Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Badania specjalistki z Gdańska pomogą w powstaniu lepszych implantów regenerujących ubytki kostne

Rekomendowane odpowiedzi

Dr Natalia Wójcik z Politechniki Gdańskiej (PG) pracuje nad alternatywnymi bioaktywnymi materiałami szklistymi do produkcji kompozytów stosowanych w minimplantach kostnych. Dzięki jej badaniom mogą powstać nowocześniejsze implanty regenerujące ubytki kostne. Co ważne, nie będą one zaburzać gospodarki biochemicznej naszego organizmu.

Jak wyjaśniono w komunikacie uczelni, materiały, z których wytwarza się implanty kostne, zawierają szkła bioaktywne, które "wymuszają" regenerację kości.

Szkła na bazie krzemianu, które są teraz używane, bardzo wolno ulegają rozpuszczeniu. Jeśli umieścimy ten materiał w miejscu ubytku kości, ma on stymulować kość do wytwarzania hydroksyaptytu, głównego budulca kości, i tym samym regeneracji, sam stopniowo ulegając rozpuszczeniu. Klasyczne bioszkło z dużą zawartością krzemu rozpuszcza jednak się zbyt wolno – od roku do nawet kilku lat. Problemem jest fakt, że krzem to pierwiastek, który występuje naturalnie w organizmie ludzkim tylko w śladowych ilościach. Nie znamy długofalowych konsekwencji utrzymywania się tego pierwiastka w organizmie w dużym stężeniu - tłumaczy dr Wójcik.

Zastępując główną matrycę krzemianową matrycą fosforanową, uzyskuje się większą rozpuszczalność materiału. Niebagatelne znaczenie ma też to, że fosfor jest naturalnym budulcem kości.

Przy pomocy inż. Stefanii Wolff dr Wójcik bada różne warianty bioszkła. Współpracuje z ośrodkami ze Szwecji, Finlandii oraz Arabii Saudyjskiej. Efektem prac są artykuły, choćby ten pt. „Effect of Nb and Al on in vitro dissolution behavior and structure of Na2O-MgO-CaO-P2O5 glasses” z Journal of Non-Crystalline Solids.

