Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Marihuana może szkodzić zamiast pomagać. Zły system zezwoleń na zakup medycznej marihuany

Rekomendowane odpowiedzi

Wiele twierdzeń o dobroczynnym wpływie medycznej marihuany nie znajduje potwierdzenia w badaniach, informuje doktor Jodi Gilman z Center for Addiction Medicine na Massachusetts General Hospital. Stał on na czele grupy badawczej, które zauważyła, że u osób zażywających medyczną marihuanę w celu walki z bólem, depresją i lękiem, pojawiają się zaburzenia związane z używaniem marihuany, a jednocześnie pacjenci ci nie odczuwają poprawy tam, gdzie marihuana miała im pomagać.

Przeprowadziliśmy pierwsze randomizowane badania wśród pacjentów, którzy otrzymali kartę upoważniającą do zakupu medycznej marihuany. Stwierdziliśmy, że jej użycie może nieść ze sobą negatywne konsekwencje. Osoby próbujące zwalczać za jej pomocą ból, niepokój i lęk nie zauważyły żadnej poprawy, natomiast osoby cierpiące na bezsenność informowały o poprawie jakości snu, mówi Gilman. Badaczy najbardziej zmartwił fakt, że u osób cierpiących na niepokój i depresje rozwijały się zaburzenia związane z używaniem marihuany. Zaburzenia te to kolejność zwiększania dawek, by pokonać rozwijającą się tolerancję oraz zażywanie jej pomimo widocznych problemów fizjologicznych i psychologicznych związanych z użyciem tego środka.

Medyczna marihuana jest dostępna w 36 stanach USA i w Dystrykcie Kolumbii. Jej użycie dopuszczono w przypadku olbrzymiej liczby schorzeń i dolegliwości. Do zakupu marihuany do celów medycznych uprawnieni są posiadacze specjalnych kart. Jednak obecny system wydawania takich kart powoduje, że są one przyznawane nie przez lekarza prowadzącego, a przez innych lekarzy, którzy mogą je wydawać na postawie pobieżnych badań, nie muszą proponować innych metod leczenia i sprawdzają, czy marihuana pomogła osobom, którym te karty wydali. Marihuana, traktowana jest tutaj jako środek medyczny, ale nie jest objęta regulacjami dotyczącymi innych leków.

Badacze z Massachusetts General Hospital rozpoczęli swój eksperyment w 2017 roku. Wzięło w nim udział 269 dorosłych osób, które chciały otrzymać kartę zezwalającą na zakup medycznej marihuany. Część tych osób otrzymała karty natychmiast, a części powiedziano, że muszą poczekać 12 tygodni. Następnie przez 12 tygodni śledzono losy obu grup. Okazało się, że w grupie, która od razu otrzymała kartę, ryzyko wystąpienia zaburzeń związanych z użyciem marihuany było 2-rotnie większe niż w grupie oczekującej. Do 12. tygodnie takie zaburzenia wystąpiły u 10% grupy, która otrzymała kartę, a w przypadku osób, które otrzymały ją ze względu na odczuwany niepokój lub depresję, niekorzystne objawy zauważono u 20%.

Wyniki naszych badań pokazują, że istnieje konieczność poprawienia systemu przyznawania kart, szczególnie tam, gdzie są one wydawane osobom cierpiącym na niepokój i depresję. To te osoby są bowiem narażone na zwiększone ryzyko działań niepożądanych marihuany, mówi Gilman. Pacjenci muszą otrzymywać lepszą informację. Obecnie sami decydują o wyborze produktu, dawkowaniu i często nikt nie sprawdza skutków takich działań, dodaje Gilman.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
43 minuty temu, Jarek Duda napisał:

Ok. 110 tys. przez alkohol:

Przez 15 lat, czyli 7300 rocznie. Nie zapominaj, że to na własne życzenie. Dla mnie problemem do rozwiązania jest te 8000 niezawinionych śmierci biernych palaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za korektę - rzeczywiście było coś podejrzanie za dużo. Jasne to jest kwestia wyboru, ale jest sporo statystycznie istotnych czynników, zaczynając od legalności, dostępności.

d0f2d81327a1d7-948-547-0-0-977-564.webp

01.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
55 minut temu, Jarek Duda napisał:

Jasne to jest kwestia wyboru, ale jest sporo statystycznie istotnych czynników, zaczynając od legalności,

Z drugiej strony wiemy, że prohibicja przynosi niespodziewane i niepożądane efekty. Ale, jako palacz w okresie niepalenia,  jestem za całkowitą delegalizacją tytoniu i jego palenia. Nie ma sposobu by ochronić niepalących. Te wszystkie zakazy nie działają i sporo ludzi narażonych jest na bierne palenie. Są substytuty, gumy, piguły, plastry z nikotyną i państwo se może nawet na to akcyzę nakładać więc nie jest jakieś bardzo istotne ograniczenie wolności, a palacz to nie jest osoba, która chce respektować prawo innych do nietrującego powietrza.

edit: delegalizacja tytoniu jest wykonalna w przeciwieństwie do delegalizacji alkoholu.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ułatwiona dostępność podnosi spożycie, utrudniona zwykle je obniża, np. https://www.longdom.org/open-access/the-relationship-between-alcohol-availability-and-alcohol-consumption-2332-0761-1000252.pdf

