryby ryżanki japońskie (Oryzias latipes) były narażone na wysoki poziom mikrowłókien w zbiornikach przez 21 dni. Obserwowano w ich oskrzelach posklejane błony, zwiększone wydzielanie śluzu, tętniaki oraz zmiany w komórkach nabłonkowych.
      Zmiany były znaczące i było ich dużo. Każda miała wpływ na oddychanie – podkreśliła Chernick.
      Choć narządy wewnętrzne mogą chronić się przed podobnymi uszkodzeniami, to kiedy włókna mikroplastiku znajdują się w jelitach, mogą wydzielać związki chemiczne, które trafiają do układu krwionośnego ryb. Naukowcy wciąż starają się wykryć te chemikalia i ich działanie. Jedna z kłopotliwych konsekwencji jest już znana – samice produkują więcej komórek jajowych, co sugeruje, że mikrowłókna działają jako związki endokrynnie czynne.
      Na całym świecie w 2016 r. wyprodukowano prawie sześć ton syntetycznych włókien. Mikrowłókna odrywają się od tekstyliów w czasie prania i regularnego używania. Od jednej sztuki odzieży w czasie prania potrafi oddzielić się prawie 2 tys. mikroskopijnych włókien. Oczyszczalnie ścieków nie są przystosowane do ich wyłapywania, więc zanieczyszczenia akumulują się w środowisku.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...