Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Po konserwacji do kościoła w Rzykach powróciły rzeźby inspirowane kompozycją Wita Stwosza z Ołtarza Mariackiego

Rekomendowane odpowiedzi

Po kilku latach konserwacji na ASP w Krakowie do kościoła parafialnego św. Jakuba Apostoła w Rzykach (woj. małopolskie) powróciły inspirowane kompozycją Wita Stwosza z krakowskiego Ołtarza Mariackiego późnogotyckie rzeźby klęczącej Matki Bożej i podtrzymującego ją św. Jana Apostoła. Tworzą one wyrzeźbioną z twardego drewna (najprawdopodobniej dębiny) scenę Zaśnięcia NMP.

Wydaje się, że rzeźby trafiły do Rzyk z ważniejszej świątyni. Niewykluczone, że przeniesiono je z gotycką figurą tronującej Madonny z Dzieciątkiem z ok. 1400 r. i późnogotycką rzeźbą Matki Boskiej z Dzieciątkiem z początku XVI w.

Część większej kompozycji

Ks. dr Szymon Tracz, diecezjalny konserwator zabytków i sztuki sakralnej diecezji bielsko-żywieckiej, uważa, że figury z Rzyk stanowiły pierwotnie centralną część większej późnogotyckiej kompozycji ilustrującej scenę Zaśnięcia NMP, która prawdopodobnie zdobiła szafę retabulum skrzydłowego. Odchodzącej Maryi towarzyszyli zapewne również pozostali apostołowie. Niestety, ich postaci się nie zachowały. Według specjalisty, sposób kształtowania twarzy, układ szat i wzór ikonograficzny sugerują, że grupa powstała w latach 20. XVI w.

Wpływy Wita Stwosza

Wyraźnie widać tutaj echa słynnej kompozycji Wita Stwosza w centrum szafy krakowskiego Ołtarza Mariackiego, której to układ był długo powielany w kolejnych latach, czego przykładem jest chociażby scena Zaśnięcia NMP z ok. 1500 roku, zdobiąca dawny ołtarz główny w konkatedrze żywieckiej, obecnie znajdująca się w bocznym ołtarzu różańcowym - wyjaśnia ks. dr Tracz.

Figury musiały powstać w miejscowym warsztacie snycerskim. Świadczy o tym m.in. sposób ukształtowania dłoni. Za tym, że rzemieślnik znał krakowski pierwowzór i twórczość Wita Stwosza, przemawia [też] nieznacznie wywinięta podszewka w płaszczu św. Jana, będąca daleką reminiscencją słynnej Stwoszowskiej tzw. małżowiny usznej, wg której mistrz kształtował fałdy szat u swoich postaci. Manierę tę naśladowali później także inni artyści na przełomie XV i XVI wieku.

Przedstawiona scena Zaśnięcia mogła się rozgrywać we wnętrzu mieszkalnym

Maryja ma lekko pochyloną głowę, zamknięte oczy i dłonie skrzyżowane na piersi. Na jej dojrzałej twarzy maluje się spokój i poddanie woli Bożej. Układ jej postaci przywołuje na myśl scenę Zwiastowania, w której Boża Matka z pokorą przyjmuje wolę Bożą. Stojący z tyłu św. Jan Ewangelista ma bolejącą twarz (smutek podkreślono opadającymi kącikami ust) i oburącz podtrzymuje Maryję. Ponieważ draperie szat przedstawionych postaci opadają na posadzkę, dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Bielsku-Białej podejrzewa, że miejscem wydarzenia mogło było wnętrze mieszkalne, a nie np. szczyt Golgoty.