Quote

This study provides evidence that alcohol supply has an impact on alcohol consumption. The consumption of strong
alcohol and wine increases as the number of Alko outlets grows. Taxation through pricing also affects the purchase of
strong alcohol. The disposable income of the consumer does not influence consumption, and there is no relationship
between the number of Alko outlets and alcohol consumption in restaurants and alcohol purchases from grocery store

https://www.researchgate.net/publication/271236649_Availability_restrictions_and_alcohol_consumption_A_case_of_restricted_hours_of_alcohol_sales_in_Russian_regions

Quote

Findings: We revealed a significant positive correlation between the amount of alcohol consumed and the number of hours of allowed alcohol sales when other factors were controlled. The results gained from analyzing the micro-data were confirmed using the regional sales information. In terms of drinking reduction, sales restrictions in the evening hours seem more efficient than restrictions in the morning hours. Restricted hours of sale do not increase consumption of beer or home-distilled alcohol. Conclusions: Alcohol consumption depends on the hours of sale, all else being equal. Restricting the legal hours of alcohol sales in Russian regions has the potential to reduce consumption levels. These findings indicate a need for a further reduction in sales hours in the regions where heavy drinking is especially widespread.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3860576/

Quote

Yet studies examining the effects of increases of monetary prices (e.g., through raising taxes) on alcohol consumption and a wide range of related behavioral and health problems have demonstrated that price increases for alcoholic beverages lead to reduced alcohol consumption, both in the general population and in certain high-risk populations, such as heavier drinkers or adolescents and young adults. These effects seem to be more pronounced in the long run than in the short run. Likewise, price increases can help reduce the risk for adverse consequences of alcohol consumption and abuse, including drinking and driving, alcohol-involved crimes, liver cirrhosis and other alcohol-related mortality, risky sexual behavior and its consequences, and poor school performance among youth. All of these findings indicate that increases in alcoholic-beverage taxes could be a highly effective option for reducing alcohol abuse and its consequences.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Astro napisał:

Jako wieloletni palacz, zasłużony nawet (jakoś nie otrzymałem odznaczenia za wieloletnie zasługi na rzecz poprawy budżetu :ph34r:)

Odznaczenie Ci się nie należy :) Przed laty był w Polityce artykuł o tym, że palenie papierosów kosztuje budżet kilkukrotnie więcej niż palacze do budżetu wrzucają. :)
To raczej ja powinienem dostać odznaczenie, bo papierosy rzuciłem w wieku 8 lat, więc zaoszczędziłem budżetowi sporo wydatków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
53 minuty temu, Astro napisał:

Jajcenty. Oczywiście, że ludzie będą chcieli pić wódę. Ceny poszybują,

Z wódą jest problem. Każdy, wszędzie, ze wszystkiego może robić gorzałę. Za prlu, jak gorzała była na kartki, to w każdym znanym mi domu stały balony i robiono w nich coś  do picia, głównie jakieś namiastki wina, ale sporo ludzi pędziło w szybkowarach, czajnikach, itp. Jak akcyza była za wysoka, to przemyt i pokątna produkcja... na weselach podawano bimber z fuzlem, a miastowe nie mogły się nachwalić jaki pyszny, prosto z krzaka, bezglutenowy. Z tytoniem byłoby łatwiej.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, Mariusz Błoński said:

Przed laty był w Polityce artykuł o tym, że palenie papierosów kosztuje budżet kilkukrotnie więcej niż palacze do budżetu wrzucają

Znalazłem z 2012 https://www.mp.pl/pacjent/pochp/aktualnosci/76864,wieksza-akcyza-nie-zrownowazy-kosztow-niwelowania-skutkow-palenia-tytoniu

Quote

Budżet wprawdzie zarobi dodatkowo 350 milionów złotych, ale to i tak nie zrównoważy kosztów, jakie państwo i społeczeństwo ponosi na niwelowanie skutków palenia.

Alkohol: https://www.rp.pl/przemysl-spozywczy/art930061-podatnicy-placa-niemal-31-mld-zl-za-nadmierne-picie-polakow

Quote

Niemal 31 mld zł rocznie kosztuje Polskę nadmierne spożycie alkoholu, podczas gdy wpływy z akcyzy od trunków sięgają niespełna 12 mld zł.

"Podatek cukrowy": https://www.money.pl/gospodarka/oplata-cukrowa-czyli-jak-podatek-dba-o-zdrowie-6648109721328288a.html

Quote

Tylko w tym roku do kasy skarbu państwa mają trafić 3 miliardy zł. (...)
Jednym z kluczowych powikłań otyłości jest cukrzyca. NFZ każdego roku ponosi koszty leczenia na poziomie 2,8 mld zł, a koszty diagnozy i leczenia powikłań to kolejne 3,2 mld zł.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zyskiem z legalności alkohol i tytoniu jest brak lub mniejszą szara strefa która czerpałaby zyski gdyby były one nielegalne. Możliwe, że legalne narkotyki rozwiązałby problem karteli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Polsce mamy kilkukrotnie za dużo punktów sprzedaży alkoholu, co przekłada się na zwiększone spożycie i związane problemy, już od dziecka szkoli się przyszłych klientów (np. szampan piccolo): https://stopuzaleznieniom.pl/artykuly/fakty-o-alkoholu/monopole-za-kazdym-rogiem-jak-dostepnosc-alkoholu-wplywa-na-picie-polakow/

Quote

WHO rekomenduje, aby jeden punkt sprzedaży alkoholu przypadał na około 1000-1500 mieszkańców. W Warszawie przypada na… 309 osób. Co więcej, w stolicy spożywa się o 40% więcej alkoholu niż średnio w Polsce. Czy to naczynia połączone?

