Sign in to follow this
Followers
0

Żyli i umierali razem, ale się nie mieszali. Wieloetniczność we wczesnej hiszpańskiej osadzie kolonialnej
By
KopalniaWiedzy.pl, in Humanistyka
-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Kultura Tartessos pojawiła się w VIII wieku p.n.e. w dolinie Gwadalkiwiru na południowym-zachodzie Półwyspu Iberyjskiego. Jej główny ośrodek, dotychczas nieodnaleziony, jest utożsamiany z biblijnym Tarszisz. Informacje o Tartessos pojawiają się w źródłach bliskowschodnich i greckich, wspomina o nim m.in. Herodot (Dzieje, I 163, IV 152), który lokalizuje je za Słupami Herkulesa. Kultura Tartessos upadła z nieznanych nam przyczyn w IV wieku p.n.e. Hiszpańska Najwyższa Rada ds. Badań Naukowych poinformowała właśnie o znalezieniu pierwszych wizerunków przedstawiających ludzi kultury Tartessos.
Na stanowisku archeologicznym Casas del Turuñuelo w Badajoz archeolodzy odkryli pięć figurek z V wieku p.n.e. przedstawiających ludzkiego głowy. Znaleziono je w patio budynku, w którym Tartesyjczycy masowo składali ofiary ze zwierząt, przede wszystkim z koni.
Dwie spośród figurek są niemal kompletne. To rzeźbione głowy kobiet, w których uszach widzimy kolczyki typowe dla Tartessos. Dotychczas tego typu złote kolczyki znaliśmy wyłącznie z kilku stanowisk archeologicznych. Na podstawie jakości wykonania figurek i przedstawionych szczegółów naukowcy przypuszczają, że przedstawiają one żeńskie bóstwa. Oprócz nich znaleziono fragmenty co najmniej trzech innych figurek. Jedna z nich prawdopodobnie przedstawiała wojownika, gdyż na jej głowie widać zachowany fragment hełmu.
Odkrycie może zmienić poglądy specjalistów na kulturę Tartessos. Dotychczas uważano, że nie przedstawiała ona wizerunków ludzi, a bóstwa były reprezentowane za pośrednictwem motywów zwierzęcych, roślinnych lub poprzez święte kamienie.
Wiemy, że kultura Tartessos pojawiła się w VIII wieku, jej korzenie są silnie związane zarówno z miejscowymi ludami, jak i z Fenicjanami. Przedstawiciele tej kultury posługiwali się wymarłym językiem tartesyjskim, z którego zachowało się około 100 inskrypcji. Język ten nie został jednak dotychczas sklasyfikowany, nie wiemy więc, do jakiej rodziny językowej należał.
Lud Tartessos prawdopodobnie wyznawał kult Astarte i Baala, a jego tożsamość kulturowa w znacznej mierze została ukształtowana przez kontakty z Fenicjanami, z którymi handlowali metalami. Tartesyjczycy sami byli też zręcznymi metalurgami, tworzyli bogato dekorowane przedmioty z brązu, a ich charakterystycznymi wyborami były dzbany w kształcie gruszki, płaskie przypominające talerze piecyki z okrągłymi uszami, kadzielnice z motywami kwiatowymi, fibule i sprzączki do pasów.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Francisco Lope de Vega był – obok Cervantesa – najwybitniejszym pisarzem hiszpańskiego Złotego Wieku. Jest autorem olbrzymiej liczby dramatów, sonetów, komedii, pisał powieści i epopeje. Nie cała jego spuścizna się zachowała. Tym cenniejsze jest odkrycie każdego nieznanego fragmentu tekstu jego autorstwa. W zbiorach Hiszpańskiej Biblioteki Narodowej (BNE) odnaleziono właśnie nieznaną dotychczas komedię Lope de Vegi, a do jej zidentyfikowania przyczyniła się sztuczna inteligencja.
Naukowcy z Uniwersytetów w Wiedniu i Valladolid prowadzą projekt ETSO: Estilometría aplicada al Teatro del Siglo de Oro. Wraz ze 150 współpracownikami stosują metody analizy komputerowej do prac teatralnych Złotego Wieku, by rozwiązać problemy z autorstwem poszczególnych dzieł. Badania przeprowadzono m.in. na XVII-wiecznym manuskrypcie, który został spisany wiele lat po śmierci Lope de Vegi. Na podstawie analizy stylistycznej sztuczna inteligencja wskazała, że znajdująca się w nim komedia „Francuzka Laura” wyszła spod pióra wielkiego pisarza i powstała na kilka lat przed jego śmiercią.