Rekonstrukcja polichromii

Ponieważ oryginalna polichromia się nie zachowała, trzeba było ją zrekonstruować. Było to możliwe dzięki szczątkowym fragmentom ocalałym w niektórych partiach figur, które były wielokrotnie przemalowywane. Oryginalnie szaty były srebrzone z kładzionym na nich barwnym laserunkiem - wyjaśnia ks. dr Tracz.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Carlisle w Anglii odkryto 2 monumentalne głowy. Uważa się, że pochodzą z początku III w. W ramach projektu Uncovering Roman Carlisle prowadzone są wspierane przez społeczność wykopaliska w Carlisle Cricket Club. Badane są rzymskie termy, odkryte w 2017 r. przez archeologów z Wardell Armstrong.
      Termy znajdują się nieopodal rzymskiego fortu Uxelodunum (Petriana). Był to największy fort wału Hadriana.
      Jedna z głów z piaskowca ma 56, a druga 57 cm wysokości. Wg specjalistów, kiedyś wieńczyły postaci o wysokości 3,5-4,5 m, będące prawdopodobnie częścią dużej rzeźby zlokalizowanej wewnątrz term. Tuż po rozpoczęciu kolejnego sezonu wykopalisk natrafiły na nie wolontariuszki Carolyn Veit - emerytowana pielęgniarka z Indiany - i Ruth Pearce. Rzeźby znajdowały się na obrzeżach brukowanej rzymskiej drogi. Wydaje się, że ktoś pozostawił je tam celowo; głowy leżały bowiem obok siebie. Niewykluczone, że to materiały odrzucone przez poszukiwaczy elementów architektonicznych do ponownego wykorzystania (spoliów).
      Frank Giecco z Wardell Armstrong podkreśla, że o ile figury nie należą w łaźniach do rzadkich znalezisk, o tyle rzeźby tej wielkości już tak. W ciągu 30 lat pracy w zawodzie nigdy się z czymś takim nie spotkałem.
      Odnosząc się do pierwszej z głów (kobiecej), Giecco przypomniał rzeźbę odkrytą w Bearsden na szlaku wału Antonina; miała ona podobną fryzurę i była uznawana za przedstawienie bogini Fortuny. Warto jednak dodać, że w łaźni w Carlisle odkryto kafle z pieczęcią cesarza oraz inskrypcję poświęconą Julii Domnie, żonie cesarza Septymiusza Sewera. Niewykluczone więc, że głowy są przedstawieniami cesarskiej pary.
      Kolejnym wskazaniem na Julię Domnę jest fakt, że cesarzowa wywarła wpływ na modę. Jej fryzurę nosiły później Salonina, żona cesarza rzymskiego Galiena, a także Zenobia, żona króla Palmyry Septimiusa Odenathusa. Wydaje się, że za sprawą Domny noszenie peruk, będące zwyczajem Asyryjczyków, stało się popularne wśród Rzymian. Na zdjęciu intaglia ze zbiorów The Metropolitan Museum of Art można zobaczyć, że uczesanie Julii do złudzenia przypomina fryzurę kobiecej głowy z Carlisle.
      Septymiusz Sewer był wojowniczym władcą. I odnosił duże sukcesy na polach bitew. Walczył zarówno przeciwko wrogom Imperium Romanum, jak i konkurentom do władzy. Jednym z nich był Klodiusz Albinus, ogłoszony cesarzem przez legiony w Brytanii i Hiszpanii. W 197 roku wojska obu wodzów starły się pod Lugdunum (Lyon). Była to największa i najkrwawsza bitwa stoczona pomiędzy rzymskimi legionami. Septymiusz zwyciężył i odesłał pokonane legiony do Brytanii. Były one jednak osłabione. I to osłabienie rozzuchwaliło Kaledończyków, którzy z terenu dzisiejszej Szkocji wybierali się za Mur Hadriana, napadając na rzymską prowincję Britannia. Sytuacja stawała się coraz bardziej poważna, tym bardziej że Kaledończycy zjednoczyli się, tworząc silną konfederację plemienną. W końcu w 208 roku Septymiusz Sewer postanowił podbić dzisiejszą Szkocję. Wraz z dworem, żoną i oboma synami przeniósł się do Eboracum (dzisiejszy York), skąd prowadził swoją kampanię. Miał ze sobą około 50 tys. żołnierzy, wspomaganych przez 7000 marynarzy.