Jak kiedyś cowboy Marlboro reklamował pozytywy palenia, tak mity wykreowane przez biznes alkoholowy też zostają obalane np. https://zywienie.medonet.pl/produkty-spozywcze/napoje/pijesz-czerwone-wino-dla-zdrowia-to-nie-jest-dobry-pomysl/h9lblks

Quote

Być może żyjesz w przeświadczeniu, że kieliszek czerwonego wina ma zbawienny wpływ na twoje serce. Okazuje się, że nie jest to do końca prawda. Najnowsze badania wykazały, że picie czerwonego wina może powodować długotrwałe szkody dla twojego zdrowia.

 

Pytanie jak to się przekłada na narkotyki? Na pewno zakaz zwiększa ceny - zyski dystrybutorów.

Legalizacja z jednej strony osłabiłaby te nielegalne środowiska, obniżyła ceny, poprawiła bezpieczeństwo ... z drugiej poprawiłaby dostępność, dałaby akceptację społeczną - co przekłada się na zwiększone spożycie - poniższe statystyki sugerują że z 10x:

https://hh24.pl/narkomania/ :

Quote

Narkotyki Zażywało

  • 5% dorosłych Polaków co najmniej raz w życiu,
  • 1,4% – w ciągu ostatnich 12 miesięcy,
  • 0,4% – w ciągu ostatnich 30 dni

https://drugabusestatistics.org/marijuana-addiction/

Quote
55M  -  The number of American adults who currently use marijuana. (16.9%)
45%  -  The percentage of Americans who have tried marijuana at least once.
24%  - The percentage of 12th-graders who have used marijuana in the past year. (2017)

https://www.nih.gov/news-events/news-releases/prevalence-marijuana-use-among-us-adults-doubles-over-past-decade

Quote

Surveys show 9.5 percent of Americans use marijuana; 30 percent of users meet criteria for a disorder.

Czy dobrze byłoby żeby w Polsce doszło kolejne powszechne uzależnienie - przeradzając się z niszowego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

być może palacze są jednak korzystni dla budżetu, bo:

- każdy musi kiedyś umrzeć, a przed śmiercią być leczony,

- palenie nie ogranicza w istotny sposób wydajności pracy, w przeciwieństwie do alkoholu,

- a w wieku około emerytalnym palacz umiera szybciej niż inni, bo kumulują się efekty ze strony układu krążenia i nowotworów, nie obciążając ZUS,

- do budżetu odprowadził znacznie więcej niż inni płacąc akcyzę.

Co o tym sądzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Jarek Duda napisał:

W Polsce mamy kilkukrotnie za dużo punktów sprzedaży alkoholu, co przekłada się na zwiększone spożycie i związane problemy,

nie za bardzo. w komunie było punktów mało i do "kiosków" stały dłuuugie kolejki i wiadomo jakie były statystyki. Jak ktoś chce się napić to wykona tytaniczną pracę żeby to spełnić, np. przepłynie rzekę wpław, lub wykona wspinaczkę wysokogórską po balkonach na metę. brak pobliskich punktów dystrybucji może zniechęcić tylko osoby które nie mają problemu z alkoholem, oni dla systemu są nieistotni.

3 godziny temu, Jarek Duda napisał:

z drugiej poprawiłaby dostępność, dałaby akceptację społeczną - co przekłada się na zwiększone spożycie - poniższe statystyki sugerują że z 10x:

Na pewno nie aż tak... Holandia pokazuje że jakiś tam wzrost jest ale na ulicach nie widać zataczających się z blantami, a jak już to przyjezdnych którzy zachowują jak psy spuszczone z łańcucha lub małpy wypuszczone z klatki.

16 minut temu, nurek napisał:

palenie nie ogranicza w istotny sposób wydajności pracy, w przeciwieństwie do alkoholu,

to zależy ile przerw robisz na fajkę

17 minut temu, nurek napisał:

do budżetu odprowadził znacznie więcej niż inni płacąc akcyzę

bo ja wiem... ktoś kto nie pali wyda te pieniądze na paliwo żeby pojechać do lasu na wycieczkę albo no cokolwiek innego co jest obciążone VATami, akcyzami i innymi daninami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne zdeterminowany pójdzie dalej do sklepu ... ale z drugiej strony nieplanujący może spontanicznie odwiedzić monopolowy, łatwo przedłużyć imprezę odwiedzając całodobowy obok, etc. - ich kilkukrotny nadmiar na pewno wpływa na zwiększone spożycie (też kilka artykułów w poście wyżej) - za które płaci zarówno dana osoba m.in. zdrowiem, jak i często szczególnie jego rodzina np. https://www.medonet.pl/ciaza-i-dziecko/choroby-dzieciece,dda--dorosle-dzieci-alkoholikow----objawy--terapia--skutki,artykul,1637861.html

alkohol-infografika-1-e1591714693718.png

Co do marihuany w Holandii: https://www.statista.com/statistics/599683/cannabis-usage-in-the-netherlands/