Odkrycie było możliwe dzięki ostatnim postępom w technologii automatycznej transkrypcji tekstów. Jeszcze kilka lat temu maszyny bardzo słabo radziły sobie z odręcznym pismem, szczególnie z dawnych epok. Obecnie się to zmieniło. Współczesna technologia w ciągu zaledwie kilku godzin była w stanie rozpoznać tekst – zarówno drukowany jak i pisany odręcznie – z około 1300 sztuk teatralnych Złotego Wieku. Maszynowe rozpoznawanie nie działa oczywiście idealnie, ale znakomicie ułatwia i przyspiesza pracę. Dzięki temu ludzie mogą bardzo szybko wprowadzić niezbędne poprawki. Następnie, dzięki analizie stylistycznej i słownikowej już poprawionych tekstów, algorytmy sztucznej inteligencji mogą identyfikować autora po unikatowym stylu. Nie od dzisiaj wiadomo, że każdy pisarz i każdy z nas, używa różnych słów w różnych proporcjach. A maszyny mogą analizować olbrzymie zbiory danych i obliczać proporcje dla konkretnych słów, wyrażeń czy zdań.
Już na podstawie wcześniejszych eksperymentów z algorytmami wiedziano, że potrafią one z 99-procentową dokładnością określić, czy dane dzieło wyszło spod pióra Lope de Vegi czy też nie. Sztuczna inteligencja dostała za zadanie przeanalizowanie wspomnianych 1300 dzieł oraz stwierdzenie, czy ich autorem jest Lope de Vega, czy też któryś z 350 innych pisarzy epoki. Algorytm wskazał, że „Francuzkę Laurę” napisał Lope de Vega. Wówczas do pracy przystąpili eksperci, którzy tradycyjnymi metodami badawczymi mieli zweryfikować wyniki pracy maszyny. Naukowcy porównywali więc metrykę, ortoepię, a przede wszystkim tropy literackie, idee i struktury leksykalne typowe dla Lope de Vegi i okresu jego twórczości, jakie wskazała sztuczna inteligencja z tym, co widoczne jest w nowo zidentyfikowanej komedii.
Wszystko wskazuje na to, że mamy oto do czynienia z nieznanym dotychczas dziełem wielkiego pisarza, które powstało pod koniec jego życia, a o istnieniu którego nie mieliśmy pojęcia. „Francuzka Laura” jest osadzona w kontekście politycznym czasu, w którym powstała. Wtedy to, pod koniec lat 20. XVII wieku, w trakcie Wojny Trzydziestoletniej, Francja i Hiszpania zawarły krótki pokój, który przez sojuszników obu stron był postrzegany jako zdrada. Główną bohaterką komedii jest Laura, córka księcia Bretanii, żona hrabiego Arnaldo. Bretania była sojuszniczką Hiszpanii. W Laurze zakochał się jednak następca tronu Francji, który próbuje zdobyć ją wszelkimi sposobami. Budzi to podejrzenia Arnaldo, który – zarówno z zazdrości jak i z obawy przed skandalem – próbuje otruć żonę. Ostatecznie jednak Laura wychodzi z opałów obronną ręką, opiera się zalotom Delfina, co przekonuje męża do jej wierności.
Szczegółowy opis odkrycia i badań nad „Francuzką Laurą” znajdziemy w piśmie wydawanym przez Universitat Autònoma de Barcelona.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Konserwatorzy pracujący na terenie byłego Klasztoru Narodzenia Pańskiego w Tepotzlán w Meksyku odkryli prekolumbijski mural, który może rzucić światło na związki pomiędzy mieszkańcami tych terenów, a Kościołem Katolickim. W jednej z kaplic narożnych znaleziono namalowany okrąg, wewnątrz którego znajduje się prekolumbijska ikonografia przedstawiająca m.in. topór, gałąź z kwiatami, tarczę oraz penacho, wykonaną z piór ozdobę głowy.
Do czasów dzisiejszych zachowało się niewiele penachos, a najbardziej znanym z nich jest penacho Montezumy znajdujące się w Welt Museum w Wiedniu. Znamy też niewiele naściennych rysunków penacho.
Zadaniem konserwatorów było przede wszystkim odrestaurowanie kościoła, który od 1994 roku jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W 2019 roku zabytek został uszkodzony w wyniku serii trzęsień ziemi i wstrząsów wtórnych na wybrzeżu Meksyku. Na terenie klasztoru zachowały się trzy z czterech kaplic narożnych. Naukowcy nie do końca znają ich przeznaczenie. Być może stanowiły one schronienie dla księży i osób posługujących w czasie mszy podczas których dokonywano masowych chrztów nawracanych miejscowych mieszkańców. I to właśnie w jednej z tych kaplic, zamalowany wieloma warstwami mleka wapiennego, znaleziono mural z prekolumbijskimi symbolami.