      Rzymska kampania była niezwykle krwawa, wiele plemion, w obawie przed zagładą, przystąpiło do rozmów pokojowych, które jednak nie przyniosły rezultatu. W 2010 roku syn Septymiusza, Karakalla, przeprowadził kampanię na północ od wału Antonina, stosując taktykę spalonej ziemi. Septymiusz miał za nim podążyć, ale się rozchorował i wrócił do Eboracum. Tam jego zdrowie się pogarszało. Cesarz zmarł 4 lutego 211 roku, a Karakalla przerwał podbój Szkocji i wrócił do Rzymu, by skonsolidować swą władzę. Rzymianie nigdy więcej nie wyprawili się już tak głęboko na tereny Kaledonii.
      Podczas wcześniejszych wykopalisk w Carlisle odkrywano m.in. intaglia - w ostatniej fazie wykopalisk było ich 10, ale wcześniej w tym roku natrafiono na ponad 30. W przeszłości znaleziono też kilka pomieszczeń, system ogrzewania podłogowego hypocaustum, a także terakotowe rury wodociągowe, nietknięte podłogi, malowane kafle i fragmenty naczyń kuchennych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Politechnika Białostocka (PB) odnawia dla Muzeum Wojska w Białymstoku odrzutowiec myśliwski Lim-5R. Prace trwają już od kilku tygodni. Brakujące elementy są odtwarzane w technologii druku 3D.
      Czekając na odnowienie, Lim-5R stał przez wiele lat na dworze, na terenie Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Teraz samolot i inne zabytki techniki militarnej trafiają do otwartego niedawno Parku Militarnego Muzeum Wojska w Białymstoku.
      Wieloetapowe prace
      Stojący w hali maszyn samolot ma już uzupełnione poszycie, podczepione zbiorniki paliwa i jest przygotowany do ponownego malowania.
      By móc przetransportować ogromny kadłub i skrzydła, trzeba było zacząć od demontażu w siedzibie jednostki Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
      Gdy zabytek trafił na Wydział Mechaniczny PB, Daniel Laskowski i Bartosz Ostrowski przeprowadzili gruntowną renowację poszycia samolotu. Polegała ona na usunięciu starych warstw lakieru i uzupełnieniu braków w poszyciu. Łatanie dziur i niwelowanie nierówności w blachach to przygotowanie do nałożenia warstwy podkładowej pod farbę.
      Specjaliści nie tylko przygotowywali samolot do malowania. Oprócz tego zamocowali zbiorniki paliwa, wypolerowali owiewkę kabiny i zdemontowali silnik. Jak podkreślono w komunikacie prasowym uczelni, zmniejszenie masy Lim-5R ma ułatwić podwieszenie na specjalnie zaprojektowanym pylonie.
      Prace rozpoczęliśmy kilka tygodni temu od rozpołowienia kadłuba i demontażu silnika. Później zaczęliśmy się zajmować kadłubem, zdjęciem starej powłoki lakieru - opowiada Laskowski.
      Demontaż silnika
      Wymontowanie dużego silnika odrzutowego okazało się dla cywilnych mechaników wyzwaniem. Nigdy tego nie robiliśmy. Napotkaliśmy sporo problemów, ale udało się zdemontować ciekawy zabytek techniki w ciągu jednego dnia - dodaje Ostrowski.
      Na razie silnik spoczywa na specjalnym standzie (on także został zaprojektowany i wykonany na PB). Wkrótce trafi do wspomnianego wcześniej Parku Militarnego Muzeum Wojska w Białymstoku.
      Wykorzystanie druku 3D
      Ważnym etapem prac jest dorabianie metodą druku 3D brakujących elementów poszycia. Zajęliśmy się owiewką, która w górnej części była już strasznie wypłowiała od słońca. Następnym etapem było dorobienie brakujących lotek do zbiorników paliwa i dorobienie uchwytów mocujących je do skrzydeł. Dorobiliśmy też na skrzydłach brakujące elementy oświetlenia i peryskop na owiewce pilota - wylicza Laskowski.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Stambule rozpoczęła się renowacja Kolumny Wężowej, jednej z najstarszych budowli w mieście. Kolumna powstała równo 2500 lat temu w Delfach, a obecnie stoi na terenie dawnego hippodromu w Konstantynopolu, nieistniejącego już toru wyścigowego dla koni i rydwanów. Ustawiono ją przed 1700 laty z polecenia Konstantyna Wielkiego. Kolumna nie wygląda już tak okazale, jak w starożytności, a odpowiedzialny ma być za to turecki sułtan lub pijany polski ambasador. To jednak, jak dowodzi profesor Gościwit Malinowski, tylko fake news z XVIII wieku.