Quote

1.7% daily, 4.9% in the past month, 7.8% in the past year, 22.9% ever

Czyli w ciągu ostatniego miesiąca ponad 10x więcej niż w Polsce (0.4%) - z niszowego na dodatkowy podstawowy nałóg, kolejny częsty dodatek zakraplanych imprez ...

https://vitalibera.pl/poradnik/uzaleznienie-od-marihuany/

Quote

Do takich negatywnych skutków palenia suszu należy zaliczyć m.in.:

  • rozwinięcie się uzależnienia psychicznego,
  • napady lęku lub paniki – występują u niektórych osób zaraz po przyjęciu narkotyku,
  • pogorszenie koordynacji ruchowej, słabszy refleks – dlatego po zażyciu narkotyków nie powinno się prowadzić pojazdów mechanicznych,
  • osłabienie pamięci i koncentracji,
  • zaburzenia snu,
  • zwiększony apetyt i przybieranie na wadze,
  • występowanie u niektórych osób różnych zaburzeń psychicznych, lękowych i depresyjnych,
  • zaburzenia psychotyczne np. omamy, urojenia, labilny nastrój,
  • zespół amotywacyjny – występuje u osób regularnie i od dłuższego czasu palących marihuanę, a polega na obniżeniu aspiracji życiowych, zobojętnienie, utrata zainteresowań oraz niechęć do jakiejkolwiek aktywności,
  • zmniejszenie sprawności intelektualnej (zauważalne jest również u osób długotrwale zażywających konopie),
  • dolegliwości somatyczne – przyśpieszone tętno, wzrost ciśnienia krwi, ryzyko zawału serca, choroby gardła, stany zapalne układu oddechowego, kaszel,
  • obniżenie płodności (szczególnie u mężczyzn),
  • skutki społeczne – trudności w nawiązaniu trwałej relacji z partnerem, zamykanie się na znajomości wyłącznie z osobami palącymi, rezygnacja z dotychczasowych aktywności i zainteresowań.
Edytowane przez Jarek Duda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Jarek Duda napisał:
Cytat

1.7% daily, 4.9% in the past month, 7.8% in the past year, 22.9% ever

Czyli w ciągu ostatniego miesiąca ponad 10x więcej niż w Polsce (0.4%) - z niszowego na dodatkowy podstawowy nałóg, kolejny częsty dodatek zakraplanych imprez ...

tylko dane z Holandii to dane statystyczne nikogo nie obciążające, a dane z Polski to jakieś domniemane przyznanie się do nielegalnego procederu więc mocno zaniżone.

zresztą w śród znajomych ze świecą szukać kogoś kto nie zapalił :D ale może takich popapranych mam :)

 a obserwując młodzież tu i tam, też nie uwierzę w 0.4% 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
50 minut temu, Astro napisał:

Większym wyzwaniem jest zakup prezerwatyw

Eee...skoro broń defensywna potrzebna, to tam team młody jeszcze.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Astro napisał:

Wiesz, to nie do końca tak. Czasem kwiat przekwitnięty trącić niechcący może nowym życiem

To się nazywa złośliwość rzeczy martwych. Ale to nie jedyny problem. Odnotowuje się zwiększony poziom STD wśród seniorów. Napompowani wiagrą korzystają z uroków życia, niejako słusznie mając w zadzie antykoncepcję. A tu taki zonk. Guma jednak szalenie się przydaje. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Astro napisał:

Spoglądając jednak na wykres od Jarka brakuje mi istotnej kategorii: ile lat miałeś, kiedy ostatnio paliłeś? Wbijałbym się w pierwszy przedział...

masz rację,2 pierwsze etapy to ewentualna zabawa, dalej to już zostaje tylko szara proza życia(przynajmniej statystycznie) a tam już tylko twarde środki dają radę, otępiający alkohol jest idealny.

12 godzin temu, Astro napisał:

Większym wyzwaniem jest zakup prezerwatyw - tu już muszę pojechać dalej, bo wiesz, byłaby to sensacja na wiele pobliskich siół i na wiele tygodni. ;)

x lat temu jak córki chodziły do przedszkola wywołałem falę zgorszenia jak w popularnym markecie młodsza wypakowała na taśmę paczkę prezerwatyw(taką większą, chyba 12 szt. :lol:), zostałem wzrokowo skarcony przez wszystkich świadków :lol:  kupując kiedyś żonie podpaski też wywołałem konsternację kasierki. jakbym miał się tym przejmować to po większość zakupów trzeba by jechać za granicę powiatu :)

 

 

 

10 godzin temu, Astro napisał:

Wiesz, to nie do końca tak. Czasem kwiat przekwitnięty trącić niechcący może nowym życiem. ;)

to tak jak ze świeczką, która przed zgaśnięciem potrafi jeszcze na chwilkę zapłonąć żywym ogniem :D

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nowa Zelandia ma moim zdaniem dobry pomysł na to, czyli pokoleniowy zakaz palenia. Każdy pełnoletni do tego roku może palić i kupować, ale następne roczniki już nie.