Dr Wójcik zaznacza, że pracując, należy pamiętać o tym, że [...] implant musi się rozpuszczać na tyle wolno, żeby kość zdążyła się zregenerować i na tyle szybko by w ostatnim etapie regeneracji nie przeszkadzać.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr Agata Sommer z Politechniki Gdańskiej (PG) prowadzi badania nad tworzeniem wegańskich wędlin na bazie celulozy bakteryjnej. Obecnie pracuje z bakteriami Komagataeibacter xylinus, które są najwydajniejszym szczepem w jej produkcji.
      Jak podkreślono w komunikacie PG, celuloza bakteryjna jest biopolimerem produkowanym przez niepatogenne bakterie, naturalnie występujące w środowisku. Pod względem chemicznym jest taka sama, jak celuloza roślinna. Włókna budujące celulozę bakteryjną są jednak tysiąc razy cieńsze niż włókna celulozy roślinnej.
      Dr Sommer realizuje projekt „Bacterial cellulose as a matrix for vegetarian meat substitutes”. Celuloza bakteryjna ma być wykorzystywana jako matryca - macierz do uzyskania nowych produktów. W niej związane będą odżywcze składniki żywności: białko i tłuszcz.
      Gdy na początku prac specjalistka oceniła skład i wartości odżywcze produktów zaliczanych do wegańskich wędlin i kiełbas, okazało się, że często zawierają one za mało białka, a za dużo soli.
      Produktów wegańskich jest na supermarketowych półkach coraz więcej. Chciałam sprawdzić, czy spożycie ich jest dla organizmu bezpieczne i odżywcze, czyli czy dany produkt posiada odpowiednie, zdrowe tłuszcze oraz optymalną ilość białka. Badania wykazały, że wiele produktów ma zdrowy skład pod względem odpowiednich kwasów tłuszczowych, jednak w niemal wszystkich problemem jest zbyt niska zawartość białka i nadmiar soli. To zresztą problem większości wysokoprzetworzonych produktów spożywczych - opowiada dr Sommer.
      Celuloza bakteryjna jest przede wszystkim błonnikiem, co jak podkreśla dr Sommer, stanowi jej główną zaletę jako składnika żywności. Błonnik spełnia bowiem istotną rolę w naszym organizmie: reguluje perystaltykę jelit, daje uczucie sytości, poprawia metabolizm czy korzystnie wpływa na mikrobiotę.
      Ze względu na teksturę, konsystencję i łatwość modyfikacji celuloza jest świetnym składnikiem do tworzenia nowych produktów spożywczych. Doktor Sommer już przeprowadziła doświadczenia, z których wynika, że za jej pomocą można uzyskać produkty wegańskie o zawartości białka porównywalnej do tradycyjnych wędlin. Celem uczonej jest wegański produkt o jak najwyższych walorach smakowych i odżywczych, zawierający 30% białka. Sama celuloza nie ma smaku; ten będzie więc zależał głównie od przypraw.
      W najbliższym czasie specjalistka chce zmodyfikować celulozę poprzez zanurzenie jej w odpowiednim roztworze oraz sieciowanie enzymatyczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr hab. Roman Kotłowski, prof. PG oraz dr. hab. n. med. Katarzyna Garbacz, prof. uczelni, wraz z  dr n. med. Ewą Kwapisz z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego opracowali metodę, która pozwala na określenie gatunku szczepów bakterii z rodzaju gronkowców. Dzięki takiemu precyzyjnemu opisaniu gatunku, zakażonego gronkowcem pacjenta można leczyć skuteczniej poprzez połączenie informacji na temat budowy ściany komórkowej bakterii oraz lekooporności.
      Bakterie zakwalifikowano do rodzaju gronkowców, jednak lekarze z UCK potrzebowali bardziej szczegółowych informacji na temat gatunku bakterii pozyskanej od pacjenta. Dr hab. Roman Kotłowski, prof. PG, z Katedry Biotechnologii Molekularnej i Mikrobiologii Wydziału Chemicznego Politechniki Gdańskiej wraz z dr hab. n. med. Katarzyną Garbacz, prof. uczelni oraz  dr n. med. Ewą Kwapisz z Zakładu Mikrobiologii Jamy Ustnej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zastosowali nowatorską metodę badań genetycznych, umożliwiającą identyfikację gatunkową bakterii określając ich gatunek jako Staphylococcus succinus subsp. casei. Wyizolowane od pacjentów dwa szczepy bakterii okazały się niezwykle rzadkie w dzisiejszych czasach. Po raz pierwszy taki szczep kliniczny gronkowca zidentyfikowano w 2006 roku w Czechach.
      Ciekawostką jest to, iż bardzo blisko spokrewniony szczep gronkowca Staphylococcus succinus subsp. nov. wyhodowano z inkluzji w bursztynie na Dominikanie którego wiek powstania szacowany jest w przedziale 25-35 milionów lat. Ponieważ jest to szczep bakterii, która nie wytwarza form przetrwalnikujących, dlatego też można uznać, iż to właśnie bursztynowi zawdzięczała przetrwanie aż tak długiego okresu.
      Badaniu został poddany gen o nazwie nucH. Choć sama metoda identyfikacji gatunków bakterii za pomocą analizy sekwencji DNA wybranego genu nie jest nowa, po raz pierwszy użyto sekwencję genu nucH jako sposobu diagnostyki do identyfikacji trudnych do określenia szczepów patogennnych gronkowca. W metodzie sekwencjonowania zostaje poddany fragment kodu genetycznego liczący 81 par nukleozydów kodujący prawie cały gen nucH.
      Alternatywnym etapem badania może być zastosowanie enzymów restrykcyjnych specyficznych wobec cząsteczek DNA. Do analizy używane są enzymy, które potrafią „przecinać” DNA – dla różnych gatunków bakterii inaczej. Pozyskane są dzięki temu różne długości fragmentów DNA – w tym wypadku genu nucH o stosunkowo krótkiej sekwencji nukleotydowej. Jest to metoda znacznie łatwiejsza niż stosowana do tej pory z uwagi na około 10-krotne zmniejszenie analizowanej sekwencji nukleotydowej.