Odkryliśmy dobrze zachowany czerwony okrąg. Później zobaczyliśmy trójkąty, sądziliśmy, że to korona Dziewicy Marii, ale okazało się, że były to pióra penacho. W środku, wewnątrz kolejnego okręgu, znajduje się dobrze zdefiniowany ornament, gałązka z kwiatami i tepotzli (topór), podobny do glifu z Tepoztlán. To nie jest chrześcijańska ikonografia, a przedstawienie chimalli, tradycyjnej tarczy, mówią autorzy odkrycia.
Główny okrąg ma średnicę nieco przekraczającą 1 metr, a grubość jego linii to 11 centymetrów. Rozmiary rysunku są podobne do rozmiarów tarcz maryjnych, które w XVI wieku namalowano na sąsiednich ścianach kaplic narożnych. Wszystkie murale pochodzą z lat 1555–1580, kiedy to został wzniesiony klasztor dominikanów.
Mural z prehiszpańskimi motywami jest powtórzony w 2 pozostałych zachowanych kaplicach, ale jest znacznie mniej wyraźny. Znalezienie tych symboli w chrześcijańskiej budowli każe zadać sobie pytanie, dlaczego symbolika taka znalazła się w tak ważnym chrześcijańskim miejscu, do tego w pobliżu anagramu Dziewicy Marii oraz o relacje pomiędzy kulturą prehiszpańską a wiarą chrześcijańską wkrótce po podboju Meksyku.
Lokalni mieszkańcy wciąż odbywają doroczne pielgrzymki na pobliską górę, na której znajduje się stanowisko archeologiczne El Tepozteco. To ruiny świątyni Tepoztēcatla, azteckiego boga napoju alkoholowego pulque, który był czczony w tej okolicy. Wokół świątyni mieszkali kapłani i ich pomocnicy. Prawdopodobnie to stamtąd pochodziła znaczna część osób, które budowały klasztor. Niewykluczone zatem, że mural z kaplic narożnych ma coś wspólnego z Tepoztēcatlem.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Początkowo sądziliśmy, że jest to piracka moneta z rejonu Morza Karaibskiego, wybita przez Anglików na Antylach za panowania królowej Elżbiety I, ze srebra zdobytego przez korsarza kapitana Francisa Drake, pod koniec XVI w. na hiszpańskiej „Złotej Armadzie”, informują specjaliści z zamojskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie.
Nietypową srebrną monetę znalazł na polu w Czerniczynie pod Hrubieszowem detektorysta Tomasz Gryniewicz. Zawiadomił o znalezisku odpowiednie urzędy, skonsultował się z Muzeum w Hrubieszowie i zawiózł monetę do zamojskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie. Eksperci zobaczyli srebrną monet o nietypowym wielobocznym kształcie i niejednolitej grubości, wynoszącej od 1 do 3 milimetrów.
Początkowe przypuszczenia, że pod Hrubieszów trafiła piracka moneta nie były pozbawione podstaw. W XVI wieku Hiszpanie intensywnie eksploatowali skarby Ameryki Południowej i wywozili je do Europy. Nasilające się ataki francuskich i angielskich piratów skłoniły ich do organizowania konwojów. Konwoje pływały po Atlantyku, tam, gdzie grasowali piraci. Jeden z najsłynniejszych korsarzy, Francis Drake, przepłynął w 1578 roku przez Cieśninę Magellana na Pacyfik, a w marcu 1579 roku zdobył swój najcenniejszy łup, hiszpański galeon Nuestra Señora de la Concepción, który płynął z Peru do Panamy. Na jego pokładzie, wśród licznych skarbów, znajdowało się m.in. 26 ton srebra.
Analizy niezwykłej monety podjął się doktor Jacek Feduszko z Muzeum Zamojskiego. Po jej oczyszczeniu okazało się, że nie jest to moneta piracka, ale równie niezwykły zabytek. Tomasz Gryniewicz znalazł hiszpańską monetę wybitą w Meksyku w I połowie XVII wieku za panowania króla Hiszpanii Filipa IV. Nie wiemy, jak taka moneta trafiła pod Hrubieszów. Była zapewne jedną z wielu monet krążących po Europie w mieszkach kupców. Ważna była bowiem zawartość kruszcu w monecie, a nie jej emitent.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
W 2018 roku przedstawiciele miejscowości Artieda w Aragonii poprosili Wydział Archeologii Uniwersytetu w Saragossie o zbadanie ruin położonych obok miejsca znanego jako pustelnia San Pedro, zwanego w literaturze jako El Forau de la Tuta, Campo de la Virgen oraz Campo del Royo. Trzy lata później, podczas kongresu archeologicznego naukowcy poinformowali o odkryciu nieznanego wcześniej miasta z rzymskiej epoki imperialnej. Co zaskakujące, nie potrafimy określić, jaką nazwę nosiło miasto.