Myślę, że ten pomysł ma wiele plusów. Nie ograniczasz wolności dorosłym, bo w końcu dalej mogą palić, a jedynie obecnie niepełnoletnim. Po prostu nie nabywają oni prawa do palenia wraz z wejściem w dorosłość. Producenci też nie mogą się skarżyć ze względu na "stabilność prowadzenia DG", bo popyt spada powoli, wraz z każdym rocznikiem, w związku z czym mają czas się dostosować. Szara strefa nie urośnie od razu, bo czy opłaca się ryzykować dla jednego rocznika? Czy 2? Kombinowanie z kupowaniem dla kogoś będzie występować, ale będzie zanikać z czasem. W końcu mając 16-25 lat możesz i stać pod sklepem, żeby Ci ktoś kupił fajki, ale mając 30+ to już chyba mało kto by tak robił. Dodatkowo liczba roczników, które będą mogły kupować też z czasem spada. Stopniowe ograniczenie popytu będzie powodować wycofywanie się z rynku producentów co spowoduje spadek jakości (i atrakcyjności) oferty, a także wzrost cen.

Minusem jest na pewno konieczność przestrzegania prawa przy sprzedaży, dowód osobisty musiałby pokazywać każdy za każdym razem niezależnie od tego "na ile wygląda". Drugi minus to czas, to byłyby powolne zmiany.

To samo można by zrobić z alkoholem, aczkolwiek między papierosami i alkoholem jest różnica. Alkohol, a w szczególności wysokoprocentowy spirytus, służyć może też do innych celów, czyszczenie, odtłuszczanie albo odkażanie (również wewnątrzustrojowe ;) )

1 godzinę temu, tempik napisał:

x lat temu jak córki chodziły do przedszkola wywołałem falę zgorszenia jak w popularnym markecie młodsza wypakowała na taśmę paczkę prezerwatyw(taką większą, chyba 12 szt. :lol:), zostałem wzrokowo skarcony przez wszystkich świadków

To chyba musiało być bardzo dawno. Nie przypominam sobie takiej sytuacji od wielu, wielu lat, a zakupy większe robię co tydzień. A może przestałem z wiekiem zwracać uwagę na "miny" innych?

W dniu 23.03.2022 o 12:23, tempik napisał:

a obserwując młodzież tu i tam, też nie uwierzę w 0.4%

Nie tylko młodzież. U mnie na osiedlu trawę czuć regularnie i niekoniecznie tylko od młodzieży.

Pytanie czy podejście do używek zmieniłoby się gdybyśmy mieli pywatną (drogą) służbę zdrowia? Patrząc na USA to pewnie nie.