      Sekwencjonowanie zidentyfikowanego unikalnego fragmentu genu nucH wydaje się obiecującym testem diagnostycznym do identyfikacji gatunków bakterii z rodzaju Staphylococcus – wyjaśnia prof. Roman Kotłowski – Na podstawie naszych wyników możemy założyć, że prawdopodobnie inne gatunki rodzaju Staphylococcus pochodzące z różnych próbek klinicznych można zidentyfikować za pomocą opracowanej przez nas metody sekwencjonowania fragmentu genu nucH.  
      By metoda mogła się rozpowszechnić i zostać zaadaptowana do identyfikacji innych gatunków bakterii potrzebne jest jednak poszerzenie baz genetycznych o znacznie większą liczbę sekwencji genu nucH dla innych gronkowców jak również innych rodzajów bakterii oraz dalsze prace badawcze.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Wydziału Chemicznego Politechniki Gdańskiej prowadzą intensywne badania nad wdrożeniem nowych efektywnych inhibitorów sulfatazy steroidowej, mających potencjalne zastosowanie w leczeniu nowotworów hormonozależnych. Uzyskane do tej pory wyniki aktywności przeciwnowotworowej otrzymanych przez naukowców związków okazały się obiecujące.
      Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wymienia biologicznie aktywne hormony, takie jak androgeny czy estrogeny, jako jedne z głównych czynników stymulujących rozwój nowotworów hormonozależnych, m.in.: piersi, prostaty czy błony śluzowej macicy. Co więcej, wiele typów nowotworów we wczesnym stadium rozwoju także wykazuje hormonozależny charakter. Dotychczasowa szeroko stosowana terapia przeciwnowotworowa, oparta głównie o zastosowanie leków będących inhibitorami kompleksu enzymatycznego aromatazy, często nie daje zadowalających efektów. Skuteczne blokowanie innych białek szlaku biosyntezy hormonów (m.in. sulfatazy steroidowej) może skutecznie ograniczyć ich dostępność dla komórek nowotworowych, stając się podstawą nowoczesnej terapii.
      Od 2012 roku zespół naukowców pod kierownictwem prof. dr. hab. inż. Janusza Rachonia (Katedra Chemii Organicznej) realizował kilka projektów dotyczących poszukiwania nowych inhibitorów sulfatazy steroidowej (były one finansowane przez Narodowe Centrum Nauki). Wyniki badań aktywności przeciwnowotworowej w warunkach laboratoryjnych i testy na zwierzętach wykazały, że otrzymane na Wydziale Chemicznym inhibitory tego enzymu zdecydowanie wpływają na zmniejszenie poziomu hormonów we krwi zwierząt i znacznie ograniczają szybkość wzrostu tkanki nowotworowej.
      Obecny projekt TANGO, realizowany pod kierownictwem dr. inż. Mateusza Daśki, opiera się na wynikach uzyskanych przez naukowców w trakcie realizacji grantu PRELUDIUM i skupia się na podjęciu dalszych badań, mających na celu sprawdzenie, czy otrzymane związki będą mogły wejść do powszechnego użytku w postaci leku. Projekt realizowany będzie przez 15 miesięcy.
      Część funduszy z przyznanego grantu, w wysokości 250 tysięcy złotych, zostanie przeznaczona również na komercjalizację badań i znalezienie partnera biznesowego – wyjaśnia dr inż. Mateusz Daśko. Chcemy wynikami naszych badań zainteresować firmy farmaceutyczne z branży leków innowacyjnych. W tym zakresie bardzo wspiera nas pan Jerzy Buszke z Centrum Transferu Wiedzy i Technologii. Równolegle trwają prace nad zapewnieniem ochrony patentowej na kluczowych z punktu widzenia branży farmaceutycznej rynkach (m.in.: na rynku europejskim, amerykańskim i japońskim). Jest to jednak długotrwały, kilkuletni proces.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U kobiety z implantami pośladków zidentyfikowano rzadki nowotwór, łączony dotychczas z implantami piersi. Autorzy badań podkreślają, że mamy tutaj do czynienia z pierwszym znanym przykładem anaplastycznego chłoniaka wielkokomórkowego (ALCL), który można powiązać z implantami pośladków.
      ALCL to nowotwór pochodzący z komórek układu odpornościowego. Jak poinformowała FDA (Food and Drug Administration) w raporcie z 6 lutego bieżącego roku (link), w ciągu ostatnich ośmiu lat w USA zdiagnozowano ponad 457 przypadków tego anaplastycznego chłoniaka wielkokomórkowego powiązanego z implantami piersi (BIA-ALCL). Większość z zachorowań dotyczy kobiet z implantami o powierzchni teksturowanej. Dziewięć kobiet zmarło.
      Jak zauważają autorzy artykułu opublikowanego w Aesthetic Surgery Journal, przypadek nowotworu powiązanego z implantami pośladków oznacza, że dyskusja na ten temat powinna przenieść się z „nowotworu powiązanego z implantami piersi” na dyskusję o „nowotworze powiązanym z implantami”.
      Pacjentka o której mowa to 49-latka, której wszczepiono implanty teksturowane. Mniej więcej rok później stwierdzono u niej nowotwór. Początkowo lekarze zauważyli owrzodzenie skóry wokół implantów, a testy ujawniły istnienie płynu. Do czasu postawienia diagnozy nowotwór rozprzestrzenił się po całym organizmie. Biopsja guza w płucach wykazała obecność komórek ALCL. Pomimo agresywnego leczenia chemioterapią kobieta zmarła kilka miesięcy później.
      Autorzy raportu podkreślają, że powyższy przypadek opisuje jedynie powiązanie pomiędzy chorobą a implantami, nie można natomiast jednoznacznie stwierdzić związku przyczynowo–skutkowego. Wydaje się ponadto, że pacjentka zapadła na wyjątkowo agresywną formę nowotworu i pojawił się on zaledwie rok po wszczepieniu implantów. W większości przypadków BIA-ALCL pojawia się około 10 lat po wszczepieniu implantów piersi.
      Specjaliści podkreślają jednak, że lekarze zajmujący się wszczepianiem teksturowanych implantów, również implantów innych części ciała niż piersi, powinni informować pacjentów o ryzyku ALCL.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...