      W monografii Hellenopolonica. Miniatury z dziejów polsko-greckich profesor Malinowski tak opisuje dzieje niezwykłego zabytku: Po zwycięskiej bitwie pod Platejami (479 r. p.n.e.) Grecy ofiarowali Apollonowi w Delfach niezwykłe wotum. Była to mierząca 8 metrów kolumna, składająca się z trzech splecionych węży, których głowy rozchodziły się od siebie, tworząc trójnóg, na którym ustawiono złotą czarę. Czarę tę zrabowali Fokejczycy już podczas III wojny świętej w 345 r. p.n.e., kolumna zachowała się natomiast w Delfach bez jakiegokolwiek uszczerbku, aż w 324 r. cesarz Konstantyn polecił przenieść ją do swej nowej stolicy. W Konstantynopolu ustawiono ją na hippodromie, gdzie stoi do dziś. Mierzy sobie jednak już tylko 6 metrów, utraciła wężowe głowy. Jedna z odpadniętych głów znajduje się obecnie w muzeum archeologicznym w Stambule.
      Jak kolumna utraciła głowy? Polski uczony przytacza trzy wersje wydarzeń, które znajdziemy w historycznych dokumentach. Dwie sensacyjne i jedną zwyczajną.
      Pod koniec XVI wieku pojawiła się informacja, jakoby szczękę jednej z głów miał osobiście utrącić buzdyganem Mehmet Zdobywca po zajęciu Konstantynopola w 1453 roku. Kolejne wersje legendy wspominają a to o wielkim wezyrze, a to o którymś z sułtanów, działającym prawdopodobnie pod wpływem alkoholu. Na początku XVIII wieku pojawia się zaś relacja francuskiego podróżnika, który mieszkał w Stambule. Aubry de La Mottraye zanotował, że jeszcze w 1699 widział kolumnę z trzema głowami, a w następnym roku głowy ściął pijany polski ambasador Rafał Leszczyński, ojciec późniejszego króla Stanisława Leszczyńskiego. W legendarnych przekazach pijany sułtan odłamujący szczękę jednej z głów w jakiś sposób stał się pijanym polskim ambasadorem ścinającym trzy wężowe głowy.
      Najbardziej jednak prawdopodobna jest relacja z kroniki Nuṣretname. Jak czytamy w „Hellenopolonica” autor kroniki odnotował, że w nocy w czwartek ósmego dnia miesiąca, w czasie wieczornej modlitwy, wszystkie trzy brązowe węże na Hippodromie, które stały mocno przez 1500 lat, złamały się razem przy swych szyjach i spadły na ziemie; nie ma żadnej możliwości, że zostały uderzone i zniszczone, ponieważ w owym czasie nie było nikogo w pobliżu.
      Wracając jednak do samego niezwykłego zabytku, tureccy konserwatorzy zapowiadają, że prace powinni zakończyć w ciągu miesiąca. Chcą naprawić pęknięcia na kolumnie, wyczyścić ją i poprawić jej otoczenie. Kolumna Wężowa to najważniejszy w Stambule zabytek z brązu, mówi główna architekt Irem Bülbül z Dyrektoriatu Zasobów Kulturowych i przypomina, że jedna z odłamanych głów została znaleziona podczas wykopalisk archeologicznych w XIX wieku i obecnie znajduje się w miejskim Muzeum Archeologicznym.
      Kolumna znajduje się poniżej poziomu obecnego placu Sultanahmet. Stoi ona na oryginalnym podłożu hippodromu. Prace konserwatorskie rozpoczną się od oczyszczenia i odsłonięcia podłoża, otoczenia i poprawienia zabezpieczającego kolumnę płotu. Następnie specjaliści zajmą się samą kolumną, zabezpieczą ją przed korozją i postarają się zachować oryginalną patynę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rozpoczęto prace restauratorskie przy 8 zabytkowych kaplicach Dróżki Matki Boskiej wokół Sanktuarium pasyjno-maryjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej. Remontowane są także 3 drewniane budynki, które znajdują się tuż przy Sanktuarium. Prace mają potrwać do końca przyszłego roku.
      Konserwacji zostały poddane kaplice pogrzebu Matki Bożej oraz stacje wniebowzięcia NMP. "Konserwatorzy restaurują budynki, w tym drewniane i kamienne elementy wystroju wnętrz, historyczne obrazy i figury. Remontowane są też trzy budynki drewniane, znajdujące się tuż przy sanktuarium. Po zakończeniu prac zaadaptowane one zostaną na cele edukacyjne i wystawiennicze" – powiedział cytowany przez PAP rzecznik sanktuarium, o. Tarsycjusz Bukowski.