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Długotrwałe zażywanie marihuany jest powiązane ze zmianami epigenetycznymi, donoszą naukowcy z Northwestern University. To już kolejne badania pokazujące, że używanie tego narkotyku wpływa na zmiany w ludzkim genomie. W 2018 roku uczeni z Duke University wykazali, że składnik aktywny marihuany, THC, wywołuje zmiany genetyczne w spermie, wpływając na szlaki sygnałowe i zmieniając metylację DNA. Teraz okazuje się, że zmiany epigenetyczne widoczne są również w próbkach krwi.
      Już wcześniej zauważyliśmy w sposobie metylacji DNA związki pomiędzy użyciem marihuany, a procesem starzenia się. Chcieliśmy sprawdzić, czy marihuana wpływa na konkretne czynniki epigenetyczne i czy czynniki te są powiązane ze zdrowiem, mówi jeden z autorów najnowszych badań doktor Lifang Hou.
      Naukowcy analizowali próbki krwi pobrane w odstępie 5 lat od około 900 dorosłych. Uczestników badań wypytano zarówno o to, czy ostatnio używali marihuany oraz o ich historię używania tego narkotyku. Następnie stworzono profile metylacji ich DNA i poszukiwano zmian spowodowanych używaniem marihuany.
      Wiele z zauważonych w ten sposób zmian powiązano z procesem proliferacji komórek, szlakami sygnałowymi hormonów, infekcjami i zaburzeniami zdrowia psychicznego. Zaobserwowaliśmy związki pomiędzy długotrwałym używaniem marihuany, a wieloma znacznikami epigenetycznymi. Co interesujące, stale też obserwowaliśmy pewien marker powiązany z używaniem tytoniu, co może sugerować, że tytoń i marihuana w podobny sposób wpływają na zmiany epigenetyczne, mówi Hou.
      Badania nie wykazały przyczyn takich zmian, ani nie pokazały, czy zmiany te w jakiś sposób wpływają na zdrowie, mogą stanowić jednak użyteczny punkt wyjścia do przyszłych badań nad epigenetycznymi skutkami używania marihuany. Mamy tutaj świeży wgląd w związki pomiędzy używaniem marihuany, a czynnikami epigenetycznymi. Potrzebne są dodatkowe badania by stwierdzić, czy związki te występują u różnych populacji. Dalsze badania nad wpływem marihuany na czynniki zdrowotne powiązane z wiekiem mogą dostarczyć informacji na temat długoterminowych skutków używania marihuany, dodaje główny autor badań, doktor Drew Nannini.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po badaniach przeprowadzonych na 403 pacjentach z depresją naukowcy z Mass General Brigham zauważyli, że u 55% z tych, którzy otrzymywali dożylnie ketaminę doszło do poprawienia nastroju. Tym samym stwierdzili, że niewielkie dawki ketaminy są równie skuteczne u pacjentów z oporną na leczenie niepsychotyczną depresją, co terapia elektrowstrząsowa. Leczenie elektrowstrząsami jest wciąż stosowane, ale niesie ono ze sobą ryzyko, skutki uboczne i ma złą prasę w opinii publicznej.
      Terapia elektrowstrząsowa przez ponad 80 lat była złotym standardem leczenia ciężkiej depresji. Jest to jednak również terapia kontrowersyjna, gdyż powoduje utratę pamięci, wymaga znieczulenia i jest stygmatyzowana w społeczeństwie. Przeprowadziliśmy największe badania porównawcze terapii za pomocą ketaminy oraz elektrowstrząsów. Jako jedyni oceniliśmy też utratę pamięci w obu typach leczenia, mówi Amit Anand, profesor psychiatrii z Harvard Medical School i dyrektor Psychiatry Translational Clinical Trials w Mass General Brigham.
      Zaburzenia depresyjne dotykają dziesiątków milionów ludzi na całym świecie. Terapia elektrowstrząsowa polega na wywołaniu napadu drgawkowego za pomocą prądu elektrycznego przepuszczanego przez mózg. Dochodzi wówczas do uwolnienia neuroprzekaźników, zwiększenia aktywności receptorów czy pobudzenia zaburzonej osi podwzgórze-przysadka. Z kolei ketamina to lek używany głównie w anestezjologii oraz jako środek przeciwbólowy. Już wcześniej pojawiały się wskazówki, że jej niewielkie dawki mogą wywierać korzystny wpływ na osoby z depresją.
      Naukowcy z Mass General Brigham prowadzili swoje badania w latach 2017–2022. Wzięło w nich udział 403 pacjentów, z których połowa przez trzy tygodnie była leczona elektrowstrząsami aplikowanymi trzy razy w tygodniu, a połowa otrzymywała dwa razy w tygodniu ketaminę. Wpływ terapii na pacjentów badano przez 6 miesięcy po jej zakończeniu.
      Okazało się, że 55% osób otrzymujących ketaminę i 41% leczonych elektrowstrząsami doświadczyło co najmniej 50-procentowego zmniejszenia objawów depresji oraz poprawy jakości życia. W przypadku terapii elektrowstrząsowej skutkami ubocznymi były utrata pamięci i objawy ze strony układu mięśniowo-szkieletowego. W przypadku ketaminy jedynym skutkiem ubocznym było przejściowe poczucie dysocjacji w trakcie leczenia.
      Dla rosnącej grupy pacjentów, którzy nie reagują na konwencjonalne leczenie, terapia elektrowstrząsowa pozostaje najlepszym sposobem leczenia. Nasze badania pokazują, że dożylne podawanie ketaminy nie jest gorszą metodą i powinno być rozważone jako alternatywny sposób leczenia, dodaje doktor Murat Altinay z Cleveland Clinic.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ubiegłym tygodniu japońska firma Eisai i brytyjska Biogen poinformowały o statystycznie wysoce znaczącym zmniejszeniu spadku zdolności poznawczych u osób na początkowym etapie choroby Alzheimera, którym w ramach testów klinicznych podano lecanemab. Część mediów i naukowców ogłosiło przełom, inni specjaliści studzą zapał, chcąc najpierw szczegółowo przeanalizować dane. Jeśli jednak wyniki badań się potwierdzą, będziemy mieli do czynienia z pierwszą metodą leczenia, która daje wyraźnie dobre wyniki.