Na podstawie badań ruin oraz przedmiotów znajdujących się obecnie w zbiorach prywatnych i publicznych, naukowcy doszli do wniosku, że w miejscu znanym jako El Forau de la Tuta istniało miasto zamieszkane pomiędzy I a V wiekiem. Później, pomiędzy IX a XIII wiekiem, na ruinach rzymskiego miasta istniała osada wiejska, która w dokumentach pobliskiego klasztoru w Leire zwana jest Artede, Arteda lub Artieda. Ze średniowiecze pozostały ruiny apsydy kościoła, które stanowiły część pustelni San Pedro, pozostałości spichlerzy oraz rozległy chrześcijański cmentarz. Obecnie wiadomo, że El Forau de la Tuta zajmuje powierzchnię 4 hektarów, jednak naukowcy nie wykluczają, że stanowisko archeologiczne jest znacznie bardziej rozległe i ruiny znajdują się na obszarach, których jeszcze nie badali.
Wspomniane na wstępie rzymskie miasto leżało przy szlaku łączącym miejscowości Jaca, Ilumberri i Pamplona. W średniowieczu szlak ten był przedłużeniem drogi pielgrzymkowej Camino de Santiago.
Wewnątrz pustelni archeolodzy odkryli m.in. dwa kapitele kolumn w stylu korynckim, cztery attyckie podstawy kolumn oraz liczne pozostałości gzymsu. Rozmiary i zróżnicowanie fragmentów wskazują, że pochodzą one z różnych budynków publicznych wczesnego okresu imperialnego. Zdaniem naukowców, korynckie kapitele pochodzą z ponad 6-metrowych kolumn, które stanowiły część olbrzymiego budynku publicznego, być może świątyni mieszczącej się na forum. Na podstawie stylu datowano je na koniec panowania dynastii Flawiuszów (69–96) i początek dynastii Antoninów (96–192). Szczegółowe badania potwierdziły, że fragmenty budowli pochodzą z co najmniej dwóch monumentalnych budynków i powstały w odstępie ponad 50 lat. To zaś wskazuje, że monumentalne budowle powstawały w mieście na przestrzeni dziesięcioleci.
Z kolei na zachód od El Forau de la Tuta znaleziono imponujące przykłady robót publicznych wykonanych z wykorzystaniem opus caementicium (rzymskiego cementu), w tym co najmniej cztery wypusty kanalizacyjne, masywny wspornik, fundamenty oraz liczne czworokątne struktury, które mogły być podstawami zbiorników na wodę. Pozostałości kanalizacji odpowiadają tego typu strukturom znanym z typowych rzymskich miast, szczególnie z miejsc powiązanych z budynkami, takimi jak łaźnie, z których trzeba było odprowadzić duże ilości wody.
Ponadto analizy kamieni nagrobnych znajdujących się obecnie w Muzeum Diecezjalnym w Jaca oraz w prywatnych rękach wskazują, że w El Forau de la Tuta znajdował się też ważny cmentarz, w którym chowano ludzi aż do końca istnienia miasta. Analiza lingwistyczna niektórych imion wyrytych na nagrobkach wskazuje na ich baskijsko-akwitańskie korzenie, dzięki czemu wiemy, że przynajmniej część mieszkańców miasta stanowiła miejscowa ludność zamieszkująca obszar depresji Canal de Berdún.
Archeolodzy odkryli też skrzyżowanie dróg. Jedną z nich stanowiła prawdopodobnie główna ulica miasta, z chodnikiem i rynsztokiem. Najprawdopodobniej miała też ona ocieniony portykiem chodnik. Wykopaliska odsłoniły też pozostałości czarno-białej mozaiki, materiał układany pod mozaiką oraz utwardzenie gruntu, w którym znaleziono próg z piaskowca, w którym w przeszłości były zamontowane podwójne drzwi wahadłowe. Eksperci uważają, że w tym miejscu znajdowały się łaźnie.
Na podstawie dotychczasowych odkryć archeolodzy stwierdzają, że w badanym przez nich miejscu znajdowało się miasto, które powstało pomiędzy I a II wiekiem, miało miejską infrastrukturę, budynki publiczne, w tym łaźnie, system kanalizacyjny i – prawdopodobnie – świątynię. Najbardziej zadziwiający jest fakt, że nie wiemy, jak się ono nazywało. Nie znamy bowiem żadnych historycznych dokumentów, wspominających o istniejącym w tym miejscu mieście.
« powrót do artykułu
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.