      Projekt prowadzony jest we współpracy z norweską organizacją opiekującą się m.in. kościołem klepkowym z Umes, jednym z najstarszych tego typu kościołów w Norwegii. Benedyktyni nie od dzisiaj z nią współpracują. Wymieniają z Norwegami doświadczenia, wspólnie szkolą przewodników i animatorów, organizują kursy dotyczące ochrony dziedzictwa kulturowego.
      Remont kapliczek pochłonie 2,6 miliona euro, z czego sanktuarium w Kalwarii wyłożyło niemal 391 tysięcy, a reszta pochodzi z Mechanizmu Finansowego EOG oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
      Historia Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej sięga 1600 roku, kiedy to wojewoda krakowski Mikołaj Zebrzydowski ufundował na wzniesieniu Żar kościółek. Dwa lata później wojewoda przekazał część terenów pod budowę klasztoru benedyktynów. Klasztor wzniesiono w latach 1604–1609. Sanktuarium przez wieki było rozbudowywane. W 1979 roku Jan Paweł II nadał kościołowi głównemu tytuł bazyliki mniejszej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zabytkowa drewniana leśniczówka w Lesie Kabackim odzyska dawny blask. Jak poinformował stołeczny Ratusz, budynek zostanie poddany zarówno renowacji, jak i modernizacji. Remont potrwa 1,5 roku.
      Trzeciego stycznia podpisano umowę na realizację zadania; wykonawcą jest firma Good Wood. Podczas prac ma zostać zachowana specyfika budynku oraz jego zabytkowy charakter. Uwzględniona zostanie także lokalna tradycja architektoniczna. Zachowany zostanie układ przestrzenny wnętrz leśniczówki i ich historyczny wystrój. Na odnowionej elewacji budynku przywrócone zostaną detale architektoniczne. Rozebrana zostanie natomiast istniejąca murowana dobudówka, a sam obiekt zostanie zabezpieczony.
      Inwestycja obejmie prace murarskie, ciesielskie, izolacyjne i konstrukcyjne. Oprócz tego zaplanowano nowe instalacje.
      Po remoncie obiekt będzie przygotowany na potrzeby pobliskiego Centrum Edukacji Przyrodniczo-Leśnej. Co ważne, zmieni się też otoczenie (będzie można korzystać z odtworzonych ciągów pieszych, powstanie nowe ogrodzenie, a zieleń zostanie zagospodarowana).
      Leśniczówka w Lesie Kabackim to kolejny z drewnianych budynków warszawskich, który udaje nam się wyremontować w ciągu ostatnich lat. Więcej takich leśniczówek, nie tylko przy Lesie Kabackim, ale też w samej Warszawie – nie ma. Obiekt ma niesamowitą wartość, a przyszła inwestycja sprawi, że wszystkie jego walory zostaną wydobyte. Budynek odzyska swój pierwotny wygląd, jednocześnie spełniając nowe zadania –  podkreślił Michał Krasucki, stołeczny konserwator zabytków.
      Historia leśniczówki
      Budynek powstał w II poł. XIX w. Przez blisko 130 lat mieszkali tu leśniczowie, którzy zajmowali się drzewostanem Lasu Kabackiego. Warto przypomnieć, że niegdyś te tereny należały do Dóbr Wilanowskich, które w XVII i XVIII wieku były własnością rodu Sobieskich, a następnie Potockich oraz Branickich. Obecnie nadzór nad tym obszarem sprawują Lasy Miejskie – Warszawa. W 1987 r. obiekt z ul. Rydzowej 1 wpisano do rejestru zabytków.
      Architektura budynku
      Budynek wzniesiono w konstrukcji zrębowej (wieńcowej). Dach jest naczółkowy; w latach 60. gont wymieniono na eternit. Ściany zewnętrzne są oszalowane poziomymi deskami. Warto zwrócić uwagę na dekoracyjne opracowanie węgłów. Obiekt zachował w dużej części oryginalną konstrukcję, układ i wyposażenie, takie jak: drzwi z kutymi zawiasami, klamkami i oryginalnymi mechanizmami, okna, piece grzewcze i piec kuchenny oraz drewniane posadzki. W budynku znajdują się także oryginalne tynki wapienne kładzione na trzcinie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...