      Lecanemab to przeciwciało monoklonalne, które ma oczyszczać mózg ze złogów amyloidowych. Według rozpowszechnionej „hipotezy amyloidowej” to właśnie złogi beta amyloidu, gromadząc się w mózgu, powodują postępy choroby, prowadząc w końcu do demencji. Jeśli lecanemab rzeczywiście działa tak, jak ogłosili jego twórcy, będzie to silne wsparcie hipotezy amyloidowej. Jednak, jak zauważa neurobiolog George Perry z University of Texas w San Antonio "amyloid jest związany z problemem, ale nie jest problemem. Jeśli ten lek wpływ na jego ilość, to będziemy mieli z tego jakieś korzyści".
      Nie sądzę, by jedno badania udowadniało prawdziwość kontrowersyjnej hipotezy. Jednak ją wspiera, dodaje Brent Forester, dyrektor Geriatric Psychiatry Research Program at McLean Hospital, który brał udział w testach klinicznych lecamenabu.
      Wyniki uzyskane podczas badań nowego leku są zachęcające. Na 18-stopniowej skali CDR-SB służącej ocenie postępów choroby, pacjenci otrzymujący lecanemab uzyskali o 0,45 punktu więcej, niż pacjenci, którym podawano placebo. Warto dodać, że spodziewany roczny spadek zdolności poznawczych wynosi 1 punkt. Profesor psychiatrii geriatrycznej, Rob Howard z University College London, komentując te wyniki stwierdził: To niewątpliwie znaczący statystycznie wynik i wyznacza historyczny moment, w którym widzimy pierwsze przekonujące wyniki w leczeniu alzheimera. Uczony dodaje jednak, że akceptowane minimum poprawy wynosi od 0,5 do 1,0 punktu. A to oznacza, że w najbliższych tygodniach i miesiącach czeka nas wiele trudnych rozmów i decyzji.
      Wszystko wskazuje na to, że postęp – choć niewielki – jednak jest i może być to przełomowy moment. Otwartym pozostaje pytanie, jak długo utrzymają się pozytywne wyniki przyjmowania nowego leku. Badani kliniczne prowadzono bowiem przez 1,5 roku, specjaliści zadają sobie więc pytanie, czy po czasie dłuższym niż 18 miesięcy zażywanie lecanemabu nadal będzie powiązane ze spowolnieniem postępów choroby, a jeśli tak, to jak duże będzie to spowolnienie.
      Leki na alzheimera są pilnie potrzebne. W ubiegłym roku amerykańska FDA podjęła dość kontrowersyjną decyzję dopuszczając na rynek inne przeciwciało monoklonalne, aducanumab firmy Biogen. Decyzja wywołała zdumienie, gdyż w przypadku tego leku nie zauważono wyraźnych korzyści dla pacjentów. Przeprowadzono dwa niekompletne badania kliniczne fazy III, które wykazały, że co prawda lek może oczyszczać mózg ze złogów amyloidu, ale tylko u jednej z grup pacjentów zauważono spowolnienie postępów choroby.
      W przypadku lecanemabu było inaczej. Faza III trwała 18 pełnych miesięcy i sygnał o spowolnieniu postępów choroby jest wyraźny, informują Eisai i Biogen. Uczestnicy badań co dwa tygodnie otrzymywali dożylnie lecanemab lub placebo. Jak już wspomnieliśmy, pacjenci przyjmujący lek uzyskali 0,45 punktu więcej, a więc wynik na granicy akceptowalnego minimum, powyżej którego lek uznawany jest za wart poświęcenia mu uwagi. U około 20% osób otrzymujących lecanemab wystąpiły w mózgu niepożądane zmiany, jak obrzęk czy krwawienie, ale u mniej niż 3% wystąpiły symptomy powiązane z tymi zmianami. Z drugiej strony warto przypomnieć, że w przypadku zatwierdzonego aducanumabu obrzęk mózgu występował u 40% badanych.
      Z powodu braku skutecznych leków na chorobę alzheimera FDA – na podstawie wyników II fazy testów klinicznych, które wykazały, że nowy środek oczyszcza mózg ze złogów amyloidu – uruchomiła szybką ścieżkę zatwierdzania lecanemabu. Decyzja ma zapaść 6 stycznia. Prawdopodobnie wyniki III fazy, chociaż formalnie nie są brane pod uwagę, spowodują, że agencja dopuści nowy lek na rynek.
      W ciągu najbliższych miesięcy poznamy też wyniki badań leków, nad którymi pracują tacy giganci jak Roche czy Eli Lilly.
      Specjaliści zwracają uwagę, że obok beta amyloidu istnieje jeszcze inny czynnik, który ma swój udział w rozwoju choroby Alzheimera, białko tau. I to właśnie ono jest silnie powiązane ze spadkiem zdolności poznawczych. Dlatego też wielu uważa, że prawdziwy przełom czeka nas, gdy będziemy w stanie jednocześnie oczyszczać mózg z obu tych białek.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zalegalizowanie rekreacyjnej marihuany może mieć wpływ na używanie innych substancji oraz zażywanie innych substancji w połączeniu z marihuaną. Dlatego też naukowcy z University of Washington postanowili sprawdzić, czy i jak legalizacja marihuany w stanie Waszyngton wpłynęła na używanie alkoholu, nikotyny i środków przeciwbólowych wśród młodych dorosłych oraz czy i jakie zmiany zaszły w trendach używania tych substancji wraz z marihuaną.
      Wielu przeciwników legalizacji niemedycznej marihuany wskazywało, że może być ona substancją przecierającą drogę do używania innych szkodliwych substancji. Argumentowali, że po zalegalizowaniu marihuany młodzi ludzie, którzy nie sięgnęliby po nią, gdyby nie była legalna, zaczną też eksperymentować z innymi narkotykami.
      Rekreacyjne użycie marihuany zostało zalegalizowane w stanie Waszyngton w 2012 roku. Naukowcy przeanalizowali dane pochodzące badań sondażowych z lat 2014–2019. Badaniami tymi objęto łącznie 12 500 osób, które były podzielone na dwie grupy wiekowe: 18–20 lat i 21–25 lat. Co istotne, stan Waszyngton zalegalizował rekreacyjną marihuanę jedynie dla osób, które ukończyły 21. rok życia. To również granica wieku, która pozwala legalnie kupić alkohol.
      Z artykułu opublikowanego na łamach Journal of Adolscent Health wynika, że po zalegalizowaniu marihuany badane grupy spożywały mniej alkoholu i miało w nich miejsce mniej epizodów poważnego upijania się, niż w analogicznych grupach przed legalizacją marihuany. Zmniejszyło się też spożycie leków przeciwbólowych oraz produktów zawierających nikotynę, z wyjątkiem e-papierosów. Naukowcy byli zaskoczeni wzrostem użycia e-papierosów, ale doszli do wniosku, że nie miał on związku z legalizacją marihuany, ale w tym przypadku wystąpił efekt nowości i mody, gdyż e-papierosy zdobyły popularność w całym kraju. Trend wzrostowy nie był w ich przypadku spowodowany dostępnością do legalnej marihuany.
      Autorzy badań nie byli w stanie stwierdzić czy podobne zjawiska zaszły odnośnie używania marihuany równocześnie z innymi substancjami. Ta kwestia wymaga dalszych badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr Andrzej Śliwerski z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ) podkreśla, że zgodnie z wynikami badań, depresja występuje nawet u 30,4%, a zaburzenia lękowe u 32% dzieci z cukrzycą typu 1. (CT1). Interdyscyplinarny zespół zamierza sprawdzić, w jakim stopniu na stan psychiczny chorego wpływają zachowania rodziców i otoczenia oraz wizja siebie pacjenta. Projekt dr. Śliwerskiego jest realizowany w ramach konkursu Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza.
      Cukrzyca typu 1. jest chorobą autoimmunologiczną, w przebiegu której dochodzi do zniszczenia komórek beta wysp trzustkowych (wysp Langerhansa). Z tego względu insulina musi być dostarczana w postaci zastrzyków. W większości przypadków cukrzyca typu 1. zaczyna się w wieku wczesnodziecięcym i we wczesnej dorosłości; średnia wieku wynosi 8 lat. Dr Śliwerski zaznacza, że obserwuje się stały wzrost liczby pacjentów z CT1.
      Problemy psychologiczne towarzyszące CT1
      CT1 towarzyszą dolegliwości psychologiczne; najczęstszymi są wspominane na początku depresja i zaburzenia lękowe. Związek między depresją i lękiem a kontrolą cukrzycy jest dwukierunkowy - mówi dr Śliwerski. Zaburzenia emocjonalne wpływają na gorszy poziom wyrównania glikemii. Jednocześnie nawracające hipoglikemie (niskie poziomy cukru we krwi) i hiperglikemie (wysokie poziomy cukru we krwi) powodują większe ryzyko depresji i lęku. Ponieważ zaburzenia lękowe i depresyjne pogarszają wyrównanie metaboliczne cukrzycy, zwiększając ryzyko wystąpienia ostrych i przewlekłych powikłań choroby, znajomość czynników warunkujących ich wystąpienie może przyczynić się do opracowania programów profilaktyczno-edukacyjnych poprawiających stan zdrowia psychicznego dzieci chorych. W konsekwencji doprowadzi to do lepszej samokontroli cukrzycy.
      Zbadają rolę czynników poznawczych
      W ramach projektu Cognitive Vulnerability to Depression wykazano, że czynniki poznawcze - tendencyjnie ukierunkowana uwaga i pamięć czy negatywna wizja siebie - istotnie wpływają na podatność na zaburzenia emocjonalne. Model weryfikowano w populacji polskiej, ale na razie w odniesieniu do depresji i tendencji samobójczych, a także zaburzeń nastroju związanych z wahaniami poziomu hormonów.
      Teraz sprawdzimy, w jakim stopniu te same czynniki stanowią o podatności na zaburzenia depresyjne i lękowe u dzieci z CT1, uwzględniając sposób funkcjonowania ich rodzin. Warto podkreślić, że na co dzień żyją one w specyficznych, trudnych warunkach, biorąc choćby pod uwagę obowiązek permanentnej kontroli poziomu cukru u dzieci, jaki spoczywa na rodzicach.
      W ramach badań dzieci z CT1 i ich matki wykonają 2 zadania komputerowe: trzeba będzie zapamiętać słowa i policzyć twarze wyrażające emocje. Jak tłumaczy dr Śliwerski, w ten sposób będzie można ustalić, czy z większą łatwością zapamiętują i kierują swoją uwagę na negatywne bodźce.
      Psycholog opowiada, że na ryzyko zagrożenia życia przez nadmierne spadki poziomu cukru i ryzyko ciężkich powikłań w wyniku hiperglikemii wielu rodziców reaguje lękiem i nadmierną potrzebą kontroli funkcjonowania dziecka. Wskutek tego u młodego pacjenta dochodzi do obniżenia poczucia własnej wartości. Niekorzystnym zjawiskiem jest także brak akceptacji choroby przez rodziców. Z drugiej strony badania pokazują, że pozytywne postawy rodziców mogą w znaczący sposób obniżać ryzyko wystąpienia depresji – na przykład poprzez zaangażowanie i pomaganie dzieciom w adaptacji do choroby.
      Pomoc w radzeniu sobie z trudnymi aspektami choroby
      Nad projektem pracują psycholodzy z Instytutu Psychologii UŁ, a także diabetolodzy i psycholog z Kliniki Pediatrii, Diabetologii, Endokrynologii i Nefrologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Ponieważ przed wypisem ze szpitala dzieci i ich rodziny przechodzą szkolenie diabetologiczne, w ramach którego omawia się kwestie dotyczące insulinoterapii, diety i codziennego funkcjonowania, uzyskane wyniki będzie można wykorzystać w szkoleniach dla rodziców ze wsparcia i sposobów prowadzenia dzieci chorych na CT1.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...